Historia raczej zabawna niż piekielna, ale myślę że mogę ją tutaj opisać.
Pracowałem w niewielkiej restauracji. Ową restauracje regularnie odwiedzał dość zabawny klient, towarzyszący nam w zasadzie od początku.
Wspomniałem że klient był zabawny? Możliwe, że był po prostu dziwny. Nie wiem, nie mnie to oceniać, klient jednak WYMAGAŁ by otwierać mu drzwi, bo to przynosi mu szczęście, podawać potrawy prawą ręką, a do rachunku domawiał napoje których nawet nie tknął, by liczba na paragonie była wielokrotnością piątki. Klient przychodził często i jadł dużo, tak więc spełnialiśmy chętnie jego wymagania. Po jakimś czasie restauracja zmieniła lokal. Klient oczywiście wciąż odwiedzał nas regularnie.
Pewnego dnia klient przyszedł i zagroził, że jeśli nie zmienimy lokalu, to przestanie uczęszczać i powie wszystkim znajomym że trujemy ludzi. Spytany o powód odpowiedział:
- Proszę pana! Musicie mieć trzeci lokal! Proszę! Ja zapłacę, ja zapłacę dużo!
- Przykro mi, ale nie widzę dobrego powodu by zmieniać lokal.
- No przecież musicie! Póki mieliście nieparzystą liczbę to przynajmniej szczęście w życiu miałem! A teraz co?! To jest skandal, żeby ludziom radość z życia odbierać!
gastronomia
Niezbyt zabawne. Facet miał jakąś nerwicę. Jak w Dniu Świra.
Odpowiedz@archeoziele: albo w "Lepiej być nie może" z Nicholsonem. Tak czy inaczej bardzo słaby powód do nabijania się z człowieka...
OdpowiedzZachowania chorych ludzi nie są dla mnie śmieszne, ale strasznie bawią mnie osoby piszące "mnie", "mój" i "ja" wielką literą. Kompleksy to przykra rzecz.
Odpowiedz@Irasiad: może już nie widzę zbyt dobrze z powodu późnej pory, ale "mnie" napisane wielką literą zauważyłam raz, to może być zwyczajny przypadek, na telefonie to się zdarza często (autokoretka), ale na komputerze również jest możliwe. A ja mam wrażenie, że niektórzy na piekielni.pl leczą kompleksy mieszając ludzi z błotem za brak przecinka i koniecznie chcą wyjść na najmądrzejszych, idealnych i co to nie oni...
Odpowiedz@psychomachia: Taki błąd występuje dwa razy, po pierwsze. Po drugie, albo to megalomania tak o sobie pisać, albo trzeba umieć własny telefon/komputer obsługiwać, jak się teksty do internetów wrzuca...
Odpowiedz@riogrande: To raczej po prostu brak znajomości zasad, nie megalomania.
OdpowiedzPo tekście "ja zapłacę, ja zapłacę dużo!", ciekaw jestem czy byłby w stanie zapłacić za otworzenie trzeciego lokalu :) Skoro stać go było na płacenie więcej dla uzyskania odpowiedniej kwoty na rachunku i na naprawdę częste wizyty, to kto wie. Swoją drogą nerwica natręctw może być sprzymierzeńcem w jego karierze zawodowej - na przykład może mieć "lęk" przed niewykonaną pracą, przez co robi wszystko od ręki - włącznie z obracaniem gotówką.
OdpowiedzNerwica natrectw jest zaburzeniem, ktore powoduje ogromne cierpienie u osoby dotknietej owa przypadloscia. Do tego osoby te, przez swoje dziwactwa, czesto sa odbierane przez otoczenie jako wybitnie nieznosne (bo ilez razy mozna np. zamykac drzwi na klucz przy jednorazowym wyjsciu), co rowniez sprawia im dyskomfort lub wrecz jest zrodlem bolu psychicznego. Sa natrectwa mniej lub bardziej "zabawne" czy "nieszkodliwe", ale nie zaryzykowalabym stwierdzenia, ze to w czyms pomaga lub cos ulatwia (mowie tu o bezposrednich korzysciach, o jakich wspominasz). To sytuacja wymagajaca terapii. Do Autora/Autorki historii: nie bardzo rozumiem, co jest w tym zabawnego.
Odpowiedz@robaaaki: Oj tak, takie natręctwa potrafią drażnić. Sama mam kilka różnych "zwyczajów", których już teraz nie zauważam(a też nie są zbyt widoczne), ale w przeszłości irytowały mnie niemiłosiernie.:)
Odpowiedz@robaaaki: Myślę, że wiele zależy od obszaru, w którym taka nerwica się objawia. Mam w pracy znajomego, który wszystko musi mieć ułożone i na miejscu, a do tego - jak już podałem we wcześniejszym przykładzie - wszystkie zadania musi wykonywać od ręki, a wolny czas poświęca na pytanie ludzi, czy nie ma nic do zrobienia. Pracuje jako "złota rączka" i doskonale się w tym sprawdza - wiecznie uśmiechnięty i zadowolony z tego co robi. Ponadto nie wyobraża sobie odkładania czegoś na kolejny dzień, przez co często zostaje na nadgodzinach, a po pracy... prowadzi własną działalność. To pracoholizm, ale mający swoją podstawę właśnie w nerwicy natręctw. Nie objawia się brakiem urlopów, czy zaniedbywaniem rodziny, jak to zazwyczaj z uzależnieniem od pracy bywa. Na działalności całkiem nieźle zarabia, a nadgodziny z pracy odbiera pod postacią wolnych dni, które wykorzystuje na spędzanie czasu z rodziną - częste wyjazdy, wyjścia kulturalne itp. Dlatego właśnie po przeczytaniu, że jada dużo i często, a następnie, że jest w stanie dużo zapłacić za trzeci lokal, śmiem twierdzić, że jego nerwica nie przeszkadza mu w osiąganiu dobrych zarobków. Do tego znajomość kogoś o podobnych "zaburzeniach" przywodzi mi na myśl możliwe pozytywne skutki obsesji.
Odpowiedz@piwarium: Zazwyczaj to jednak przekleństwo. Sama miałam przez to ogromny problem z maturą z matematyki. W wyniku nie mogłam mieć konkretnych liczb, bo po prostu mnie szlag trafiał. To taki irracjonalny strach - w zadaniu wyszło mi np. 3, to nie zdam matury, w życiu mi się nie ułoży, przejedzie mnie samochód... Serio tak to wygląda. Ludzie się śmieją, gdy robi się daną czynność kilka razy, gdy w samochodzie siada się tylko za kierowcą, a to naprawdę męczy. Zwłaszcza, gdy leki nic nie dają. Zamiłowanie do porządku i symetrii mogłoby być ok, ale w gruncie rzeczy tez jest okropne - nie zasnę, dopóki wszystkie obrazy w mieszkaniu nie będą wisieć idealnie prosto, toteż często biegam w środku nocy i je poprawiam. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2015 o 10:53
Żyłki do biznesu to wy nie macie. Facet miał już wam zasponsorować następny lokal a wy nie.
OdpowiedzNie no, przecież nerwica czy ocd to mega zabawne choroby. Potwierdzam z własnego doświadczenia. Fajna zabawa, gdy nie możesz wykonywać wielu czynności życiowych, bo "coś" ci na to nie pozwala. Mnie też to zawsze bawi.
Odpowiedz@Shemhazai: Dodawaj informacje o zastosowanym sarkażmie i odsyłacz do definicji, bo czytelnicy nie łapią...
Odpowiedz@Bydle: No widzisz, totalny brak poczucia humoru na tej stronie.
OdpowiedzBardzo zabawne, spadłam z krzesła ze śmiechu.. Coś takiego koszmarnie utrudnia życie. Przez kilka lat dręczyło mnie to samo - np. gdy myślałam o śmierci i zamykałam drzwi, musiałam je otworzyć i znów zamknąć myśląc o czymś przyjemnym bo czułam że inaczej ja lub ktoś mi bliski umrze, codziennie przed snem wykonywałam trwający ponad pół godziny rytuał z poprawianiem łóżka, rolet i zasłon, dokładnie 35 razy dosuwałam łóżko do ściany.. Tak, to cholernie zabawne gdy ktoś, nie z własnej winy, cierpi na coś co utrudnia mu życie.
OdpowiedzA co jeśli to on ma rację a reszta świata się myli? :)
Odpowiedzja/mnie/moje itp. nie piszę się dużymi literami :/
Odpowiedz@nieboniebonie: "wielkimi" literami - jeśli już.
Odpowiedz