Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia pokazująca nieporadność służb - w tym wypadku Ochrony Metra. Sytuacja miała…

Historia pokazująca nieporadność służb - w tym wypadku Ochrony Metra. Sytuacja miała miejsce w listopadzie 2013 roku w stolicy.
Jestem tzw. słoikiem - w tym czasie studiowałem w dni powszednie, a na weekend wracałem do domu oddalonego o 100km.

Godzina ok 21:00, niedziela. Pożegnawszy się z kumplem, który wysadził mnie niedaleko stacji Słodowiec, ruszyłem w kierunku zejścia. Z około 80m widziałem kilku dresów, którzy kopią jakiegoś pijanego gościa. Udało mu się przejść przez bramki, panowie dresy coś tam pokrzyczeli i poszli w kierunku bloków. Po dojściu do bramek, na monitorku zobaczyłem, że metro będzie za mniej niż minutę. W niedzielny wieczór metro jeździ w większych odstępach czasu, dlatego ucieszyłem się, że nie będę musiał czekać.

Schodząc schodami słyszałem automatyczny komunikat "Uwaga pociąg. Proszę odsunąć się od krawędzi metra!". "Pewnie jakieś gnoje bawią się w lekkie spychanie" - pomyślałem. Co zobaczyłem po wejściu na peron? Ten sam, bity gość (nie menel - na oko 35-40letni budowlaniec) siedzi na krawędzi z nogami zwisającymi w dół, "przybija gwoździa" - półprzytomny. Po mojej stronie byłem jedyną osobą jadącą w stronę miasta, było kilku gapiów na 2 końcu peronu. Komunikat cały czas taki sam, słychać, że pociąg jest coraz bliżej.

Nie wiedząc co robić (myślałem, że gościu mamrocząc coś pod nosem, będzie chciał mnie wciągnąć - taka była pierwsza myśl, bo czasu nie było zbyt dużo), zacząłem z nim gadać. Mówił coś o pobiciu, o żonie, same bzdety. Około 7 sekund przed nadjeżdżającym pociągiem, wziąłem go za pachy i wyciągnąłem. Chwile później spojrzałem się na drugi koniec peronu. Leciutko podreptywało w naszym kierunku 2 ochroniarzy metra z brzuszkami (1 w swoim truchciku zakładał marynarkę i czapkę). Na moje "ku*wy" odpowiedzieli, że przecież widzieli na kamerze, że ja mu pomogę, a "i tak by nie zdążyli" (ciekawe kto puścił komunikat ostrzegający). Do gościa rzucili coś na koniec "dobrze, że miąłeś anioła stróża, bo by cie wj**balo".

Nie napisałem tego, aby się pochwalić. Zdaję sobie sprawę, że praca ochroniarza polega głównie na siedzeniu w kanciapie i spacerze raz na jakiś czas z pałką przy pasie. Jednak nie wyobrażam sobie, aby jako osoba, będąca odpowiedzialna za porządek i bezpieczeństwo na stacji, nawet nie podjąć próby. Gdybym go wtedy nie wyciągnął, wina byłaby moja czy ochrony, za nieudzielenie pomocy? Gość mógł przecież w tym stanie zsunąć się na dół i wtedy co? Mógłbym mu pomachać i zorać psychikę, patrząc na śmierć aka "final destination".
Nie wiem czy ochroniarze byli piekielni, ale byli na pewno głupi i nie nadawali się nawet na tę pracę.

metro

by jmayer
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar jmayer
6 6

ups poprawione :)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
-1 3

@jmayer: To ok, szkoda, że ja już komentarza usunać nie mogę

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2015 o 6:44

avatar ZaglobaOnufry
1 9

Takie skutki picia wodki. Dobrze, ze wyciagnales ochlapusa, bo bylyby chyba jatki. Nic nie robiac, mialbys przypuszczalnie grube nieprzyjemnosci prawne (o ile by ciebie dorwali).

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 15

@ZaglobaOnufry: Można legalnie odstąpić od udzielania pomocy jeśli by to zagrażało życiu ratującego. Wybroniłby się w każdym sądzie.

Odpowiedz
avatar kasiunda
7 7

@ZaglobaOnufry: autor napisał przecież, że obawiał się wciągnięcia pod pociąg, bo zachowanie faceta było niezrównoważone.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
0 20

Ochroniarzy metra z BRZUSZKAMI ahaha! To już byle blond dziewoja na portalu randkowym wymaga od faceta by był wysoki i umięśniony a do takiej poważnej funkcji jak ochrona metra zatrudnia się jakichś skapcaniałych podtatusiałych Januszy! W jakim kraju my żyjemy ja się pytam? Ochroniarz to ma być ochroniarz, jakbym ja zatrudniał to brałbym samych dwumetrowych koksów a takich nie brakuje w osiedlowych siłkach i klubach kibica lokalnych drużyn czwartoligowych. Bufetowa metro buduje a defrauduje publiczne pieniądze zatrudniając do jego ochrony facecików którzy by może i pilota od Polsatu cyfrowego na kanapie ochronili ale na pewno nie ważną i drogą inwestycję. Jako obywatel płacący podatki domagam się by metro było chronione przez ludzi budzących respekt a nie skapcaniałe lebiody z piwną bambaryłą zamiast brzucha.

Odpowiedz
avatar Grav
5 9

@Drill_Sergeant: Niestety, mamy w tym kraju 2 typy ochroniarzy. Pierwszy, to panowie i panie z orzeczeniem o niepełnosprawności, na których pracodawca może zarabiać na dotacjach płacąc im psie pieniądze na śmieciówkach. Tacy ochroniarze są tylko z nazwy i służą jedynie do wezwania bardziej kompetentnych służb jeśli już coś zauważą. Zresztą, za pieniądze, które dostają, żaden nie będzie ryzykować życia ani zdrowia - tym bardziej, że nawet nie są ubezpieczeni. Drugi typ to świetnie opłacani zawodowcy, z licencjami na broń, dobrze wyszkoleni, zatrudniani prywatnie do realnej ochrony przed realnymi zagrożeniami, a nie do tuptania co godzinę wokół budynku na nocnej zmianie ;)

Odpowiedz
avatar nemo333
0 0

@Drill_Sergeant: Takiemu trzeba zapłacić, on nie pójdzie za byle grosze do roboty bo mu się nie będzie chciało, zwłaszcza jak utrzymuje go rodzina. No i trzeba opłacić za niego ZUS, składkę zdrowotną itp. A taki emeryt albo z grupą inwalidzką ma większość już opłacone albo jest zwolniony z płacenia, można mu dać umowę zlecenie i będzie się cieszył że za oglądanie TV i spacer dookoła obiektu (co i tak robi codziennie w domu) dostanie pieniądze. A i będzie do kogo usta otworzyć, kawkę z kolegami w budzie wypije. Niestety przy takich sytuacjach liczy się koszt a nie skuteczność ochrony dlatego często jest ona tylko dla picu. Większość ochroniarzy w takiej biedronce to ledwie żula zatrzyma który chlebek wynosi albo grubasa co biegać nie umie, z resztą złodziejaszków nie ma jakichkolwiek szans.

Odpowiedz
avatar Draco
-5 17

jmayer dobrze, że się przyznałeś do bycia "słojem" to bardzo rozjaśnia sytuację. No to w punktach: 1. W Metrze Warszawskim nie ma ochrony, a jest Służba Ochrony Metra.To jest normalna formacja, mająca uprawnienia podobne jak Służba Ochrony Kolei. Mają przy sobie broń palną i to nie są żadni renciści, a najczęściej to są byli policjanci. 2. Co miesiąc kilka osób próbuje skoczyć pod metro. Więc dla SOM to jest dość normalna sytuacja. 3. Służba Ochrony Metra będąc w swoim pomieszczeniu na większości stacji nie ma większych szans na dobiegnięcie do takiego gościa. Po prostu zanim przybiegną i zdążą zareagować to metro już przyjedzie. Oni mogli wybiec ze swojego pomieszczenia, gdy tylko zobaczyli tego gościa. A jeden który pozostał w pomieszczeniu (bo musi ktoś być tam) włączał ten sygnał dźwiękowy. 4. Budowlaniec w niedzielny wieczór? To gdzie on pracował? Chociaż mógł po prostu pomagać komuś w remoncie i się przy okazji nieźle nawalić. 5. Pobicie nie spowoduje takiego stanu przymulenia i bełkotu. Dresy by musiały mu bardzo mocno głowę otłuc by do czegoś takiego doszło. Zwroty głowy i ból po pobiciu to norma, ale nie przymulenie i siedzenie na krawędzi peronu. 6. Dresy zazwyczaj omijają stację mera, jeżeli chcą zrobić coś niezgodnego z prawem. Tam są kamery i jest Służba Ochrony Metra i Policja. Będąc rodowitym Warszawiakiem i znając realia mojego miasta obstawiam następującą wersje tych wydarzeń: Facet robi remont u znajomych w okolicach stacji Słodowiec. Skończyło się to tym, że schlali się jak świnie. Po 20 stwierdził, że trzeba do domu wracać, ale "nie miał siły" się przebrać w czyste ubranie i wolał wracać w stroju roboczym. Po drodze darł ryja/zachowywał się nieodpowiednio. Zrobił coś co sprowokowało grupę dresów do zaatakowania go w miejscu w którym są kamery. Może zaczął wykrzykiwać jakieś hasła obraźliwe dla ich ulubionego klubu piłkarskiego? To się zdarza dość często, pijani budowlańcy z całej Polski bardzo głośno wykrzykują sympatię do swoich rodzinnych miast i klubów piłkarskich. Facet został pobity i jakoś zszedł na stację metra (czyli musiał normalnie iść). Tutaj - będąc totalnie zalanym - siadł na skraju peronu i czekał na metro. Służba Ochrony Metra wybiega ze swojego pomieszczenia gdy tylko zobaczyli sytuację, ale dobiegnięcie zajmuje trochę. Pojawia się komunikat powtarzany kilkakrotnie. Jakiś koleś pomaga pijanemu i wtedy dopiero nadbiegają funkcjonariusze SOM. Naprawdę zanim coś napiszesz o mieście w którym mieszkasz to troszkę się zapoznaj z realiami tam panującymi.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
4 8

@Draco: ostatnio Służba Ochrony Metra często patroluje perony - jedna, albo dwie osoby. Pojawiają się głównie rano, późnymi wieczorami i w godzinach największego obłożenia. W weekendy dodatkowo czasami pojawia się Policja. Jest mało prawdopodobne, żeby w niedzielny wieczór na peronie nie było żadnego patrolu. Plus, tak jak piszesz, to nie jest ochrona, czy renciści z brzuszkami, tylko normalna służba mundurowa. I nie biegają w marynarkach tylko w mundurach i odblaskowych kamizelkach. Mało wiarygodna historia.

Odpowiedz
avatar Draco
-2 8

@grupaorkow: Założyłem, że działo się to jakoś pomiędzy patrolami skoro żadnego funkcjonariusza nie było na peronie.

Odpowiedz
avatar jmayer
-3 7

@Draco: Uwielbiam te 2 słowa "Rodowity Warszawiak". Z dziada na pradziada wygląda równie efektownie :))). Każde słowo z dużej litery. Nie wmówisz mi, że schodząc schodami, gdy słyszałem komunikat, nikt nie wiedział o tym, że gość zalany w trupka , siedzi na krawędzi peronu. W przeciwnym razie kto puścił komunikat? Nie napisałem NIC o mieście. Ani o ludziach tam mieszkających. Po prostu uraziło Cię to, że słój opisał sytuację w Twoim rodzinnym mieście ( z dziada na pradziada, rodowicie), co jest dla was typowe. Opisałem jak było, a to czy gosc wracal od Marioli z urodzin czy z prywatki mnie kompletnie nie interesuje. Skup się na zachowaniu ochrony, która TAK JAK NAPISAŁEM, zachowała się nieodpowiednio. 1. Przyczepić się o nie napisanie nazwy własnej instytucji z dużych liter- wtf? 2. Lekarze też mają mnóstwo przypadków smierci- mimo, wszystko probuja ratowac kazdego z takim samym zapalem. 3. Gosc nie chcial skoczyc, siedzial zalany na krawedzi, nie zdajac sobie sprawy co sie dzieje. 4. Nie interesuje mnie to 5. Był mocno pijany, nie obchodzi mnie, czy zgwalcil matke dresowi czy po prostu szedl. Obchodzi mnie to, ze siedzial na krawedzi i nikt nie zareagowal. 6. W sklepach tez kradna mimo kamer. Banki okradaja. Gosciu...

Odpowiedz
avatar jmayer
-3 3

@grupaorkow:Napisalem-listopad 2013. Jakoś nigdy nie zauwazylem na skrajnych punktach metra patroli. Tam jest zazwyczaj spokojnie. Podbbiegło 2 otyłych gosci w wieku 40-50lat. Mogli mieć nawet przeszkolenie SWAT, ale byli otyli. Czyli? Panowie z brzuszkami. Gosc zapinał górę i zakładał czapke. Jestes Rodowitym Warszawiakiem z Dziada na Pradziada prawda?

Odpowiedz
avatar kasiunda
-3 5

@Draco: jako Rodowity Warszawiak (z dziada pradziada) chyba całkowicie nie masz dystansu do swojego miasta i pochodzenia. Autor nie napisał nic o mieście, a to, czy w metrze jest ochrona czy Służba Ochrony nie ma tu znaczenia. Według obserwacji autora rzeczonej Służbie nieszczególnie paliło się do pomocy temu facetowi, a od tego między innymi tam są. A ta rekonstrukcja zdarzeń - po co to komu? Co zmienia w historii?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2015 o 22:01

avatar Draco
0 6

@jmayer: Jako rodowity warszawiak po prostu wiem trochę więcej o swoim mieście i o tym jak wszystko funkcjonuje tutaj. Po prostu mieszkam tu już spory kawał czasu i wnerwia mnie jak przyjezdni nie mając pojęcia o Warszawie tworzą jakieś durne historyjki. To tak jakby narzekał na smak ryby złowionej w Wiśle na wysokości Warszawy. No sorry, ale tych ryb się nie je. Tak samo jak kąpiel w Wiśle może być ryzykowna i zakończyć się chorobami skóry. No ale słoje co roku idą się pluskać w lato, a warszawiacy siedzą na plaży i patrzą się na nich jak na idiotów. Napisałeś średnio wiarygodną historię, w której budowlaniec pracuje w niedzielny wieczór, dresy biją kogoś przed widocznymi kamerami, a przeszkoleni, umundurowani i uzbrojeni funkcjonariusze SOM są "starszymi ochroniarzami z brzuszkiem". Ja napisałem jak to mogło wyglądać jeżeli by było prawdą. jmayer nigdy nie zauważyłeś na skrajnych punktach stacji metra patroli policji i SOM? Przecież oni regularnie patrolują i patrolowali zawsze stacje.

Odpowiedz
avatar jmayer
-2 2

@Draco: pozwolę sobie opowiedzieć jeszcze na to: -"budowlaniec"- nie posłużyłem się tutaj ubiorem poplamionym farbą, brudna twarz. Jak wygląda typowy polski pracownik fizyczny? Wg. mnie jest to często "kawał chłopa", krótko ścięty, lubiący wypić (często czerwona, opuchnięta twarz)-tak właśnie wyglądał. Nie mówię tutaj o wykwalifikowanych inżynierach, tylko o zwykłych, średniej klasy, robotnikach od pracy fizycznej. -masz rację, o normalnej porze często są patrolowane stację przez policję i służbę ochrony, jednak z tego co zauważyłem od np. Wawrzyszewa do Młocin, gdzie perony są oddzielne, rzadko zdarza się policja. Często za to spaceruje sobie jakiś ochroniarz( w czasie opisanego wydarzenia nikogo jednak nie było). Po drugiej stronie (do samych kabat) oczywiście patrole zdarzają się czesto, bo perony są łączone. Zauwazylem taką zaleznosc(może to przez to, że perony są łączone-optycznie więcej ludzi itp). Cóż, może nie wyjezdziłem jeszcze wystarczajacej liczby godzin ; )

Odpowiedz
avatar Draco
0 6

@jmayer: - Czyli to był po prostu facet dobrze zbudowany, z krótkimi włosami o przepitej twarzy? Tak wygląda wiele osób w Warszawie... także na stołkach prezesowskich. Tak wygląda całkiem sporo szefów firm i przedstawicieli różnych zawodów. - Patrole na tych stacjach są dość częste w newralgicznych częściach dnia i nocy (a w przypadku Młocin ZAWSZE stoi funkcjonariusz na peronie dla wysiadających i usuwa śpiochów i żuli) z bardzo prostej przyczyny to są blokowiska, a Młociny to jest dopiero zagłębię dresów. I tu mamy kolejny przykład co robią przyjezdni a czego warszawiak nie zrobi ;) Przy stacji Meta Młociny deweloperzy wybudowali sporo nowych bloków. Co ciekawe właściciele mieszkań są albo przyjezdni, albo mieszkania kupili tylko do wynajmu. Czemu jest tam bardzo mało rodowitych warszawiaków? Bo to jest Huta. Tam są bloki gdzie za PRLu mieszkali robotnicy najgorszej grupy- tzw. lumpenproletariat. Teraz mieszkają tam ich dzieci i wnuki którzy kontynuują tradycje przodków. Siedlisko patologii i dresiarstwa. Ale skąd o tym mają wiedzieć przyjezdni? Firma administracyjna w której pracowałem miała jeden blok w okolicy stacji Młociny w administracji. Co jakiś czas dostawaliśmy prośbę z policji o udostępnienie nagrań z kamer bloku. Najczęściej jako dowód w sprawach pobić i napadów, ale raz też w sprawie gwałtu. Na ochroniarzy z tego bloku dresiarstwo też kilka razy chciało napaść... raz nawet rzucali w ich pomieszczenie kostką brukową, na szczęście okna są antywłamaniowe i wytrzymały.

Odpowiedz
avatar jmayer
-2 4

Nie chciałbym wdawać się w dalszą polemikę, bo mam inne rzeczy do roboty :) Jeżeli ktoś po przedstawieniu mojego punktu widzenia i historii nie wierzy, cóż... nic mi do tego :) Historia zapadła mi w pamięci głównie przez zbieg okoliczności (zszedłbym minutę pózniej, pewnie trafiłbym na tatara(nie interesuje mnie również to, jak wyglądałoby ciało po zderzeniu z pociągiem-gdyby ktoś chciałby dyskutować na temat słowa "tatar")) oraz skandaliczne zachowanie służb ochrony. Pozdrawiam rodowitych warszawiaków, obcych studiujących bądz pracujących tam, tych, którzy byli tam tylko przejazdem. Ba, nawet tych którzy nigdy tam nie byli ; ) Miłego tygodnia.

Odpowiedz
Udostępnij