Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W sobotę wracając do domu poślizgnęłam się i spadłam ze schodów. Prawa…

W sobotę wracając do domu poślizgnęłam się i spadłam ze schodów. Prawa kostka lekko bolała, więc posmarowałam ją maścią i położyłam się spać. W niedzielę rano noga spuchnięta dwukrotnie, przy chodzeniu boli jak cholera, poprosiłam więc koleżankę, aby zawiozła mnie na SOR.
Do szpitala dotarłyśmy o godzinie 12. Od pozostałych pacjentów dowiedziałam się, że od godziny 10 podobno w całym szpitalu nie działa system informatyczny i na razie ortopeda nie przyjmuje. Co ciekawe awaria systemu nie przeszkadzała pozostałym lekarzom, którzy normalnie przyjmowali swoich pacjentów.

Godzina 13 system działa. Do gabinetu wchodzi pierwszy pacjent, w celu planowanego przyjęcia na odział.

Godzina 14 pacjent wychodzi. Oznajmia nam również, że lekarz nie został przeszklony z obsługi nowego systemu i dopiero się uczy.

Godzina 14.45 Wychodzi drugi pacjent, również przyjmowany na odział. Lekarz zaczyna robić postępy w nauce systemu.
Karetka przywozi sportowca z urazem kręgosłupa. Przyjmowanie osób z kolejki zostało wstrzymane.

Godzina 15.30 Koleżanka jedzie do McDonald's i zbiera zamówienia od pozostałych oczekujących. Dwie osoby czekające przede mną rezygnują z wizyty.

Godzina 16-17 Nauka systemu przynosi efekty,lekarz przyjmuje na oddział dwóch kolejnych pacjentów. Pozostali jedzą obiad przywieziony przez koleżankę.

Godzina 17-18 Lekarz przyjmuje czterech pacjentów, w tym mnie i kieruje ich na rentgen.

Godzina 18.30 Wracam z rentgena. Zgodnie z zasadami osoby wracające z prześwietlenia mają pierwszeństwo przed pozostałym pacjentami.

Godzina 20 po raz drugi wchodzę do gabinetu. Lekarz informuje mnie o konieczności założenia gipsu. Pytam o gips syntetyczny. Jasne nie ma problemu. Tylko pan "gipsiarz" musi przynieść go z magazynu. Czekam 20 minut w gabinecie. Lekarz w tym czasie nie przyjmuje pacjentów tylko plotkuje z pielęgniarką.

Godzina 21 z ogromnym bólem głowy, po dziewięciu godzinach opuszczam gabinet. Natomiast lekarz udaje się na przerwę, ponieważ po przyjęciu tylu pacjentów (10) jest wykończony i musi chwilę odpocząć...

Szpital

by aika
Dodaj nowy komentarz
avatar Zeus_Gromowladny
-2 12

Nazwisko tego konowała! Rozliczyć go ze sprzeniewierzonych publicznych pieniędzy.

Odpowiedz
avatar aika
0 4

@Zeus_Gromowladny: Jedno słowo Radom

Odpowiedz
avatar bloodcarver
28 40

"Dwie osoby czekające przede mną rezygnują z wizyty." - jeśli ktoś jest w stanie zrezygnować z wizyty na SOR, to w ogóle nie powinien na SOR się zgłaszać, bo widać nie jest z nim tak źle.

Odpowiedz
avatar aika
14 14

@bloodcarver: Zgadzam się z Tobą :)

Odpowiedz
avatar sla
8 8

@bloodcarver: W większym mieście można też pojechać do innego szpitala mając nadzieję, że tam kolejka będzie mniejsza. No i są osoby, które mimo, że ewidentnie wymagają pomocy szpitalnej, są tak uparte, że ją omijają.

Odpowiedz
avatar aika
0 2

@sla: U nas są dwa szpitale. W dni parzyste dyżuruje jeden, a w nieparzyste drugi. Jeśli pojedziesz do szpitala, który akurat nie ma dyżuru, zostaniesz odesłany.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
11 11

@sla: Prędzej uwierzę że ktoś przyszedł na SOR żeby nie czekać na normalną wizytę u ortopedy, niż że znajdzie się nawet w dużym mieście SOR bez kolejki...

Odpowiedz
avatar sla
5 5

@aika: To przepraszam, myślałam, że szpitali jest więcej. @bloodcarver: Nie bez kolejki a z mniejszą. Chociaż... w Warszawie raz trafiłam na kompletny brak kolejki. Nikt nie czekał. Ale to był szpital specjalistyczny (tak to się nazywa?), więc chyba się nie liczy.

Odpowiedz
avatar Pauldora
1 7

@bloodcarver: Ja kiedyś z pękniętym żebrem i głową do prześwietlenia zrezygnowałam w sobotę wieczorem z siedzenia x godzin na pogotowiu, nie dałam rady siedzieć. Przyszłam następnego dnia rano, prawie nikogo nie było. W sobotę mi mówili, że może się zejść do 2-4 rano, wolałam więc sama przyjść o 8 w niedzielę. Z jednej strony nie umierałam, z drugiej byłam jednak uszkodzona i po wypadku.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 10

@bloodcarver: A może te osoby miały cukrzycę i potrzebowały jechać do domu, żeby zjeść posiłek i przyjąć insulinę, może potrzebowały zażyć inny, konieczny lek o określonej godzinie, może uznały, że już nie mają siły siedzieć kolejnych kilku godzin na twardym krześle i wolą się położyć w domu. A może poczuły się już tak źle, że wolały jechać do domu i wezwać pogotowie. Możliwości jest wiele. Ale ty wolisz przyjąć, że ktoś sobie przyjechał na SOR bez potrzeby, odsiedział kilka godzin bez sensu i rozczarowany pojechał do domu oglądać telewizję.

Odpowiedz
avatar 123ruda
0 0

@bloodcarver: Zdarzyło się raz, że mąż zrezygnował z wizyty na SOR. W czasie obiadu połknął ość, która utknęła mu w gardle, ale po 6 godz. czekania w kolejce udało mu się ją wykasłać.

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
22 28

Lekarz był po 8 godzinach pracy i ciągłego wnerwiania się na system, którego nie zna, dodatkowo bez posiłku (przynajmniej obiadu, bo łyknąć kanapkę na szybko każdy może). A co z wizytą w toalecie? Nie wiadomo :)

Odpowiedz
avatar Vectra
8 26

@Nimfetamina: a autorka jest wykończona po 9 godzinach siedzenia na dupie w poczekalni... hipokryzja

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2015 o 12:02

avatar aika
3 13

@Nimfetamina: Weź pod uwagę, że przez 3 godziny system nie działał, lekarz nie przyjmował żadnych pacjentów, a z gabinetu słychać było rozmowy i śmiech. Spokojnie mógł w tym czasie iść do toalety czy zamówić obiad.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2015 o 12:07

avatar aika
6 16

@Vectra: Siedziałam na tyłku 9 godzin z bolącą kostką, a obok mnie również 9 godzin siedziała Pani ze złamaną ręką prawie płacząca z bólu. Gdy ja już wychodziłam do domu ona nadal czekała na swoją kolej, aby dostać skierowanie na prześwietlenie. Faktycznie hipokryzja...

Odpowiedz
avatar Vectra
1 5

@aika: nie widze związku pomiędzy pania obok ciebie, a twoim wykończeniem siedzeniem na dupie. ja pisałam, że ty po 9 godzinach czekania w poczekalni jesteś śmiertelnie zmęczona, ale do lekarza masz pretensje ze po 8 godzinach przyjmowania pacjentów (nieważne czy 10 czy 150) zrobił sobie przerwe

Odpowiedz
avatar aika
0 4

@Vectra: faktycznie nie ma żadnego związku skręcona kostka i naderwane więzadło w ogóle nie boli... a lekarz miał ponad 3 godziny przerwy jak system nie działał.

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
2 2

@aika: Ale to było od 10 do 13 (nie z jego winy, skoro system nie działał). A o 13 zaczął przyjmować pacjentów, skończył o 21. 8 godzin. 8 godzin bezustannej pracy. Zanim pójdziesz do swojej zjedz coś, idź do wc i później spróbuj wytrzymać na stanowisku tyle samo. Zakład, że się złamiesz?

Odpowiedz
avatar aika
-2 2

@Nimfetamina: Lekarz robił sobie, krótkie przerwy i wychodził z gabinetu w czasie tych 8 godzin. Więc nie była to bezustanna praca.

Odpowiedz
avatar aika
-1 13

@ncc1701: Nie spodziewałam się, że spędzę tam godzinę... w drugim szpitalu w moim mieście podobna sytuacja trwała o połowę krócej. Piekielny jest szpital, który nie szkoli personelu po zmianie systemu i wydłuża całą procedurę.

Odpowiedz
avatar Ruda2211
4 8

Siedzenie tyle godzin w poczekalni to normalna rzecz niestety. Oprócz tego, że na SOR często zgłaszają się osoby, które pilnej pomocy nie potrzebują to u mnie mieście jest jeszcze tak że najpierw są przyjmowane osoby przywiezione przez karetkę. Ja ostatnio czekałam 6,5h aby mnie lekarz przyjął. Już po przyjęciu na szpital pielęgniarka mi powiedziała, że to i tak krótko.

Odpowiedz
avatar aika
-2 6

@Ruda2211: Dla mnie najbardziej piekielny był czas przyjmowania pacjentów na odział (takich osób było 4). Godzina na jednego pacjenta to chyba lekka przesada. Gdy zaczął przyjmować osoby z urazami przyjął 5 osób w ciągu godziny. Dodatkowo w ciągu tych 20 minut kiedy czekałam na gips mógł spokojnie przyjąć kolejną osobę. Jak widać wszystko zależny od chęci lekarza.

Odpowiedz
avatar Ruda2211
4 4

@aika: Ja kochana u lekarza w gabinecie byłam 1,5h, najpierw podstawowe osłuchanie pacjenta a później:ekg, morfologia, gazometria, rtg klatki piersiowej.Wywiad z pacjentem też trochę trwa. W trakcie czekania na wyniki najpierw podano mi tlen a później robiono mi inhalacje. I wiem, że za nim lekarz nie dostał wyników nie mógł zadecydować o moim przyjęciu na szpital ani o dokładnym leczeniu. W trakcie mierzenia ciśnienia pytałam się pielęgniarki czemu tak długo trwa przyjmowanie pacjentów to mi powiedziała, że dopóki lekarz nie zakończy sprawy jednego pacjenta nie może zając się drugim. Nie jest to wina lekarza tylko polityka szpitala. Także nie dziw się, że osoby z urazami są szybciej "załatwiane" wiadomo co się stało i gdzie boli. Potrzebne jest tylko prześwietlenie aby zadecydować o tym czy założyć gips czy może wystarczy tylko usztywnienie kończyny z urazem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2015 o 14:48

avatar sla
-1 3

@Ruda2211: Dziwny szpital. Gdy ja trafiłam na SOR to od razu została pobrana mi krew do badań, później przyjmowano innych pacjentów, potem mnie, potem znowu innych, znowu ja, kolejna przerwa, przyjęcie na oddział. Na SORze w sumie spędziłam z dobę (ale miałam własne łóżeczko w pokoiku obok) więc jakbym na ten czas zablokowała kolejkę... au.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

Oddział nazywa się RATUNKOWY. Ciekawe, jak można uratować pacjenta z zawałem, jeśli mu się każe czekać na krześle 10 godzin? Tyle czasu dla pacjenta z sepsą, lub zapaleniem otrzewnej - to jest żyć, albo nie żyć. O innych, zagrażających życiu przypadkach nie wspomnę. Chyba, że w tym konkretnym przypadku chodzi o dyżur ortopedyczny? Bo nie bardzo wyobrażam sobie sytuację, gdzie wszystkimi pacjentami i przypadkami zajmuje się jeden lekarz. Jak by mu przywieźli z wypadku trzy ciężko ranne osoby naraz, to by się chyba chłopina musiał sklonować.

Odpowiedz
avatar bronksiu
4 4

@Armagedon: Słowo-klucz: Segregacja pacjentów.

Odpowiedz
avatar Vectra
-2 6

@Armagedon: z ludzie ze skręcona kostką itp przychodzą na oddział RATUNKOWY i jeszcze narzekają, że musieli czekać...

Odpowiedz
avatar sla
0 2

@Vectra: To gdzie mają przyjść jak nie na SOR? Do rodzinnego? Zawsze myślałam, że ze skręceniami / złamaniami udaje się do szpitala by człowieka poskładano...

Odpowiedz
avatar Pauldora
3 5

@Armagedon: Ortopeda tam siedział dla pacjentów z zawałem lub sepsą? W większych miastach jest oddzielny dyżur ortopedyczny czy nawet kilka, w mniejszych dyżuruje ortopeda. Nie mów, że człowiek ze złamaną nogą ma czekać na otwarcie przychodni rano lub do poniedziałku. A niech sobie kijkiem usztywni, tak?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 3

@Pauldora: To właśnie wywnioskowałaś z mojego wpisu? No to źle wywnioskowałaś. Jest oczywistą oczywistością, że z urazem ortopedycznym udajesz się na SOR. Ale na SOR przyjmowani są również pacjenci z innymi dolegliwościami. Na przykład z bólem w klatce piersiowej, bólem brzucha, lub kolką nerkową. I moim zdaniem ci powinni być przyjmowani w pierwszej kolejności. Przyznam jednak, że po przeczytaniu historii po raz drugi straciłam nieco orientację. Autorka pisze "Co ciekawe awaria systemu nie przeszkadzała pozostałym lekarzom, którzy normalnie przyjmowali swoich pacjentów.". Więc teraz nie wiem, czy to był istotnie SOR, czy też "nocna i świąteczna pomoc lekarska" (była niedziela), która również często znajduje się w szpitalach. I nasuwają mi się inne wątpliwości. Pierwsze słyszę o planowych przyjęciach do szpitali w niedzielę, na dodatek na ortopedię. Pierwsze słyszę o przyjmowaniu planowym pacjentów bezpośrednio z SOR. Od tego jest izba przyjęć. No i jeszcze nie widziałam, żeby z SOR (nawet nieplanowo) kierowano kogoś na oddział bezpośrednio po badaniu. Na SOR trzeba odleżeć. I albo po udzieleniu pomocy idzie się do domu, albo zostaje na ratunkowym przynajmniej 24 godziny i w razie konieczności jest się przenoszonym na konkretny oddział szpitalny. Dlatego nie wiem, w jakim miejscu była autorka.

Odpowiedz
avatar aika
0 2

@Armagedon: A jednak są planowane przyjęcia w niedzielę do szpitala. Sama byłam tego świadkiem. Za to pierwsze słyszę, żeby ktoś dopiero po 24 godzinach leżenia na oddziale ratunkowym został przeniesiony na właściwy oddział. Przykład? Mój wujek po wylewie rano trafił na SOR a już popołudniu został przeniesiony na odział. Natomiast w szpitalu, do którego się udałam procedura przyjęcia wygląda następująco: mówisz z czym przychodzisz, zostajesz zarejestrowany do konkretnego specjalisty i czekasz kilka godzin w kolejce, bądź jeśli twoje życie jest zagrożone wchodzisz od razu. Przypadki ortopedyczne przeważnie nie zagrażają życiu więc trzeba swoje odczekać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2015 o 9:55

avatar the
-4 4

@Pauldora: a w moim nie ma. w razie nagłych wypadków trzeba jechać bezpośrednio do szpitala, gdzie lekarz z oddziału nie zawsze chce przyjąć pacjenta.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 2

@aika: W takim razie wypada mi wyciągnąć tylko jeden wniosek. Organizacja pracy w tym szpitalu jest kompletnie do dupy.

Odpowiedz
avatar aika
-1 1

@Armagedon: Ten szpital ma ogromne długi oszczędza na czym tylko się da. Dodaj do tego jeszcze personel nieprzeszkolony z obsługi systemu, więc pacjenci czekają po 10 godzin płacząc z bólu bo nie wezwali karetki, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2015 o 12:41

avatar sla
0 0

@aika: Raz czekałam te 24h (mniej więcej), lecz może dlatego, że długo nie wiedzieli, co ze mną zrobić.

Odpowiedz
avatar the
-5 5

Godzina 16-17 Nauka systemu przynosi efekty,lekarz przyjmuje na oddział dwóch kolejnych pacjentów. Pozostali jedzą obiad przywieziony przez koleżankę. - cudne:)

Odpowiedz
Udostępnij