Chciałem przestrzec wszystkich przed ogłoszeniami dotyczącymi zatrudnienia korepetytorów.
Moja dziewczyna odpowiedziała na jedno z nich. W ogłoszeniu oferowali stawkę 30-45 zł /godz (co ciekawe wcześniej wystawiła ogłoszenie o 15 zł/godz i zbyt wielu chętnych nie było). Ci z ogłoszenia oddzwonili i umówili się na spotkanie. Na spotkaniu okazało się ,że to jest jakieś "stowarzyszenie" które za jedynie 50 zł/50 dni rzekomo nagania klientów. Te pieniądze mają podobno iść na koszta promowania" podobno w postaci ulotek i.t.d. Oczywiście trzeba zgodzić się natychmiast, dać pieniądze najlepiej też. Co ciekawe dziewczyna która z nią rozmawiała miała ok 19 lat ( 1 rok studiów), w tym biznesie robiła ponoć już 4 lata.
Dodatkowo dziewczyna później mi powiedziała, że mają stronę internetową. Z ciekawości wpisałem adres tej strony w wyszukiwarkę, i nic nie znalazłem. Dopiero po ręcznym wpisaniu adresu ta strona się ukazała Strona to totalna amatorszczyzna, z dwoma ogłoszeniami. Google o niej nie słyszało, sama domena wykupiona miesiąc temu. Próba wejścia w regulamin kończy się błędem 404.
uslugi
Jeśli ktoś ma choć odrobinę oleju w głowie, to w życiu się na coś takiego nie zgodzi...
Odpowiedz" Z ciekawości w nią wszedłem." W dziewczynę? Ciekawość to pierwszy stopień do piekła!
Odpowiedz@PooH77: Naprawdę tak ciężko pomyśleć?
Odpowiedz@TheJoker: to ty nie wiesz że każdy, najdrobniejszy błąd w historii uprawnia czytelnika do zastosowania najbardziej dla autora krzywdzącej interpretacji? Musisz być tu nowa. Swoją drogą, jak teraz autor zmieni w historii "wszedłem w nią" na poprawne gramatycznie "wszedłem na nią", tylko pogorszy to sytuację... ;)
Odpowiedz@TheJoker: A tobie o co chodzi? W stronę internetową się wchodzi? Naprawdę tak ciężko pomyśleć?
Odpowiedz@PooH77: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, wypowiedź została poprawiona. #grammarnazi
Odpowiedz@Xirdus: Nowa nie jestem, po prostu wkurza mnie, że przyjdzie taki ktoś, nie przeczyta dokładnie historii, nie zrozumie, a potem będzie wyklinał autora/autorkę historii od najgorszych przez jeden głupi błąd. Ludze, da się normalnie komuś zwrócić uwagę, że zrobił błąd. Serio. Nie trzeba robić tego po chamsku.
Odpowiedz@Xirdus: Jak widać, autor idiotą nie jest. Dał sobie świetnie radę. A zwracanie uwagi na błędy w historiach jest jak najbardziej w porządku. I tak poziom zamieszczanych tu opowiadań znacznie się obniżył.
Odpowiedz@TheJoker: "Nowa nie jestem..." Jesteś, jesteś. Założyłaś konto niecałe trzy miesiące temu i zamieściłaś 40 komentarzy. "...wkurza mnie, że przyjdzie taki ktoś, nie przeczyta dokładnie historii, nie zrozumie..." Ten "taki ktoś" PRZYSZEDŁ tu blisko dwa i pół roku temu. Jest osobą rozpoznawalną i raczej o debilizm nikt go nie podejrzewa. Proponuję mniej arogancji, koleżanko. "...potem będzie wyklinał autora/autorkę historii od najgorszych..." Taaak? A w którym miejscu? Nie masz ty, przypadkiem, omamów wzrokowych? "...przez jeden głupi błąd." A słyszałaś kiedyś i mądrych błędach?
Odpowiedz@Armagedon: Ciebie już wielokrotnie widziałam, jak mieszasz z błotem tutaj ludzi o byle bzdurę. Arogancją wyróżniasz się tutaj właśnie ty. Nowa nie jestem, bo piekielnych czytam od paru lat. To, że założyłam konto kilka miesięcy temu nie świadczy o tym, że o tej stronie nic nie wiem. Omamów nie mam, wielokrotnie widziałam chamskie i wulgarne komentarze odnośnie nawet małych błędów. "Głupi błąd" - a słyszałaś kiedyś o przenośni?
Odpowiedz@Armagedon: ojej, jakaś ty wykształcona i mądra i praworządna i w ogóle... autorytet absolutny. Majtki same spadają na sam widok podpisu tak wyjątkowej rozmówczyni :D
Odpowiedz@TheJoker: Aragedon jest akurat osobą, której opiniami i wywyższaniem się na pewno nie warto się przejmować. Poczytaj jej inne komentarze - zrozumiesz.
Odpowiedz@wwwxxxy: Czytałam i powiem szczerze, że czasem ciężko je zrozumieć.
Odpowiedz@TheJoker: "Głupi błąd" to nie jest przenośnia. @wwwxxxy: Zabrakło racjonalnych argumentów, że jedziesz personalnie?
Odpowiedz@mailme3: jak by nie patrzeć, pierwsza wycieczka personalna poszła od pani Armagedon. Ludzie, wyluzujcie. Nie jest ważne kto ile już na piekielnych siedzi. Ja mam konto przeszło trzy lata, biernie się przyglądam niemal od początku (pamiętam jak były dwie strony na głównej i brak poczekalni), i co z tego? Równie dobrze mógłbym się zarejestrować wczoraj, i nijak by to na dyskusję nie wpłynęło. "Musisz być tu nowa" powiedziałem bo bardzo lubię memy. A teraz bardzo was obytroje proszę, przestańcie się kłócić kto bardziej ochowo-achowy, bo żałość i prawo Godwina i w ogóle...
Odpowiedz@TheJoker: nie przejmowałbym się zbytnio elementem 'społecznym' piekielnych ;) odkąd czytam zamieszczane tu historie oraz komentarze do nich, mam wrażenie że elityzm dla niektórych byłby idealnym system społecznym ;) i choć sami popełniają czasem błędy, to nie ustaną w brutalnym ich tępieniu u innych użytkowników.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2014 o 9:27
@Xirdus: Nie, żebym się specjalnie czepiała, ale z ciekawości zapytam. Którą moją wypowiedź uznałeś za "wycieczkę personalną"? I do kogo? Bo, wiesz, ja z reguły unikam argumentów typu "a u was Murzynów biją", lub uogólnień "wszystkie twoje komentarze są do dupy". Ale pod tą historią mogłam coś przeoczyć...
Odpowiedz@izmrygo: Błąd błędowi nierówny. Kilku literówek, lub braku przecinków nikt nie wypomina. Nawet ewidentne błędy stylu często zostawia się w spokoju. Ale jeśli ktoś pisze "wójek", "mruwka", "żąd", albo "idąc do szkoły potrącił mnie tramwaj", czy też "patrzył spod byka", albo "ów dziewczynka" - no to wybacz... Co do elit... W każdym systemie, układzie, ustroju, państwie, czy plemieniu one były, są i będą. Bo taka jest ludzka natura...
Odpowiedz@Armagedon: Fajnie jest, gdy się człowiek czuje elitą, nie? ;)
Odpowiedz@Armagedon: "Nie, żebym się specjalnie czepiała, ale z ciekawości zapytam. Którą moją wypowiedź uznałeś za "wycieczkę personalną"? I do kogo?" Twój komentarz z 6.11 19:34, od którego zaczęła się wyliczanka kto ile na tym portalu - może nie było to twoim celem, ale ja to odebrałem tak, że chciałaś zwyczajnie zgnoić współużytkowniczkę bo jest młodsza stażem (bardzo częste w społecznościach internetowych). "Kilku literówek, lub braku przecinków nikt nie wypomina." Musisz być tu nowa... ;)
Odpowiedz@izmrygo: A czujesz się?
Odpowiedz@Xirdus: No to, widocznie, mamy inne zdania na temat personalnych wycieczek. Mogę przyjąć krytykę mojej wypowiedzi pod daną historią, mogę się spierać z użytkownikiem, mogę mu nawet nawtykać (a on mnie), ale generalnie W NAWIĄZANIU DO TEMATU. I wtedy nie uważam, że ktoś robi wycieczki osobiste. Ale jeśli dwie osoby wymieniają między sobą poglądy na temat trzeciej, której akurat nie ma i obrabiają jej publicznie tyłek w temacie niezwiązanym z ogólną dyskusją - to już są, według mnie, wycieczki osobiste (czy też personalne).
Odpowiedz@Armagedon: ja nie i podziękuję serdecznie za takie poczucie ;)
Odpowiedz"Dodatkowo dziewczyna później mi powiedziała, że mają stronę internetową. Z ciekawości w nią wszedłem" - w kogo z ciekawości wszedłeś? w swoją dziewczynę?, w tą 19-kę?
Odpowiedz@Vege: Tak ciężko pomyśleć, że chodzi o stronę?
Odpowiedz@Vege: Taki purysta jezykowy, a pisze "w tą 19-kę". Smiech na sali.
OdpowiedzTakie stronki działają w anglii już od dawna chociaż trochę na innej zasadzie a mianowicie oni ci szukają klientów a ty im odpalasz 20- 30 procent z zarobku na klijecie.Jedni są zadowoleni inni nie, może ktoś probówał skopiować pomysł z tym że nie do końca go chyba rozumiejąc.
Odpowiedz@Fergi: Szczerze mówiąc przydałaby mi się taka stronka. (tylko bez licytowania kto będzie pracował za 50gr/h a kto za mniej, jak to bywa np u nas na oferii) Robić projekty lubię, szukać klientów już mniej, chętnie odpalę komuś 20% za pośrednictwo.
Odpowiedz@zyxxx: Na takie coś to chętnie by poszła, jednak płatność wcześniej pachnie wałem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2014 o 16:33
@zyxxx: to może poszukaj po angielskich ja znam pare ale dotyczą tylko fryzjerów i kosmetyczek widziałam kiedyś reklamę takiej z usługami drukarskimi, może więc i w twoim zawodzie znajdziesz. Te z którymi miałam do czynienia działają na takiej zasadzie że reklamują Twoje usługi klienci zamawiają taką usługę przez ich strone Ty tą uslugę wykonujesz ,dla ciebie 80% z zysku dla nich 20%, cenę usługi ustalają oni (zazwyczaj jest to średnia cena rynkowa) ,żadnych innych opłat nie brali po za tym procentem i tylko stawiaja warunek że nie możesz wspólpracować z innymi tego typu stronkami.Może z resztą jak dobrze poszukasz to się i polskie znajdą i nie tylko "oferia" czy to "raczkujące" oszustwo o którym pisze autor.;-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2014 o 18:14
Też kiedyś prawie wpadłam w taki "super biznes". Z tym, że oni nie chcieli żadnych pieniędzy za start. Ogłoszenie mówiło o tym, że pewna duża spółka zatrudnia korepetytorów w różnych miastach. Zgłosiłam się i następnego dnia dostałam od "nich" maila. Pisał do mnie niby jakiś mężczyzna, ale po sposobie pisania powiedziałabym że raczej dwunastoletni chłopiec. "Zaproszono" mnie na rozmowę na skypie. Przyznam, że przeżycie było pierwszorzędne... Otóż zadzwoniła do mnie jakaś kobieta z własnego domu, ubrana w podkoszulek, nie pokazała nawet całej twarzy (super profesjonalnie). Ciągle czytała z kartki i opowiadała jaką to są niesamowitą siecią usług. Wszystko miało wyglądać tak, że oni sami dodawaliby ogłoszenia. Pod numerem z anonsu pracował jakiś facet, a ja miałabym podawać się jako jego siostra. Potem na zajęciach pobierać opłatę 50 zł, a następnie iść na pocztę wysłać im połowę kasy. Według nich byłabym "śledzona" przez jakąś agencję szpiegowską. Potem pani poprosiła mnie, abym wypowiedziała jakieś regułki lojalnościowe oraz podstawiła swój dowód do kamerki "bo oni muszą wiedzieć kim jestem". Nie zgodziłam się i pracy nie dostałam. Według nich niechęć do podawania swojego peselu oraz pokazywaniu dowodu była oznaką nieśmiałości, innymi słowy nie nadawałam się do pracy.
Odpowiedz@Devotchka: okropne , w jakim charakterze że niby miałabyś tam pracować?
Odpowiedz@Fergi: Miałam dawać korepetycję z języka angielskiego.
Odpowiedz@Devotchka: Swoją drogą właśnie weszłam na ich stronę i znalazłam dwie ciekawostki. "- W przypadku złego wyniku na maturze zwracamy wszystkie koszty," O czym nie zostałam poinformowana. Ciekawe czy kazaliby mi zwrócić wszystko co zarobiłam gdyby trafił mi się jakiś kiepski uczeń. "- Nasi korepetytorzy to profesjonaliści, doświadczeni absolwenci lub studenci ostatnich lat najlepszych uczelni," Na początku rozmowy poinformowałam ich, że nie mam żadnego szkolenia ani wykształcenia w tym kierunku. A oni i tak chcieli mnie zatrudnić.
OdpowiedzToż to pachnie wałem na kilometr..
Odpowiedz