Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie cierpię bachorów, potworów, gówniarzy, pomiotów z piekła rodem. Jakby to nie…

Nie cierpię bachorów, potworów, gówniarzy, pomiotów z piekła rodem. Jakby to nie był publiczny portal to bym właśnie zaczęła pisać łaciną, i to nie tą szlachetną.

Dzieci to osobna kategoria. Nawet chętnie się uśmiechnę do takiego albo zagadam jak dokazuje lekko, mogę lizaczka dać, albo kolorowankę. Ale jak raz na tydzień mi się bachor z czeluści piekieł trafi, to mnie szlag jasny trafia, a za same myśli chyba bym 25 lat dostała. Najczęściej wbiega taka zaraza cholerna między półki z kosmetykami (przezornie wszystko co odrobinę szkła zawiera już dawno stoi wysoko) i zwala wszystko jak leci, a mamusia słodkim tonem woła "chodź Jasiu, nununu mój pampuszku". A kto sprząta? No przecież nie Matka Miesiąca, tipsy jej popękają, a dziecka też nie przytrzyma, bo musi mieć trochę ruchu. Tylko czemu w aptece?!?

Ale gorszy jest typ wrzeszczący (mówię tu oczywiście o dzieciach chodzących, czyli lat około 2+. Wiadomo, że niemowlakowi w wózku nie przetłumaczysz żeby nie płakał jak go np. brzuszek boli albo ma gorączkę). Napisałam wrzeszczący? Gówniarz tak potrafi drzeć ryja, że go pewnie kilometr dalej słychać, mleko kwaśnieje, psy zaczynają wyć, ptaki czym prędzej do Afryki uciekają, rozruszniki serca stają, szyby trzeszczą, taka częstotliwość. Sytuacja sprzed chwili:

Mamusia + synek 4-5 lat. Mamusia podaje 2 recepty, na każdej 5 pozycji, a synek zobaczył gumy Fritt na wystawce (swoją drogą ta wystawka dziecięca to zarzewie wielu takich sytuacji, ale nakaz z góry jest, że ma być...)
- MAMA GUMA!!!
Mama nic.
- MAMA GUMA!!! GUMA GUMA GUMA JA CHCĘ! DAJ GUMA GUMA GUMA GUMA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pytam się cicho żeby dzieciak nie usłyszał:
- Podać Pani gumę?
- Nie, nie, nie, mój Dziubuś (na serio tak go nazwała) nie może bo ząbki mu się popsują.
- A może Pani synka uciszyć, bo nie mogę się skupić?
- Niech Pani ignoruje, ja tak robię i w końcu przestaje.

Mały diabeł tasmański drze ryja w międzyczasie non stop. Zaczyna mi w uszach piszczeć, nie wiem jakie dawki leków mam dać, nie jestem w stanie recept przeczytać, zwłaszcza że nabazgrane jak zwykle.

- Proszę Panią może Pani uciszyć chociaż trochę syna. bo naprawdę nie mogę się skupić.
- Ale to nic nie daje, jak się go zignoruje, to w końcu przestaje.
Dzieciak zaczął dodatkowo piszczeć (GUMA IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII GUMAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!). Mózg zaczyna mi w rezonans wpadać. Dobrze że sprawdzam co wydaje 3 razy (przy wyjmowaniu z szuflady, przy kasowaniu i przy wkładaniu do siatki), bo pomyliłam się 4 razy w dawce, a raz bym w ogóle zły lek dała. Najlepsze na koniec (potwór cały czas się pruje):
- A może jednak da Pani tę gumę?
Kupili, poszli.

Niestety MUSZĘ być miła. Za duża konkurencja jest między aptekami w moim mieście, żebym mogła wywalać pacjentów.
Jestem za refundacją knebli co poniektórym bachorom i kastracji ich rodziców żeby się nie mnożyli.

Dwie aspiryny później:
Łeb nawala. A jeszcze muszę do 15.00 siedzieć...

słuzba_zdrowia

by Aptekara85
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
18 36

Moglas wyprosic krzykacza na zewnatrz, na czas wyszukiwania lekarstw, argumentujac, jak juz argumentowalas (i slusznie!). A uprzejmie mozna zwracac uwage na nieodpowiednie zachowanie, jesli nie stosuje sie - tylko wynocha stad jest rozwiazaniem, gdyz pracodawca ma obowiazek chronic wspolpracownika przed halasem w pracy, uniemozliwiajacym normalne funkcjonowanie i bezbledne wyszukiwanie lekarstw. Swoja droga - przy dziesieciu lekarstwach "pomylic sie 4 razy w dawce" i raz zupelnie w lekarstwie, to troche duzo, mimo ryku dzieciaka i moze cos z toba nie w porzadku?

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-1 29

@ZaglobaOnufry: dzieciak naprawdę wrzeszczał, nie mogłam się skupić, gryzmoły lekarza nie ułatwiały zadania, a co do siebie wiem że doskonała nie jestem i nie będę, wiec wolę sprawdzić 3 razy albo 4 czy dobrze dałam wszystko. Trochę bałam się ich wyprosić. Bo potem jakoś babsztyl przeszukuje internet, znajduje numer do kierownictwa (apteka sieciowa) i skarży na nas, a kierownictwa nie interesuje za bardzo nasza wersja. Były już takie sytuacje. Jeszcze nikt nie poleciał, a ja nie chce byc pierwsza. I tak jestem uznawana za asertywną osobę w pracy, nie wiem czy słusznie :P

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-3 31

@ZaglobaOnufry: Poza tym naprawdę uważam, czasem zdarza mi się pomylić, ale to zazwyczaj w refundacji (pacjent ma na 100%, a ja hojnie mu z refundacją... sic). kilka razy w ciągu ponad 3 lat zdarzyło mi się pomylic w dawce, jechałam na cito do domu pacjenta żeby lek podmienić, zawsze się udało zanim pacjent zazył lek, ale takie sytuacje ucza mnie pokory.

Odpowiedz
avatar Soraiya_Farooq
6 8

@ZaglobaOnufry: Też tak mam, że jak słyszę ryk bachora to momentalnie tumanieję i długo potem jeszcze ciężko mi się skupić.

Odpowiedz
avatar madleine89
47 53

Skoro na koniec kupili tę gumę, to dzieciak pewnie pomyślał, że jednak krzykiem i piskiem coś wskórał, więc dalej będzie tak robił. Duży błąd ze strony matki, że jednak dała ci się namówić na kupno tych gum.

Odpowiedz
avatar qaro
10 26

@madleine89: Dokładnie.

Odpowiedz
avatar lan
6 8

@madleine89: chyba że sobie kupiła, na złość bachorowi

Odpowiedz
avatar kin88
5 5

@madleine89: Masz rację, dzieciak wie że krzykiem osiągnie. Postąpiła najgorzej jak mogła. Każdy dzieciak ma taki etap, że sprawdza ile może wymusić krzykiem, jeśli rodzice ulegają to potem jest ciężko odzwyczaić. Uspokoić się nie da, ja bym jako matka wyszła na zewnątrz i tam przeczekała.

Odpowiedz
avatar Agnieszka77
0 0

@kin88: nie każdy - mój nie miał

Odpowiedz
avatar qaro
4 44

@notosiedem: Bo to piekielne.

Odpowiedz
avatar qaro
20 42

@notosiedem: bez przesady. Jeśli komuś zależy na pracy, to często właśnie "musi być miły", choć taka konieczność jest nieraz źródłem piekielności. Więc się zaciska zęby i się pracuje dalej, a nie wylatuje z roboty żeby mieć co opisać na Piekielnych;) Dlaczego uważasz, że autorka miałaby prawo opisać to dopiero wtedy gdyby wywaliła tę mamuśkę z dzieckiem na zbity pysk? Taka puenta by Cię zadowoliła?;) Wg mnei to jest piekielne, bo - tak jak piszesz - znosząc te ryki też sporo ryzykuje, bo może się pomylić, ale jak ich nie obsłuży, to też może mieć kłopoty, a jeśli to się będzie powtarzać, to jej podziękują.

Odpowiedz
avatar danone
2 2

@notosiedem: Jak normalnym przeszkadzają ryki, to chyba mogą zareagować i upomnieć rodziców z dzieckiem, a nie oczekiwać od pracowników apteki, że mają zrobić coś, czego im w pracy nie wolno, czyli zachowywaniu się w sposób, który (piekielni) klienci mogą uznać za atak na ich osobę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 31

Super tekst, też mam takie myśli :D

Odpowiedz
avatar AimeeSi
15 41

Błagam! Nie "proszę panią"! "Proszę panią o uciszenie syna", ale nie, jak napisałaś. I błagam po raz kolejny - nie używajcie dużych liter przy wyrazach "pani", "pan". Jak piszesz list do kogoś, to wtedy proszę bardzo, ale nie w takich opowiadaniach.

Odpowiedz
avatar Morticia
0 2

@AimeeSi: Jeśli zwracasz innym uwagę wypadałoby samemu pisać poprawnie. Duże litery? Wstyd.

Odpowiedz
avatar notosiedem
23 27

@Morfeusz: W takich Rosmanach są półki, a to są m.in. apteki. No i teraz wszędzie już ustawiają jakieś gówno przy kasach - dawniej apteki były prowadzone uczciwie.

Odpowiedz
avatar Innaodreszty
27 27

@Morfeusz: Nowsze apteki już mają półki jak w drogerii, farmaceuci zauważyli, że ludzie chętniej do takich przychodzą. I tak, kosmetyki są też w aptekach. Najczęściej takie hipoalergiczne, dla bardzo wrażliwej skóry i z jakimiś super składnikami, które na wszystko pomogą, rzadziej takie zwykłe.

Odpowiedz
avatar qaro
14 24

@Morfeusz: Klei się, klei. W centrach handlowych jest sporo takich apteko-drogerii, gdzie mozesz znaleźć na jednej półce i farbę do włosów, i preparat z magnezem, a za ladą zrealizować receptę.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
6 28

@notosiedem: może dla opisania mojej bezsilności w powyższej sytuacji? @AimeeSi: ok, wezmę pod uwagę. @Morfeusz: Mamy aptekę z częścią drogeryjną, gdzie można wejść, ja się kosmetykami opiekuję, więc dlatego szlag mnie trafia jak muszę układać to bo jakiś bachor porozwalał. Dla uczciwości dodam że część matek jednak się trochę poczuwa i pomaga ułożyć i przeprasza, ale ostatnio miałam delikwentkę, która była zdziwiona jak kazałam jej zapłacić za szminkę którą jej córcia wymazała sobie całą mordkę...

Odpowiedz
avatar notosiedem
-5 23

@Aptekara85: NIkt nie szanuje tych, którzy nie szanują siebie. Napisałaś: - A może Pani synka uciszyć bo nie mogę się skupić? I trzeba było być konsekwentną - jeślibyś się pomyliła, to nie winą nie zostałby obarczony mały gówniarz czy jego matka-prostaczka. Niech chamy kupują u konkurencji. To na dalszą metę bardziej się opłaci.

Odpowiedz
avatar sla
9 13

@notosiedem: Tylko to nie należy do decyzji autorki a właścicieli apteki. Ona musi się podporządkować i skoro jej kazano - obsłużyć nawet najgorszych klientów. Szacunek do siebie i asertywność nie ma tu nic do rzeczy.

Odpowiedz
avatar Dominik
-3 11

Tak z ciekawosci, ile liczy twoje miasto i ile w nim jest aptek? W mojej "wiosce" w UK rezyduje ok 10 tys ludzi i sa dwie (slownie 2 apteki).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 15

@Dominik: W moim mieście jest 30 tys. mieszkańców, a w promieniu 3 min. na piechotę mam 4 apteki.

Odpowiedz
avatar gumis1412
5 7

@Dominik: U mnie jest ~100 tys mieszkańców. W mojej okolicy jest 8 aptek do najdalszej mam jakieś 7min piechotą.

Odpowiedz
avatar notosiedem
6 8

@Dominik: Czyli tych dwóch (właścicieli) podzieliło rynek między siebie? ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Dominik: ja w 6-tysięcznym miasteczku miałam 3 apteki i do każdej 5-10 minut autem :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Dominik:W mojej dzielnicy miasta ok 20 tys) aptek jest jakieś 5. A w mieście rodzinnym liczącym koło 200 tyś aptek jest baaardzo dużo. Jedna obok drugiej.

Odpowiedz
avatar Izura
-2 4

@Dominik: 2,5 tyś, 3 apteki i jeszcze jedna się buduje.

Odpowiedz
avatar bromba69
3 5

@Dominik: U mnie, w mieście liczącym ok. 70tys mieszkańców, w promieniu 15min piechotą od mojego domu naliczyłam 11 aptek. Nie liczę dzielnic nieco od centrum oddalonych i nie mam pewności, czy jakiejś nie przegapiłam. Tylko w samym centrum jest ich 6.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 2

@Dominik: Tutaj (w Niemczech) jest jedna apteka w glownej czesci 4,5-tysiecznej gminy i jakos zupelnie wystarcza. W centrach duzych miast (n.p. Frankfurtu nad Menem) sa prawie co krok.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
3 5

@Dominik: W UK z tego co pamiętam są lepsze przepisy odnośne lokalizacji aptek względem liczby mieszkańców. Moje miasto ponad 100 tys. ludzi, a aptek tak lekko ponad 40. w zasięgu wzroku (patrząc spod mojej apteki) mam 4 apteki.

Odpowiedz
avatar virus
2 2

@Dominik: U mnie, 25 tys. mieszkańców jest (UWAGA) 12 aptek... Aaa... i właśnie powstają kolejne. Poszaleli czy co?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2014 o 17:56

avatar katarzyna
1 1

Mieszkam w Warszawie, w odległości mniejszej niż jeden przystanek mam 5 aptek. Kawałek dalej oczywiście dalej zaraz są kolejne.

Odpowiedz
avatar anika1983
2 2

@Dominik: może nie podam przykładu ilości aptek na liczbę mieszkańców, ale ostatnio przy wyjściu z metra Stokłosy (poniżej poziomu ulicy) była jedna apteka, teraz otworzyli drugą, bezpośrednio nad nią (na poziomie ulicy). Jakby się połączyły, to by mogła powstać piętrowa apteka

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Dominik: 20 tysięcy mieszkańców, koło 4 biedronek najmniej, netto x2, lidl, kaufland, sano, marche, brico marche, mrówka, nawet nam ostatnio galerię handlową otworzyli... Nie wspominam o drogeriach i sklepach z ciuchami, żabkach, FRYZJERACH (to jakaś plaga!). Apteki... Poczekaj chwilkę, policzę. Edit: Google pokazuje mi niby 8, ale nie ma naniesionej tej w Czerwonej Torebce (co daje 9 aptek), a nie wiem, czy nie ma zaznaczonej tej w naszej nowej galerii, co by w tym rozrachunku dało 10.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2014 o 22:27

avatar konto usunięte
6 26

Bardzo fajnie napisany tekst. Faktycznie, istnieje podział na: dzieci i bachory. Niestety, winę jak zwykle ponoszą osoby "wychowujące". Za bezstresowe chowanie trzody powinni wieszać...

Odpowiedz
avatar ewilek
18 22

@czekoladziara: nie "bezstresowe wychowanie" tylko kompletny "brak wychowania". A to zupełnie dwie różne bajki

Odpowiedz
avatar karioka
-4 4

@czekoladziara: Nie, nie istnieje. Dzieci nie rodzą się złe.

Odpowiedz
avatar muppet90
-2 2

@karioka: Rodzą się. Jeśli mają kiepskie geny. Na to już się nie ma wpływu.

Odpowiedz
avatar hellenka
-1 21

Pewnie się narażę, ale w takich sytuacjach naprawdę ignorowanie wrzasku dziecka jest jedynym sposobem, żeby go oduczyć takiego zachowania. Większość dzieci przechodzi przez ten etap i tam gdzie rodzice są konsekwentni kończy się on bardzo szybko. Mama oczywiście nie miała racji kupując dziecku gumę, ale autorka też nie ma racji krytykując próbę (niestety nieudaną) poradzenia sobie z tym zachowaniem w jedyny słuszny sposób.

Odpowiedz
avatar Goszka
12 16

Na moje pedagogiczne oko mama winna powiedzieć: "Nie kupię ci gumy, synku". Ewentualnie dopiero potem ignorować krzyk. Kto wie, może malec krzyczał, bo sądził, ze nikt go nie słyszy. Oczywiście, nie twierdzę, ze poinformowany, ze gumy nie będzie, nie dałby się. Pewnie by sie darł. Ale został od poczatku zignorowany

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@hellenka: Owszem, często jest to sposób, ale chyba lepiej byłoby to zrobić metodą mojej cioci: wyjść ze sklepu, przeczekać atak wycia potomka i dopiero, jak się dzieciak uspokoi, wytłumaczyć mu pewne kwestie i wrócić do zakupów. ;) Dzieciak ma lekcję, matka jest konsekwentna, a postronne osoby nie muszą cierpieć z powodu jazgotu nie do wytrzymania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 19

Zupełnie nie wiem więc, jak nasi pediatrzy potrafią przy takim akompaniamencie prawidłowo wypisac zlecenia na badania i leki, a my w tym czasie podkłuc (no że tez nas to nie rozprasza...) i usłyszec przy tym na jakie badania pobieramy krew. A potem jeszcze odczytac bazgroły lekarza dotyczące leków jakie mamy podac. A zaręczam, że 90% dziec w takim wieku po przestąpieniu progu dyżurki, tudzież 'zaproszeniu' do kłucia nadaje mocą syreny okrętowej. Skupic człowiek powinien się umiec w każdych warunkach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@sla: Spytaj się lepiej najpierw swojej matki ile razy sam tak darłeś ryja.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

@sweetsecrets: nie do mnie, ale odpowiem. Zapytałam mamę, jak się zachowywałam. Otóż ryja nie darłam, jak coś chciałam, a mi nie dali, to łzy mi leciały, ale cicho byłam, ewentualnie smarkałam. Bo raz, jak zaczęłam gęgać, żeby mi dali, to mama mówi, że mnie wyprowadziła ze sklepu, powiedziała, że jeśli będę krzyczeć i wołać, to nie dostanę nic, a jak będę grzeczna to dostanę lizaka w domu, albo mama pomidorową, za którą przepadałam, zrobi (trzeci raz w tygodniu, bo tylko ją zjadałam w całości i chciałam więcej). Tak więc następnym razem, gdy coś chciałam, to mówiłam, jak usłyszałam "nie" to ciureczkiem z przykrości łezki leciały, ale ryja nie darłam. I wierzę, że dzieciaka da się tak wychować, żeby nie darło się. Pomijam niemowlaki, które płaczą, jak się zsikają, bo ono nie rozumie.

Odpowiedz
avatar Zmora
-5 9

@zegarka: E, to jakieś strasznie łatwe dziecko byłaś. Raz powiedzieli, że nic nie dostaniesz jak będziesz gęgać, a jak nie to zrobią pomidorówkę i ty tak od razu na całe życie przestałaś gęgać i w ogóle to cicho jak myszka byłaś? Wręcz trudne do uwierzenia. Ale może po prostu ja i moja siostra byłyśmy trudniejszymi dziećmi. Moja siostra, to rzeczywiście jak taki typowy bachor się często zachowywała i po prostu płaczem wymuszała i krzykiem (dalej jej się zdarza, kurde, a już tyle lat ma, ale się uczy argumentacji, dobre dziecko :) ). Ja za to się po prostu wykłócałam niesamowicie (nie wyłam, tylko dyskutowałam). Zawsze miałam 15 argumentów na każde 2 mojej matki, wliczając to argumenty nawiązujące głównie do zasad logiki, ale też do zasad włazidupstwa, pochwały, groźby i różnych innych takich, a jak rodzice mówili "nie, bo nie i już" i zaczynali mnie ignorować, to potrafiłam poprosić kasjerkę/aptekarkę/kogokolwiek "Czy może pani powiedzieć mamie, żeby mama mnie nie ignorowała, jak ja z nią rozmawiam?". A że logika i argumentacja dziecka zwykle odbiega sensownością od argumentacji i logiki dorosłego, to rodzice mieli poważne problemy z ogarnięciem mnie, bo łatwo zbijałam ich argumenty. Takie kurde zasady "tłumaczenia dzieciom" promują, a rodzice do tej pory zarzekają się, że się ze mną nie dało i już, bo ja wiedziałam lepiej. A argumentu przez ciebie wspomnianego, czyli "jeśli będę się wykłócać, to nie dostanę nic, a jak będę grzeczna to dostanę lizaka w domu" to rodzice używali wielokrotnie, ale szybko przestali, bo w moim wypadku to nie działało. Kończyło się zawsze na dwa sposoby: Albo olewałam obietnicę lizaka, bo bardziej mi zależało na rzeczy o którą proszę, a ja zawsze miałam tę wizję, że w końcu do rodziców moja argumentacja musi dotrzeć jakoś, no bo jakżeby inaczej. Albo zaczynałam dyskusję, tylko po to, żeby skłonić rodziców do obietnicy, że jak będę grzeczna, to mi dadzą tego lizaka, ale przecież ile lizaków można dziecku dawać, zwłaszcza, że się wie, że dziecko sobie to zaplanowało. xD

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2014 o 23:21

avatar Zmora
2 2

@Zmora: Ale ogółem uważam przyuczanie dziecka, że za dobre zachowanie/naukę są nagrody rzeczowe, za jakieś wypaczenie i bardziej tresurę niż wychowanie. Ja zostałam nauczona ostatecznie, że zarówno uczę i dobrze zachowuję się dla siebie samej. Nagród nie było, a rozdzielanie słodyczy zależało tylko od rodzicielskiego widzimisię.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2014 o 23:38

avatar inmymind
3 3

@zegarka: Też taka byłam. w sumie - idealna ofiara dla pedofila. Chociaż nie - raz jeden mnie gonił, dałam rade uciec (instynkt zadziałał), opowiedziałam matce, która zdała sobie sprawę wtedy, ze jednak 4 czy 5 lat to już czas najwyższy opowiedzieć o panach, co lubią za bardzo dzieci (bez szczegółów oczywiście).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Zmora: tak do 15 roku życia, to chyba tak, nie zdarzyło się, żebym ryczała, że coś chcę. Później przyszedł bunt, bo "mam już 15 lat, jestem dorosła!" i były kłótnie i inne bajery, ale jako dziecko to nie, nie wymuszałam płaczem niczego. I to niekoniecznie tak, że tylko pomidorową dostałam ;) wiedziałam, że jeśli mówią "nie" to zawsze był argument "bo nie mam tyle pieniążków, bo wczoraj dostałaś lalę, bo coś tam coś tam". No i wiedziałam, że jesli grzecznie będę prosić, i dam sobie spokój, jeśli usłyszę "nie" to daną rzecz, podobną, jedną z takich, dostanę na jakąś okazję prawdopodobnie. Nie wszystko, ale np. gdy prosiłam rodziców o sikającą lalkę, nie chcieli kupić, ale pół roku później widząc, że wciąż o lali marzę, dostałam ją na święta.

Odpowiedz
avatar sla
-5 25

@ocelota: Mnie kompletnie nie obchodzi, czy darcie pyska to naturalna potrzeba dziecka czy nie. Nie potrafi się zachować? To nie należy go brać w miejsca publiczne by nie przeszkadzać innym. Proste. Jakbym musiała czegoś takiego wysłuchiwać to złapałabym bachora za szmaty i wyniosła poza sklep. Poza tym, nazywanie bezdzietnych kobiet 'młodymi bździągwami' jest kretyńskie. Pamiętaj, nie każdy ma ochotę się rozmnażać i nie ma w tym nic złego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 listopada 2014 o 20:20

avatar kotwszafie
9 19

@sla: Ta, chciałabym zobaczyć, jak wynosisz za szmaty. Chciałbyś, żeby Ciebie ktoś obcy za szmaty brał? Pewnie nie. Dziecko też człowiek i nie masz żadnego prawa brać go za szmaty. A poza tym sory, ale nie da się wyizolować dziecka i liczyć na to, że w takiej izolacji zostanie zsocjalizowane. Żeby umieć być z ludźmi, trzeba to bycie przećwiczyć na różne sposoby i to właśnie robią małe dzieci. Ty też robiłeś, każdy robił, bo tak się właśnie rozwijamy. Pomijam już, że nie każdy rodzić ma stado opiekunek, które zajmą się dzieckiem, kiedy rodzic coś załatwia. Sory, takie warunki.

Odpowiedz
avatar sla
-4 24

@kotwszafie: Ja nie drę się w miejscach publicznych. Ja też jestem człowiekiem i nie życzę sobie by ktoś wywoływał u mnie ból głowy decybelami. Skoro narusza moją prywatność to mam prawo zrobić to samo zwłaszcza, jak matka nie poczuwa się do odpowiedzialności. To niech ćwiczy. Tylko dlaczego kosztem postronnych? Tak ciężko dzieciaka wyciągnąć ze sklepu, kiedy zaczyna zachowywać się niegrzecznie i tam próbować go uspokoić? No ale po co, przecież lepiej ignorować i doprowadzać tym do szału wszystkich wokół. Weź do pracy drącego się bachora i powiedz szefowi, że przecież nie masz opiekunki, 'sory, takie warunki'. Ciekawe czy mu się to spodoba... Są miejsca, w których dzieci przeszkadzają innym w pracy i wypada to uszanować.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
1 9

@ocelota: Smutne jest to, że rodzic zmęczony i zawstydzony histerią 2-latka musi wysłuchiwać epitetów pod swoim i dziecka adresem, bo jakiejś starej prukwie się zapomniało a jak to było drzewiej, a jakaś młoda bździągwa jeszcze nie wie. tak jak napisałam, jak lekko dokazuje, to zagaduje często, odwrócę uwagę, albo coś wytłumaczę i ZAWSZE działa. dziecko rozsądnie wychowane da sobie wytłumaczyć, nawet niespełna dwuletnie. Do mnie do apteki przychodzi dużo dzieci i z pomocą rodziców zawsze udaje mi się uspokoić takiego dzieciaczka. często z apteki uśmiechnięte wychodzi, a weszło zasmarkane i płaczące. Z mojego doświadczenia wnioskuję, że dziecko które chodzi jako tako da też sobie wytłumaczyć, że czegoś mu sie nie kupi. Nawet jeśli troche popłaczę to sie uspokaja.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-1 13

@Jotka: na dzieci nie pluję jadem, absolutnie. wiem że dziecko będzie testowac dorosłego, na ile może sobie pozwolić. widziałam też dzieci wrzeszczące, które matka wyprowadza z apteki, dopóki sie nie uspokoi. a nie drze gówniarz ryja a na koniec i tak dostaje co chce.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
4 6

@kotwszafie: raz się spytałam czy nie dac gumy, i to matki sie spytałam nachylając się do niej żeby w miarę możliwości dzieciak nie usłyszał

Odpowiedz
avatar Aptekara85
6 8

@karioka: Stara panną juz nie zostanę, bo już zostałam mężatką. Dawno. Dzieci może będą, może nie, na razie nie mam warunków. Z dziećmi miałam i mam dużo styczności, od 8 roku życia co najmniej często się jakimś opiekowałam, i wierz mi jeszcze żadnego nie skopałam ani nie nawrzeszczałam na żadne

Odpowiedz
avatar muppet90
5 5

@Aptekara85: Powiesz, że nie lubisz pewnego "gatunku" dzieci, to od razu cię mieszają z błotem. Ja tam cię rozumiem, od kilku miesięcy do kościoła przychodzi jakiś dzieciak, nie wiem, może 2-3 lata, i dosłownie całą mszę drze ryja. Nawet nie płacze, tylko po prostu się drze i jest z tego zadowolony. A matka się cieszy, że ma takie wesołe dziecko. Nawet już ksiądz przechodząc z tacą zwracał jej uwagę.

Odpowiedz
avatar kotwszafie
0 28

Ja bym radziła Autorce przemyśleć, kogo nie lubi. Bo może nie ma co się rzucać na dzieci, a raczej nie lubić rodziców? Tylko że jak się zacznie mieć taką agresję wobec wszystkich, którzy są inni i żyją inaczej niż nam się podoba, to pozostanie nam jedynie wyprowadzenie się do głuszy i przebywanie z idealnym sobą. I sory, ale leków przy hałasie nie umieć wydać? To może czas na zmianę pracy albo jakiś trening koncentracji, bo to jednak brzmi lekko histerycznie.

Odpowiedz
avatar Pelococta
6 10

@kotwszafie: zgadzam się z drugą częścią. Zachowanie dziecka to swoją drogą, ale brak umiejętności pracy w niesprzyjających warunkach... hm hm. Tym bardziej że autorka nie pracuje na budowie, niesprzyjające warunki nie oznaczają tu gradu, burzy, lecących cegieł czy innych podobnych. To apteka, psia mać.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
1 13

@Pelococta: Mam czesto NAPRAWDĘ duży ruch w aptece, i nie mam z tym problemu. ale jakbyś słyszała ten pisk to nie wiem czy byś dała rade. Pracowałam naprawdę w różnych miejscach, jeszcze zanim farmaceutą zostałam, często w brudzie, hałasie, i stresie, i jedyne co mnie naprawdę dekoncentruje to BARDZO głośno wrzeszczące dziecko. nie wiem czemu, może jakiś defekt mam. Pracowałam jako początkujący farmaceuta w aptekach Medycznych (nie ma już tych pseudoaptek, mogę pisać o tym), pracowałam na otwarciu 14 godzin, bo rozdawali dla pierwszych 1000 osób 10 zł, wiesz co się tam działo? Piekło Dantego to pestka przy tym. 3 ochroniarzy musiało być bo by się ludzie pobili. i jakos dałam radę zawsze. Uwazam że koncentrację mam w miarę dobrą. Poza tym lubie ten zawód jak cholera, ludzi też staram się lubić, częściej jednak mam pacjentów po których mój dzień nabiera barw, a jak wstaję to na skrzydłach . I dlatego jeden dziennie taki przypadek mnie zasmuca. a piekielni to idealny portal żeby ponarzekac na piekielnych :)

Odpowiedz
avatar sparxx
8 10

A nie możesz powiedzieć że dopóki nie będzie spokoju, to leki nie będą wydawane i zamknąć okienko? Jeżeli matka nie była jedyną osobą przy okienku, to pozostali klienci szybciutko by naprostowali oboje albo wyegzekwowali opuszczenie apteki.

Odpowiedz
avatar Vella
5 9

Ok, rozumiem.panią, ignorujmy więc. Tylko ja się skupić nie mogę, nie wolno mi ryzykować, że złą dawkę leku wydam, więc przeczekajmy tę drobną niedyspozycję pani synka. Państwa w kolejce bardzo przepraszam, wznowimy wydawanie leków gdy uda mi się już obsłużyć tę klientkę...

Odpowiedz
avatar Aptekara85
0 2

@Vella: niestety było rano, niedziela, nikogo poza ta matką z dzieckiem. nie mogę okienka zamknąć, bo u nas w aptece polikwidowali szyby.

Odpowiedz
avatar Fergi
0 18

A mnie się wydaje że jeśli już ktoś tu jest piekielny to matki tych dzieci,i niestety Ty autorko też, pisząc tak o dzieciach.Ja rozumiem że takie ich zachowanie może uprzykrzyć prace, ale naprawde uważasz że, 2 latek jest na tyle "duży" żeby to zrozumieć , robi to złośliwe bo to zły bachor,potwór, gówniarz, pomiot z piekła rodem.Może pomyśl trochę bo nie tylko z powodu błędów się tego czytać nie da.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
-1 9

@Fergi: Tak jak napisałam ileś komentarzy wcześniej : jak lekko dokazuje, to zagaduje często, odwrócę uwagę, albo coś wytłumaczę i ZAWSZE działa. dziecko rozsądnie wychowane da sobie wytłumaczyć, nawet niespełna dwuletnie. Do mnie do apteki przychodzi dużo dzieci i z pomocą rodziców zawsze udaje mi się uspokoić takiego dzieciaczka. często z apteki uśmiechnięte wychodzi, a weszło zasmarkane i płaczące. Z mojego doświadczenia wnioskuję, że dziecko które chodzi jako tako da też sobie wytłumaczyć, że czegoś mu sie nie kupi. Nawet jeśli trochę popłacze to sie uspokaja.

Odpowiedz
avatar Fergi
-3 3

@Aptekara85: tymbardziej to co piszesz potwierdza że winić powinnaś rodziców a nie dzieci wyzywać od bachorów , nawet jeśli robisz to tylko tutaj,

Odpowiedz
avatar Aptekara85
0 2

@kotwszafie: Nigdy nigdzie nie zagadałaś coś miłego do cudzego dziecka? ustawiać nie ustawiam, bo nie moje i nie mam takiego prawa, ale czasem jak sytuacja pozwoli to coś zagadam. nawet kiedyś z jednym dzieckiem które porozwalało układałam razem kosmetyki, to teraz jak przychodzi to zawsze podchodzi do mojego stanowiska i się wita jak z ciocia prawie

Odpowiedz
avatar misiafaraona
14 14

Nic dziwnego, że bachorek drze pysk, skoro w końcu dostaje to co chciał.

Odpowiedz
avatar jucha
1 13

serio? Nie możesz się skupić, bo JEDNO dziecko krzyczy?Pielęgniarka na oddziale noworodków oczywiście nie podaje leków i nie robi nic odpowiedzialnego. Podobnie panie w przedszkolach i żłobkach.Ty też WYBRAŁAŚ pracę z ludźmi i wiedziałaś na co się decydujesz.To może przenieś się na produkcję, tam pracodawca zapewni ci ciszę.......

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@jucha: Cisza na produkcji? o.O Moja miłość pracuje na produkcji i wszyscy na zmianie chodzą w zatyczkach do uszu / słuchawkach dokanałowych, bo obok jest tłocznia bębnów do pralek (= ciągłe zgrzytanie, odgłosy zgniatania metalu, łupanie tymi bębnami itp.), a i na samej hali wtryskarki zbyt ciche nie są...

Odpowiedz
avatar Vella
4 8

@Aptekara85: Ależ to żadne "niestety", to bardzo dobra sytuacja. nie ma kolejki. nikt nie ucierpi, nikt nie poleci ze skargą. Okienka zamknąć nie możesz, bo to odmowa sprzedaży, ale wystarczyło się zatrzymać. nie obsługiwać. Baba stoi, bachor jej się drze, a aptekarka z firmowym uśmiechem nr 5 czeka spokojnie aż sobie matka z dzieckiem poradzi. Możesz nucić w myślach, a w wersji niegrzecznej zatkać uszy ;-) Albo dzieciaka uciszy, albo zakupów nie zrobi, bardzo wychowawcze :-)

Odpowiedz
avatar Aptekara85
2 2

@jucha: cisza na produkcji, chyba materaców. Ciekawe czemu wiekszość pracodawców na produkcji funduje pracownikom stopery albo słuchawki

Odpowiedz
avatar Aptekara85
1 1

@Vella: Chyba następnym razem rzeczywiście ostentacyjnie stopery założę :)

Odpowiedz
avatar marekp
4 12

Jakby odwiedzili was znajomi w domu z drącym się bez przerwy dzieckiem, które dodatkowo zrzuca przedmioty z mebli, palcuje wczoraj umyte okna, wyrzuca jedzenie z psiej miski spuszcza raz za razem wodę w toalecie, z nudów trzaska drzwiami w wolnej chwili przyduszając kota - a znajomi spokojnie pijąc kawę przekonywali was, żeby nie zwracać na ich pociechę uwagi - to jaka byłaby wasza reakcja? Pozwolilibyście na te zachowania a może wyprosili znajomych z domu, a może uśmiechali się przez łzy i błagali w myślach żeby już sobie poszli. I ciekawe jakbyście zareagowali na zapowiedź kolejnych odwiedzin. Oczywiście do dzieci nie można mieć pretensji, że ich rodzice wychować nie potrafią. Ale z drugiej strony jak cię pies pogryzie to usypiają psa a nie właściciela, który nie potrafił psa wychować. Nawet na placu zabaw dzieci muszą przestrzegać pewnych norm, tym którzy tego nie rozumieją mam do powiedzenia jedno - cieszę się że was nie znam.

Odpowiedz
avatar kotwszafie
1 5

@marekp: No cóż, przykro mi, że muszę to Tobie klarować, ale wizyta znajomych to nie to samo, co zakupy w aptece. Pies to nie to samo, co dziecko. A normy dla pięciolatka nie są takie same, jak dla dwulatka. I ps. ale na placu zabaw dzieci nie stoją w ciszy w kolejce, żeby wejść na np. zjeżdżalnię.

Odpowiedz
avatar marekp
-1 5

@kotwszafie: :), jestem pewien, że nie jest ci przykro - ale pomyśl - w kościele też pozwalasz żeby dziecko biegało przewracało świece lub wsypywało piasek do wody święconej? Przecież to czysta radość dla księdza /jak i reszty uczestników mszy/ - no i w końcu wybrał pracę z ludźmi, jak mu nie pasuje może zostać ogrodnikiem. Reguły obowiązują wszędzie - mogą obowiązywać różne dla różnych miejsc, ale pewne reguły są uniwersale i obowiązują wszędzie. Na placu zabaw nie przyglądałabyś się spokojnie gdyby jedno z dzieci zabierało innym zabawki, obrzucało piaskiem czy patykami etc. Zaczekasz aż mu przejdzie lub wyrośnie z tego czy reagujesz? A jeśli to w twoje dziecko będzie rzucać patykami? Czy do kosmetyczki lub nocny seans w kinie też zabierzesz dziecko? Rozumiem autorkę i w takich momentach często tylko się uspokajam w myślach żeby nie wybuchnąć. Ale często myślę "ty głupia krowo czy ty nie widzisz że masz dziecko? i czy nie widzisz co ono robi?". Na razie to jest małe "biedne" dziecko. Ale za chwilę to już będzie nastolatek i wtedy już nie będzie taki biedny. I nie jeden nie chciałby się z nim spotkać wieczorem w parku jak już wyrośnie i przestanie być nastolatkiem.

Odpowiedz
avatar karioka
-2 2

@marekp: To nie są argumenty. Jak ktoś nie ma pojęcia o dzieciach, to pisze takie brednie.

Odpowiedz
avatar Shapster
1 1

@marekp: I tu jest wypowiedz trafiona w sedno. Prawda jest taka, że 90% winy za to jak zachowują się dzieci ponoszą rodzice i ich "wychowanie". Fakt, że nawet najgrzeczniejsze dziecko potrafi pokazać rogi, ale jeśli rodzic odpowiednio je wychowuje to potrafi w miarę szybko doprowadzić do porządku. Odnośnie zaś tego, że CZASAMI z podkreśleniem słowa CZASAMI dobrze jest przeczekać taki atak histerii u dziecka to akurat prawda tylko... jak dziecko ma 2-3 latka i przechodzi bunt dziecięcy a nie u szkraba lat 5, który zaraz pójdzie do szkoły.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
1 1

@paskuda28: Mamusia miała wszystko adekwatnie poniżej pleców.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
1 1

@Shapster: niestety rodzic mógłby dla dobra innych przeczekać atak histerii gdzieś na zewnątrz. ja bym tak zrobiła. widziałam dzieci które widząc że inne osoby w aptece mają dość wrzasków wrzeszczy jeszcze głośniej żeby zawstydzić rodziców.

Odpowiedz
avatar kotwszafie
-1 1

@marekp: Nie chadzam do kościoła, nie wszyscy w tym kraju są wierzący, wyobraź sobie. Wiesz, może masz i jakąś rację, ale przytaczasz argumenty tak od czapy, że aż nie wiadomo, jak reagować. Zestawiasz na równi pójście do sklepu-apteki z nocnym seansem, epizod złości parolatka z grasującym w parku młodocianym złoczyńcą... Przecież to nie ma sensu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 listopada 2014 o 20:47

avatar paskuda28
2 4

Popieram i współczuje :) też nie znosze bachorów.... Czasem jeszcze gorsi są niestety rodzice.. I tak dobrze że matka nie nafuczała na ciebie..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Alleluja, nie jestem jedyna! :) Mnie do szału doprowadzają bachory typu "połączenie huraganu z syreną alarmową", a ich hodowców (bo rodzicami ciężko to nazwać), z tą ich wieczną śpiewką "to tylko dzieci", mam ochotę związać, zamknąć w wytłumionym pomieszczeniu i przez 20h non stop katować ich najbardziej znienawidzonymi przez nich dźwiękami, niech poczują na własnej skórze, że "przemoc dźwiękowa" istnieje. ;)

Odpowiedz
avatar Aptekara85
2 2

@DeadAgain: Hodowcy to bardzo odpowiednie określenie. Szkoda że nie wpadłam sama na to :)

Odpowiedz
avatar fujative
-2 4

To jest smieszne. Co to sa za problemy,ze dziecko placze OBOK i Nie mozna sie skupic? To jest praca z ludzmi a nie z komputerem. Jestem dentysta ,co bys zrobila jakby przyszli do Ciebie z malym placzacymd zieckiem i jeszcze miala mu zrobic w buzi jakis zabieg?? To sa podstawowe,socjalne rzeczy ktore sie w zyciu zdazaja ze 2 latek placze... Jak dzieciak jest rozpieszczny to wina rodzicow,ale nie miejmy do dzieciora pretensji ze placze,panikuje czy co on tam robi. Zdazaja sie zlosliwe dzieci itd,ale bez przesady. jestem mlodszy od ciebie (wnioskuje ze 85 to Twoj rocznik) iprzeraza mnie taka zgryzliwosc do dzieci na poziomie 60letniej starej pannyktora dostaje migreny od placzu dziecka. (ile ta sytuacja trwala? 5-10min)

Odpowiedz
avatar Aptekara85
0 2

@fujative: Dlatego zostałam farmaceutą a nie dentystą. Chciałam jeszcze zostać chirurgiem (ale to jednak niesamowicie duża odpowiedzialność) albo "zimnym Chirurgiem" (ale jednak wolę kontakt z żywymi osobnikami rodzaju ludzkiego). Tekst pisałam w stanie silnego wzburzenia. a poza tym nie sądzę żeby opis w stylu "słodki aniołek nieco nadużywający swych strun głosowych w celu nakłonienia swojej mamusi na zakup środków mających zaspokoić pragnienie owego dzieciątka na słodycze" był adekwatny do sytuacji.

Odpowiedz
avatar Aptekara85
1 1

@fujative: Poza tym to nie był płacz tylko ryk. Wrzask. Cos niesamowitego. Mam dość szeroką skalę głosu (podobno sopran dramatyczny...) ale za każdym razem jak słyszę coś takiego to ciężko mi uwierzyć że takie dźwięki jest w stanie z siebie wydawać (jak by nie patrząc) człowiek. Taka mała dygresja (w formie żartu nie bierz za bardzo do siebie) - mam fobię na dentystów i zawsze uważałam że dentysta = sadysta, skoro lubi ludzi na żywca wiercić :D Na wizyty kontrolne chodzę, żeby nie było :P

Odpowiedz
avatar diamorphine
-1 1

@Aptekara85: To w końcu jesteś farmaceutą czy technikiem farmaceutycznym?

Odpowiedz
avatar Kamisha
2 2

No to wychowała dzieciaka... I mówię tu o jej ostatecznej decyzji o zakupie tego, czego pomiot żądał. Ostatnio spotkała mnie identyczna sytuacja [tylko o mniejszym natężeniu hałasu], kiedy dwie kobiety przy kasie próbowały wytłumaczyć dziecku, że nie dostanie towaru, dopóki nie zapłacą. Ale w końcu uległy jego zawołaniom w stylu "mama, gulcik, mama daj, moje, daj, daj, moooje!" i odpakowaly mu jakiegoś kabanosa. Noo, teraz to na pewno będzie wiedział, że nie wolno drzeć japy przy kasie i żądać.

Odpowiedz
avatar anika1983
1 3

nie czuję się idealną matką, w żadnym wypadku, ale nigdy przenigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, aby mój syn cokolwiek wymuszał krzykiem czy płaczem w sklepie, wielokrotnie mogłam z nim pójść do sklepu z zabawkami czy na dział z zabawkami w markecie i wyjść stamtąd nic nie kupując bez nawet słowa pretensji z jego strony. Zdarza mi się zwracać uwagę innym rodzicom na temat zachowania ich bachorów (np. w restauracji dziecko nawalające łyżką w stół, po paru minutach w końcu miałam dość), a, że sama nie wyglądam jakbym w ogóle miała dziecko (a syn ma ponad 12 lat), to muszę się nasłuchać historyjek jak to się nie znam bo sama dzieci nie mam

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

i dlatego ja dissuje takie matki dracych ryja potworow od razu, bo nie mam ochoty w sklepie czy knajpie sluchac wrzaskow niewychowanego bachora, a mamusia albo dzieciaka ucisza, zdziwiona, albo robi krotka pyskowke obraza sie i wychodzi, po czym wszyscy mamy ja z glowy ;)

Odpowiedz
Udostępnij