Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wujek Stefan i Ciocia Halinka to określenia jakie stosujemy do osób, które…

Wujek Stefan i Ciocia Halinka to określenia jakie stosujemy do osób, które zawsze coś odwalą na weselu.
Wesele dość duże alko leje się strumieniami i niby wszystko ok, ale z jednego stołu na 12 osób wódka paruje litrami, ale spoko bar zaopatrzony.

Partner kręci, a ja zmieniam kartę pamięci i przy okazji szybki rzut oka na to co uwieczniłem. I jedna fotka wujka Stefana. Wychodzi chowając dwie butelki wódki. Pokazałem organizatorowi wesela, a ten do Pana młodego i wyszło.
Wujek Stefan nie pijący bo prowadził, miał w bagażniku wozu 35L kanister i wlewał tam wyniesiona wódkę, a odstawiał puste butelki. Wlał już około 22-24 litrów luksusowej jak wpadł.

wesele

by fotograf
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Przemek77
5 21

To raczej był wujek Janusz, a nie wujek Stefan :)

Odpowiedz
avatar Jolene
16 16

Ale wieś :p Zapadłabym się pod ziemię na jego miejscu.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 10

Niepijacy, ale luksus sobie lubi, na cudze koszta. Dziwny moze kanister, akurat 35-litrowy. I co dalej z gosciem zrobiono?

Odpowiedz
avatar kitusiek
15 15

Pomysłowy chłopak, do polityki by się nadawał.

Odpowiedz
avatar A_W
15 17

Byłam już na kilku weselach, na większości z nich były akcje z wynoszeniem alkoholu. I pal licho, jeśli wódkę wynosi taki wujek Stefan właśnie, często zaproszony z przyzwoitości. A co wtedy, gdy alkohol znika za sprawą świadków, najbliższych przyjaciół itp? To dopiero potrafi popsuć młodym ich najpiękniejszy dzień, kiedy ich najbliżsi zamiast przeżywać to razem z nimi stają na głowie aby wynieść flaszkę wartą 30 zł.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@PiekielnyDiablik: Janusze ekonomii

Odpowiedz
avatar Draco
11 11

Tylko po co on to robił? Przecież tyle sam nie wypije przez dłuższy czas, a polewanie na imprezie wódki z kanistra wygląda dość ekstrawagancko... no chyba, że towarzystwo przyzwyczajone. ;) Nie robił tego na sprzedaż. Nikt normalny przecież nie kupi WÓDKI w nieoryginalnej butelce, a tym bardziej w kanistrze, albo w plastikowej butelce po jakimś napoju. Co innego bimber bo ten wiadomo, że domowej produkcji i można mieć zaufanie do producenta, no ale "sklepowej" wódki się w domowych warunkach nie zrobi. Zakup takiej wódki z kanistra od "wujka Stefana" to jak gra w rosyjską ruletkę, bo to wiadomo skąd on ją wziął? Inna sprawa natomiast to to z czego był kanister. Jeżeli metalowy to nie ma problemu, ale jeżeli plastikowy (co bardzo możliwe) to wujcio był debilem. Bo ten plastik nie jest przeznaczony do kontaktu z mocnym alkoholem. Chemikiem nie jestem, ale pamiętam, że robi się wtedy jakaś reakcja i plastik różne świństwa wydziela.

Odpowiedz
avatar Visenna
7 13

@Draco: Pewnie planował przelać we flachy i sprzedawać jako coś własnej roboty...nikt nie kupi? Chłopie, kupa weźmie, i jeszcze poproszą o więcej. Mało to alkoholików, którym wszystko jedno co chleją? Nie wiem zresztą jak teraz, bo dawno nie byłam, ale jeszcze z rok-dwa temu wystarczyło się przejść w dużych miastach na lokalne targowiska i pełno stało różnej maści "byznesmenów" zaciągających wschodnio, z podejrzanymi flachami. Ty, ja- nie kupimy, ale są tacy co kupują, inaczej by nie stali, a jak od "ruskich" biorą, to od sąsiada Polaka nie wezmą, jak zarzeka się że sam robił?? A może i dla siebie brał, "porozlewam se w butelki i na długie lata będzie" - może i tak, choć bardziej obstawiam ze na handelek jednak. A nie ma się co dziwić, już sam pomysł kradzieży znamionuje debila i kombinatora, więc i reszta mnie nie dziwi, wcale, a już on się tam zastanawiał tak jak Ty czy mu kto kupi, toż kretyn przecież.

Odpowiedz
avatar Draco
6 6

@Visenna: Jeżeli na handel to tylko dla jakichś desperatów, albo innych żuli. Kupowałaś kiedyś alkohol od naszych "braci zza Buga"? Oni nie sprzedają wódki z kanistrów, ani w butelkach po coli. Mają najczęściej normalną sklepową wódkę ze swoją akcyzą. Opłaca im się ją do nas przewozić bo różnica w cenie jest naprawdę ogromna... zwłaszcza teraz, gdy rubel i hrywna ostro tracą na wartości. Powtarzam w domowych warunkach nie zrobisz "sklepowej wódki". No chyba, że masz specjalny sprzęt. Zrobisz samemu znakomity bimber i spirytus, ale wódki nie da rady. Nikt normalnie myślący nie uwierzy mu w to, że sam zrobił. Jeżeli chciał kraść wódkę na handel to powinien brać całe - najlepiej jeszcze zamknięte butelki. W każdym razie pełna zgoda co do jednego - to debil.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
4 8

@Draco: Przecież na każdej wsi i w niejednej dzielnicy większego miasta jest melina gdzie można wódencję własnej roboty zakupić, a jak ktoś sobie renomę wyrobi wśród miejscowych to nie tylko typowe menele u niego biorą. A to czy ktoś pozna, że wyrób własny czy sklepowa nie robi większej różnicy. Ba, jak się rozniesie w okolicy, że wujek Stefan sklepową wódkę za pół ceny sprzedaje to dopiero mu obroty wzrosną...

Odpowiedz
avatar falka_85
4 4

@Draco: całych zamkniętych butelek pewnie nie mógł brać, bo na wielu weselach nową pełna flaszkę stawiają na wymianę za już opróżnioną. Z wielu powodów: żeby po weselu nie zostało więcej niż to konieczne butelek ponapoczynanych, jako ochrona przed takimi właśnie wujkami Staszkami, którzy chcą wynieść alkohol (nie każdy jest taki pomysłowy, żeby naszykować kanister), dla ułatwienia pracy roznoszącemu itd.

Odpowiedz
avatar hamsterod
6 6

@Draco: Jeśli zrobisz spirytus, jak pisałeś, to zrobisz dobrą wódkę..

Odpowiedz
avatar Draco
0 0

@chiacchierona, hamsterod Jakby wam to wytłumaczyć? Piliście pewnie sklepową wódkę z banderolą i bimber domowej produkcji. Różnica w smaku jest spora. Wynika to zarówno z samego procesu produkcji, ale głownie z tego z czego się to robi. Wódka sklepowa jest najczęściej robiona z ziemniaków. Tylko kilka rodzajów wódek robi się ze zboża. Natomiast bimber najczęściej robi się z cukru. Gorzelnie mogą sobie pozwolić na zabawę z uzyskiwaniem zacieru z ziaren i ziemniaków, bo wychodzi ich to taniej, mają maszyny do tego i mają czas. Natomiast przy produkcji bimbru nikt się raczej nie bawi i stawia na gotowy produkt z naszych cukrowni, a i czasu nie ma co marnować. Wódki sklepowe są też filtrowane i poddawana innym zabiegom sprawiającym, że są przezroczyste jak woda i mają odpowiedni dla "marki" smak. Natomiast bimber ma tyle z filtracji co przez wężownice przeleciał. Nawet uzyskując spirytus z bimbru i go rozwadniając do 40% to i tak będzie to inny smak niż wódka "sklepowa". Na melinach sprzedaje się bimber, albo wódkę zza Buga. Mało kto kupi "sklepową wódkę" niewiadomego pochodzenia. To jest za duże ryzyko, że to jakiś odpad z gorzelni, alkohol zanieczyszczony, albo metanol. No chyba, że sprzedawca to znajomy człowiek pracujący w jakiejś gorzelni.

Odpowiedz
avatar hamsterod
2 2

@Draco: Widzę 2 problemy uniemożliwiające nam dojście do porozumienia: 1. Różne podejście (pewnie środowiskowe) do produkcji własnego alkoholu. W moim otoczeniu robi się takie po to, aby były lepsze w smaku od tego, co w ogólnie akceptowalnych cenach jest dostępne w naszych sklepach. Ewentualnie w celach leczniczych (a przynajmniej dobrze jest to sobie tak tłumaczyć :D ). Wg mnie żadna sklepowa nalewka nie ma startu do porządnej domowej :) U Ciebie najprawdopodobniej jest inaczej, patrz: "Natomiast przy produkcji bimbru nikt się raczej nie bawi i stawia na gotowy produkt z naszych cukrowni, A I CZASU NIE MA CO MARNOWAĆ." 2. Mówiąc o spirytusie myślimy o 2 różnych typach. Z Twoich słów wynika, że masz na myśli spirytus surowy, podczas gdy ja myślę o rektyfikowanym, który jest pozbawiony fuzli i jakichkolwiek negatywnych posmaków. W domowych warunkach bez specjalistycznej aparatury nie uzyskasz, ani jednego, ani drugiego, więc jeśli zrobisz już spirytus (rektyfikowany, bo nie ma sensu się produkować i robić wysokoprocentowy, zanieczyszczony produkt, żeby go z powrotem rozrzedzić) to zrobisz dobrą wódkę..

Odpowiedz
avatar Rumburak
15 15

Jak duże to wesele było? Stół na 12 osób i nikt nie zauważył, że zapasy wódki topnieją w zastraszającym tempie? Przecież 22-24 litry to już niemal 50 flaszek!

Odpowiedz
avatar A_W
5 5

@Rumburak: nie napiszę nic odkrywczego, ale na weselach nie siedzi się non-stop przy stole. Ludzie tańczą, robią sobie zdjęcia, przysiadają się do innych stolików, wychodzą na papierosa, siedzą sobie na ławeczkach. Nikt z gości obsesyjnie nie pilnuje wódki. Okazję miał na pewno niejedną - jak widać umiał ją wykorzystać :)

Odpowiedz
avatar Rumburak
3 5

@A_W: Ale na listość boską, jeśli to nie był bal na 500 osób, to przyjmując że gości było ok. 150 i na każdego przypadała butelka, to koleś ukradł trzecią część wódki. I ja rozumiem, że gości mogło być i tysiąc a zapasów jeszcze więcej (co jest możliwe zważywszy na to, że usługi autora są drogie). Ale ogługa nie zauważyła nic dziwnego w tym, że 12 osób wypiło 24 litry wódki?

Odpowiedz
avatar A_W
3 3

@Rumburak: Wiesz, podejrzewam, że autor podał ilość wódki orientacyjnie, więc mogło to być i 15 litrów (a butelki litrowe zamiast 0,5). Ale to już gdybanie o nieistotnych szczegółach. A co do obsługi - często na weselach tworzą się takie "enklawy pijących", często na umór, a np. przy stolikach gdzie siedzą rodzice z dzieciakami to nawet 0,5l nie zejdzie. Więc mogli niczego nie podejrzewać. Ale faktycznie, Stefan musiałby przez całe wesele obrócić kilkadziesiąt razy :)

Odpowiedz
avatar fotograf
0 0

@Rumburak: a inne stoły?

Odpowiedz
avatar GrammarNazi
-2 4

Wesele dość duże alko leje się strumieniami[...] Po "duże" powinien być przecinek.

Odpowiedz
avatar eRKaZet
0 0

@GrammarNazi: fascynujące.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
1 1

Na weselu trzeba mieć świadomość, że kradzieże mogą się zdarzyć - zwłaszcza alkoholu. Mój wujek na weselu swojego syna przy stawianiu flaszki na stole zabierał... zakrętkę. Wódka ciepła, nikt nie chciał tego pić. Kraść też; najwidoczniej nie znalazł się sprytny wujek Janusz z kanistrem. Na weselu mojej siostry jedna z ciotek ukradła bimber. W sumie nic złego, tylko eleganckiej karafeczki szkoda. Ja wręcz się spodziewałam, że na moim weselu ktoś przytuli się na zawsze może nie tyle do wódki, co do whisky. O dziwo, nic takiego nie miało miejsca. A takiego wujka Stefana z historii po prostu nie zapraszałabym na imprezy. U mnie w rodzinie nie zaprasza się jednego kuzyna (ani na uroczystości, ani na wakacje), bo miał zbyt lepkie rączki.

Odpowiedz
Udostępnij