Historia opowiedziana przez znajomą, dotycząca jednego z naszych dostawców.
Facet, który dostarcza nam siano do stajni nie ma nogi. Ot stracił ją podczas pracy, szczegóły nie są mi znane. Nie wszyscy wiedzą o jego defekcie, a i nie widać tego gdyż ma bardzo dobrą protezę. Normalnie przerzuca kostki siana, nie utyka, itp i oburza się jak chcemy mu pomóc.
Kilka tygodni temu zawoził siano do pewnej babki. Kobieta nieświadoma jego niepełnosprawności poprosiła go o rzucenie jednej kostki prosto na padok. Normalna rzecz, kobitka sama, na padokach niezłe błoto, a kostki ciężkie, więc facet chętnie podjął się zadania. Wziął kostkę, władował się w to błoto i...no właśnie. Zrobił krok, drugi i "zgubił nogę".
Baba prawie zawału dostała.
Tak, piekielna ewidentnie była noga.
uslugi stajnia
Mam kolegę z protezą nogi. W czasach, kiedy nie cały krąg znajomych o tym jeszcze wiedział mieliśmy kiedyś niezłą imprezę, dobrze zakrapianą. Jeden ze znajomych, który o zaprotezowaniu kolegi nie wiedział, relacjonował nam potem pobudkę na kacu: "otwieram oczy... bajzel wszedzie... firanki zerwane... na stole butelki... pod stołem lezy NOGA :D
OdpowiedzOj, piekielna jestem chyba ja, bo płaczę ze śmiechu xD
Odpowiedz@Djurex: To chyba wszyscy pracownicy stajni byli piekielni, bo wszyscy ryczeliśmy ze śmiechu.
OdpowiedzHistoria bardziej zabawna niż piekielna. W sumie - piekielności brak.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2014 o 20:44
Pewien starszy i wielce szanowany profesor mojej dyscypliny ni ma oka. Zamiast niej ma szklaną protezę. Któregoś razu udał się do niego student. Młody był i nie wiedział o niepełnosprawności profesora. Więc bardzo się zdziwił, gdy poprosił go, aby rzucił okiem na przygotowany na zajęcia referat. Więc profesor rzucił... dosłownie.
Odpowiedz@archeoziele: Uczelnia-legend. "...profesor mojej dyscypliny ni ma oka. Zamiast niej ma szklaną protezę." Wychodzi na to, że szklaną protezę ma zamiast dyscypliny...
Odpowiedz@Armagedon: Pisane w pośpiechu, na minutę przed wyjściem z pracy. Niestety, nie można już edytować. No i nie jest to legenda... znam tego profesora. Sam nam to opowiadał.
OdpowiedzAnegdota (pewnie nieprawdziwa) za JoeMonster.org: Był sobie profesor, który nie miał dłoni i posługiwał się protezą. Pierwszy wykład tradycyjnie zaczynał kuracją wstrząsową: - Przywitajcie się, ja nie mam czasu. I rzucał rękę z plastiku w tłum.
Odpowiedz@toomex: Wiesz, mi opowiadala mama, niegdys studentka rehablitacji na AWF Poznanskim, ze mieli takiego profesora ktory nie mial jednej dloni i sporego kawalka reki, konczyla sie ona gdzies za lokciem. Prowadzil jakis przedmiot zwiaznay z rehablitacja osob po amputacjach i lubil wymachiwac albo stukac w stol ta reka przed studentem podczas ustnego egzaminu. Takie dodatkowe utrudnienie - kogo ten nienaturalny widok rozpraszal na tyle ze zapominal i nie zdawal, nie byl psychicznie gotowy do zdania egzaminu [i w sumie pozniejszej pracy z takimi ludzmi].
OdpowiedzJeszcze jedna anegdota, tym razem ze szpitala. Kiedyś na oddział trafił pan z protezą nogi. Pan był w stanie bardzo ciężkim i niestety następnego dnia umarł. Stało się to akurat na dyżurze mojej mamy. Mama nie wiedziała, że pacjent ma protezę. Więc przenosząc mężczyznę z łóżka na wózek do transportu zwłok mało zawału nie dostała, gdy nagle noga pacjenta została jej w ręku.
Odpowiedzot pot. «partykuła poprzedzająca składnik zdania odnoszący się do czegoś, co mówiący uważa za zwyczajne lub nieistotne, np. Odwiedziłem wczoraj dziadka, ot tak sobie, żeby pogadać.» Błagam, przestańcie nadużywać "ot" w historiach. Uwaga nie dotyczy tylko tego autora.
Odpowiedz