Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z sierpnia z Wrocławskiego konwentu mangowo-fantastycznego. Opowieść niestety z trzeciej ręki,…

Historia z sierpnia z Wrocławskiego konwentu mangowo-fantastycznego. Opowieść niestety z trzeciej ręki, nie widziałam "na żywo" i chyba się cieszę, bo szlag by mnie trafił. Ale od początku.
Zjechało się na trzydniowe wydarzenie kilka tysięcy młodzieży i dorosłych, sam konwent został zorganizowany w trzech budynkach, były to dwie szkoły, a jedna z nich miała dość pokaźną połać zieleni. W związku z tym kilkunastu uczestników doszło do wniosku, że nie będą płacić za miejsce w sleep-roomie, tylko rozstawią sobie namioty. I tak się też stało, kilka kolorowych namiotów stało sobie pod płotem odgradzającym szkolny teren.
Niedziela rano, wychodzę z budynku i... co głoszą plotki? Zaatakowano konwentowiczów! Od słowa do słowa poznałam streszczenie sytuacji, to jest: Grupce okolicznych dresów bardzo nie podobało się, że przez 3 dni ulica roi się od dzieciaków chodzących w kocich uszach, czy barwnych strojach, a w nocy wciąż słychać rozmowy. Postanowili wtargnąć na konwent, ale ochrona im to uniemożliwiła. Pobluzgali i poszli... by po 10 minutach rzucić podpaloną szmatą w namiot, w którym spali ludzie. Tak, podpalili pełny namiot.
Akcja ewakuacji była szybka, ponieważ po podwórku kręciła się masa osób, a uczestnicy raczej nie są z tych ignorujących. Ogień stłumiono w minutę, jednak namiot jest zniszczony. Wezwano policję, organizatorzy wytoczyli sprawę sądową.

... tylko w imię czego tak się stało? A gdyby ogień zaczął się tlić w miejscu, gdzie ktoś miał twarz?

dresiarze

by Yassamet
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
16 22

@bloodcarver: A zasiekami się nie otaczają? Gdzie Ty biwakujesz? W obozach wojskowych w krajach arabskich?

Odpowiedz
avatar t0m3ek
10 14

@bloodcarver: W normalnym cywilizowanym świecie nikt nie obwinia kogoś za to, że mu podpalili namiot bo rozstawił go za blisko. W cywilizowanym świecie ludzie nie rzucają w siebie kamieniami czy ogniem.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 8

@Sharp_one: Nie, np pod Amsterdamem http://www.campingamsterdam.com/en/ . A w sumie także kilka miesięcy w polskich lasach (legalnie, ze wszystkimi papierami od leśnictwa i straży granicznej). Ale w "dziczy" to wszystko na szczęście inaczej działa, a dziki są spoko ;)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 11

@t0m3ek: Jak ukradną ci samochód, a nie będziesz mógł przedstawić ubezpieczalni wszystkich kompletów oryginalnych kluczyków, to o kasie z AC możesz zapomnieć, czyż nie? Podobnie jak gdy wyniosą ci z domu wszystkie rzeczy bez śladów włamania, bo nie zamknąłeś drzwi. I tak jest u nas, tak jest w Holandii, tak jest w USA... OK, stricte rzecz ujmując wina zawsze jest sprawcy, ale jak ktoś się sam podkłada, to głupi jest i tyle, myśleć i o swoje bezpieczeństwo dbać trzeba.

Odpowiedz
avatar Satsu
-1 1

@bloodcarver: Idąc twoim tokiem myślenia muszę zacząć wychodzić na dwór w plastikowej bańce z obstawą antyterrorystyczną...

Odpowiedz
avatar KageroSimba
18 20

Tak się składa, że byłam na tym konwencie i nie rozumiem czemu autor to napisał: "kilkunastu uczestników doszło do wniosku, że nie będą płacić za miejsce w sleep-roomie". Jakim cudem płacić za coś, co jest darmowe? Jeżeli konwentowicze kupili wejściówki, sleepy są w cenie. Jedyne czemu mieliby spać w namiotach, to tłok w sleepach. A nie było żadnych tłoków, człowiek na człowieku nie spał. Było jedynie gorąco w głównym sleepie, no ale nie można oczekiwać luksusów.

Odpowiedz
avatar Yassamet
-1 1

@KageroSimba: Dobra, punkt dla Ciebie. Przyznaję szczerze, że nigdy nie nocowałam na konwencie w sensie snu (noc atrakcji była dla mnie ważniejsza) i nie orientuję się. Kiedyś dziewczyny kilka dziewczyn rozmawiało o dodatkowej opłacie za sleep, było to na innym konwencie, dlatego wyszłam z założenia, że i Niucon tak postąpił. Przyznaję się do błędu.

Odpowiedz
avatar Rann
0 0

@Yassamet: Dodatkowe opłaty za sleepy były np. na Wrocławskich Dniach Fantastyki (i trochę było o nie krzyku), więc to z tym mogło Ci się pomieszać. Na innych imprezach na jakich byłem nie przypominam sobie, by się coś takiego zdarzyło - zwykle wejściówka na całą imprezę obejmowała też miejsce do spania.

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
-3 15

Przecież do było do przewidzenia, że jakiś dres nie będzie lubić chińskich bajek i zaatakuje łatwy cel. Ludzie w ogóle nie myślą i na dodatek chcieli zaoszczędzić kilka groszy. Tak, wiem anime jest z Japonii.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
3 7

Yay, Niucon trafił na Piekielnych x) Inna sprawa, że organizatorzy totalnie skopali kwestie bezpieczeństwa. Przepełnione sleepy, prawie niewidoczna ochrona, bajzel ogólny. Dresiarze w sumie byli tylko drobnym dodatkiem do rozrywek w stylu "walka w kisielu - wygrywa ta, co zostanie w staniku". Także teges, nie wiem, kto tu taki piekielny.

Odpowiedz
avatar Rann
-1 1

@Skarpetka: Nie wiem co masz na myśli przez skopanie kwestii bezpieczeństwa. Przepełnione sleepy to nie kwestia bezpieczeństwa ze strony organizatorów, tylko uczestników, którzy nie potrafili np. znaleźć sobie w połowie pustych sleepów - a było takich sporo - albo rozwalali się w 5 osób z plecakami, podprowadzonym zk orytarza stołem i kącikiem gastronomicznym na miejscu dla 15 osób. O bezpieczeństwo jako takie akurat dbaliśmy. "Prawie niewidoczna ochrona" to było założenie. Mieliśmy być dyskretni. Widoczni mieli być tylko medycy. Nawet nie wiesz, ile spraw załatwiliśmy z okolicznymi "po cichu" i ilu ludziom samą gadką tyłki uratowaliśmy przed potencjalnymi problemami ;) Co do reszty kwestii organizacyjnych się nie wypowiem, bo sam nieraz zgrzytałem zębami... ale nie moja sprawa. Ja tam byłem tylko szefem zabezpeiczenia obiektu, czy, jak to niektórzy nazywają, "ochrony".

Odpowiedz
avatar Skarpetka
-1 1

@Rann: Wbrew pozorom organizatorzy są też odpowiedzialni za wskazanie uczestnikom tych "na wpół pustych sleepów" lub zapewnienie większej ilości miejsca :) Przykład? Kiedy nam "zatkała" się szkoła noclegowa, prezes poleciał do znajomej dyrektorki i wynajął kolejną (tak bardzo biedni jesteśmy teraz). Bo to też kwestia bezpieczeństwa - przepełniony sleep nie jest fajny w momencie ewakuacji, walające się po korytarzach itp. plecaki też. I domyślam się, ile spraw załatwialiście po cichu - niejako mam doświadczenie :D Co nie zmienia faktu, że mając w tej dzielnicy pole namiotowe pełne mangowców, powinniście byli mieć troszkę więcej patroli wzdłuż posesji. Wszyscy wiemy, że fani M&A nie są ulubieńcami młodzieży w strojach sportowych. I żeby nie było, doświadczenie z fakapami też mam piękne, ale nasze na szczęście nie obejmowały pożarów na polu namiotowym ;)

Odpowiedz
avatar Rann
0 0

@Skarpetka: ale nie było żadnego pożaru ;) Akurat tego udało się uniknąć, od płonącej szmaty nikt nie ucierpiał. Ogólnie, przez tamtych dwóch "sportowców" nikt nie ucierpiał, choć mógł - ale nam udało się sytuację ogarnąć ;) Co do sleepów - no właśnie nie bardzo tak to było... widzisz, nie było potrzeby zamawiania kolejnej szkoły - były już dwie szkoły. Inna sprawa, że nie da się załatwić szkoły "na szybko" - nie teraz, gdy wszystkie umowy najmu muszą przejść przez MEN. Wynajem bezpośredni, bez przejścia przez MEN, podlega pod kilkanaście paragrafów i jest lekko mówiąc nielegalny. Rok temu jeszcze byłoby to jeszcze możliwe, ale już nie w 2014. Co do idio... eee... ludzi w sleepach: przez cały wieczór w piątek łaziłem po szkole noclegowej i przekierowywałem ludzi z korytarzy ewakuacyjnych i przepełnionych sleepów do pustych sleepów lub korytarzy, gdzie nie było ważnych ciągów komunikacyjnych. Gdy wracałem po godzinie na kolejny obchód, okazywało się nieraz, że oni nadal tam byli, albo przesunęli się na korytarz - a potem płacz, że "ochrona" wygania spod drzwi wyjścia ewakuacyjnego - podczas gdy piętro/dwa piętra wyżej było 5 osób w dwóch salach z których każda mogła komfortowo pomieścić po 20. Co więcej, skasowaliśmy jedną salę LARPową, a my jako "ochrona" (słowo używane dla uproszczenia) oddaliśmy przeznaczone dla nas pomieszczenia i zagnieździliśmy się gdzie indziej, zwalniając tym samym miejsce dla około 80 osób. Więc miejsce było, tylko ludzie woleli narzekać, niż się przenieść. Szlag, podawałem im NUMERY tych sal i dokładne miejsce, gdzie ich szukać. Ale nie, bo tu jest bliżej do wyjścia/toalety/koleżanki/automatu z batonikami. W końcu się poddałem, stwierdziłem, że jak sobie sami chcą utrudniać życie to ich sprawa. Oczywiście potem był miesiąc jęczenia, jak to Niucon miejsca do spania nie zapewnił, ale takie sytuacje też pewnie znasz i rozumiesz, co mam na myśli :) Oczywiście problemy robił może co 5 człowiek tak naprawdę, ale to mocno rzutowało na całokształt.

Odpowiedz
avatar Rann
-1 3

Autorko, słabe i nieco demonizujące masz źródło plotek ;) Może ja będę lepszym, jako szef zabezpieczenia obiektu (tzw. "ochrony")? 1) tak, dresy były. Tak, odgoniliśmy... a raczej odganialiśmy przez jakieś dwie godziny, zajmując i zagadując ich na różne spsooby, by wywołać u nich neutralno-sympatyczne uczucia co do uczestników (z kilkunastoma innymi się to udało). Ale potem wrócili, mimo, że wydawało się, że jest OK. Cóż, miejskie małpy mają małe mózgi. 2) jakieś dwie godziny, zajmując i zagadując ich na różne spsooby, by wywołać u nich neutralno-sympatyczne uczucia co do uczestników (z kilkunastoma innymi się to udało). Ale potem wrócili, mimo, że wydawało się, że jest OK. Cóż, miejskie małpy mają małe mózgi. 2) za miejsca w sleepach się nie płaciło. Pole namiotowe powstało na prośbę uczestników z zeszłego roku i było przewidziane przez organizatorów, pomysł spotkał się z dużą aprobatą ze strony osób, które zamiast spać z twarzą przy cudzych niezdejmowanych od dwóch dni skarpetkach woleli sobie rozbić namiot. Żadna w tym ich wina, raczej ich pełne prawo :) 3) żaden namiot nie został zniszczony. Szmata padła 10 centymetrów od niego, ale natychmiastowa reakcja uczestników (dosłownie - 5 sekund, Panowie sami zachowali się jak na facetów przystało a nie wołali ochronę, jak to większość konwentowiczów miała w zwyczaju - dopiero jak zagasili i odsunęli resztki, powiadomili od razu nas) 4) ewakuacja była, ale spowodowana tym, że panom dresom zachciało się rzucać w kierunku namiotów butelkami i kamieniami; ludzie z pola namiotowego zostali wyprowadzeni, namioty zawinięte. 5) zapewniam, że wyciąganie protestujących ludzi z namiotów gdy można w każdej chwili oberwać takim pociskiem doskonale budzi człowieka o 4:30 rano... 6) sytuacja była trudna, przez blisko godzinę (do przyjazdu policji) zagadywaliśmy dresików, braliśmy na siebie ich obelgi i lecące kamienie, trzymając małpy w jednym miejscu etc. Czemu? Bo doskonale wiedzieliśmy, że ich na ich terenie, gdzie znają każdą dziurę, nie dogonimy i nie dorwiemy... a jak spróbujemy, to wrócą z kolegami i wtedy będzie regularna bitwa. 7) po wezwaniu patrolu policji i wspólnym pościgu, panowie się więcej nie pojawili. Co prawda nie dorwaliśmy ich, jak zresztą się spodziewałem zniknęli w jakichs dziurach, ale zgodnie z moją wiedzą, na pdostawie dostarczonych przez nas materiałów (panowie, zagadywani, zostali pięknie nagrani i obfotografowani) jeden z tych "panów" został trzy dni później aresztowany, a kolegę ładnie sypnął. Grozi im obu do dwóch lat. Jeden już miał zawiasy, więc cóż...

Odpowiedz
Udostępnij