Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Postanowiłam dodać komentarz w formie historii. Chodzi dokładnie o tą opowieść: http://piekielni.pl/63876#comments…

Postanowiłam dodać komentarz w formie historii. Chodzi dokładnie o tą opowieść: http://piekielni.pl/63876#comments

"Ja to w minutę po cesarce przewalałam już węgiel!"
"Ale te kobiety się nad sobą użalają!"

Oczy przecieram i uwierzyć nie mogę.

Ja dobrze znosiłam ciążę, znaczy, że mam teraz objeżdzać kobiety cierpiące na różne dolegliwości? Bo "Przecież moja była bezproblemowa" ?

Skąd w Was taka skłonność do oceniania? Skąd pewność, że to użalanie się nad sobą?

Też się po cesarce nie oszczędzałam. W okolicach 5 doby zaległam na fotelu i ledwo kontaktowałam, a noc wcześniej brzuch bolał mnie tak, że wyłam. Teściowa też uznała, że przesadzam i się nad sobą rozczulam (pomagała nam kilka pierwszych dni). Dopiero wieczorem gdy prawie traciłam przytomność i miałam drgawki, teściowa zmierzyła mi temperaturę. Prawie 40 stopni.
Pogotowie, przyjęcie do szpitala. Okazało się, że w środku brzucha wytworzyły się ropnie, torbiele czy inne dziadostwo.

Rozpatroszono mnie na drugi dzień rano. (Moment, gdy dwie pielęgniarki cię przytrzymują bez uprzedzenia, a drugie dwie bez słowa wsadzają nożyczki w dziurę w brzuchu i rozcinają - bezcenne) Przez tydzień byłam odizolowana od dziecka i leżałam na oddziale z dwiema butlami zwisającymi z rany (mąż obecny przy zmianie opatrunków żartował, że mam prywatną kieszeń na smartfona - taki kaliber dziurki) zalepionej opatrunkami. Dostawałam naraz kilka kroplówek, moja córka nie mogła jeść mojego mleka a ja... doiłam co trzy godziny z łzami w oczach obserwując laktację zanikającą ze stresu i bólu. Zszyto mnie pod narkozą.

Przesadziłam z aktywnością. Zbyt dałam się ponieść nurtowi "ciąża i poród to nie choroba". I miałam efekt. Nie chciałam wyjść w oczach społeczeństwa na lenia co to zalega na kanapie, bo przecież "Kiedyś kobiety w polu rodziły, przegryzały pępowinę, zawijały małe i dalej zbierały kartofle".

Więc, pora na konkluzję.
Kobiety, kochane, wspaniałe przyszłe mamy; proszę, nie dajcie sobie wmówić co powinnyście bądź nie powinnyście. Słuchajcie własnego ciała. Jeśli czujecie ból - nie bądzcie na siłę superwoman i wyluzujcie. Nie zwracajcie uwagi na "dobre rady" opisujące jak to kobiety szalały zaraz po cesarce. Bo one to nie Wy. To inne ciało, inny organizm. I każdy znosi to inaczej. Nie pozwólcie nikomu oceniać Waszego postępowania.

Zaś jeśli chodzi o oceniających... Znam kobiety, które znosiły ciążę bardzo źle. Nawet mały brzuszek przeszkadzał. Bo naciskał na żołądek a w efekcie - kobieta wiążąc buty puszczała malowniczego pawia. To, że jedna kobieta po porodzie jest samodzielna a druga potrzebuje pomocy - nie świadczy o tym, że ta pierwsza jest gorsza.

Jeśli nie potraficie okazać życzliwości przyszłej/doszłej mamie, nie odzywajcie się do niej. Wystarczająco już zalewa jej umysł zestaw hormonów, żeby musiała się jeszcze barować z ludźmi, którzy nie mają w sobie kszty empatii.

by budyniek
Dodaj nowy komentarz
avatar dodolinka
13 19

popieram

Odpowiedz
avatar Kanna
6 12

Również popieram, szkoda to tylko, że niestety ja nie mogłam odpoczywać, ponieważ nie miał mi kto pomóc. Mąż był w delegacji, rodzice i siostra również nie byli w stanie.. I dopiero ponad tydzień po tym jak wróciłam do domu, mąż wrócił i mogłam odsapnąć, a do tego czasu musiałam zajmować się noworodkiem i 4-letnim wówczas synem. Rana mi napuchła strasznie i bolało, nawet położna środowiskowa kazała więcej leżeć i okłady robić. Na szczęście u mnie nic poważniejszego się nie stało ;)

Odpowiedz
avatar budyniek
14 16

@Kanna: Bidulo :( Pewnie, że czasem nas sytuacja zmusza do zachowań, których nie chcemy. Ale niech zmusza nas do tego sytuacja a nie krzywdzące słowa i ocenianie, a już zwlaszcza ze strony kobiet, które nie rodziły. Ja mimo wszystko uważam, że wszystko zniosłam w miarę dobrze (biorąc pod uwagę poważne złamanie nogi i składanie jej operacyjnie na płytki i śruby w 26/27 tc, na cc pojechałam jeszcze na wózku...) To, że sobie dałaś radę zasługuje na najpiękniejszy order z ziemniaka od dzieciaków ;)

Odpowiedz
avatar Kanna
3 3

@budyniek: Ale za to jak mąż wrócił to on wstawał w nocy do małego i przynosił mi do łóżka do karmienia;) Także potem sobie odbiłam i rana się ładnie zagoiła:) I chyba większość mam zasługuje na taki order, nie tylko ja:) Szkoda, że najbardziej się to docenia będąc dorosłym dopiero. Pamiętam jak urodziłam pierwsze dziecko to jak zaczęłam moją mamę podziwiać, że dawała sobie z nami tak świetnie radę;)

Odpowiedz
avatar grupaorkow
16 24

100% racji. Niestety wiele kobiet ma tendencję do robienia z siebie bohaterów we własnym domu i umierają z dumy jak mogą opowiedzieć, że na dzień przed porodem myły podłogi na kolanach, a dzień po cesarce poszły drwa rąbać. Cesarskie cięcie to operacja. Po operacjach się siedzi na tyłku i odpoczywa, bo lepiej nawet kilka tygodni spędzić na nic nie robieniu niż rozwalić sobie zdrowie dla durnej ambicji bycia perfekcyjną panią domu.

Odpowiedz
avatar dodolinka
7 9

Hej, ja mylam podłogę na dzień przed pójściem do szpitala :), ale na za to na tyłku nie umiałam usiąść ze trzy tygodnie (sn). :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

@grupaorkow: tylko w szpitalu już po 8 godzinach stawiają Cię na nogi, każą iść się wykąpać i chodzić, chodzić i normalnie żyć. A jak która zalega w łóżku tak o sobie to poganiają.

Odpowiedz
avatar budyniek
4 6

@nisqa: to chyba zależy od szpitala i stanu pacjentki. W porządnych klinikach nie pędzą każdej kobiety taśmowo. Mnie np pionizowali po dobie. I inne kobiety w moim pokoju również dochodziły do siebie w różnym tempie.

Odpowiedz
avatar dodolinka
-3 3

Hej, ja mylam podłogę na dzień przed pójściem do szpitala :), ale na za to na tyłku nie umiałam usiąść ze trzy tygodnie (sn). :)

Odpowiedz
avatar Kanna
2 2

@nisqa: W szpitalu w którym rodziłam kazali nam wstać po dobie i nie ganiali nas za bardzo. Mnie jeszcze głowa strasznie bolała (prawdopodobnie jak byłam jeszcze pod działaniem znieczulenia podniosłam głowę gdy karmiłam syna) to położne kazały mi leżeć i przynosiły mi ketonal i kawę;)

Odpowiedz
avatar grupaorkow
8 14

@nisqa: jest różnica między wstaniem z łóżka i chodzeniem, a normalnym życiem czyli - sprzątaniem, dźwiganiem zakupów, noszeniem starszych dzieci, chodzeniem do pracy etc. Prosty przykład - mam w tej chwili kontuzję kolana. Z wykąpaniem się i chodzeniem po domu nie mam większych problemów, ale jakbym miała fantazję iść na długi spacer zakończony przyniesieniem do domu większych zakupów to najprawdopodobniej się posram z bólu i jeszcze bardziej uszkodzę to co i tak mam już rozwalone. A moje kuku jest mniej poważne niż rozcięcie powłok brzusznych.

Odpowiedz
avatar mamaOli
5 13

@budyniek: Bardzo Ci dziękuje za ten komentarz. Rówież uważam, że nie należy nikogo oceniać a zwłaszcza kobiet w ciązy i po porodzie bo dopiero po n im rozmumiesz co inne de facto przechodzą. Nie zapomnę pielgrzymek od moich niby przyjaciół, którzy twierdzili, że jadąc po pordzie do matki wyrządzam krzywdę partnerowi dziecku i całemu światu a dziś uważam, że była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Mnie osobiście potrzebny na dojście do siebie po cc był miesiąc i choć radziłam sobie z dzieckiem, nie radziłam sobie ze sobą - z hormonami, z bólem, ze skrajnym zmęczeniem. Nie każdy daje radę i jeśli ma pomoc to należy z niej korzystać i przyjmować z wdzięcznością.

Odpowiedz
avatar budyniek
11 11

@nisqa: moim zdaniem - nie ma co się zmuszać. Jeśli kobieta jest obolała i zmęczona - niech leży i niech wokół niej skaczą. Na pewno mniej to jej zaszkodzi niż ryzyko przeciążenia. Dla mnie NORMALNE codzienne funkcjonowanie to obsługa koni (noszenie paszy, wody, siana, słomy, wyprowadzanie), w zimie odśnieżanie, noszenie worków węgla do kotłowni, noszenie zakupów, które też nie są lekkie itp. To NORMALNE i CODZIENNE rzeczy. A nijak nie polecę robienia tego kobiecie w połogu. Każdy ma inną "codzienność i normalność". I jeśli kobieta przez te dwa tygodnie nie będzie robić zakupów, sprzątać i działać aktywnie - świat się nie zawali. Opieka nad noworodkiem jest trudna. Kobieta nie dość, że obolała, zmordowana wysiłkiem to jeszcze poznaje zupełnie nowe życie - wraz z dzieckiem. Jakby tego było mało - zalewają ją fale hormonów, które naprawdę potrafią zrobić jesień średniowiecza w głowie. Dla mnie połóg to czas, kiedy mama może poznać dziecko, skupić się tylko i wyłącznie na nim i regeneracji. Jeśli będzie leżeć wtulona w dziecko cały dzień - jaka makabra się stanie? świat się nie zawali. A uniknie przeciążeń.

Odpowiedz
avatar thalia
4 6

Ja w pierwszej dobie tylko leżałam. Miałam cewnik i coś na zasadzie kroplówki z morfiną, którą sobie aplikowalam takim przyciskiem. Zobaczyłam małą niestety dopiero 5 godzin po porodzie, zawiezli mnie na neonatologię moim łóżkiem więc nikt mnie nie ruszał. Następnego dnia musiałam wstać. Przez kolejne dwa dni w szpitalu powolutku dreptałam do małej. Kiedy trafiłam do domu, miałam jak na swoje ówczesne możliwości spory kawałek do szpitala. Chodziłam tam codziennie, na początku zgarbiona, z kłującą raną na brzuchu, z czasem było lepiej. Teraz jestem w pełni sprawna, ale całkowicie rozumiem kobiety, które po cesarce są długi czas nie do życia. Mimo, że jestem mama, przez pierwszy miesiąc nie miałam małej przy sobie i kiedy już ją zabrałam do domu byłam w miarę sprawna, dlatego bardzo podziwiam kobiety, które po tej operacji dają radę zajmować się dzieckiem 24/7. Oczywiście nie powinny przesadzać, już samo bycie mamą bywa męczące. A rodzina zamiast wygłaszać mądrości, powinna pomóc przetrwać ten ciężki czas i odjąć takiej kobiecie część obowiązków.

Odpowiedz
avatar elda24
9 9

@nisqa: a ty zrozum, że jedna może normalnie funkcjonować po porodzie a inna nie i takie gadanie nikomu nie pomaga. Każda z nas jest inna. Ja np miałam dość ciężką ciążę i pierwsze miesiące po porodzie a jak słyszę "ciąża to nie choroba, jak ja byłam w ciąży..." no ja też byłam. Cierpiałam na niepowściągliwe wymioty do 8 miesiąca, zamiast przytyć to w dzień przed porodem ważyłam 10 kilo mniej, niż przed ciążą. Nie mogłam pracować od 8 tygodnia (odkąd zaczęłam wymiotować) przez 2 miesiące byłam wyłącznie na kroplówkach, bo koło 5 miesiąca nic nie mogłam jeść i pić (wymiotowałam nawet wodą) i jakikolwiek lek przeciwwymiotny wywoływał u mnie wszystkie skutki uboczne z jego listy - łącznie z migotaniem przedsionków i zwidami. A moja teściowa i tak wiedziała lepiej, bo ona w ciązy też trochę wymiotowała i to takie straszne nie było, szkoda tylko, że gdyby nie opieka lekarska to by mnie już na świecie nie było. I założę się, że wiele kobiet tak powie, że ja przesadzałam, ciąza to nie choroba i bla bla bla - sorry, w moim przypadku była to cięzka choroba, z której powikłaniami zdrowotnymi borykam się do dziś (3 lata).

Odpowiedz
avatar miramakota
11 11

Też popieram. Niby urodziłam zupełnie normalnie, a doskonale pamiętam, że pierwsze, co zrobiłam po powrocie do domu ze szpitala, to położyłam się do łóżka i polegiwałam jeszcze kilka dni, bo jakaś taka słaba byłam:) Mąż wziął urlop na pierwszy tydzień, potem przyjechała do mnie mama. Nie lubię wykorzystywać innych, ale naprawdę nie czułam się na siłach i nikomu nie radzę udawać bohaterki w tym momencie.

Odpowiedz
avatar A_W
12 12

Dla mnie takie licytowanie się jest śmieszne. Kogo boli bardziej, kogo mniej, "A ona przez całą ciążę tylko leżała i nic nie robiła" "A ona myła okna w dzień porodu". Każda kobieta przeżywa to po swojemu,ma inny organizm, inną wrażliwość na ból, inny stopień sprawności fizycznej. Po co wnikać jak bardzo bolało i jak długo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

Ludzie uwielbiają argument "bo ja", jakby to był wyznacznik czegokolwiek i to właśnie oni byli wzorem do naśladowania... Pojazd w komentarzach na kobiety, które potrzebowąły więcej czasu, by dojść do siebie uważam za niestosowny. Jeśli potrzebuje i może sobie na to pozwolić, to na zdrowie! Każda kobieta powinna odpocząć po porodzie. Trochę wyrozumiałości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 12

@Drago: Nie było tam pojazdu na takie kobiety. Chodziło tam o to, żeby mieć umiar. Takie trochę czytanie między wierszami. Tak jak napisałam tam, ze jednego z komentujących żona może się użalała nad sobą - taka ironia to była. Znam wiele kobiet, które mogą normalnie funkcjonować a każą koło siebie skakać. A później się dziwiły jak ja czy inne dziewczyny same sobie dawały rade z maleństwem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

@nisqa: Był pojazd. Chyba co druga osoba pisała, że takie kobiety użalają się nad sobą. To, że Ty dajesz sobie radę nie znaczy, że każda musi. I tyle. I już. Niektóre pewnie przesadzają, ale lepiej tak, niż żeby potem latały do szpitala porozrywane. Wiadomo, że zawsze najlepiej jest być gdzieś w środku, ale niewiele osób to potrafi. Więc z dwojga złego lepiej odpoczywać dwa tygodnie, niż leżeć dwa tygodnie w szpitalu. Ja ze złamaniem, które lekarz uznał za zwichnięcie, normalnie funkcjonowałam i niemal normalnie wszystko tą ręką robiłam (siła nieświadomości), a moja znajoma przy prawdziwym zwichnięciu zemdlała. Ludzie są RÓŻNI.

Odpowiedz
avatar inga
17 19

Jako kobieta - dziękuje za głos rozsądku i babskiej solidarności. Nie mam jeszcze dzieci, ale obserwuję swoje dzieciate koleżanki - i nigdy nie oceniam. Bo jedna urodziła zanim dojechała do szpitala (!), inna męczyła się kilkanaście godzin. Jedno dziecko było aniołkiem, śpiącym na zawołanie, inne zamieniło rodziców z zombi, płacząc całymi nocami. Jedna od razu doszła do siebie, druga przez dwa tygodnie do niczego się nie nadawała. Moja mama w ciąży ze mną rzygała jak przysłowiowy kot, nic nie przytyła, wyglądała kwitnąco a już mając skurcze robiła jeszcze porządki, poród miała łatwy i szybki. Po prostu bajka. Po czym prawie wykrwawiła się 2 dni po porodzie, bo nikt wcześniej nie wykrył u niej skazy krwotocznej. W imię babskiej solidarności - nie róbmy sobie nawzajem krzywdy, wyśrubowanymi oczekiwaniami. Mamy wystarczająco przechlapane przez dyskryminację potencjalnych matek w pracy, coraz bardziej ograniczany dostęp do badań prenatalnych, znieczulenia przy porodzie a nawet ludzkiego traktowania na porodówce.

Odpowiedz
avatar Raugia
6 6

Co prawda cesarki nie miałam ale po pierwszym porodzie musiałam sporo odpoczywać i długo bolało (przez nacięcie krocza, drugi poród to inna bajka w kilka godzin byłam w pełni sił i nic mi nie było. Tak samo przy pierwszej ciąży 3 miesiące leżałam i nic nie mogłam robić i jeść, przy drugiej praktycznie nie czułam, że ktoś u mnie mieszka. Za bardzo nie rozumiem takiego porównywania, fakt "ciąża to nie choroba" ale każdy inaczej znosi "choroby".

Odpowiedz
avatar budyniek
5 9

@funmilayo: nie brzuch a szwy i ledwo co złączone tkanki. Nie to, że ktoś mi rozciął cały brzuch do żołądka ;) Po cc nie ma czucia w rejonie wokół rany, mnie brak czucia przez torbiele - wzmocnił się i poszedł dalej. Było to prawie dwa lata temu a ciągle nie mam czucia w pewnych regionach wokół blizny (testowane szpilką, nie czuję przebicia skóry). Stąd - naprawdę tak to wyglądało. Nic nie czułam, ale było nieprzyjemne, głównie przez zaskoczenie. Przytrzymano mnie siłą, na udach położono nerkę z akcesoriami i rozcięto ranę powtórnie. Z tego co się orientuję - przy cc szyje się "warstwami", więc pewnie przecięto tylko wierchnią, choć potem nie zaszywano przez kilka dni, żeby było ujscie dla ropy a potem zaszyto dopiero i wsadzili sączki. Dziura była ponoć spora, ale sama (dzięki bogu) nie widziałam. (z resztą... ja nic nikomu udowadniać nie muszę. Zawsze znajdą się tacy, którzy będą podważać każde słowo.)

Odpowiedz
avatar budyniek
6 8

@funmilayo: Szwy po zabiegu pod narkozą (ponownym zszyciu) wyciągali tylko przecinając nitki.Nie wiem czy to coś zmienia, ale wcześniej miałam szwy rozpuszczalne a po drugim szyciu - nierozpuszczalne. A wtedy bez slowa przytrzymano mnie, położono nerkę na udach, odsłonięto i wsadzono nożyczki i widziałam tylko ruszające się "zamykanie" od nożyczek i czułam szarpanie. Potem pielęgniarka powiedziała mi, że musieli to wszystko rozciąć, żeby oczyścić. Jeśli nie wierzysz, opiszę inną sytuację. Miałam naprzemiennie milion antybiotyków. Był czerwiec, gorąco. Plastry przytrzymujące wenflony odpadały po godzinie. Miałam praktycznie przy każdej zmianie kroplówki - zakładany wenflon. A mam bardzo kiepskie żyły, więc musiały wkłuwać się nawet kilkanaście razy przy jednym wenflonie. Było to bardzo bolesne. Zamiast malutkiego plasterka założono mi jedną warstwę cienkiego bandaża, który też wenflonu nie utrzymał. Płakałam, bo nie miałam już sił do kłucia nawet kilkadziesiąt razy dziennie. Poszłam błagać o plaster, porządny, niech przyczepią jak trzeba. No ale oni plastrów nie mają, mają tylko "noworodkowe", bo się skończyły, a apteka w weekend zamknięta (to była chyba moja 4 doba). Musiałyby iść na inny oddział pożyczać... Oczywiście nie poszły. Zawinęłam rękę paskiem od szlafroka na noc, bo zaczynałam płakać na myśl o igłach. Rano zauważył to ordynator. Opisałam sytuację. Pielęgniarki były wsciekłe. I nawrzeszczały, że nie musiałam ordynatorowi od razu donosić. Przy poprzednim pobycie w szpitalu straszono mnie cewnikiem, bo z połamaną nogą za często wołam o basen, a to nienormalne, żeby ciężarna tak często siusiała. O dziwo w szpitalu gdzie rodziłam - mogłam dzwonić o każdej porze dnia i nocy i wchodziła uśmiechnięta pielęgniarka skora do pomocy. Sama pytała czy czegoś nie potrzebuję. Było to najfajniejsze zdarzenie szpitalne w moim życiu. Myk w tym, że był to szpital prywatny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Żyjemy w czasach, gdy kobiecie nie wypada być słabszej. Ma być robotem w domu i pracy. Ja osobiście, mam to gdzieś. Jestem słabsza i gdy nie dam z czymś rady to proszę mężczyznę o pomoc. Ideałem też nie jestem, jak czasem zjem zupkę chińską na obiad lub nie posprzątam to nie umrę

Odpowiedz
avatar Pierzasta
6 8

Chyba nie wyłapałaś skąd się wzięły tamte komentarze. Wiadomo, ze każda kobieta jest inna i niektóre potrzebują dłużej odpoczywać, a komentarze wzięły się stąd, że dwóch panów kategorycznie twierdziło, że 6 dni po cesarce się nie chodzi "bo jego żona to leżała tyle i tyle" i zarzucili że historia jest fejkiem. Stąd to oburzenie.

Odpowiedz
avatar Wings
5 7

Podobno co nas nie zabije to wzmocni. Też miałam cc ale w sumie nie narzekam bo jak się okazało moja tolerancja na ból była dosyć wysoka. Ale pamiętam jak niektóre kobiety gorzej to znosily. Taka prawda każdy organizm jest inny i każdy na swój wraca do sprawności. Więc takie porównywania są bez sensu. Jednej zajmie trzy dni innej trzy tygodnie lub dłużej. W tym czasie i tak najważniejszy jest dzidziuś. A że ludzie gadają co gadają...No cóż to już chyba jest w naszym kraju normalne, jak ludzie nie narzekają to porównują i są ekspertami we wszystkich dziedzinach.

Odpowiedz
avatar malyrudzielec
0 0

uważam, że jest dużo racji w tym ale to nawet nie chodzi tylko o ciążę. Nawet taka sytuacja - jedna osoba skręci nogę i nie jest w stanie wstać z łóżka a druga kuśtyka. Ale właśnie często się kuśtyka bo powiedzą, że udaje i przesadza... A potem można narobić sobie gorszych problemów...

Odpowiedz
avatar glan
11 11

- Ja to w minutę po cesarce przewalałam już węgiel! - chyba w farmville Z pozdrowieniami od wuja Staszka.

Odpowiedz
avatar anna1991z
3 3

Budyniek dziękuję za głos rozsądku, zgadzam się z Tobą w 100%. Mam nadzieję, że niektórzy krzykacze wezmą sobie do serca Twoje słowa.

Odpowiedz
avatar MalyCzarnyKot
-3 9

Niestety widzę, jak teraz kobiety próbują się licytowac, która szybciej urodziła albo w drugą stronę, która dała radę z większym bólem. Tak samo która ile przytyła, która ile schudła. Rozumiem też, że dla niektórych poród to trauma, ale z reguły kobiety przesadzają w swoich opowieściach w jedną albo w drugą stronę. Szkoda mi kobiet, które mają urodzic po raz pierwszy i naczytają się takich historii, bo od razu mają wizję połamanych dzieci przy porodzie, albo dziur w brzuchach. Autorka sama później przyznaje, że nie czuła jak jej wbijały w brzuch coś pielęgniarki i było to po prostu nieprzyjemne, a opisuje to jak jakiś zamach z nożem kuchennym w ręku. Miałam po pierwszym porodzie też powikłania i nie było fajnie, ale trzeba powiedziec głośno, że takie rzeczy zdarzają się rzadko i nie ma co generalizowac. Człowiek jest w stanie wiele przeżyc

Odpowiedz
avatar DankaT
2 6

Niestety takie ocenianie i licytowanie się mamy chyba we krwi. Od kiedy zostałam matką chcąc nie chcąc czytam różne fora poświęcone tematyce macierzyństwa i oto co zaobserwowałam czy to na forach internetowych, portalach czy fb. Gdziekolwiek przewija się temat ciąży, porodu, karmienia czy rozwoju dzieci. Co byśmy nie powiedziały zawsze znajdzie się lepsza od nas. Lepsza jest ta, która w ciąży robiła wszystko bo właśnie 'ciąża nie choroba'. Ja mam dwoje dzieci i w obydwu ciążach kilka razy lądowałam w szpitalu, nie było łatwo i nie raz bałam się o moje maleństwa i szczerze zazdrościłam koleżankom, które ciąże przechodziły bezproblemowo ale z kolei byłam objeżdżana za to, że praktycznie całe ciąże byłam na L4 bo na pewno udaję i pracować mi się nie chce. Kolejny temat - poród - oczywiście najlepsza matka to ta, która urodzi siłami natury i najlepiej bez znieczulenia. Te, które biorą znieczulenie nawet nie wiedzą co to poród, a ta, która rodziła przez cesarkę to już w ogóle - 'ty nie urodziłaś, przecież to lekarze wyciągnęli ci dziecko'. Serio? Ja syna urodziłam naturalnie, córkę przez cc bo były problemy z jej tętnem. Jak się później okazało była tak okręcona pępowiną, że przy porodzie naturalnym by się udusiła. I gdybym się uparła na poród naturalny to owszem miałabym satysfakcję, że urodziłam siłami natury ale nie miałabym córki. Co do przerzucania węgla to autentycznie od mojej ciotki usłyszałam, że ona jak wyszła ze szpitala po cesarce to musiała od razu węgiel przerzucać... Fakt szybciej doszłam do siebie po cesarce niż po porodzie naturalnym bo przy pierwszym dziecku miałam zatory w piersiach i gorączkę pod 40 stopni i fizycznie nie dałabym rady zająć się synem (całe szczęście mąż wziął urlop i był ze mną przez pierwsze dwa tygodnie) ale mimo tego, że nie potrafiłam szybko dojść do siebie po porodzie, mimo okropnego bólu piersi i gorączki i tak usłyszałam, że mam się nad sobą nie użalać wstać z łóżka, dzieckiem się zająć i dom ogarnąć. Jedynym oparciem był dla mnie mąż, który wziął wszystko na siebie więc przez ten najcięższy czas jedyne co miałam na głowie to dawanie cyca synkowi i za to jestem wdzięczna mojemu mężowi, że nie oceniał, nie twierdził, że się nad sobą użalam tylko pomagał mi jak mógł żebym mogła dojść do siebie. Co do cesarki to pierwsze godziny po wybudzeniu przepłakałam z bólu, z nerwów, z niepokoju o córkę (miała jeszcze problemy z oddychaniem i wylądowała w inkubatorze). Co do bólu to w moim odczuciu był taki silny, że prosiłam męża żeby mnie dobił bo nie wytrzymam. Ale jak na którymś forum opisałam swoje odczucia to jedna Pani od razu skomentowała, że przesadzam bo ona po trzech godzinach od cesarki wstała i normalnie chodziła (swoją drogą trochę dziwne bo nawet po naturalnym porodzie miałam powiedziane, że mam 8 godzin leżeć i dopiero potem wolno mi wstać i to w asyście drugiej osoby). Ok, brawa dla tej Pani za silny organizm tylko pozazdrościć ale niech weźmie pod uwagę, że każdy organizm jest inny i ma inny próg bólu. Temat karmienia - oczywiście najlepsza ta, która karmi piersią bo te co karmią mlekiem modyfikowanym to złe matki. Sama karmiłam piersią ale do głowy by mi nie przyszło żeby oceniać mamy, które karmią mm. A tym bardziej uważać się za lepszą. Rozwój dziecka - tutaj to już mamy istnych bajkopisarzy, których dzieci siedziały w wieku dwóch miesięcy i chodziły w wieku czterech. Gdy koleżanki, które jeszcze nie mają dzieci pytają mnie o wrażenia z ciąży i porodu to opowiadam im jak było opowiadam o moich odczuciach, nie koloryzuję i nie przesadzam. Mówię o wymiotach, bólu, nerwach, trudach macierzyństwa ale też o pierwszych kopniakach, szczęściu jakie człowiek czuje gdy pierwszy raz słyszy bicie serduszka, o pierwszych chwilach z dzieckiem,o momentach kiedy dzieciątko zaczyna się do nas uśmiechać. Po prostu mówię jak było, jak jest. Pewnie powtórzę to co już nie raz było mówione naprawdę każda z nas jest inna i inaczej przechodzi ciążę, poród, połóg. Wystarczy odrobina empatii i zrozumienia.

Odpowiedz
avatar DankaT
3 5

Dlatego kobietki słuchajmy przede wszystkim siebie i swojego ciała. A gdy słyszy się historie o przerzucaniu węgla pogratulować i robić swoje. Nie róbmy z macierzyństwa wyścigu szczurów.

Odpowiedz
avatar reinevan
3 5

Każda skrajność jest nieakceptowalna. Bóg wie jak długie leżakowanie i udawanie wielkiej cierpiętnicy, jest nie tylko przegięciem ale i wręcz jest po prostu niezdrowe. Z drugiej strony "przerzucanie węgla" na drugi dzień po też najmądrzejszym pomysłem nie jest (choć potrafię zrozumieć, że czasem nie ma innego wyjścia). Na koniec, tak na marginesie, ciekawe ile z tych co się chwalą, że na drugi dzień "węgiel przerzucały" miało rzeczywiste, medyczne wskazania do cesarki, bo z tego co się orientuję (wypowiadało się na ten temat wielu lekarzy) cesarskie cięcie to w ostatnich latach narastająca moda. Bo tak szybciej, wygodniej i mniej boli (podobno).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@reinevan: Jeśli faktycznie jest szybciej, wygodniej i mniej boli, to dlaczego nie skorzystać? Z jakiej racji kobiety mają się dodatkowo umartwiać?

Odpowiedz
avatar Kanna
3 3

@reinevan: Też tak słyszałam i nawet moje koleżanki stwierdziło y, że jak będą w ciąży to tylko cesarka! Wg mnie lepszy jest poród siłami natury (przynajmniej ja lepiej się czułam), ale to tylko w moim odczuciu. Pielęgniarka, która przygotowywała mnie do cc (cewnik, kroplówka i te sprawy) pytała jak wcześniej rodziłam. Odpowiadam, że naturalnie. Na to zapytała to czemu teraz tak nie chcę. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że chciałabym i to bardzo (cc mnie przerażało), ale jestem zmuszona, bo nie miałam już wód płodowych i lekarze nie chcieli czekać i ryzykować zdrowia czy tym bardziej życia dziecka. Po urodzeniu syn miał strasznie wysuszoną skórę i bardzo niski poziom glukozy przez co przynieśli mi go do karmienia niedługo po operacji (byłam jeszcze pod działaniem znieczulenia;)) Siostra, która jest lekarzem mówiła, że widziała kiedyś wskazanie do cc, gdzie jako powód było: paniczny strach przed porodem naturalnym.

Odpowiedz
avatar elda24
2 2

@Drago: To ja wole wolniej i w sumie bezpieczniej sn niz tą szybką i wygodną cc. Nie wiem co niby mniej boli przy cc, bo po naturalnym porodzie, przprowadzonym bez komplikacji, wlasciwie nic nie boli, bo i prawa bolec nie ma. O wygodzie mozna dyskutowac, ja mialam bardzo wygodnie a placic za to nie musialam. Opinie zawsze beda podzielone co do porodow, jednak ja np nie zauwazylam, zeby w UK, Francji, Niemczech, Norwegii czy w Belgii porod cc cieszyl sie az taka popularnoscia, raczej jest robiony z koniecznosci i przy wskazaniach lekarskich a nie przy widzimisie mamusi. Zwykle kobiety rodzą naturalnie z epiduralem - tez jest szybko, wygodnie, bez bolu a jak kobieta sie dobrze wczesniej przygotuje to i bez pekniecia i szycia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@elda24: Ja po prostu uważam, że kobieta powinna mieć wybór i znowu, pisanie o widzimisie" jest nie na miejscu. Nie jesteśmy żadnymi autorytetami w tej dziedzinie, żeby oceniać wybór innych. Wszystkie kobiety, które znam, bardzo cierpiały podczas porodów naturalnych, więc rozumiem, skąd ten strach przed nim.

Odpowiedz
avatar budyniek
0 0

@reinevan: Ja miałam cc z powodu złamania i operacji w czasie ciąży. ALE! Jeśli miałabym rodzić jeszcze raz, bez przeciwwskazań - zapłaciłabym prywatnie za cc. ZAWSZE bałam się porodu panicznie, przerażała mnie wielogodzinna męka. Dlatego na dzieci nie chciałam zdecydować się nigdy. Wyszło jak wyszło ;) Nawet jeśli kobieta decyduje się na cc z powodu "szybciej, wygodniej i mniej boli" to jest to jej decyzja. Zazwyczaj takie kobiety dobrze nie współpracują podczas porodu, a współpraca jest tu kluczem do sukcesu. Ja wiem, że bym raczej nie współpracowała i z moim negatywnym podejściem do sn - nie byłoby to "magiczne" czy "cudowne" a bardziej "makabryczne". Więc skoro taka kobieta i tak miałaby problem z sn, to ... najpewniej skończyłoby się to interwencyjnym cc, co jest chyba najgorszą opcją. Kobieta nastawiona do sn negatywnie, przerażona - nigdy nie przeżyje pięknego porodu a koszmar. Więc nie widzę żadnego powodu (poza zadowoleniem społeczeństwa), żeby celowo sobie musiała ten koszmar fundować, skoro nie czuje się na siłach... Dzieciom z cc i wykrmionym MM nic nie brakuje, nie są gorsze, nie będę się chwalić, ale moja córka od początku większość "rzeczy" robiła szybciej niż rówieśniczki. Teraz ma 1,5 roku i w przedszkolu przewyższa w wielu rzeczach 2 latkę. CC nie jest złem. Jest inną opcją. To, czy będzie wybrane czy będzie to przymus - to jest sprawa indywidualna. I ponownie, w czym szkodliwe i niezdrowe jest NAWET udawanie cierpiętnicy? Kobieta truje co najwyżej mężowi, na pewno nie będzie latać i zalegiwać u Ciebie w łóżku.

Odpowiedz
avatar reinevan
1 1

@Drago, @budyniek: CC nie jest jakimś tam "wyciśnięciem pryszcza" lecz całkiem poważną ingerencją chirurgiczną i jako takie związane jest z całkiem pokaźną liczbą zagrożeń i komplikacji, powie ci to każdy rzetelny lekarz. @budyniek: Po pierwsze, czy ja gdzieś napisałem, że dzieci urodzone przez cc są w jakimkolwiek stopniu gorsze?? Po drugie, jak myślisz, dlaczego tak wielki nacisk kładzie się w obecnej medycynie na maksymalne skracanie okresu rekonwalescencji np. po urazach. Odpowiedź jest banalnie prosta, im szybciej będą podjęte próby powrotu do pełnej sprawności tym rehabilitacja będzie krótsza, mniej bolesna i bardziej skuteczna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2015 o 13:35

avatar Arcialeth
-1 1

Osobiście poznałam przemiłą dziewczynę po niestety cesarce. Powiedziała mi, że po zajściu dobre 4 miesiące rzygała jak kot i musiała spędzić w szpitalu. Ale kobieta złoto, a dziecko skarb.

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

a ja tylko dodam ze nawet jak jestes po porodzie naturalnym i sie bardzo dobrze czujesz to tez nie szarzuj, ja sie swietnie czulam i troche przesadzilam i po 2 tyg swietnego samopoczucia musialam sie znowu polozyc, wiec przede wszystkim trzeba stopniowo i powoli zwiekszac wysilek, zreszta czy swiat sie zawali jak przez 2-3 tygodnie bedzie troche mniej w domu zrobione i trzeba sie przed porodem przygotowac, wysprzatac dokladnie, pomrozic obiady itd

Odpowiedz
avatar Locust
0 0

Oczywiście, ze po operacji trzeba się oszczędzać, ale "nicnierobienie" możne tylko przedłużyć okres rekonwalescencji. Tak samo zresztą po porodzie sn. Ot, lekka aktywność, na ile czujemy się w stanie, tyle róbmy. To nie zawody, nikt nie rozdaje dyplomów za najbardziej drastyczny opis porodu, nie oklaskuje rzucania się w wir obowiązków domowych. Z drugiej strony, skoro powszechnie wiadomo, ze cc to nie przelewki, ryzyko powikłań, blizna, dłuższy okres gojenia... to skąd tyle cesarek "na życzenie"?

Odpowiedz
Udostępnij