Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Myślałam, że chamstwo wobec ciężarnych to mit, że historie na ten temat…

Myślałam, że chamstwo wobec ciężarnych to mit, że historie na ten temat mogą być przesadzone, ale przyszła kryska na matyska ;)

Z racji tego, że moja ciąża jest zagrożona staram się nie wychodzić z domu, ale dzisiaj sytuacja wymogła na mnie ruszenie swoich czterech liter i udanie się do okolicznego spożywczaka po wodę i jakiś owoc.

Wiem, że Pani ze spożywczego nie musi wiedzieć, że ostatnie kilka dni spędziłam w szpitalu i mam kategoryczny zakaz schylania się, poza tym brzuch mam już tak wielki, że nie widzę własnych stóp i ledwo się toczę.
Weszłam do sklepu, akurat pracownica narzekała na pana "pomagiera", że jej nie pomógł w układaniu towaru, że czegoś tam nie chciał przesunąć, że chamstwo się szerzy i jak można być tak bezdusznym. Generalnie z opisu wyglądało na to, że pani harowała, a pan "pomagier" stał i się patrzył.
Ja w między czasie wybrałam co chciałam, pani kierowniczka niechętnie mnie obsłużyła, pracownica stała obok mnie i wciąż narzekała. Jak przyszło mi płacić, to podczas wyciągania pieniędzy z kieszeni, wypadły mi klucze. Poprosiłam pracownicę, czy mogłaby mi pomóc, bo nie dam rady podnieść, ta zmierzyła mnie wzrokiem i prychnęła " zrobiłaś se bachora to podnoś"... No cóż, nie tylko chamstwo, ale i hipokryzja się szerzy, widać, że w przypadku "pana pomagiera", to pierwsze jest bardzo zaraźliwe

sklepy

by DuzaMi
Dodaj nowy komentarz
avatar dodolinka
11 19

Zamawiaj w tesco z dowozem.

Odpowiedz
avatar PooH77
18 26

Skoro nie powinnaś się ruszać ze względu na zagrożoną ciążę to się nie ruszaj. Jakaś woda i owoc to nie zakupy pierwszej potrzeby, nie ma powodu narażać się na poronienie. I chamstwo, przy okazji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 12

@PooH77: poronienie? przy 'brzuchu nie pozwalającym widziec stóp' ??

Odpowiedz
avatar PooH77
5 7

@Caron: Kajam się, zły termin. Narażać dziecko.

Odpowiedz
avatar kasiunda
24 26

Hmm, jeśli ciąża jest tak zagrożona, że nie możesz nawet schylić się po klucze, to nie rozumiem dlaczego poszłaś do sklepu? Bez owoców chyba byś kilka godzin wytrzymała, a wody można napić się przegotowanej.

Odpowiedz
avatar kasiunda
10 16

@Caron: W innej historii 2 tygodnie temu autorka pisała, że jest w 7 miesiącu. Ale co do brzucha, niektórzy ludzie nie widzą swoich stóp nawet, gdy nie są w ciąży ;-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 października 2014 o 14:37

avatar qaro
-4 18

@kasiunda: a wiesz jak to jest jak nagle w ciąży musisz zjeść np. kiwi? Po prostu MUSISZ, tu i teraz, choćby świat miał się skończyć;) Ale tak serio, to faktycznie lepiej by było dać sobie spokój z zakupami.

Odpowiedz
avatar kasiunda
4 6

@qaro: Nie wiem, nigdy mi się to nie zdarzyło.

Odpowiedz
avatar GoHada
4 8

@qaro: Hmmm, zjeść owoc czy uważać na swoje dziecko. No masz racje ciężki wybór. Moja mama ze mną była w zagrożonej ciąży i 3 miesiące leżała. Jakoś się dało i jestem jej za to wdzięczna, że nie latała po sklepach.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 16

@qaro: Święta racja. Moja kumpela w środku nocy MUSIAŁA zeżreć(!) rzodkiewki. I nie było to-tamto. Zwlekła małżonka z betów, sama się wyszykowała migiem (bo przecież nie będzie bóg wie ile czekać) i pojechali na rajd po Warszawie w poszukiwaniu warzywa. Na szczęście w jakimś nocnym znaleźli mocno przywiędłe dwa pęczki, z których jeden brzuchata opędzlowała natychmiast, nawet bez mycia. Wpadła w błogostan, w domu poprawiła drugim pęczkiem, już na spokojnie i grzecznie poszła spać. Jeśli chodzi o rzodkiewki - do końca ciąży zachowywała się jak nałogowiec. Jeśli przypadkiem ich zabrakło, dostawała rajzefiber i nie mogła się na niczym skupić. Gdyby nie miała wyjścia - pewnie by nawet ukradła.

Odpowiedz
avatar kasiunda
9 15

@GoHada: No właśnie też nie rozumiem... Ja mi lekarz kazał leżeć plackiem w ciąży, to leżałam, choć była to ostatnia rzecz na jaką miałam ochotę. @Armagedon: Te opowieści o zachciankach ciążowych wydają mi się zawsze przesadzone, faktycznie zdarzają się "smaki" na coś, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że kobieta nie mogła doczekać z tą rzodkiewką do rana. Może to taki efekt psychologiczny, kobieta nastawia się na to, że będzie miała zachcianki i jak zauważy, że ma na coś ochotę, to sama nakręca się, że niby musi to zjeść tu i teraz.

Odpowiedz
avatar h4linka
0 12

@kasiunda: To jest też kwestia ustalania granic. Mi mój mąż na samym początku ciąży zapowiedział, że nie ma zamiaru po nocnych sklepach za moim widzimisię łazić. I w ten sposób zachcianek nie było. Albo były i czekały do rana.

Odpowiedz
avatar kasiunda
7 9

@h4linka: sądzę, że gdyby Ci tak nie zapowiedział, to zachcianki też by czekały do rana. To też kwestia szacunku do partnera, by dla swoich zachcianek nie ganiać go po nocy po pierdoły.

Odpowiedz
avatar qaro
-4 8

@GoHada: @kasiunda: dlaczego zaraz tak śmiertelnie poważnie? Jeżeli kończę zdanie takim znakiem: ";)", a dalej piszę: "a tak serio...", to chyba znaczy, że poprzednie zdanie było napisane pół żartem, tak? Też uważam w razie konieczności nad zachciankami można (trzeba) zapanować. Nie wiadomo tylko czy tutaj zagrożenie ciąży oznacza, że DuzaMi musi właśnie leżeć plackiem, czy wystarczy, że się oszczędza i nie schyla. @Armagedon: znam to;) Chociaż nigdy nie męczyłam mojego męża po nocach (raz tylko wieczorem biegł do sklepu z płazem (pobliskiego, na szczęście) po megapilny soczek;) Teraz z kolei (druga ciąża) mam problem z myciem zębów, bo odrzuca mnie od smaku miętowego. Chyba sobie kupię jakąś dziecięcą pastę owocową. Co ta ciąża z człowiekiem nie wyprawia...

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 5

@qaro: Gdybym nie była świadkiem tego świra na punkcie rzodkiewek - pewnie sama bym nie uwierzyła. To nie była ZACHCIANKA, jak u innych ciężarnych, że raz na słodkie, raz na kwaśne, albo na słone. To był TOTALNY nałóg. Dwa pęczki rzodkiewek dziennie stanowiło absolutne minimum. Przez trzy ostatnie miesiące ciąży. Nawet kumpela była z tym u prowadzącego ciążę lekarza, ale nie przejął się tematem. Tym bardziej, że przestała mieć problemy... hmmm... trawienne, że tak to ujmę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 11

@h4linka: Jestem pod wrażeniem! ZAPOWIEDZIAŁ ci z góry! Jaki stanowczy, jaki męski. Prawdziwy macho, ekspert od ustalania granic. Jak ustali, tak będzie. Chyba ci zazdroszczę. Dla takiego to bym nawet do nocnego po piwo poleciała, jak by miał pragnienie i bolała go głowa.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 11

@kasiunda: "...nie jestem w stanie uwierzyć, że..." A ja jestem w stanie, bo byłam świadkiem tego opętania. I nie był to żaden efekt psychologiczny, bo oprócz tych nieszczęsnych rzodkiewek żadnych innych "zachcianek" nie było. Jadła normalnie, w całej ciąży przytyła 10 kilogramów. Może w rzodkiewkach jest coś, czego jej organizm gwałtownie potrzebował? "...opowieści o zachciankach ciążowych wydają mi się zawsze przesadzone..." Czy dlatego, że TY nie miałaś takich problemów, to znaczy, że inni też nie mają prawa ich mieć? A jeśli mówią, że mają, to MUSI być to histeria, egoizm, egocentryzm, albo "nakręcanie się"? I myślę, że jeśli mąż nie widzi problemu w nocnych zakupach to znaczy, że nie czuje się on pokrzywdzony przez los, a zatem nie oczekuje pociechy od oburzonych, współczujących pań, gdyż robi to co robi nie z musu, a z miłości.

Odpowiedz
avatar Goszka
1 5

@Armagedon: nie róbmy z ciężarnych dziwacznych istot, które nie panują nad sobą do tego stopnia, by jeść brudne warzywa. Wiem, co to są zachcianki, wiem, że ciężko je opanować, ale jesteśmy dorosłe! a jeśli chodzi o mężów - czasem ulegają dla świętego spokoju, choć przeżuwając przekleństwa w myśli. Myślę, że mądra kobieta raczej nie zbudzi męża, by jechał szukać czegokolwiek, bo takie prośby rezerwuje się na naprawdę ważne rzeczy, a tych nie będzie raczej brakować... ten pan, który zapowiedział, że zachcianek nie toleruje, zapewne słyszał o ciężarnych terroryzujących otoczenie. Na pewno, gdyby go zbudzić i poprosić o picie lub chleb (na nudności działa sam chleb), nie odmówiłby. I jeszcze jedno... panie, które nie robią szumu wokół siebie i pamiętają, że czas ciąży nie sprawia, że są najważnejsze na świecie, niekoniecznie traktują swe ciało jak inkubator.

Odpowiedz
avatar kasiunda
1 3

@Armagedon: nie napisałam, że nie wierzę w takie "opętanie", bo sama tak miałam z serem żółtym. Napisałam, że nie wierzę, że nie mogła z tym doczekać do rana z szacunku do męża i jego odpoczynku. I nie, nie wierzę, że komuś nie przeszkadza budzenie go w nocy i przeganianie po mieście dla tak idiotycznej zachcianki. A miłość nie oznacza wcale realizowania każdego widzimisię, to raczej jakieś fatalne zauroczenie.

Odpowiedz
avatar Gbursson
-2 4

@Armagedon: rajzefiber? jesteś pewna że to dobre słowo?

Odpowiedz
avatar h4linka
0 2

@kasiunda: Prawda. Ale możliwe, że byłabym wtedy bardziej marudna. ;)

Odpowiedz
avatar h4linka
2 2

@Armagedon: Ja przez prawie całą ciążę jadłam kiszone ogórki tonami. I jakoś potrafiłam sobie zorganizować wystarczające zapasy w domu. Więc argument o nałogu też jest nietrafiony moim zdaniem. @Armagedon:

Odpowiedz
avatar mamaOli
0 4

Niektórym dziewczynom na przykład przeszkadza duży biust:) Dobra, domyślam się co miałaś na myśli a z ty brzuchem co to stóp nie widać to nie jest tak do końca. Ja swoich nie widziałam od końca piątego miesiąca, nie miałam bliźniaków a dziecko raptem 3,5 kg ważyło. I kurczę, z tymi smakami to ja rozumiem doskonale. Koniec świata by mnie nie powstrzymał przed pochłonięciem hot doga na początku ciąży, ręce mi się trzęsły dosłownie a nie znoszę parówek. Ale fakt, przyznaję, jak kazali leżeć to plackiem leżałam a przez telefon zamówienia składałam.

Odpowiedz
avatar qaro
-4 10

I jak sobie w końcu poradziłaś z tymi kluczami? Mam nadzieję, że wszystko OK.

Odpowiedz
avatar DuzaMi
-4 16

31 tydzien, a wode mam pic wysoko zmineralizowana, a na owoc mialam mega zachcianke. Do sklepu 5 krokow, wiec stwierdzilam ze nic sie nie powinno stac. Co do kluczy to pomogl mi pan co wszedl po chwili od chsmskiej odzywki pani sklepowej i nie musialam sie schylac.

Odpowiedz
avatar kasiunda
0 6

@DuzaMi: A nie możesz przykucać? Schylanie się nie jest w ciąży wskazane, ale nie słyszałam, by przykucnięcie po coś było szkodliwe.

Odpowiedz
avatar Pauldora
-2 2

@kasiunda: Chyba że ma się rozejście spojenia łonowego.

Odpowiedz
avatar kasiunda
6 10

@Pauldora: jak się ma rozejście spojenia, to się nie chodzi po sklepach

Odpowiedz
avatar qaro
-5 7

@PooH77: nie klucze, tylko samopoczucie autorki. @DuzaMi: ja jestem w 33 tyg. Uważaj na siebie i nie wariuj z tymi zakupami...;)

Odpowiedz
avatar Goszka
15 19

No błagam. Miałaś siłę, by założyć buty, skarpetki, kurtkę, wstać z łożka z powodu niemądrej zachcianki, narażając dziecko (bez ważnego powodu lekarz raczej nie każe leżeć), chodzić po sklepie, a nagle nie miałaś siły podnieść kluczy. Rownie genialna historia jak o pani wyżej, ktora w sklepie zjadła brudne, nieumyte rzodkiewki. Brawo, brawo. ps. też jestem w ciąży, w 15 tc. Też jest (była) to ciąża zagrożona. Ale nie ruszałam się z łożka, kiedy nie było wolno i może dzięki temu dziecko żyje. I na pewno nie budziłabym w środku nocy męża, ktory ma na głowie sprzątanie, zmywanie, pracę na trzy osoby i zajmowanie się mną, choćby zachcianka była nie wiedzieć jak silna

Odpowiedz
avatar kasiunda
8 12

@Goszka: No! Nareszcie ciężarny głos rozsądku.

Odpowiedz
avatar kasiunda
3 11

@osvinoswald: chamskich słów sprzedawczyni nic nie tłumaczy, ale poniekąd rozumiem jej nerwy. Zapewne - jak większość tu - uznała, że skoro kobieta mogła przyjść na zakupy, to może podnieść i klucze. Sprzedawczynie i kelnerki często mają złe doświadczenia z klientami, którzy traktują je jak służące.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@kasiunda: niechaj ci będzie. Ale pewnie wyleciałabym z pracy za taki tekst. Bronienie chamstwa z jednej lub drugiej strony jest niewłaściwe. Ja też mam mnóstwo złych wspomnień z pracy z klientami ( raz nawet o mało co po ryju od jednego nie dostałam) i wiem,że praca typu kasjerka czy kelnerka będzie dla mnie ostatecznością, bo się po prostu boję. Autorka,jak twierdzi, poprosiła kierowniczkę o podniesienie kluczy. Nie rozkazała. Boże, co to za obyczaje w tym kraju zapanowały...

Odpowiedz
avatar Bydle
13 15

@osvinoswald: „Widzę,że niezły najazd na autorkę” Nie czytałem - tam gdzie zbierają się kobiety dyskutujące o ciąży, tam zazwyczaj... są emocje. :-) Ale - specjalnie dla ciebie - przeczytałem i skomentuję. Nie wierzę w tę historię. Może dlatego, że pracownicy sklepów, nawet ci zmęczeni, nie odzywają się tak w mojej obecności, a widywałem ciężarne pytające obsługę o różne rzeczy. Więc doświadczenie mówi mi, że to nieprawda. Nie wierzę, że kobieta pragnąca dziecka, będąca w ciąży zagrożonej, beztrosko sobie spaceruje po sklepach. Może dlatego, że wiem, jak się zachowują kobiety w takich ciążach - zazwyczaj pragną dziecka i tego, by przeżyło. Czasem nawet rezygnują z zachcianek, a czasem z ważnych rzeczy. Niektóre nawet gotowe same umrzeć, by ratować swoje dziecko, krew z krwi i kość z kości. Dlatego nie wierzę ponownie. NIe wierzę, że kobieta w ciąży zagrożonej wsłuchuje się w treść cudzych rozmow, żeby dokładnie wiedzieć kto kogo i za co opieprza. Tego nie podpieram żadnym doświadczeniem - po prostu wydaje mi się to bezdennie głupie i świadczące o prostactwie - nie moja sprawa, więc nie podsłuchuję, ani się nie wsłuchuję - CHYBA, że wizja strony głównej na Piekielnych byłaby ważniejsza, niż kupno wody i owoców, przez kobietę niewychodzącą zazwyczaj z domu z powodu ciąży zagrożonej. Tak samo nie wierzę w niechęć kierowniczki obsługującej klientkę, a jednocześnie rozmawiającej ze swoją pracownicą, która - zamiast pracować - stoi i ględzi. No i na koniec nie wierzę w upadające klucze, w niechętną pracownicę stojącą za ladą i nie mającą ochoty na wyjście zza lady, by podać owe klucze kobiecie w zagrożonej ciąży, która wyszła z domu kupić wodę i owoce, gdyż inaczej umarłaby przez odwodnienie i odowocowanie... Czy teraz ci lepiej?

Odpowiedz
avatar Goszka
9 11

@Armagedon: większość komentujących wykazuje tylko zdrowy rozsądek. Kobieta jakimś cudem włożyła buty, skarpetki - naprawdę nie mogła schylić się, przykucnąć? Jestem dopiero w 4 miesiącu, a po założeniu rajstop lub butów (schyleniu sie i gnieceniu brzucha) muszę chwilę leżeć. Kiedy więc absolutnie nie muszę, nie wychodzę, bo mnie to straszliwie męczy. Skoro dla autorki nie był to problem, nie mogę pojąć, jak nie poradziła sobie z kluczami. Inna rzecz: jakim tonem prosiła o usługę i że chyba ta sprzedawczyni musiała by być absolutnie wyzbyta instynktu samozachowawczego, by użyć właśnie tych słów, więc nie do końca wierzę autorce.

Odpowiedz
avatar kasiunda
8 10

@Armagedon: Brawo, logiczne podejście. Ciężarne, które w zagrożonej ciąży troszczą się o dziecko - sprowadzają się do roli inkubatora. Te, które w zagrożonej ciąży zaraz po wyjściu ze szpitala dla ZACHCIANKi wloką się po sklepach i noszą torby z zakupami, ale wymagają od całego otoczenia specjalnej troski BO ONE SĄ W CIĄŻY, zachowują się prawidłowo! I zgadzam się z Goszką - jeśli ktoś jest w stanie ubrać się, prawdopodobnie zejść po schodach, dojść do sklepu i wrócić niosąc torbę z zakupami, to przykucnięcie po coś nie jest problemem i proszenie o to innych jest fanaberią. W ogóle to na argument "inkubatora" dosłownie mnie mdli! Jeśli kobieta decyduje się na dziecko, to czy chce czy nie - jej ciało jest dla niego inkubatorem i musi zapewnić mu warunki do życia, czasem przez rezygnację ze swoich zachcianek.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2014 o 8:52

avatar mamaOli
-3 11

@Armagedon: Oj, dokładnie

Odpowiedz
avatar Xenopus
0 10

Ostatnio coraz bardziej dziwi mnie jak mało u Polaków zwykłej, ludzkiej życzliwości. Widać to zarówno w historii, jak i komentarzach. Naprawdę w ocenie czy kobiecie w widocznej ciąży ułatwić życie podnosząc coś, co jej upadło tak ważne jest, czy ta kobieta miała siłę ubrać buty i latać po schodach? Kurcze, znam miejsca, gdzie nikt by się nie zastanawiał nad takimi rzeczami, tylko odruchowo pomógł zwyczajnie po to, aby ułatwić komuś życie. Tak samo zachowujecie się, jak was ktoś poprosi o sięgnięcie na górną półkę w markecie i podanie czegoś (bo jak miał siłę przyjść na zakupy, to ma siłę podskoczyć a wy za służbę nie będziecie robić jak ktoś jest taki roszczeniowy)? Autorka prawdopodobnie przekoloryzowała swój stan i słusznie jej się oberwało, ale miejcie litość. Jak w tym kraju ma być dobrze jeżeli wszyscy na siebie będziemy patrzyli wilkiem? Drobne gesty bezinteresownej pomocy naprawdę potrafią zdziałać cuda, niezależnie, czy ich odbiorcą jest staruszka, ciężarna czy piękny, młody i bogaty. Z kolei postawa: mi jest ciężko, więc czemu mam komuś życie ułatwiać powodyje jedynie błędne koło zgorzknienia. I nie są to idealistyczne mżonki, bo na własnej skórze doświadczam, źe można inaczej (do tego stopnia, że obcy facet mnie przepraszał, że nie zauważył jak wchodziłam z wózkiem do autobusu niskopodłogowego, bo by mi pomógł, mimo, że nikogo o tą pomoc nie prosiłam).

Odpowiedz
avatar Goszka
4 8

@Xenopus: Właśnie to przekolorowanie i wymagania drażnią czytelników (a mnie dodatkowo fakt, iż przeczuwam, że wypowiedź sprzedającej też była wyolbrzymiona). Będąc w ciąży, odczuwam napradę dużo życzliwości ludzi. Ale jeśli wymagamy usług, często bardzo na wyrost lub nieuprzejmie, lub z nastawieniem, że mi się należy, nic dziwnego, że w odpowiedzi usłyszymy coś niemiłego o roszczeniowych ciężarnych

Odpowiedz
avatar Xenopus
-5 9

@Goszka: Nie wiem ile to dla Ciebie dużo życzliwości, ale z mojego doświadczenia Polacy są bardzo nieżyczliwi względem siebie. Podniesienie komuś kluczy, które mu upadły dla np. Wiedeńczyka nie jest czynnością, o którą trzeba prosić, a zwykłym elementem współżycia społecznego. A z komentarzy widać, że dla Polaków jest to usługa ewentualnie uprzejmość zarezerwowana dla wybitnie potrzebujących. I tu jest pies pogrzebany.

Odpowiedz
avatar Goszka
1 7

@Xenopus: przeczytaj uważnie to, co napisałam... wymaganie usług rodzi złośc. Nie wiemy, czy sama srzedawczyni zauważyła upadek kluczy. W takiej sytuacji ja bym nie wszczynała alarmu, nie płakała na piekielnych, tylko podniosła to, co upadło

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2014 o 11:26

avatar kasiunda
1 7

@Xenopus: myślę, że każda wypowiadająca się tu osoba chętnie pomogłaby tej ciężarnej czy tam innej staruszce w potrzebie. Ludzie lubią pomagać i dobrze się z tym czują. A w tej historii mnie i może innych drażni to, że albo autorka tej opowieści lekkomyślnie naraża zdrowie dziecka dla zachcianki, albo ściemnia na temat swego stanu i robi z czytelników jeleni. Co do Polaków - uważam, że nie masz racji. Wydaje mi się, że brak pomocy częściej wynika z jakiejś nieporadności, braku refleksu niż z nieżyczliwości. Życzliwych ludzi jest u nas mnóstwo, może normy jeszcze niewypracowane. Dlatego ja nie wierzę w pojawiające się tu historie typu "przez całą ciążę byłam szykanowana i wyzywana od dziwek".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2014 o 11:35

avatar Xenopus
0 10

@Goszka: "Ja w między czasie wybrałam co chciałam, pani kierowniczka niechętnie mnie obsłużyła, pracownica stała obok mnie i wciąż narzekała." Bezpośrednio z historii wynika, że stała tuż obok. Za to nie wynika, że autorka miała bezwzględny nakaz leżenia a jedynie zakaz schylania się. Przy okazji, gwarantuję, że do 7 miesiąca ciąży zarówno skarpetki, jak i buty da się założyć bez schylania się lub kucania (praktykowałam to codziennie wychodząć do pracy). Poza tym w grubej kurtce kobieta w ciąży może mieć problem podnieść się z kucków. Ale od razu założyłaś roszczeniowość autorki (swoją drogą roszczeniowych ciężarnych spotykam równie mało, jak ludzi wrogo do ciężarnych nastawionych).

Odpowiedz
avatar Xenopus
1 11

@kasiunda: Ciężko mi wierzyć w tą nieporadność i brak refleksu skoro jakoś za granicą Polacy potrafią się tym refleksem wykazywać i absolutnie nie odstają in minus od lokalnych. No i nie nazwałabym brakiem refleksu czy nieporadnością sytuacji, gdy dwóch studentów obserwuje, jak siwiutka i zgarbiona staruszka proponuje mi ustąpienie miejsca siedzącego, bo pewnie mi ciężko stać z niemowlakiem w chuście. Uznali, że skoro staruszka jest gotowa się poświęcić, to sprawa załatwiona i oni mogą siedzieć dalej? Mogli nie zauważyć od razu, że stałam obok, ale w tym momencie zdecydowanie powinni jakoś zareagować. Oczywiście potrzeba czasu, aby wyrobić sobie tego typu odruchy, ale w naszym kraju ludzie nie starają się ich wcale wyrabiać. Nie patrzą na siebie w środkach komunikacji miejskiej, więc jak mają zauważyć, że ktoś potrzebuje pomocy albo, że należy zrobić miejsce, bo akurat wjeżdza wózek? Co do lekkomyślnego narażania zdrowia dziecka, to mnie drażni nadinterpretacja tego, co autorka napisała. Zagrożona ciąża nie zawsze oznacza kategoryczny nakaz leżenia a wyjście do sklepu po wodę i owoc może oznaczać wszystko od wizyty w supermarkecie i zakup dwulitrowego baniaka i kilograma kiwi do wsunięcia laczków, narzucenia płaszcza na pidżamę i przetupania 10m do osiedlowego sklepiku po 500ml butelkę i jeden owocek, co nie wymaga ani schylania się, ani noszenia ciężarów, ani odstawiania maratonu.

Odpowiedz
avatar qaro
-4 12

@Xenopus: W pełni się zgadzam. Miło, że jest jeszcze ktoś, kto nie ma przymusu robienia "z igły widły":)

Odpowiedz
avatar Goszka
3 5

@Xenopus: Jeśli Ty zakładałaś buty do siódmego m-ca, gratuluję. A ja w czwartym nie mogę. Bo się pocę, kręci mi się w głowie i cisnę brzuch, na co dziecko reaguje kręceniem się i pokopywaniem. Nikt nie jest do ciężarnych wrogo nastawiony. Ludzie reagują bardzo życzliwie na brzuchy, tak bardzo, że mnie osobiście aż to zawstydza.

Odpowiedz
avatar mamaOli
-1 5

@kasiunda: Kochana, ale nie musi to być przez całą ciążę. Mnie osobiście spotkała raz chamska, przykra sytuacja, ale na wiele tygodni popsuła humor. Pamiętam, jak pisałąś kiedyś,że Ciebie hormony nie zmieniły, ale niejednokrotnie ciężarne są wyjątkowo wrażliwe (i drażliwe), więc niewiele trzeba. A co do nieżyczliwości nie mogę się z Tobą zgodzić. Myślę, że Polacy, a w szczególności niestety Polki - emerytki wręcz szukają okazji do tego jak być nieżyczliwym

Odpowiedz
avatar qaro
-3 9

@Goszka: No widzisz, Ty nie wierzysz w zakładanie butów w siódmym miesiącu, mnie za to trudno uwierzyć w pokopywanie w czwartym miesiącu... Powodzenia i zdrowia życzę.

Odpowiedz
avatar kasiunda
0 2

@mamaOli: Mieszkam w emeryckiej dzielnicy i nigdy nie spotkała mnie nieżyczliwość od emerytki. Wręcz przeciwnie, gdy spaceruję z dziećmi, emerytki zaczepiają nas, uśmiechają się, sypią komplementami, wypytują o dzieci, życzą zdrowia. Nie wiem, może niektórzy ludzie swoją postawą/nastawieniem/aurą (wstaw co chcesz) prowokują jakieś złe zachowania u ludzi, którzy normalnie są życzliwi lub neutralni?

Odpowiedz
avatar Goszka
-1 3

@qaro: Czuję ruchy od trzynastego - czternastego tygodnia. Kiedy założe ciasne spodnie, usiądę przy za niskim stole lub inną przybiorę postawę dla dziecka niewygodną, ruchy zmieniają się czasem z muśnięc na szarpanie - jakby ono machało nogami. Słowo, ktorego użyłam, miało na celu podkreślenie, że nie jest to mocne kopanie, jak w 6 miesiącu, ale włąsnie pokopywanie, szarpanie, silniejsze kręcenie się.

Odpowiedz
avatar qaro
0 6

@Goszka: No to byłby rekordowy wynik. Mnie się też tak wydawało w okolicach 13 tc, ale z tego co czytałam, to praktycznie niemożliwe, moja pani gin powiedziała to samo. Na tym etapie bardzo łatwo pomylić ruchy dziecka z pracą jelit po prostu. No i zauważ, że po tym co właśnie napisałaś można by też uznać Cię za wyrodną matkę, bo kto to słyszał żeby w ciązy zakładać ciasne spodnie! Widzisz jak łatwo kogoś ocenić pochopnie?

Odpowiedz
avatar mamaOli
-2 10

@DuzaMi: Posłuchaj niedawnej ciężarnej i nie przejmuj się. Wiele razy dyskusje takie są wywoływane tylko dlatego, że inni piekielni też są ...piekielni. Rozumiem Cię doskonale bo przeleżałam ponad połowę ciąży i rozumiem co to zachcianka (wiesz jak wyglądało szukanie czereśni w lutym:)). I spokojnie, tlenu starczy dla wszystkich. Rozumiem też, że po leżakowaniu niczym australijskie wino masz ochotę na ten spacer właśnie po to, by nie czuć się jak bezwolny inkubator spokrewniony ze słonicą:). Olej złe opinie, ciesz się z dobrych i pomyśl, że już niedługo do końca:)

Odpowiedz
avatar Goszka
2 10

@DuzaMi:papier/ komputer wszystko przyjme... i że parter, i że do wkładania butów nie trzeba się było schylać, i że kasjerka odpowiedziała naprawdę tak nieuprzejmie... a użytkownicy są piekielni, bo osmielają się wytknąć jakąś niekonsekwencję... tak... ps. piszę to jako ciężarna w ciąży prawdopodobnie wciąż zagrożonej, więc argument o niechęci do pań przy nadziei odpada.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2014 o 20:25

avatar kasiunda
2 10

@DuzaMi: Z twojej wypowiedzi bije postawa bohaterki cierpiącej za miliony, a prawda jest taka, że niemal każda kobieta była, jest lub będzie w ciąży, niektóre wiele razy, niektóre w tak zagrożonych, że pół roku leżą głową w dół. Nie ma potrzeby tak się nad sobą użalać.

Odpowiedz
avatar Goszka
-1 1

Gdy w trzynastym tygodniu poczulam cos, nie wierzylam sobie. W czternastym te odczucia wzmogly sie, jestem pewna, ze to ruchy, zwłaszcza teraz, w pietnastym-sa coraz wyrazniejsze. Moj ginekolog i znajome mamy potwierdzaja, zdarza sie w tym okresie czuc poruszenia dziecka. A ciasnych spodni nie nosze, ale kazda kobieta w ciazy, gdy wklada rzecz, ktora byla dobra tydzien temu, moze sie przekonac, ze dzis juz nie pasuje. Wiec tu zamiast wystarczylo tylko doczytac z uwaga, choc zgadzam sie, ze "nosze" i" wkladam"sa do pewnego stopnia synonimami

Odpowiedz
avatar qaro
-1 3

@Goszka: "A ciasnych spodni nie nosze, ale kazda kobieta w ciazy, gdy wklada rzecz, ktora byla dobra tydzien temu, moze sie przekonac, ze dzis juz nie pasuje. Wiec tu zamiast wystarczylo tylko doczytac z uwaga, choc zgadzam sie, ze "nosze" i" wkladam"sa do pewnego stopnia synonimami" - no więc widzisz, ja to rozumiem i nie wątpię, że robisz wszystko żeby dzidziuś miał się jak najlepiej, a napisałam tak tylko po to, by Ci uświadomić, że tak jak Wy pochopnie oceniacie postępowanie autorki, tak po tym co poprzednio napisałaś, mogłaby się rozpętać nagonka na Ciebie. Wy (Ty i kasiunda) już wydałyście wyrok na autorkę, że jest nieodpowiedzialna, nie znając praktycznie żadnych szczegółów, bo zrobiła pięć kroków do sklepu (a Wy piszecie o "lataniu po sklepach") i niemal znęcanie się nad nią. Ja też mogłabym Ci napisać, że "dobra, dobra, jak spodnie są ciasne, to się je od razu zmienia, a nie czeka czy dziecko zacznie sie wiercić, czy nie, no ale widocznie chciałaś jeszcze wyglądać super seksownie, póki jeszcze brzuszek nei za duży". Też wydałabym na Ciebie "wyrok", a gdyby znalazł się tu ktoś, kto by mi zawtórował, to już byśmy Cię zakrzyczały. Nie byłoby to miłe.

Odpowiedz
avatar Goszka
-1 1

Niestety, dziewczyna opisuje cos, komentarze beda padac rozne. Taki klimat tej strony. A skomentuj jeszcze inne zarzuty wobec autorki, tj. czy naprawde nie mogla przykucnac, skoro dotarla az do sklepu, czy naprawde mozliwe wydaje Ci sie, ze sprzedawczyni tak odpowiedziala i czy nie widzisz w jej zachowaniu postawy roszczeniowej.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 2

@Goszka: Ty, słuchaj no, bo już mnie wkurzyłaś na maksa. Chyba masz jakieś odmaciczne, ewentualnie odpłodowe zapalenie mózgowia. Cudze widzisz pod lasem, swego pod nosem nie zauważasz. Pierwsze słyszę, żeby ciąża zagrożona w pierwszym trymestrze raptem przestała być zagrożona później. Najpierw musiałaś leżeć plackiem, a teraz możesz sobie pozwolić na zakładanie ciasnych spodni? Ciekawostka. Możliwości są dwie. Albo kłamiesz i twoja ciąża nigdy nie była zagrożona, albo zagrożona jest nadal, ale wtedy po co w ogóle wstajesz z pościeli? Biedactwo! Bucików w CZWARTYM miesiącu na nóżki nie może założyć! Wychodzenie z domu strasznie męczy! Wszystkie obowiązki domowe przejął małżonek, bo żona w czwartym miesiącu nawet ogarnąć koło siebie nie jest w stanie. I kto tu ma roszczeniową postawę? Łomatkobosko, klękajcie narody, bo JA w ciąży jestem! Wszystkie ciężarne, które znałam, w czwartym miesiącu nawet widocznego brzucha nie miały. No, ale jak się leży, żre i przybiera na wadze po pięć kilo miesięcznie - nic dziwnego, że potem spacer do łazienki to problem, a do butów schylić się nie sposób. O rajstopach i skarpetach nie wspominając. Racz przyjąć do wiadomości, że większość ciężarnych (nie mówię o tych, które przytyły po 40 kilo) do końca ciąży ubiera się sama, zakłada buty, a nawet same obcinają sobie paznokcie u nóg. A ty robisz z siebie ofiarę losu, ale strasznie bohaterską. "Zachciewajki" wsadziłaś sobie do kieszeni, mąż nie musi po nocy latać do sklepu. SZACUN! "Wymaganie usług rodzi złość". No to twój mąż musi już być na skraju wybuchu, skoro "ma na głowie sprzątanie, zmywanie, pracę na trzy osoby i zajmowanie się mną". Jeśli masz siłę naciągnąć rajstopy, albo ciasne spodnie, to chyba masz też siłę pozmywać parę szklanek i talerzy po obiedzie? Chyba, że akurat wtedy dostajesz "potów" i czujesz ruchy, więc się musisz natychmiast położyć? Przestań się mądrzyć i decydować za kogoś, co może, a czego nie. Odczep się od autorki, bo nie zrobiła nic złego i nie jest ani na jotę "gorsza" od ciebie. Przynajmniej nie ściska się w pasie. Ten twój cały jazgot obliczony jest głównie na zwrócenie uwagi na siebie i na swoją ciążę. I na to, jaka jesteś cudowna i wspaniała. Nawet ruchy czujesz wcześniej niż inni. (Co - tak na marginesie - daje ci prawo do stękania przez 15 minut po jakimkolwiek wysiłku.) Podejrzewam, że gdyby autorce upadły w sklepie nie klucze, a konfitury w słoiku - pewnie byś jej kazała na czworakach to wszystko posprzątać. ZA KARĘ. Ogarnij się, bo wygląda na to, że cię hormony pokonały. Udławisz się własną złością.

Odpowiedz
avatar kasiunda
0 0

@Armagedon: Sprostowanie co do zagrożenia: ciąża może być zagrożona na początku, a później już nie. U mnie było tak samo i znam podobne przypadki.

Odpowiedz
avatar qaro
-1 3

@Goszka: "czy naprawde nie mogla przykucnac, skoro dotarla az do sklepu" - przecież chyba nie szła do sklepu w kuckach!;) Gdy będziesz w siódmym-ósmym miesiącu, to zobaczysz jaka to przyjemność kucać i wstawać - stawy kolanowe aż jęczą, a jak się nie ma o co podeprzeć, to w ogole trudno wstać. Zresztą zeby coś podnieść z ziemi, to i tak trzeba się trochę schylić nawet jak sie przykucnie. "czy naprawde mozliwe wydaje Ci sie, ze sprzedawczyni tak odpowiedziala" - tego nei wiem, mnie coś takiego nigdy nie spotkało, ale to nie znaczy, że to niemożliwe. Jest tu wiele historii o chamskim traktowaniu kobiet w ciąży, sugerujesz, że wszystkie są wyssane z palca? "czy nie widzisz w jej zachowaniu postawy roszczeniowej." - hm, popatrzmy: "Poprosiłam pracownicę, czy mogłaby mi pomóc, bo nie dam rady podnieść". Czytam raz, drugi, trzeci i nie widzę śladu postawy roszczeniowej. Chyba że wg Ciebie prośba o pomoc (i to o taki drobiazg!) i roszczenie, to jedno i to samo. Gdyby zażądała od sprzedawczyni zaniesienia zakupów do domu (bo ona jest w ciąży) oraz ugotowania z nich obiadu (bo jej się należy, bo jest w ciąży), to byłaby postawa roszczeniowa. Będąc w poprzedniej ciąży poprosiłam kiedyś jakąś babkę na przystanku żeby wzięła swoje torby z ławki, bo chciałabym usiąść (zrobiło mi się trochę słabo). Czy to też była postawa roszczeniowa? Czy w dzisiejszych czasach prośba o drobną pomoc jest takim żądaniem z kosmosu??? Przerażające. Zrozum też - zagrożenie ciąży nie zawsze oznacza konieczność leżenia plackiem! Bo najwyraźniej uważasz, że skoro u Ciebie tak jest, to u każdej innej kobiety musi być tak samo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2014 o 22:59

avatar Goszka
-2 2

Ciąża była zagrożona, bo krwawiłam i miałam tzw. niepowściągliwe wymioty. Dlatego trzeba było leżec przez 3 tygodnie. Miałam wtedy na L4 jedynkę, tj.lekarz zalecał wstawanie tylko do łazienki – bo krew (to raz) i mdłości (to dwa). Wymioty były na tyle silne, że nie przytyłam, ale jeszcze schudłam – stąd dr stwierdził, że ruchy mogę czuc wcześniej. Ale minął 13 tydzień i lekarz zezwolił, bym wstawała, a kod zmienił się na 2. Zapytałam lekarza, czy jest ryzyko, że stracę ciążę. Odrzekł, że już niewielkie. Lekarz w szpitalu, ktorego pytałam o to samo, rzekł, że teraz (wtedy był 12 tydzień) raczej nie poronię. Stąd nie wiem, czy ciąża jest zagrożona, czy nie. Chyba nie, więc dlatego piszę, że zagrożenie minęło. I dlatego mąż musiał robic wszystko. Teraz, mimo że mogę chodzic, wolę leżec, bo wymioty i brak apetytu spowodowały bardzo silną anemię; hemoglobina waha się teraz w granicach 10, jest mało białych krwinek. Dlatego się pocę, męczę, gdy się schylam, dlatego nawet założenie skarpetek jest wysiłkiem i najchętniej przesypiałabym całe dnie, zwłaszcza że chodzenie nasila mdłości/ wymioty, a muszę w koncu utyc, muszę wreszcie miec apetyt. Dlatego, jako że nagle schudłam, brzuch wydaje się mi i osobom postronnym taki duży, bo i dziecko rośnie bardzo szybko (teraz ma 12, 5 cm) i mam dużo płynu owodniowego. Dlatego też mąż robi za mnie wszystko – raz już zemdlałam w domu, oboje nie chcemy ryzkowac. Nie kwestionuję tego, że inne ciężarne pracują do końca, obcinają paznokcie i tak dalej. Mi z tą ciążą było ciężko od początku, ale moim celem nie był bynajmniej “jazgot” ani zwracanie na siebie uwagi. A ściskanie się w pasie? Doczytaj... włożyłam spodnie, jakie były dobre parę dni temu. Okazały się za małe, więc je zdjęłam. Chyba to wyjaśniałam gdzieś wcześniej. A wstaję z pościeli, bo jednak usg do mnie nie przyjedzie, a wizyty lekarz wyznacza dwa razy w miesiącu. Więc wszystkie Twoje zarzuty jakoś chybiają celu... I dlatego taka dziwna jest dla mnie postawa autorki, bo ja w zagrożonej ciąży dla paru owocow za nic nie wyszłabym z domu. A jeśli już wychodzę, to mam siłę podnieśc klucze. I jesli u kogoś widzę tu złosc, to raczej u Ciebie... z pozdrowieniami.

Odpowiedz
Udostępnij