Do przedwczoraj byłam pewna, że podobne zachowania to jakaś urban legend i nikt normalny by nie był aż tak samolubny.
Miejsce akcji: starszy pociąg Kolei Mazowieckich. Te pociągi mają to do siebie, że miejsca siedzące są jak najbardziej komfortowe, za to miejsc stojących praktycznie nie ma - zero rurek, barierek, czy nawet miejsc, gdzie można się o coś oprzeć, korytarz wąski na tyle, że dwie osoby stojące naprzeciw siebie już zajmują całe przejście. Niby nic niezwykłego w pociągach, jednak czasami te bywają zatłoczone bardziej, niż japońskie metro w godzinach szczytu. Tak też jest w opowieści.
Czas akcji: Piątek, około godziny szesnastej. Największe natężenie rodaków, którzy z pracy i szkoły w stolicy wracają do swoich podmiejskich miejscowości za pomocą kolei. Sama jestem jedną z tych, którzy po zajęciach na studiach spędzają około godziny w tym ścisku, by jakoś dotrzeć do domu. Ale historia akurat nie o mnie.
Akcja właściwa: Pociąg nadjeżdża, chmara ludzi pakuje się do środka, mi też się udaje wcisnąć, staję dokładnie nad miejscami oznaczonymi ludzikiem z brzuszkiem oraz ludzikiem z dzieckiem na kolanach - miejsca dla ciężarnych i osób z małymi dziećmi. Miejsca zajęte przez cztery mocno leciwe panie z gatunku damessa w futrze. Pomimo ładnej pogody, wszystkie szczelnie opatulone. Jakimś cudem udaje mi się wyciągnąć książkę, w którą się zagłębiam. Cudem, bo pociąg wypełniony jak puszka sardynek.
Po paru minutach słyszę głos po mojej prawej stronie. Patrząc w tym kierunku zauważyłam [K]obietę w ciąży. Może nie jakiejś zaawansowanej, ale dało się brzuszek zauważyć. Nie mam USG w oczach, ale obstawiam okolice piątego - szóstego miesiąca. Myślałam że poprosi o ustąpienie oznaczonego dla niej miejsca, ale aż tak "chciwa" nie była.
[K]: Ja otworzę okno, bo bardzo słabo się czuję.
I zaczyna się nachylać nad leciwymi paniami, by te przypadkiem się nie zmęczyły otwieraniem okna. Na to obrusza się jedna z [D]amess i całkiem zręcznie blokuje ruch w stronę okna.
[D]: Dopiero wsiadła i już się rządzi?! Nikt mi nie będzie mojego okna otwierał! Nie pora na takie otwieranie i ja się przewiać nie dam!
Oczy mi się robią jak pięciozłotówki. Patrzę na dziewczynę, która robi się coraz bardziej zielona i zastanawiam się, czy zamierza zwymiotować, czy zemdleć, po cichu licząc na to pierwsze i kierunek pani blokującej okno. Niestety, raczej prędzej jej do omdlenia. Inne panie wtórują przewodzącej, że za zimno i się nie będą narażać. Cóż z tego, że inni ludzie nie mają czym oddychać... One wsiadły pierwsze, to one będą dysponować "swoim" oknem.
Włączam się w dyskusję, tłumacząc że kobieta w ciąży i pokazując widoczny jak wół obrazek nad siedzeniem damy w futrze. Ta pozostaje niewzruszona, bo swoje lata ma i nie będzie pomagać gówniarom, co nie umieją nóg trzymać razem. Otwieram okno bez proszenia, kobieta zamyka je z taką siłą, że jeszcze chwila i przytrzasnęłaby mi palce. Cała sytuacja ma jednak jeden dobry aspekt - stworzone zamieszanie sprawia, że ludzie się jakoś organizują, ktoś z dalszych siedzeń ustępuje miejsca i kobieta zostaje usadzona na wygodnym miejscu przy otwartym oknie. Po kilku stacjach na szczęście udaje mi się odsunąć od starszych pań i ich szczelnie zamkniętego okna, przy którym nawet mi zaczynało się robić słabo.
Czemu nie zrobiłam nic więcej, nie odpyskowałam owej pani, nie użyłam argumentu siły? Są takie sytuacje, że mi zwyczajnie brakuje języka w gębie, szczególnie że od małego wpajano mi jak mantrę szacunek do starszych i słabszych ludzi. Nikt jednak nie ostrzegał, że będzie to tak cholernie trudne.
komunikacja_miejska
zrobiłaś dużo. kiedyś w takiej samej sytuacji w autobusie jeden chłopak otwierał okno, starszy mężczyzna z hukiem i bluzgami je zamykał. chłopak w milczeniu otwierał, tamten ponownie zamykał. 16 przystanków - obaj byli nieugięci, ale się wietrzyło jak trzeba :)
OdpowiedzIch matki też chyba nie zawsze trzymały nogi razem jak przypuszczam...
Odpowiedz@hellenka: Zawsze gdy słyszę takie opowieści zastanawiam się, jak to się stało, że jeszcze nie słyszeliśmy o tych paniach. Przecież gdy ktoś ostatnio począł się inaczej niż przez połączenie plemnika z komórką jajową, pojawiła się kometa i aniołowie ;)
OdpowiedzW Krakowie za to na odwrót, 27 stopni na zewnątrz wsiadasz do klimatyzowanego autobusu, a za tobą moher komando i pierwsze co robi to otwiera okno żeby wpuścić więcej ciepłego powietrza do środka.
Odpowiedz@j3sion: A nie jest tak, że jak pracuje klima to okna są zablokowane?
Odpowiedz@krolJulian: Zależy od autobusu, w niektórych jest tylko naklejka na szybach 'prosimy nie otwierać okien, pojazd klimatyzowany'.
OdpowiedzŁódź, piątek w południe, w bluzce z krótkim rękawem człowiek się pocił jak nie wiem co. Wsiadam do zatłoczonego autobusu, jeszcze goręcej bo ludzi upchniętych jak sardynki. Wsiada również pan koło 40 lat, w kurtce, siada na akurat zwolnionym miejscu i pierwsze co robi to zamyka okno. Mi to aż niedobrze się robiło a do tego nie docierało, że inni się duszą. Wysiadając sam otworzył okno... Taką łaskę zrobił.
OdpowiedzA Mi się robi słabo jak czytam tekst osoby po maturze, na studiach, która nie zna ojczystego języka. I nie wie kiedy stosuje się MI a kiedy MNIE.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Równie słabo jak wtedy, kiedy ktoś łapiący innych za drobne błędy językowe nie zna podstawowych zasad stawiania przecinków?
Odpowiedz@clemcia: skoro uważasz, że to są drobne błędy językowe, to już się boję tych "wykształconych" którzy będą budowali nam domy, leczyli nas, uczyli nasze dzieci. Masakra. Ale życzę dobrego samopoczucia.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Może sprawdź najpierw swoje błędy i je popraw zamiast bezczelnie poprawiać innych. "Przyganiał kociół grankowi, a sam smoli."
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2014 o 19:28
Jak ja czasem żałuję, że nie spotykają mnie takie sytuacje w życiu. Widzę, że takie babki najczęściej są cięte na młode kobiety. Chciałbym by do mnie taka jedna wyskoczyła i spróbowała zamknąć okno, które przed chwilą otworzyłem. Ja się z takimi nie patyczkuję.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: „Ja się z takimi nie patyczkuję.” No tak, ale grasz nieuczciwie - któż bowiem podskoczy bogu? :-)
OdpowiedzBoże, co wyz tymi babkami autobusowokolejowymi macie. Szczerze, mam 23lata i NIGDY, powtarzam,NIGDY takiej akcji nie miałam. Ani w kraju ani w UK. Nie twierdzę,że kiedyś nie zostanę zaatakowana ale... Tutaj gdzie teraz jestem,starsze osoby są zdziwione jak ktoś im miejsce ustąpi.Serio. Kto zna brytyjską młodzież ten będzie wiedział o co chodzi. Ponadto, byłam świadkiem,jak starowinka ustępowała miejsca ciężarnej. Żeby nie było, w ojczyźnie jedna babcia chciała mi pomóc w wypakowaniu się z autobusu ( miałam ciężkie zakupy i 3 letnie dziecko do tego). Ehh... Co z tym światem się dzieje?
Odpowiedz@osvinoswald: „Co z tym światem się dzieje?” Istnieje spore prawdopodobieństwo, że mnóstwo tych historii o Gangach Złośliwych Staruszek wzięło się z chęci zabłyśnięcia na Piekielnych. Taki odważny wniosek wysnuwam z mego doświadczenia życiowego - czyli z faktu niespotykania takich GZS w naturze. Ani w autobusach, ani w sklepach, ani w przychodniach, ani w tramwajach, ani w metrze, ani w przejściach podziemnych, ani w piotrachipawłach, ani w markachendspenserach, ani w oszołomach, realach, lidlach, żabkach czy innych biedronkach...
Odpowiedz@Bydle: Nie jesteś pępkiem świata. To, że ty ich nie spotykasz nie oznacza, że ktoś inny też nie. Weź to pod uwagę.
Odpowiedz@Bydle: Spójrz na początek mojej wypowiedzi. Też uważałam, że aż taka wredota ludka jest nie do pomyślenia i większość to wymysły. Pierwszy raz w życiu zetknęłam się z czymś takim i mam nadzieję, ze ostatni.
Odpowiedz@osvinoswald: Człowiek nie wierzy, dopóki sam się nie spotka z taką sytuacją. Jakkolwiek mogą się takie wredne starowinki wydawać zjawiskiem niespotykanym, to niestety występują. I w myśl zasady, że złego licho nie bierze, trzymają się świetnie.
Odpowiedz@TheJoker: Czytanie ze zrozumieniem szwankuje u ciebie: „Taki odważny wniosek wysnuwam z mego doświadczenia życiowego” Przecież napisałem, że wniosek wysnuwam na podstawie doświadczenia życiowego. Trzebaby być idiotą, by wbrew doświadczeniu życia wysnuwać wnioski niezgodne z faktami. Dlatego: nie wierzę we wszystkie te historie, bo moje doświadczenie życiowe jest sprzeczne z opisywanymi historiami. I co teraz - rozstrzelasz mnie za to? ;-)
Odpowiedz@clemcia: „Spójrz na początek mojej wypowiedzi. Też uważałam, że aż taka wredota ludka jest nie do pomyślenia” Nie neguję twojej historii. Po prostu nie wierzę w wiele historii opisywanych tutaj, dlatego, że kłócą się moim doświadczeniem życiowym. Uznałbym (o czym pisałem w jednym z komentarzy), że np. w kolejkach może być tak, iż mój wygląd odstrasza potencjalne GZS od zaatakowania mnie - ale widywałbym w sąsiednich kolejkach, gdyby zjawisko było powszechne. A na Piekielnych gęsto jest od historii, w których GZS atakują tak bezpardonowo, tak poza zakresem skali chamstwa, tak wściekle (bez narastania napięcia), że po prostu nie wierzę w wiele tych historii. I zauważ, że nie komentuje twojej historii - odpowiadałem osvinoswaldowi. Ale - (cholera, zaraz wrócę do tej myśli!) spotkała się moja wypowiedź z nienawiścią wyrażoną w ocenach. (wracam do myśli sprzed chwili): Cholera, może minusują właśnie te wściekłe staruszki? ;-)))
Odpowiedz@Bydle: Chciałem coś napisać osobie, która walczy z brzydotą komentarzy, ale te wszystkie błędy, które ta osoba zamieściła w swoim poście, są jak malutkie igiełki, które, przy próbie opisania, kłują mnie w palce.
Odpowiedz@osvinoswald: Ja miałem. Ładnych kilkanaście lat temu jadę pociągiem, akurat mam miejsce, przy oknie, ale plecami do kierunku jazdy. Chcę otwierać okno, ale babka mi na to, że nie, bo za mocno wieje. To ja do niej, że możemy się zamienić miejscami. Ona, że nie, bo nie może tyłem. Na to ja, że w takim razie okno musi być uchylone, bo jest duszno i gorąco. No i było uchylone :D
Odpowiedz@mailme3: Chciałem coś napisać osobie, która walczy z brzydotą komentarzy (cokolwiek to znaczy), ale te wszystkie błędy pojawiajace się w jej poście są jak igiełki, które przy próbie opisania kłują mnie w palce. ps. tak będzie lepiej :) A przede wszystkim poprawnie :)
Odpowiedz@hola: I czytelniej. Dziękuję.
Odpowiedz@Bydle: "może być tak, iż mój wygląd odstrasza potencjalne GZS od zaatakowania mnie" - fakt, ta fotka w twoim avatarze budzi grozę;)
Odpowiedz@Bydle: Nie zrozumiałeś kompletnie mojej wypowiedzi.
Odpowiedz@TheJoker: Chciałeś przysrć bydlakowi, a on nie zrozumiał? Co za burak.
OdpowiedzEch, chciałabym nie wierzyć w takie historie, ale odkąd jedna z takich pań usiłowała mnie wysadzić z miejsca oznaczonego dla kobiet w ciąży, bo jej się bardziej należało, uwierzę we wszystko. Byłam wtedy w 9 miesiącu ciąży, tydzień przed porodem.
OdpowiedzJak by szanowna mama pani DAMY w futerku, trzymała nogi razem złączone, pani w ciąży miała by otwarte okno.
OdpowiedzSłyszałam o sytuacji kiedy to taka moher-commando wywaliła z miejsca kobietę w 8 miesiącu ciąży. A to niby młodzież zawsze taka niewychowana. Panie pokazały skrajne chamstwo, tyle...
OdpowiedzTrzeba było jej iebnąć z taką siłą, z jaką zamknęła okno.
OdpowiedzZ tym szacunkiem do starszych ludzi to masakra jest. Nie powinno się tego wpajać, bo - szczerze powiedziawszy - każdy z nas kiedyś będzie stary, czyli nie jest to jakieś specjalne osiągnięcie. Szacunek to należy mieć dla tych KTÓRZY NA TO ZASŁUGUJĄ. A jak ktoś za życia był wrednym ch...em, to i na starego ch...a prawdopodobnie wyrośnie... i kogoś takiego należy szanować?
Odpowiedz@Robocik: Ja mówię że na starość człowiek robi się bardziej sobą. Jak ktoś był palantem to będzie jeszcze gorszy, jak ktoś był miły, to będzie jeszcze milszy.
OdpowiedzUff... nie dziwię się Twojemu zdenerwowaniu. W takich sytuacjach aż mną trzęsie i walczę ze sobą, żeby nie przejść do rękoczynów :(
OdpowiedzW jeszcze gorszej sytuacji jest facet bo oczywiście jak mężczyzna warknie na jakąś babę to nie ważne że ma rację, ogół od razu traktuje go jak agresora. Kobieta może się odezwać nie antagonizując względem siebie praktycznie każdego w zasięgu głosu.
OdpowiedzJa bym doszedł do okna po ich stopach i otworzył. A na ew. protesty rzucił grubo mięsem. I tyle - prostaki inaczej nie zrozumieją że są inni w wagonie, przedziale. A ja jestem zbyt nerwowy, żeby tracić czas na dyskusje z ludźmi, do których nic nie dociera.
Odpowiedz