Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niemcy, wymiana studencka. Wpadamy z dziewczyną na pomysł aby zrobić sobie w…

Niemcy, wymiana studencka.

Wpadamy z dziewczyną na pomysł aby zrobić sobie w weekend sushi. Dziewczyna postanawia zaprosić dwie znajome, Chinkę i Japonkę. Japonka nie może, ale Chinka przyprowadza swoją koleżankę, też Chinkę. Obie znają angielski, przygotowujemy się więc do miło spędzonego wieczoru Polsko-Chińskiego. Dziewczyny przychodzą, witamy się, rozkładamy składniki i po 10 minutach kończy się miła atmosfera, bo laski zaczynają gadać tylko po chińsku, dobrze się bawiąc i nie zwracając na nas uwagi (większość kosztów związanych z kolacją pokryliśmy my).

Moja dziewczyna w dość wymowny sposób, pytając co jakiś czas "Whaaaat?!" daje do zrozumienia, że nie podoba nam się takie zachowanie, jednak po pobieżnym wyjaśnieniu o czym rozmawiają wyłączają się ponownie i tak za każdym razem. Po pewnym czasie zaczęły puszczać swoją azjatycką muzykę, ani razu nie podtrzymując dyskusji, odpowiadając na nasze pytania, będące próbą nawiązania jakiejś konwersacji jednym zdaniem. Po wszystkim za gościnę otrzymaliśmy pół butelki taniej coli. Moja dziewczyna opowiadała mi wcześniej, że pytała, dlaczego Azjaci trzymają się tylko w swoich grupkach i się nie integrują i usłyszała, że nie są lubiani. Teraz już chyba wiem dlaczego.

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
33 43

Nie jestem przekonany, czy uogólnianie na wszystkich Azjatów jest uzasadnione. Ale faktycznie, nie pomogły w walce ze stereotypem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 30

@bloodcarver: To akurat sytuacja z Azjatami, ale wiem dobrze, że z hiszpańskimi Erasmusami w Polsce w innym języku niż hiszpański też się nie pogada.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
21 21

@Kudlik: Nie tylko w Polsce. Hiszpanie, których miałam okazję poznać we Włoszech robili tak samo, nawet tych bardziej obytych trzeba było co jakiś czas przywoływać do porządku. Z resztą, oni też zawsze są "w kupie" i trzymają się ze sobą co jest zrozumiałe chociażby ze względu na ich osobliwe dla większości obcokrajowców poczucie czasu - noc z soboty na niedzielę, czwarta rano, Hiszpanie wychodzą z domu i wpadają na imprezę, która skończyła się 2h wcześniej co budzi ogromne zdziwienie a nawet oburzenie itp... :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2014 o 0:05

avatar lalalalu
22 28

Znam osobiście Polkę, która robi to samo co kolezanki wyżej. Kiedy jesteśmy w multikulturowym towarzystwie ona cały czas odpowiada mi po polsku. Więc po jej zachowaniu, ktoś może sobie wyrobić o nas ładna opinie ;)

Odpowiedz
avatar Sine
9 11

@bloodcarver: uogólnienie nie pasuje mi za to za bardzo do Hindusów, których miałam okazję poznać. Owszem, na imprezie czasem się zbijają w kupki, ale ogólnie nie mają problemów z integracją.

Odpowiedz
avatar krolJulian
6 8

Hiszpanie to jakaś plaga-przez nich mój wyjazd na Erasmusa to pół roku odliczania dni do powrotu-dość powiedzieć, że Hiszpanka współlokatorka ma syf taki, że już nastąpiła ekspansja na moją połowę pokoju, z długich kłaków w łazience tworzą się futrzate zwierzątka, uwielbia gadać do mnie lub do innych tonem jakby byli głusi/głupi, a z rana ogląda filmiki z małymi kotkami, bez słuchawek. A okno we wrześniu na noc zamknięte na głucho, bo "she has cold". Przynajmniej po angielsku można się dogadać.

Odpowiedz
avatar Marsjanka
5 7

Z Francuzami jest to samo - jak nie umiesz po francusku, to nie pogadasz, bo po angielsku umieją mało (przeważnie). Za to wiem, że z Holendrami da się spokojnie dogadać. :)

Odpowiedz
avatar digi51
10 10

No akurat, co do Hiszpanów to chyba wszyscy są zgodni. Nie wiem, jak oni zdają egzaminy z angielskiego przy rekrutacji na Erasmusa, bo większość z nich mówi po angielsku na poziomie max. A2 lub są po prostu zbyt leniwi, aby rozmawiać w języku jakimkolwiek inny niż hiszpański. Wszędzie, gdzie się tylko da próbują wpychać swoje zwyczaje, jednocześnie ignorując inne kultury. Nie raz, nie dwa byłam świadkiem sytuacji, gdy nawalona banda Hiszpanów wpada na domówkę, rozmawia jedynie w swoim gronie po hiszpańsku, robi syf, popija cudzy alkohol, a na koniec wychodzi na imprezę na miasto, nikogo nie zapraszając i bez żadnych podziękowań za gościnę czy nawet bez pożegnania! Powiem tak, chamstwo nie jest zależne od narodowości, jednak uważam, że naprawdę wśrod Hiszpanów takich buraków jest wyjątkowo wiele. Już nie wspominając o samcach tej narodowości, którzy podrywają dziewczyny w wyjątkowo natarczywy sposób, przekonani o swojej zaj*bistości, na odmowę reagują wielkich fochem, lub w gorszych przypadkach nawet agresją. Byłam kilka razy w Hiszpanii na wakacjach, co ciekawe u siebie, a szczególnie w miejscowościach typowo turystycznych są potulni jak baranki.

Odpowiedz
avatar Bornegio
5 7

@digi51: Ogólnie to dolegliwość większości ludzi posługujących się językami romańskimi jako ojczystymi. Czy to włosi, czy francuzi, czy hiszpanie, czy portugalczycy, czy nawet brazylijczycy. Nie ma opcji na dogadanie się w jakimkolwiek języku dla nich obcym, a nawet jak znają to i tak gadać nie będą, bo ty powinieneś znać ich język, bo jest najważniejszy na świecie.

Odpowiedz
avatar kotokwik
2 2

@digi51: na mnie tez hiszpanie nie zrobili dobrego wrazenia, chociaz tam gdzie bylam to wlasnie oni chcieli gadac po angielsku a Polacy nie chcieli.

Odpowiedz
avatar Emas
0 2

To ja chyba innych hiszpanów spotkałem bo za każdym razem idzie z nimi pogadać po angielsku bez problemu. Mają zajebiste poczucie humoru a jak ktoś co kolwiek ma styczności z kulturą hiszpańską byle głupia piosenka to od razu traktują go jak brata. Co do Azjatów nie jestem w stanie określić bo nie miałem z nimi styczności. Wracając do Hiszpanów to jeżeli chodzi o ich wywyższanie się to możliwe, nie mam z nimi styczności na codzien. Zazwyczaj spotykało się ich na jakichś imprezach, ale jak Polki są zawsze zapatrzone w nich jak w półbogów to nie ma się co dziwić. Jak spotkają taką jedną z drugą to uznają to za normę i myślą że wszyscy tak o nich myślą.

Odpowiedz
avatar ncc1701
40 48

Żeby chociaż przyniosły butelkę jakiejś dobrej, drogiej coli... :) Równie dobrze rzecz mogłaby dotyczyć dwóch Hiszpanek, Włoszek, Polek itd. Kwestia bardziej dobrego wychowania i umiejętności zachowania się w towarzystwie, niż narodowości. Nie sądze, żeby kwestie zachowania w gościach były w kulturze chińskiej traktowane gorzej niż u nas - dziewczyny zachowały się po porstu bardzo nieładnie i tyle... Uogólnianie na wszystkich Azjatów chbyba nie ma sensu...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 26

U mnie na uczelni nie jest lepiej. Siedziałam ostatnio z koleżanką czekając na inną znajomą która przyprowadziła ze sobą dwie Kazaszki z wymiany. Dziewczyny rozmawiały ze mną po angielsku i łamanym rosyjskim, ale widać że dziwnie im było, kiedy pozostałe dziewczyny zlały wszystko i zaczęły sobie po polsku nawijać...

Odpowiedz
avatar Miyamoto
13 19

Mieszkałam przez 3 miesiące z Azjatkami. Znam ten ból. Ich argument: "bo one MUSZĄ utrzymywać przyjazne stosunki między sobą". No cóż. Nigdy więcej ;)

Odpowiedz
avatar qaro
13 21

@motomysza: A ja ilekroć mam okazję posłuchać chińskiego, to wręcz nie mogę się nasłuchać. Dla mnie to piękny język, chciałabym się go kiedyś nauczyć.

Odpowiedz
avatar poincare_duality
14 28

@motomysza: Autor(ka) mieszka w Niemczech, sugerujesz ze chinski jest tam najbardziej nieprzyjemnym jezykiem do sluchania?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2014 o 8:51

avatar motomysza
-3 15

@poincare_duality: Tak się składa, ze też mieszkam w Niemczech i do niemieckiego szczekania można się przyzwyczaić ale do chińskiego jazgotu nie.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
-3 17

To, że akurat tak się zachowały Chinki wcale mnie nie dziwi. W tym przypadku to chyba jednak jest kwestia narodowości.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 listopada 2014 o 23:31

avatar bobylon89
9 11

Sporo mam znajomych z Chin i nigdy z czymś takim się nie spotkałem. Natomiast u Hiszpanów, których znam, to normalka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
32 36

To nie tylko domena Azjatów. Do siostry mojego chłopaka przyjechała kiedyś panna z Niemiec, w ramach wymiany szkolnej, zamieszkała u nich. Ogólnie dziewczyna nawet w porządku się wydawała, po angielsku rozmawiały sobie, Agathe podobno baardzo zadowolona, że super warunki. Same dobre rzeczy o niej mówił mi mój. Ciekawa byłam, nawet pomyślałam, że jakbyśmy się spotkały to pogadam, bo niemiecki znam od dzieciaka, może się jej raźniej zrobi, że ma do kogo gębę w języku ojczystym otworzyć. I przyszłam raz w odwiedziny do mojego I., jakiś tydzień od przeprowadzki dziewczyny, buty ściągam, i słyszę, że świergoli po niemiecku, albo na skype albo czymś innym przy otwartych drzwiach od pokoju. I słyszę bardzo nieprzyjemne rzeczy i brednie, że to znów ciepłej wody wczoraj nie było, że na śniadanie znów suchy chleb, głodna od kilku dni chodzi, ogólnie w Polsce to taki syf i ubóstwo i nie może się doczekać, aż do siebie wróci. I się zdziwiła panienka, jak czystą niemczyzną zagadałam, czy to ładnie tak zmyślać i w żywe oczy potem kłamać, że jak u nas w Polsce się tak nie podoba, to po co przyjechała i chyba tak źle jej nie jest, skoro siadła jak królowa na tronie i POLSKIE truskawki wpieprza z działki. Dziewczyna raka spiekła, ja tylko I. powiedziałam, co usłyszałam, czy dalej to rodzicom i siostrze przekazał to nie wiem, bo się nie pytałam, a Agathe omijałam przy kolejnych wizytach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2014 o 1:24

avatar bobylon89
4 6

Można wiedzieć ile panna miała lat?

Odpowiedz
avatar Devotchka
22 22

Ja to natomiast widzę w zachowaniu moich znajomych. Mój chłopak jest z Ameryki, do tego do naszej dawnej "paczki" doszła jeszcze dziewczyna z Rosji. Polscy znajomi mówią po angielsku bardzo dobrze (jedna dziewczyna skończyła szkołę dwujęzyczną, a chłopak był na wielu kursach). Na ogół da się z nimi pogadać po angielsku, ale czasami wstąpi w nich diabeł. Muszę im czasami przypomnieć gdzie są i co robią. Rozumiem jednak skąd to się bierze. Czasami rozmawianie w obcym języku zaczyna męczyć. Nie jest to jednak powód do całkowitego olania rozmówców. Na przyszłość, skoro jesteście parą, radzę zastosować piekielny plan. Zacznijcie się całować i przytulać. To zapewne zwróci uwagę obcokrajowców, a jeśli zapytają "dlaczego to robicie?" to odpowiecie tylko "No cóż, wy zapomniałyście, że tu jesteśmy to próbujemy robić to samo". :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2014 o 11:55

avatar konto usunięte
8 8

@Devotchka: Dobre! Kupuję ten plan! :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@Devotchka: Masz chłopaka z Ameryki ale twierdzisz, że "czasami rozmawianie w obcym języku zaczyna męczyć"? Czarno widzę przyszłość tego związku...

Odpowiedz
avatar Devotchka
5 5

@JablkoAntonuffka: O kurcze. No to mnie teraz bardzo zmartwiłaś. Kurcze, dobrze, że z mojego jednego zdania potrafiłaś dokładnie wyczuć jak to jest z naszym związkiem. Masz jakieś porady jak mam to przetrwać? Czy może nie jestem jego warta? Czekam na odpowiedź z zapartym tchem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@Devotchka: hehe lekarzu ulecz się sam :-) Miałaś radę dla autorki - miej i dla siebie. Ja tam nic nie radzę, a opinię wyrazić mi wolno.

Odpowiedz
avatar digi51
10 10

Wiele narodowości zrzesza się na emigracji w bardzo hermetyczne grupy. Często wynika to z nieznajomości tubylczego języka, a czasem po prostu z ogromnych różnic kulturowych między ojczyzną a krajem docelowym. Są ludzie bardziej i mniej otwarci, ale tak sobie mieszkając w Niemczech widzę, że większość obcokrajowców garnie się bardziej do swoich ziomków, niż do obcych.

Odpowiedz
avatar klemenko
3 5

Przymiotniki takie jak chiński czy polski piszemy małą literą. Co do komentowanej znajomości języków obcych: stosunkowo mało jest krajów gdzie każdy mówi biegle jakimś językiem obcym (pomijam tu kraje poradzieckie i powszechną tam znajomość rosyjskiego). Z krajów, w których byłem właściwie tylko w Holandii, krajach skandynawskich i, co ciekawe, w Libanie, każdy zagadnięty po angielsku odpowiadał w tym języku. W Polsce nie byłoby chyba z tym zbyt różowo. Pracuję z ludźmi z całej Europy; Francuzi, Portugalczycy i Włosi problemu z angielskim raczej nie mają. Natomiast przeciętnemu Hiszpanowi duży problem sprawia wymowa.

Odpowiedz
avatar butterice
-1 11

Przeczytałam sobie wszystkie komentarze, mam podobne doświadczenia, szczególnie z Hiszpanami i takie myśli mnie naszły dziwne... :) Wszystkim odpowiada bycie nacjonalistami (w pewnym sensie) a tylko nam Polakom wmawia się, że polskość to nienormalność i teraz trzeba być Europejczykiem. Tylko dlaczego jakoś inni nie chcą być i wolą trzymać się w obrębie własnej grupy, kultury i języka? :)

Odpowiedz
avatar ross13
3 3

@butterice: Na szczęście nie wszystkim to odpowiada, lecz na nieszczęście celują w tym ludzie rządzący naszym krajem. Nie wiem skąd te kompleksy i skąd taka głupota. Jak można być tak tępym i brać za dobrą monetę słowa (mówione czy pisane), a nie czyny i działania.

Odpowiedz
avatar julin685
3 3

Trochę nie do historii, ale zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu. Jak wyglądają wykłady dal grup, w których jest dużo "Erazmusów"? Są prowadzone po angielsku (innym międzynarodowym języku), czy w języku obowiązującym w danym kraju?

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@julin685: Różnie. Są uniwersytety oferujące zajęcia po angielsku, są też takie, gdzie jadąc na erasmusa musisz znać język urzędowy kraju.

Odpowiedz
avatar Aviehotels
3 3

@julin685: kiedyś ktoś mi opowiadał że miał znajomego, który wyjechał na wymianę do Turcji. Tam nie zdążył się zapisać na wykłady po angielsku, zostały tylko te po turecku :D i chodził na nie, nie rozumiejąc ani słowa. Przyszedł na egzamin, wykładowca zapytał go już po angielsku czy wyniósł cokolwiek z tego wykładu. Chłopak szczerze odpowiedział że nie i dostał 5 ;)

Odpowiedz
avatar Zoeyka
1 1

Mam podobny problem na codzien - mieszkam w Belgii i lunche jadam wspolnie ze znajomymi z pracy, towarzystwo wielokulturowe, ale jednak z przewaga Belgow (poslugujacychs sie jezykiem holenderski, czy jak kto woli, jego odmiana - flamandzkim). Dotychczas bylo jasne, ze podczas posilku rozmawiamy po angielsku, ze wzgledu m.in. na mnie, kolege Francuza, Chinczyka, IRanczyka, etc.. Niestety ostatnio dolaczyly do naszej grupy dziewczyny z dzialy HR, ktore usilnie przeskakuja na holenderski - nawet w trakcie grupowej wymiany zdan. Musze przyznac, ze psuje to atmosfere, zwlaszcza, ze do ich obowiazkow nalezy rowniez tzw. "team building". Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze skoro postanowilam zamieszkac w innym kraju to powinnam uczyc sie obowiazujacego tu jezyka, jednak na swiecie jest moze 16mln osob mowiacych po holendersku - wiec z czystej kalkulacji warto jednak pomyslec o innych jezykach.

Odpowiedz
Udostępnij