Początek lat 90-tych, firma zatrudniająca ok. 300 osób i my: dział Utrzymania Ruchu (DUR) 4 osoby.
W środku upalnego lata dostaliśmy zlecenie od Derektora:
- Usunąć wszystkie stalowe rury obecnej instalacji c.o. w zakładzie. Firma zewnętrzna położy później nowe. Czas operacyjny: 5 dni.
Robota nie była lekka. Większość rur na wysokości 3,5-4m pod sufitem, więc drabiny i rusztowania były w ciągłym ruchu. Z narzędzi pełen zakres: młoty udarowe i zwykłe, szlifierki i palniki. Temperatura pod sufitem 35-40 st.C. Hałas, kurz, gruz - wszędzie. Przed zakończeniem każdej dniówki pełny porządeczek po sobie. Rury wynosiliśmy na środek placu manewrowego na kupkę. Zebrało się tego z 1,5 tony.
W czwartek na fajrant mieliśmy robotę skończoną z wizją luźniejszego piątku. Akurat :-(. W trakcie porannej kawy przyczłapał Kerownik każąc na polecenie Derektora koniecznie dziś opróżnić plac z rur! Metoda - dowolna, ale ma być pusto.
My- załamani! Wykończeni po naprawdę zaangażowanej robocie, a na dworze szykuje się "lampa" ze 35 st.C bez wiatru. Umarł w butach...
Dopijamy powoli kawę i szukamy sposobu "jak by tu się nie narobić, a wykonać ?".
I wtedy odwiedził nas mooocno nielubiany kolega z innego działu, nazwijmy go Ocipek (nazwisko zmienione, choć wydźwięk podobny). Zrobienie kawału Ocipkowi, lub wciśnięcie mu blagi (którą biegusiem powtarzał jako notoryczny plotkarz) uchodziło w firmie dla każdego za punkt honoru ;-).
Ocipek wchodzi, my milkniemy i w pełnej kontemplacji godnej buddyjskiego mnicha sączymy ostatnie krople kawy.
- Cześć chłopaki! (z pełnym entuzjazmem)
- No cze... (megaleniwie)
- A tam na placu widziałem takie rurki są. A co z nimi będziecie robili?
- A co? (megaleniwie j.w.)
- A bo ja bym trochę potrzebował na działkę.
- Trochę - to ile? (j.w.)
- No połowę z tego.
- Nie da rady!
- Ale co wy, chłopaki, koledze nie pomożecie?
Tu gramy pauzą. Kawy już nie ma nikt, ale kubki krążą leniwie stół-usta-stół. Megaleniwie !!
- No dobra. Ale: bierzesz WSZYSTKIE, a najpierw stawiasz litr wódki.
- No co wy, koledzy?
- Nie? To nie.
- Dobra, dobra. Biorę.
Tymże to sposobem:
- odpoczęliśmy przy zimnej wódeczce obserwując przez okno zapierniczającego Ocipka w samo południe
- dostaliśmy ustną pochwałę Derektora za "good job"
- zyskaliśmy szacun załogi za najlepszy wkręt małego skurczybyka
P.S. Derektor i Kerownik to celowa pisownia, która wynika skądinąd. Niektórzy wiedzą, innym wyjaśnię wkrótce.
A Ocipek też na tym nie stracił :)
Odpowiedz1,5 tony złomu, nie było nic warte? Może lepiej było sprzedać i na kilka flaszek by było.
Odpowiedz@Face15372: Kilka flaszek za robotę przy takiej pogodzie kontra 2 pewne bez roboty. Wybór był prosty:-).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2015 o 22:30
Złom stalowy sporo kosztuje, Derektor tak bez szemrania oddał taki kąsek?
Odpowiedz@kasiunda: Derektora interesuje globalna infrastruktura, a nie drobiazgi typu opróżnienie placu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2015 o 22:32
Wtedy złom stał bardzo nisko, a zapierniczać cały dzień w upale za jakąś marną kasę, jak można się poobijać, napić i jeszcze mieć polewkę z nielubianego człowieka? Wybór jest prosty ;)
Odpowiedz@timo: obecnie by się bardzo opłaciło - cena takiego złomu to jakieś 80 gr za kg, czyli za 1.5 tony byłoby sporo ponad 1000 zł.
Odpowiedz@tick: ale historia nie jest o "obecnie". Już w pierwszym zdaniu stoi jak byk: "Początek lat 90-tych".
Odpowiedz@timo: Ale tick napisał, że "OBECNIE by się bardzo opłaciło", czyli spokojnie, widzi kiedy działa się sytuacja i mówi tylko, jak wyglądałoby to w dniach obecnych. :)
OdpowiedzPracowałeś kiedyś w miejscu, gdzie nie robiliście sobie wzajemnie żartów? :)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Odkąd sięgam pamięcią - to nie :-). Praca z poczuciem humoru, uśmiechem, zabarwiona lekką nutką ironii na pograniczu sarkazmu towarzyszyła mi od zawsze. Powaga i nudziarstwo nie sprzyja kreatywności ;-).
OdpowiedzNo, super wkret. Sam kiedys sproboje, podejdzie do mnie brzozowy dziadek i zapyta o piataka na winko a ja mu taki numer wykrece ze tylko jeb i przywale mu 20-tka. Bedzie sie mial z pyszna naiwniak...
Odpowiedz@Ka1n: Ale z ciebie smutas...
OdpowiedzA mnie ciekawi jedno, na co nikt nie zwrócił uwagi. Ja rozumiem, początek lat 90., jeszcze przyzwyczajenia z "pracy" w "kołchozach" są, ale alkohol w pracy?* * Cyt. "odpoczęliśmy przy zimnej wódeczce obserwując przez..."
Odpowiedz@mailme3: Kto w tamtych czasach nie pracował ten nie zrozumie ;) Oficjalnie oczywiście istniał zakaz spożywania alkoholu w pracy. Nieoficjalnie "doły" udawały, że nie piją, a "góra" udawała, że tego nie widzi, a sama robiła to samo. Nie twierdzę, że tak było zawsze i wszędzie, ale tak było. Takich absurdów było mnóstwo. Taka choćby opisana niegospodarność związana z rurami. Derektor nie martwił się skąd weźmie kasę na nowe rury, bo przecież zakład państwowy i fundusze dostanie. Inny przykład: pracowałam w pewnym Zakładzie Doświadczalnym, który na swoje poboczne potrzeby czasem potrzebował pracowni architektonicznej. Jej skład to kierownik i 3 pracownice. Jeśli przez rok pracy tam, coś do zrobienia miałam przez 2 miesiące to wszystko. Ale za to wtedy zostawałyśmy po godzinach, bo termin goni. Przez resztę czasu de facto płacono mi za bycie na stand by'u. Dostawałam pensję plus 25% premii. Ale bezrobocia wtedy nie było, bo w tym systemie być nie mogło ;)
Odpowiedz@Eko: To się nazywało "sztucznie utrzymywane miejsca pracy". Właśnie przez takie coś w skali ogólnokrajowej na wszystkich szczeblach i w większość zakładów pracy, doszło do pierdzielnięcia gospodarki. Państwo płaciło pensję ludziom którzy nie pracowali. Ale nie było formalnie bezrobocia. Tylko że po 1990 roku, gdy to wszystko padło, to ukrywane bezrobocie nagle wyszło na jaw i był olbrzymi problem. W twoim wypadku wystarczyło by zakład raz na jakiś czas zlecił coś jakiejś zewnętrznej pracowni architektonicznej.
Odpowiedz@Draco: Zgadzam się z Tobą. To było by logiczne, ale tamten system logiczny nie był. Za to konsekwencje, zarówno ekonomiczne jak i w mentalności, odczuwamy do dziś.
Odpowiedz@Eko: Eko... autor wspomina o wczesnych latach 90. Czyli gdzieś tak 91-93? A tymczasem: "Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm." Tak więc napisałem o przyzwyczajeniach z poprzedniego systemu.
Odpowiedz@mailme3: Tak jak pisze EKO : oficjalnie był zakaz. A tak naprawdę to bywało różnie. Zdarzało się, że i razem z kerownikiem się wypiło małe co-nieco w pracy. Nakryli nas 1 raz, ale to temat na kolejną historię.
Odpowiedz@mailme3: No tak, bo 4 czerwca 1989 jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się odmieniło ;) Nosz, kurczątko, odniosłam się do genezy takich sytuacji. I to też nie całej, bo pominęłam całą długą tradycję sporządzania i spożywania alkoholu w Polsce na tle epok ;)
OdpowiedzLubie twoje historie. Zawsze mam niezły ubaw. Dobrze się czyta, wszystko jasno i przejrzyście opisane. Zasłużone mocne (już chociażby za samo nazwisko Ocipek). Czekam na więcej :)
Odpowiedz@Songokan: Dzięki. Mam fana !! Jupi !! :-)
Odpowiedz@kerownik: popatrz jak zawistni minusują :)
OdpowiedzWyjaśnicie mi, dlaczego zarówno w historii i w komentarzach piszecie DEREKTOR? Jakiś slang robotniczy, celowe bądź przypadkowe robienie błędów w wyrazach, żeby było "wiejsko"? (bez urazy, tak mi to brzmi :])
Odpowiedz@laastwish: Czy jak pisałaś ten komentarz, to PS w historii już był, czy jeszcze go nie było?
Odpowiedz@laastwish: Strzał prawie w 10. Kiedyś trafiłem na brygadę, która celowo tym się posługiwała z lekką nutką ironii. Opiszę to w którejś z kolejnych historii - bo warto.
Odpowiedz@bloodcarver: Nie było i pozwolę sobie przypisać zasługę za jego powstanie. :)
Odpowiedz@laastwish: Nieprawda. Był od samego początku. Łatwo sprawdzić, czy historia była edytowana. Od razu odpowiadam - nie była.
Odpowiedz@kerownik: Cóż, to widocznie ja zobaczyłam PS dopiero po zwróceniu mi na niego uwagi, wcześniej w ogóle nie widziałam podnoszenia tej kwestii, więc za duże zasługi sobie przypisałam. ;) Przy okazji - jak sprawdzić, bo nie wiem? (bez cienia ironii, przyznaję się, wcześniej nie sprawdzałam :D)
Odpowiedz@laastwish: Powiem szczerze: tu nie jestem pewien. Najczęściej na forach pod edytowanym postem jest umieszczany automatycznie tekst o ingerencji. Tu zablefowałem ale uwierz, że zgodnie z prawdą. Nie róbmy afery. Pozdrawiam.
Odpowiedz@kerownik: właśnie chyba od jakiegoś czasu nie da się sprawdzić edycji, ale jestem niemal pewna, że owszem, dopisek był od początku - czytałam Twoje wcześniejsze historie i już tam Cię o to pytano, więc przypuszczam, że tym razem zabezpieczyłes się od razu ;)
Odpowiedz@kerownik: Ależ skąd, nie robię afery, najzwyczajniej w świecie obejrzałam wcześniej historię od lewa do prawa i wyjaśnienia nie znalazłam, to zapytałam w komentarzu, jestem niemal pewna, że PS zjawił się potem, ale cóż, ręki uciąć sobie nie dam i przecież nie warto tutaj się wykłócać o takie coś, odpowiedź uzyskałam i tyle, pozdrawiam również. :)
Odpowiedz@laastwish: Jak miło i kulturalnie wyjaśniona wątpliwość na piekielnych :D
Odpowiedz@ohne: Nie chcę stać się bohaterką kolejnej historii. ;)
Odpowiedz"po naprawdę zaangażowanej robocie" W co ta robota się angażowała? :D "Ale: bierzesz WSZYSTKIE" Po co ten dwukropek? Emotikony w tego typu tekście również wydają mi się zbędne. Ale generalnie plusik. :)
Odpowiedz@MasterOfPuppets: Dzięki. Z ortografią problemów nie mam, lecz interpunkcja i stylistyka pozostawia pole do udoskonaleń. Postaram się nie powtarzać takich pomyłek. Pozdrawiam.
Odpowiedzhm, przeczytalam wszystkie historie autora i sa swietne, za co wy go minusujecie? ze styl? moim zdaniem niezly. ze bledy? nieznaczne, nie przeszkadzajace w czytaniu, ze nie piekielnie? kwestia gustu. no wlasnie wychodzi na to ze moj gust jest inny niz wiekszosci tutaj. no trudno. dodam tylko ze na glownej sa historie duzo gorzej napisane (np. fotografa) i duzo mniej piekielne. te sa przynajmniej oryginalne, jakis powiew swiezosci, bo jak czytam setna historie o kurierach albo pieszych to mnie krew zalewa.
Odpowiedz@butelka: Dzięki. Razem z Songokanem dodaliście mi nadziei, że Piekielni nie składają się z samych smutasów i hejterów. Pozdrawiam Mam już dwóch fanów !! Jupikajej !!
Odpowiedz@kerownik: My pozytywni musimy sie trzymać razem :) Na złość tej bandzie malkontentów i narzekaczy :)
OdpowiedzPolak potrafi.. :D
Odpowiedz