Polska, Polska, po prostu Polska.
Na drodze do mego przybytku, zwanego popularnie domem, jest coś asfaltopodobnego.
W zamierzchłych czasach(3 lata temu), kiedy jeszcze to coś wpasowywało się w definicję jezdni, zaczął pękać asfalt.
Natychmiast sąsiedzi zgłosili to do urzędu miasta. Brak reakcji.
I tak minęły wiosna, lato, jesień, zima-rok pierwszy.
Asfalt popękał, wyglądał jak kra na rzece. Najbardziej popękane były skraje jezdni.
Pojawiło się więcej listów do urzędu miasta, ponownie bez odzewu.
I tak minęły wiosna, lato, jesień, zima-rok drugi.
Matka ziemia zaczęła przyjmować na swe łono skraje jezdni, na środku niej, w najwyższym miejscu była studzienka kanalizacyjna. Tymczasem woda spływała na boki jezdni, konsekwentnie rozsadzając pozostałości asfaltu. Latem były tumany kurzu, jesienią gigantyczne błoto i kałuże wielkości małych stawów.
I tak minęły wiosna, lato, jesień, zima-rok trzeci.
Przejechanie po pozostałościach drogi samochodem, zmusza kierowcę do odtańczenia Harlem Shake za kierownicą. Zimą to jedno wielkie lodowisko. Boków jezdni już nie ma, asfalt kompletnie się rozkruszył. Na środku drogi zrobiły się dziury w okolicach studzienki. Wygląda jak typowa droga w Falloucie.
A dlaczego o tym piszę? Bo dziś właśnie urząd miasta przysłał drogowców. Drogowcy popatrzyli, stwierdzili że "tu trzeba całą drogę na nowo robić" i... załatali dwie dziury w pozostałościach asfaltu w okolicy studzienki, po czym pojechali.
absurd Polska
Z kontekstu rozumiem, że jest to droga do osiedla domków jednorodzinnych. Wobec czego zalecam złożyć w urzędzie pismo iż pomimo kilkukrotnych wezwań (wymienić daty pism, urzęd miasta w xxx nie wypełniał swoich ustawowych obowiązków. W związku z czym wstrzymujecie opłacanie podatków od nieruchomości do czasu całkowitej naprawy drogi. Informujecie również iż urząd zostanie obciążony kosztami napraw pojazdów uszkodzonych pojazdów. Warto podkreślić iz ubezpieczenie miasta prawdopodobnie nie obejmuje odszkodowań wynikłych z wieloletnich zaniedbań.
Odpowiedz@krogulec: gdyby miasto było prywatnym przedsiębiorstwem i musiało dbać o klientów, miałoby to sens. Ale miasto jest publiczne i o klientów dbać nie musi, więc niepłaceniem podatku (nie czynszu, opłaty okresowej, abonamentu, tylko właśnie PODATKU) można sobie tylko biedy narobić.
Odpowiedz@krogulec: @Xirdus: Dodatkowo za uszkodzenia pojazdów z powodu "jakości" drogi odpowiada nie Urząd Miasta a jej właściciel.
OdpowiedzHistoria piekielna, ale... przepraszam, po prostu muszę. Na piekielnych rozpanoszyła się okropna maniera. Wszyscy udają się do przybytku, np. "zwanego szumnie gimnazjum" zamiast po prostu iść do szkoły (bardzo często nawet do "ów przybytku"), nikt nie ma matki, każdy ma "szanowną rodzicielkę". Wiem, każdy autor ma indywidualny styl, ale nie do końca wierzę w to, że taki sam może mieć kilkunastu. Według słownika języka polskiego, przybytek to: 1. zwiększenie się ilości czegoś; przyrost, wzrost; 2. miejsce uprawiania nauki lub sztuki; 3. w religii: miejsce przebywania bóstwa lub jego kultu; świątynia, kościół; 4. miejsce schronienia lub siedlisko czegoś; 5. potocznie: ubikacja
Odpowiedz@inga: "4. miejsce schronienia lub siedlisko czegoś;" - dom jest siedliskiem Vatras ;)
Odpowiedz@Songokan: Tu chyba chodzi o rozbudowywanie zjawisk, rzeczy, miejsc, które mają proste słowa na swoje określenie (dom, matka, jak podane w przykładzie) do całych wyrażeń (miejsce, zwane przybytkiem lub szanowna rodzicielka)... Można, ale po co stosować taki zabieg? Dołączam się do pytania.
Odpowiedz@inga: Zgadzam się, zdecydowanie. Dodałbym jeszcze "luby/luba"... Wszyscy "Zemstę" tak kochają, czy jak???
Odpowiedz@laastwish: w ten sposób moi koledzy i koleżanki przedłużali swoje prace zaliczeniowe na polskim w podstawówce i liceum i już wtedy mnie to drażniło; dostawało mi się za "zbyt krótkie" wypracowania, chociaż merytorycznie było zawsze ok. edit literówki
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 stycznia 2015 o 14:47
@PooH77: Trzeba czytać Zemstę dzień w dzień by spotkać to określenie? Ktoś użył, innemu się spodobało i tak to się rozpowszechniło. Zresztą jest bardzo wygodne - nie zdradza dokładnie rodzaju relacji jak 'mąż', 'narzeczony' czy 'chłopak'. Taki zamiennik dla partnera.
Odpowiedz@laastwish: No właśnie, żeby stosować takie zabieg to już trzeba wiedzieć gdzie i jak. Natomiast w innym przypadku (takim jak tutaj) nazywa się to grafomaństwem.
OdpowiedzPopatrz, przeczytałam początek historii i wzięło mnie na złość już wtedy, wchodzę w komentarze, żeby nie pozostawić tego bez echa, a tu Twój komentarz. Dziękuję. Myślałam, że tylko mi to działa na nerwy. Plus.
Odpowiedz@3xTAK: Uff... bałam się potoku minusów :) Miło wiedzieć, że nie tylko mnie to irytuje.
OdpowiedzHaha, co jak co, ale minusów nie trzeba się bać :-) to nie talent show wśród komentujących bo to autor podlega ocenie :-)
Odpowiedz@laastwish: To sie mi dostało. A tylko sobie niewinnie zażartowałem...
OdpowiedzNie czytałam histori,bo pierwsze zdanie mnie wku***ło Dlaczego tyle histori tu na piekielnych zaczyna się od słów Polska,Polska ? Czy to że ktoś mieszka w tym kraju i przydarzy mu się jakaś piekielna historia upoważnia do wycierania dupy Polską??? Do stwierdzenia,że to takie typowe dla naszego kraju??? Dlaczego nie szanujemy własnej Ojczyzny??? SKORO MY POLACY MYŚLIMY ŹLE O SWOJEJ OJCZYŹNIE NIE OCZEKUJMY OD OBCOKRAJOWCÓW ŻE BĘDĄ NAS SZANOWAĆ I MÓWIĆ O NAS Z GODNOŚCIĄ !!!
Odpowiedz@Szmaragdowa: nie oczekuję że będą nas szanować. Oczekuję przejezdnej drogi. Według modelu Maslowa, poszanowaniem kraju pochodzenia zajmę się dopiero po tym, gdy ten (lub inny) kraj zapewni mi odpowiednie warunki bytowe.
Odpowiedz@Xirdus: Czyli w czasie okupacji albo wielkiego kryzysu, kraj miałbyś w d... poważaniu? To by się Niemcy ucieszyli, nie ma co. Zanim zaczniesz się powoływać na Maslowa, doczytaj o co mu chodziło, ok?
Odpowiedz@Szmaragdowa: W temacie komentowania/narzekania, że tylko w Polsce takie dziadostwo itp, to natknąłem się swego czasu na ładną odpowiedź: "Prawda jest taka że tylko polacy srają. Dobrze widzicie, inne cywilizowane i te mnie cywilizowane narody już dawno zatraciły potrzebę i funkcję oddawania kału. Polacy za czasów króla sasa też nie srali, ale potem jeden przez przypadek się zesrał – inni spojrzeli na to z typową polską zazdrością; "jak że, on sra a my nie?" No i też zaczeli srać."
Odpowiedz@inga: w czasie okupacji byłoby tak, że albo bym walczyło wolną Polskę z pobudek niskich, tj. żebym miał co jeść, gdzie spać i co robić, albo jeśli to byłoby zagwarantowane przez okupanta, to z pobudek wyższych - nacjonalizm i te sprawy. Ale co mam zrobić gdy ojczyzna wolna a dalej jest do dupy? (Może nie tak ekstremalnie jak na Ukrainie w latach 20. - ale i tak do dupy.)
OdpowiedzTo że kraj nie zapewnia odpowiednich dla Ciebie warunków bytowych jest to wina władz lokalnych. W listopadzie były wybory samorządowe. Rozumiem że w nich uczestniczyłeś i oddałeś głos na swojego przedstawiciela
Odpowiedz