Sytuacja mało piekielna, aczkolwiek... dziwna.
Wracając z nocki stoję sobie obok przystanku czekając na autobus. Godzina bardzo wczesna bo gdzieś około 4.30.
Na przystanku siedzi jeszcze jakiś młody facet i pijany koleś. Mocno zawiany, czerstwa twarz, ciuchy mające lata świetności dawno za sobą - niemalże menel - tyle, że bez typowej aury zapachowej.
Gościu wyciąga w pewnym momencie plik banknotów i zaczyna je przebierać. Krótkie spojrzenie - setki, pięćdziesiątki, o! jakaś dziesiątka - bach na ziemię. Chwilę potem podobny los spotkał kolejne dziesiątki i dwudziestki. Ja stoję z lekkim karpikiem. Młody mężczyzna pozbierał pieniądze i oddał facetowi ze słowami "coś panu wypadło". Facet spojrzał nieprzytomnym wzrokiem, ponownie przejrzał to co przed chwilą wywalił, wstał i wężykiem począł się oddalać - po drodze wywalając banknoty mi pod nogi.
Skoro tak - nie omieszkałam pozbierać. Owych "drobnych" okazało się być dobre 130 złociszy.
przystanek
To był po prostu bogaty hipster wracający z imprezy. Taka stylizacja "na żula" jest dość modna i bardzo droga ;)
OdpowiedzI badziewna
OdpowiedzDobrze, że karpik był lekki, bo z ciężkim trudno by Ci było ustać.
Odpowiedz@e4rs44: Cieszmy się, że banknoty, a nie monety wyrzucał, bo jeszcze oczy jak 5 złotych by były ;)
Odpowiedzech i dlaczego mi takie sytuacje się nie przytrafiają..
OdpowiedzRaz, z 8 lat temu mi się to zdarzzayło. Chociaż nie pogardziłabym powtórką :D
OdpowiedzCzyli pijany zgubil pieniadze, a ty zamiast n.p. odniesc na policje, przywlaszczyles jesobie wesolo cieszac sie? Bo z historyjki nie wynika, ze podbiegles do goscia i zwrociles mu. Wprawdzie moze inni PIEKIELNI tez zachowaliby forse dla siebie, ale w gruncie rzeczy nie ma co sie chwalic z bezprawnego wykorzystania cudzego nieszczescia, bo gosc niewatpliwie nie chcial na trzezwo podarowac tobie 130 zlotych.Tfu!
OdpowiedzNie zgubił, lecz wyrzucił. Czytaj ze zrozumieniem.
Odpowiedz@Jorn: Pominąłeś tylko jeden drobiazg. Stan tego człowieka, wykluczający możliwość podejmowania przez niego świadomych decyzji. No, ale uczciwość nie jest przymusowa...
Odpowiedz@Jorn: "Facet spojrzał nieprzytomnym wzrokiem, ponownie przejrzał to co przed chwilą wywalił, wstał i wężykiem począł się oddalać - po drodze wywalając banknoty mi pod nogi", to ty uwazasz, ze nie zgubil, tylko na trzezwo "wyrzucil", bo moze chcial spora kwote narratorce podarowac? Przeciez, jak ktos jest w stanie nieprzytomnym, to nie nalezy brac jego czynow za rozsadne i dobrowolne. Co innego byloby, jakby na trzezwo darowal banknoty komukolwiek. Ale opisane tu zachowanie uwazam za podle, jak okradanie nietrzezwego. Sam czytaj ze zrozumieniem, madralo, a nie "oddalaj sie wezykiem", jak gosc z opowiadania! Moze tez bys zabral mu te 130 zlotych, oraz nie zwrocil, bo ja nie!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Bez przesady z tym cudzym nieszczęściem, nikt zapewne go na siłę nie upijał!! Sam sobie winny, może jak wytrzeźwieje i do niego dotrze co wyprawiał, to się pohamuje następnym razem. Będzie miał nauczkę
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: ja bym zgarnęła sobie tę kasę. jeśli facet był na tyle pijany, żeby robić tak nierozsądne rzeczy, to może po tym wydarzeniu, kiedy odkryje, że brakuje mu pieniędzy, przestanie tyle chlać. następnym razem nie wiadomo co mogłoby mu wpaść do głowy, a jakby chciał kogoś zabić?! no właśnie. brak litości dla ludzi, którzy nie potrafią utrzymać się w świadomości! - to moje motto.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: jeśli ktoś robi głupie rzeczy po alkoholu to nie powinien go pić. I co to jest w ogóle za gadka że jak ktoś jest odurzony to jego czyny są "niedobrowolne"? Czyli gdybym nawalił się w opór wpadł do twojego domu i zabił wszystkich oprócz ciebie, to nie byłoby dla ciebie większym problemem, i nie szukałbyś sprawiedliwości bo przecież nie byłem sobą? Nie pierdziel, każdy powinien wziąć odpowiedzialność za swoje czyny nie ważne czy po wódzie, dragach czy po lodach smerfowych. Na pewno nie goniłbym jakiegoś pijaczyny żeby mu oddać kase którą sam wyrzucił.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Nie oddałabym. Przynajmniej nie od razu, bo znowu wyrzuci. Wyrzucił dwa razy, wyrzuciłby i trzeci. To pierwsze, co mi się nasuwa po komentarzach i historii. Jeśli człowiek sam się pohańbił, do tego ma jakieś niejasne sposoby rozumowania, to zupełnie nie po drodze mi z nim dyskutować, bo nie wiem, czy mi w ryj nie strzeli, jak za nim z tą kasą polecę. A już spotykałam takich pozornie uroczych i sympatycznych, którzy po chwili stawali się agresywni. I to była druga myśl. Trzecia myśl goni za dwoma pierwszymi - jakie okradanie nietrzeźwego? Jak kolejki w barze stawia, to nie jest kradzież, ale jak wyrzuca pieniądze w inny sposób, to już jest. A z powodu pierwszych dwóch myśli w życiu bym za człowiekiem nie pobiegła, bo najwyraźniej niespełna rozumu. I wcale to nie znaczy, że widząc pijanego człowieka przetrzepuję mu kieszenie. Jeśli zostawię otwarte auto, to się z kradzieży zezłoszczę, ale jak komuś kluczyki sama do łapy wcisnę, to o co mam mieć pretensje, o głupotę? Paranoja jakaś...
OdpowiedzI co/kto tu był piekielny? Ty? Bo chyba nie gość, dzięki któremu się o 130 zł wzbogaciłaś?
OdpowiedzAleż tu pełno obrońców moralności... a co wy byście zrobili na jej miejscu? Biegli za nim i namawiali go, bo nie wyrzucał pieniędzy, na siłę mu do kieszeni wkładali? Czy uczciwie zostawili je na ulicy? Nie rozumiem ludzi, którzy usprawiedliwiają cokolwiek stanem nietrzeźwości. Jak się nie umie pić, to się nie pije. Albo ponosi tego konsekwencje.
OdpowiedzZłodziejka.
Odpowiedz@proporczyk: Debil.
Odpowiedz@Lampart: Złodziej i fiut.
Odpowiedz@proporczyk: LoL! Skąd pomysł, że jestem złodziejem? Czyżbyś po sobie sądził?
OdpowiedzLudzie! Wyrzucił te pieniądze dwukrotnie, ewidentnie ich nie chciał!
OdpowiedzMój znajomy, bo kolegą go nie nazwę, też się kiedyś cieszył, ze znalazł telefon. Co prawda znalazł go u stóp śpiącego na prystanku pijanego faceta, ale przecież znalezione nie kradzione, co nie?
OdpowiedzPo przeczytaniu komentarzy trudno nie odnieść wrażenia, że większość czytających zżarła zazdrość ;) Autorka nie wyjęła pijakowi portfela z kieszeni, on te pieniądze WYRZUCAŁ, raz mu je oddano, a on wyrzucił ponownie. I nie wierzę, że większość z was naprawdę poleciałaby z taką kwotą na policję. Wyjątkowa hipokryzja - nie raz mówi się, jak to ktoś znalazł 10 czy 20zł na ulicy, czasem 50zł i jakoś takich osób nigdy się nie wyzywa od złodziei, ani nie oburza się, że nie oddali tych zawrotnych kwot stróżom prawa
Odpowiedz@jass: otóż to! A mnie tylko ciekawi czy autorka podzieliła się z tym chłopakiem z przystanku...
Odpowiedz@inmymind: Moja pierwsza myśl.
OdpowiedzA mnie jeszcze zastanawia jedna rzecz - wszyscy wy którzy uważacie że "można wziąć bo ewidentnie nie chciał" - a wzięliście pod uwagę, że gość mógł mieć np dzieci? I te dzieci w domu już mogły "chcieć"? Może można było usiąść i powiedzieć gościowi "panie, co pan robisz, zastanów się pan"? Pijanego być może ciężko przekonać, ale jest to możliwe..
Odpowiedz@Visenna: No bez żartów... Zaczepiałabyś obcego pijanego gościa w sprawie jego hipotetycznych dzieci? Poza tym - ktoś mu się kazał doprowadzić do stanu, w którym wyrzucał pieniądze? Myślisz, że lali mu alkohol siłą do gardła? Każdy odpowiada za swoje czyny, jak się robi takie głupoty po alkoholu, to się nie pije, proste. Inna sprawa, że autorka zaznaczyła, że miał cały plik, i jakoś dziwnym trafem tych większych nominałów nie wyrzucał...
Odpowiedz@jass: No dobrze, i nadal uważasz że dzieci ewidentnego alkoholika są winne temu, że "ojcu nikt siłą do gardła nie lał"? I że jakakolwiek rodzina takiego człowieka odpowiada za jego stan, w związku z czym można usprawiedliwić zabranie cudzej własności? Przeraża mnie poziom tak płytkiej moralności, kiedy się patrzy tylko na najbliższy związek przyczynowo-skutkowy, zamiast zobaczyć szerszy horyzont. Wszystko, byle tylko się usprawiedliwić...problem w tym, że tylko negatywne czyny potrzebują usprawiedliwień! Stąd już blisko do wynajdowania pijaków i wmawiania im że się jest ich dawno nie widzianym siostrzeńcem/bratankiem, który wlasnie miał urodziny...czemu by nie, w końcu nikt im pić nie każe. Ps już fakt tego, że jesli się znajduje pieniądze to nie wolno ich sobie przywłaszczać, tylko należy odnieść na policję, pominę...tym bardziej jeśli się widzi, do kogo one należały...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2015 o 12:49
@Visenna: Po pierwsze - aż się ciśnie na usta "co ma piernik do wiatraka"? Czepiłaś się tych dzieci (hipotetycznych!) i do nich dorabiasz całą teorię. Po drugie - miałaś jakikolwiek bezpośredni związek z alkoholizmem? Bo ja tak. Mój ojciec był alkoholikiem, a 4 lata temu z tego powodu umarł. I w związku z takimi a nie innymi doświadczeniami mam zero tolerancji dla alkoholizmu i związanej z nim słabości charakteru. Nie znajduję dla nich żadnego usprawiedliwienia. To mój pogląd i mam do niego prawo. Przy czym, w przeciwieństwie do Ciebie, nie próbuję go narzucać innym i nie upieram się, że jest jedynym słusznym podejściem. Zapytam więc ponownie - zetknęłaś się z tym, czy może Twoje światłe spojrzenie oparte jest wyłącznie na teorii? Bo jeśli tak, to wybacz, ale teoretyzować i być wielkim moralizatorem w sprawach, o których tak naprawdę nie ma się żadnego pojęcia, jest bardzo łatwo, ale niekoniecznie ma się to jakkolwiek to rzeczywistości.
Odpowiedzkurde, połowa dyskusji poniżej poziomu "zwinięta", nawet nie wiem kto komu nabluzgał; a rozwijać mi się nie chce, każdego z osobna...
Odpowiedz