Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałem Wam opowiedzieć o brawurowej akcji krakowskiej policji. Od lat mieszkam i…

Chciałem Wam opowiedzieć o brawurowej akcji krakowskiej policji.

Od lat mieszkam i pracuję w Krakowie, ale nie mam tu zameldowania (wynajmuję mieszkanie). Siłą rzeczy rejestrację mam też nie miejscową.
Parę dni temu dzwoni do mnie mama (inne województwo), że z samego rana, zanim jeszcze zdążyli wstać dobrze z łóżka, była u nich policja (dobrze, że antyterrorystów nie przysłali). Szukali namiarów na mnie. Cóż było powodem tak wczesnego najścia? Okazało się, że chodziło o zwykły mandat za parkowanie w niedozwolonym miejscu i to sprzed prawie dwóch miesięcy. Jako, że miałem zamiejscową rejestrację to policja krakowska zleciła policji z naszego województwa załatwienie sprawy. Dostali numer telefonu do mnie i mieli dzwonić w tej sprawie.
Zadzwonili po tygodniu. Przez cały ten czas zastanawiałem się jakim cudem zdarzyło mi się zaparkować na zakazie skoro zawsze parkuję praktycznie na tych samych oznaczonych miejscach i nie jestem typem skłonnym do podejmowania ryzyka w tej kwestii. Zresztą kto z nas pamięta dokładnie wszystkie miejsca, gdzie parkował dwa miesiące wcześniej. W rozmowie z policjantem dowiedziałem się, że on też nie zna szczegółów, ale mogę sprawę wyjaśnić w Krakowie na komendzie w dawnej żydowskiej dzielnicy. Pojechałem, więc tam od razu po pracy.
Dyżurny policjant kazał mi chwilę zaczekać, a sam zadzwonił po policjanta, który zajmował się tą sprawą i za moment miał zejść do mnie rzecz wyjaśnić. Po 15 minutach czekania dyżurny mówi do mnie: „Proszę Pana, ale tego policjanta nie ma na komendzie i będzie za godzinę”. Szkoda, że nie poczekał z tą informacją jeszcze z kwadransa. Jako, że sprawa małej wagi to pytam, czy ktoś inny nie może mi udzielić wyjaśnień wcześniej. Na szczęście dało się.
Co się okazało? Otóż drogowcy postanowili na ulicy, gdzie pracuję, popoprawiać linie wyznaczające miejsca do parkowania. Podobno wyłączyli na parę dni odcinek ulicy z parkowania ustawiając tymczasowe znaki zakazu. Nie wiem, nie zauważyłem, udowodnić, że nie było nie potrafię. Według mnie znaki pojawiły się jak już byłem w pracy, a rano ich nie było (przynajmniej taśmy oznaczające miejsce malowania pojawiły się w trakcie dnia). Na tej ulicy są podsadzone drzewa znaki nie są dobrze z daleka widoczne – nie wiem. Policja twierdzi, że znaki były wcześniej. Podobnie jak ja tej zmiany nie zauważyło wielu kierowców. Kiedy ja tam wtedy stanąłem, wszystkie miejsca parkingowe, oprócz tego jednego, które znalazłem były na tym odcinku zajęte. Może popełniłem błąd parkując na pamięć tam, gdzie zawsze można było. Wiecie jak to jest w Krakowie w centrum (strefa C). Jeździ się uliczkami, wypatrując wśród sznura aut wolnego miejsca. Ok, dobrze, za błędy się płaci.
Co w tym wszystkim uważam za piekielne? Policja, wykorzystując pracę drogowców, przez dwa dni spisywała rejestracje aut, które przez nieuwagę tam stanęły. Pan policjant pokazał mi na komendzie zeszyt, gdzie mieli zapisane kilka kartek rejestracji. Połów godny Mesjasza! Premie za mandaty wyrobili chyba za cały rok! Dlaczego nie wystawiali mandatów od razu, za wycieraczkę? Przecież, gdyby ktoś stanął na pamięć w tym miejscu, a zobaczył, że kierowcy mają coś za wycieraczkami, miałby szansę zauważyć, że coś jest nie tak i przeparkować samochód na inne miejsce. W dodatku mógłbym wtedy sprawdzić, czy faktycznie stałem na zakazie. I wiedziałbym od razu, że czeka mnie wydatek. Mogli przecież też się domyślić, że kierowcy parkowali tam z przyzwyczajenia. Kierując się ludzkimi odruchami mogli zwrócić kierowcom uwagę. Gdyby odcinek był pusty każdy kolejny kierowca zastanowiłby się dlaczego coś co zwykle jest zapełnione nagle jest wolne i uniknąłby pułapki (na sąsiedniej ulicy robili remont kamienicy i wyraźnie było widać wyłączony odcinek, nie było z tym problemu). No tak, ale wtedy nie byłoby mandatów i kasy. Po stówie od samochodu, to trochę naczesali. Czy policja powinna polować na kierowców, czy raczej zabezpieczyć miejsce tak, by nikt nie miał możliwości przez nieuwagę tam stanąć?
Druga piekielność to takie porównanie: gdy przed wakacjami koleżanka zgłaszała na policję sprawę o groźby i uporczywy stalking (gość do dziś nie daje jej spokoju), policja w trzy tygodnie umorzyła sprawę z powodu niemożliwości skontaktowania się ze sprawcą (przebywa we Francji) mimo, że koleżanka przekazała im informację kiedy będzie w Polsce, na którym lotnisku i o której ma lądować w Polsce, w jakich miejscach i miejscowościach przebywać. Prześladowca ma też profil na facebooku, w którym można zdobyć wiele o nim informacji. Policjantka prowadząca nie chciała nawet zapoznać się z nagraniami rozmów, poczty telefonicznej i innymi dowodami jakimi dysponowała koleżanka. Nie kiwnęli palcem, by sprawcę chociaż przesłuchać w Polsce. Nawet przyjąć zgłoszenia nie chcieli na jednej komendzie, bo oglądali wtedy w dyżurce mecz Brazylii z Niemcami na mundialu. Dopiero na drugiej komendzie trafiła na normalniejszego policjanta. A przecież wystarczyło polecić koleżance, by zgodziła się na spotkanie ze stalkerem (on cały czas tego chciał), a następnie na miejsce mógł udać się patrol i gościa zgarnąć na przesłuchanie. Tym bardziej, że miał on już we Francji podobną sprawę i chyba do lutego jest pod nadzorem tamtejszego kuratora (musiał uzyskać zgodę na wyjazd do Polski – był ślub jego siostry), co oznaczałoby, że dopuścił się recydywy. Niestety policji nie stać na tak zaawansowane techniki śledcze! A może właśnie nie? Stać ją wtedy, gdy to jej się opłaca. Gdy w grę wchodził mandat ( i to w sumie nie na wysoką kwotę) to bez trudu potrafili mnie znaleźć, angażując policję z dwóch komisariatów. Gdy chodzi o bezpieczeństwo ludzi, czy wykrywanie sprawców przestępstw tu policja nagle okazuje się bezradna, bo nie ma w tym interesu.
Czy tylko mi się wydaje, ze to nie tak powinno działać? Ostatnio ktoś dla żartu przeciął mi nożem oponę. 300 zł poszło się bujać. Nawet nie zgłaszałem tego na policję, bo i tak nie kiwnęliby palcem.

kraków

by doktorek
Dodaj nowy komentarz
avatar Toyota_Hilux
13 15

Kompletnie mnie to nie dziwi. Strażniczka miejska usiłowała wlepić mi mandat za brak biletu z parkometru. Problem w tym, że podjechałam na miejsce parkowania, wysiadłam z samochodu i podeszłam do parkometru oddalonego od auta o ok. 20 metrów. Strażniczka widziała, że poszłam zapłacić, co wcale nie przeszkadzało jej dopaść prawie biegiem i zacząć wypisać mi mandat. Polowanie na kierowców w celu zapewnienia sobie premii. I tyle.

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
8 8

@Toyota_Hilux: Teraz dwoją się i troją bo trzeba zdobyć kasę dla górników :)

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
7 7

@TruskawkowyMuss: nie tylko. Wspieramy przecież Ukrainę!

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
5 5

@Toyota_Hilux: Zapomniałam! To faktycznie trzeba mieć się na baczności ;)

Odpowiedz
avatar MaL3K
3 5

W Szwecji jest jeszcze gorzej. Tutaj Policja boi sie cos zrobic. Niedawno w jednej dzielnicy Sztokholmu spalono 12 aut i obrzucano posterunek policji molotowami.. Mi ktos podpalil samochod jakises 2 miesiace temu. Po 3 dniach od zdarzenia dostaje pismo z Policji, ze oni sprawe zamykaja, bo nie mozna ustalic sprawcow...

Odpowiedz
avatar pawel78
2 4

@doktorek: gdyby straz miejska i policja ruszyly dupy to mieliby o wiele wiecej mandatow. I nie tylko za predkosc/parkowanie. @Toyota: a jak zadzwonisz, ze kierowcy ignoruja B-2/B-36 to nie podjada:-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2015 o 20:08

avatar inga
3 5

Wiadomo, SM w Krakowie ściga sprawców najbardziej niebezpiecznych wykroczeń! Parkujących z przyzwyczajenia, rowerzystów przejeżdżających po pustych pasach, pieszych, przechodzących na czerwonym przez pustą drogę i młodzież sączącą piwo nad Wisłą. Gdyby karali zachowania rzeczywiście niebezpieczne lub utrudnianie ruchu np. kierowców, którzy blokują ruch bo wjechali na skrzyżowanie widząc, że za światłami nie ma miejsca (Aleje-Karmelicka, tunel pod Rondem Grunwaldzkim itp), te kary miałyby jakiś walor dydaktyczny. A tak - zwiększają tylko niechęć do SM i przekonanie o absurdalności przepisów.

Odpowiedz
avatar Bydle
8 18

„Połów godny Mesjasza!” A ile łowi mesjasz?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
7 11

@Bydle: "zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać"

Odpowiedz
avatar Bydle
8 10

@PiekielnyDiablik: Ach! No tak. Tego nie znałem na pamięć. Człowiek (!) całe życie się uczy. Ja wolę inną przypowieść: „Gdy przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wybiegli Mu naprzeciw dwaj opętani, którzy wyszli z grobów, bardzo dzicy, tak że nikt nie mógł przejść tą drogą. Zaczęli krzyczeć: «Czego chcesz od nas, <Jezusie>, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?» A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe duchy prosiły Go: «Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń!» Rzekł do nich: «Idźcie!» Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w falach. 33 Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do miasta rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi. Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby odszedł z ich granic.” Moim zdaniem jest 100 raz lepsza i ma parę warstw - jak ogry. :-) Dziękuję za wyjaśnienie!

Odpowiedz
avatar misiafaraona
2 6

@Bydle: Najsmieszniejsze jest to, że niejadający wieprzowiny Żydzi, chodowali świnie.

Odpowiedz
avatar iks
0 2

Co do tego stalkingu - na internecie jest zalecenie prokuratury generalnej aby sprawy wymagające użycia interpolu jako pośrednika w kontaktach umarzać bo są drogie (Jeden z artykułów na niebezpieczniku).

Odpowiedz
avatar timo
1 3

"Dlaczego nie wystawiali mandatów od razu, za wycieraczkę?" - odpowiedź jest prosta: bo nie pozwala na to prawo. Ukarać można sprawcę wykroczenia, a nie narzędzie (samochód). Skąd policjant miałby wiedzieć, kto jest sprawcą, skoro nie zastał tej osoby przy pojeździe, a tym bardziej nie widział momentu popełnienia wykroczenia? Jasnowidzenie nie jest wymagane przy rekrutacji do policji.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 7

@timo: nie przesadzaj z tym jasnowidzeniem, gdzie indziej nie mają problemu żeby włożyć za wycieraczkę 'mandat' - który faktycznie mandatem nie jest, tylko wezwaniem, a właściwie to informacją o tym, bo wezwanie i tak idzie pocztą; Potem właściciel się szybko zgłasza i albo przyjmuje mandat albo wskazuje osobę której użyczył pojazd.

Odpowiedz
avatar timo
1 1

@PiekielnyDiablik: no właśnie, Ty piszesz o wezwaniach, a ja odpowiadam na pytanie autora, czemu nie wystawili mandatów.

Odpowiedz
avatar ladybugg
4 4

"Nawet nie zgłaszałem tego (...)". Myślę, że to błąd. Fakt, pewnie nic by nie zrobili, ale przynajmniej statystyki byś im trochę popsuł, a to już coś :P

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-2 2

ciekawe czy można się odwołać do sądu - powołując się na prawo nabyte? btw. podział na akapity by się przydał

Odpowiedz
avatar doktorek
0 0

@PiekielnyDiablik: Dzieliłem, ale przy zamieszczaniu się zlało. Nie zauważyłem.

Odpowiedz
avatar Pennywise
1 3

Historia faktycznie piekielna, jednakze pare uwag: 1. Podziel historie na akapity. Tekst sie zlewa przez co ciezko sie to wszystko czyta. 2. Masz tendencje do zbytniego skupiania sie na detalach, opis tego jak to nieumyslnie zaparkowales na feralnej ulicy nalezaloby odchudzic o co najmniej pare zdan (po prostu powtarzasz sie, wiem ze Twoja intencja bylo dokladne przedstawienie sytuacji, ale czasem nalezy po prostu zaufac czytelnikowi, ze rozumu troche ma i sam zrozumie o co chodzilo). 3. Wykroczeniami drogowymi oraz kryminalnymi zajmuja sie inne oddzialy policji, inni ludzie, o innych metodach pracy. Tak wiec nie nalezy porownywac ich pracy. Faktem jest ze drogowka pracuje bardzo preznie (gdyz sie to oplaca) podczas gdy inne oddzialy juz niekoniecznie. 4. Rozpoczales historie, jak to policja Cie szukala w domu matki, ale ostatecznie nie rozwinales tego watku. Jak to sie wszystko skonczylo w koncu? Jestes poszukiwany za ten mandat, czy go zaplaciles? Historia ogolnie na plus:)

Odpowiedz
avatar doktorek
0 0

@Pennywise: Ad 1: Dzieliłem, ale wyświetliło inaczej. Ad 2: Masz rację. Ad 3: Wiem, że zajmują się inne wydziały, ale chciałoby się, by także ci od kryminalnych ruszyli tyłki zza biurek i jakieś czynności w sprawie wykonali przed jej umorzeniem. Ad 4: Zdobyli kontakt telefoniczny, ale w rozmowie ustaliłem, że nie będę do nich jechał, tylko wyjaśnię sprawę w Krakowie. Jeszcze nie zapłaciłem, ale chyba będę musiał. Ciekawostka: zacząłem opowiadać w robocie, że dostałem w takiej sytuacji mandat za parkowanie, a tu odzywa się kilka osób, że oni też.

Odpowiedz
avatar sparxx
0 0

Czy ten stalker koleżanki to pobożny Grześ może?

Odpowiedz
Udostępnij