Historia o ludzkiej podłości.
Gdy wracałam wczoraj z pracy zobaczyłam żebrzącego młodego chłopaka siedzącego nieopodal wejścia do metra. Generalnie widok jakich wiele, zwłaszcza w godzinach szczytu, idzie się przyzwyczaić. Swojego stosunku do takich ludzi komentować nie będę, gdyż nie miałoby to wiele wspólnego z historią.
Zbliżałam się do chłopaka, gdy jakaś osoba idąca kilka metrów przede mną podała mu tackę z jedzeniem. Mimowolnie zerkałam w stronę żebraka (cały czas był w zasięgu mojego wzroku, podczas gdy dochodziłam do metra), który po otrzymaniu jedzenia uniósł głowę z niedowierzaniem i wdzięcznością, podziękował dobroczyńcy, po czym zaczął łapczywie konsumować posiłek.
Byłam juz prawie na jego wysokości, gdy podeszło do niego jakichś dwóch typów. Jeden z nich z premedytacją wykopał mu tę tackę z ręki, śmiejąc się i wyzywając go od najgorszych, a drugi w międzyczasie chłopaka przedrzeźniał.
W biały dzień, w godzinach szczytu, w tłumie ludzi.
Cała 'akcja' trwała może z kilkanaście sekund. Za moment już ich nie było, bo szybko zbiegli do metra, wtopili się w tłum i tyle ich widzieliśmy. Żebrak był tak oszołomiony, że zanim zdążył zareagować ktoś szybko podniósł to jedzenie z chodnika (a że było tylko lekko napoczęte, to jego zawartość się nie rozsypała, ani nie ubrudziła) i podał mu je z powrotem. Chłopak podziękował, i przytulił tackę z jedzeniem, jakby bojąc się, że ktoś mu ją znów odbierze. Aż się serce krajało na ten przykry widok.
Próbuję zrozumieć dlaczego za każdym razem, gdy odzyskam wiarę w dobrych ludzi jakiś skończony palant (albo dwóch, w tym wypadku) musi mnie uświadomić, że jednak nie warto się do tej ludzkiej dobroci przyzwyczajać na zbyt długo.. A pomijając kontrowersyjny temat żebractwa - jak można jedzącemu człowiekowi tak po prostu wytrącić posiłek z rąk? Nie ogarniam.
zagranica
Piekielne, ale weź popraw tego „żebrającego”.
Odpowiedz@Zmora: Dzięki, poprawione.
Odpowiedz@guineaPig: :D
Odpowiedz@guineaPig: jeszcze "lekko odpakowane" a nie "nadpakowane"
Odpowiedz@Agness92: Dzięki, poprawione. Faktycznie coś mnie dziś niechcący poniosło ze słowotwórstwem:) Chyba miałam na myśli "naderwane", gdy to pisałam.
OdpowiedzNo normalnie zaje*ałbym bym temu kutasowi, co gościowi to jedzenie wywalił. Gorzej gdyby ten w podzięce ożenił mnie kosą i prysnął do metra
Odpowiedz@LuckyOne: uuuu pojechałeś po bandzie. Odnoszę wrażenie, że gdyby faktycznie tak się stało, spierniczałbyś z prędkością światła. Krowa która dużo ryczy, mało mleka daje. A na marginesie: czy dobrze ci się żyje z takim chamstwem?
OdpowiedzNiestety ciężko rozróżnić żebraków z musu od takich, co to sobie z żebrów zrobili źródło utrzymania - a niektórzy potrafią w dwa czy trzy lata wyciągnąć z tego np mieszkanie bez kredytu... Moja babcia kiedyś w staruszce z wdzięcznością przyjmującej jedzenie rozpoznała znaną z widzenia (i poczekalni u lekarza) właścicielkę pięciopokojowego mieszkania i "wdowiej renty" po wyższym rangą oficerze... bo co ona będzie wydawać własne, jak dobrzy ludzie dadzą? Tego typu akcje rodzą agresję przeciw żebrakom, zwłaszcza jak ktoś na przykład zapie*!@a po 12h na budowie i i tak nie ma szans na mieszkanie za gotówkę, ani nawet na kredyt. Może i agresja nie jest dobra, ale nie wzięła się znikąd, to żebracy są sobie winni. Może i nie wszyscy (powiedzmy), a wszyscy cierpią, ale to już sprawa ich środowiska.
OdpowiedzCelowo nie pisałam o swojej opinii na temat żebrania, by uniknąć komentowania na temat tego czy żebracy wyłudzają, czy żebrzą, bo naprawdę nie mają. W historii nie chciałam kierować dyskusji na problem żebrania, ale na problem podejścia człowieka do człowieka. Uważam, że każda osoba, której nie jesteśmy w stanie zakwalifikować do złych czy dobrych, zasługuje na szacunek. Bez względu na jej rasę, majętność, wygląd itp itd. Nie wiem, czy żebrzący chłopak nie został na przykład wyrzucony z domu przez rodziców alkoholików i tuła się od kilku dni, bez ciepłego posiłku. Kimkolwiek by nie był, to czy wykopywanie jedzenia osobie siedzącej na chodniku jest normalne? Faktycznie heroiczny wyczyn.
Odpowiedz@guineaPig: Problem z omawianiem "podejścia człowieka do człowieka" jest taki, że nie da się zrobić tego uczciwie, pomijając kwestię kim jest ten drugi człowiek, i jakie środowisko sobą reprezentuje. Poza tym zauważ, że w ostatnich dwóch zdaniach obalasz argumenty, których nikt nawet nie użył. Zrezygnuj z zagrywek typu http://en.wikipedia.org/wiki/Straw_man jeśli chcesz ze mną dyskutować, bo stosowanie ich dowodzi jedynie, że jesteś albo nieuczciwa, albo po prostu głupia, i rozmowa z tobą nie ma większego sensu.
Odpowiedz@bloodcarver: O proszę jaka śmietanka! Link, który podałeś ma polski odpowiednik- powiedz mi, jak bardzo chciałeś byś fajny? Bardzo? No to nie tym razem... Wyzywanie rozmówcy od głupich albo nieuczciwych ma sens. Zwłaszcza w odpowiedzi na rzeczowe argumenty. Często się tak utwierdzasz w przekonaniu o własnej inteligencji i cudowności? Może rzuć jeszcze jakimś linkiem do anglojęzycznej wikipedii.
Odpowiedz@bloodcarver: "Poza tym zauważ, że w ostatnich dwóch zdaniach obalasz argumenty, których nikt nawet nie użył." - sam użyłeś takich argumentów w swojej wypowiedzi. Przykład o babci i właścicielce mieszkania - gdyby tej właścicielce ktoś dał cos do jedzenia, to wykopanie jej tego z ręki byłoby Twoim zdaniem działaniem na poziomie homo sapiens? Nawet jeśli wredny i chciwy z niej babus.
Odpowiedz@bloodcarver: Nie znasz mnie i nie masz prawa mnie obrażać. Średnio interesuję mnie też co o mnie sądzisz. Na tym moja "dyskusja" z tobą się kończy.
Odpowiedz@qaro: Może to by było działanie chamskie, ale pewnie skuteczne. Może to by ją powstrzymało przed kolejnym oszukiwaniem i żerowaniem na dobrych ludziach. Bo ci ludzie którzy jej dawali p*ieniądze (kolejne słowo zakazane? Co za idiota je ustalał?) mogli być często biedniejsi niż ona.
Odpowiedz@bloodcarver: W Polsce i w innych krajach wysokorozwiniętych nie ma żebraków z musu. Potrzebujący maja wiele miejsc, w których mogą otrzymać pomoc (często wręcz zbyt łatwo), więc człowiek żebrzący na ulicy robi to albo z cwaniactwa, albo z lenistwa lub skrajnej niezaradności. Przechodnie dając im cokolwiek tylko utrzymują tę patologię.
Odpowiedz@Jorn: Można olać, można przejąć nawyki mojej koleżanki - wskazywać żebrakom kierunek do najbliższej stołówki. ;)
OdpowiedzPo przeczytaniu tej historii zrobiło mi się zwyczajnie przykro. Wstyd mi, że reprezentuję tę samą rasę ludzką co tacy skur...le.
OdpowiedzguineaPig tylko pamiętaj, że jeżeli to działo się w jakimś cywilizowanym kraju, to żebrak był głodny tylko i wyłącznie z własnej woli. To jest przykre, ale taka jest prawda. W każdym kraju działają przytułki, jadłodajnie i inne tego typu miejsca, gdzie osoby biedne i bezdomne dostaną jedzenie. Żebranie w tak ruchliwym miejscu wskazuje na chęć dużego zarobku. Osoby nie będące "zawodowymi żebrakami" są prawie zawsze zawstydzone sytuacją i nie chcą by ich widziano. Wiem to bo kilka razy kupowałem takim osobom jedzenie. Po za tym wszystkim, takie strategiczne miejsca żebrania są kontrolowane często przez przestępców. To tylko się tak zdaję, ale kilku żebraków w dobrych punktach to niezły zysk. Kiedyś to już dokładnie opisywałem, ale tylko skrótowo przypomnę. W Warszawie to wygląda mniej więcej tak: - żebrak w centrum (albo innej dobrej miejscówce) może uzbierać średnio 300-600 zł dziennie, - jego opiekunowie (każdy ich ma, a jeżeli nie ma to po kilku dniach będzie miał) zabierają ok 75%, - Uśredniając "zarobek" żebraka do 400 zł dziennie, to opiekunowie zabierają 300 zł, - Opiekunowie mają pod swoją opieką zazwyczaj kilku lub kilkunastu żebraków. Licząc, że mają tylko 8 żebraków, to daje nam to średni dzienny zysk 2400 zł. - Punkty są obsadzone żebrakami codziennie więc miesięczny zysk to 2400 x 30 = 72000 zł Tak więc przypominam wszystkim którzy dają żebrakom pieniądze - ten "biedny potrzebujący" potrafi dziennie wyciągnąć więcej niż wy pracując, a przy okazji z tych pieniędzy utrzymują się przestępcy.
Odpowiedz@Draco: Niesamowite wyliczenia... a dane skąd masz?
Odpowiedz@biala: Kilka lat temu miałem koleżankę w pracy, która studiowała resocjalizację tak na poważnie. Ona i wielu innych studentów pisała pracę badawczą na temat ludzi z marginesu społecznego. Badania polegały na tym, że na okres dwóch tygodni wchodzili w to środowisko i obserwowali. To były takie prace magisterskie za zrobienie których od razu było 5 ;) Koleżanka akurat pisała o bezdomnych i przez dwa tygodnie mieszkała na dworcach i noclegowniach. Natomiast jej koleżanka pisała o żebrakach. Miałem możliwość poczytać trochę notatek z tych obserwacji. Badania musiała zakończyć szybko, bo następnego dnia po tym jak zaczęła żebrać pojawili się "opiekunowie". Dobrze zbudowani panowie pokazali jej swoje argumenty w postaci broni palnej i noży, po czym przedstawili warunki współpracy: 75% utargu dla nich. Jako ludzie "kulturalni" dali jej jeszcze dwa wyjścia: 1. Opuszcza ich teren i więcej się tu nie pojawia 2. Zostaje i nie płaci, ale wtedy jako, że jest młoda to trafia do burdelu. Dziewczyna w ciągu jednego dnia uzbierała ponad 300 zł! A tylko siedziała sobie cicho z kartką, że jest potrzebująca. Potem obserwowała innych żebraków i czasem z niektórymi pogadała. To było kilka dobrych lat temu. Ale dane aktualizuje co jakiś czas dzięki pojawiającym się w telewizji i prasie reportażom o żebrakach, w których przedstawiane są aktualne zarobki. Mam nadzieję, że wyczerpująco odpowiedziałem na Twoje pytania.
Odpowiedz@Draco: Wyczerpałeś, to prawda, pozostaje kwestia wiarygodności... Mogło zaistnieć milion czynników wpływających na kwotę uzbieraną w tym dniu. Sądzę, że te badania w terenie nie trwają zbyt długo, właśnie ze względu na "opiekunów" i nie ma zbyt wielkiej skali porównawczej. Wydaje mi się, że te kwoty zależą od pory roku, dnia tygodnia, godziny, sytuacji lokalnej, a także tego jak wygląda osoba, która żebrze. Może dziewczyna była bardzo ładna i niezaniedbana, a przez to uzbierała więcej? Można się tylko domyślać. Opiekunowie to jedno, a ile razy takie osoby zostają np. okradane? Nie wydaje mi się, żeby kwoty, które zbierają Ci ludzie były tak duże ale to tylko moje odczucie. P.S. System odrzuca mi komentarz ze słowem za.robek i wy.nagrodzenie.
Odpowiedz@biala: Zwróć uwagę, ze dane czerpie też z reportaży i artykułów które co jakiś czas pojawiają się w mediach. Pamiętam, że raz w reportażu po prostu obserwowali żebraka z daleka i nagrali właśnie to jak przyjechali "opiekunowie" po utarg. Po za tym jako źródła informacji dla mediów często służyli "zawodowi żebracy" przyznający się ile średnio zarabiają. Pamiętam też reportaż o pewnej pani żebrzącej koło starówki w Warszawie. Pani miała normalne mieszkanie własnościowe, tylko była chora psychicznie i cierpiała na dość specyficzną odmianę "zbieractwa". Ona zbierała pieniądze. Mówiła bez ogródek ile dziennie zbiera. Zawiadomiono odpowiednie służby które zajęły się chorą, a przy okazji przeliczyli pieniądze. Kobieta miała poupychane po mieszkaniu prawie milion złotych.
Odpowiedz@Draco: Trochę twoje argumenty nie pasują do tej historii. Chłopak jakoś siedział w ruchliwym miejscu a nie prosił o pieniądze tylko chciał jeść . Z twojego komentarza wygląda mi na to ,że często lecisz po stereotypach .
OdpowiedzHistoria nie dotyczy problemu żebrania, co zostało bardzo wyraźnie zastrzeżone na początku, tylko faktu, że ktoś nie mógł znieść tego, że ktoś inny coś dostał. Co przyszło tym łobuzom z tego, że nie dali człowiekowi zjeść? Zyskali coś? Sami byli bardziej najedzeni dzięki temu? Straszne jest, jeśli kogoś się krzywdzi, ale jeszcze straszniejsze, gdy dzieje się to "po nic", tak tylko. Strach pomyśleć, co takie osoby mogą zrobić w innej sytuacji. Też "po nic".
Odpowiedz@sajrinka: Jeśli naprawdę ma nie dotyczyć problemu żebrania, to należy usunąć z niej wszystko tym problemem wywołane - w tym nienawiść do żebraków i jej efekty w postaci na przykład kopania w jedzenie. Odrywanie zdarzenia od kontekstu jest po prosty głupie. To tak jakby powiedzieć "ten a ten zastrzelił człowieka na ulicy" i kazać ludziom zapomnieć, że zabity próbował wnieść bombę do metra, a strzelec był policjantem na służbie, "bo historia nie dotyczy problemu terroryzmu".
Odpowiedz@sajrinka: Tyle e nie da się tego rozdzielić. Żebractwo stało się jednym ze źródeł pozyskiwania pieniędzy przez grupy zawodowych żebraków. I teraz dwie opcje odnośnie opisanej sytuacji A - potrzebujący nieświadomie naruszył teren takiej grupy B - inna grupa chce przejąć terytorium Mafii z tego nie będzie ale mowa o całkiem dużych pieniądzach. Najlepiej nie rozdawać pieniędzy żebrakom, wpłacić na jakiegoś Alberta, Monar czy inny Caritas
Odpowiedz@sajrinka: "Co przyszło tym łobuzom z tego, że nie dali człowiekowi zjeść? Zyskali coś?" Była szansa, że wszyscy zyskamy zniknięcie jednego żebraka z ulicy. Tyle, że metody jak dla mnie zbyt drastyczne.
Odpowiedz@Jorn: Co masz na myśli mówiąc o zniknięciu? To, że po czymś takim magicznie znajdzie pracę, dom? Czy, że popadnie w ciężką depresję i umrze z głodu lub innego powodu...? Fakt, w obu przypadkach zniknie z ulicy...
Odpowiedz@bloodcarver: Bez przesady z tą nierozerwalnością. Jeśli ja sobie sama kupię jedzenie, usiądę z nim na ziemi i ktoś mi to wytrąci z rąk - powiesz, że tak nie można, że co taki człowiek wytrącający to jedzenie ma w głowie. Jeśli natomiast wydaję SWOJE pieniądze na jedzenie, które komuś podaruję - to może być wyrzucone, wytrącone i co tam sobie jakiś znudzony życiem kretyn wymyśli? Jakie ma znaczenie, że to jedzenie było wytrącone akurat żebrakowi? Choćby był tam tylko po "zarobek" - to moja sprawa, że wydałam na niego swoje pieniądze, Tobie od tego nie obywa. Ty nie chcesz, to nie dajesz, ale nie masz prawa decydować, co stanie się z moimi pieniędzmi, czy produktami za nie kupionymi. W historii głównym tematem jest jakieś chore poczucie wyższości, konieczność "zgnojenia" innej osoby tylko dla zabawy i brak poszanowania dla cudzej własności.
OdpowiedzJa też nie rozumiem ludzi, którzy chcą podnieść swoje ego i samopoczucie dokuczając tym najsłabszym... Nie wnikajmy tu dlaczego ktoś żebrał i co go do tego skłoniło. Kiedy na takiego człowieka patrzę mnie to nie interesuje. Chcę to pomagam, nie chcę to nie, ale nigdy nie atakuję tylko dlatego, że czuję się "lepsza".
Odpowiedz@no_serious: Czemu nie chcesz wnikać w to, czemu żebrał, a wnikasz w to, czemu niektórzy nienawidzą żebraków? Przecież to nierozerwalne. Poza tym od kiedy zorganizowane grupy, mające własnych "karków" do bicia ludzi i pilnowania miejsc do żebrania, zarabiające powyżej średniej krajowej, są nagle "tymi najsłabszymi"?
Odpowiedz@bloodcarver: Bo widzę różnicę między człowiekiem, który siedzi i żebrze nikogo nie nagabując, a kimś, kto komuś wytrąca jedzenie z ręki. Poza tym ja się o grupach nie wypowiadam, a nie zauważyłam żeby w historii autorka mówiła o "karkach" broniących żebraka...
Odpowiedz@bloodcarver: 1. Skąd masz dane na temat "zarobków" żebraków? 2. Od kiedy nienawiść jest słuszna i usprawiedliwiona? Nie lubisz żebraków, to ich ignoruj albo chociaż zachowuj się jak cywilizowany człowiek, a nie jak zwierzę. Z Twoich wypowiedzi można by wywnioskować, że tolerujesz takie zachowanie, a nawet je popierasz. To chore.
Odpowiedz@no_serious: Być może to były zwykłe debile które chciały się na kimś wyżyć, jest taka możliwość. Ale równie dobrze mogli to być: - "opiekunowie" tego terenu chcący pokazać nowemu kto tu rządzi w sposób dotkliwy, ale nie wyrządzający trwałej krzywdy. -"opiekunowie" którym chłopak płaci. On ma żebrać, a nie jeść. Gdy je to mniej osób mu da kasę, a oni na tym mniej z*arobią (to jest słowo zakazane? no bez jaj). - "opiekunowie" z konkurencyjni chcący dokuczyć żebrakowi innej grupy by zmienił miejscówkę. - jacyś ludzie którzy znają tego chłopaka, a ten ma z nimi na pieńku... np. inni żebracy. Po za tym chłopak może być ćpunem zbierającym na kolejną działkę i może być z różnymi osobami w konflikcie.
Odpowiedz@bloodcarver: Chłopak, który rzucił się łapczywie na podane mu jedzenie na pewno zarabiał powyżej średniej krajowej. @Draco: nawet jeśli to byli opiekunowie, lub jacyś inni "znajomi" chłopaka, to czy to zmniejsza piekielność sytuacji? "Żebranie w tak ruchliwym miejscu wskazuje na chęć dużego zarobku." - to chyba oczywiste. Gdybym była zmuszona do żebrania, to też wolałabym pójść gdzieś, gdzie będzie dużo ludzi. Poza tym znasz kogoś, kto ma chęć małego zarobku?;)
Odpowiedz@qaro: To, że zarabiał żebrząc powyżej średniej krajowej jest całkiem możliwe. Tylko, że te pieniądze są najczęściej wydawane na chlanie, ćpanie, albo hazard. A jeżeli są opiekunowie to i większość kasy idzie dla nich. Sytuacja była jak najbardziej piekielna. Co do miejsca żebrania to nie jest oczywiste. Osoby naprawdę potrzebujące pomocy, a nie "zawodowi żebracy", są najczęściej bardzo zawstydzeni całą sytuacją. Podchodzą do ciebie tak by jak najmniej osób słyszało co mówią. Czają się bo się wstydzą tego, że żebrzą. O jedzenie proszą najczęściej przy sklepach, bo wtedy jest największa szansa, że ktoś przy okazji coś im kupi. A gdy potrzebują pieniędzy na inne cele? Widziałem kiedyś mężczyznę, który żebrał. Miał na dużej kartce napisane na co potrzebuje pieniędzy. Kilka lat wcześniej umarła mu żona i sam wychowywał trójkę dzieci, wtedy stracił pracę i nie mógł znaleźć nowej. Sytuacja zmusiła go do żebrania. Na jego twarzy było widać smutek i wstyd, że żebrze. Ale pierwszą rzeczą o którą prosił była praca! Widziałem go potem jak dostał pracę jako roznosiciel ulotek, pracował od rana do wieczora - tylko ulotki się zmieniały. Potem go już nie widziałem, mam nadzieję że znalazł normalną pracę. A jeżeli ktoś żebrze, siedząc w jednym miejscu cały dzień, jest młody i nie wygląda na chorego, prosi tylko o pieniądze, to trzeba wiedzieć, że on te pieniądze wyda nie koniecznie na jedzenie. Dla dobra tych ludzi koniecznym jest, by nie dawać im nic. To jest nawet oficjalne stanowisko Kościoła. Nie dając nic żebrakom zmuszamy ich do poczynienia jakichś kroków do wrócenia do normalności, do wyjścia z nałogu, do ogarnienia się itp. Bo gdy ktoś taki ma pieniądze za nic i stać go i na jedzenie i na nałóg, to on z tego nie wyjdzie. Ale gdy przeżyje wstrząs, że będzie musiał wybierać pomiędzy nałogiem a jedzeniem, to jest szansa, że postanowi jakoś się ogarnąć i wyjść na prostą.
Odpowiedz@no_serious: "Chcę to pomagam, nie chcę to nie (…)". Podbudowujesz sobie w ten sposób ego, za to wszyscy mieszkańcy okolicy i jej goście cierpią mając na swoim terenie żebraka prawdopodobnie będącego elementem grupy przestępczej.
Odpowiedz@bloodcarver: Jeśli chcesz - możesz nienawidzić. Jednak absolutnie nie masz prawa atakować.
OdpowiedzNie przypuszczałam, że wzbudzę tą historią tyle kontrowersji. Czy nie da się po prostu pominąć konfliktowy temat samego żebrania, a skupić na tym, że gdzieś na ulicy, wśród nas szerzy się zwykłe chamstwo i podłość? Wygląda na to, że według niektórych takie zachowanie jest jak najbardziej dopuszczalne. Bez względu na to kim był ten żebrak, i czy zasłużył sobie na takie upodlające traktowanie czy też nie, ja nadal nie uważam, że normalnym jest wytrącanie jedzenia człowiekowi, który najnormalniej w świecie był głodny, a co więcej - było to po nim ewidentnie widać. A historią podzieliłam się własnie dlatego, że takie zachowanie uważam za wyjątkowo podłe i piekielne.
Odpowiedz@guineaPig: Nie jest normalnym wykopywanie jedzenia głodnemu. Jest to chamskie i niegodne człowieka. Z tym pełna zgoda. Ale: - jeżeli chłopak był głodny to jest pełno instytucji które pomagają takim osobom, - jedzenie biedni mogą nawet zdobyć legalnie przy sklepach gdzie w normalnych krajach daje im się jedzenie którego się już nie sprzeda, a w Polsce "wyrzuca" się do specjalnych pojemników obok kontenerów na śmieci, - zbieranie kasy świadczy o potrzebie jej wydania na inne cele niż jedzenie. Ludzie naprawdę głodni proszą o jedzenie, a nie o pieniądze. Piszesz, że było po nim widać, że jest głodny? Rozumiem, że były ku takiemu stwierdzeniu inne wskazówki niż chęć zjedzenia tego co dostał?
Odpowiedz@Draco: Ogólnie sie z Tobą zgadzam i rozumiem Twoje argumenty. Po prostu dla mnie opisana sytualcja była najnormalniej w świecie przykra do tego stopnia, że jak normalnie ciężko mnie rozczulić to zaszkliły mi się oczy na widok człowieka, który po odzyskaniu tacki z jedzeniem normalnie ją przytulił do siebie jak jakiś największy skarb. I nie chcę tutaj dramatyzować, ani nadmiernie się rozczulać, ale nie pamiętam, kiedy widziałam ostatnio człowieka z taką wdzięcznością w oczach i pałaszującego posiłek z takim przejęciem.
Odpowiedz@Draco: Ale historia nie jest o tym, że żebrakom nie powinno wykopywać się jedzenia z rąk, ale o tym, że nie powinno się wykopywać jedzenia z rąk żadnemu człowiekowi. Dlatego to, o czym mówisz, kompletnie nie dotyczy tematu historii, kłócisz się zresztą z ludźmi, którzy się z tobą zgadzają.
Odpowiedz@Draco: "Nie jest normalnym wykopywanie jedzenia głodnemu. Jest to chamskie i niegodne człowieka. Z tym pełna zgoda." - I otóż to! Nic więcej nie trzeba, Twoje dalsze "ale" jest zupełnie niepotrzebne i niezwiązane z historią. Snujesz różne domysły, że to byli opiekunowie, że facet oszukiwał (może np. ćwiczył grę aktorską i tylko udawał, że tak pałaszuje z zapałem;). Wiesz jakie jest dla mnie najbardziej prawdopodobny scenariusz? Po prostu dwóch prymitywów zeszło właśnie z drzewa i zobaczyli słabszego, to co? Dowalimy mu, poczujemy się lepsi! Ot tak, po prostu, z czystej ludzkiej złośliwości. Tej samej, która każe komuś porysować lakier samochodu stojącego na ulicy, zamazać sprayem tabliczkę z rozkładem jazdy na przystanku, albo podpalić plakietkę z napisem "Uwaga pies" na furtce (przykład z własnego podwórka). Niestety takich ludzi (a raczej może człekokształtnych) jest zatrważająco wielu.
Odpowiedz@guineaPig: sądząc po komentarzach, takie zachowanie jest czasem jakby bardziej dopuszczalne. Np. gdy jedzenie to ma w rękach żebrak (w końcu być może stał się żebrakiem na własne życzenie), albo pijak, narkoman, prostytutka, skazaniec w więzieniu. Zdaniem niektórych widać wtedy wykopywanie czy zabieranie posiłku jest nieco bardziej usprawiedliwione, niż gdyby jadła go elegancka pani. Przykre - nasuwa się tu, że wszyscy ludzie są wprawdzie równi, jednak niektórzy równiejsi. Chyba zapominamy tu jeszcze o czymś takim jak szacunek do samego pożywienia, którego nie powinno się niszczyć. Jak już ktoś na siłę chciał naprawić świat i miał wiedzę, że żebrak jest bandziorem, mógł choć odebrać mu tę tackę i oddać głodnym dzieciom z domu dziecka. Ale wykopywać na ulicę?
OdpowiedzO matko... Nie będę się wypowiadać na temat żebrania, ale jak można, po prostu jak można komuś wykopać jedzenie!? Chamstwo i piekielność w czystej postaci.
Odpowiedz@Litterka: Jak widać dla niektórych użytkowników tego portalu takie zachowanie jest zupełnie normalne i uzasadnione. Życzę wszystkim trolom, by ktoś potraktował ich kiedyś tak samo jak tych dwóch typów potraktowało tego chłopaka.
OdpowiedzChciałabym wierzyć, ze swiat jest czarny albo biały, a ludzie dobrzy albo źli. Niestety często zdarza sie, ze nasza naiwność i prostodusznosc jest nadużywana. A moze całe to wydarzenie było po prostu swietnie wyreżyserowane, a żebrzący chłopak "zarobił" dzieki temu dużo więcej? W kazdym razie, bez względu na to, który scenariusz jest prawdziwy, ludzie bywają podli.
Odpowiedz@jagodowa: "W kazdym razie, bez względu na to, który scenariusz jest prawdziwy, ludzie bywają podli". Właśnie o to chodzi. Wstęp do historii brzmi: "Historia o ludzkiej podłości". A tyle tutaj komentarzy (często słusznych) na temat żebractwa, zamiast właśnie o tym, jak podli bywają ludzie.
OdpowiedzU mnie przy parku w centrum zaczęła się pojawiać kobieta, "bjedna J hora" (tak dokładnie było napisane na kartonie) i z...pieskiem yorkiem (w przeciwieństwie do kobiety, czystym, zadbanym, idealnie ostrzyżonym, po prostu pies jak z obrazka). Z tego co mi wiadomo, rasowe yorki kosztują dość sporo - skąd "bjedna J hora" kobieta mogłaby mieć pieniądze na tak modnego teraz pieska?
Odpowiedz@nighty: A rodowód pokazała, że twierdzisz, że był rasowy? Mogła kupić/przygarnąć jakiegoś pseudojorka z rynku "po rasowej mamusi", nie wyklucza to jego urody.
Odpowiedz