Ubiegły piątek.
Kupowałam w kiosku na lotnisku doładowanie do komórki.
Poprosiłam o doładowanie do Heyah, panna za ladą podała mi ceny, wybrałam doładowanie za 10 złotych. Poinformowana zostałam, że będę musiała dopłacić 90 groszy „opłaty manipulacyjnej” z powodu niskiej kwoty doładowania, chyba że dokupię coś za minimum 10 złotych. Dokupiłam – i to nawet za 30 złotych – film dokumentalny o Powstaniu Warszawskim. Zostało mi akurat forsy na kawę i coś do zjedzenia.
Wyszłam z kiosku, poszłam w stronę kawiarni, pogadałam chwilę ze znajomą, którą akurat spotkałam, zamówiłam kawę (ceny w kawiarni na lotnisku to już, swoją drogą, zupełnie innego rodzaju piekielność) i zaczęłam wpisywać numer z doładowania.
Raz, drugi, trzeci... Nic.
Podany numer jest nieprawidłowy. Zaczęłam się już denerwować, ale nagle mój wzrok padł na nagłówek wydruku, gdzie jak byk stoi „Play”. Zaklęłam szpetnie, chwyciłam niedopitą kawę w jedną rękę, bagaże w drugą i potoczyłam sie z tym całym majdanem w kierunku kiosku.
Odczekałam, aż panna skończy obsługiwać kolejnego klienta i spokojnie wyjaśniłam jej problem. W odpowiedzi usłyszałam między innymi:
- Że przyszłam za późno i ona nie może uwzględnić reklamacji (minęło może 20 minut)
- Że ona nie wie, czy ja już tego numeru nie wykorzystałam (ciekawe, w jaki sposób)
- Że mam ważny numer i nie mogę narzekać, ze sprzedała mi bezużyteczny towar (pewnie mam sobie kupić nowego sima, żeby pannę zadowolić)
- Że ona powtórzyła w jakiej to jest sieci (nie powtórzyła bo była zbyt zajęta wciskając mi opłatę manipulacyjną lub dodatkowe zakupy)
- Że to ja powinnam się od razu upewnić że mam dobre doładowanie i że zostałam dobrze obsłużona (widocznie w tej chwili to klient jest odpowiedzialny za jakość pracy sprzedawcy).
-Że przecież nic nie stoi na przeszkodzie żebym kupiła sobie nowe doładowanie (a co mam zrobić ze starym? A co jeśli mam pustki w portfelu?)
- Mogę zapłacić kartą (zagraniczną, co wiąże się z opłatą manipulacyjną)
Po kilkuminutowej wymianie zdań, jej kolega, czy też przełożony, polecił jej wymienić mi doładowanie, za które swoją drogą musiałam dopłacić, bo ponoć do Heyah nie ma doładowań za 10 złotych.
Co jest w tym piekielnego?
Sytuacja: lotnisko to miejsce, w którym łatwo spotkać ludzi zestresowanych lotem, koniecznością szukania dalszego transportu, martwiących się, bo nikt po nich nie wyjechał, czy też po prostu zmęczonych i niewyspanych. Takie osoby to łatwe ofiary oszustów, zarówno jawnych jak i tych trochę kamuflujących się.
Ponadto – osoby przybywajace z zagranicy mają na ogół przy sobie pieniądze, więc często gęsto machną po prostu ręką na te 10 złotych.
A szkoda. Bo oszustów – tych dużych i małych tępić trzeba.
Chopin Airport sklepy
może trochę nie do końca na temat, ale to jest właśnie powód dlaczego doładowuję konto zawsze zanim mam 0,00 czy mi upłynie termin i tylko przez aplikacje banku/stronę banku. Zanim miałam swoje konto to wszyscy myśleli, że łatwo oszukają małolatę i straciłam sporo nerwów.
Odpowiedz@Shi: Jak przy doładowaniu może upłynąć termin? Płacisz masz i korzystasz, aż zużyjesz. No chyba, że jakiegoś mixa masz...
Odpowiedz@Zmora: Nie wiem, jak teraz, ale kiedyś doładowanie za 10 zł było na tydzień, 30 zł - miesiąc a 50 trzy. Po tym czasie blokowano połączenia nawet, jeśli pieniądze były na koncie.
Odpowiedz@sla: Bo tak nadal jest ( w zależności od sieci zależy 'data ważności' ).
Odpowiedz@sla: Wiesz co, ja niby o tym słyszałam, ale sama jakoś tego nie doświadczyłam. Dawno, dawno temu, w czasach gdy ja dopiero miałam pierwszą/drugą komórkę jakoś tego terminu ważności nie uświadczyłam, bo doładowywałam raz i dzwoniłam przez 5 miesięcy (taki dzieciak tego nie wydzwaniał w miesiąc). Teraz znowu mam telefon na kartę, doładowuję sobie rzadko. Niby ważność na 3 miesiące, ale po tych trzech miesiącach to mi jedynie wyłączają darmowe rozmowy i sms-y w sieci, ale pieniądze na koncie mam dalej i dalej mogę sobie spokojnie dzwonić, gdzie mi się żywnie podoba, nawet za granicę. Ostatnio może ze 4 miesiące temu doładowywałam. Ale to może być niemiarodajne, bo teraz mam telefon w w brytyjskiej sieci, więc tu może być inaczej. Ale zarówno w opisanych zamierzchłych czasach, jak i teraz miałam/mam tylko ten limit, że jak przez ileś tam miesięcy nie będę używać telefonu (czyli zero połączeń zero sms zarówno wysłanych jak i odebranych, co w obecnych czasach reklamówek jest niemożliwe) to konto blokują. A tak to jest ok.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2014 o 19:23
Założyłam specjalnie konto , żeby opisać jak to mniej więcej działa ;) . Zakładam , że kupowałaś zakupy w tzw sieciówce gdzie zwykły pracownik nie może sam za wiele zrobić bo sam będzie tym obciążony . W kwestii doładowań zgadza się jest prowizja i uwierz jest to bardzo denerwujące bo każdego klienta trzeba przed tym uprzedzić i to nie jest wymysł ani pracowników ( chociaz to oni zazwyczaja dostja opr za to ;) ) ani właścicieli bo te sklepy są na zasadzie 'ajentowania'więc wszytskie zasady są ustalone z 'góry' . co do wymiany nie dziwie się , że nie chciała tego zrobić bo sama by musiała za to płacić i uwierz z ręka na sercu mogę ci powiedzieć , że nawet nie wyobrazasz sobie jak ludzie kombinują na tych doładowaniach . Może rzeczywiście się nie upewniła co do doładowania albo po prostu źle usłyszała tak zdarza sie ale to akurat trzeba od razu patrzeć bo taki pracownik jest tez zwykłym człowiekiem i każdy może się pomylić :)
Odpowiedz@Myxak: Kiedy jeszcze kupowałam doładowania to robiłam to w klasycznym kiosku Ruchu i nigdy nie chcieli prowizji. Lecz może dlatego, że było to wieki temu.
Odpowiedz@sla: Zakładam , że właśnie dlatego bo dawno fakt kiedyś tego nie było . Ja pracuje ponad 1 rok i no cały czas jest szefowa ma swój punkt 6 lat i też od początku była prowizja . Ja sama nie kupuje u 'siebie' ;) . Pamiętam , że zaczeło się od 50gr teraz jest 90gr :P A mówiąc sieciówki chodziło mi między innymi o Relay , INmedio , Empik InmedioCafe czy jakoś tak ;) oni należa do 'jednego worka' :)
Odpowiedz@Myxak: Zawsze jak jestem w Polsce to kupuję doładowanie w INMedio. I nigdy nie płaciłam prowizji.
Odpowiedz@Myxak: pobieranie opłaty dodatkowej za doładowanie jest nielegalne, nawet na druczku z kodem jest napisane jaka opłata jest za to i nie wolno doliczać nic do tego.
Odpowiedz@Myxak: no nie wiem ja moglam zadzwonić do operatora doładowań i anulować kod a szefowa anulowywała tylko paragon i za nic nie musiałam płacić
Odpowiedz@Myxak: nie protestuję przeciwko prowizji - zdarza się. Piekielne według mnie jest popełnianie błędu i próba obciążenia jego konsekwencjami klienta. Ja rozumiem, że jest to ciężka praca, zwłaszcza w takim newralgicznym punkcie jak lotnisko, gdzie jest mnóstwo ludzi i panuje tłok. Ale to nie powód, by oskarżać klientkę o próbę wyłudzenia.
Odpowiedz@kasjereczka: Podobno jak wisi 'jakaś' informacja to można, to samo dotyczy się płacenia kartą powyżej danej kwoty dziwne no ale cóż nie ja to ustalam ja się tylko dostosowuje ... Wiesz to pewnie zależy też od szefostwa znajoma kiedyś jak chciała zrobić zwrot to jej szefowa powiedziała , że ona w takie coś sie nie bawi;) ale to już inna bajka .
Odpowiedz@GoshC: Wiesz nie zawsze jest tak , że to sprzedawca popełni błąd ( nie mówie ze w tym przypadku też tak było ! ) Ale jeśli mówisz , ze cie oskarżała to już nie było miłe i na pewno nie odpowiednie i tutaj się zgodzę praca ciężka bo z ludźmi i to co dziennie innymi ale kulturę trzeba mimo wszystko zachować :) . Więc obyś takich więcej nie trafiała ;) . Ps tak dokładnie Heyah jest jedyna siecia , która nie ma doładowania za 10zł ( patrząc na nasz terminal ).
Odpowiedz@archeoziele: Może dlatego , że brałaś z czymś jeszcze wtedy tej prowizji nie ma , a jesli nie to to po prostu się cieszyć i tyle :)
Odpowiedz@Myxak: Zazwyczaj kupowałam tylko doładowanie.
OdpowiedzWystarczyło spojrzeć, co ci panienka sprzedała, na miejscu, przy okienku. Rozumiem ją - nie ma pewności, czy koleżance kodu nie oddałaś. Za gapiostwo się płaci.
Odpowiedz@PooH77: I dlatego za swoje gapiostwo powinna zapłacić sprzedawczyni.
Odpowiedz@PooH77: wiem, wystarczyło. Ale z drugiej strony, byłam po dwóch czy trzech godzinach snu, po locie, obładowana torbami i z niedoborem kofeiny w systemie, więc czuję się usprawiedliwiona. Tym bardziej, że idąc do sklepu lubię liczyć na profesjonalizm sprzedawcy.
Odpowiedz@GoshC: Umiesz liczyc, licz na siebie :) A tak btw. to ceny naprawde sa duze, pamietam jak za batona ktorego na miescie mozna kupic za 1 zl na lotnisku placilem 4-5zl :|
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2014 o 8:16
@Wafeko: Na dworcach są podwyższone ceny a co dopiero na lotnisku gdzie najbliższy market jakieś kilka km dalej . To kolejny przykład , że jak się zapomni o czymś to się płaci np jedziesz w droge załóżmy 6h i bach zapomniało się kupić cos do picia i jakies przekąski no nie kupi człowiek na dworcu/lotnisku ? Wiadomo , że kupi chociaż drogo - stąd takie ceny .
Odpowiedz@myxak: gowno prawda. kupuje doladowania w sklepach - BEZ PROWIZJI - bez wzgledu na wartosc/operatora
Odpowiedz@pawel78: A ja się spotkałam z sytuacją w alkoholowym, że sklep pobiera dodatkowe 10% wartości doładowania. Czemu? Nie wiem, bo nie skorzystałam z takiego zdzierstwa, ale karteczka informacyjna była i kasjerka też uprzedzała.
Odpowiedz@pawel78: Mówiłam o sieciówkach , w których przeważnie jest pobierana prowizja nie zawsze ale się zdarza :) w szczególności wzorując się na tej gdzie ja pracuje. Nie wiem dokładnie od czego zależy to czy jest czy jej nie ma .
Odpowiedz@pawel78: owszem w sklepach tak , ale w kioskach typu kolporter przeważnie doliczają sobie prowizję.
OdpowiedzAkurat nie wiem czemu nazywasz tą panią oszustką, jakby ona miała jakiś interes w tym ,że wydrukuje kartę z innej sieci. Pomyliła się, albo Ty źle powiedziałaś trudno, ale raczej na tym nie zarobiła. Najlepiej sprawdzać doładowanie od razu przy kasie, wtedy sprzedawca może Ci wymienić a to źle wydrukowane komuś innemu odsprzedać.W takiej sytuacji nie dziwię się ,że nie wymienili Tobie doładowania bo mogłaś już kod wykorzystać, nie koniecznie dla siebie ale dla kogoś innego.
Odpowiedz@nonaaa: Podczas kłótni o zwrot miałam wrażenie, że panna miała te argumenty nieźle przećwiczone (a wierz mi, potrafię coś takiego wyłapać). Wniosek: używa ich często, więc albo często się myli, albo myli się celowo. Odniosłam też wrażenie, że panna dobrze wiedziała, czemu wróciłam do kiosku. Nie było zdziwienia, tylko od razu, na mój widok 'nastawienie obronne'. Nadal twierdzę, że było to celowe oszustwo. Poza tym -nie doczytałaś: doładowanie mi wymieniono. Mimo że ja nie miałam czasu aby przygotować sobie argumentów. Na szczęście w takich sytuacjach często najlepszy jest ośli upór i odpowiednia doza sarkazmu.
Odpowiedz