Przez wspólną znajomą zapoznałem naprawdę fajną dziewczynę, tak się złożyło że umówiliśmy się na kawę. Jako dżentelmen przepuściłem ją w drzwiach, zostałem poinformowany że nie powinienem tego robić, bo to seksistowskie.
Jak się łatwo domyślić, podczas rozmowy przy kawie na tapetę padł temat równouprawnienia. Rzuciłem tekstem chyba wszystkim doskonale znanym "równouprawnienie kończy się jak trzeba wnieść lodówkę na czwarte piętro". Dostałem odpowiedź, że w takim wypadku facet powinien być dżentelmenem. Przypomniałem sytuację jak wchodziliśmy do kawiarni i powiedziałem, że w takim razie wnoszenie wyżej wspomnianej lodówki przez faceta jest strasznie seksistowskim zachowaniem. Tu koleżanka stwierdziła, że to jest po prostu męskie zajęcie. No to pytam gdzie jest to równouprawnienie? Skoro faceci noszą ciężkie rzeczy, to niech robią to i kobiety. Tu zostałem poinformowany, że ja tego po prostu nie rozumiem, że kobiety się do tego nie nadają. I tu padło moje pytanie "skoro zdajesz sobie sprawę, że są zajęcia przeznaczone tylko dla mężczyzn to po jaką cholerę ci to równouprawnienie?". Koleżanka odpowiedziała dając mi w twarz i mówiąc przy tym, że jestem męską szowinistyczną świnią, po czym wyszła.
Tak, rachunek został mi do zapłacenia, a płacenie całego rachunku przez faceta ponoć także jest seksistowskie...
Strasznie mnie denerwują takie pseudo-feministki. Przynajmniej się przekonałeś jaka jest już na pierwszej randce.
Odpowiedz@bobylon89: Feminizm taki, który kiedyś rzeczywiście istniał nie ma nic wspólnego z obecnym pseudo-feminizmem. No, może jedynie nazwę, za której używanie przywódczynie ruchu feministycznego w grobach się przewracają.
OdpowiedzPrzynajmniej uniknąłeś przyszłych problemów
OdpowiedzNie uważam, że równouprawnienie jest czymś dobrym. Czyli generalnie jestem po twojej stronie, ale niestety nie mogę się oprzeć wrażeniu, że twoje argumentowanie było po prostu infantylne.
Odpowiedz@Devotchka: Tak, a jej argumenty były bardzo rzeczowe...
Odpowiedz@PooH77: Pewnie, szczególnie ten liść o tym świadczy :P.
Odpowiedz@Devotchka: Równouprawnienie powinno dotyczyć spraw typu równe płace na tym samym stanowisku bez względu na płeć, a nie głupot jak przepuszczanie osoby pierwszej w drzwiach. Toć to sprawa kultury, a nie praw. :P
Odpowiedz@Devotchka: Odpowiadał po prostu argumentami na poziomie rozmówczyni. Jak widać ich sens i logika i tak spowodowały, że dziewczynie nie pozostało nic innego jak bronić swoich przekonań liściem i szybką ewakuacją.
Odpowiedz@PooH77: Oczywiście ona była niezwykle tępa. Nie zmienia to faktu, że autor nie powinien zachowywać się tak samo. "Nie dyskutuj z głupszym, bo sprowadzi Cię do swojego poziomu i pokona swoim doświadczeniem".
OdpowiedzSmutno, ale nie zrażaj się bo są na świecie jeszcze normalne dziewczyny :)
OdpowiedzPrzez "fajną" rozumiesz - ładną? Bardzo nawet ;)? Bo wcale, jak się okazuje, fajna nie jest...
Odpowiedz@PooH77: No pewnie, bo tylko to się liczy. Ładna = fajna. I to "zapoznałem", rzyg i paw, ode mnie minus.
Odpowiedz@TrisMoszfajka: Ode mnie również. Jak masz problem z utrzymaniem zawartości żołądka - zgłoś się do lekarza.
OdpowiedzTekst o lodówce jest wtórny i durny. Twoim zdaniem każdy facet wniesie sam lodówkę na 4 piętro? Większość ludzi zatrudnia ekipę lub prosi kogoś o pomoc. Niezależnie od płci. I jest różnica pomiędzy prawami, a fizycznymi ograniczeniami.
Odpowiedz@ynka: aha czyli równouprawnienia tylko tam gdzie pasuje a reszta to przesada?
Odpowiedz@frems: Rozumiesz czym są fizyczne ograniczenia? Większość kobiet nie podniesie takiego ciężaru jak mężczyzna. To tak jakby kazać facetowi urodzić dziecko. Nie urodzi, bo nie może, jest do tego fizycznie nieprzystosowany. I nie, nie jestem feministką, a nawet mnie śmieszą te panie, choć twoja czepliwość też jest rozbawiająca.
Odpowiedz@GoHada: wiem ze każdy ma ograniczenia fizyczne, bardziej mi chodzi o sprawy prawne jak np. częstsze przyznawanie opieki nad dzieciakami kobietom.
Odpowiedz@frems: No i to jest właśnie przykład tego, że równouprawnienia w Polsce nie ma. Akurat ta sprawa z dziećmi działa w obie strony - np. w przypadku porzuconych (zwłaszcza na śmierć) dzieci, w Polsce karze się prawie wyłącznie kobiety! Dlatego warto się zastanowić i coś z tym zrobić, a nie pęcznieć z dumy po tekście lodówce. Co oczywiście nie zmienia faktu, że dziewczyna z historii wydaje się dość niezrównoważona ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 listopada 2014 o 14:58
@GoHada: Lol - ergo - z powodu o jakim wspomnialas - we WSZYSTKICH zawodach, gdzie sila fizyczna ma znaczenie, preferowani powinni byc mezczyzni, a jesli zatrudniona zostanie kobieta, to nizsza placa nie powinna byc przejawem dyskryminacja, a po prostu wyrazem nizszej efektywnosci pracownika prawda? Kobieta gornik, budowlaniec ale takze strazak, policjantka, zolniez - nie powinna miec pretensji ze zarabia mniej, ze wzgledu na "fizyczne ogranicznia" o ktorych wspominasz prawda?
Odpowiedz@ncc1701: i jak zostanie zatrudniony azjata to też nie powinien być przejaw rasizmu tylko wyrazem niższej efektywności stereotypowo drobnej i słabszej rasy. W ogóle w kopalniach to sami czarnoskórzy powinni pracować przecież są statystycznie najsilniejsi a kto w dzisiejszych czasach ma możliwości nagradzać każdego pracownika za wyniki jak stereotypami jest szybciej.
Odpowiedz@ynka: ograniczenia w tej kwestii to są w głowie - karnet na siłownię i jazda, kto paniom broni. Lodówka to nie TIR, który Pudzian przeciąga
Odpowiedz@ynka: Może dlatego, że faceci rzadziej rodzą? Trudno ich ukarać za poród w ukryciu i wyrzucenie płodu. :) A już bez ironii: często odpowiadają za współudział (ukrywanie albo nakłanianie). Twoja teza o nierównouprawnieniu jest wadliwa.
OdpowiedzJa bym przy rachunku powiedział: Dobra to aby nie być seksistowski ja płacą za siebie, a ty za siebie.
Odpowiedz@iks: Tu akurat nie masz racji. Płaci zawsze ten, kto zaprasza, chyba, że od początku ustalenia są inne. I na tym także polega równouprawnienie. Jeżeli zaprasza kobieta - to ona płaci, jeżeli facet - to facet. Ale można też uzgodnić wcześniej, że płacą po równo, albo każde za siebie. Jeżeli ZAPROSZONA kobieta zaznacza na wstępie, że za siebie płaci, to znaczy, że na pewno NIE CHCE czuć się zobowiązana.
Odpowiedz@Armagedon: "zapraszać" można też na inne sposoby. Znam dziewczynę co lubiła się pytać chłopaka: To gdzie idziemy na obiad? Takie drobne wymuszenie. Po kilku razach dostała odpowiedź: A gdzie zapraszasz? Po czym strzeliła focha.
OdpowiedzJakbyś oddał, był byś "damskim bokserem":)))Jak ona Ci przywaliła jest postępowa:)))Jak rozumiem feminizm pozwala na policzkowanie facetów:))))Nie zostanę feministką:)
OdpowiedzOde mnie masz mocne - przynajmniej miałeś jaja podjąć dyskusję (choć argumentami się nie popisałeś, ta lodówka, mimo iż sporo w niej racji, strasznie oklepana jest ;)) z tą "fe-fe-ministką" od siedmiu boleści...
Odpowiedz@Devotchka: kobiety nawet podstaw nie ogarniaja, a chca rownouprawnienia
OdpowiedzPowiedzenie "nie jestem feministką/feministą" to tak jakby powiedzieć "nie jestem za równouprawnieniem czarnych". Feminizm nie polega na tym żeby nie przypuszczać kobiet w drzwiach, feminizm walczy o równe prawa dla kobiet i mężczyzn. Równe, a nie takie same! Kobieta ma prawo zarabiać tyle samo co mężczyzna na tym samym stanowisku, jeżeli jest równie dobra jak on. Kobieta, jeżeli chce i jest wystarczająco silna i wytrzymała powinna móc pracować w kopalni. Tak jak facet może być fryzjerem czy opiekunem w przedszkolu. Kobieta nie jest gorsza, ale nie czarujmy się - jest inna, grunt żeby jej przez tą inność nie dyskryminować. To jest feminizm. A nie żadne tam owłosione nogi i staniki na stosie.
Odpowiedz@Mon: Właśnie szkoda, że przez być może lekko mylące określenie i głośne "wojujące feministki" feminizm może się negatywnie kojarzyć... a to przecież sprawa ludzka.
Odpowiedz@Mon: To był feminizm. 20 lat temu. Teraz priorytety ruchu się zmieniły, znaczenie słowa też. To trochę tak jak by upierać się że swastyka nie powinna budzić złych skojarzeń bo to symbol słońca. No niestety - był sobie symbol słońca ale został przejęty przez niedobrych ludzi i wykorzystany do innych celów. To samo stało się z feminizmem. Popieram równouprawnienie we wszystkich aspektach, ale jak ktoś mi mówi "jestem feministą/tką", zapala mi się ogromna czerwona lampka i jeszcze ie trafiło się żeby nie okazał się totalnym oszołomem. Przydało by się nowe określenie z którym faktycznie ludzie mogliby się identyfikować jednoznacznie.
Odpowiedz@zyxxx: raczej odwrotnie. To tak jakby teraz zebrała się grupa robiąca pod znakiem swastyki szlachetne rzeczy i próbowała przekonać, że swastyka to pozytywny znak. Symbol słońca to to był i jest nadal na wschodzie u nas był pod tym względem praktycznie nie znany.
OdpowiedzTak!!! i trza wprowadzić ukaz iż kobiety rodzom dziewczynki a faceci chłopców a za niestosowanie sie rozstrzeliwać!!!
OdpowiedzPrzynajmniej była, hm, szczera. W sensie... No, lepiej, że dowiedziałeś się od razu, z jaką kobietą masz do czynienia, bo związek z kimś o takich poglądach musi być... trudny. ;-)
OdpowiedzA ty dalbys rade sam wniesc lodowke na czwarte pietro?
Odpowiedz@cathyalto: Ja dałbym radę, ale turystyczną ;)
Odpowiedz@cathyalto: A kto mówi, że sam? Niech pomoże wnieść a nie żąda aby facet znalazł sobie kogoś do pomocy.
Odpowiedz@krogulec: Mój mąż jest szowinistyczną świnią, bo jak przy przeprowadzce chciałam mu pomóc wynieść rzeczoną lodówkę, to mnie przegonił i zawołał swojego ojca. Niestety jak się finalnie okazało, było to tak naprawdę gorszym rozwiązaniem, i wnosić już musiałam ja... A teść przecież facet z krwi i kości, nie to co ja, płocha niewiasta - i jak to wytłumaczysz... :)
OdpowiedzStrasznie dużo krzyku o ten feminizm. Jednakże pamiętajcie, drogie panie, że dzięki sufrażystkom macie prawa wyborcze, dzięki emancypantkom - prawo do uniwersyteckiej nauki, oraz pracy, a także, ogólnie dzięki kobiecym "buntom", możecie obcinać włosy na krótko, nosić spodnie, iść same do kina, czy restauracji. Dziś wydaje się to OCZYWISTE! Więc nie gardłujcie tak przeciw feminizmowi, bo JUŻ dla was bardzo wiele zrobił. A feminizm nie oznacza, że kobiety na siłę chcą być facetami i przejąć wszystkie ich obowiązki, jednocześnie ograniczając prawa. Feministka - to nie żarłoczna pirania, która najchętniej facetowi przegryzie gardło. Po prostu chce RÓWNYCH PRAW w każdym aspekcie życia. Jeśli uda się to osiągnąć - za sto lat dla wszystkich również będzie to oczywiste.
Odpowiedz@Armagedon: Ha, ale jest różnica pomiędzy walką o prawo do sprawiedliwego traktowania a obrażaniem się o to, że mężczyzna otworzył przed kobietą drzwi. Ta dziewczyna z historii raczej nie była taką "normalną" feministką. ;-)
Odpowiedz@wumisiak: Panienka owa jest głupia jak but, a taka z niej feministka, jak z mysiej rzyci wór na mąkę. Coś tam podsłuchała, coś podpatrzyła i pozuje na oryginalną, bo "ja jestem taka inna". Kobiety choćby z tej racji, że chodzą w ciąży muszą być czasem inaczej traktowane. Rzucać się, jak wesz na grzebieniu, bo facet przepuścił ją w drzwiach? Jak jej tak bardzo na tym zależało, powinna wychodząc przepuścić jego. Byłoby 1:1.
Odpowiedz@Armagedon: Tak jest!
Odpowiedz@Armagedon: Ale jakie równe traktowanie, w jakim aspekcie, bo to takie trochę mało klarowne. Rozróżnienie na kobiety i mężczyzn jest w przyrodzie nieprzypadkowe i niesie ze sobą daleko idące konsekwencje. Począwszy od reakcji na oksytocynę, poprzez reakcję na estro czy androgeny, a na aktywności konkretnych obszarów mózgu i przyroście istoty szarej w okresie macierzyństwa kończąc. Nie ma równości i nie będzie przez długi jeszcze okres, bo sama biologia podpowiada nam inne rozwiązania.
Odpowiedz@mailme3: Czyli sądzisz, że przyrost istoty szarej w okresie macierzyństwa, oraz inna reakcja na oksytocynę i hormony, upośledzają kobietę tak dalece, że nie powinna ona mieć praw wyborczych, możliwości nauki, lub wykonywania pracy, którą lubi? Ciekawy pogląd, nazwałabym go szowinizmem. Poza tym, ja nie piszę o "równym traktowaniu", a o RÓWNYCH PRAWACH. To zasadnicza różnica.
Odpowiedz@Armagedon: "Czyli sądzisz, że (...) że nie powinna ona mieć praw wyborczych, możliwości nauki," Czyli wmawiasz mi, że coś napisałem, choć nic takiego nie napisałem? Gdzie powiedziałem (czy napisałem), że tak sądzę? Nigdzie.
Odpowiedz@mailme3: No cóż, wyciągam po prostu logiczne wnioski. "Ale jakie równe traktowanie, w jakim aspekcie, bo to takie trochę mało klarowne. Rozróżnienie na kobiety i mężczyzn jest w przyrodzie nieprzypadkowe i niesie ze sobą daleko idące konsekwencje." Dokładnie to samo mówili mężczyźni (i wiele kobiet, a jakże), gdy ponad 100 lat temu (TYLKO 100 lat!) ówczesne feministki walczyły o prawa wyborcze, prawo do nauki na równi z mężczyznami i większą swobodę obyczajową. Faceci bronili swoich przywilejów jak niepodległości! Do dziś to zresztą czynią sugerując, jakoby kobieta nie powinna się pewnymi sprawami zajmować, bo biologia, bo hormony, bo macierzyństwo, bo ognisko domowe. Pierwszy z brzegu przykład - BABA ZA KIEROWNICĄ! Jeszcze dłuuuugo pokutować będzie stereotyp, że to głupia blondynka, co gazu od hamulca nie odróżnia, nigdy nie nauczy się płynnie ruszać, skręcać w lewo i na pewno nie wie, kto ma na drodze pierwszeństwo. Czyż nie?
Odpowiedz@Armagedon: "No cóż, wyciągam po prostu logiczne wnioski." Po prostu wmawiasz że coś powiedziałem, gdy tego nie powiedziałem. Przywołujesz jakieś populistyczne hasełka którymi wymachują jak szabelkami zwolennicy i przeciwnicy tzw. równouprawnienia. Powiem tak, gdyby matka natura nie przeznaczyła nam różnych zadań, rozmnażalibyśmy się przez pączkowanie (pomijam statystycznie nieistotną grupę ludzi z CAIS etc.) Więc mi nie wmawiaj tego, czego nie powiedziałem, bo rozdział nie jest tak czarno-biały, jak uważasz że ja myślę.
Odpowiedz@mailme3: "Przywołujesz jakieś populistyczne hasełka..." A konkretnie jakie? "...gdyby matka natura nie przeznaczyła nam różnych zadań, rozmnażalibyśmy się przez pączkowanie..." No nie do końca... Kobiety właściwie nie potrzebują do rozmnażania udziału samców. Mogą się zapładniać same przez partenogenezę. "...rozdział nie jest tak czarno-biały..." No i o to chodzi. Feministki uważają, że nie powinno być żadnych "rozdziałów". A twierdzenie, że kobieta jest "inna" (gorsza?), przez to, że rodzi dziecko - jest właśnie owym populistycznym hasełkiem. Kobiety istotnie są INNEJ płci, ale to nie znaczy, że można im płacić niższe pensje, lub zatrudniać na gorszych stanowiskach. Albo nie zatrudniać wcale wyrażając pogląd, że "matka natura" przeznaczyła dla nich inne "zadania". Znaczy - kompleksową obsługę samca.
Odpowiedz@Armagedon: "Przywołujesz jakieś populistyczne hasełka..." A konkretnie jakie? A konkretnie choćby te z postu z 14 listopada 2014 o 20:07 " Kobiety właściwie nie potrzebują do rozmnażania udziału samców. Mogą się zapładniać same przez partenogenezę." 1) Google daje link do jednego (sic!) artykułu opisującego udany eksperyment z ludzkim zarodkiem. (Scientific American, 2002) To jeszcze nie jest ludzka partenogeneza. I jeszcze długo nie będzie. Pan Woo i jego zespół prawdopodobnie oszukiwali publikując wyniki i ogłaszając, że im się to udało. Tak więc, na obecną chwilę, udane próby na myszach, w ściśle kontrolowanych warunkach nie oznaczają "że kobiety mogą". "Seksmisja" to nie był program naukowy, tylko komedia. 2) "...rozdział nie jest tak czarno-biały..." "No i o to chodzi. Feministki uważają, że nie powinno być żadnych "rozdziałów". " Zwłaszcza tych XX i XY, bo w końcu równouprawnienie. "Bitch, please" Wiesz, już to, że kobiety zupełnie inaczej niż mężczyźni reagują na oksytocnę wskazuje na odmienność. Receptory estro- i androgenowe to też nie przypadek. Podobnie jak aktywność mózgu. No i wspomniane wyżej XY i XX. Deal with it. 3) "A twierdzenie, że kobieta jest "inna" (gorsza?), przez to, że rodzi dziecko" Ktoś oprócz Ciebie twierdzi, że kobieta jest "gorsza"? Albo nie umiesz czytać, albo masz jakieś omamy, albo wciskasz mi coś, czego NIE POWIEDZIAŁEM. ---- Albo, co gorsza... ok. nie będę seksistowski (to żart!) Wydzielam go, by niektórzy zrozumieli, ze nijak ma się do dyskusji. ---- Wracając do tematu: NIKT, a na pewno NIE JA, tu nie twierdzi, że kobieta jest gorsza. Potrafisz to ogarnąć? Założenie odmienności nie oznacza klasyfikacji na lepszych czy gorszych. 4) "ale to nie znaczy, że można im płacić niższe pensje, lub zatrudniać na gorszych stanowiskach" Czy ktoś postuluje coś innego? Czy JA mówię, że dyskryminacja jest ok? Zauważam, że w niektórych dziedzinach, lub dokładniej, w niektórych specjalizacjach sprawują się lepiej kobiety a w niektórych mężczyźni. I, nie, to nie jest tak prosta sprawa, dokonać rozdziału, gdzie i kiedy. I, wybacz, ale wciskasz mi to, czego nie mówię. Twoje populistyczne gadanie, to właśnie twierdzenie, że stwierdzenie odmienności automatycznie oznacza dyskryminację. Otóż nie. Zwłaszcza, że wspomniałem o zacietrzewieniu obu stron, czego nie zauważyłaś, lub świadomie pominęłaś, żeby wmawiać mi, że coś powiedziałem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2014 o 9:43
@Armagedon: Ucięło mi poprzedni post Po pierwsze: "...inne "zadania". Znaczy - kompleksową obsługę samca. " To już jest szczyt demagogii. To jest właśnie to, co określiłem jako wymachiwanie populistyczną szabelką. Gdybyś chociaż zaczęła mówić o problemie szklanego sufitu, przywoływać logiczne argumenty... Ale przywoływanie gimbusiarksich wypowiedzi zakrawa w tej dyskusji na żart.
OdpowiedzTak na marginesie - temat mógł być na tapecie, ale nie może "paść na tapetę", bo nie o tapetę w tym związku frazeologicznym chodzi, a o tapet. Taki stół ;) Co do feminizmu, niestety zarówno Ty, jak i dziewczyna kompletnie źle go pojmujecie.
OdpowiedzJako feministka pragnę napisać, że na podstawie tego, co przeczytałam stwierdzam, że ta dziewczyna to idiotka :) Btw "równouprawnienie" sie nie kończy na wnoszeniu lodówki na obojętnie które piętro, po prostu się zamawia dostawę, i elementem równouprawnienia jest to, że dla faceta to nie wstyd.
Odpowiedzi tak wielkimi krokami zbliża się prawo szariatu i tam kobiety majom do gadania tyle co żyd na gestapo! mówili o tym w polsacie
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2014 o 7:31
nie rozumiem co ma równouprawnienie do wnoszenia ciężkich sprzętów? tak się składa, że pracowałam w firmie ojca i wielokrotnie pomagałam wnosić meble (lodówek nie mieli w sprzedaży). ani razu nie widziałam, żeby któryś z pracowników sam wszystko nosił. pracuję i za swoją pracę wymagam takich samych zarobków i takiego samego traktowania co mężczyzna. to jest równouprawnienie. dziewczyna zostawiła Cię z rachunkiem, bo może ma podobne podejście jak ja - jeżeli gdzieś zapraszam partnera to ja płacę, jeżeli on mnie to on płaci. nie widzę w tym nic seksistowskiego.
OdpowiedzDała ci w twarz? No to w ramach równouprawnienia też powinieneś jej załadować z piąchy. Skoro uprawnienia mają być równe, to również prawo do wyhaczenia w pysk. Przecież nie można traktować kobiety jako istoty słabszej "której się nie bije nawet kwiatem" - to takie seksistowskie.
Odpowiedz@ShitStorm: Słabszych się w ogóle nie bije, kołku, wszystko jedno, czy jest to kobieta, dziecko, czy cherlawy facet. Jak chcesz komuś "ładować z piąchy" to wskakuj na ring i zmierz się z kimś w swojej wadze.
OdpowiedzNie mam nic do równouprawnienia. Kobieta i mężczyzna pracujący na równorzędnych stanowiskach wykonujący tę samą pracę powinni zarabiać taką samą pensję. Jednak nie róbmy z feminizmu i równouprawnienia nie wiadomo jakiej draki. Płcie są dwie, a między nimi są różnice fizyczne i psychologiczne. Facet lepiej nadaje się do ciężkiej pracy fizycznej bo ma więcej siły. Kobiety za to zwykle są bardziej opiekuńcze, milej widziane są w rolach pielęgniarek, niań i opiekunek. Dzisiaj i tak jest dobrze, każdy może zostać praktycznie kim chce. Można się wykształcić na wszystkich możliwych kierunkach i podjąć zawód taki jaki masz ochotę. To że np. klienci dzwoniący na infolinię wsparia technicznego marudzą że trafili na "babę" to już tylko wina płytkiego myślenia tychże klientów. A kobieta z historii jest głupia jak but i próbuje tańczyć pod obecną modę, do tego marnie jej to idzie. Takiej pustej szmacie to bym w ramach równouprawnienia też oddał z plaskacza w ryj.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2014 o 19:45
@nuclear82: Tylko dwa razy mocniej, no nie?
OdpowiedzO rany. Koleżanka nie jest feministką, jest zwyczajnie niewychowana. Uderzenie w twarz czy opieprz za przepuszczenie w drzwiach - to nie jest postępowość, to brak kultury osobistej. Może jestem dziwna, ale mnie wręcz irytuje, jeśli nie zostanę przepuszczona w drzwiach przez kolegę/ znajomego, uważam to za element dobrego wychowania i zawsze mniej przyjaźnię patrzę na facetów, którzy tego nie robią. Czy to czyni mnie seksistką...? Co do kwestii płacenia zaś, uważam, że można - i trzeba - płacić za siebie niezależnie od płci. Co innego, jeśli wyjście jest z jakiejś okazji (np. urodziny), ale spotkanie przy kawie? Mnie osobiście krępuje, gdy ktoś za mnie płaci.
OdpowiedzDziewczyna jest pseudo feministką, ale Ty też nie popisałeś się argumentem o lodówce. NIKT sam lodówki w ramiona nie weźmie i nie przejdzie z nią jakiegokolwiek dystansu. Osoby używającego tego argumentu jak i tego o kopalniach są dla mnie żałosne
OdpowiedzHistoria moim zdaniem to fejk. Zaczynając od tekstu o lodówce, którego nikt nigdy nie użył w prawdziwej konwersacji (chyba że ma autyzm socjalny, albo mniej niż 16 lat), kończąc na zachowaniu "koleżanki", żywcem z amerykańskiego sitcomu, zaprojektowanym tak, żeby wymusić dokładnie taką dyskusję jaka się tu rozwinęła. Także plus dla autora za porobienie tylu ludzi. Skoro już jesteśmy w temacie: Feminizm w dzisiejszych czasach, w normalnym "zachodnim" społeczeństwie to głupota. Nie ma ani jednego aspektu życia codziennego, w którym kobiety byłyby dyskryminowane przez prawo, czy normalnych facetów.
Odpowiedz