Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znów papugi. Hodując je trzeba pamiętać, że mimo wszystko to zwierzęta domowe,…

Znów papugi.

Hodując je trzeba pamiętać, że mimo wszystko to zwierzęta domowe, ale nie udomowione. Mają swoje potrzeby, które trzeba szanować. Trudno się je oswaja, mają swoje humory, niektóre po prostu nie lubią towarzystwa ludzi i nie garną się do głaskania/tulenia mimo, że nie boją się "swoich człowieków".

Z rozmnażaniem też jest zupełnie inaczej, niż w przypadku czworonogów. Papugi łączą się w trwałe pary, zaloty trwają długo, ptaki muszą się ze sobą zżyć, przyzwyczaić do siebie zanim do czegokolwiek dojdzie. Może się też zdarzyć, że parka nie przypadnie sobie do gustu i mówi się trudno. Jest też trochę tak, jak u ludzi - ptaki są fizycznie gotowe do godów znacznie wcześniej, niż dojrzeją do tego, by lęgi nie zagroziły ich zdrowiu i aby prawidłowo odchować pisklaki.

Są też bardzo płochliwe. Kiepsko znoszą zmiany miejsca pobytu, długo odchorowują wszelkie traumy i szoki.

Zdarzają się ludzie marzący o tym, aby mieć towarzysza - papużkę, która będzie dawać buzi, jeździć na ramieniu, spać razem ze swoim człowiekiem i przybijać piątki. Oczywiście da się, ale wymaga to ogromnej cierpliwości i - jak wynika z powyższego - nie każdy osobnik będzie miał ochotę na taką bliskość.

Zdarzają się ludzie, którym się tego nie wytłumaczy, bo oni chcą mieć papużkę taką słodką fajną do mamlania i miziania i to na już, na teraz. Wezmę ze sklepu i za godzinę ona mnie już będzie kochać.

Tacy "ludzie" to głównie kilkuletnie dziewczynki, ale nie tylko. Taką samą postawę dało się zaobserwować u naszego byłego już znajomego. Dwudziestokilkuletniego faceta.

Perypetii było sporo. Finał był taki, że ze sklepu i z hodowli wziął w sumie 3 papugi, z czego zostawił sobie jedną, a dwie oddał (właściwie na siłę wcisnął właścicielce kolejnego zoologa), przy czym jedną z taką traumą, że na sam widok człowieka chowała się w najdalszy kąt klatki, drżąc z przerażenia. Powód? Ponoć były "nieoswajalne". Jak to stwierdzić po kilku tygodniach, skoro oswajanie trwa miesiące? Nie wiem.

Kolejny zgrzyt nastąpił wtedy, kiedy nasza parka nabawiła się potomstwa. Znajomy oczywiście już zacierał ręce na ślicznego pisklaka. Właściwie nawet nie pytał, tylko od razu założył, że go dostanie. Najlepiej już teraz. Przecież opierzony. Co z tego, że nie potrafi samodzielnie jeść i nie można go oddzielać od rodziców? No i oczywiście najlepiej, żeby to był samiec - my coś zróbmy, żeby pisklę okazało się samcem. Dlaczego? Bo on ma w planach lęgi. Już w najbliższym sezonie. Z udziałem samczyka w wieku - na ludzkie licząc - dziecka w gimnazjum.

Stwierdziłyśmy, że nie oddamy papugi komuś z takim podejściem. To ostatecznie zakończyło naszą znajomość. Zaczęły się SMSy, maile, próby oczerniania nas przed wspólnymi znajomymi, nękanie. Jakoś to przeżyłyśmy.

Kolega bardzo żałował dwóch rzeczy. Że mu lęgi (między obcymi sobie ptakami, z czego jednym nieletnim) nie wyszły no i że jego trójkącikowe "lęgi" z nami (bo też tak chciał, nie ukrywał tego) też nie wyszły.

Kolorków całej sprawie dodaje fakt, że jakiś czas temu moja partnerka dostała z nieznanego numeru serię SMSów z dość mięsnymi wyzwiskami i groźbami. Pewności nie ma, więc póki co nikogo z nazwiska nie oskarżamy, ale kto wie, kto wie? Nikt inny nie miał powodu, by robić coś takiego.

ludź

by KoparkaApokalipsy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Shineoff
22 24

Nie tylko papugi. Takie koty na przykład również mają swoje charaktery i humory, nie wszystkie nadają się do miziania i przytulania i nie wszystkie sobie tego życzą. Tylko wielu ludzi tego nie umie zrozumieć, i tak samo zdarzają się tragedie - oddawanie do schroniska (pół biedy), wyrzucanie na ulicę... Mam wrażenie, że najlepszym wyjściem dla takich ludzi byłby interaktywny piesek, ptaszek, czy kotek ze sklepu z zabawkami.

Odpowiedz
avatar Rammaq
26 26

@Shineoff: Bo ludzie powinni się zastanowić, czego potrzebują. Czasem oczekują, że kot, pies będzie jak dziecko i sami starają się zwierzę tak wychować, a potem jak w artykułach faktu szok i niedowierzanie. Niektórzy myślą sobie tak miałem kota, niestety umarł, był kochany, kupię drugiego będzie tak samo. Ten drugi natomiast nie daje się dotykać, gryzie, drapie, demoluje dom, dlaczego ja? Zapominają, że zwierzęta, też mają różnie ukształtowane charaktery(jak już napisałaś), szczególnie, gdy są już dorosłe. Często dowiaduję się od właściciela zwierzęcia, że on, swojego długoletniego "przyjaciela"(kota, psa) nie może przytrzymać do rutynowego badania(bezbolesnego), bo się go zwyczajnie boi. Ile to już kotów wsadziło mi w rękę zęby i pazury, bo właściciel przerażony wytwarzanymi przez nie dźwiękami, puścił je w czasie badania. Z psami jest nieco lepiej, ale też nie idealnie. Ostatnio miałem okazję leczyć jamnika, który terroryzował całą rodzinę, włącznie ze swoją ukochaną panią. Próba podania dowolnej substancji do pyska kończyła się ugryzieniem. Ale właściciele kochali go tak, jak matka syna zwyrodnialca, piękne i smutne zarazem. Zauważyłem, że ludzie lubią skrajności, albo traktują zwierzę jak rzecz, albo uczłowieczają je do tego stopnia, że nieświadomie sami mu szkodzą. Tak. Jako lekarz weterynarii, uważam, że niektórzy ludzie nie nadają się na opiekuna jakiegokolwiek zwierzęcia, no może oprócz gumowego pająka z odpustu, ale i to nie zawsze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2015 o 15:51

avatar kalulumpa
13 15

@Shineoff: Ooo tak, koty potrafią być baardzo różne... Moją pierwszą kicię zanim pogłaskałam to 10 razy się zastanowiłam, bo potrafiła po dwóch "głasknięciach" i łaszeniu się zrobić nagle zwrot i użreć Cię do krwi. Obecnie mam kotkę, która najchętniej leżałaby na grzbiecie i była głaskana po brzuchu. Jest taką atencyjną ku**ą, że jak jej nie głaszczesz przez 5 minut to nie daje Ci spokoju. Ze skrajności w skrajność ;)

Odpowiedz
avatar archeoziele
6 6

@Rammaq: Dlatego jak ktoś nie ma doświadczenia w "układaniu" zwierząt to powinien przygarniać zwierzaki dorosłe, z ukształtowanym i znanym charakterem.

Odpowiedz
avatar Rammaq
6 6

@archeoziele: Zgadza się, ale zwykle jest to loteria. Osoba sprzedająca/oddająca psa swoje, rzeczywistość swoje.

Odpowiedz
avatar sla
6 6

@Rammaq: Dlatego warto szukać sprawdzonych np. domów tymczasowych, które faktycznie potrafią pomóc dobrać odpowiedniego towarzysza. No i w przypadku małego zwierzaka, zwłaszcza kota, loteria jest jeszcze większa - nikt Ci nie powie, jaki będzie on miał charakter i czy nawet najlepsze wychowanie da radę coś zmienić.

Odpowiedz
avatar archeoziele
7 7

@Rammaq: To zależy. Fundacje zazwyczaj pomagają w wyborze odpowiedniego charakteru (a zwierzaków do oddania jest zazwyczaj tyle, że można przebierać jak w ulęgałkach) a hodowcy zwierząt rasowych mają tę przewagę, że znając cechy rasy i odpowiednio rozmnażając zwierzaki mogą uzyskać przewidywalny charakter.

Odpowiedz
avatar Rammaq
4 4

@archeoziele: Wiesz tak się składa, że z racji zawodu znam kilku hodowców i niestety przeważnie zwracają oni uwagę na wygląd, mają gdzieś charakter i zdrowie.

Odpowiedz
avatar Rammaq
2 6

@sla: Co do domów tymczasowych, jak wiele instytucji w naszym kraju i one nie funkcjonują najlepiej. W niektórych z nich, koty ze świerzbem, nieodrobaczone, często nosiciele białaczki i kociego zespołu niedoboru odporności, trafiają do adopcji jako zdrowe(osoby adoptującej nie informuje się nawet o możliwych chorobach) Najczęściej zwierzakami w takich domach opiekuje się doktor krzak, który jest znajomym, bo nie ma żadnych konkursów. Adopcja takiego kota to dramat, bo zamiast cieszyć się życiem, zwierzę musi znosić zabiegi medyczne, a często szczególnie w przypadku pełnoobjawowej białaczki, co by człowiek nie zrobił leczenia nie ma. Najzdrowsze kocięta, to te od niewychodzących na dwór, odrobaczanych i szczepionych matek, niestety nie te zbierane z pod śmietnika.

Odpowiedz
avatar sla
3 3

@Rammaq: Dlatego trzeba szukać sprawdzonego domu tymczasowego, najlepiej z polecenia. Lecz jedno jest pewne, jeśli opiekunowie będą uczciwi - to jedyna szansa, by poznać charakter zwierzaka. Zdrowie to zupełnie inna kwestia.

Odpowiedz
avatar Shineoff
5 5

@sla: Ja wzięłam moje koty prosto z azylowej klatki. Nie mają łatwych charakterów, ale dużo z nimi pracowałam i widać efekty. Jak już zupełnie nie wiedziałam co robić, to zasięgałam porady behawiorysty. Ale zdrowe są jak byki, to akurat się udało :))

Odpowiedz
avatar mowgli
7 7

@Rammaq: Mój kot, mimo że kochany, też nie jest aniołem, wiele razy pogryzł i podrapał do krwi mnie i innych ludzi. Mimo to się go nie boję i nie rozumiem, jak można bać się własnego zwierzaka? Moi znajomi nie dotkną mojego kota gdy ten ma zły humor, wiele razy sama zabierałam im go z rąk gdy widziałam, że zaraz kogoś podrapie. Ale kurczę, bać się własnego zwierzęcia to według mnie jak bać się własnego dziecka.

Odpowiedz
avatar Shineoff
2 2

@mowgli: Mój kocurek, kiedy go wzięłam był totalnie dziki. Nie dotykałam go, bo sobie tego nie życzył, siedział cały czas za kanapą i na próby kontaktu syczał i prychał. Aż przyszedł czas, że musiałam go wykastrować (bo w domu poza nim mam kotkę, oba były jeszcze małe i trzeba było poczekać kilka miesięcy żeby dorosły do tych zabiegów). Transport gnojka do weterynarza - kota, którego wcześniej nie dało się DOTKNĄĆ - był straszny. Podrapana byłam wszędzie i pogryziona do krwi na całych rękach. A stało się to kiedy ładowałam go do transportera. Bałam się, że zaraz rzuci mi się do oczu, jednak kastracja musiała się odbyć, bo nie mogłam dopuścić do rozmnożenia się kotów. Tak, trochę się go wtedy bałam :) Teraz już nie, bo jest w pełni oswojony i przytula się ciągle. Ale oswajanie zajęło mi 1,5 roku. I przez ten czas był praktycznie nieobliczany!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

Ludzie i ich papugi... Większość z nich nie ma pojęcia o papugach i serce mi się kroi, gdy czytam/słucham ich wypowiedzi.

Odpowiedz
avatar Rammaq
17 19

@Drago: "Serce mi się kraje" nie kroi. Chyba, że przygotowujesz podroby na pierogi, ale te się raczej mieli, nie kroi. ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2015 o 15:52

avatar konto usunięte
12 12

@Rammaq: Damn, faktycznie :D nie mogę edytować. ><

Odpowiedz
avatar figgin
-1 1

@Rammaq: Jak już, to podrobów się nie mieli, tylko mle ;)

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
22 34

Trzymanie papugi po klatkach i pokojach to kiepski pomysł, bo to ptaki dziki i nieujarzmiony, coś jak orzeł tylko że mniejsze i bardziej pokraczne. Papuga na ramieniu to był od zawsze symbol pirata - rozbójnika mórz która siadała na ramieniu starym wilkom morskim - ale na pewno nie jakimś Januszom z blokowiska. Papuga ma zakodowane życie w amazońskiej dżungli, walkę o byt pomiędzy anakondą a piranią i jej ujarzmienie to jakby ubrać Vina Diesela w różowy kostium hipopotama i kazać mu zabawiać gawiedź. Ewentualnie jeszcze dopuszczam papugę jako towarzysza kataryniarza bo to element warszawskiej tradycji.

Odpowiedz
avatar Songokan
3 7

@Drill_Sergeant: dajesz do pieca :D

Odpowiedz
avatar KruczY
17 17

Aż mi się przypomniało. Kiedyś też wzięliśmy z zoologicznego papugę po "przejściach". Tzn. Poprzedni właściciel ją podobno bił. Niestety papuga była agresywna do końca życia. Aczkolwiek udało jej się nam zaufać po kilku miesiącach i atakowała tylko obcych. Nam nauczyła się siadać na ramię, jeść z ręki itp. Na tyle przyzwyczaiła się do mojego ojca, że zmarła z tęsknoty niedługo po nim. Myślę, że to najlepszy przykład tego, że papugi potrzebują jakiegoś czasu żeby się przyzwyczaić i zaufać ludziom.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@KruczY: Dokładnie. Poza tym im więcej papug, tym trudniej je oswoić. Kiedy kupiłam nową papugę i przez pewien okres była w osobnej klatce (kwarantanna), to było ok. Przestała gryźć, pochylała głowę, żeby ją głaskać, ale dobre się skończyło, gdy dołączyła do reszty. Nadal nie gryzie, ale najzwyczajniej w świecie woli towarzystwo innych papug.

Odpowiedz
avatar voytek
2 4

obowiązkowo trzeba zglosić sprawe na policji - nawet jesli sms byly wysylane z konta na karte istnieje spora szansa sprawdzenia kto taka karte zakupil (tym bardziej jesli wskazesz tego kolege jako potencjanlnego sprawce)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
0 0

Kanarki mają podobnie? bo próbuję się przymierzać?

Odpowiedz
avatar SzynSzylka
2 6

Skąd ja to znam... - czy te papużki będzie można wypuszczać z klatki? - oczywiście, ale pod warunkiem, że je pani prawidłowo oswoi - to tak za ile dni? Ręce opadają...

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
10 10

@SzynSzylka: Ręce opadają przede wszystkim dlatego, że oswajanie zaczyna się PO wypuszczeniu ptaka na loty. Próby oswajania ptaka w klatce? Piękne rady...

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 0

@KoparkaApokalipsy: Tu się nie zgodzę. Szczególnie jeśli ma się do czynienia z bardzo młodymi, które dopiero uczą się latać. Dla papugi to stres, szczególnie kiedy lądowanie kończy się na ziemi. Podnoszenie jej tylko wzmaga ten stan co najczęściej może kończyć się dość bolesnym pogryzieniem. U nas ptaki były trzymane na rękach codziennie podczas sprzątania budy. Kiedy z niej wychodziły to częściej. Nie wszystkie były zadowolone z trzymania ich, ale do momentu sprzedaży były na tyle oswojone, ze nie bały się człowieka i nie uciekały z krzykiem w kąt.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

@Doombringerpl: nauka latania to zupełnie inna kwestia - przecież zawsze mamy wtedy do czynienia z ptakami, które wykluły się w domu, w którym uczą się latać (nikt chyba nie jest na tyle chory, żeby oddawać papugę na tyle młodą, by nie umiała latać). Mówię o pchaniu łap do klatki obcego ptaka po to, żeby papużka łatwiej się oswoiła. Przy takim traktowaniu na pewno w końcu nauczy się tolerować ręce, bo po prostu nie będzie miała wyjścia (chyba, że będzie wyjątkowo uparta i prędzej padnie z wycieńczenia walką niż odpuści). Klatka powinna być bezpiecznym schronieniem. Wkładanie tam rąk trzeba ograniczać do minimum.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
2 2

@dracon2002: Zapewne Pan miał ochotę samemu się zabawić ze sprzedawczyniami...

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

@Doombringerpl @Doombringerpl dokładnie tak

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
1 1

Podsumuję to tak. Od 1992 roku zaczęła się u mnie hodowla nimf. Miałem wtedy 9 lat. W pod koniec 2013roku (12.12.2013) odeszła mi papuga, którą dostałem 24.12.1992 i była już wtedy około 2 letnia. Do śmierci nie dala się wozić ani głaskać choć jedzenie z ręki brała. Przez ten czas sprzedałem wiele papug. rachubę straciłem po ok 500 młodych. Zawsze bałem się tego aby papugi nie trafiły do nieodpowiedzialnych ludzi. Kiedyś wyjątkowo sprzedaliśmy znajomej z osiedla młodą papugę. 6 miesięcy później uciekła im przez otwarte okno. Na szczęście dla papugi udało się ją złapać. Oddaliśmy kasę i wróciła do nas. A złapanych papug na koncie mam 4. Dwa samce, jedna samica i ten młodzi, który poszedł potem w bardziej odpowiedzialne ręce. Teraz z hodowli zostały same najstarsze, które mają już "emeryturę" większość sama do nas przychodzi. Reszta z hodowli, która w dobrych czasach liczyła ponad 40 szt. została rozdana ze względu na sytuację w jakiej się znaleźliśmy i przeprowadzkę do innego, mniejszego mieszkania, gdzie sąsiedzi jak wytrzeźwieli to wzywali straż miejską i skarżyli się spółdzielni. Reszta odejdzie pewnie w ciągu następnych 10 lat. Powiem tak. Te papugi nauczyły mnie sumienności i odpowiedzialności.

Odpowiedz
Udostępnij