Historia z zamierzchłej przeszłości gimnazjalnej, odkurzona przez spotkanie jednej z bohaterek.
Gimnazjum jak to gimnazjum, nie należało do najgorszych okresów mojego życia, jak i do najlepszych.
Z powodu tego że byłam "inna"("No bo jak to? Na dyskoteki i melanże nie chodzisz? Dziewica jesteś?"), a klasa w 90% składała się z typowych imprezowiczów, którzy na parkiecie mocni, ale za biurkiem już mniej, łatwo nie było.
Miałam koleżankę, Kasię, typową szarą myszkę. Ni była jakoś wielce lubiana, trzymała się na uboczu. Byłam taką jakby pośredniczką między nią a klasą, bo z większością ludzi nie gadała.
Do pewnego momentu.
W połowie gimnazjum, miałyśmy zrobić projekt w grupach. Nam do grupy przydzielono dwie klasowe "gwiazdy". Typowe solary-"przyszłe modelki" z bogatymi rodzicami w wersji małoletniej.
Każdy kto choć raz pracował w grupie, wie, jak to wygląda. 90% osób w grupie temat zlewa, reszta chce pomóc szczerze, ale nie wie o co chodzi, a ty się człowieku męcz sam.
I tak też tu było. "Gwiazdy" totalnie nas i temat olały. Podczas gdy (podobno)brały udział w kastingach reklamowych, my siedziałyśmy nad projektem pracy.
Niestety czasowo nie zdołałyśmy wszystkiego zrobić. Doszłyśmy do wniosku, że zrobimy tyle, ile damy radę, a dla reszty zostawimy wyraźne oddzielenie informacji, które miały zrobić dwie następne osoby, ale nie wykazały chęci.
I wreszcie przyszedł osławiony termin! Zdałyśmy projekt, podpisałyśmy("Gwiazdy" łaskawie się pojawiły, podpisując się na przedniej stronie). Nic nie mówiłyśmy im, chciałyśmy widzieć ich miny przy sprawdzaniu.
Ale przed terminem sprawdzania projektów zachorowałam.
Gdy wróciłam do szkoły, zastałam wszechobecną wrogość w klasie. Nawet Kasia unikała kontaktu ze mną i nie siedziała ze mną w ławce. Nie rozumiałam, o co chodziło.
Ale się dowiedziałam szybko, bo na lekcji z wychowawcą.
W wersji oficjalnej miałam zlać projekt całkowicie, a pracę miały zrobić całkowicie "Gwiazdy", a Kasia im tylko pomagała w końcówce, ale ja uknułam intrygę, że powiem że to tylko moja praca, a one nic nie robiły.
Siedziałam jak głupia, będąc zbyt zdziwiona żeby zareagować, jak wychowawca przy wszystkich prawił mi kazanie przerywane docinkami "imprezowiczów" i ich salwami śmiechu. Potem próbowałam wszystko wyjaśnić, ale nikt mi nie wierzył.
Kasia po tym incydencie zaczęła całkowicie się kumplować z "Gwiazdami". Była tak z nimi zgrana, że nazywano ich "Trio z Belleville". Zaczęła tak samo wierzyć, że zostanie modelką, że "podstawowa edukacja to konieczność, bo przecież odpowiednia dieta i wygląd i można zrobić karierę wszędzie". Chodziła z nimi na castingi.
A ja? Ja wytrzymałam jakoś do końca drugiej klasy i zmieniłam gimnazjum. Nie mogłam uwierzyć, że osoba tak cicha i tak nieśmiała, mogła mi zrobić coś takiego.
A dlaczego teraz o tym piszę? Bo byłam u kolegi na wieczorze kawalerskim. I widziałam jedną z "Gwiazd".
Po skąpym stroju króliczka w mini i na obcasach oraz miejscu, gdzie ją spotkałam, doszłam do wniosku, że raczej modelką nie została.
gimnazjum
Została ale z mniejszą ilością ciuchów lub ich całkowitym brakiem z ta różnica ze modelki większego formatu robiące podobne rzeczy (w sensie ilości ciuchów na sobie) zarabiają trochę więcej.
OdpowiedzDało się to czytać aż do momentu wizyty na wieczorze kawalerskim. Bujda.
Odpowiedz@mesiash: Historii na głównej: 0 z 0 Punktów za historie: 0 Komentarzy: 59 Punktów za komentarze: 307 Gratuluję hejterstwa, a teraz wyjaśnij proszę, co jest nieprawdopodobne? To, że skończyłam gimnazjum, czy to że spotkałam znajomą z gimnazjum? A może to, że mam znajomych? A może to, że zapraszają mnie na takie imprezy?
Odpowiedz@LeeMing: to, że trochę to dziwne, że dziewczyna idzie na wieczór kawalerski:) dlatego trudno w to uwierzyć.
Odpowiedz@LeeMing: Nie masz historii na Piekielnych = nie masz prawa do życia. Oczywiście
Odpowiedz@mamaOli: Hahaha! Faktycznie, dopiero zatrybiłem :P. Może była jako druga atrakcja, z konkurencji ;)? Albo jako kolega, jeszcze przed zmianą płci XD...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2015 o 12:25
@LeeMing: Strój króliczka? Oj, chyba ktoś tu ostatnio oglądał "Dziennik Bridget Jones" i postanowił zainspirować się do wymyślenia historyjki.
Odpowiedz@e4rs44: Tylko Bridget nie była na wieczorze kawalerskim :)
Odpowiedz@mamaOli: Ja byłem na większej ilości panieńskich niż kawalerskich, i co? W niektórych ekipach bardziej się liczy czy na daną osobę możesz liczyć w trudnych chwilach i czy chodzisz z nią do baru, niż czy ma fiuta czy cyc.
Odpowiedz@bloodcarver: Tylko że wtedy to już nie jest wieczór kawalerski, a zwyczajna imprezka, w doborowym towarzystwie co prawda, ale jednak imprezka...
Odpowiedz@PooH77: Czyli imprezka z okazji ożenku kumpla, z jeżdżeniem czołgiem wieczorem i striptizerkami do nocy, przestaje być wieczorem kawalerskim jeśli zjawi się tam jakaś jego kumpela? Semantyka... Tania semantyka.
Odpowiedz@bloodcarver: Z definicji? Tak.
Odpowiedz@PooH77: a Ty znowu o tej pci:) może to gender jest:)
Odpowiedz@bloodcarver: ok, tyle, że nie wiem dlaczego ale w moim mniemaniu bardziej dziwna jest obecność dziewczyny na kawalerskim niż faceta na panieńskim. Choć jeszcze dziwniejsze wydaje obecność przyszłej panny młodej czy przyszłego pana młodego - kilka razy zdarzyło mi się widzieć coś takiego i zastanawiam się jaki był sens urządzać wówczas imprezę:)
Odpowiedz@mamaOli: Chociażby po to, by się pobawić, 'świętować' zmianę stanu cywilnego. Czy naprawdę impreza z własnym partnerem to coś tak złego i strasznego?
Odpowiedz@sla: nie...ale kawalerski?? czy panieński?? wiesz ekscesy itd... ja chyba straciłabym zaufanie do faceta po wspólnym jego kawalerskim:) może przedpotopowa jestem? nie wiem...
Odpowiedz@mamaOli: To tylko nazwa. Nic więcej. Dla wielu oznacza to po prostu ostatnią, bardziej szaloną imprezę przed ślubem bez względu na płeć gości. Serio straciłabyś zaufanie? Trochę dziwny związek skoro nie chcesz wiedzieć, co twój partner robi... No chyba, że dla Ciebie panieński / kawalerski ma oznaczać seks z pierwszą lepszą osobą (najlepiej wynajętą) lecz dla mnie oznacza to jedno - zdradę.
Odpowiedz@sla: Nazwy, definicje, są po to, żeby było wiadomo, o czym mowa. Skoro mowa o wieczorze kawalerskim/panieńskim, to definicja takiego wskazuje, jak organizuje się takie wieczory (i kto to robi). Jeśli chcesz zrobić spotkanie towarzyskie w dowolnym gronie, ostatnie przed ślubem (serio? to po ślubie, co, embargo na imprezy?), to nie nazywaj go kawalerskim bądź panieńskim. Skoro nie liczy się nazwa to po co tej używać, która jest zarezerwowana dla innych przyjemności?
Odpowiedz@sla: Może strata zaufania to za dużo, ale na pewno nie czułabym się komfortowo. Opiszę Ci taką sytuację i wyjaśnię skąd taki pogląd. Tak się głupio zdarzyło parę lat temu, że znajoma urządzała wieczór panieński. W knajpie obok przyszły Pan Młody świętował z kumplami. Panienki straciły kontrolę i stwierdziły, że idą nawiedzić chłopców. Panowie, jak to Panowie szaleli z wynajętymi tancerkami. Laska to zobaczyła i przez 3 lata - do rozwodu non stop porównywała swoje ciało z ciałem tancerki. Jej kompleksy doprowadziły do tego, że facet nie wytrzymał. Możliwe, że rozeszliby się z innych powodów, ale ta sytuacja na pewno w tym "pomogła". A co do seksu czy zdrady - niestety alkohol i pijani koledzy na weekend przed ślubem - nie wierzę, że takie sytuacje się nie zdarzają.
Odpowiedz@PooH77: Czemu niby embargo? No dobra, czasem się zdarza. Lecz ludzie świętują różne wydarzenia - urodziny, święta, walentynki i masę innych pierdół. Tak samo można świętować wesele, zwłaszcza, w 'bardziej szalony sposób'. Na weselu wiadomo, rodzice, dziadkowie, cała rodzinka, nie wypada więc zaprosić półnagiej tancerki czy jeździć czołgiem. Nie przesadzajmy także z tym nazewnictwem - jeśli w wigilię nie będę mieć karpia to nie mam prawa nazywać tego świętami? Jeśli moim najlepszym przyjacielem jest mężczyzna to nie mam zaprosić go na swój wieczór panieński, bo nie ma cycków? Wieczór przestanie nim być jeśli pojawi się na nim ktoś odmiennej płci nawet, jak będzie spełniał wszystkie jego zasady? @mamaOli: Dla mnie opisana sytuacja jest chora. Ze względu na zachowanie kobiety... Na ulicach też co chwilę pojawiają się ładniejsze od nas niewiasty, nie wspominając już o tych w filmach czy na plakatach - czy mam zawiązać mojemu mężowi opaskę na oczy, by nie patrzył na inne kobiety w ogóle czy mam wpaść w ogromne kompleksy z tego powodu? Jakby mój mąż chciał popatrzeć sobie na tancerki to nie dość, że bym mu pozwoliła, to jeszcze chciałabym iść z nim. Nie by go pilnować - by też sobie popatrzeć, może się jakaś ładna trafi.
Odpowiedz@sla: Wszystkie zasady? No właśnie główną zasadą wieczorków ego typu jest organizacja i zabawa znajomych TEJ SAMEJ PŁCI. A karp na wigilijnym stole to tradycja, nie część składowa, bez której wigilia nie będzie wigilią.
Odpowiedz@sla: W takim razie gratuluję pewności siebie. Obawiam się jednak, że należysz do mniejszości, większość dziewczyn ma kompleksy. Może nie do tego stopnia, ale jednak.
OdpowiedzAco ty robiłaś na wieczorze kawalerskim?
Odpowiedz@misiafaraona: Mam kilka koleżanek które spokojnie mógłbym zabrać na mój, niektóre traktuje się jak zwykłych kumpli.
Odpowiedz@Lynxo: A co to za wieczór KAWALERSKI wtedy?!?
Odpowiedz@Lynxo: A co masz koleżanki striptizerki?
Odpowiedz@PooH77: Jeśli przez ''wieczór kawalerski'' rozumiesz wyjście tylko i wyłącznie facetów, a przez ''wieczór panieński'' tylko wyjście kobiet to znaczy, że każda zabawa w takim gronie może być uznana za taki wieczór. Do tej pory wydawało mi się, że nazwy tych wieczorów wzięły się od tego, ze ostatni raz bawisz się w stanie kawalerskim/panieńskim.
Odpowiedz@barteknc: Tak! I tego też wychodzi, że żaden mężczyzna żonaty nie ma wstępu na kawalerski, podobnie zamężna pani nie zostanie wpuszczona na wieczór panieński :).
Odpowiedz@TrisMoszfajka: Nie wieczór kawalerów czy panienek, a kawalerski albo panieński. Nie jest to może wyrocznia, ale jednak może co nieco wam rozjaśni w temacie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wiecz%C3%B3r_kawalerski
Odpowiedz@misiafaraona: Nie. Koleżanki które są traktowane jak facet. Można z nimi pokopać gałe i wypić piwko.
OdpowiedzHistorie gimnazjalne takie denne niekiedy są...
OdpowiedzJak w każdej twojej historii widać wyraźnie koloryzowanie.
Odpowiedz@thalia: tutaj widzę inspirację filmem Wredne dziewczyny; zawsze to jakiś plus, bo scenariusze Rancza zaczynały się robić nieco nudnawe...
OdpowiedzZnałam taki egzemplarz, tylko że nie z gimnazjum, ale z liceum. Piękność, modelka, miss - "amerykański sen" skończył się w momencie zajścia w ciążę w wieku lat 18. Trochę mnie zdziwiło, że dziewczyna dorabia sobie jako "króliczek", choć ma bogatych rodziców. Ale potem przypomniałam sobie drugą koleżankę, córkę zamożnych rodzicieli, która w wieku lat 27 przepracowała ledwie parę miesięcy i marzyła o złapaniu na dziecko nadzianego frajera, jednocześnie siedząc na garnuszku rodziców. Rodzice owi mieli jej serdecznie dość i zazdrościli innym "zaradnych" dzieci (czyli takich, które normalną koleją rzeczy po studiach poszukały sobie pracy i albo poszły na swoje, albo dorzucały się do domowego budżetu).
Odpowiedz@riogrande: ale to ich wina w sumie. Wychodowali cwaniarę to teraz mają. Ale ona szkołę jakąś skończyła?
Odpowiedzdziewczyna zaproszona na kawalerski.,.. jako kto..? Rozumiem , że panna młoda też miała "kolegów" na panieńskim?
OdpowiedzW kolejnym odcinku programu "Dlaczego urzekły mnie, twoje trudne sprawy", historia gimnazjalna- Jozafata podejrzewa, że Sędzimira, dopuściła się zdrady z Przecławem. Twoje historie są tak ciekawe, jak nieistniejący już program Kazi Szczuki o książkach.
Odpowiedz@Rammaq: hahaha, dobre
OdpowiedzZnam ten bol xD Na szczescie przezywalam to w podstawowce ze wzgledu na talent plastyczny meh. Na szczescie w gimnazjum znalazly sie dobre dusze, ktore wziely szczeniaka (mnie) pod swoje panowanie xD
OdpowiedzBrawo za walczenie o swoje. Nie miałaś dowodów, że projekt był Twój? Fragmenty pracy, książki, materiały - cokolwiek! Zresztą w życiu bym nie pozwoliła na tak perfidne kłamstwo. Sorry, ale na pewno są dowody Twojej pracy (chociażby znajomość treści), a założę się, że 'gwiazdeczki' nie raczyły tejże przejrzeć.
Odpowiedz@sapphire101: nie no, przecież żaden pedagog nigdy, ale to nigdy by się nie zorientował, że nagle różowe laseczki zrobiły projekt, a dobra do tej pory uczennica uknuła wobec nich podły spisek! W takiej sytuacji nauczyciel bierze dwie (lub więcej strony) i odpytuje co było w projekcie. No ale to nie pasuje do dramaturgii tej historii...
Odpowiedz