Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ludzie narzekają na kolej. W pewnym sensie im się nie dziwię, ale…

Ludzie narzekają na kolej. W pewnym sensie im się nie dziwię, ale w większości to oni stwarzają wokół komunikacji szynowej nieciekawą aurę.

1. Toalety w pociągu. Plamy na majestacie. Tylko czy to jest aż tak wina przewoźnika, że wchodząc tam zastajemy istne pobojowisko? Wiele rzeczy można tam zobaczyć, m.in:
- porozrzucane ręczniki papierowe
- papier toaletowy wrzucony do muszli
- zasikane podłogi (swoją drogą ludzie mają naprawdę słaby celownik, bo nie tylko spotyka się mocz w bezpośrednim towarzystwie muszli klozetowej, ale też przy zlewie czy drzwiach; i tu nie mam pewności, czy ktoś po prostu nie zrobił tego na podłogę, czy chociaż starał się trafić do środka sedesu)
- błoto na pękniętej desce (zapewne jakiś bystrzak butami stawał, no i pękło, chociaż nad sedesem był pojemnik z jednorazowymi papierowymi nakładkami na deskę)
- otwarte cały czas na oścież okno przy minus 15 stopniach
- zużyte tampony/podpaski w muszli/zlewie/naklejone na ścianę Rozumiem, że w WC w wagonie Wersalu nie ma, ale to nie jest wyczynem olimpijskim, by zrobić po sobie choć względny porządek.

Jakby ktoś pytał dlaczego nie ma papieru w WC:
- pewna miła, starsza pani bez żadnych ceregieli po prostu go wyniosła, na pytanie dlaczego to robi, odpowiada, że nie po to płaci za bilet, żeby na tym nie skorzystać
- z niewiadomych przyczyn teleportował się do wnętrza muszli
- został rozwinięty po całym pomieszczeniu toalety

2. Chłód w przedziałach zimą. O ile można zrozumieć zimno z powodu awarii ogrzewania wagonu, to zimna z głupoty ludzkiej już nie idzie tak łatwo zrozumieć.
- pijanej grupie jest "cholerrrrrnie k... gorąco", więc otwierają zimą okna w korytarzu, a na prośby o zamknięcie nie reagują, bo jest "cholerrrrrnie k... gorąco"
- niezamknięte okno w WC. Rozumiem, że czasem trzeba przewietrzyć, ale wietrzenie przez 6 godzin jazdy już podchodzi pod znęcanie.

3. Oczekiwanie na skomunikowany pociąg. O ileż to biadolenia wtedy! Jakby spisano znormalizowaną czcionką każde słowo krzykacza-narzekacza, to wyszłoby spokojnie z osiem stron A4. Poczynając od określeń własnego pośpiechu i każdej cennej minuty zamieniającej się w złoto, kończąc na wykonywanym zawodzie/częściach ciała ludzi przesiadających się. Jakież to zło, że trzeba poczekać. Tylko ciekawe czy krzykacz-narzekacz śpiewałby tak samo, gdyby to on był w ich sytuacji, gdzie byłby to jego ostatni pociąg w kierunku domu tego dnia (była 18), kolejny miałby około 5 rano. Nie sądzę, że byłoby mu tak radośnie czekać ponad 10 godzin na dworcu w niedużym, nieznanym sobie mieście. A pociąg, w którym krzykacz-narzekacz siedział, nadrobił bez problemu opóźnienie na trasie tak, że dojechał o planowym czasie przyjazdu do swojej stacji docelowej.

4. Brud w przedziałach.
- zasada "jak spadło to spadło, niech leży, bo ktoś przyjdzie i posprząta"
- standardem jest trzymanie obuwia (czy to klapek, czy uwalony łajnem glan) na siedzeniach
- pani przewijała dziecko na stoliku (!) przy oknie, no i pampers jak kanapka wg. prawa Murphy'ego spadł "posmarowanym w dół"
- rozlało się picie, którego nie trzeba w żaden sposób ścierać, a rozetrzeć butem po całej podłodze zostawiając przy tym radośnie kleistą plamę
- pani w makijażu tak pełnym, że gdyby go zmyła byłaby o jakieś 3 kilo lżejsza, ocierała się twarzą o szybę tworząc wielobarwne arcydzieło sztuki abstrakcyjnej, które nazwałabym "wschód fluidu o eyelinerowym poranku"
- pan sobie kichnął "z niespodzianką" w zasłonkę

5. Brudne dworce
- roznoszący się wszędzie zapach moczu, czego chyba nie muszę wyjaśniać
- dokarmianie gołębi na peronach (głównie w Poznaniu) jest dla dużej grupy ludności stałym punktem programu wielu oczekiwań między połączeniami, bo gołębie takie biedne i to nic, że okolice peronów aż świecą gołębimi odchodami
- ekipa młodzieży okołogimnazjalnej jadącej z obozu przejeżdża przez dworzec centralny w Warszawie. Czy spożywają dany przez panie opiekunki prowiant? Nie! Wyciągają z niego pomidory (w całości) i rzucają na dworzec, a niech ci z Warszawki wiedzą, że miasto do nich przyjechało!

I jak tu potem się dziwić, że podróże koleją są tak niewątpliwie radosnym przeżyciem dla wielu stałych i nowych pasażerów?

kolej

by SamanthaFisher
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
18 26

Co do obsikanych toalet w pociągach, to pozwolę sobie przytoczyć cytat z Dnia Świra: "Odkąd mój umysł myśli i sięgam pamięcią, to te klapy zawsze opadały. A dlaczego? Bo przez dziesiątki lat jedni bezmyślni kretyni pod kierunkiem innych bezmyślnych kretynów umieszczają muszle klozetowe w pociągach tak blisko ściany, że klapa po podniesieniu nachylona jest ku muszli i puszczona musi opaść. Dziesiątki lat, Jezu Chryste przenajświętszy."

Odpowiedz
avatar Armagedon
17 27

@bloodcarver: No tak, ale to nie tłumaczy przyklejonej do ścianki podpaski, serpentyn z papieru i rozrzuconych ręczników. Trudno, żeby przez całą podróż po kiblach chodził umyślny i na bieżąco wycierał szczyny i uzupełniał papier (albo na życzenie przytrzymywał deskę). A drugi umyślny z mopem, ścierką i pianką do czyszczenia kontrolował przedziały.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
15 17

@Armagedon: A może powinni chodzić. Ten mop i piankę wreczając pasażerom usyfionego przedziału... tylko, że jeszcze potrzebowaliby uprawnień do wywalenia niesfornych na najbliższej stacji

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
15 17

Gorzej jeśli przed ich podróżą w tym przedziale jechała banda syfiarzy, a oni musieliby po nich sprzątać- osobiście nie chciałabym ponosić odpowiedzialności za ich brak wyniesionej z domu kultury. Nie podoba mi się to, więc lepsze jest działanie samosądowe- lincz :) Pan od zasłonkowej kinder niespodzianki miał jechać do Wrocławia (z Bygdoszczy), po paru miłych słowach ewakuował się w Mogilnie. Mimo wszystko niesmak i uraz psychiczny do zasłonek pozostał... W ogóle odniosę się od razu do tego komentarza z FB jakoby po prostu WC były mało sprzątane, bo w galeriach handlowych jest czysto. Może za mało, ale: 1. koszta zatrudnienia dodatkowych pomocy sprzątających, które albo by jeździły pociągami, albo sprzątały wc na poszczególnych stacjach. Zakładając, że średnio w dalekobieżnym pociagu jedzie 8 wagonów, w których jest razem 16 wc, pasażerów kilkanaście razy tyle, to musiałoby tych pań być w każdym pociągu minimum 4, a pociągów dalekobieżnych mamy dużo. Tym samym musiałby podrożeć bilety, bo jakoś te braki w środkach na wypłaty kolej musiałaby sobie wynagrodzić. 2. opóźnienia w pociągach (jeśli panie miałyby sprzątać na stacjach, postój by się wydłużał)

Odpowiedz
avatar Grav
11 17

Już za sam opis sztuki nowoczesnej masz mocne :)

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
20 22

Ja bardzo często korzystam z kolei, bo jeżdżę nimi do pracy. W przeważającej części są to pociągi Kolei Śląskich, gdzie toalety są czyste i zadbane i wytrzymują tak raczej do samego końca (wracam czasami koło północy). Być może na stacjach ktoś tam sprząta, ale nie wydaje mi się. Na samym początku ludzie nie dbali zbytnio o pozostawianie za sobą czystości, ale w miarę upływu czasu, to się zmieniło. MOJA HIPOTEZA 1: Zadziałał tutaj "efekt wielkich drzwi", bo wychodząc ukazuje się wnętrze całej toalety, co pozwala aby osoby czekające np. w kolejce do WC czy siedzące naprzeciwko, zwróciły delikwentowi uwagę - sam byłem świadkiem kilkukrotnie takich akcji. MOJA HIPOTEZA 2: W pociągach lokalnych, często jeżdżą ci sami ludzie i poznają się już z widzenia, zatem buduje się coś w rodzaju odpowiedzialności za zajmowaną wspólnie przestrzeń (oczywiści nie dotyczy to wszystkich, ale takie zjawisko istnieje). Inaczej jest w pociągach dalekobieżnych, gdzie ludzie w większości czują się anonimowymi i jednorazowymi użytkownikami i zasada "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe" nawet nie przemknie im przez głowę. Analogicznie: łatwiej wdasz się w burdę na masowej imprezie w obcym mieście, niż w osiedlowym pubie, gdzie kojarzą cię przynajmniej z widzenia.

Odpowiedz
avatar Edytujprofil
19 25

Ludzie narzekają na kolej. W pewnym sensie im się nie dziwię, ale w większości to oni stwarzają wokół komunikacji szynowej nieciekawą aurę. Nie tworzą aury, za zachowują się tak, jak ich rodzice odchowali w tej wsi (mentalnej!), z której pochodzą. No i nie wiem skąd teoria (przeciwko której protestujesz), że to kolej się tak zachowuje. Pociągi na trasę wyjeżdżają czyste, tzn. umyte i posprzątane.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
3 11

@Edytujprofil: Bo takie genialne postulaty, iż cały ten ogólnie rozumiany syf to jest wina kolei.A czy w nowoczesnych wagonach InterCity (fakt faktem jest ich coraz więce, co cieszy), gdzie wszystko wygląda iście "zachodnio i europejsko", można spotkać gorszy syf niż w rynsztoku na melinie. Ba, większość przykładów opisanych w historii miało miejsce w takich "kulturnych" wagonach. Owszem, pociągi dalekobieżne mają czasem i jeszcze sprzątanie wc mniej więcej w połowie trasy, ale ogólnie po każdej trasie się sprząta. I moim zdaniem to jest szczyt mentalnej wsi, żeby tak strasznie zasyfić pociąg w mniej więcej 2-3 godziny jazdy, bo po tym czasie zaczyna on wyglądać jak strefa po zrzucie atomówki na Nagasaki. Może to jakaś mentalność "nie moje, nie muszę o to dbać" tylko, że tacy syfiarze najwięcej narzekają na syf. Ot, paradoks :)

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
5 7

@SamanthaFisher: O przepraszam! Po atomówce jest zdecydowanie bardziej sterylnie.

Odpowiedz
avatar komentator555
0 12

Ale w czym wina kolei, że podpisujesz historię jako "kolej"? Konduktorzy mieli te pampersy posprzątać? Dziwisz się, że okno otwarte 6 godzin, ale jak ktoś sika na podłogę albo przykleja podpaski do ścian to naprawdę wolałabyś szczelnie zamknięte okno w takim pomieszczeniu? Jeżdżę regularnie pociągami, od 4 lat, i nie byłem świadkiem takich sytuacji. Lokalne koleje są czyste i schludne, na czas, TLK i PR też. Może przez te 4 lata zdarzyło się z 3 razy spóźnienie około 30 minut. Także wiem, że to popularne narzekać na kolej, ale widzę, jak się poprawiło nawet w ciągu tych 4 lat. O czym kolejna historia, o polskich sądach i biurokracji czy o domniemanym zapisie do specjalisty na 2039 rok? Demotywatory albo kwejk to nie tutaj

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
4 10

@komentator555: jak dodaje się historie, to na samym dole jest napisane "MIEJSCE" a nie "KTO BYŁ PIEKIELNY". Jako miejsce wskazałam kolej, bo rzeczy opisane w historii się dzieją właśnie na kolei :) I jak widać nie winię obsługi pociągu w historii o brak kultury pasażerów.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2014 o 12:17

avatar janhalb
7 11

Pozwolę sobie skomentować... Ad. 1. Fakt, że ludzie zachowują się czasami jak świnie. Niemniej: jak wyjaśnisz, że wsiadam do pociągu na POCZĄTKOWEJ stacji, a w łazience nie ma mydła, z kranu nie leci woda, a w dodatku wszystko jest brudne i zasyfione? Ad. 3. Jasne, że na "skomunikowany" poczekać trzeba i wściekanie się nie ma sensu - co doskonale widać, jak się siedzi w tym drugim i denerwuje, czy zdąży na przesadkę. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby ten drugi, do jasnej karbidówki, nie był spóźniony, to ten pierwszy nie musiałby długo czekać. Proste, prawda? Znajomy Anglik, który był w Polsce w latach 90. i uczył się polskiego, po wysłuchaniu iloś tam komunikatów na dworcu centralnym w Warszawie był przekonany, że to, co po angielsku nazywa się "train", po polsku nazywa się "opóźniony pociąg"- i dziwił się, że taka długa nazwa. Wiem, trochę się od lat 90. zmieniło… Trochę.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
1 3

@janhalb: Ad.1 Rzadko mi się zdarzyło, żeby na początkowej stacji nie było papieru czy mydła , wody chyba, że to pociąg, który opóźniony wjechał na stację końcową i od razu wracał. W takich sytuacjach (jeżeli to pociąg dalekobieżny) zazwyczaj zastawało się sajonik. W innych sytuacjach szału nie było, ale przynajmniej wc wyglądało względnie czysto. Toalety w szynobusach są bardziej cywilizowane niż te w starych wagonach PKP Intercity, ale w każdych można trafić na bajzel. Tu nie chodzi o warunki sterylne, bo ciężko o to w publicznym szalecie, ale o zwykłe pozostawienie po sobie porządku (no wymaganie braku papieru na podłodze czy chociażby spuszczenie wody to jest naprawdę wymaganie niemożliwego). Poza tym ja nie mówię o tym, że ze strony przewoźnika wszystko jest ok (mimo tego i tak się stara, na coraz większej ilości tras jeżdżą nowoczesne składy, gdzie w 2 klasie jest w przedziałach nie 8, a 6 miejsc, wyświetlacze, prąd, klimatyzacja itp.), ale w historii chciałam się skupić na zachowaniach pasażerów i tak też zrobiłam. Ad. 2 Opóźnienia w ostatnich czasach większe niż 10 minut są rzadko spotykane chyba, że dzieją się niezależne od przewoźnika rzeczy (np. ktoś z rana wjechał na przejazd i wykoleił pociąg, przez co na odcinku kursowała komunikacja zastępcza, a jak wiadomo autokar jeździ wolniej). Nawet powoli zaczyna się uwzględniać roboty na torach układając rozkłady jazdy, więc aż takich poślizgów nie ma. Jeżdżę bardzo dużo koleją w różnych kierunkach, z różnymi przewoźnikami i różnymi pociągami. I przykładów nieprawidłowości jest dużo, ale najwięcej zaobserwowałam ze strony pasażerów. Na obsługę pociągu trafiałam zazwyczaj miłą i pomocną, dlatego w tej kwestii za bardzo nie mam na co narzekać :)

Odpowiedz
avatar janhalb
2 6

@SamanthaFisher: Ad 1. Radko Ci się zdarzało? No cóż, to mamy różne doświadczenia - bo mnie, niestety, regularnie. Ad 2. - No chyba sobie raczysz żartować. Rzadko spotykane? Pojeździj sobie pociągami na trasach typu Skierniewice - Warszawa. Ja mieszkam w Grodzisku - mnóstw moich znajomych dojeżdża codziennie do Warszawy do pracy. Pociąg odjeżdżający z Grodziska punktualnie jest jak śnieżna pantera: każdy o tym słyszał, wiadomo, że można spotkać, ale nikt osobiście na oczy nie widział…

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
1 1

@janhalb: 1. W szynobusach zawsze jest kultura i niczego nie brakuje (krótsze trasy robią, więc ludzie do wc chodzą mniej chętnie), chyba że jakiś geniusz wrzuci garść ręczników papierowych/rolkę srajtaśmy do muszli to zapcha muszle i ubikacja będzie wyłączona z użytku. W pociągach dalekobieżnych zazwyczaj jest mydło, nawet jak nie ma we wbudowanym dozowniku to postawione jest zwyczajnie na zlewie (tak, o ile tego też ktoś do muszli nie wrzuci, albo okna nim nie wysmaruje bo tak też się zdarzało). O ile mydło nie skończyło swojego żywota śmiercią tragiczną przez jakiegoś imbecyla, to było i dlatego ja nie mogę w tej kwesti narzekać. Wsiadałam kiedyś we Wrocławiu, od razu poszłam za potrzebą, było na zlewie postawione mydło szutk 6. Pociąg jechał do Gdyni, więc zapewne te 6 sztuk mydła by starczyło, ale jak już poszłam do wc w Rawiczu (pociąg jedzie tam godzinę) to już żadnego mydła nie było. W domu kostka mydła starcza na długo, więc w magiczny sposób nikt tego mydła w godzinę nie zużył. Wniosek nasuwa się sam. 2. Może też to kwestia trasy, bo z tego co wiem, to w mazowieckim są ciągle jakieś remonty, roboty na torach. Ot, w dalszym ciągu walka z pozostałościami zaborów trwa nadal :) Ja podróżuję przede wszystkim na trasach byłych Prus i Polski A, głównie wsiadając w Trójmieście, Poznaniu, Bydgoszczy, Berlinie i tutaj opóźnienia powyżej 10 minut są tak jak napisałam wcześniej, rzadko spotykane. Nawet oczekując w Poznaniu na przesiadki coraz rzadziej słyszę, że jakiś pociąg ma opóźnienie. Uzględniane są w rozkładach planowane roboty dodając w jakimś terminie do czasy jazdy pociągu np. 30 czy 10 minut. Przez stolicę jechałam raptem 2 albo 3 razy i tutaj również nie mogę narzekać na opóźnienie, bo pociąg jechał planowo. Także moje przemyślenia nie są niczym niepodparte i wzięte z nieba.

Odpowiedz
avatar Czarownica22
1 1

@janhalb: "Pociąg odjeżdżający z Grodziska punktualnie jest jak śnieżna pantera: każdy o tym słyszał, wiadomo, że można spotkać, ale nikt osobiście na oczy nie widział…" Rozwaliło mnie to na łopatki :) I muszę niestety potwierdzić, także mam "przyjemność" jeździć tymi pociągami codziennie...

Odpowiedz
avatar kotwszafie
5 9

Prawda jest też taka, że w czystym ludzie rzadziej syfią, a w brudnym większości jest wszystko jedno, bo "i tak jest tu syf". Więc może zacząć od tego, żeby na wejściu w pociągu było miło. A nie wszechobecny kurz, niedomykające się okna i podejrzane zapachy. Nie bronię syfiarzy. Jednak dopóki kolej nie będzie miała niczego ciekawego pod względem estetycznym, organizacyjnym i ogólnie podejścia do klienta do zaoferowania, to część pasażerów będzie przejawiać postawę pod hasłem "w zadzie mam całe to cholerstwo".

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
6 8

@kotwszafie: Wiele składów kolejowych, przemieszczających się po naszym kraju, nie zachwyca. Należy jednak pamiętać o tym, że są to pociągi dość wiekowe i nadgryzione zębem czasu. Osobiście nie przyswajam tłumaczenia, że i tak coś jest zniszczone/zakurzone/poplamione/obdarte (niepotrzebne skreślić). Może jazda 2 klasą w PKP to nie podróż w luksusach. Nic nie może jednak usprawiedliwiać chamstwa ze strony części podróżnych. I moim zdaniem takie podejście typu "mam to głęboko w czterech literach, jest źle, to jeszcze swój syf dołożę, nikt nie zauważy, że to ja" jest karygodne.

Odpowiedz
avatar kotwszafie
-1 1

@Szyszkowa: A nawet napisałam wprost "nie bronię syfiarzy"... Ale widzę, każdy czyta tak, jak mu wygodnie. Napisałam jedynie, że problem jest nie w konkretnej grupie ludzi, a w całej sytuacji pkp. Jak się jedzie w brudnym pociągu, spóźnionym, zimnym i z niesympatyczną obsługą... Cóż, brzydota rodzi brzydotę.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
0 4

@kotwszafie: Napisanie: "Jednak dopóki kolej nie będzie miała niczego ciekawego pod względem estetycznym, organizacyjnym i ogólnie podejścia do klienta do zaoferowania, to część pasażerów będzie przejawiać postawę pod hasłem "w zadzie mam całe to cholerstwo"." jest dla mnie w pewien sposób przyzwoleniem dla przejawiania przez innych takiej, a nie odmiennej postawy.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
1 3

To nie jest fajne myślenie, iż jak coś jest dotknięte wiekiem to znaczy, że można tego nie szanować. Właśnie, idąc tym tropem to ciekawe czy babcie swoje szanują, bo one też w większości są stare i zniszczone. :D

Odpowiedz
avatar kotwszafie
-2 2

@SamanthaFisher: Nie napisałam, że jest fajne :) A co do babć, to nie wiem. Nie mam fetyszu młodości, pomarszczeni ludzie nie wydają mi się estetycznie odrażający. Natomiast lepiące się siedzenia, z których ulatuje kurz, w miejscu, gdzie można albo zamarznąć, albo się ugotować (często podczas jednej parogodzinnej podróży) - owszem, są dość odrażające.

Odpowiedz
avatar Szyszkowa
6 6

Moim zdaniem, Autorka ma wiele racji. Niestety. Wiele osób zapomina o kulturze zachowania w, jak by nie było, publicznym miejscu. Pasażerowie mają, mniej lub bardziej, głęboko w poważaniu pozostałych podróżnych. Oni płacą i im się należy! Im się należy prawo do śmiecenia (ktoś przyjdzie i po jaśnie panach posprząta), im się należy prawo do przewijania dziecka przy wszystkich (w końcu Kubuś jest taki słodki, że jego kupki pachną niczym najlepsze perfumy), im się należy prawo do niszczenia tego, co jest w pociągu, bo przecież oni zapłacili i oni sobie mogą przez "przypadek" coś uszkodzić. Już zostawiam kwestię dworców. W związku z tym, że przewijają się tam nie tylko podróżni, to materiał na inną historię. Muszę jednak przyznać, że wiele podróżuję koleją. Wrażenia z wycieczek wahają się między koszmarnymi, a bardzo przyjemnymi. I powiem tak - podróże wielokrotnie na tych samych trasach, pociągi te same, czasami jakieś opóźnienie. To jednak zupełnie nie miało wpływu na wrażenia z podróży. Jedynie współpodróżni i ich poziom kultury oraz szacunku dla drugiego człowieka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 grudnia 2014 o 6:28

avatar Rispekt
2 4

Jeżdżę dosyć często na trasie gdańsk - warszawa i nie mogę znieść chamstwa i buractwa ludzi. Rozumiem, że jest zima, ludzie noszą ciepłe, ciężkie buty, a w pociągu jest ciepło, można je zdjąć i usiąść normalnie kładąc stopy na podłodze. PODłODZE, nie siedzeniu naprzeciwko nas, obok obcego człowieka. Ostatnio zwróciłam uwagę hipsterowi, że sobie tego nie życzę i kopyta na fotelu może sobie trzymać u siebie w domu, facet spojrzał na mnie jak na kosmitkę, co mi przeszkadzają jego przepocone nogi 30 cm od mojej twarzy.

Odpowiedz
avatar sealermann
3 3

To jest właśnie chore podejście ludzi-debili: jestem w miejscu publicznym/płacę za bilet to mogę sobie syfić ile chcę! Ktoś ma przyjść i po mnie posprzątać! Ja rozumiem, że komuś coś upadnie, rozleje się napój i nie ma czym wytrzeć i takie coś się zdarza, ale jak sam pracując na stacji benzynowej sprzątam toalety i zastaję zasraną całą deskę sedesową, zużyte prezerwatywy na podłodze, kupy w pisuarach to nie jestem w stanie w najmniejszym stopniu zrozumieć motywów takiego działania. Powinno się takie rzeczy powszechnie (w miarę możliwości i z zachowaniem zasad etyki) monitorować i winnych karać za wandalizm i to surowo, ponieważ działają z premedytacją.

Odpowiedz
avatar Daimon
2 2

Zapraszam na linię Łódź - Warszawa. Podobno ma być lepiej, ale póki co to problem nie jest syf. Problemem jest brak pociągów/pociągi spóźniające się "z trasy"/spóźniające się już na stacji początkowej. Wyczynem było zgubienie wagonu lub zmiana trasy pociągu i wysadzenie pasażerów 20km od stacji, na której mieli wysiąść bez informacji w momencie "załadunku". Ano załadunku - bo widziałem i brałem udział w 2 i 3 rzędach w korytarzach pociągów pośpiesznych. Bo skład z 11 wagonów robi się nagle 8 wagonowy, a poprzednie 2 nie przyjechały... jeszcze. Nieciekawa aura? Tak, ale przez spółki kolejowe, które nie potrafią się dogadać między sobą.

Odpowiedz
avatar Themist
0 0

Dzięki Bogu poszłam a studia do Poznania, bo mam tam Koleje Wielkopolskie. Dwa razy(w sumie 4) w życiu jechałam pociągiem inter czy TLK, po tych przeżyciach stwierdziłam, że nigdy więcej w żaden z nich nie wsiądę, wolę się tłuc autobusem. Natomiast w KW jest zawsze czysto, dużo miejsca, odpowiednio do pogody klima lub ogrzewanie. Są gniazdka co któreś siedzenie i darmowe gazetki w przedziałach, plus elektroniczne wyświetlacze i kamery. W kibelkach zawsze papier, mydełko, ręczniczki, nie wieje dziura w podłodze, w ogóle nie boję się siadać. No cud nie pociąg. Dla kogoś to może śmieszne, ale kiedy jechałam Inter to siedziałam jak na szpilkach, w ciasnocie, smrodzie i upale, a w KW można się wręcz zrelaksować.

Odpowiedz
Udostępnij