Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jako że wcześniejsza historia została przyjęta (i, o dziwo, nikt nie znalazł…

Jako że wcześniejsza historia została przyjęta (i, o dziwo, nikt nie znalazł błędów ortograficznych ani interpunkcyjnych, ale nie zapeszajmy...), postanowiłam opisać następną piekielność pracy sprzątaczki. Chociaż pewnie nie tylko sprzątaczki...

2. Umowa i wypłata to słowa, których większość firm sprzątających nie zna.

W połowie października na pewnym portalu znalazłam świetną ofertę pracy - a pracy szukam nawet jak ją mam, bo czasem zdarzają się perełki. Ową perełkę którą znalazłam opisałam już częściowo we wcześniejszej historii - sprzątanie teatru muzycznego. Oferta jak na standardy w tym zawodzie była bardzo fajna, 6 godzin dziennie po 8,5zł brutto (stawka co miesiąc miała się zwiększać) plus płatne nadgodziny. Umowę podpisałam 3 dni później i już żegnałam się z codziennym sprawdzaniem ogłoszeń. Ale wiadomo, jakby wszystko było dobrze to nie byłoby mnie teraz tutaj.

- Zaczęło się od nadgodzin, bo dość szybko dowiedziałam się, że jeśli roboty będzie zbyt dużo bym mogła skończyć ją w sześciu godzinach to jest to moja wina i nie dostane za to dodatkowych pieniędzy. No cóż, pomyślałam, nie mogło być tak pięknie. Nawet przyznałam im racje, że w sumie to ja muszę zadbać o to by wykonać pracę w wyznaczonym czasie. Do myślenia jednak dała mi sytuacja w której musiałam przed wykonaniem swojej części pracy pomóc innej dziewczynie wykonać jej rejon. Oczywiście za to nadgodzin także nie dostałam bo opóźnienie miałam w swoim rejonie, a nie w jej.

- Później, ze względu na to że rejon który miałam wykonywać okazał się zbyt duży jak na moje możliwości wraz z brygadzistą ustaliliśmy zmianę na inny. Na tym rejonie była taka sama stawka, ale pięć godzin zamiast sześciu. Przynajmniej tak mówił. W międzyczasie dowiedziałam się że stawka godzinowa zwiększa się jeśli w ciągu miesiąca nie ma żadnych uwag co do wykonanej pracy. Nikt nie wspomniał że jest to absolutnie niemożliwe bo kierowniczka obiektu każdą wskazówkę typu kropelka wody na umywalce czy kamyczek na korytarzu wpisywała do zeszytu uwag (nie robiła tego absolutnie specjalnie, po prostu uznała go jako zeszyt korespondencyjny...).

- Pod koniec miesiąca sytuacja zaczynała się robić coraz bardziej groteskowa. Najpierw jedna dziewczyna się rozchorowała i mimo że przychodziła do pracy nie była w stanie wykonać wszystkiego, a oczywiście połowę jej obowiązków przejęłam ja. Nadal nie dostawałam nadgodzin, mimo że zostawałam coraz dłużej. Ostatniego dnia w którym byłam w pracy dowiedziałam się o jakimś spięciu między brygadzistą a kierowniczką obiektu, która zapowiedziała że albo weźmie się do pracy, albo ona postara się by wyleciał. Tego dnia pierwszy raz widziałam by nasz szef robił coś innego niż spanie. A jako że bardzo dbał o swój interes, w końcu grunt mu się palił pod stopami, doglądał nas niemalże co sekundę. Gdy kończyłam, chyba pięć razy upewniał się, czy wszystko co zrobiłam (wraz z połową rejonu chorej koleżanki) jest zrobione jak należy. Było. Gdy jechałam autobusem wyprana z całej siły fizycznej o wpół do czwartej rano dostałam smsa mniej więcej takiej treści:

"NATYCHMIAST MASZ SIĘ WRÓCIĆ I WYKONAĆ DO KOŃCA SWOJĄ PRACĘ ALBO INACZEJ ODPOWIESZ ZA TO KARĄ FINANSOWĄ!!!!!!"

Jedyną opcją powrotu było wyjście z nocnego autobusu i wracanie na piechotę dobrą godzinę albo czekanie na autobus prawie tyle samo. Nie wysiadłam. Następnego dnia gdy stawiłam się do pracy wszyscy byli zdziwieni, bo myśleli że już nie wrócę. Brygadzista oświadczył mi, że nie mam czego tutaj już szukać, bo on od mojej pensji odciągnął 500 zł kary. Przypomniałam mu, że za miesiąc pracy należało mi się około 700 zł, więc chyba dostanę jakąś wypłatę?

Ano nie. Bo zmieniając rejon dostałam stawkę, uwaga, 5,5zł brutto, o czym poinformował mnie z uśmiechem od ucha do ucha. Po prostu zapomniał mnie poinformować. W ten sposób przepracowałam cały listopad za darmo. Grudzień także (już w innej firmie), ale to inna historia.

uslugi sprzątanie

by Mortycja
Dodaj nowy komentarz
avatar zyxxx
23 27

PIP bardzo lubi firmy zatrudniające bez umowy, chętnie i z tą się zaprzyjaźni.

Odpowiedz
avatar Mortycja
4 8

@zyxxx: "...Umowę podpisałam 3 dni później..."

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 grudnia 2014 o 0:33

avatar zyxxx
20 20

@Mortycja: Sorki, nie doczytałem, sugerując się wcześniejszym zdaniem, że większość firm nie zna tego słowa. Ale w takim razie bez aneksu do umowy nie mogą zmienić stawki godzinowej, bo pewnie w umowie stawka była.

Odpowiedz
avatar Endlessly
4 6

@zyxxx: niekoniecznie. Chciałam sobie dorobić w wakacje i znalazłam zastępstwo jako sprzataczką w banku (godzina dziennie). Stawki godzinowe nie było, tylko ogólna za miesiąc. Dodatkowo napisane było, że jeśli źle wykonam swoje obowiązki, to mi nie zapłacą. Pani była zdziwiona moja odmową, Przecież to taka atrakcyjna oferta! Skąd miałam mieć pewność, że nie.stwierdzą, że coś jest źle, mimo że ja posprzątałam dobrze? Ponadto, gdy z panią rozmawiałam, usłyszałam, że dostanę 7,5 zł za godzinę, a na umowie około 42 złotych za miesiąc. Ja miałam być na 2 tygodnie. Dowiedziałam się, że to "standardowa umowa".

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 2

@Endlessly: No, dziwne to wszystko... Płaca ogólnie za miesiąc, ale stawka 7,50 za godzinę, a w umowie 42 (czterdzieści dwa) ZŁOTE miesięcznie! I to ma być atrakcyjna oferta?

Odpowiedz
avatar Mortycja
-5 7

@Dragonow: Dotyczy to w ogóle umowy zlecenia? Chodzi o to, że ta kara to było "nie wypłacenie pieniędzy z powodu nie wykonania zlecenia".

Odpowiedz
avatar fak_dak
3 9

@Mortycja: Zastanawia mnie w twojej umowie jedna rzecz. Jeżeli to była umowa o dzieło, to pracodawca nie mógł w niej umieścić czasu pracy ani stawki godzinowej. Płacone jest w takiej umowie za efekt, czyli na przykład posprzątanie danego pomieszczenia do takiej, a takiej daty. Jeżeli to była umowa-zlecenie, to nie mógł ci nie zapłacić za niewykonanie zadania, bo w tym typie umowy płacone jest za fakt wykonywania pracy, a nie ostateczne efekty. Złe efekty mogą być podstawą do rozwiązania umowy.

Odpowiedz
avatar didja
2 2

@fak_dak: Uzupełnię - ten efekt w umowie o dzieło oznacza wymierny rezultat. Zgodnie z definicją prawną dzieło oznacza wykonanie określonej w umowie rzeczy, która jest przekazywana zamawiającemu. Zwykle, choć niekoniecznie, z elementem twórczym. Czyli dziełem będzie np. wykonanie autorskiego projektu scenografii, ale już zmontowanie scenografii to zlecenie. Jak ładnie podaje ciocia Wiki: "Prawnicy "zlecenie" nazywają "umową starannego działania", a "dzieło" – "umową rezultatu". Celem umowy o dzieło jest osiągnięcie określonego w jej treści rezultatu, podczas gdy celem umowy zlecenia jest samo działanie (praca), które nie musi doprowadzić do osiągnięcia określonego rezultatu. Umowa o dzieło powinna być uwieńczona konkretnym i sprawdzalnym rezultatem, wynagradzany jest sam rezultat a nie samo działanie". A zatem posprzątanie nie może być dziełem, bo nie ma tu końcowego przedmiotu (materialnego lub nie), który jest przekazywany zamawiającemu. Po drugie - w dziele nie ma stawki godzinowej, bo i być nie może z racji tego, że jest to umowa rezultatu, a nie działania. Nie mogła to być więc umowa o dzieło.

Odpowiedz
avatar zyxxx
-1 5

@didja: Sprzątanie na stałe nie może być dziełem. Posprzątanie czegoś jak najbardziej. Dziełem jest to, że był bałagan a jest zrobiony porządek.

Odpowiedz
avatar didja
1 1

@zyxxx: To tak nie działa :). Dzieło to konkretna rzecz, którą oddajesz, materialna albo cyfrowa. A to, o czym piszesz, to zlecenie usługi "zrobienia porządku".

Odpowiedz
avatar Shineoff
17 17

Ale dlaczego nie walczyłaś o swoje? Przecież mogłaś powiedzieć brygadziście, że nie zamierzasz pracować za koleżankę. W końcu sprzątanie to ciężka praca, chyba nikt nie chciałby jej wykonywać charytatywnie. Co do kary - to jak wcześniej pisano, absolutnie nie mieli prawa Ci jej naliczyć, więc może spróbuj się tym zająć. A nuż "pracodawca" się przestraszy, bądź zmądrzeje (choć to drugie to moje pobożne życzenie) i za obopólną ugodą Ci te kilka stówek wypłaci. Przecież każdemu by się przydało kilka stówek, czemu nie spróbować?

Odpowiedz
avatar Mortycja
-4 10

@Shineoff: Co do walki o swoje, właśnie na to chcę zwrócić uwagę, bo w momencie gdy tylko zawalczyłam o sobie i nie wróciłam bo panu brygadziście coś się nie podobało - wyleciałam. W tej historii niestety puenty nie zawarłam, ale właśnie o to chodzi. Najczęściej wygląda to tak, że albo się dostosowujesz albo nie pracujesz i żywisz się powietrzem. Co do kary. Zapewne chodzi o niewywiązanie się z umowy zlecenia. Nie wywiązałam się, więc nie dostałam pieniędzy. Ale w tym co mówicie widzę trochę prawdy, więc pójdę do PIPu. Mam nadzieje, że tkną tą firmę, bo jest to duża firma, do tego zakład pracy chronionej, a dowiedziałam się ostatnio że nie ja jedyna tam tak skończyłam i że to jest ich sposób - ktoś pracuje miesiąc, dają mu karę obcinając pensje za cały przepracowany czas, potem wyrzucają i mają pracownika miesięcznego za darmo.

Odpowiedz
avatar e4rs44
2 4

@Mortycja: "Co do walki o swoje, właśnie na to chcę zwrócić uwagę, bo w momencie gdy tylko zawalczyłam o sobie i nie wróciłam bo panu brygadziście coś się nie podobało - wyleciałam" - sądzę, że w tej sytuacji nawet próba walczenia o swoje i wylecenie jest lepsze od tkwienia w cyrku z nieuczciwymi pracodawcami. Wyniszczyłabyś się psychicznie w tej pracy. Doskonale Cię rozumiem, bo sama pracuję jako housekeeper w hotelu i w porównaniu z Twoimi moi pracodawcy to złoci ludzie. Raz miałam sytuację podobną do Twojej, że teoretycznie z własnej winy (a w praktyce niekoniecznie) nie udało mi się zrobić wszystkiego na czas i następnego dnia musiałam wziąć spore nadgodziny. Wszystkie nadgodziny zostały zapłacone, choć szef mógł się wypiąć i powiedzieć, że z racji własnych zaniedbań powinnam odpracować to za darmo.

Odpowiedz
avatar Mortycja
-2 4

@e4rs44: Wiesz, duża różnica jest między pracą na dzień (tzw. dyżury) a zmianą na noc. Z własnych obserwacji widzę że osoby, które pracują w ciągu dnia i mają trochę mniej roboty niż my dostają większe wynagrodzenie i do nich mają pracodawcy większy szacunek. Niestety zmiana nocna, która sprząta po całym dniu (bo zmiana dzienna jest bardziej od nagłych wypadków, wynoszenia przesypujących się śmieci czy dostarczania mydła, papieru itd.) ma o wiele więcej do wykonania, bo musimy zrobić wszystko na "igłę" by kierowniczka przychodząca o ósmej nie mogła się do niczego przyczepić, a mimo wszystko to nocne zmiany traktuje się jak gorsze. Może dlatego że nas nie widać i ludzie myślą że w nocy jakoś wszystko samo magicznie się posprzątało...

Odpowiedz
avatar e4rs44
1 3

@Mortycja: To Twoi byli pracodawcy traktują nocne zmiany jako gorsze. Mi nieraz zdarzało się kończyć pracę prawie o północy i nikt nigdy nie dał mi odczuć, że moja praca jest mniej ważna.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@e4rs44: Skoro piszesz, że jesteś "housekeeper" to znaczy, że pracujesz w innym kraju z innymi zasadami i innymi karami, które pracodawca może oberwać za oszwabianie pracownika.

Odpowiedz
avatar e4rs44
1 3

@Bryanka: Podejrzewam, że i w Polsce takim pracodawcą chętnie zajęłyby się odpowiednie urzędy. Tylko, że ludzie boją się egzekwować swoje prawa ze względu na obawę przed utratą pracy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 4

@Mortycja: "Najczęściej wygląda to tak, że albo się dostosowujesz albo nie pracujesz i żywisz się powietrzem." Chyba już bym wolała "postawić się", wylecieć i szukać innej pracy, niż dostosowywać się i tyrać cały miesiąc, a w efekcie - i tak żyć powietrzem.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

@Mortycja: PIP nie może kontrolować umów zlecenia, gdyż normuje je prawo cywilne (to jest kontrakt cywilny) a nie prawo pracy. PIP co najwyżej może podjąć kontrolę pod kątem ustalenia czy umowa zlecenia nie miała na celu obejście prawa pracy, czyli czy zawarto z tobą umowę zlecenia, podczas gdy z warunków pracy wynikało, że należało zawrzeć umowę o pracę. Jeżeli chciałabyś powalczyć o stwierdzenie, że de facto była to umowa o pracę, to wtedy zawiadomienie PIP ma sens, ale jeżeli chciałabyś jedynie zakwestionować słuszność i wysokość kary pieniężnej, to ta kwestia, przy umowie zlecenia jest to poza kompetencjami PIP. Umowa zlecenia jest umową starannego działania, więc potrącenie wynagrodzenia za nienależyte wykonanie zlecenia (np. w formie kary umownej) jest jak najbardziej dopuszczalne, o ile tak przewiduje umowa. Jedyną możliwością obrony byłoby udowodnienie, że zlecenie zostało wykonane należycie, ewentualnie, że nienależyte wykonanie nie nastąpiło z twojej winy. Jeżeli jednak twój zleceniodawca nie uznałby twojej argumentacji, to pozostaje tylko droga sądowa, a tego pewnie byś nie chciała, bo "na mieście" twoi zleceniodawcy rozpuszczą famę, że "to ta co się lubi sądzić", i możesz u nikogo nie dostawać zleceń. Zanim więc posłuchasz porady typu: PIP-y, sądy, to lepiej zastanowić się czy osobiście nie poniesiesz więcej strat niż zysków. Może lepiej po prostu zmienić firmę na mniej złodziejską.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 grudnia 2014 o 18:30

avatar Masodis
8 10

1. Twoja umowa wg mnie miała znamiona umowy o pracę (miejsce wskazane przez pracodawcę, określone godziny pracy), więc możesz zwrócić się do PIP o stwierdzenie czy Twoj umowa wyczerpała znamiona do uznania jej za równą umowie o pracę. 2. Jeżeli poprzedni punkt się sprawdzi to przysługuje Ci wypłata za nadgodziny wg stawek wynikających z przepisów. 3. Bez aneksu nie można zmienić warunków umowy. 4. Naliczanie kar może zweryfikować PIP - nie można "z du*p" sobie wymyśleć kar.

Odpowiedz
avatar Jacobi
5 5

Ale i tak nie może Ci powiedzieć o zmianie stawki po wykonanej robocie. Jeżeli tak zrobiono można to uznać za powód do zgoszenia do odpowiednich instytucji.

Odpowiedz
avatar kacus89
2 2

@Mortycja: może i ogólnie dostaja ale pipu ani sądu pracy to nei interesuje. biorac pod uwage ze po rozprawie dostaniesz raczej 2tys a nie 200zl ale Twoj wybor

Odpowiedz
avatar didja
7 7

@Mortycja: Kobieto, mądrzy ludzie w Wigilię zamiast siedzieć nad karpiem - podają Ci dobre rady, a Ty w ogóle nie słuchasz. Zbierz te rady, idź do PIP i zawiadom jeszcze PFRON o podejrzeniu działań firmy na szkodę tej instytucji - zgodnie z prawem niepełnosprawni nie mogą pracować więcej niż 7h/dzień i 35h/tygodniowo, muszą mieć dodatkowy płatny urlop na rehabilitację, a co najważniejsze - praca musi być dostosowana do zakresu uszkodzenia organizmu, i to zarówno w kwestii technicznego wyposażenia stanowiska (dostosowanego do niepełnosprawności), jak i zakresu świadczenia pracy.

Odpowiedz
avatar Rammaq
-4 24

Po co ten wstęp? Minus.

Odpowiedz
avatar otgk
11 13

@Mortycja: Chodzi zapewne o to: Jako że wcześniejsza historia została przyjęta (i, o dziwo, nikt nie znalazł błędów ortograficznych ani interpunkcyjnych, ale nie zapeszajmy...),

Odpowiedz
avatar fak_dak
10 12

Kurde, może ja jestem dziwny, ale jak podpisuję umowę, to po pierwsze biorę udział w redagowaniu jej i dokładnie ustalam za co mam płacone, ile mam płacone. Mam też dokładnie omówioną część dotyczącą kar umownych. W życiu bym się nie odważył pracować bez tego, bo zlecający mógłby mi wlepić karę na zasadzie "widzimisię". W umowie o dzieło, umowie zleceniu czy kontrakcie nie chroni cię prawo pracy. Twoja jedyna obrona to dobrze napisana umowa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 grudnia 2014 o 9:31

avatar Mortycja
-5 11

@fak_dak: Z takim nastawieniem i wymaganiami nigdy nie dostałabym pracy niestety, a naprawdę wolałabym stawiać własne warunki. Właśnie o to w tym wszystkim chodzi, taka jest puenta, nie dostosujesz się to nie będziesz mieć pracy. Ja nie mówię o ogóle sprzątaczek, ja mówię o większości sprzątaczek na noc, bo tak pracuje już parę lat, obleciałam nieco firm i widzę co się dzieje. Pisałam to 3 razy, ale napiszę jeszcze raz - na każdej umowie zlecenie jaką podpisałam do tej pory widniało "stawka ustalona między firmą a zleceniobiorcą". Co do kar - znowu przytoczę to co napisałam parę komentarzy wyżej - chodzi raczej o niewywiązanie się ze zlecenia, nie wykonałam poprawnie zlecenia to i pieniędzy nie dostałam. Naprawdę, powinni znieść takie umowy...

Odpowiedz
avatar fak_dak
5 9

@Mortycja: Jakie umowy powinni znieść? Umowy zlecenia lub o dzieło? Żartujesz sobie? Czyli jak chcę, żeby w gabinecie facet pomalował mi ściany, to mam zatrudnić go na etat? I co z licznymi pracami, których wartość jest mniejsza niż 1500zł? Nikt nie zatrudni nikogo na umowę nawet za stawkę minimalną, jeżeli wartość pracy jest mniejsza niż wszystkie koszta wynikające z umowy o pracę. Jeżeli twoją pracę wyceniono na 700zł netto na miesiąc na umowie zleceniu, to nie masz szansy na etat na tych samych warunkach, bo pracodawca miałby prawie dwa razy większe koszta. Problem nie jest w umowach zlecenia lub o dzieło , tylko w tym, że ludzie zgadzają się na złe warunki, a potem narzekają. Ja zanim założyłem własną działalność gospodarczą, miałem większość prac dodatkowych na umowę zlecenie. A ponieważ pilnowałem jakości tych umów, to nikt mnie nawet nie próbował zrobić w konia.

Odpowiedz
avatar mati22252
3 7

@Mortycja: Na umowie zlecenie nie mogą stosować kar bo tu jest inaczej niż za dzieło a kwota musi być wpisana takie wymogi prawa. Więc jeśli masz światków wystąpić do sądu pracy o ustalenie stosunku pracy i jeżeli miałaś wyznaczone godziny i miejsce pracy musi być to umowa o pracę

Odpowiedz
avatar zyxxx
4 6

@Mortycja: Ludzie słusznie piszą. Jeśli to była umowa-zlecenie a nie o dzieło, to liczy się staranne wykonywanie zlecenia a nie efekt końcowy, sąd na 90% przyzna Ci rację. Najprawdopodobniej można też zwrócić się o ustalenie stosunku pracy, bo wydaje mi się że wystąpiły ku temu wszelkie przesłanki (praca w określonym miejscu, w określonym czasie i pod nadzorem) - a wtedy dostaniesz co najmniej pensję minimalną + nadgodziny. Plus kara dla kierownictwa. Masz niewiele do stracenia poza odrobiną czasu, a możesz sporo zyskać i jeszcze utrzeć chamom nosa. Nie jestem pewien jak się ma sprawa kosztów sądowych przy tego typu rozprawach, ale na pewno jeżeli jakieś są, to możesz wnioskować o zwolnienie z nich.

Odpowiedz
avatar didja
3 5

@Mortycja Aha, czyli mają znieść uczciwe umowy o dzieło dla twórców czy jak pisał fak_dak, dla zleceniobiorców, którzy malują ściany, bo Ty uczestniczysz w kancie (współudział!), podpisując fałszywe umowy. Cudne rozumowanie! Co do niewykonania zlecenia: a) w umowie ma być określone dokładnie, co ma być wykonane (szczegółowo, tj. z opisem sposobu wykonania), kiedy, jakimi środkami itd. b) w umowie jest napisane, kiedy następuje płatność. Jest też określony termin odbioru. c) brak pisemnego nieodebrania = dokonany odbiór = płatność. d) w ewentualnym protokole niewykonania zlecenia mają być udowodnione niezgodności wykonania z umową. Koniec, kropka. Nie było tego? Do leć do tego PIP i odzyskuj pieniądze.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@fak_dak: powinni zniesc umowy zlecenia, a o dzielo pieknie pasuja do twoich przykladow. o dzielo. jednorazowe. np. wykonanie remontu od a do z- wg twoich wymagan. a nie prace dzien w dzien przez miesiac. albo postawic sprawe tak, ze na zlecenie mozesz zatrudnic kogos jesli on ma etat gdzie indziej. albo czesc etatu. i chce dorobic.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@Mortycja: nieeee ty powinnas je CZYTAC i PRECYZOWAC pewne rzeczy bo takie zapisy wywoluja takie wlasnie sytuacje- pracujesz " nie wiadomo za ile"- a co jesli " stawka uslatlona" nagle okazalaby sie zlotowka za godzine? brutto? a ze szef na poczatku mowil 8,5? udowodnij! umowa skonstruowana niezgodnie z prawem, ja bym zglosila oszustwo i wyludzanie

Odpowiedz
avatar fak_dak
2 4

@bazienka: Takim postępowaniem skażesz część osób pracujących obecnie na umowach-zleceniach na bezrobocie. Taki sam efekt daje bezkrytyczne i oderwane od realiów rynkowych podnoszenie płacy minimalnej. Są prace, które mają małą wartość i pracownik nie będzie w stanie pokryć swoją pracą wszystkich kosztów wynagrodzenia minimalnego. Przy płacy minimalnej pracownik zarabia niecałe 1240zł, jednak całkowity koszt dla pracodawcy to prawie 2030zł. Oczywiście można to ustawowo narzucić, że płaca minimalna jest dolną granicą jakichkolwiek wynagrodzeń poza dorabianiem sobie na boku, ale podniesie to koszta pracy, spowoduje wzrost cen i inflacja szybko zmniejszy realną wartość wynagrodzenia minimalnego. Ja jestem za jeszcze większą liberalizacją rynku pracy, oczywiście stopniowo. Nie powinno być żadnych obowiązkowych składek społecznych. Pracownik powinien dostawać pełne wynagrodzenie i sam decydować jaki procent będzie chciał odkładać na emeryturę na swoje prywatne konto emerytalne.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 10

Nie kapuje, ze ktokolwiek idzie na takie jednostronne uklady. Jedyne wytlumaczenie dla mnie jest - albo bezdenna glupota i niezaradnosc, oraz brak jakiegokolwiek wyksztalcenia i znajomosci podstaw (zachodniego) jezyka obcego, badz takie niesamowite przywiazanie do rodzinnej gleby, ze wytrzyma sie wszystko i daje sie soba pomiatac przez pracodawce. Za rogiem (granica) bezrobocie jest czesto duzo mniejsze, czasem poszukuja bezowocnie wspolpracownika "ze swieca", a stawki MINIMALNE (!) sa (n.p. od stycznia 2015 w Niemczech) 8,50 za godzine, ale nie zlotych, tylko EURO! Ale zawsze wygodniej popyskowac na wlasne ciezkie warunki i plakac nad ciezka dola, niz otworzyc oczy na swiat i zorientowac sie, ze ojczyzna jednak nie jest pepkiem swiata i "za chlebem" i lepszymi warunkami pracy mozna tez wyjechac (niekoniecznie na stale). Ale "patryjota" wytrzyma przypuszczalnie wszystko, bo jego herbem orzel bialy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@ZaglobaOnufry: a ty ile już czasu siedzisz zagranico? Aby wyjechać dobrze jest na początek zabrać ze sobą trochę grosza. Chyba,że ktoś na miejscu zagwaranruje ci nocleg i wyżywienie a najlepiej załatwi pracę

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-1 1

@Day_Becomes_Night: W n.p. Niemczech KAZDY obywatel EU moze przyjechac bez wizy, zamieszkac - gdzie chce i miec OD RAZU prawo do "socjalu" tutaj zwanego "Hartz IV" i innych roznych pomocy. Naturalnie musi udac sie do odpowiedniego urzedu "Sozialamt", oraz roznych pomocnych instytucji (po czesci) charytatywnych, gdzie (przewaznie) NIE MOWIA PO POLSKU, wiec sensownie jest umiec choc troche porozumiec sie. Potem, z podstawa bytu, mozna szukac pracy. O tym wiedza inni obywatele EU i zwalili sie do niektorych miejscowosci (n.p. do Bochum i Duisburga), okupujac je prawie (glownie Bulgarzy i Rumuni), bo kosztuja miasto majatek, nasprowadzali mnostwo dzieci, sa (czesto) chorzy, mieszkaja w ruderach (albo robia z porzadnych budynkow blyskawicznie rudery), smieca, popelniaja przestepstwa, NIE SZUKAJA ZADNEJ PRACY, tylko kosztuja spoleczenstwo mnostwo forsy. Ale bohaterka opowiesci zachowuja sie inaczej i ma ochote do pracy, ale czyzby tylko w Polsce na opisanych przez nia warunkach?

Odpowiedz
avatar e4rs44
0 2

@ZaglobaOnufry: Ale kim Ty jesteś, żeby oceniać, dlaczego autorka pracuje w Polsce?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-1 1

@e4rs44: Jak widac - ona pracuje, zeby dac sie strasznie wykorzystywac przez nierzetelnego i wyzyskujacego oszusta - pracodawce, a nie ma wystarczajacej inwencji, zrobic sobie gdzies indziej duzo lepszy i lzejszy los. Od tego sa komentarze, zeby oceniac opisywane na PIEKIELNYCH historie i wystepujace w nich osoby, dlatego twoje pytanie, dotyczace mojej osoby jest conajmniej nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar Rehen
10 10

Jeśli pracujesz dwa miesiące za darmo to z czego się utrzymujesz? Jeśli możesz pracować listopad i grudzień bez wypłaty, to po co w ogóle pracować. Wykonywałam już kilkanaście prac na umowę zlecenie i wszędzie miałam wyszczególnioną kwotę za godzinę. Może miałam wyjątkowe szczęście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

Nienawidze takich śmieci - człowiek przepracuje ciężko i uczciwie cały miesiąc po czym taki śmieć nie wypłaci pieniędzy bo taki ma kaprys.

Odpowiedz
avatar fak_dak
5 7

@dido0808: Nie w tym rzecz. Podpisywanie umów, w których zostawia się szerokie furtki pracodawcy do legalnego wykorzystania pracownika, bo liczy się, że on będzie zawsze uczciwy, jest wysokiej klasy naiwnością. To tak jakby dawać obcym ludziom w parku do popilnowania na chwilę portfel i w potem dziwić się, że część ludzi się z nim ulotniła. Niektórzy ludzie są z natury nieuczciwi i rozsądek polega na tym, by nie dawać im okazji do wykazania się tym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@fak_dak: ,,do legalnego wykorzystania pracownika,, ???? o czym ty bredzisz.W opisanej sytuacji ta osoba została po prostu okradziona.I nie wymyslaj dziwnych porównań z dawania obcym osobom swojego portfela bo nie widze w tym porównaniu zadnego sensu.,,niektórzy ludzie są z natury nieuczciwi,, - nieuczciwi ludzie powinni prędzej czy póżniej kończyć w więzieniu.

Odpowiedz
avatar zyxxx
1 1

@dido0808: Powinni. Ale niestety często nie kończą. Zgadzam się z tobą, że jest to zwykła kradzież, mam też nadzieję że sąd dobierze im się do dupy, ale mimo wszystko podpisanie umowy z zapisem, który właściwie mówi, że stawkę godzinową pracodawca określa według swojego widzimisię, nie jest najlepszym pomysłem. Niektórzy ludzie to szuje, trzeba być na to przygotowanym. Jeśli w umowie nie ma z góry podanej stawki, tylko zapis, że strony ustalą stawkę między sobą, to trzeba koniecznie mieć jakiś dowód tych ustaleń (maila, świadka, nagranie, cokolwiek) inaczej prędzej czy później trafisz na szuję, która stwierdzi że owszem z obowiązków wywiązujesz się wzorowo, ale stawka godzinowa zgodnie z umową wynosi 2 grosze za dzień pracy.

Odpowiedz
avatar fak_dak
2 2

@dido0808: Tak, można działać zgodnie z prawem i równocześnie nieetycznie. Jeżeli pracownik jest na tyle głupi, by podpisać umowę, w której pracodawca może uznaniowo nie wypłacić mu wynagrodzenia pod byle pretekstem i tak się stanie, to jest to w 100% zgodne z prawem, ale w większości wypadków nieetyczne. Jest to zupełnie legalne wykorzystanie pracownika. Legalnym wykorzystywaniem pracownika są też niektóre wolontariaty. Nie wiem jak było w tym opisywanym w historii wypadku, bo nie czytałem umowy. Ty też zapewne nie czytałeś, więc nie wiesz jak było i bądź łaskaw nie oskarżać nikogo z góry o kradzież. To, że autorka tak łatwo i bez protestów przełknęła wstrzymanie wynagrodzenia świadczy o tym, że mógł być zapis o karach umownych.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
5 5

O ile sprawa miała miejsce niedawno na twoim miejscu wysłałabym im rachunek, po nim przedsądowe wezwanie do zapłaty i zobaczyła co zrobią. Niewykluczone, że na gorze firmy siedzą ludzie normalniejsi od brygadzisty i ci zapłacą, zwłaszcza, że 700 zł to nie są powalające pieniądze i niezbyt im się opłaca kręcić aferę za taką sumę.

Odpowiedz
avatar didja
3 3

@grupaorkow: Zwłaszcza że w ewentualnym procesie najpewniej sąd przyzna Ci na Twój wniosek pełnomocnika z urzędu i zwolni z kosztów postępowania, a sam pozew i wniosek pomoże Ci napisać prawnik z jakiejś instytucji pomagającej pokrzywdzonym. Ponieważ nawet gdybyś przegrała, ich prawnik dostanie zasądzone od Ciebie 180 zł (oczywiście, przegrana jest w zasadzie niemożliwa, jeśli podajesz na Piekielnych dokładny przebieg sprawy), a od nich nie weźmie mniej niż 3 razy tyle, nie licząc apelacji, zwiększa się prawdopodobieństwo, że taniej im wyjdzie po prostu Ci zapłacić wypracowane pieniądze.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
3 3

+ nawet gdyby autorka wniosłaby sprawę i przegrała to i tak firmę może czekać przypał za budowanie umów niespełniających wymogów prawnych, bo to sugeruje stosowanie bardzo kreatywnej księgowości. Kary finansowe też muszą być bardzo dokładnie opisane w umowie, jeżeli nie są, nie można ich nałożyć bez orzeczenia sądu. Plus umowa zlecenie w ogóle nie operuje pojęciem nadgodzin, bo te są typowe dla stosunku pracy, gdy w grę wchodzi zlecenie zleceniodawca albo musi bulić za każdą przepracowaną godzinę, albo pogodzić się z niepełnych rezultatem - jak się to komuś nie podoba to trzeba podpisać umowę o dzieło. Także za nadgodziny też ich możesz podliczyć.

Odpowiedz
avatar voytek
1 3

jak można dawać się tak wykorzystywac? umowe podpisana miałas? o sądzie pracy nie słyszałaś?

Odpowiedz
avatar grupaorkow
0 0

@voytek: co ma sąd pracy do umowy cywilnoprawnej? Z takimi rzeczami to do sądu cywilnego.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@grupaorkow: eee tam, mozna wywalczyc , ze umowa ma znamiona umowy o prace- konkretne stawka, konkretne miejsce wykonania uslugi itp. a pierwsze co- to zgloszenie przestepstwa pt. oszustwo i wyludzenie

Odpowiedz
avatar PooH77
1 1

A mówili, że niewolnictwo jest nielegalne...

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

no to teraz umowa w garsc i prokuratura ( po co sie babrac policja) i zglaszasz OSZUSTWO oraz WYLUDZENIE, 8 lat za to grozi :)

Odpowiedz
Udostępnij