Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie to historia o tym, jak nowy Pan Dyrektor zarządza więzieniem... ups,…

Będzie to historia o tym, jak nowy Pan Dyrektor zarządza więzieniem... ups, to znaczy szkołą.

Właściwie to dwie historie wynikające z tych samych przyczyn.

Chodzę do zespołu szkół licealnych i technicznych.
Od września w mojej szkole urzęduje nowy Dyrektor. Wszystko było w porządku, do czasu.
Zapewne w każdej szkole istnieje coś takiego jak "kocenie pierwszoklasistów". W mojej szkole zamiast indywidualnego kocenia między uczniami wprowadzone zostało kocenie zbiorowe, w dniu do tego ustalonym przez Radę. Owe kocenie wyglądało mniej więcej tak: Namalowanie kocich wąsów i noska wchodzącym na halę sportową pierwszakom (nie było to przymusowe), konkursy dla pierwszaków, quizy i ogólnie tego typu zabawy - nic strasznego.

Aż stał się Nowy Dyrektor.

Na poniedziałek (13.10) został zaplanowany apel z okazji dnia nauczyciela - normalna rzecz.

Wiadomo już o tym było ok. dwa tygodnie wcześniej.
Przedstawienie robione na szybko, z polecenia Dyrektora przez SAMORZĄD UCZNIOWSKI dla nauczycieli. Scenariusz i tak zrobili nauczyciele, jednak my - uczniowie i aktorzy stwierdziliśmy jednogłośnie, że scenariusz jest zrozumiały jedynie dla nauczycieli. Nauczycielki zgodziły się na nowy scenariusz, jeżeli powstanie on w maksymalnie jeden dzień. Jak powinno być pierwotnie ja i kilka innych uczniów stworzyliśmy całkiem ciekawy i zabawny scenariusz, który zrozumie każdy znający naszą szkołę.
Pomyliliśmy się.
Pan Dyrektor po zapoznaniu się z naszym pomysłem powiedział, że "scenariusz mają napisać NAUCZYCIELE i nasz scenariusz się nie nadaje bo Narodowy Dzień Edukacji to zbyt poważne święto, żeby traktować je jak zabawę"
Pewnie teraz pomyślicie, że nauczyciel starej daty, inaczej wychowany, otóż niespodzianka - jest to osoba ledwo po 30.
Od przedstawienia zostaliśmy odsunięci. Zdenerwowaliśmy się wtedy wszyscy, bo jednak trochę czasu spędziliśmy nas nowym scenariuszem i przygotowaniami.
Ale cóż, nie to nie. Zapomnieliśmy o sprawie.

A co ma do tego wcześniej opisywane kocenie? A no "Kocenia nie będzie bo to jest głupota, która pozwala na znęcanie się nad młodszymi kolegami i koleżankami i nie wypada takich rzeczy pokazywać publicznie. W tak ważny dzień odbędzie się jedynie pasowanie i przysięga pierwszoklasistów.".



Nadszedł dzień apelu, zmieniający całkowicie nawet najlepsze zdanie na temat Pana Dyrektora.
Lekcje zostały skrócone do 30 minut, aby nie tracić żadnej z nich przez apel, który miał się zacząć o 14.
Dyrektor wydał rozporządzenie, iż obecność pierwszoklasistów jest obowiązkowa, a z innych klas mają zostać wytypowane 15-osobowe delegacje. W porządku? Haha, my naiwni.
Około 13, kiedy większość klas skończyła zajęcia w ramach skróconych lekcji wytypowane delegacje czekały na apel, a reszta chciała spokojnie iść do domu.
Chciała. I na tym się skończyło, bo wszystkie drzwi i furtki zostały zamknięte na klucz, żeby przypadkiem nikt nie wyszedł ze szkoły. Mało tego, wyjść pilnowały na dodatek wicedyrektorki.

Skąd wiem, ze furtki również były zamknięte skoro nie dało się wydostać przez drzwi? Ludzie wychodzili oknami łazienek, po czym zaraz wracali.

Jedne drzwi zostały chwilowo otwarte dopiero, kiedy jeden z nauczycieli poszedł po dyrektora, ponieważ BURMISTRZ nie mógł dostać się do szkoły, po czym zostały na powrót zamknięte. Jedynie nauczyciele byli wypuszczani i wpuszczanie specjalnym przyciskiem, którego pilnował Pan Złota Rączka.
Siedzieliśmy uwięzieni w szkole do końca apelu.

Jeżeli obecność była obowiązkowa dla wszystkich to nie wystarczyło tego ogłosić?

W tej chwili nie możemy wychodzić nawet do szkolnego parku, ponieważ istnieje możliwość, że ktoś będzie palić, albo zniszczy jakiekolwiek mienie szkoły.
Wspomniałam, że Pan Dyrektor zamontował kamery w łazienkach?

szkoła

by Tusiaczek
Dodaj nowy komentarz
avatar Agness92
9 19

Weźcie go gdzieś zgłoście czy coś. Moim zdaniem to nie ma prawa zamykać was w szkole, a już na pewno montować kamer w łazienkach (w sumie nie znam prawa, więc może w tej umywalkowej części można?)

Odpowiedz
avatar Litterka
-3 13

@Agness92: chyba zamykać w szkole na czas lekcji można (względy bezpieczeństwa), ale rzeczywiście kamery to przesada.

Odpowiedz
avatar Izura
26 34

@Litterka: Wyobraź sobie pożar i pozamykane drzwi. Kilaset dzieciaków stratowanych i przerobionych na grillowaną chabaninę. Nie mogą zamykać drzwi.

Odpowiedz
avatar Devotchka
16 22

@Agness92: Weźmy w ogóle pod uwagę fakt, że uczniowie z tej szkoły to osoby w wieku LICEALNYM. Raczej już nie dzieci. Niektórzy mieli po 18 lat i mogli robić co im się podoba. Przecież nie powinno się traktować osoby w wieku 16-18 lat jak przedszkolaka.

Odpowiedz
avatar Litterka
-5 7

@Izura: Może źle się wyraziłam. Chodzi mi o zakaz opuszczania szkoły, jakoś tak skrótem myślowym pisałam o zamknięciu drzwi. Bo, choć w wieku licealnym się buntowałam, zdaję sobie sprawę, że nauczyciele są za uczniów jednak odpowiedzialni nawet w czasie przerw i łatwiej upilnować "towarzystwo", jeśli wszyscy są w budynku. Drzwi powinny (choć to pewnie mrzonki) mieć funkcję blokady ich zamknięcia w razie pożaru czy innego nieszczęścia. A kwestia osób pełnoletnich w szkołach w ogóle jest ciekawa...

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 5

@Izura: Mogą, mogą. U mnie kiedyś drzwi nie były zamykane i mogliśmy sobie nawet do sklepu chodzić, ale jak nas połączyli z gimbazą obok (tak, gimbazą, takiej ilości szarej materii to ja jeszcze nie widziałam w jednym miejscu) w zespół szkół, to się dobre czasy skończyły, bo gimbaza próbowała z lekcji uciekać naszym wejściem. Skończyło się na tym, że posegregowali nas jak krowy kolorowymi identyfikatorami (serio, były dwa kolory w liceum i dwa w gimbazie, które w gruncie rzeczy segregowały nas na "lepszych" i "gorszych") i tymi identyfikatorami się otwierało drzwi od zewnątrz w czasie lekcji (przed i po lekcjach drzwi były wolno otwarte). Od wewnątrz otwierało się przyciskiem, którego strzegła pani woźna w czasie lekcji, a na przerwach dodatkowo nauczyciele, bo się gimbaza i tak próbowała przebić (o ile wiem u nasz "na drzwiach" i tak był większy luz niż u nich, bo naprawdę to szara materia tam się głównie uczyła, nie przesadzam). Tyle, że u mnie było zrobione tak, że w razie alarmu pożarowego/jakiegokolwiek innego wszystkie drzwi się automatycznie odblokowywały. A jak by system zawiódł, to był guzik zawsze. A jak by to zawiodło, to byśmy się usmażyli. Cóż, ja liceum skończyłam już parę lat temu, więc nie wiem jak to teraz wygląda, ale nie sądzę, żeby się bardzo poprawiło.

Odpowiedz
avatar Izura
6 8

@Zmora: Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów. Rozdział 2 § 4. 1. W obiektach oraz na terenach przyległych do nich jest zabronione wykonywanie następujących czynności, które mogą spowodować pożar, jego rozprzestrzenianie się, utrudnienie prowadzenia działania ratowniczego lub ewakuacji: (bla, bla, bla, to nas nie interere) 14)zamykanie drzwi ewakuacyjnych w sposób unie- możliwiający ich natychmiastowe użycie w przy- padku pożaru lub innego zagrożenia powodujące- go konieczność ewakuacji; 15) blokowanie drzwi i bram przeciwpożarowych w sposób uniemożliwiający ich samoczynne zamknięcie w przypadku powstania pożaru; 18) uniemożliwianie lub ograniczanie dostępu do: e)wyjść ewakuacyjnych albo okien dla ekip ratowniczych,

Odpowiedz
avatar Taczer
-1 7

@Izura: Owszem, mogą. W przeciętnej szkole jest od kilku, do kilkunastu nawet wyjść ewakuacyjnych, które normalnie są zamknięte a w chwili ogłoszenia alarmu pożarowego do każdego z tych wyjść biegnie przydzielony człowiek, którego pierwszym zadaniem jest je otworzyć. Nie wiem jak sobie wyobrażasz ewakuację szkoły w przypadku pożaru, wszyscy w panice lecą do jedynego (czasem dwóch) normalnie używanych drzwi? To się albo odbędzie zgodnie z przećwiczoną wielokrotnie procedurą, albo faktycznie skończy zadeptaniem się uczniów w panice.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 2

@Izura: Czyli, co? Nawet jak się wszystkie automatycznie odblokowują w przypadku pożaru (i jeszcze chyba u dyrki można wszystkie na raz ręcznie odblokować), a także ręcznie guzikiem każde z osobna, to też nielegalne? No to ładne rzeczy w mojej szkole się działy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2014 o 23:15

avatar Agness92
4 6

@Taczer: na politechnice krakowskiej kiedyś przy drzwiach na schody ewakuacyjne na ostatnim piętrze wisiała kartka "klucz w portierni" Teraz większość drzwi ewakuacyjnych się robi z taką klamko-dźwignią (wiecie o co chodzi- takie coś na całą szerokość drzwi) która jednocześnie jest plombą. Jak ktoś otworzy niepotrzebnie to są konsekwencje.

Odpowiedz
avatar Taczer
-1 1

@Agness92: Myślisz, że to na wypadek pożaru? Raczej dla technika/sprzątaczki itp. obsługi bieżącej. Te otwierane jednostronnie to raczej w miejscach typu kina, generalnie obiektach użyteczności publicznej, gdzie każdy odpowiada sam za siebie. Zmora, jest jeszcze wersja z kluczykiem za szybką, ale w szkołach raczej nie stosowana. Albo centralne sterowanie, albo ludzie.

Odpowiedz
avatar Izura
0 2

@Zmora: Tak, wg rozporządzenia tak. A w szkołach z tego co zauważyłam każde wyjście ma plakietkę "wyjście ewakuacyjne"- u mnie w LO nawet wyjście od kucharek miało.

Odpowiedz
avatar Malibu
0 0

@Agness92:na którym wydziale?

Odpowiedz
avatar ZgnilaBrzoskwinia
0 2

@Zmora: U nas to rozwiązali w ten sposób, że drzwi były zamknięte cały czas, a otwierała je pani woźna za pomocą przycisku, natomiast w przypadku wyłączenia czy też zepsucia się brzęczyka, drzwi automatycznie się odblokowywały. Myślę, że tak chyba było najlepiej :)

Odpowiedz
avatar Agness92
0 0

@Malibu: dawno temu w architekturze na warszawskiej. Moja mama tam pracowała i zauważyła to na szkoleniu bhp...

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@ZgnilaBrzoskwinia: A to może u nas też tak było. Bo właśnie wiem, że one się miały same otwierać w wielu różnych przypadkach, ale całej listy nigdy nikt z nas nie dostał, więc tak mogło być.

Odpowiedz
avatar mitzeh
6 12

Po pierwsze: "owo" kocenie. Po drugie: zgłosić od razu. Niech rodzice piszą/dzwonią/idą do kuratorium, bo będzie tylko gorzej. Jak ktoś już napisał, wyobraźcie sobie co było, gdyby podczas tego apelu wybuchł pożar - a wyjścia pozamykane... Po trzecie, już żartobliwie: trzeba było w ramach buntu nie iść na tę aulę! Jesteście zamknięci w szkole - ok, ale na apel Was siłą nie zaciągną ;) Dyrektor niewiele by z tego zrozumiał, ale za to jaka satysfakcja... ;) Swoją drogą, szkoda, że dyrektor kształcił się na nauczyciela - z takim podejściem całkiem dobrze sprawdziłby się w jakimś zakładzie karnym... :)

Odpowiedz
avatar shgetsu
-1 19

Fake jak ... Nie mógł zamontować kamer, kto w ogóle mu to zainstalował tam, żaden monter nie założył by tam kamery, bo nie może

Odpowiedz
avatar Veltoris
5 11

Brak związku między pierwszą częścią opowieści, a resztą. Blokowanie wyjść w ten sposób podpada pod przepisy ppoż. Kamery w łazienkach również są niezgodne z prawem, chociaż jeśli część "umywalkowa" jest oddzielona od reszty to teoretycznie można. Tylko jaki to ma wtedy sens, wiadomo, gdzie się chodziło na fajkę. Ogólnie napisane niechlujnie i mało wiarygodnie.

Odpowiedz
avatar Taczer
1 7

@Veltoris: Mylisz 'blokowanie drogi ewakuacji' z zamykaniem drzwi. To dwie różne sprawy. Istotne, żeby w chwili ogłoszenia ewakuacji drzwi były otwarte. Dla przykładu, opróżnienie szkoły z tysiąca uczniów i nauczycieli, przy jednym wejściu otwartym stale i bodaj ośmiu otwieranych wyłącznie w czasie alarmu, zajmuje 5-6 minut. Licząc od dzwonka do odmeldowania się u dyrektora ostatniej policzonej co do sztuki grupy dzieci.

Odpowiedz
avatar Malibu
9 11

Jak chodziłam do podstawówki przyjechała Majka Jezowska. Koncert był płatny i z mojej klasy poszło tylko kilka osób. Co zrobiła moja nauczycielka? zamknęła około 15 dzieciaków w klasie i poszła z pozostalymi dzieciakami na trwający co najmniej 2 godziny koncert. w razie czego nie można był wyjść nawet do łazienki.

Odpowiedz
avatar Agness92
0 0

@Malibu: był jakiś ciąg dalszy?

Odpowiedz
avatar Malibu
1 1

@Agness92: Ciąg dalszy był :D Uciekłam wraz z kolegą przez okno do domu. Nauczycielka wzywała rodziców do szkoły, z pretensjami jak mogłam uciec, na co mój ojciec zrobił awanturę nauczycielce, że zostawia swoje dziecko pod opieką nauczyciela a dziecko bez opieki w dodatku zamknięte w klasie i wyskakując z wysokiego parteru mogło sobie coś zrobić. Afera dotarła do dyrektora ale dość szybko została wyciszona. Oczywiście za mój występek swoją karę też poniosłam ;)

Odpowiedz
avatar Draco
4 8

Tusiaczek piękna historia, dałbym nawet plusa, tyle, że sam uczęszczałem do zespołu szkół (liceum + technikum) w którym dopiero silna ręka nowego dyrektora zrobiła porządek. W Twojej historii przedstawiasz młodzież jako dobrą i niewinną, normalnie same ckliwe dziewice i rycerze na białych rumakach. Jedyny zły jest dyrektor. ;) Mamy tutaj opisy pięciu sytuacji: 1. "Kocenie" - i tu jest już na starcie bardzo ciekawa sprawa, bo używasz nazwy dla czegoś co w wojsku nazywane było "falą". To co organizuje szkoła to w 99% są "otrzęsiny". Wszystko było dobrowolne i tęczowe, a zły dyrektor tego zakazał? Znam "kocenie" z kilkunastu szkół i ma to mało wspólnego z dobrowolnością. Normą jest poniżanie pierwszaków, wyżywanie się na nich, kazanie im pić mleko z miseczki, malowanie ich markerami (nie zawsze zmywalnymi), a w części wypadków bicie lub wyżynanie nożem "KOT" na ręku. U was malowaliście im na twarzach kocie wąsy (zapewne markerem) i pewnie to nie było wcale takie dobrowolne. Potem pewnie cała grupa "pierwszaków" była wyśmiewana przez cały czas imprezy. "Kocenia nie będzie bo to jest głupota, która pozwala na znęcanie się nad młodszymi kolegami i koleżankami i nie wypada takich rzeczy pokazywać publicznie. W tak ważny dzień odbędzie się jedynie pasowanie i przysięga pierwszoklasistów." - Bardzo mądra wypowiedź. 2. Przerobiliście przedstawienie tak by było "bardziej zrozumiałe dla młodych"? Pewnie zrobiliście go bardzo wesoło, parodiując życie szkoły i wyśmiewając pewnie jakieś rzeczy. Cóż może to dobre na występ kabaretu, ale tu mieliście zrobić przedstawienie na OFICJALNĄ UROCZYSTOŚĆ na której będą goście z samorządu i pierwszaki będą pasowane. Namęczyliście się przy tym? Pisząc to w jeden dzień w kilka osób? Aha. 3. Czy naprawdę niezrozumiałe jest to co zrobił dyrektor z w związku z tym apelem? Skrócił lekcje, pierwszaki musiały być obowiązkowo, a od starszych klas tylko reprezentacje. Ale nie ma słowa o tym, że macie wychodzić wcześniej. To Wy z tego co widzę wymyśliliście sobie wcześniejsze wyjście do domu bez niczyjej zgody. Swoją drogą wychodzenie oknami to już totalna durnota. Ja akurat rozumiem czemu tak było. Dyrektor chciał mieć starsze klasy pod kontrolą, żeby nie odwaliły niczego związanego z "koceniem". Pewnie z założenia mieliście przebywać w salach lekcyjnych. To logiczne, bo wypuszczając wszystkich nie biorących udziału w apelu wcześniej, dałby wam za dużo czasu na zorganizowanie czegoś w okolicy i zaczajenie się na pierwszaków wychodzących z apelu. 4. Zamknięte drzwi i furtki? Bo pewnie nikt wam nie pozwolił iść do domu. Dodatkowo świadczy o tym pilnowanie drzwi przez wicedyrektorki. Czyli jednak obawy, o to, że coś zrobicie pierwszakom były dość poważne. Nie było niebezpieczeństwa w razie pożaru, bo KTOŚ PILNOWAŁ DRZWI i w razie czego by je otworzył! 5. Zakaz wychodzenia do szkolnego parku i monitoring w łazienkach? Czyli jednak palenie było bardzo poważnym problemem skoro dyrekcja tak zareagowała. Dodatkowo pewnie kamery w łazienkach (na 99,9% nie skierowane na kabiny tylko np na przejścia i umywalki) są po to, by identyfikować palących i ewentualnych wandalów. Monitoring to droga impreza i szkoła musiała mieć jednak poważny powód, żeby na to kasę wydać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2014 o 13:40

avatar Innaodreszty
0 2

@Draco: 2. U mnie było przedstawienie pisane przez uczniów. I wątpię, by kogokolwiek obraziło stwierdzenie, że nauczyciel fizyki używa jako rekwizytu pluszowej cytryny, bo ją ma pod ręką, a także stwierdzenie, że na lekcjach jednej polonistki wszyscy muszą uważać (nie wiem, jak ta kobieta to robi, ale wszyscy czują potrzebę bycia pilnymi uczniami podczas jej lekcji). Można? Można. 3. Siedzenie przymusowo w szkole, gdy nie ma lekcji ani nie bierze się udziału w żadnym wydarzeniu zawsze mnie denerwowało. Nienawidzę siedzieć jak głupia na próbnym teście ponad godziny, bo reszta potrzebuje tej godziny żeby napisać test, którego rozwiązanie mi zajęło dwadzieścia minut, jeśli nie mniej. Ja tu widzę brak szacunku dla czasu uczniów. Naprawdę myślisz, że ktokolwiek mając możliwość wrócenia do domu i zajęcia się swoim życiem, zostałby zająć się pierwszakami? Gdy są pod opieką nauczycieli? Ha ha ha. Jeśli ktoś chciał zrobić pierwszakom krzywdę - a wątpię, skoro kocenie wyglądało tam lepiej niż u Ciebie - to zrobi to np. po apelu, albo kiedykolwiek. A gdyby starsi uczniowie wrócili do domu przed pierwszakami, to nie mieliby z nimi kontaktu podczas drogi do domu, a więc jedna okazja mniej na skrzywdzenie ich.

Odpowiedz
avatar Draco
2 4

@Innaodreszty: Tylko, że nie wiemy jak to wyglądało naprawdę w szkole opisanej w historii. 2. Może to co napisali uczniowie i uważali za przezabawne było tak naprawdę żenujące i podpadające pod poziom "żartów o pierdzeniu"? Może "dowcipy" obrażały nauczycieli i inny personel? 3. Tylko, weź pod uwagę, że to chyba nie jest taka łatwa sprawa zwolnić tylko część klas, a część nie. Obstawiam, że zgłaszanie się do delegacji było dobrowolne. Tak, naprawdę myślę, że "kocenie" było poważnym problemem w tej szkole i nie wyglądało tak cukierkowo jak to zostało opisane. Chyba nie przeczytałaś dokładnie tego co napisałem. Być może dyrektor chciał mieć uczniów starszych klas pod kontrolą i wypuścić ich ze szkoły po apelu, tak by wszyscy się grzecznie rozeszli pod okiem nauczycieli. Myślę, ze skoro "kocenie" było szkolną tradycją i wcześniej przebiegało w "trybie indywidualnym" czyli z założenia wymagającym przymusu, to uczniowie starszych klas wypuszczeni wcześniej ze szkoły mieliby dość dużo czasu by zaczekać sobie na pierwszaków w okolicach szkoły i ich "kocić". Pamiętaj też, że jesteś kobietą. To przypominam wszystkim koleżankom które mówiły, że "kocenie" było spoko i bez przemocy. W "męskim świecie" to kocenie najczęściej jest związane z przymusem, biciem i upokorzeniem. To są najgorsze wzorce które przeszły do szkół z wojska (Ludowego i tego z III RP) i więzień.

Odpowiedz
avatar Tusiaczek
0 4

@Draco: 1. Kocenie wyglądało tak jak opisałam - ktoś tu chyba uważa, ze jak kobieta coś pisze to musi być inaczej. Sama byłam malowana takim flamastrem (nie markerem) po twarzy i jakoś przeżyłam, mało tego podobało mi się to bo to była całkiem fajna zabawa pod okiem nauczycieli, czyli cały program musiał przejść przez ręce dyrekcji. Nigdy w życiu nie słyszałam aby w mojej szkole "kocenie" wyglądało tak jak opisujesz, a zapewniam cię, mówię to nie tylko w imieniu płci pięknej. Jezeli coś takiego przezyłeś to bardzo ci współczuję i czas udać się do psychologa skoro wszystko co zawiera słowo "kocenie" uważasz za istną masakrę. 2. Aby napisać cały scenariusz w kilka godzin to nie jest prosta sprawa. Co innego jakbyśmy mieli na to kilka dni, gdzie mozna by całą prace rozłożyć. Żarty nie były "o pierdzeniu" jak to ująłeś. Niespodzianka - my też mamy mózgi i mamy na uwadze to, ze to szkolny apel. Scenariusz został zatwierdzony przez nauczycielkę, więc nie widzę sensu bezpodstawnego oskarżania. 3. Tak jak napisałam w historii. Jeżeli Dyrektor chciał alby wszyscy byli na apelu i byli pod kontrolą - po co skrócone lekcje? Ewentualnie zamiast o 15 osobowe delegacje poprosić, aby uczniowie poczekali do tej 14. Było by łatwiej, przyjemniej i bez problemów.

Odpowiedz
avatar Z_Pamietnika_Mlodej_Lekarki
1 1

@Draco: Co do kocenia zgadzam się z tobą w zupełności. W czasach liceum mieszkałam w mieszanym internacie i to co się tam działo na początku roku, przechodziło ludzkie pojęcie. A wychowawcy udawali, że niczego nie widzą. Dziewczyny i faceci mieli kocenie oddzielnie, ale że miałam kilku dobrych kolegów, to się nasłuchałam ich genialnych pomysłów. Gdyby takie "zabawy" przeprowadzać na więźniach, to większość z nich według prawa międzynarodowego można by podciągnąć pod tortury. Z koceniem dziewczyn zerwał mój rocznik (nie wiem, czy było w późniejszych latach, moja noga w tym miejscu więcej nie postała). I to też tylko dlatego, że ja i moja ówczesna przyjaciółka miałyśmy dość charakteru żeby tupnąć nogą.

Odpowiedz
avatar reinevan
2 4

1. Kwestia apelu: Moim skromnym (belfrowskim, żeby nie było) zdaniem, jeśli uczniom nie pozwolono przygotować apelu, to nie powinno ich się zmuszać do brania w nim udziału. 2. Kwestia "kocenia": Jestem tego zjawiska (przeniesionego do szkół z najgorszych czasów Ludowego Wojska Polskiego) absolutnym przeciwnikiem. 3. Kwestia zamykania drzwi jest to sprzeczne z zasadami bezpieczeństwa w budynkach użyteczności publicznej i podlega karze administracyjnej (należy taki fakt zgłosić w odpowiedniej komórce organu prowadzącego szkołę). 4. Kwestia lekcji w dniu nauczyciela: Zgodnie z art. 74 ustawy Karta Nauczyciela dzień Edukacji Narodowej JEST DNIEM WOLNYM OD ZAJĘĆ LEKCYJNYCH!!! Fakt przeprowadzenia lekcji (nawet skróconych) w tym dniu jest złamaniem w/w ustawy i powinien zostać zgłoszony tak do organu prowadzącego placówkę (urząd gminy/miasta) jak i nadzorującego (kuratorium oświaty).

Odpowiedz
avatar Bezsenna
2 2

@reinevan: 14 października jest dniem ustawowo wolnym. Ok. Ale apel był 13 (jest w historii).

Odpowiedz
avatar reinevan
-1 1

@Bezsenna: cyt: "Około 13, kiedy większość klas skończyła zajęcia w ramach skróconych lekcji ..."

Odpowiedz
avatar Tusiaczek
1 3

@reinevan: "Na poniedziałek (13.10) został zaplanowany apel"

Odpowiedz
avatar Bezsenna
0 4

Jejku. Masakra. Co prawda chodzę do tej "strasznej mitycznej gimbazy" ale mamy, przynajmniej mam takie wrażenie, o wiele więcej wolności. Nie mieliśmy żadnego apelu, tylko 14 przygotowaliśmy przedstawienie dla nauczycieli (tylko kółko teatralne, reszta miała wolne). Sama uczęszczam do tego kółka, więc wiem jak to wszystko wyglądało. Nikt się nie czepiał, że ma być poważnie, więc...zrobiliśmy kabaret;) Ja osobiście byłam w piżamie i kapciach z żyrafą, więc wyobraźcie sobie co się tam działo XD A nauczycielom bardzo się podobało, śmiali się, bili brawo. Jeden przyszedł nam "podziękować za przyjemność oglądania nas" a dyrektorka przyszła z wielkim koszykiem słodyczy, z zastrzeżeniem że koszyk mamy zwrócić. ^.^ Nikt nam nie broni wychodzić na podwórko, a nawet nauczyciele przymykają oko na to, że z racji tego żę mamy na przeciwko (dosłownie naprzeciw) galerie wymykamy się kupić drożdżówki, heh. Palenie? Żaden z nas nie jest tak głupi, żeby palić w szkole albo w kiblu. Dobiło mnie wypowiedz @Draco że czasami biją tych pierwszoklasistów albo wręcz zdarza się " wyżynanie nożem "KOT" na ręku". Patologia. Może cię uświadomię, ale NIE WSZĘDZIE! U nas to też odbyło się w formie zabawy na sali gimnastycznej, nikt z nikogo się nie śmiał a my mamy fajne wspomnienia. I takiej zabawy nie ma potrzeby nikomu zakazywać.

Odpowiedz
avatar Draco
2 2

@Bezsenna: Nie wiem gdzie Ty chodziłaś do szkoły, ale to chyba była jakaś wyjątkowa placówka skoro nie było tam palenia fajek ani przemocy. W moim liceum było pełno dresów, ale o tym jak wyglądało "kocenie" słyszałem od ludzi na studiach i w pracy. To nie jest wyjątek, to jest standard, że "koceniu" towarzyszy przemoc. A jak ktoś się stawia, to dochodzi bicie i wspomniane wyżynanie nożem "KOT" na ręku. To dlatego "kocenie" było i jest tak tępione przez nauczycieli. To dlatego często na początku roku w wielu szkołach są pogadanki o tym, że tak nie można. No i ponownie w komentarzach przypominam, że jesteś KOBIETĄ, a w przypadku dziewczyn to zawsze przebiegało o wiele łagodniej. Kocenie czerpało wzorce z wojska i więzień, dlatego dotyczyło i dotyczy chłopaków. To ma na celu pokazanie nowym kto tu rządzi i jakie jest ich miejsce w szeregu.

Odpowiedz
Udostępnij