Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wracając dziś z uczelni postanowiłam zajść do osiedlowego sklepu (mały, samoobsługowy, niedawno…

Wracając dziś z uczelni postanowiłam zajść do osiedlowego sklepu (mały, samoobsługowy, niedawno wprowadzono miniaturowe wózki).
Wybrałam kilka produktów i ustawiłam się w kolejce.

Przede mną stała młoda dziewczyna (D), która rozmawiała przez telefon (nie, nie były to głośne śmiechy/przekleństwa itp. ot zwykłe przekazanie informacji, co ważne dość cichym głosem, że nawet nie za bardzo słyszałam o czym (D) mówi).
Pierwsza w kolejce była starsza kobieta (K)(około 60, ale nie umiem dobrze wieku oceniać), która właśnie rozpoczynała wykładać swoje zakupy na ladę.
I tak nasza trójka stała w tej kolejce, kiedy nagle rozległ się krzyk:

K: Masz przestać rozmawiać przez telefon! To miejsce publiczne! Tu się pracuje! To są prywatne rozmowy! A tu się pracuje! Przeszkadzasz kasjerce! Masz wyłączyć telefon! Słyszysz?! Nie wolno rozmawiać! To publiczne miejsce a nie na prywatne rozmowy!
W sumie kobieta darła się z 2 minuty, w kółko powtarzając to samo. Dziewczyna była w szoku, kasjerkę zamurowało, mi zresztą też języka w gębie zabrakło.
Jakakolwiek próba przerwania tego monologu, kończyła się fiaskiem. Zamiast wykładać towary, stała i darła się na cały sklep, że w miejscu publicznym nie wolno rozmawiać przez telefon.

Dziewczyna położyła bułki na kasę, uśmiechnęła się przepraszająco do kasjerki i powiedziała:
D: Przepraszam, ale ja rezygnuje z zakupów.
I wyszła. A baba dalej darła się, już do jej pleców.

sklepy

by naste
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Aes
27 31

Reakcja tej kobieciny zakrawa o jakieś schorzenie na tle psychicznym. Już nie mówiąc o tym, kto tam bardziej zakłócał spokój kasjerki i innym towarzyszom niedoli sklepowej.

Odpowiedz
avatar Venefica
24 34

Pewnie zła była, bo dało się podsłuchać całej rozmowy i to ją zirytowało.

Odpowiedz
avatar Xirdus
-5 37

@Venefica: śmiejesz się, ale to jest naukowy fakt, że słuchanie tylko jednej strony konwersacji bardzo drażni umysł.

Odpowiedz
avatar Venefica
5 5

@Xirdus: No własnie kilka/naście dni temu oglądałam o tym program. Widocznie mamy wścibstwo w genach :)

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
0 0

@Xirdus: dobrze wiedzieć - moja mama jakaś troszkę nienaukowa, bo zawsze gdy ktoś do mnie dzwonił przez telefon za chiny nie wyszła z pokoju, tylko siedziała i słuchała, a czasem po skończeniu rozmowy nawet skomentowała...

Odpowiedz
avatar Bydle
8 46

Kiedyś ludzie dobrze wychowani nie prowadzili rozmów telefonicznych w miejscach publicznych. Ba! Jeśli z jakiegoś powodu musieli odebrać połączenie, to nie dość, że przepraszali, ale dodatkowo oddalali się, by nikomu nie przeszkadzać swoją rozmową i nikogo nie narażać na słuchanie cudzej konwersacji. Ot, taka ciekawostka...

Odpowiedz
avatar tick
4 20

@Bydle: tak, pamiętam... kiedyś... no w sumie nie tak dawno, zaledwie 20 lat temu tak było (i wcześniej)

Odpowiedz
avatar Hideki
-1 29

@tick: "20 lat temu tak było (i wcześniej)" w 99,99% przypadków nie było takiej możliwości. Długość kabla od słuchawki uniemożliwiała odejście tak, by nikomu nie przeszkadzać.

Odpowiedz
avatar qaro
13 33

@Bydle: dobrze wychowani ludzie nadal tak postępują, ale w nieco innych sytuacjach - przy wspólnym stole, czy u cioci na imieninach. W sklepach? Hm, zacznijmy od tego, że kiedyś w ogóle nie było komórek, więc rozmowa w sklepie nie była możliwa. A odkąd komórka przestała być szczytem szpanu, to rozmowa przez nią stała się tak powszechna jak rozmowa z osobą towarzyszącą przy zakupach. Dopóki ktoś nie wrzeszczy w słuchawkę, to co za różnica czy rozmawia przez telefon, czy "na żywo"?

Odpowiedz
avatar naste
6 32

@qaro: Ja właśnie się zastanawiałam, czy gdyby dziewczyna stała z koleżanką i rozmawiała, to baba też zrobiłaby aferę? Przecież, to też byłaby rozmowa PRYWATNA!

Odpowiedz
avatar Bydle
9 37

@tick: Ba! Nawet teraz ludzie dobrze wychowani tak postępują. Po prostu jedni wynoszą z domu srebra, a inni zasady... :-)

Odpowiedz
avatar Bydle
3 37

@Hideki: „Długość kabla od słuchawki uniemożliwiała odejście tak, by nikomu nie przeszkadzać.” Telefonia bezprzewodowa (w tym i komórkowa) to nie jest wynalazek lat 90. ub. wieku. Sprawdź, zanim ponownie się skompromitujesz...

Odpowiedz
avatar Bydle
3 37

@qaro: „dobrze wychowani ludzie nadal tak postępują, ale w nieco innych sytuacjach - przy wspólnym stole, czy u cioci na imieninach” Wśród ludzi, którzych szanują? Tak. „W sklepach?” Cóż - dobrze wychowani i tam zachowują się porządnie. Może dlatego, że dobrze wychowani. A może dlatego, że szanują innych - w tym i obcych. Wiem - dzieciom wydaje się to dziwne, że rozmowa przy obcych to nieuprzejmość - ale z pretensjami o to niech zwrócą się do rodziców. :-) „Hm, zacznijmy od tego, że kiedyś w ogóle nie było komórek,” A jeszcze kiedyś sklepów - niczego to nie zmienia w równaniu, bo rozmawiamy o prowadzeniu publicznie rozmów przez telefony bezprzewodowe, więc nie można ich usunąć z równania, gdyż to będzie bez sensu. ;> „ A odkąd komórka przestała być szczytem szpanu, to rozmowa przez nią stała się tak powszechna jak rozmowa z osobą towarzyszącą przy zakupach.” Tylko u źle wychowanych - ci dobrze wychowani nie prowadzą publicznie rozmów telefonicznych. Wychowanie im zabrania. Z takich samych powodów nie robią tego u cioci na imieninach, jaki w sklepach, na skwerach, w autobusach... Na szczęście problem dotyczy tylko dobrze wychowanych - oni się tym przejmują, reszta gada... „Dopóki ktoś nie wrzeszczy w słuchawkę, to co za różnica czy rozmawia przez telefon, czy "na żywo"?” Bo to nie jest rozmowa dwóch osób będących na miejscu. Dlatego nie prowadzi się jej publicznie - jeśli można, to się oddala tak, by nie narażać innych na jej słuchanie. Po prostu - dobrze wychowany nie rozmawia publicznie przez telefon. :)

Odpowiedz
avatar Kalafior
3 33

@Bydle: Przez komórkę dyktujesz mężowi, co ma kupić w sklepie, umawiasz się, kiedy ktoś ma po ciebie przyjechać samochodem, mówisz kurierowi, aby poczekał... Zasady "dobrego wychowania" też się zmieniają. Czasy się zmieniają. Kiedy komórki są rzadkością, ludzie jeszcze się krępuję, aby używać ich przy innych. Ale dzisiaj? Nie da się używać tych samych reguł, co ileś lat temu. Dobrze wychowani ludzie nie drą się na obcych w miejscu publicznym.

Odpowiedz
avatar qaro
4 16

@Bydle: "Wśród ludzi, którzych szanują? Tak." - nie tylko. Jak ktoś jest dobrze wychowany, to potrafi się kontrolować w każdym towarzystwie (oczywiście nie mówimy o jakichś sytuacjach ekstremalnych typu dyplomata na imieninach u cioci pijaczki, gdzie większość towarzystwa i tak nie jest juz przy stole, tylko pod). "ci dobrze wychowani nie prowadzą publicznie rozmów telefonicznych. Wychowanie im zabrania. Z takich samych powodów nie robią tego u cioci na imieninach, jaki w sklepach, na skwerach, w autobusach..." - tu się nie zgodzę. U cioci na imieninach nie robi się tego z szacunku dla zebranych. Rozmowa przy stole byłaby przejawem lekceważenia innych gości. Natomiast w miejscach publicznych wystarczy żeby się zachowywać tak by nie przeszkadzac wszystkim dookoła (mówić możliwie cicho) oraz pamiętać, że nie wszyscy muszą koniecznie chcieć usłyszeć pikantne szczegóły z ostatniej upojnej nocy. Zupełny zakaz publicznych rozmów telefonicznych uwazam za przesadę. Kalafior ma rację - zasady dobrego wychowania zmieniają się wraz z czasami. @Kalafior: "Przez komórkę dyktujesz mężowi, co ma kupić w sklepie" - tak mi się skojarzyło: http://demotywatory.pl/3934498

Odpowiedz
avatar Bydle
6 26

@naste: „ Przecież, to też byłaby rozmowa PRYWATNA!’ Drogie dziecko - rozmowa w miejscu publicznym prowadzona tak, że uczestniczą w niej osoby postronne, nie jest prywatna. Nawet gdyby wszystkie przyjaciółki z gimnazjum przy tym się upierały.

Odpowiedz
avatar Bydle
6 26

@qaro: „"Wśród ludzi, którzych szanują? Tak." - nie tylko. Jak ktoś jest dobrze wychowany, to potrafi się kontrolować w każdym towarzystwie’ TAK! A to oznacza, że jeśli jest się dobrze wychowanym, to publicznie nie prowadzi się rozmów telefonicznych (w sposób, przy którym osoby niezainteresowane słyszą treść rozmowy). Cieszę się, że to rozumiesz. „U cioci na imieninach nie robi się tego z szacunku dla zebranych” A w kolejce z szacunku dla osób w nią ustawionych. CHYBA, że się gardzi innymi - wtedy można nawet (wybacz wyrażenie) pierdzieć...

Odpowiedz
avatar Bydle
6 28

@Kalafior: „Przez komórkę dyktujesz mężowi, co ma kupić w sklepie, umawiasz się, kiedy ktoś ma po ciebie przyjechać samochodem...” Ale dla dobrze wychowanych nie ma znaczenia treść rozmowy. Dobrze wychowany po prostu nie prowadzi jej publicznie. Jeśli musi, to robi to tak, żeby nie przeszkadzać innym. (definicja: nie przeszkadzanie innym nie oznacza, że rozmawiający tak uznał, ale że naprawdę nie przeszkadza) Gdy spotkasz kiedyś kogoś dobrze wychowanego to zapytaj - potwierdzi...

Odpowiedz
avatar qaro
-5 13

@Bydle: Jak jednak widać po historii, granica między przeszkadzaniem a nie przeszkadzaniem jest bardzo płynna. "publicznie nie prowadzi się rozmów telefonicznych (w sposób, przy którym osoby niezainteresowane słyszą treść rozmowy)." - czyli jak? Jak jest możliwość, to najlepiej jest się oddalić (dla obopólnego komfortu), a jeśli nie, to wystarczy mówić nie za głośno i dyskretnie. http://koneserzy.pl/porady-bywalca/194-savoir-vivre-a-telefony-kom%C3%B3rkowe,-czyli-gdzie-i-kiedy-nie-wypada-rozmawia%C4%87-przez-kom%C3%B3rk%C4%99.html "CHYBA, że się gardzi innymi" - w takim wypadku trudno mowić o dobrym wychowaniu. "nie przeszkadzanie innym nie oznacza, że rozmawiający tak uznał, ale że naprawdę nie przeszkadza" - Przepraszam najmocniej, czy nie będzie państwu przeszkadzało jeśli wykonam teraz rozmowę telefoniczną o natężeniu 38 decybeli? ;)

Odpowiedz
avatar Bydle
9 21

@naste: „chyba kompletnie nie zrozumiałeś/aś o co mi chodzi” Właśnie zrozumiałem - mylisz rozmowę prowadzoną prywatnie z rozmową prowadzoną publicznie - ta druga z definicji nie może być prywatna. Chcesz prywatności? Nie robisz danej rzeczy publicznie - z tym powinnaś się uporać bez mieszania w to żadnej sekty. (bo i tu się mylisz)

Odpowiedz
avatar Bydle
9 23

@qaro: „Jak jednak widać po historii, granica między przeszkadzaniem a nie przeszkadzaniem jest bardzo płynna” Mogę sprecyzować? Prawidłowo: wiele osób uważa, że mogą mieć w doopie osoby postronne i prowadzić przy nich rozmowy telefoniczne, choć to świadczy o brakach w kulturze. I teraz się zgadzamy i mówimy o tym samym. :-) „publicznie nie prowadzi się rozmów telefonicznych” A o czym piszę od początku? ;>>> „Jak jest możliwość, to najlepiej jest się oddalić” A to zacytowałeś, ale nie zwróciłeś uwago na fakt, że ci ludzie nie potrafią pisać - a to winno dać ci do myślenia: Jak jest możliwość? No jak ona jest? ;> Ale dalej znowu mają rację - o czym też pisałem, ale nie wierzysz, bo nie mam w nazwie kwaśńiewskiego „sawułarwiwr”. :-( I do ostatniego akapitu - coś ci się pomyliło, nie pasuje twoja pointa do mej wypowiedzi, więc raz jeszcze, żeby się nie rozmyło: Nieważne jest, co sądzi rozmawiający przez telefon, ważne jest, co myślą słyszący jego rozmowę. :)

Odpowiedz
avatar Bydle
10 22

@qaro: Podsumujmy: - zgadzamy się, że człowiek dobrze wychowany nie prowadzi publicznie rozmów telefonicznych. - zgadzamy się, że rozmowy służbowe prowadzone ze służbowych telefonów w miejscu pracy nie są tym, o czym rozmawiamy. I teraz będzie trudne... ;( === Jak jest możliwość, to najlepiej jest się oddalić === Jak jest ta możliwość? No jak ona jest? (hint: jak≠jeżeli) „Pytanie brzmi - skąd rozmawiający ma wiedzieć co przeszkadza słuchającym” To dziecinnie proste - jeśli rozmawia tak, że osoby postronne to słyszą, to wtedy przeszkadza. Jeśli rozmawia tak, że nikt o tym nie wie, to nie przeszkadza, ale i nie istnieje problem, gdyż nikt nie wie o tym, że rozmawia - to tak, jakby go tam nie było. A to oznacza, że zachowuje się jak dobrze wychowany, co tylko potwierdza, że dobrze wyc howany nie rozmawia publicznie przez telefon. :-) I masz rację z podejrzewaniem, że coś poszło nie tak - ten passus zaczynający się cytatem o nierozmawianiu przez telefon, a kończący się odsyłaczem, odebrałem jako cytat ze strony - co wprowadziło zamieszanie, za które przepraszam. :-)))

Odpowiedz
avatar qaro
-5 11

@Bydle: "zgadzamy się, że człowiek dobrze wychowany nie prowadzi publicznie rozmów telefonicznych." - no niestety nie. Ja uważam, że człowiek dobrze wychowany moze prowadzic rozmowę telefoniczną w miejscu publicznym, ALE powinien to robić dyskretnie, po cichu i możliwie krótko. Po to wynaleziono telefony komórkowe - żeby można było porozmawiac nie tylko w domu, czy w pracy przez telefon stacjonarny. A jesli nie jest się w domu, to w większości przypadków jest się w miejscu publicznym (gdzie twoim zdaniem nie wypada), lub u kogoś (gdzie najczęściej również nie wypada). Więc po co w ogóle mieć telefon. Dobrze wychowany człowiek go nie posiada?;) "To dziecinnie proste - jeśli rozmawia tak, że osoby postronne to słyszą, to wtedy przeszkadza." - a więc jesli nie ma możliwości odejścia, to musiałby prowadzić rozmowę nie telefoniczną, a telepatyczną. Lub nie rozmawiać wcale - twoim zdaniem. Moim zdaniem - wystarczy po cichu, możliwie tak by się nie narzucać otoczeniu. Mnie osobiście nei przeszkadzają rozmowy telefoniczne jeśli nie jestem zmuszona ich słuchać powyżej pewnego stopnia natężenia dźwięku i zbyt długo (nieosobiście również nie mam nic przeciwko temu, uprzedzając twoje pytanie), ale to jest znów kwestia subiektywna. "Jak jest ta możliwość? No jak ona jest? (hint: jak≠jeżeli)" - już się nie popisuj;) No ale dobra, masz rację. Swoją drogą ciekawe, że cały ten wykład o dobrym wychowaniu rozpoczyna ktoś, kto ma więcej szacunku dla kropki w zdaniu niż dla rozmówcy...

Odpowiedz
avatar Bydle
13 15

@qaro: „no niestety nie. Ja uważam, że człowiek dobrze wychowany moze prowadzic rozmowę telefoniczną w miejscu publicznym, ALE powinien to robić dyskretnie, po cichu i możliwie krótko.” Pozwól, że zacytuję mój pierwszy w tej historii komentarz: === Kiedyś ludzie dobrze wychowani nie prowadzili rozmów telefonicznych w miejscach publicznych. Ba! Jeśli z jakiegoś powodu musieli odebrać połączenie, to nie dość, że przepraszali, ale dodatkowo oddalali się, by nikomu nie przeszkadzać swoją rozmową i nikogo nie narażać na słuchanie cudzej konwersacji. === A teraz wskaż różnice, które powodują, że się (rzekomo) ze mną nie zgadzasz. Bo wg mnie zgadzasz się ze mną w tej materii - człowiek dobrze wychowany nie prowadzi rozmów telefonicznych publicznie, a jeśli musi, to oddala się od innych i dba o to, by osoby postronne nie stały się mimowolnym uczestnikiem takiej rozmowy. Jeśli nadal będziesz się upierać, że mamy odmienne zdania, to pokaż same cytaty z tego komentarza komuś niezaangażowanemu w dyskuję z prośbą o ocenę. :-))) „Swoją drogą ciekawe, że cały ten wykład o dobrym wychowaniu rozpoczyna ktoś, kto ma więcej szacunku dla kropki w zdaniu niż dla rozmówcy...” Masz na myśli okazywanie pogardy przez pisanie z błędami? Masz rację, ludzie dobrze wychowani dbają o to, by nie narażać innych na czytanie tekstów z błędami - kiedyś nazywało się to elementarnym poczuciem wstydu. (najgorsze w tym jest to, że tacy ludzie mają postawę niespotykaną wśród normalnych - ze swojej niewiedzy robią sztandar i machają nim wołając, że ~onimająwdupiewszystkichibedąpisaćjakchcąigównokomudotegocorobiąpublicznie. Groza... ;(

Odpowiedz
avatar qaro
-5 9

@Bydle: mogłam źle zrozumieć, nie będę się upierać. Ale zacytuję ci kilka twoich wypowiedzi z powyższych komentarzy: "ci dobrze wychowani nie prowadzą publicznie rozmów telefonicznych." "A to oznacza, że jeśli jest się dobrze wychowanym, to publicznie nie prowadzi się rozmów telefonicznych (w sposób, przy którym osoby niezainteresowane słyszą treść rozmowy)." "Ale dla dobrze wychowanych nie ma znaczenia treść rozmowy. Dobrze wychowany po prostu nie prowadzi jej publicznie." "wiele osób uważa, że mogą mieć w doopie osoby postronne i prowadzić przy nich rozmowy telefoniczne, choć to świadczy o brakach w kulturze." "zgadzamy się, że człowiek dobrze wychowany nie prowadzi publicznie rozmów telefonicznych." " A to oznacza, że zachowuje się jak dobrze wychowany, co tylko potwierdza, że dobrze wyc howany nie rozmawia publicznie przez telefon." Owszem, dodajesz gdzieniegdzie, że jeśli ktoś już MUSI odebrać telefon, to powinien się oddalić, lub rozmawiać tak, żeby osoby postronne go nie słyszały. Różnica między twoim a moim zdaniem jest może niewielka, ale: 1. Co zrobić jeśli nie można się oddalić (tramwaj, zatłoczony supermarket, zaplecze u mnie w pracy;)? Z twoich wypowiedzi zrozumiałam, że w takich przypadkach nie powinno się jednak w ogóle rozmawiać. Moim zdaniem natomiast można, ale po cichu i nie za długo. 2. Jak rozmawiać przy osobach postronnych (zakładając, że nie można odejść) tak żeby nie słyszały??? Nawet szept jest słyszalny (a jaką budzi ciekawość!;), więc moim zdaniem technicznie nie da się tego zrobić tak żeby nikt nie słyszał. 3. "Ale dla dobrze wychowanych nie ma znaczenia treść rozmowy." - a wg mnie ma znaczenie. Co innego jeśli mówisz: "jestem w tramwaju, będę za pół godziny", a co innego gdy: "a wiesz co mi ostatnio Baśka powiedziała??? Że spała z chłopakiem Kaśki! Podobno świetnie całuje i jest niesamowity w łózku! A ta Kaśka to taka niedojda, w życiu się nie zorientuje. Oj, muszę kończyć, bo właśnie Kaśka wsiada..." Uważasz, że nie ma różnicy? "Masz na myśli okazywanie pogardy przez pisanie z błędami?" - nie. Mam na myśli okazywanie pogardy przez pisanie zwrotów "ty", "twoje" itp. małą literą (po kropce kolejne zdanie zaczynasz wielką, więc to nie awaria klawiatury). A przecież ktoś tu niedawno pisał także: "Cóż - dobrze wychowani i tam zachowują się porządnie. Może dlatego, że dobrze wychowani. A może dlatego, że szanują innych - w tym i obcych." Ja w postach skierowanych do ciebie piszę tak samo trochę na zasadzie wzajemności - nie szanujesz mnie (bez powodu), więc mój szacunek tez w pewnej mierze tracisz. Piszę tak tez do osób, które mnie obrażają za moje przekonania, jako celowy wyraz braku szacunku. Pisania z błędami nie lubię, chociaż mnie tez zdarza się je popełniać (jak chyba każdemu), a za uwagi jestem wdzięczna:) Chociaż przyznaję - nigdzie nie napisałeś, że to ty akurat jesteś dobrze wychowany. Ale dobrze, że to "dobre wychowanie" znasz chociaż w teorii...;)

Odpowiedz
avatar Hideki
-5 9

@Bydle: Telefony bezprzewodowe pojawiły się co prawda ponad 100 lat temu, ale w Polsce pierwsza sieć komórkowa uruchomiła swoje usługi w 1992. Blisko 10 lat trwało, zanim posiadanie komórki się upowszechniło. Wcześniej można było mieć telefony satelitarne (które dostępne były dla nielicznych w drugiej połowie lat '80), ale liczba użytkowników była tak niska, że można mówić o marginesie. Tyle, jeśli chodzi o historię i kto się kompromituje. Jeśli jesteś w miejscu publicznym i słyszysz za plecami jakąś rozmowę, ale jeszcze nie widzisz, kto i do kogo mówi, to sam fakt przeprowadzania takiej rozmowy jest Twoim zdaniem wyrazem niskiej kultury? Jak się zmieni Twoja ocena, jeśli się odwrócisz i zobaczysz, że: - rozmawiają ze sobą dwie osoby - rozmawia jedna osoba przez komórkę - jedna osoba mówi sama do siebie - zasłyszana rozmowa toczy się w radiu/tv

Odpowiedz
avatar Bydle
13 13

@Hideki: „Telefony bezprzewodowe pojawiły się co prawda ponad 100 lat temu, ale w Polsce pierwsza sieć komórkowa uruchomiła swoje usługi w 1992.” Dziękuję, że sprzwdziłeś i dowiedziałeś się tego, o czym pisałem. Na przyszłość - nie musisz pisać tego, co wiem i o czym wspominam. Bo to już wiem. „Jeśli jesteś w miejscu publicznym i słyszysz za plecami jakąś rozmowę,” Przemyślałeś to? Serio? No to sprawdźmy. Jeśli słyszę dwie osoby, to znaczy, że są tam dwie osoby. A jeśłi słyszę tylko wypowiedzi jednej, to albo rozmawia ktoś z niemym, albo przez telefon. Zaskoczyło cię to, prawda? ;> (przypadek osoby chorej umysłowo pomijam - mam nadzieję, że dojdziesz do tego, z jakiego powodu) @Bydle: mogłam źle zrozumieć, nie będę się upierać. Ale zacytuję ci kilka twoich wypowiedzi z powyższych komentarzy: "ci dobrze wychowani nie prowadzą publicznie rozmów telefonicznych." Nie turbuj się - dobrze zrozumiałaś - nic się nie zmieniło od tej pory. Dobrze wychowani nie prowadzą publicznie rozmów telefonicznych. :-)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
10 12

Zamiast komentarza zapodam małą śmiesznostkę z dzisiejszego wieczora. Postanowiłem zaszaleć i kupić los na loterię. Wszedłem do niewielkiego sklepu i wziąłem kupon. Obsługa wyglądała następująco: lada z trzema stanowiskami kasowymi i jedna kolejka do wszystkich kas uformowana wzdłuż lady. Jako, że w kolejce stały tylko dwie osoby, a obsługa szła bardzo sprawnie, postanowiłem stanąć sobie na uboczu i wypełnić kupon, a dopiero potem podejść do kasy. Przystanąłem obok stojaka z jakimiś słodyczami i skupiłem się na skreślaniu numerów. Przez ten czas do kasy podchodzili nowi klienci i byli na bieżąco obsługiwani. Wtem podszedł do mnie jeden z pracowników i powiedział, żebym stanął w kolejce "z drugiej strony", czyli wzdłuż lady. Ja mu na to, że ja jeszcze w kolejce się nie ustawiłem. Wtedy za sobą usłyszałem pomruk na kilka głosów. Odwracam się, a tam za mną stoi z pięć osób z koszykami w dłoniach. Niezbyt się spieszyłem z wypełnianiem tych kuponów, więc pewnie już jakąś chwilę na próżno czekali ;-)

Odpowiedz
avatar SirCastic
1 3

...w takiej sytuacji wyjąłbym telefon i z premedytacją zadzwonił do jakiegoś funfla o koncercie Behemota w Gdańsku porozmawiać....

Odpowiedz
avatar RedKate
2 2

Same rozmowy przez komórkę w miejscach publicznych o ile są prowadzone dyskretnie można strawić o tyle dla mnie nie do przyjęcia jest rozmawianie w chwili gdy obsługuje nas sprzedawca ,urzędnik itp.Ostatnio stoję sobie w aptece kolejka malowniczo się wije za mną dziewczę lat nastu "ryczy"do psiapsióły o tym jaki boski ten Marcin i jak to on....hmm ...pominę szczegóły powiem tylko żę pokolenie kółka moherowego miało pąsy na twarzach ;)Po owocnych zakupach gdy pakowałam swe dobra doczesne usłyszałam jak dziewczę komentuje jakość obsługi bo nie mogła się z farmaceutką dogadać tu też pominę słowa jakie zostały użyte bo w dobrym towarzystwie uznawane są za nie do przyjęcia .A wystarczyło tylko na te parę minut przerwać rozmowę i tu się zgodzę po części z Bydle ze kulturalny człowiek gdzie są granice dobrego smaku.Moja Babcia kobieta światła i cudowna mawiała żę "krzyk mody nie powinien zagłuszać głosu rozsądku "

Odpowiedz
avatar Usanka
-1 1

Może reakcja nazbyt nerwowa ale fakt jest taki, ze ludzie za grosz wyczucia i taktu nie maja i gadają przez komórki gdzie popadnie. Byłam świadkiem głośnej rozmowy jakiejś ,,zapracowanej" panny pod gabinetem ginekologa, gdzie głośno opowiadała o memach i mailach. Notorycznie w przedziale pociągu ktoś gada o bzdetach nie wychodząc z przedziału. Wczoraj na stacji benzynowej panna przy dystrybutorze, zamiast tankować ucięła sobie pogawędkę, którą kontynuowała 20 min później przy kasie. W kolejce do kasy, na poczcie, w urzędzie, autobusie.. ludzie nie maja umiaru o muszę odebrać i pogadać. Skoro jestem w jednym z powyżej wymienionych miejsc to albo wychodzę i rozmawiam gdzieś na zewnątrz albo odbieram i mówię, ze oddzwonię w dogodniejszym momencie. Chyba, że sprawa faktycznie jest niecierpiąca zwłoki.

Odpowiedz
Udostępnij