Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gdy uczyłem się czytać, mama do ćwiczeń dawała mi Pismo Święte (nie…

Gdy uczyłem się czytać, mama do ćwiczeń dawała mi Pismo Święte (nie jest fanatyczką, tak jakoś wyszło). Teraz jako dorosły człowiek trochę z tego pamiętam, a że mam specyficzne poczucie humoru... czasami to wykorzystuje i jestem "piekielny". Czasami w pracy mam mało klientów i z nudów jak trafi mi się jakiś gadatliwy to nie przeganiam go tylko wysłuchuje lub po prostu rozmawiam.

Wchodzi ONA, kobieta ok 60, w charakterystycznym berecie i typowym płaszczu z klasycznym telefonem w dłoni (klawiszowym)

K: Dzień dobry, proszę pana. Niech mi pan pomoże się tego paskudztwa pozbyć.
Ja: ... Dzień dobry... ale jakiego paskudztwa?
K: Tych gier z mojego telefonu, w nich jest zło! To jest szatan. Wgrywają takie gry człowiekowi do telefonu aby go otumaniły i ściągnęły na złą drogę. Potem moja dusza do piekła pójdzie. Ja nie chcę mieć piekielnych wynalazków przy sobie.

(gier fabrycznie wgranych w stare modele telefonów nie da się usunąć, przynajmniej ja nie wiem jak)

Ja: Niestety tych gier nie można usunąć.
K: Ale jak to tak? Niech pan coś poradzi...
Ja: Wie pani, jesteśmy sami więc mogę pani to wytłumaczyć jak to jest naprawdę.
(Kobieta słucha z wyraźnym zaciekawieniem.)
Ja: ( mniej więcej takimi słowami) Wszystko ma swój cel, a Bóg ma w tym swój plan. Widzi pani, czytając Pismo Święte możemy dojść do wniosku, że życie ludzkie na ziemi jest jakby egzaminem, czy zasługujemy na piekło czy też zbawienie i życie wieczne w raju.
K: Zgadza się.
Ja: Więc jak Bóg ma nas sprawdzić? W założeniu Bóg pozwala szatanowi nas kusić, tak jak Jezus był kuszony na pustyni i my tak jak Jezus musimy się temu kuszeniu przeciwstawić. Jednak nie możemy od niego uciekać i udawać, że go nie ma. Musimy żyć obok takich rzeczy i się im nie poddawać. Tym właśnie zasługujemy na raj. Powinna być pani z siebie dumna, że jest pani wzorową katoliczką z silną wolą.
K: czy jest pan biblistą?
Ja: Czytam biblie...
K: Ano ma pan racje. Bardzo panu dziękuję. W takim razie zostawię to tak jak jest i nie będę używać. Czy pan jutro też pracuje?
Ja: eee... tak, pracuje...
K: to ja przyjdę z koleżankami. Jak im o panu opowiem to pewnie będą chciały z panem porozmawiać.

Na szczęście wszedł następny klient, rozmowa się urwała i klienta wyszła. Ze strachu nie przyszedłem na drugi dzień do pracy (co innego jedna dyskusja a co innego przyjmowanie pielgrzymek) i zacząłem uważać na swoją piekielność, aby nie obróciła się przeciwko mnie.

usługi

by Adamo_s89
Dodaj nowy komentarz
avatar minutka
0 22

Świetna odpowiedź. A pani żal, nie jej wina, że się w świecie niespecjalnie orientuje.

Odpowiedz
avatar maar
7 11

@minutka: Ja podejrzewam, że za kilkadziesiąt lat młodzi tak będą mówić o nas ;)

Odpowiedz
avatar mitzeh
21 25

Nawet nie trzeba Biblii czytać, żeby coś takiego powiedzieć ;) Bardziej mnie zastanawia to, że następnego dnia wolałeś nie iść do pracy (!), niż spotkać tę kobietę (!!), niechby i z koleżankami... Gdyby zaczęła wpadać do salonu regularnie, żeby akurat na Ciebie trafić, rzuciłbyś pracę? ;)

Odpowiedz
avatar Zmora
11 15

@mitzeh: O ile się orientuję, z poprzednich jego historii, to autor jest kierownikiem i właścicielem salonu, w którym pracuje, więc raczej nikt mu nie zabroni brania sobie wolnego...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2014 o 18:43

avatar Adamo_s89
7 13

@mitzeh: oczywiście że nie trzeba czytać aby coś takiego powiedzieć. Napisałem to tytułem wstępu, bo przez czytanie wdaje się w takie dyskusje. Może gdybym nie czytał Pisma to nie wpadł bym na taką odpowiedz. Co do strachu przed kontaktem to co innego jedna dyskusja a co innego przyjmowanie pielgrzymek.

Odpowiedz
avatar Adamo_s89
8 12

@Zmora: zgadza się, ale tylko po części. Gdyż sam sobie z reguły zabraniam brać wolne:P

Odpowiedz
avatar Adamo_s89
4 8

@mitzeh: odpowiedziałem jej tak bo nie chciałem kolejnych wizyt z tego typu problemami, nie chciałem jej spławiać szybkim nie bo nie, gdyż mógłbym stracić klienta. Takie tłumaczenie wydawało mi się optymalne ale na koniec się wystraszyłem, że przesadziłem.

Odpowiedz
avatar mitzeh
1 3

@Zmora: rzadko zwracam uwagę na nicki, więc tego akurat nie skojarzyłam - więc rzeczywiście nikt autora nie zwolni ;) Natomiast wbrew pozorom moje pytanie nadal ma sens (bo może jego nie zwolnią, ale czy on sam w takim razie przestałby się pojawiać w salonie, gdyby nadal wisiało nad nim widmo spotkania tej klientki?), ponieważ - patrz odpowiedź do autora, bo to nieuprzejmie tak pisać o kimś w trzeciej osobie, jeżeli się włączył do dyskusji ;): @Adamo_s89: to prawda, przyjmowanie pielgrzymek to co innego niż przyjmowanie jednej klientki, nieważne jak nawiedzonej. Inna sprawa, że nie wiemy, jak poważna była ta "groźba" klientki - może tak tylko powiedziała, może miała na myśli tylko dwie, trzy najbliższe przyjaciółki, a może koleżanki ją wyśmiały, że chce iść do salonu sieci komórkowej na dyskusje o Biblii... No, a może mówiła poważnie i jej znajome również zapaliły się do tego pomysłu, tylko czy to naprawdę tak straszne, by z tego powodu zaburzać cały swój rytm życia (godziny pracy)? Spójrz na to tak: dorosły facet boi się wyjść z domu, bo istnieje ryzyko, że w pracy nawiedzi go grupka fanatyczek - zamiast np. zaakceptować tę ewentualność i zwyczajnie powiedzieć pani, że niestety, ale ona i koleżanki pofatygowały się na próżno (powtarzam: o ile w ogóle by przyszły). To tylko zwróciło moją uwagę, choć za historię dałam plusa, bo zagubienie w świecie tej pani nie jest może piekielne, ale na pewno w pewien sposób smutne.

Odpowiedz
avatar Adamo_s89
0 2

Masz racje. Gdyby przyszła teraz zbytnio bym się je przejął i na pewno bym nie uciekł , minęło już kilka miesięcy. Na gorąco po prosty przeraziła mnie wizja pielgrzymki przy moim biurku. Na mój dzień wolnego złożyło się kilka czynników jednak nie ukrywam ze opisana historia była w tym znaczącą ale nie jedyna.

Odpowiedz
avatar Morfeusz
1 7

"to ja przyjdę z koleżankami" - w tym momencie padłem a do klawiatury sięgam z podłogi xD

Odpowiedz
avatar Morog
4 12

nieźle zmyślone

Odpowiedz
avatar ejcia
2 4

Bardzo dobre. Kulturalne i zamykające pewnym osobowościom usta, o co niełatwo :)

Odpowiedz
avatar Hidekino
0 8

kierowca autobusu gdzieś tam nie klaskał ?

Odpowiedz
avatar Draco
0 2

Adamo_s89 to miałeś duże szczęście. Trafiłeś na babcię z grupy wierzących w każdą przeczytaną i usłyszaną pierdołę, będącą jednak religijną. Dzięki temu mogłeś jakoś wyjść z tej sytuacji. Gdyby ta pani nie była religijna to miałbyś duży problem, żeby jej jakoś to wytłumaczyć. Dzieje się tak przez to, że starsze panie i panowie czytają różnego typu gazetki będące papierową wersją telewizyjnych paradokumentów. Do tego dochodzą nasze wspaniałe tabloidy i gówno serwowane we wspomnianych telewizyjnych paradokumentach. Starsza osoba jest bombardowana taką gówno-prawdą i zaczyna w to wierzyć. Widziałem już różne sytuacje tym spowodowane. Mój tata kupował te durne piśmidła dla krzyżówek, które w nich były (nagrody fajne i dało radę coś czasem wygrać). W jednym z nich znalazł historię jakiegoś faceta o ASG i nieźle się z niej uśmiał. Przeczytałem. Cóż, autor historii twierdził, że znalazł w pokoju syna replikę kałacha i sobie z niej celował. Ona sama wystrzeliła, plastikowa kulka zachowała się jak pocisk przeciwpancerny i przeszła na wylot przez podwójne okno, przeleciała jakieś 100 metrów do drugiego budynku, tam przebiła znów podwójne okno i zrobiła dziurę trafiając w ścianę. To był właśnie przykład totalnej głupoty i nieznajomości tematu. Ale kilka dni później już moja babcia, która czytała tę gówno-prawdę już coś wspominała z przerażeniem o mojej replice ASG. :/ Tak więc, w którymś z tych mediów mogła się pojawić "prawdziwa historia" o zabójczych grach ukrytych w komórkach. Albo, że jakiś chłopak za dużo grał w wężyka i ogarnął go morderczy szał. No i jeszcze w którymś z seriali na TVNenie chyba, był ostatnio pokazywany przykład uzależnienia od gier. Więc może starsze panie stwierdziły na tej podstawie, że gry są złe? Autorze ciesz się więc że trafiłeś na kobietę wierzącą i do niej argumenty religijne trafiły. PS. Od razu mówię, że w Radiu Maryja i TV TRWAM nie ma żadnej agitki "anty gry". Pojawia się czasem temat gier, ale dotyczy on już uzależnień. Czyli dokładnie to samo można usłyszeć od psychologów.

Odpowiedz
avatar CzekoladowyBaron
1 1

Ale bardzo ładnie jej pomogłeś. Najwyraźniej tego potrzebowała.

Odpowiedz
Udostępnij