Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Być rowerzystą w Polsce... W weekend wraz ze znajomymi kręciłam się po…

Być rowerzystą w Polsce...

W weekend wraz ze znajomymi kręciłam się po drogach i bezdrożach woj. małopolskiego. Tak się złożyło, że kawałek musieliśmy przejechać droga krajową- niedużo, bo jakieś 2-3 km. Podzieliliśmy naszą grupkę na kilka mniejszych 3-4 osobowych grup jadących w odstępach po 100 m, żeby w razie jakiejś mijanki czy innego nieprzewidzianego zdarzenia na drodze samochody mogły uciekać na chwilę na pobocze. Słowem: z naszej strony pełna kulturka, odblaski, lampki i u niektórych (w tym u mnie) na wszelki wypadek lusterko na kierownicy, żeby obserwować co się za mną dzieje.
Tak się złożyło, że jechałam na samym początku jednej z tych grup. Tablica informująca o terenie zabudowanym, a my wtaczamy się pod niewielkie wzniesienie, gdzie mieliśmy skręcić w lewo. Sygnalizujemy lewą ręką, że będziemy skręcać, z naprzeciwka nic nie jedzie, wyprzedziły nas dwa samochody, trzeci jak widzę zwalnia, mruga, żebyśmy zjechali na środek pasa i skręcili. Zjeżdżamy z pobocza, jedziemy w kierunku podwójnej ciągłej (przed skrzyżowaniem jeszcze), jeszcze raz sygnalizujemy skręt w lewo, gdy nagle jakiś kretyn w dostawczaku postanowił wyprzedzić gościa, który nas puszczał, i nas, zahaczając o lewy pas, ale częścią samochodu wciąż znajdując się na prawym. Fotoradaru w oczach nie mam, ale kierowca miał grubo ponad te dozwolone 50 km/h.

Dodam, że owszem- widziałam ten dostawczak w lusterku, ale był daleko. Na szczęście jechaliśmy pod górkę i stosunkowo powoli, więc nikt jeszcze nie znalazł się na jego torze, ale niewiele brakowało, a pęd powietrza trochę nami zakołysał.

Drodzy kierowcy- czy fakt, że rowerzyści poruszają się o wiele wolniej od samochodów jest powodem, żeby aż tak nas ignorować? Z całą pewnością w opisanej sytuacji byliśmy widoczni z daleka (środek dnia, droga na wprost, żadnych drzew, które mogłyby przysłonić). Czy gdyby w lewo skręcał samochód, a nie czworo rowerzystów, to kierowca dostawczaka również postanowiłby go wyprzedzać lewą stroną na podwójnej ciągłej i skrzyżowaniu?
I tylko pozostaje żal, że koledze padły akurat akumulatory w GoPro.

droga samochód

by astor
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
1 21

Widzę, że historię oceniają głównie drogowi furiaci. Nie rozumiem skąd tyle minusów, skoro rowerzyści byli dobrze widoczni i jechali przepisowo. To kierowca zachował się karygodnie. Fakt jest taki, że mamy coraz więcej rowerzystów na drogach. Należy promować postawę taką jaką ma autorka historii a nie "ustępujcie mi wszyscy!".

Odpowiedz
avatar sixton
8 16

@sweetsecrets: W sensie jaką "postawę"? Według mnie jazda w ogólnej zgodzie z przepisami jest na tyle oczywista, że nie powinno się jej jakoś szczególnie promować jako przykład godny uwagi. Jestem raczej za tępieniem wariatów. Czy takich jak ten z dostawczaka, czy też z roweru - jakiego np. spotkałem w sobotę, całkowicie ignorującego czerwone światło na przejściu dla pieszych. Bo przecież roweru światła nie dotyczą...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@sixton: Dla mnie czy dla Ciebie jest to rzecz oczywista. Przyznasz jednak, że doniesienia pracy jak i tutejsze piekielne historie (chociażby Twój sobotni przykład) świadczą o tym, że nie dla wszystkich to taka klarowna sprawa. Uważam, że należy mówić publicznie jak należy zachowywać się na drodze, może chociaż niektórym istotom bez instynktu samozachowawczego trafi coś do rozumu. Jednocześnie ośmieszając i przykładnie karząc wariatów - tu się z Tobą w pełni zgadzam. Wyobrażam sobie, że ludzie np. nie noszą oblasków "bo to głupio wygląda", ignorują światła, bo "f*ck the system", albo inne bzdury - ogólna pozytywna akcja społeczna promująca właściwe zachowanie (skoro mama i taka nie nauczyli) na pewno nie zaszkodzi.

Odpowiedz
avatar inga
1 5

@sweetsecrets: Też nie wiem, skąd taka ocena. Sytuacja była jednoznaczna, ale chyba hasło "rowerzyści" działa na niektórych czytelników jak płachta na byka ;) Jako kierowca z 12-letnim stażem (0 pkt karnych) i rowerzystka widzę piekielność jednej i drugiej strony, nieprzestrzeganie przepisów wkurza mnie niezależnie od tego, jaką ilość kółek i jaki napęd ma dany pojazd. Ale należy pamiętać, że auto waży ponad tone i wyciąga 140 km/h, rowerzysta z rowerem - odpowiednio 80-100 kg i 25-35 km/h, więc skala zagrożenia w przypadku nieprzestrzegania przepisów jest nieporównywalna.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 2

"Czy gdyby w lewo skręcał samochód, a nie czworo rowerzystów, to kierowca dostawczaka również postanowiłby go wyprzedzać lewą stroną na podwójnej ciągłej i skrzyżowaniu?" Niewykluczone. Zdarzyła mi się kiedyś niemal identyczna sytuacja, choć nie jechałem rowerem, a samochodem właśnie. Bo to nie jest jakaś niechęć do rowerzystów, lecz pospolita głupota. Zresztą nie jest to też polska specjalność, bo jeżdżąc codziennie na rowerze w kraju o dużej liczbie rowerzystów też sporo ryzykuję skręcając w lewo. Dlatego też dałem sobie już spokój z taką jazdą, jaką wy zaprezentowaliście; zamiast tego skręcam w prawo, a następnie zawracam na bocznej drodze i główną przecinam pod kątem prostym mając o wiele lepszą widoczność.

Odpowiedz
avatar astor
-1 1

@Jorn: najbliższy skręt w prawo był za kilka kilometrów. Nie zawsze więc jest taka możliwość.

Odpowiedz
avatar pandora
2 2

@Jorn: moi rodzice trafili właśnie na takiego debila, do tego jeszcze pijanego - chcąc skręcić w lewo zatrzymali się, przepuszczając auta z naprzeciwka. Za nimi zatrzymały dwa kolejne samochody, ale kierowca trzeciego uznał, że wyprzedzenie z lewej strony kolumny samochodów będzie świetnym pomysłem. Skutek prosty do przewidzenia - przywalił w tył samochodu moich rodziców, którzy już skręcali. Dla tych idiotów nie ma więc większej różnicy czy to rower, samochód, czy krowa na postronku, przecież to ONI są królami na drodze, im się spieszy i wszyscy mają się podporządkować.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 3

@astor: Wydawało mi się, że jechaliście na rowerach, a nie dużą ciężarówką, więc nie potrzebny wam był skręt w lewo, można było zjechać na pobocze i dogodnej chwili drogę przekroczyć.

Odpowiedz
avatar astor
0 2

@Jorn: A czy moment, w którym nic nie jedzie z naprzeciwka, a osoba jadąca bezpośrednio za nami nas przepuszcza (przy czym wariat z dostawczaka był jeszcze dosyć daleko) to nie jest dogodna chwila? Owszem, zdarza mi się tak robić. Jednak uważam, że takie myślenie "rowerzysta się zatrzyma, przesunie, ustąpi" prowadzi właśnie do gorszego traktowania rowerzystów na drodze, a przecież mamy takie same prawa. Sporo jeżdżę, ale głównie po lasach i polach, jednak żeby tam dotrzeć muszę najpierw dojechać drogami publicznymi- na ogół wojewódzkimi i powiatowymi. Jest tam mały ruch, ale jak już ktoś jedzie to naprawdę mało który kierowca wyprzedza rowerzystów zachowując przepisowy odstęp 1 m. A nawet jeśli zachowa, to "zapomina" że ciągnie za sobą przyczepkę, którą spycha rowerzystę do rowu. Zachowania gościa z dostawczaka w żaden sposób nie można tłumaczyć, bo nie miał prawa tam wyprzedzać kogokolwiek, ani samochodów, ani rowerzystów, ani nawet gdyby szła tam piesza pielgrzymka (chociaż oni chyba idą z "pilotami", którzy jakoś ruch wstrzymują).

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 1

@astor: Żeby było jasne: ja nie twierdzę, że w zaistniałej sytuacji było choć trochę waszej winy. Chodzi mi o to, że w pewnych sytuacjach warto jednak schować dumę do kieszeni, żeby uniknąć niebezpieczeństwa. Mój własny przykład: w każdy dzień roboczy część trasy z domu do pracy i z powrotem pokonuję rowerem. W drodze powrotnej muszę skręcić w lewo. Oczywiście na odcinku poprzedzającym skręt jadę przy prawej krawędzi jezdni. Wbrew powszechnej w Polsce opinii, belgijscy kierowcy wcale nie są lepsi od polskich , i często mnie wyprzedzają bez zachowania słusznego ostępu i oglądanie się przez ramię, aby zobaczyć, czy mogę zjechać do osi jezdni , bywa ryzykowne, bo wiąże się z ryzykiem niewielkiej zachwiania równowagi i wpadnięcia w samochód jadący zbyt blisko mnie. Na wszelki wypadek zjeżdżam więc na pobocze i ustawiam się prostopadle do jezdni, tak, że drogę, w którą mam skręcić mam prosto przed sobą, a łatwo mogę obserwować oba kierunki jezdni głównej. Wcześniej próbowałem wariantu z lusterkiem, ale nie zdał egzaminu, bo lusterko wytrzymało dwa tygodnie: tak bardzo komuś przeszkadzało, że któregoś dnia zostało oderwane od roweru przypiętego do stojaka na stacji kolejowej.

Odpowiedz
avatar inga
2 8

@pawel78: A teraz powiedz mi, jak to się ma do tej historii o przepisowo jadących rowerzystach i piracie w aucie? Gdy dochodzi do wypadku z winy kierowcy nikt nie pisze: "bo wielu kierowców to debile, jedna baba wjechała kiedyś w przejście podziemne!" a raczej "to był debil". Bo zawsze winny jest sprawca wypadku a nie wszyscy Polacy poruszający się po drogach takim samym środkiem transportu. Rowerzyści zabijają rocznie średnio... 1-4 osób. Kierowcy - ponad 4 tys. Serio, rowerzysta jadący jak idiota zagraża w 99,9% tylko sobie. Kierowca - wszystkim wokół. Daj sobie na wstrzymanie.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 2

@inga: Generalnie masz rację, ale wytłumacz mi, w jaki sposób kierowcy zabijają ponad 4 tys. osób rocznie, jeśli ogólna liczba śmiertelnych ofiar wypadków w Polsce, to niewiele ponad 3 tys.?

Odpowiedz
avatar Devotchka
0 2

Głupek na drodze to głupek na drodze. Od kiedy zaczęłam jeździć samochodem to nauczyłam się, że często najniebezpieczniejszymi na drodze są samochody dostawcze/kurierów. Zawsze się spieszą, nie przestrzegają przepisów w sposób ekstremalny.

Odpowiedz
Udostępnij