Chyba nie znam się na kolorach.
Wchodzę dzisiaj do pasmanterii i proszę o niebieski kordonek (coś w rodzaju grubszej nici).
Pani za ladą podaje mi błękit (ok, ten się jeszcze do niebieskich łapie)
- Nie, raczej ciemniejszy.
Dostałam zielony
- Proszę panią, NIEBIESKI. Taki jak chabry.
Pani podaje mi coś pomiędzy jasnym fioletem a różem.
W efekcie dalszych przekomarzań co to znaczy niebieski zaproponowano mi jeszcze szary i seledyn, a skoro wciąż nie byłam zadowolona dowiedziałam się, że tutaj są wszystkie kolory tej firmy i niczego innego w palecie nie ma. Uwierzyłabym, gdybym prosiła o sino-koperkowy-róż, ale tak podstawowy kolor... W innym sklepie dostałam bez problemów.
Sytuacja z kiedyś, przypomniała mi się w związku z tą sprawą. Kupowałam cień do powiek. Ciemny zielony, nie brokatowy. Nie pamiętam już, jak przebiegała dyskusja, w każdym razie miałam okazję obejrzeć podtykane pod nos seledyny, szarości, błękity, fiolety. I tylko w kółko powtarzałam jak mantrę: ciemny zielony". W końcu pokazałam palcem pudełko jakiegoś szamponu na półce "o, taki" i nareszcie otrzymałam wymarzony kolor... aż złoty od brokatu.
Nie ma poszukiwanego przez klienta towaru? Zamiast uczciwie powiedzieć: nie ma, będzie w piątek/nie ma, nie prowadzimy, trzeba spróbować wcisnąć wszystko co popadnie, a nuż się skusi
sklepy
No taa, po co powiedzieć, że czegoś nie ma, lepiej wciskać co innego jak człowiek przyszedł po tę jedną konkretną rzecz.
OdpowiedzJa kiedyś Panią na rynku spytałam czy ma JEDNOKOLOROWE koce, tak oczywiście ma: pokazała mi koc z wielkim,pstrokatym tygrysem...
Odpowiedz@Paulix: O ja, te koce z tygrysami to kiedyś był hit :D taki przyczajony w wysokiej trawie!
Odpowiedz@Yennefer_: Dokładnie, tygrys był wściekle pomarańczowy na wściekle zielonej trawie. :D
OdpowiedzBył taki dowcip… Do małego żydowskiego sklepiku z materiałami wchodzi klient i prosi o zielone sukno. - Oczywiście, oczywiście! - mówi sprzedawca i kładzie na ladzie czerwone. - Ale ja chciałem zielone! - Ach, przepraszam, źle zrozumiałem - i kładzie niebieskie. - Panie, czy pan mnie nie rozumiesz?! Zielone! - Och, pomyłka, najmocniej przepraszam - kaja się sprzedawca i kładzie na ladzie żółte sukno. Klienta szlag trafia. – Panie, do licha! ZIELONE! - No, wie szanowny pan - sprzedawca robi smutną minę - Niestety, takiego CAŁKIEM zielonego to chyba nie mamy…
OdpowiedzZ porównywaniem do chabrów to też trzeba uważać. Kiedyś gdzieś czytałam o tym jak jedna pani zamówiła sobie sweter o kolorze chabrowym z katalogu wysyłkowego. Sweter odesłała z adnotacją, że nie zgadza się kolor więc zdziwiony pracownik skontaktował się z nią pytając o co chodzi i usłyszał, że pani wie jaki to jest kolor chabrowy bo ona właśnie wyjęła z książki zasuszonego chabra i on jest jasny taki a nie jakiś niebieski. :)
OdpowiedzTak mi przypomniałaś https://www.youtube.com/watch?v=sw-lNsBlVxM (o kolorach od 2:30) rewelacyjny skecz :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2014 o 21:13
Mnie wciąż zaskakują sprzedawczynie w sklepach odzieżowych. Pytam o koszulę jedwabną, którą widziałam na stronie sklepu. Pani prowadzi mnie do wieszaka i pokazuje 100% poliestru. Mówię, że to nie ta, chodziło o jedwabną, z prawdziwego jedwabiu. Prowadzi do kolejnego wieszaka i znów poliester. Nie, ma być jedwab. I tak pięć razy, aż do "aaaaa, z jedwabiu to nie mamy". W innym sklepie jako kurtki skórzane pokazano mi plastikowe. "Aaaa, skórzanych-skórzanych to nie mamy, tylko takie skórzane" (dokładnie tak powiedziała:). W kolejnej sieci jako puchówki pokazywano mi uparcie "piankówki". Ale czego oczekiwać od sprzedawców, skoro w pewnej znanej sieciówce o czteroliterowej nazwie za Z "spódnice z cienkiej wełny" zawierają całe... 0% wełny. Aktualna kolekcja, możecie sprawdzić ;)
Odpowiedz@inga: Oj, bo tam mieli tylko takie trochę skórzane. Swoją drogą - nie irytuje Cię określenie "skóra ekologiczna", zawierające w swojej nazwie materiał, który jest skórą całkowicie naturalną, pozyskiwaną z naturalnych źródeł - a nazywającą całkowicie sztuczne tworzywo, rozkładające się latami?
Odpowiedz@didja: To samo było jak kupowaliśmy kanapę - każdą zachwalali jako skórzaną i trzeba było ciągnąć za język żeby powiedzieli że to "ekologiczna" skóra. Dobrze że dużo sklepów zjechaliśmy przed zakupem bo chyba byśmy inaczej nie wpadli na to że kupujemy skórzaną kanapę która skórzana wcale nie jest...
OdpowiedzOj z tym niebieskim to bywa różnie. Kiedyś znajoma chciała żeby jej kupić serwetki w kolorze niebieskim: "no wiesz, taki szlachetny niebieski, nie jasny, nie błękitny, nie taki jak niebo w ciepłych krajach, nie granatowy, no prawie jak turkus, ale taki szlachetny niebieski". WTF?!? Dobrze, że w końcu dotarłyśmy do określenia "chabrowy".
Odpowiedzmoze byg gorzej. pamietam taka sytuacje - gra terenowa dla harcerzy. mielismy isc szlakiem oznaczonym kokardkami z bibuly, jeden druh powiedzial ze kokarki sa czerwone, drugi ze pomaranczowe, a trzeci, ze fioletowe. wychodzimy na trase i widzimy rozowe kokardki :D. jak potem powiedzialam to jednem z druhow stwierdzil ze sa tylko 3 kolory, bialy, czarny i kolorowy.
Odpowiedz"Proszę pani", a nie "proszę Panią". Błagam...
OdpowiedzPrzypomniało mi się - jako dzieciak poszłam do papierniczego po konkretną rzecz: [J]a: Poproszę pióro kulkowe firmy X. [S]przedawca: Nie mamy, ale mogę dać długopis żelowy firmy Y I żeby nie było - nie był to czasy, kiedy w sklepach było prawie nic. :)
Odpowiedz