Byłam ostatnio w małym sklepie, gdzie towar podaje sprzedawca. Kolejka była spora, więc stanęłam grzecznie i czekam. Była również pani z dzieckiem.
Dziewczynka około 5 lat, darła się wniebogłosy. Każdy na swój sposób znosił ten wrzask, bo jednak wiadomo dzieci czasem płaczą, czy krzyczą i niekoniecznie jest to wina matki, a zakupy zrobić trzeba. Ekspedientka się uwijała jak mogła, zaproponowała, że panią z dzieckiem obsłuży poza kolejką, wszyscy wyrozumiali, no po prostu wzorowa reakcja. Ale pani mama nie skorzystała z przywileju, bo co się okazało w kolejce stoi jej mąż, a ona tylko towarzyszy.
I nie, nie podpowiada co trzeba jeszcze kupić, nie uspokaja dziecka. Po prostu stoi, a córeczka się drze.
Szkoda, że nie zorientowali się, że ludzie ledwie to znoszą, a ekspedientka nie słyszy klientów i na odwrót. Ot rodzinne zakupy.
Kiedyś zwróciłam uwagę takiej mamusi której dwa wyjce roznosiły Lidla, żeby je uspokoiła, ludzie mało mnie nie zjedli. Bo to dzieci, bawią się, a że pokrzyczą - to przecież nic się nie dzieje. Tylko że one wyły jak ranne łosie. Dlatego teraz nie zwracam uwagi, niech wyją. Skoro mamusi nie przeszkadza - to mnie też.
OdpowiedzBrak reakcji nie koniecznie musiał wynikać z olania problemu czy „bezstresowego” wychowania. Niektóre dzieci próbują ile da się wymusić na rodzicach krzykiem. Liczą na to, że wstyd wobec innych klientów zmusi opiekunów do ustąpienia „dla świętego spokoju”. Ignorowanie ryczącego dziecka jest dyskomfortem dla kolejki, ale daje bachorowi do zrozumienia, że szantażem pt. „bo narobię wam wstydu na cały sklep” nic nie wskóra.
Odpowiedz@Nietoperzyca: Racja! Prawda jest taka, że dla wspólnego dobra trzeba ignorować. Im bardziej sie ignoruje, tym większa szansa, że nie powtórzy się to w przyszłości. Ja kilka razy stałam nad moim leżącym na chodniku, wierzgającym i wyjącym (wówczas) dwulatkiem. Wewnątrz - umierałam, na zewnątrz - oaza spokoju. I działa, po kilku takich epizodach załapał, że nic tak nie wymusi, i już więcej nie próbował, a minęło dużo czasu.
Odpowiedz@Nietoperzyca: skuteczne (aczkolwiek może być ambarasujące) jest też zacząć ryczeć jak łoś. dziecku chęć szantażu od razu przechodzi.
Odpowiedz@Nietoperzyca: Ale jeżeli zakupy robi kto inny to naprawdę można by takie wyjące dziecko wyprowadzić ze sklepu. Niech się drze na zewnątrz a nie uprzykrza życia innym gdy nie ma takiej konieczności.
OdpowiedzNo ja to wszystko rozuumiem, ale ta pani nawet nie stała w kolejce. Zakupy robił jej mąż. Nikt nie ma ochoty wysluchiwać wyjącego dziecka, ktorego nawet nie musieli wprowadzać do sklepu, wiedząc, że będzie coś chciało.
OdpowiedzMój ojciec kiedyś, wobec braku reakcji rodziców, wrzasnął na bachora "ciszaaaa!!!!!!!!" . Oburzenie rodziców było. Cisza też. Bachor się zorientował, że ma silniejszego od siebie i zamknął jadaczkę. Można.
Odpowiedz