Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w sklepie obuwniczym w stolicy Naszego kraju. Sklep znajduje się przy…

Pracuję w sklepie obuwniczym w stolicy Naszego kraju. Sklep znajduje się przy jednej z najczęsciej odwiedzanych ulic miasta. Nie będę narzekać na brak "dzień dobry", "do widzenia" oraz zostawianie otwartych drzwi, kiedy za oknem pada śnieg, bo to nie piekielnosć, ale zwykły brak kultury.

Dziś spotkało mnie coś zupełnie innego. Siedzę sama w sklepie, na dworze robi się powoli coraz ciemniej. Nagle słyszę jak otwierają się drzwi i coś wieje. Pomyślałam, że może jakaś klientka zostawiła znów otwarte, więc zmierzam, żeby je zamknąć i nagle staję jak wyryta. Przy drzwiach stoi On. Około 30 lat, zapadnięte policzki, dziwny wzrok, dresowa kurtka. Otwiera i zamyka drzwi, wydając z siebie dźwięk - sądzę, że miał on naśladować ducha lub wiatr. Nie wiem sama. Kiedy otrząsnęłam się z zadumy, nie wiedząc co "duchowi" powiedzieć, z wymuszoną asertywnością w głosie walnęłam coś w stylu "ja jednak proszę o zamknięcie drzwi i wyjście".
Pan popatrzył na mnie, ale nie odzywając się wcale, wyszedł. Myślę sobie, no dobra, problem z głowy i usiadłam za biurkiem.

On jednak stanął za szybą naprzeciwko mnie i zaczyna rozpinać kurtkę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Sama już nie wiem czego się spodziewać. Może będzie striptiz? Ale nie. Pan wyciąga zza pazuchy wyimaginowany pistolet, składa ręce jak do strzału i z niewidzialnej broni strzela do mojej głowy. Nie powiem, tutaj zaczęłam się trochę bać. Pod ręką mam klucz z dzwonkiem do ochroniarzy, przyjazd tutaj zajmie im chwilę. Ale co im powiem? Że wezwałam ich, bo ktoś mierzył do mnie z wyimaginowanej broni? Po chwili pan poszedł w swoją drogę, prawdopodobnie strzelać do innych ludzi.

Po zachowaniu i wyrazie twarzy mogę tylko wnioskować, że pan był pod wpływem narkotyków - nie mogę tego jednak stwierdzić na pewno. Wniosek z tej zabawnej historii tylko jeden - uważajcie na siebie! Wariatów wszędzie pełno i nigdy nie wiadomo, który z nich jest tym "niegroźnym", a który może naprawdę skrzywdzić.

sklep

by isilven
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kulka
4 18

Kiedyś miałam podobną sytuację. Zima, sklep do 18tej, ja sama. Wchodzi pan, chudy, wysoki, nie wiem czy był pod wpływem czegoś, ale zachowywał się nienaturalnie. Nachyla się nad wysokim blatem lady, po czym oznajmia mi "daj mi coś ciepłego pić" i zabiera z biurka napoczęte przeze mnie opakowanie ciastek. Niby powiedział normalnie, ale ton głosu i wyraz oczu sprawiły, że mnie przeraził... Zasiadł na naszej sklepowej kanapie, wyciągnął kanapki i zaczął jeść. Nalałam mu kubek ciepłej herbaty, którą wypił po skonsumowaniu wszystkiego. Kubek odstawił na podłogę, wstał i wyszedł...

Odpowiedz
avatar minus25
13 19

Na przyszłość mogę Ci tylko polecić noszenie gazu pieprzowego w torebce/kieszeni. Działa szybciej niż najszybszy patrol ochroniarzy.

Odpowiedz
avatar sla
8 12

@minus25: Gaz by był skuteczny musi być pod ręką. Także trzymanie go w stereotypowej damskiej torebce (którą w najlepszym wypadku trzeba otworzyć) mija się z celem. Kieszenie zaś... mi do nich ledwo telefon wchodzi. A nie mam 6 calowego giganta. I tak się cieszę, że w ogóle je posiadam!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2015 o 18:26

avatar minus25
5 7

@sla: Skrót myślowy, ale masz rację. Poza tym można taki gaz pieprzowy nosić na klipsie przy pasku/w pokrowcu przy pasku/zaczepiony o krawędź spodni jeśli ktoś ma stanowczą niechęć do pasków.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

Dzwoń w takich przypadkach po ochrone.Przecież od tego ona jest.

Odpowiedz
avatar minus25
-1 11

@dido0808: Tak samo jak w przypadku gdy ktoś Cię morduje siekierą dzwonisz na policję bo od tego jest :)

Odpowiedz
avatar zola1054
4 4

@minus25: Hehe, dokładnie :) Szybszy i lepszy gaz. I nie ma co kombinować, że nie mam gdzie go trzymać. Wymyśl coś, to dla Twojego bezpieczeństwa. W pracy nawet pod ladą go trzymać.

Odpowiedz
avatar sla
1 13

@zola1054: Wymyśl coś? Łatwo mówić. Wyobraź sobie sukienkę bez kieszeni, z rajstopami (też bez kieszeni). Zimą, w płaszczu, do którego ledwo rękawiczki się mieszczą. Czy latem. Gdzie mam trzymać gaz, w bucie? Prędzej nóż mi tam wejdzie... Torebka? 'Poczekaj chwilę panie złodzieju, muszę wyciągnąć gaz!' Nie mówię, że gaz jest zły, jeśli mieszka się w parszywym miejscu to warto go mieć przy sobie. Przygotować wcześniej i trzymać chociażby w ręku. W sklepie pod ladą. Lecz nie jest magicznym remedium na wszystko - trzeba mieć go pod ręką i trzeba mieć na tyle mocne nerwy, by go użyć. Najlepiej nie sobie prosto w oczy. Mnie przykładowo strach paraliżuje - najpierw zapomniałabym, że mam gaz. Później zapomniałabym, gdzie go mam. Na końcu zaś nie wiedziałabym, jak tego użyć...

Odpowiedz
avatar zola1054
2 4

@sla: To już nie wiem co Ci poradzić

Odpowiedz
avatar minus25
8 10

@sla: No to jak Cię strach paraliżuje to Ci nawet 3 gazy pieprzowe, pięć pistoletów i gorąca linia po skład antyterrorystyczny nie pomoże, A co do "nie wiedziałabym jak go użyć, zapomniałabym gdzie go mam i zapomniałabym że go mam"- skuteczna samoobrona to taka którą się ćwiczy. Ćwiczy się "pamięć mięśniową" żeby odruchem przestało być "obożebożecosiedziejecomamrobić", a zaczęło automatyczne dobycie gazu/broni/naciśnięcie guzika alarmu/jakakolwiek konstruktywna akcja. Jeśli chcesz- mogę Ci na priv polecić kilka filmów instruktażowych, bo miałem podobny problem. Jak masz płaszcz w którym "ledwo rękawiczki się mieszczą" to polecam kupić prawdziwe ubrania. Jeśli chodzisz w sukience do pracy- gaz pieprzowy możesz mieć na biurku lub w szufladzie na wierzchu (możesz go dobyć w niecałe 2 sekundy), jeśli pracujesz na stojąco zaś- zostaje otwarta kopertówka zawierająca tylko i wyłącznie gaz. Jeśli masz w pracy spódnicę- kilka dekad temu dziewczyny pracujące w saloonach nosiły na podwiązkach małe pistoleciki, więc da się i gaz. Chcesz wymyślić jeszcze kilka innych "trudnych" przykładów?

Odpowiedz
avatar minus25
4 4

@sla: nie mogę edytować- jeśli nie możesz nosić kopertówki przy sobie to nadal pozostaje biurko/szafka w pracy lub podobne miejsce. A później z pracy (bo nie sądzę żeby w pracy w której nosisz sukienkę I nie możesz mieć przy sobie np właśnie gazu pracujesz sama, więc niebezpieczeństwo zagrożenia znikome) możesz wrócić do domu mając gaz w ręce. Albo się przebrać, byle nie w ten płaszcz z malutkimi kieszonkami.

Odpowiedz
avatar sla
-3 9

@minus25: Ale to są prawdziwe ubrania! Przecież nie biegam nago... Po prostu te kobiece, bardziej dopasowane fasony nie mają zwykle dużych kieszeni. Bo nie ma gdzie ich upchnąć. W normalnych, męskich spodniach zmieścisz portfel, trzy telefony i masę papierów (zwartość mieszeni mojego męża graniczy z pojemnością mojej torebki) a w damskich lekko obcisłych (nawet nie rurkach) co? Schylisz się i telefon leży na ziemi (albo boleśnie wbija się w ciało). O ile w ogóle mają kieszenie. Dlatego kobiety noszą torebki. Jasne, zawsze można chodzić w bojówkach i luźnej bluzie, lecz czy naprawdę, panowie, byście tego chcieli? Jakby się uprzeć to jakiś sposób się znajdzie. Sama to przerabiałam szukając sposobu na przechowanie telefonu na lodzie. Doszyta zewnętrzna kieszeń do torebki (jeśli nie mamy skórzanej), pasek na ramieniu, udzie, łydce, coś w bucie (kozaki rządzą!). Lecz to wszystko zależy od stroju. W saloonach nosiły pistoleciki lecz jak wówczas się ubierano? Wyobraź sobie typowo biurowy strój, ołówkową, obcisłą spódnicę... i gaz na udzie. Nawet jeśli można to trzeba specjalnie pokrowiec szyć - tego w sklepach nie znajdziesz a w obecnych podwiązkach można przechować co najwyżej banknot. Chociaż i tego bym nie zrobiła. Ja akurat tego problemu nie mam (nie szlajam się po dziwnych miejscach w dziwnych porach). Poza tym, dopóki nie opanuję strachu, dopóty tylko prywatna ochrona łażąca za mną krok w krok może pomóc (dzięki za propozycję, ale mam obiecany porządny kurs, nie 'krzycz jak najgłośniej'). Po prostu z gazem wcale (zwłaszcza u kobiet) nie jest tak prosto, jakby niektórym panom mogło się wydawać. W pracy stacjonarnej kłopotu nie ma, w sprawach doraźnych (ciemny zaułek) także, ale z ciągłym noszeniem przy sobie jest już niefajnie. Chyba muszę nauczyć się streszczać moje myśli...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2015 o 23:29

avatar ZaglobaOnufry
1 7

Bardzo pomocny w takich wypadkach jest rewolwer kalibru 357 magnum, ale moze autorka bedzie tez miala problemy z trzymaniem go na podoredziu, skoro nie potrafi nawet ukryc gazu. Zarowno spluwa, jak i nawet pojemniczek wypryskujacy gaz, wzmacniaja wybitnie samopoczucie, niweczac uczucie bezsilnosci wobec roznych drani.

Odpowiedz
avatar Jaca
6 6

Znam sklep mający swojego ochroniarza, który to ochroniarz w dodatku ma przy sobie "napadówkę". Pilot wzywający ochronę "profesjonalną". W umowie mają przewidziany czas dojazdu do 5 minut. Ostatnio wcisnęli napadówkę, żeby zrobić test. Po 20 minutach zaczęli się zastanawiać czy pilot się popsuł. Po 27 minutach okazało się, że działa i ochrona dotarła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 22:22

avatar Kamisha
2 2

O rety, chyba bym padła nieżywa ze strachu...

Odpowiedz
avatar anahella
4 4

Rozumiem Twoją reakcję, też na Twoim miejscu bym się bała. A tak przy okazji, skoro Warszawa i często odwiedzana ulica, zgaduję, że Marszałkowska albo Chmielna czy Nowy Świat. Jak trafisz na Czarnego Romana - nie bój się. Wygląda strasznie i straszne wizje snuje ale jest nieszkodliwy. Wygooglaj go - na pewno kiedyś na niego wpadniesz. To legenda Śródmieścia.

Odpowiedz
Udostępnij