Sylwester.
Okazja do dobrej zabawy, często zaprawianej dużą ilością trunków różnych. Sam ograniczam spożywanie, bo rozsądek, wiek i zdrowie, jednak nie odmawiam tej możliwości innym.
Ale...
Po sylwestrowej zabawie spotkałem się w większej grupie ze znajomymi. Sylwestra spędzaliśmy w innych miejscach więc okazjonalnie pojawiło się wino musujące i toasty noworoczne. W grupie mocno zaznaczył swoją obecność jeden ze znajomych, który potraktował to jako okazję dla podreperowania swojego samopoczucia. Zwyczajnie pił wino jako panaceum na kaca. Zdarza się, przeszedłbym nad tym do porządku dziennego gdyby nie to że po spotkaniu tenże osobnik oświadczył że wraca do domu. Samochodem, własnym, jako kierowca. Niejako podstępem zabrałem mu kluczyk i... rozgorzała dyskusja, następnie kłótnia i awantura. Dwie przeciwstawne grupy, o podobnej liczebności, rozpoczęły wymianę argumentów. Grupy rozsądnej (moim zdaniem) nie będę cytował ale argumenty drugiej strony pokazały dlaczego mamy tak niebezpieczne drogi i fatalne statystyki.
- Przecież wypił tylko trochę wina (pomijam wczorajszy chuch)- wino musujące to też alkohol
- On tyle lat już jeździ, da sobie radę - nie dotarłem do tego czy chodziło ogólnie o staż kierowcy, czy o jazdę po pijaku
- To tylko kawałek, tu nie ma patroli - bez komentarza
- On jest dorosły i nie mam prawa mu czegoś zabraniać - dorosły? A gdzie odpowiedzialność?
Kluczyki są u mnie, czekam na przyjazd delikwenta.
Właśnie weryfikuję listę znajomych.
EDIT: Dzisiaj, 9.00 sobota 3 stycznia, po kluczyki przyszła żona. Bez jakiegokolwiek słowa odebrała kluczyki i wyszła. Mam uzasadnione wątpliwości, bo jeździ bardzo sporadycznie, ale wydać musiałem.
Skąd tacy ludzie się biorą? Już nie mówię o samych prowadzących pod wpływem ale o obrońcach takich ludzi.. Dramat.
Odpowiedz@Mika313: Sami pewnie robią to samo więc i bronią innych 'przed złem'.
Odpowiedz@Mika313: Trzeba było jeszcze wezwać patrol i im oddać kluczyki
OdpowiedzRaczej nie licz na wdzięczność - lista znajomych zapewne zweryfikuje się drastycznie o tą część, która była przeciwna zabraniu kluczyków.
Odpowiedz@katem: Najbardziej przeraziło mnie to że znalazł się ktoś kto chciał pozwolić mu jechać, tylko ich ilość. Toż o pijanych kierowcach ciągle słyszymy a rozsądku nie przybywa
OdpowiedzObrońców prowadzących po alkoholu mamy nawet na Piekielnych. Polecam moją dyskusję z użytkownikiem Nanab. Miłego czytania: http://piekielni.pl/60154#comments
Odpowiedz@IPL: Akurat w przypadku niektórych ludzi alkohol w odpowiednio niskim stężeniu nie ma wpływu na prowadzenie. Fajnie to jest rozwiązane np. w Arizonie w USA - dopóki jedziesz jak trzeba nikt cię nie zatrzyma, dopiero jak łamiesz przepisy to są duże kary. W mojej ocenie powinno być tak, że jeśli ktoś łamie przepisy ruchu drogowego, to powinien być bardzo srogo karany, jeszcze srożej jeżeli był pod wpływem. Natomiast sam fakt bycia po piwie czy kieliszku wina nie powinien być problemem - niektórzy dają sobie wtedy świetnie radę. Jak ktoś niżej wspominał - powinno się zrezygnować z karania osób na rowerze pod wpływem o ile nie są widocznie ubzdryngoleni jak messerschmidty - ludzie imprezujący sobie w rozsądnej odległości od domu po prostu mogliby spokojnie jechać rowerem ze świadomością, że po 3 piwach mogą sobie nim wrócić ładnie do domku :)
Odpowiedz@Molochor: Problem tylko, jak się taki po kilku kieliszkach wpieprzy w inny samochód, bo zareaguje kilka sekund za późno. Pijani kierowcy nie są niebezpieczni, bo są nieprzewidywalni. Są niebezpieczni, bo mają upośledzoną percepcję i opóźnione reakcje. Może taki jechać zgodnie ze wszystkimi pozostałymi przepisami, a i tak kogoś zabić, bo zaregował ułamek sekundy później niż gdyby był trzeźwy. No i co wtedy?
OdpowiedzChwała Ci, Rak77. Bardzo dobrze zrobiłeś. Gratuluję postawy i oby tak dalej.
OdpowiedzJak pomóc pijanemu kierowcy ? (How to help drunk driver) http://www.youtube.com/watch?v=OVDtF7aY2K0
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2015 o 21:52
@PiekielnyDiablik: Może chciał wziąć portfel żeby zadzwonić po taksówkę, albo zostawił klucze od domu w samochodzie? ;)
OdpowiedzAbsolutnie zapewnij byłego znajomego, że nie o jego bezpieczeństwo Ci chodziło, tylko o życie potencjalnych ofiar jego głupoty.
Odpowiedz@Rak77: w UK masz dopuszczalne 0.8
Odpowiedz@pawel78: nie jestesmy w UK, tylko w PL :)
Odpowiedz@pawel78: A w Czechach, na Słowacji, w Estonii i na Węgrzech masz dopuszczalne 0.0. Tylko co z tego wynika?
Odpowiedz@notaras: to, że w niektórych krajach przepisy są bardziej bez sensu niż w innych ;) Prawo zawsze można zmienić, więc obowiązujące prawo nie jest żadnym argumentem przy rozważaniu moralności czynu.
Odpowiedz@iceman: wiele rzeczy jest zakazanych, a kierowcy maja w dupie
OdpowiedzJakie masz wątpliwości, że kluczyki odebrała żona? Końcówka po edycji dla mnie niezrozumiała
Odpowiedz@kissedbyfire: Wątpliwość czy będzie prowadzić żona i czy mąż jest zdolny do prowadzenia
OdpowiedzWystarczyło najpierw po niebieskich zadzwonić i poczekać, na przyjazd, a potem dać mu kluczyki i niech jedzie. Lista znajomych sama by się ukróciła ;)
OdpowiedzPochwalam twoje zachowanie. Pijany kierowca jest niebezpieczny. To fakt z którym nie mam najmniejszego zamiaru dyskutować. Tak po prostu jest i tyle. Natomiast sama definicja "pijaności" jest już, delikatnie mówiąc, względna. W Niemczech lub Anglii, możesz przykładowo wypić piwo i legalnie prowadzić samochód. Ba, w Zjednoczonym Królestwie, zamiast informacji "nie prowadzę po alkoholu" (jak u nas), masz coś w stylu (cytuję z pamięci, może nieco odbiegać od oryginału): "możesz prowadzić samochód po wypiciu 2 porcji (puszek/butelek)" Inna kwestia. Wracamy z rodzinnej imprezy, na której miałem przywilej picia (zawsze jest wyznaczona osoba która kieliszka nie tyka, i przyprowadza samochód, wraz z załogą pod dom). Kierującą jest moja mama/siostra. Wyjazd z posesji, niejednokrotnie jest nieco skomplikowany. Zazwyczaj ja lub ojciec, jesteśmy - jakby to powiedzieć żeby nikogo nie urazić - "proszeni", o wyjechanie samochodem na drogę. Żeby była jasność. Po pijaku nie prowadzę, po drogach publicznych nie jeżdżę. Ale kiedy trzeba wycofać z ciasnego podwórka (choćby tylko te 20 metrów), to nawet całkowicie trzeźwa, żeńska część mej najbliższej rodziny, oddaje mi kluczyki (na te 20 m, poza drogą publiczną), bo wie że zrobię to szybciej i sprawniej. Dla wszystkich potencjalnych hejterów: Powtarzam, po drogach publicznych pod wpływem nie jeżdżę.
Odpowiedz@Songokan: W innych krajach, po kilku nawet kieliszkach, nie budzi się ułańska fantazja i chęć popisywania się. Nie byłe w USA ale mam tam znajomych. Tam jak jedziesz poprawnie (nie urządzasz wyścigu i jedziesz po swoim pasie) to policja cię nie zaczepi. A jak się zdarzy to policjant sprawdza czy trafisz palcem we własny nos i czy na widok linii rysowanej kredą nie zwijasz banknotu w rurkę (nie dotyczy afroamerykanów) Ale to urok prowincji na pograniczu Texasu i Meksyku.
Odpowiedz@Rak77: Na początku swojej kariery w Niemczech, również byłem zaskoczony tym, że szef po wizytacji naszej filii, wypijał sobie kulturalnie jedno piwko, a następnie wsiadał w auto i jechał do miejsca zamieszkania jakieś 150 km. Moim skromnym zdaniem, czynnikiem ważniejszym niż stężenie alko we krwi ( czy to 0,2 czy to 0,5 czy też jak w Anglii 0,8 promila), jest zdrowy rozsądek. A tego nie da rady zmierzyć żadnym "matem". Znam osobiście kierowców, którzy na trzeźwo stwarzają większe niebezpieczeństwo na drodze, niż ja hipotetycznie mający 0,21 promila. Im większa wolność, tym większa odpowiedzialność. Te dwie rzeczy zawsze idą w parze. Gdyby tylko każdy kierowca na naszych drogach posługiwał się zdrowym rozsądkiem, niepotrzebne byłyby żadne regulacje prawne. Niestety, jak jest w rzeczywistości - wiemy wszyscy aż za dobrze... PS Żeby była jasność: jeżeli ktoś zdecydowanie wyglądał na nietrzeźwego, a miał zamiar prowadzić, zabranie mu kluczyków uważam za czyn ze wszech miar szlachetny. Całkiem możliwe że uratowałeś komuś życie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2015 o 15:29
@Songokan: W wielu krajach jest za to większe przyzwolenie na jazdę po kieliszku rowerem (po mieście). Dzięki temu delikwent wiedząc, że wypije do obiadu wino bierze rower a nie auto. Nie ma wyrywkowych kontroli, policja zatrzymuje tylko tych rowerzystów po których widać, że nie są trzeźwi. Nie spowodowało to plagi zataczających się cyklistów, bo ludzie zachowują umiar i rozsądek. U nas byłoby z tym gorzej... "Pijani rowerzyści" mają u nas złą sławę dzięki panom jeżdżącym zygzakiem poboczem na rozpadających się składakach, ale pomiędzy tym a jazdą po jednym piwie jest duża różnica. Patrząc obiektywnie: przy tej samej ilości alkoholu we krwi rowerzysta jest bez porównania mniej groźny. O ile autem pijany pojedzie szybciej niż trzeźwy, o tyle na rowerze - wyraźnie wolniej. A w najgorszym wypadku zrobi krzywdę przede wszystkim sobie a nie komuś innemu. Przyznaję, zdarzało mi się jeździć na rowerze po jednym piwie (które przy mojej wadze daje już w Pl niedozwolone stężenie alko) tam, gdzie to dozwolone i wiem, że przy takich prędkościach, jakie potrafię wyciągnąć różnica w czasie reakcji nie przekłada się na wzrost zagrożenia. Jeżdżąc autem nie pozwalam sobie nawet na te dopuszczalne pół kieliszka, bo wiem, że prowadzę maszynę ważącą nie 80 kg łącznie ze mną a tonę.
Odpowiedz@inga: "Jeżdżąc autem nie pozwalam sobie nawet na te dopuszczalne pół kieliszka, bo wiem, że prowadzę maszynę ważącą nie 80 kg łącznie ze mną a tonę." - bardzo spodobało mi się to zdanie. Sam/sama znasz siebie najlepiej i wiesz na co możesz sobie pozwolić. Żeby każdy kierowca myślał w ten sposób, nasze drogi byłby bezpieczniejsze. Czego Tobie i wszystkim życzę.
OdpowiedzNiektórzy piszą o USA, Niemczech i innych krajach, gdzie jest dopuszczalna jazda po jednym piwku. Tylko jak to ma się do Polski? Porównajcie sobie stan dróg i rodzaj dróg tam i u nas. Gdzie łatwiej jest się zabić lub zabić kogoś - na prostej i gładkiej autostradzie z ograniczeniem 140km/h, gdzie większość przestrzega ograniczenia, czy krętej i wyboistej drodze z ograniczeniem do 90km/h, gdzie osoba jadąca 80km/h dostaje łatkę "zawalidrogi"? Osobiście nigdy nie jeździłam po alkoholu i nie zamierzam i jestem uczulona na kierowców którzy siadają za kierownicę po spożyciu. Oczywiście spożycie spożyciu nie równe, bo jeśli ktoś wypije pół szklanki piwa "na spróbowanie" i jedzie 6 godzin później to nie mam nic przeciwko, ale jeśli ktoś wypije 5 kieliszków wódki i chce jechać po 8 godzinach bo "on szybko trzeźwieje" to szlag mnie trafia. Właśnie argumenty "on szybko trzeźwieje", "on ma dobry metabolizm", "po nim nie widać że jest pijany" są po prostu cudowne. Tak jakby ktoś, kto chce prowadzić po alkoholu pił trzeci raz w życiu i nie wiedział, że szybkość upicia się, trzeźwienia i stan po konkretnej ilości alkoholu zależy od tak wielu czynników, że nigdy się nie przewidzi, jak konkretna impreza się skończy. Autor historii według mnie postąpił tak, jak należy. I niech znajomi się obrażają, mają go za czubka, ale tak trzeba i tyle...
Odpowiedz