Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historii o służbie zdrowia było już wiele, czas na moją. Jakiś miesiąc…

Historii o służbie zdrowia było już wiele, czas na moją.

Jakiś miesiąc temu byłam razem z chłopakiem na koncercie. Jak to na tego typu imprezach bywa wypiłam kilka piw. Nie byłam w sztok pijana, po prostu kilka piw wypitych w ciągu 6-8 godzin, dużo "tańczenia".

Pech chciał, że gdy próbowałam opuścić pogo (podczas występu ostatniego zespołu) oberwałam w głowę. Niestety tak niefortunnie, że zrobiło mi się nagle ciemno i muzyka zrobiła się jakby o wiele głośniejsza i zaczęłam mieć nudności. Poszłam usiąść pod ścianą, jednak po chwili okazało się, że nie jestem w stanie siedzieć i położyłam się pod ścianą i zatkałam uszy by nie słyszeć wszystkiego tak głośno. Pomijam fakt, że leżącą pod ścianą osobą zainteresowało się tylko dwóch chłopaków, w końcu to nie ich sprawa, może myśleli, że zwyczajnie przesadziłam z alkoholem.

Gdy zespół skończył grać zostałam odnaleziona przez mojego chłopaka. Jak usłyszał, że czuję się źle i nie pamiętam około pół godziny uparł się, że zaprowadzi mnie do ratowników medycznych, którzy zabezpieczali imprezę. Niechętnie ale dałam się zaprowadzić.

Ratownicy pełen profesjonalizm. Zrobili jakieś badania, które mogli wykonać w karetce i stwierdzili, że konieczne jest odwiezienie mnie do szpitala gdyż jak stwierdzili reakcje neurologiczne nie są do końca w porządku.

W szpitalu na początku było w porządku, zostałam zawieziona na tomografię komputerową a potem na jakąś salę gdzie leżeli inni ludzie.

Pierwsza dziwna sprawa. W sali leży kilka osób w tym mężczyzna, spodnie i majtki opuszczone do kostek, wszystko na wierzchu, pan wygląda na skrępowanego. Parawany stoją- w kącie sali, nikt nie pomyślał, że może by tak pana zasłonić od innych ludzi.

Sprawa druga. Przyszła Pani chyba pielęgniarka czy nie wiem kto. Spisuje ode mnie dane różne oraz pyta o to kogo upoważniam do informowania o moim stanie zdrowia. Dyktuję Pani dane mojego chłopaka. Pani pyta kim dla mnie jest ta osoba, odpowiadam, że chłopakiem. Zobaczyłam tylko skrzywioną minę. Jak się później dowiedziałam od chłopaka, gdy się tylko dostał do szpitala usiłował się dowiedzieć, co mi jest, czy mnie dziś wypuszczą czy raczej zostanę dłużej. Informacji nie otrzymał gdyż podobno nikogo nie upoważniłam.

Ogólnie Panie (chyba pielęgniarki czy tam lekarki- nie wiem, nie znam się) cały czas urządzały sobie pogawędki na temat ducha kradnącego w szpitalu i oglądały telewizor, czasem też komentowały zachowanie pacjentów, którzy byli tam wcześniej. Starsza pani z łóżka obok woła o basen. -Zaraz- odpowiada znudzona pielęgniarka. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy zanim starsza pani doczekała się basenu.

Z za ściany słuchać ożywioną rozmowę. Do rejestracji przyszedł dość młody chłopak, z bólem oka, pielęgniarka/ rejestratorka mówi żeby szedł gdzieś indziej, chłopak zaczął się denerwować, że nikt nie chce mu pomóc, że czeka dwie godziny, tylko po to żeby dowiedzieć się, że tu mu jednak nie pomogą. Co działo się na zewnątrz wiem z relacji chłopaka. Pani wraca do sali obserwacyjnej i wraz z innymi śmieją się z chłopaka, dalej nie reagując na stęki, jęki i prośby innych pacjentów. Najbardziej wkurzyło mnie, że pani śmiała się z argumentu chłopaka, że płaci składki i mu się chyba coś należy. Według niej osoba urodzona w roczniku '89 za krótko płaci składki, żeby móc się czegokolwiek dowiedzieć.

Korytarz, którym wieziono mnie na tomografię cały obrzygany, a w łazience w której byłam kefelki, umywalka i sedes obryzgane krwią. Gdy zgłosiłam to paniom usłyszałam tylko, ze to nie ich sprawa.

Około 7 rano przyszedł lekarz. Wręczył mi wypis i kazał sobie iść do domu. Na pytanie co mi jest powiedział, że wszystko jest w wypisie. Zmęczona (ponad 24h bez snu) zabrałam go i poszłam z chłopakiem do domu. Dopiero w domu przeczytałam wypis. Lekarz napisał w nim, że byłam pijana (tak, użył właśnie takiego sformułowania, trochę mało medyczne wg. mnie ale ok) i że po wytrzeźwieniu wszelkie dolegliwości mi przeszły. Problem w tym, że nie przeszły, głowa nadal bolała, drobne zaniki pamięci i problemy z koordynacją ruchową utrzymywały się jeszcze ze dwa dni. Nikt przez całe 4 godziny, gdy tam leżałam nie zapytał mnie czy czuję się już lepiej, przed wyjściem też nikt się nie zapytał a lekarz pierwszy i ostatni raz widział mnie przy biurku, gdy odbierałam wypis.

Fakt, mogłam przeczytać wypis zanim jeszcze sobie poszłam do domu, moje jedyne usprawiedliwienie jest takie, że nadal bolała mnie głowa i byłam bardzo zmęczona.

Podobno to najlepszy szpital w mieście. Aż strach pomyśleć co byłoby w takim cieszącym się sławą najgorszego.

szpital

by Malibu
Dodaj nowy komentarz
avatar Dragonow
2 4

a ktoś klaskał? ;P bo kiepska bajka :) ja proponuje jeszcze dorzucić zombie i smoka :D

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 8

Uwierzę w brud, uwierzę w pielęgniarki nie garnące się do pracy i opowiadające sobie anegdoty o pacjentach. W lekarza SOR, który pacjenta zobaczył dopiero przy wydawaniu wypisu nie uwierzę. Kto zebrał z tobą wywiad by wiedzieć dlaczego przyszłaś? Kto cię zbadał? Kto zlecił ci tomografię? Ktoś musiał na to wystawić skierowania, a skoro to zrobił, to musiał wiedzieć co się z tobą dzieje. Skoro napisał, że byłaś pijana, to musiał też czuć od ciebie alkohol, a pewnie nie dało się tego wywąchać na dużą odległość.

Odpowiedz
avatar MaybeXX
6 6

@fak_dak: Przecież pisała, że miała zaniki pamięci ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

@fak_dak: Masz rację, ktoś to musiał zrobić. Ale autorka ma prawo nie wiedzieć. W końcu dostała solidnie przez łeb. Skoro nie odróżniała pielęgniarek od lekarek - musiało być z nią nie najlepiej. Tak że tomografię kojarzy, ale kto ją zlecał - już nie. Pewnie też nie pamięta, czy pobierano jej krew, na przykład (albo również) na zawartość alkoholu. TY mi powiedz - bo się lepiej na tym znasz - czy lekarz w wypisie ma prawo napisać, że pacjent był pijany - nie mając na to potwierdzenia w dokumentacji? Jak się czuje od kogoś alkohol - nie oznacza to zaraz, że ktoś jest nawalony, chyba, że mu się dodatkowo jęzor plącze i na nogach ustać mu ciężko. Ale w przypadku autorki takie objawy mogły być również wynikiem kontuzji na mózgu. Pacjent "po spożyciu" na pogotowiu ma przegwizdane...

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
0 0

@Armagedon: Skąd wiesz, że nie było wykonane badanie stężenia alkoholu we krwi? Skoro autorka nie odróżniała pielęgniarek od lekarzy i nie kojarzy kto jej zlecił tomografię to zapewne nie pamięta też, że pobierali jej krew na badania. A skoro objawy jakie zgłaszała mogły być również skutkiem silnego upojenia alkoholowego wątpię by tego poziomu nie zbadano. Zapewnienia pacjentki, że "to było tylko kilka piw"w takiej sytuacji można pod tramwaj podłożyć. Każdy tak powie. Autorko - zdecyduj się. Albo wielu rzeczy nie pamiętasz (tak z powodu urazu głowy jak i upojenia alkoholowego) albo pamiętasz wszystko w tym to, że cię nie zbadano. Fak dak ma rację - nikt na oko CT i reszty badań nie zlecił. Nikt nie zmyślił całej karty wypisowej. Logicznym się wydaje, że pewnych rzeczy twój mózg nie zarejestrował. Co do obrzyganego korytarza zaś - prawdopodobnie nie byłaś jedyną osobą przywiezioną do tego szpitala z tamtej imprezy.

Odpowiedz
avatar Malibu
-1 1

@fak_dak: Masz rację. Gdy przywieziono mnie na oddział pojawiła się jakaś babeczka, zapytała czy dalej kiepsko się czuję i czy nie jestem w ciązy i o coś tam jeszcze czego już nie pamiętam. Musiałam nie skojarzyć jej z funkcją lekarza dlatego, że osoba od której dostałam wypis była mężczyzną i miała też inny "uniform". Chodziło mi raczej o to, że w szpitalu spędziłam około 4 godzin i od momentu zrobienia tomografii nikt nie zapytał o poprawę mojego stanu a w wypisie stwierdzono, że wszystko w porządku choć nie było. Wywiad zdaje się został przekazany przez ratowników medycznych, którzy mnie na ten oddział przywieźli. Co do tego, że napisali że byłam pijana. Nie mam pretensji, że to ujęli- w końcu sama im powiedziałam w przybliżeniu ile wypiłam. Raczej rozśmieszył mnie fakt, że użyte zostało stwierdzenie "pijana"- myślałam, że są bardziej medyczne określenia na ten stan jak np. pod wpływem alkoholu.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 3

@Nietoperzyca: Uroczyście oświadczam, że moja wypowiedź od pierwszego słowa po ostatnie jest żartobliwie-ironiczna. Czy to naprawdę aż tak bardzo nie rzuca się w oczy? Określenia "solidnie przez łeb", "musiało być z nią nie najlepiej", "jęzor plącze", "ustać mu ciężko", "kontuzji na mózgu" - chyba nie świadczą o całkowitej powadze wypowiedzi? Nie, nie będę zaznaczać w postach "uwaga ironia!", bo to jest idiotyczne. Zwykle ufam intuicji czytelników. Pewnie na wyrost.

Odpowiedz
avatar Bydle
12 12

„Około 7 rano przyszedł lekarz. Wręczył mi wypis” Wrzuć skan epikryzy...

Odpowiedz
avatar Malibu
0 0

@Bydle: Oczywiście, jeśli tylko zdecydujesz się poczekać najpóźniej do wtorku. Aktualnie jestem u rodziców więc będę mogła go znaleźć dopiero po powrocie.

Odpowiedz
avatar Bydle
12 12

@Malibu: Jutro będzie kolejny wtorek. Doczekamy się tej epikryzy, czy też może ona zmyślona?

Odpowiedz
Udostępnij