Szkoła podstawowa w UK. Tam dzieci rozpoczynają naukę w wieku 5 lat. Na początku roku szkolnego przychodzi do szkoły policjant (umundurowany, ale bez spluwy jak to w UK) aby porozmawiać z pierwszakami o bezpieczeństwie a tu jedne dziecko (z polskiej rodziny, ale to nie ważne) zrywa się i ucieka w popłochu krzycząc rozpaczliwie.
Rodzice wezwani, mamusia z uśmiechem się tłumaczy:
- A bo gdy on nie chce jeść to go straszę, że przyjdzie policjant i go zamknie na tydzień w celi z głodnymi szczurami i pająkami.
Szkoła
Typowe powiedzonka mam. Zamiast tłumaczyć dziecku czemu dane zachowanie jest złe, to wymyślają bajki typu zła wiedźma, diabeł, zły policjant, i wypaczają małemu dziecku świat+zaszczepiają w nim strach
Odpowiedz@lucye: albo " zostawie cie tutaj", albo " ta pani cie zabierze" ( i jeszcze o zgrozo- "ta pani" podchwytuje)... a potem zdziwienie, dlaczego dziecko nie chce zotawac w przedszkolu/szkole i skad u niego niby lek separacyjny?
OdpowiedzSkonczy sie na tym, ze dziecko opieka zabierze
Odpowiedz@funmilayo: Tego się właśnie obawiam...
Odpowiedz@Armagedon: mogą się przypierdzielić. Tutaj opieka społeczna jest wyczulona na krzywdę dzieci. Zachowanie starej mogą zintepretować jako przemoc psychiczną wobec małego.
Odpowiedz@osvinoswald: No właśnie też jestem tego zdania. I zupełnie nie rozumiem, czemu nas minusują? Przecież to się zdarza. Jakiś czas temu pisała jedna z użytkowniczek, że bez ostrzeżenia przyjechały do niej "służby" odebrać synka tylko dlatego, że ONA zamiast zdrowego posiłku jadła na śniadanie zupkę chińską. Widziała to sąsiadka i doniosła, bo uznała, że dziewczyna nie ma na normalne jedzenie. Była do tego samotną matką (dziewczyna, nie sąsiadka). I naprawdę, mały figiel, a by jej to dziecko odebrali.
Odpowiedz@Armagedon: Nie wiem skąd te minusy, ale powiem z bardziej praktycznego punktu widzenia (czyli jak uczą pracowników socjalnych). Opieka społeczna może się zjawić (a nawet powinna), aby sprawdzić jak jest w domu i stan psychiczny dziecka. Jeżeli jest więcej dzieci w domu, to zdecydowanie powinni sprawdzic czy każde dziecko jest traktowane podobnie (mniej więcej po rowno). Za samo straszenie, dziecko nie powinno zostać odebrane, ale matka moze dostać przylecenie poprawy, oraz skierowanie na pomoc, oczywiscie w zależności od potrzeb. Jeżeli poprawy nie będzie ani matka nie będzie chciała nic zmienić to opieka może chciec podjac kolejne kroki. Oczywiście zdarzaja się blędy, zdarzają sie rożni pracownicy socjalni. Nawet ostatnio była podobno sprawa gdzie dziecko zostalo odebrane matce i miało iść do dziadkow. Pracownik socjalny zauważyl, że dziadkowie już opiekują się trójką dzieci i chcieli dziadkom to czwarte dziecko odebrać. Sąd wysmiał tę propozycję. Więc macie rację, różne rzecyz się zdarzają ale nie oznacza to, że tak powinno być... A z drugiej strony jak to moweią "Damned if they do, damned if they don't" nie wiem jak to przedlumaczyć na polski, ale tak w skórcie, nie da się wygrać - co nie zrobią to źle.
Odpowiedz@anonimek94: dziadek mi mówił coś w stylu: "Pasłeś kozy? Nie. To było paść! Pasłeś kozy? Tak. To było nie paść!"
OdpowiedzBardzo mądrze. Ciekawe co zrobią, jak im się dzieciak nie daj borze szumiący zgubi i będzie się bał poszukać pomocy, bo go policjanci zamkną z pająkami.
Odpowiedz@GythaOgg: Nie daj qoooorwa, kto?!?
Odpowiedz@PooH77: W internetach funkcjonuje "Borze [Szumiący, Zielony, Liściasty]" od "Bór", coby nie wzywać imienia pana boga na daremno, także spokojnie.
Odpowiedz@PooH77: Bór, do tego szumiący. Inaczej mówiąc: las. Małą literą, przez er-zet - użyte przez GythaOgg wyraźnie celowo.
Odpowiedz@PaniPatrzalska: No, to jeśli celowo to powinno być w cudzysłowie, raczej...ale ok, nie uchwyciłem intencji, sorry. Generalnie mi to lotto, ale wziąłem to za dziwaczny błąd. Raz jeszcze - wybaczcie.
Odpowiedz@PooH77: Nie, nie powinno być w cudzysłowie. Idąc dalej twoim tokiem myślenia - twoje "mi to lotto" też powinno być w cudzysłowie, skoro tylko takie twoje powiedzonko użyte celowo.
OdpowiedzTak się wychowuje pokolenie JP 100%. Jak taki sobie potem zobaczy policjanta, to mu się zaraz przypominają te wszystkie zimne kaszki, rozgotowane kalafiory i zupy grysikowe.
Odpowiedz@fak_dak: No, to ja bym powiedziała raczej JP na 90%, bo się trochę boją ;)
OdpowiedzMoja pierwsza myśl była taka, że dzieciak jest z jakiejś patologicznej rodziny i już się w domu na policjantów napatrzył.
OdpowiedzJeszcze ten policjant pomyśli,że polskie dzieci są uczone uciekania przed policją
OdpowiedzKilkanaście lat temu miałam w szkole podobny przypadek. Do "zerówki" zaczęła chodzić córka naszej szkolnej kucharki. Dzieciak dość wychuchany, bo jako noworodek miała zabieg operacyjny, była bardzo "późnym" prezentem od losu i do tego wymarzoną córeczką, po trzech synach. Charakterek miała dość zadziorny i uparty, więc mamusia wymyśliła sobie metodę wychowawczą w postaci straszenia starym, brodatym dziadem (zobaczysz, jak będziesz niegrzeczna to przyjdzie stary dziad z długą brodą i cię zabierze"). I tak nadszedł dzień, gdy w drzwiach klasy pojawił się kolega-nauczyciel muzyki posiadający dość pokaźny zarost. Dziecko zerwało się z krzykiem, pędem minęło zaskoczonego faceta, trzasnęły odbite od ściany drzwi i maluch zniknął ze szkoły. Z wyciem pobiegł do matki, która pracowała na kuchni znajdującej się w sąsiednim budynku. Za nic na świecie dziewczynka nie chciała wrócić do szkoły i nie pomogły prośby. Co zrobiła mamusia? Spuściła dziecku "manto". I takie "trzepanie" tyłka mała zarabiała od mądrej mamusi co kilka dni przez miesiąc, jak tylko zobaczyła owego nauczyciela. Potem dotarło do dziecka, że ten pan jest niegroźny.
OdpowiedzTeściowa mojej mamy (czyli moja babka, jak by nie patrzył) straszyła mnie kiedyś krokodylem w Wiśle (żebym nie podchodziła za blisko wody), wielką żabą w kiblu, która gryzie w tyłek (żebym za długo nie siedziała na "tronie") i Cyganką, która z worem czeka schowana za kominem, żeby porwać dziecko, co nie chciało jeść. Słowo daję, że WIDZIAŁAM tego krokodyla pływającego w Wiśle, i tę Cygankę za kominem przeciwległego bloku. Żaby w kiblu nie widziałam, ale normalnie miałam traumę, jak musiałam u babki zrobić kupkę. Kiedy się moja mamuchna o tym wszystkim dowiedziała, to był niezły dym! A najgorsze, że gdy mnie zapewniała o braku krokodyli w Wiśle, Cyganek na dachach i wielkiej żaby u babki w sraczu - jakoś jej nie wierzyłam do końca, bo może jednak babcia wie lepiej? Takie przeżycia nigdy nie są wywalane z podświadomości. Zawsze coś tam z nich w dorosłym życiu zostanie. Chociażby w postaci koszmarnych snów.
OdpowiedzNie wiem czemu, straszono mnie dużo i często, ale nigdy przenigdy w to nie wierzyłam. To chyba taka zasada uporu, czasami jak dziecku powiesz żeby nie pchał rąk do kontaktu, bo prąd go poparzy to ten i tak wsadzi, żeby się przekonać. Osobiście jako bachor też chciałam się przekonać czy ta Baba Jaga na serio przyjdzie. Oczywiście nie przychodziła, a ja jako durne dziecię przestałam wierzyć we wszelkie rodzicielskie przestrogi (które już jednak bajkami nie były). Metoda wychowawcza tak durna, że zlitujcie się niebiosa. Nie musi koniecznie wyzwalać strachu, może też śmiało zniszczyć ufność dziecka i autorytet rodzica.
OdpowiedzNormalna reakcja czarnucha albo polaczka na widok policjanta
Odpowiedz@nanab: Z "czarnuchami" i "polaczkami" to ty się koleżko wstrzymaj. Pielęgnowanie stereotypów rozleniwia umysł, więc jeśli jeszcze coś ci w główce zostało, to pielęgnuj to.
OdpowiedzW dzieciństwie, gdy miałam może z 5 lat, podczas wizyty u ciotki "straszono" mnie, że czarownica jest w studni, abym się tam nie zbliżała. Ja jednak taka odważna chciałam się przekonać, czy naprawdę istnieje. Z ciocią trzymającą mnie w rękach (abym nie wpadła), nachyliłam się ku dołowi. Rzeczywiście ktoś był w wodzie, myślałam, że czarownica, więc pomachałam jej. Jakie było wtedy moje zdziwienie, gdy mi "odmachała"... Oczywiście widziałam swoje odbicie. :facepalm:
OdpowiedzPo takich historiach cieszę się,że mam normalną mamę.Zamiast opowiadać podobne farmazony to mi wszystko tłumaczyła^^
OdpowiedzPoczątek nauki w wieku 5 lat - to mi się podoba. A w Polsce wybucha ogólnokrajowa histeria, kiedy chcą ustanowić wiek rozpoczęcia nauki na 6 lat. Czy poza Polską jest na świecie jakiś normalny kraj w którym naukę zaczynano by w wieku 7 lat?
Odpowiedz@Mroovkoyad: Początek w zasadzie już od 4 roku życia, od 5 jest obowiązek. Jeżeli dziecko w danym roku szkolnym ma urodziny przed 31 sierpnia, to zaczyna szkołę w wieku 4 lat, jeżeli urodziło się od 1.09 do 31.08 następnego roku, to zaczyna jak ma 5 lat.
OdpowiedzJaki jest sens zmuszania dziecka do jedzenia? Nie chce jeść? Widocznie nie jest głodne. Zgłodnieje to zje. Nigdy nie zmuszamy naszych dzieci do jedzenia, ani tym bardziej do "sprzątnięcia wszystkiego z talerza". Można zachęcać, owszem. Straszyć też nie straszymy, bo po pierwsze może to przynieść odwrotny efekt, albo dziecko będzie źle spało, bało się ludzi, odseparowania od rodziców/opiekunów itd. Poza tym nachylenie się i szeptanie do ucha dziecka działa lepiej niż krzyki na nie :)
OdpowiedzFajna historia ;) Z pewnością będziecie ją wspominali po latach
OdpowiedzEch.. jak tak można dziecku wypaczać umysł takimi durnymi opowiastkami.
Odpowiedz