Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po wielu latach jestem w stanie publicznie zaakceptować to, co mnie spotkało-zostałam…

Po wielu latach jestem w stanie publicznie zaakceptować to, co mnie spotkało-zostałam zgwałcona.
Piekło, jakie zgotowali mi ludzie mający pomóc w drodze rekonwalescencji tylko pogłębiło aktualne problemy z bliskością w związku i sferą seksualną.

Mój pierwszy partner po owym zdarzeniu w czasie rozmowy, gdy przełamałam samą siebie i powiedziałam, co się stało jednocześnie prosząc o wyrozumiałość i choć trochę zrozumienia.. oburzył się. Bo to nie jego wina! Czemu on ma przez to cierpieć i w ogóle po co mu to mówię??
Zapewne wyobrażacie sobie moją minę w tym momencie? Facet nie poczuł się do żadnej pomocy, choćby nawet zapytania czy wszystko już w porządku. Urwał ze mną kontakty, pewnie po to aby uciszyć własne sumienie i znaleźć -cytuję z jego słów - mniej "wybrakowany towar".

Pani Psycholożka: Zapisałam się prywatnie na wizytę. Było to krótko po zakończeniu związku. Nie ukrywam, że oczekiwałam zwyczajnie zrozumienia i porady, jak mam sobie poradzić z poczuciem winy i wstydu. Zamiast tego pytania w kółko obracały się wokół - kto był sprawcą, czy powiadomiłam o tym odpowiednie służby.
Od razu dodam dla wyjaśnienia - sprawy nie zgłaszałam na policję, po wielu groźbach i szykanowaniu ze strony oprawcy. Musiałam zmienić numer telefonu, bo dostawałam pogróżki i telefony od obcych osób w celu "Obciągnięcia laski". Zapytacie, jak to się stało, że gwałciciel miał mój numer?
Przyszedł do mojej pracy, kiedy akurat nie miałam zmiany. Grzecznie zagaił kierowniczkę, że mu się podobam i czy mogłaby dać jakiś kontakt do mnie. Dała.

Nie pomnę wiadomości pisanych na kartkach i wrzucanych do skrzynki pocztowej o treści "Było miło", "Lubię cię w zielonym", "Ładna bluzka" i tym podobne.
Wyprowadziłam się, zerwałam kontakt z ludźmi z tamtego etapu życia.

Spotkałam go kiedyś przypadkiem przechodząc ulicę w poprzednim miejscu zamieszkania. Jego "Cześć" nie zapomnę do dzisiaj.

piekło

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar Issander
14 14

Jakkolwiek bardzo Ci współczuję i Twój chłopak rzeczywiście nie zachował się w porządku, to w pełni popieram panią psycholog. Pomyśl przez chwilę. Twoje rezygnacja ze zgłoszenia sprawy na policję będzie miała taki skutek, że sprawca nie zostanie ukarany. Co więcej, zrezygnowałaś ze zgłoszenia przez to, że Cię szykanował. Więc nie tylko może skrzywdzić kolejną kobietę, ale ma teraz także poczucie bezkarności, bo przecież "zadbał" o to, byś nikomu nie powiedziała. Jestem pewien że bardzo cierpiałaś i pójście na policję tylko Ci o przypomni o tym, co przeszłaś, ale właśnie dlatego tym bardziej powinnaś to zrobić. Sama najlepiej wiesz, przez co przeszłaś - czy chcesz pozwolić, by stało się to kolejnej kobiecie? Już nie mówiąc zwyczajnie o tym, że miejsce takich gnid jest w celi, a nie na ulicy. EDIT INFO: gwałt przedawnia się po 10 latach, chyba, że miałaś mniej, niż 15 lat - wtedy po 20.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2014 o 2:44

avatar Agness92
10 10

@OdaDoRadosci: Nie. Po prostu nie. Pomyśl ile innych dziewczyn ten skur**** mógł skrzywdzić, albo zrobi to w przyszłości (Nie jestem psychologiem, ale raczej gwałciciel nie jest "jednorazowy"). Nie możesz go usprawiedliwiać tym, że ma rodzinę. Może żonę też krzywdzi? Wypuśćmy morderców, bo mają dzieci! Ja rozumiem, że zgłoszenie tego wiąże się z wywlekaniem traumatycznych przeżyć, chamskim wypytywaniem w co byłaś ubrana itp. ale pomyśl - może w oszczędzisz tego innej dziewczynie. A może przed Tobą była inna, która myślała tak jak Ty i go nie zgłosiła.

Odpowiedz
avatar ihoujin
1 1

jak już o zgłoszeniach mowa - dlaczego kierowniczka dała komuś prywatny numer pracownika! Przecież to może być nawet uznane za sprawstwo (nieumyślne) nie zapomminając, że to szastanie danymi bez wiedzy i zgody właściciela.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Massai: Bardzo mi przykro, że 90% z Was uważa, że sytuacja została zmyślona. Klepania po głowie nie oczekiwałam, ale ludzie, zastanówcie się. Kim jesteście, że wmawiacie mi, ze to zmyśliłam? Jakby spotkało to kogoś z Waszych bliskich zachowalibyście się tak samo? Cóż, współczuję KAŻDEMU kto spotka się z takim zachowaniem. Widzę że nasze społeczeństwo nadal woli wytykać błędy. Przykro mi z tego powodu.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
1 1

@OdaDoRadosci: A jak uwierzyć w historię, której autorka tutaj pisze o historii sprzed X lat po której wyprowadziła się z rodzinnych stron, a w poprzedniej mówi o przeprowadzce 17. września tego roku "na swoje"? Piszesz o zmianie numeru, którą musiałaś przeprowadzić. Ale z kolei w poprzedniej historii numer masz na mamę od X lat. Nie wiedziała, co się stało? Czy w końcu nie zmieniłaś tego numeru? Cytat:"Tu nadmienię, że moja komórka pisana była na mamę, bo byłam niepełnoletnia te x lat temu". Czyli do tego byłaś niepełnoletnia, bo rozumiem, że teraz nie zmieniłaś numeru. I chodziłaś do psychologa? Który nie zgłosił przestępstwa dokonanego na osobie niepełnoletniej? No bez jaj... To się kupy nie trzyma. Coś po prostu nie pasuje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2014 o 11:06

avatar konto usunięte
-2 2

@RudaMaupa: I nic z tego co Pani napisała się nie wyklucza. Numer został zmieniony w tej samej sieci bez zmiany umowy abonenta - płaci się za to ok 60 zł w ówczesnym Tmobile. Nie musi Pani doszukiwać się kłamstwa na każdym kroku, rozumiem że są tutaj tacy, co zmyślają historie. Widocznie moja odniosła zupełnie inny skutek niż mogłam się spodziewać. I tak, bliskim nie powiedziałam o tym co się stało, bo aktualna sytuacja w najbliższej rodzinie była i tak tragiczna - to też uzna Pani za kłamstwo?? Daty przeprowadzki nie precyzuję ze względów prywatnych - ma to dla Pani znaczenie? Proszę wybaczyć, ale nie widzę sensu tłumaczyć się komuś, kto neguje całą moją sytuację. Pomijam fakt, że jest to nieuprzejme, bo "internety" rządzą się swoimi prawami.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
1 1

@OdaDoRadosci: Powiem tak: naprawdę to czas, by przestać. Wiem, ile się płaci za zmianę numeru, natomiast robi się to, gdy korzystanie jest uciążliwe. Trzeba opisać uciążliwość. Ty nie mogłaś, a zatem musiała zrobić to Twoja mama. Czyli ktoś wiedział. Zatajenie informacji o przestępstwie popełnionym na nieletnim nie nie do uwierzenia. To obowiązek takiej osoby (np. psychologa), by chronić nieletniego. Przeprowadzka jest o tyle istotna, że najwyraźniej nastąpiło przekolorowanie sytuacji. Sytuacja sprzed wielu lat, ale tak, podciągnijmy przeprowadzkę sprzed dwóch miesięcy, będzie melodramatycznie. Albo przekoloryzowane, albo wyssane z palca. I tyle. Na każdym kroku się nie doszukuję, bo wiem, że różne historie ludziom się zdarzają. Jednak tej konkretnej nie wierzę, jest niespójna. Szczególnie że - jak zauważył już ktoś wcześniej - jeśli ktoś jest w stanie pisać w internecie i tłumaczyć się z takiej sytuacji, to albo wcześniej ją wyjaśnił z odpowiednimi służbami, albo coś się nie zgadza, no bo jak, nie mówić o tym, ale mówić? W internecie za plusy? I przykro mi, ale powyższe było właśnie tłumaczeniem się. Nie mówię, że nie opierałaś się na konkretnych informacjach z życia, ale całość? Nie. P.S."Daty przeprowadzki nie precyzuję ze względów prywatnych" - a w poprzedniej sprecyzowałaś ze względów prywatnych? Im dłużej stajemy się przekonywani, że jesteśmy nieludzcy i okrutni, bo historia straszna, tym więcej luk widzę...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@RudaMaupa: Nikogo nie zmuszam, by uwierzył. Przeprowadzka nastąpiła niedługo po całym zajściu i ułatwiła wybór studiów - daty nie precyzuję, jak pisałam, ze względów prywatnych - tak jak z imienia i nazwiska nikt mnie nie kojarzy, tak nie chciałabym być rozpoznana wśród grona studenckiego. Zupełnie inaczej jest mówić ludziom na żywo o tym wszystkim, nie po tym ile razy spotkałam się z takim zachowaniem jak tutaj. To jest trudne i proszę wybaczyć jeśli pomyliłam się, ale uznałam to za dobry krok w przód. Z faktem całego zajścia jestem pogodzona, tak z zachowaniem ludzi nie. I widocznie moim błędem było w ogóle ujawnianie tematu i wierzyć, że to coś zmieni.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
0 0

@OdaDoRadosci: Zakładając na chwilę, że uwierzyłam: to nie jest miejsce samopomocy. To jest portal o piekielnych historiach. Prawdziwych. Każde puszczenie płazem jest samo w sobie piekielnym, więc wątpliwości co do słuszności decyzji są uzasadnione. Mimo to jednak nie wierzę. Szczególnie ze względu na tłumaczenia. Nadal nie odpowiadasz na moje wątpliwości, powtarzasz jedynie jak mantrę:"nie zmuszam, jest mi przykro, to trudne". Poza tym nie pytam o konkretną datę, ta widnieje w poprzedniej Twojej historii. Podobnie jak miejsce, "wojewódzkie miasto na K..." Zwyczajnie rozkład lat się nie zgadza, ciąg przyczynowo skutkowy się nie zgadza, wiele lat wstecz się nie zgadza... Bo jeśli to było w ostatnim czasie, to "wiele lat" nie pasuje, tym samym wstęp o otrząśnięciu jest na wyrost, a jeśli "wiele lat temu" przeprowadziłaś się gdzieś, gdzie łatwiej było wybrać studia, tym bardziej szansa na skojarzenie niewielka, szczególnie w przypadku np. "miasta wojewódzkiego na K". Jak zatajać, to od początku do końca, a nie dlatego, że nagle czytającym się coś nie zgadza w podanych przez Ciebie informacjach...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@RudaMaupa: Widocznie Piekielni zasłużyli na swoją nazwę nie tylko dzięki historiom, ale dzięki ludziom jak Pani. Historia nie miała na celu dyskutowanie o moim postępowaniu a zwrócenie uwagi na problem jakim jest podejście ludzi. Widać to zwłaszcza teraz. Powtórzę jeszcze raz - przykro mi. Łapanie mnie za słówka świadczy jedynie o szukaniu dziury w całym, bo dla mnie 7 lat to dużo. Szczerze jestem na takim etapie gdzie takie zachowanie typu "nie wierzę", "wyssałaś z palca" mam już w nosie. Przyzwyczaiłam się do znieczulicy, ograniczenia i pragmatyzmu. Gratuluję jedynie podejścia. Oby nigdy nic takiego nie spotkało nikogo Pani bliskiego.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
0 0

@OdaDoRadosci: W istocie piekielnym jest niewiara w wątpliwe historie. Powtórzę - sam problem istnieje, zdaję sobie z tego sprawę. Ale najwyższą piekielnością jest tworzenie takich historii na portalu, by łapać za serce. Dramatyczne pojechanie po uczuciach, ostentacyjne "paniowanie", zarzucenie piekielności w poszukiwaniu prawdy, na koniec wytknięcie, że mogło to spotkać bliskich - do czego mam nadzieję nigdy nie dojdzie - aż wreszcie zamknięcie konta, by już nie ciągnąć tej farsy. Przykro mi, że Pani przykro.

Odpowiedz
avatar Shakkaho
7 19

...a ja nie będę delikatna, bo żadna z ciebie mimoza. Przez to, że nie zgłaszasz tego co się stało, masz na sumieniu KAŻDĄ dziewczynę, którą ten gnój zgwałci. Możliwe nawet jego biedną żonę, której tak ci żal, bo gwałciciel nie rozdziela ludzie na tych kogo krzywdzić można, a kogo nie.

Odpowiedz
avatar radomann
-3 13

@Shakkaho: Nigdy nie powinno się wywoływać w kobiecie zgwałconej poczucia winy, ona nie jest winna, nie była i nie będzie. Ma zniszczoną psychikę, potrzebowałaby człowieka, który w delikatny sposób by ją pokierował, a nie wywoływał w niej jeszcze większą traumę. Z prawnego punktu widzenia, jeżeli nie zatrzymała chociażby tych kartek ze skrzynki, albo starej karty na którą przychodziły pogróżki to dowodów nie ma żadnych, a facet śmiałby się jej w twarz, tak niestety jest. Oczywiście nie jest tak, że nie popieram zgłaszania, oczywiście każdy gwałt powinien być zgłaszany na policję, tylko trzeba spojrzeć na to wszystko też od strony ofiary i na to co ona czuje i co przeżywała.

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
0 6

@radomann: "Ma zniszczoną psychikę, potrzebowałaby człowieka, który w delikatny sposób by ją pokierował, a nie wywoływał w niej jeszcze większą traumę". Tak, bo internet to miejsce w którym wszyscy się kochają i nie ma ludzi którzy mogą dopieprzyć bo są "anonimowi w internetach". Oczywiście Shakkaho mogła ująć to inaczej ale w 120% się zgadzam. Choćby nie wiem jak bolało powinna to zrobić aby jak najmniej dziewczyn ucierpiało.

Odpowiedz
avatar Shakkaho
2 6

@Shakkaho: Ja wcale jej nie obwiniam za gwałt którego on dokonał na niej, ale o jego kolejne ofiary mam pełne prawo ją obwinić. Jak nie chce iść na policję, to niech żonie wyśle anonima na miłość boską! Dziwnie się martwi i jego żonę i dzieci, skoro woli by żyli z bombą zegarową. Przydarzyła jej się tragedia, ale nie rozczulajcie się tak nad nią. Skoro umie to głosić wszem i wobec, to powinna to robić z terapeutą, nie internetem do cholery jasne! Po to żeby mogła przestać gnoja stawiać wyżej niż siebie i inne możliwe ofiary!

Odpowiedz
avatar ewilek
-1 5

@Shakkaho: ale bzdury piszesz.Masz szczęście, że nie ciebie spotkał gwałt. Ja uważam że powinno zawsze się zgłaszać takie zdarzenia ale ze względu na ofiarę. Fakt, że wtedy przeszłaby piekło machiny prawniczej ale później łatwiej byłoby jej zaskceptować to co się stało. Ukaranie sprawcy może uwolniłoby ją z poczucia winy.Zawsze takie czyny powinny być ukarane

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
2 8

@Shakkaho: Uważam, że osoby, których taki koszmar nie spotkał, nie powinny się wypowiadać o tym, co ofiara gwałtu powinna była zrobić. Ktoś, kto nie przeżył takiego koszmaru, traumy i upokorzenia nigdy nie będzie w stanie zrozumieć osoby, która przez to przeszła. Owszem, Autorka mogła zgłosić sprawę. Tylko w momencie, gdy było można wywalczyć jakąś sprawiedliwość, była zbyt rozbita i zraniona, żeby poradzić sobie z taką walką, a brak wsparcia z pewnością nie pomagał w jej podjęciu. Teraz to sobie możemy być mądrzy z gadaniem "zgłoś, zgłoś", bo zapewne minęło wiele czasu i nic już nikomu nie będzie można udowodnić.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

Weź się w garść! Musisz z tym żyć, więc naucz się sobie z tym radzić. Podejrzewam, że twoim największym problemem jest poczucie winy. Pewnie sądzisz, że to TY zrobiłaś coś nie tak, że sprowokowałaś, że poszłaś do niego do domu (wsiadłaś do samochodu), że piłaś alkohol, że poszłaś z nim do dyskoteki, na domówkę... To są, oczywiście, domysły, bo przecież nie znam szczegółów. On cię zgwałcił, ale myślisz, że dałaś mu do tego jakiś powód. Dlatego nie zgłosiłaś sprawy. Dopóki nie zrozumiesz, że nie jesteś niczemu winna, a on nie miał prawa zrobić NIC bez twojej zgody, dopóki na myśl o zdarzeniu będziesz czuła tylko wstyd - dopóty nic się nie zmieni. Wypłakiwanie się i zwierzanie kolejnym partnerom - nie jest dobrym pomysłem. Nie licz na ich zrozumienie, bo po takich rewelacjach stracą po prostu grunt pod nogami i nie będą wiedzieli jak z tobą postępować. A w konsekwencji - zostawią. Sama piszesz, że gwałt miał miejsce wiele lat temu, a nie kilka miesięcy, więc każdy uzna, że już dawno był czas na to, żeby się pozbierać. W końcu nie ty pierwsza zostałaś zgwałcona i nie ostatnia. A ciebie los i tak potraktował łagodniej. Nie straciłaś zdrowia, życia, ani urody, zgwałcił cię jeden mężczyzna, nie pięciu. Więc jeśli następnym razem przyjdzie ci chęć na zwierzenia - upewnij się przynajmniej, że "ten jedyny" naprawdę cię kocha i jest ciebie wart. Wybacz, ale ponadto widzę u ciebie syndrom "kata i ofiary". Martwisz się o jego żonę i malutkie dzieci, więc właściwie o niego. I nie możesz wywalić go z pamięci przez tyle czasu. Czy jednak nie uwiera cię fakt, że facet nie poniósł za swój czyn żadnych konsekwencji? Nie obawiasz się, że może kiedyś miałby ochotę "zabawę" powtórzyć? Zastanawiam się, czy tobie jest potrzebny psycholog, czy dobry psychiatra i terapia grupowa. Mówię poważnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2014 o 3:58

avatar Przemek77
5 5

Jak można było nie zgłosić tego na policję...? Sprawca nie dość, że czuje się bezkarnie, to jeszcze może skrzywdzić inne osoby, zdajesz sobie sprawę?

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
-1 3

Czy psycholog nie zgłasza takich rzeczy na policję z automatu, jeżeli nie dość, że zostałaś zgwałcona, to nadal otrzymujesz pogróżki? Przepraszam, ale nie wierzę w tę historię. Dam sobie rękę uciąć, że czytałam identyczną z rok temu, która po fali minusów i wytykaniu błędów logicznych wyparowała z poczekalni. To, co mówił massai o wypowiedzi Ody: "To prawda, że tacy jak on powinni być w więzieniu, ale jedno przekonuje mnie do dzisiaj - kanalia ma rodzinę, niepracującą żonę i malutkie dzieci. To słaby argument, który jednocześnie mnie stawia w świetle męczennicy. Ale już dość szkód zostało narobionych." Kobieta, która została skrzywdzona, ale wierzy, że rodzina takiego świra jest bezpieczna, że dzieci są bezpieczne, która wierzy, że kiedykolwiek będzie dość zadośćuczynienia tego, co się stało... Nie. Nie wierzę. I nie uwierzę tylko dlatego, że napisane na modłę wyciskacza łez.

Odpowiedz
avatar kijek
0 0

@RudaMaupa: aż 40% gwałtów nie jest zgłaszana na policje, kobiety się zwyczajnie wstydzą, chcą sie otrząsnąć, zapomnieć, co im oferuje nasze prawo? zawiasy? a gehenna jaką trzeba przejśc? wszystko opowiadać, udowadniać, spojrzeć takiemu w oczy na sali sądowej po to aby usłyszę że nie zostanie ukarany? przejrzyj na oczy i poczytaj co nasze prawo oferuje gwałcicielowi........

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
3 3

@kijek: Kijku, rozumiem takie podejście, niemniej nie wiem, czy zauważyłeś, ale autorka zasłania się DOBREM rodziny. A spośród ludzi dookoła zero reakcji, choć nawet kierowniczka musiała zorientować się, że coś nie gra - autorka w jakiś sposób musiałaby się skontaktować. Zapomnieć w chwili, gdy gwałciciel Cię prześladuje? Wiem, że problem gwałtów istnieje, że jest tak jak piszesz. Zwyczajnie w tę konkretną historię nie wierzę. Tym bardziej że jestem niemal na sto procent pewna, że czytałam identyczną, słowo w słowo, jakiś rok temu, historia zminusowana, błędy wytknięte, konto zamknięte.

Odpowiedz
avatar Wafeko
5 7

Smiechlem :| Znasz sprawce i nie zglosilas tego na policje? Serio? To jakis fejk?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@Wafeko: Tak jak napisałam w jednym komentarzu wyżej - współczuję podejścia. Uważałam społeczeństwo Piekielnych za dojrzalsze, tymczasem tacy jak Ty Wafeko, uświadamiają mi, że nie ma różnicy dla Was między ofiarą a gwałcicielem. Mało tego, wolicie zanegować to, co mnie spotkało. Nie pozostaje mi napisać nic innego jak - przykro mi.

Odpowiedz
avatar kijek
-1 1

Bardzo Ci współczuję, nie potrafię zrozumiec Twojego bólu, cierpienia tak samo jak nie potrafię żrozumiec jak mogłas puścić mu to płazem i pokazać że natępną tez skrzywdzi, zastraszy i będzie się cieszył wolnością. To Twój wybór, twoja decyzja ale szkoda, że nie walczyłaś o siebie o swój komfort że zapłacił za to co ci zrobił Mam nadzieję, że sie z tego otrząśniesz, znajdziesz wyrozumiałego partnera i z czasem przestanie boleć. Znajdż lepszego psychologa takiego, który skupi się na Tobie a nie na tym abyś wydała sprawcę, nie jestem za tym aby takim gnidom pozwalać na bezkarne życie, ale szanuje Twoją decyzję i masz prawo oczekiwac profesjonalnej pomocy dla siebie Życzę wszystkiego dobrego i aby "interes" temu fiutowi uwiądł!

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
0 0

@kijek: Ma partnera, pisała o tym w poprzedniej historii.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 4

Co do pierwszego gościa, to cóż, po pierwsze, fakt faktem że to nie była jego wina, rajt? A jeśli zaczął się bronić, znaczy że poczuł się atakowany. Czy miałaś zamiar go atakować czy nie, to już inna sprawa. Ale ty sytuację rozpatrujesz tylko z punktu widzenia tego, co ty czujesz, do czego ty masz prawo. Może i masz do tego powody, ale w takiej sytuacji to nie dziwne, że facet zwiał. Nie brałaś pod uwagę jego uczuć, tego czego on ma prawo oczekiwać, sprawiałaś że czuł się atakowany - mógł albo z tym walczyć, co by ci raczej nie pomogło, albo odejść. Nie za bardzo zostawiłaś mu wybór.

Odpowiedz
Udostępnij