Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Są takie dni, gdy się gorycz we mnie przelewa. Pracuję w służbie…

Są takie dni, gdy się gorycz we mnie przelewa.

Pracuję w służbie zdrowie. Służba? Mało pasujące słowo. To idiotyczne wykonywanie poleceń. Równie idiotycznych.

Wku$#ia mnie to co widuję codziennie.

Cała opieka paliatywna i geriatryczna spychana jest na rehabilitację.

Nie rozumiem rehabilitacji ludzi którym NIE MOŻNA pomóc. Ale MUSZĄ dostawać skierowania i MUSZĄ mieć wykonywane zabiegi.
Mówię tutaj o ludziach w mocno podeszłym wieku. 10 zabiegów nie zrobi z nich młodzieniaszków, czy nawet nie zmniejszy ich bólu. Taka jest prawda.

Nie rozumiem rehabilitacji osób, niezależnie od wieku, w stanie tak naprawdę wegetatywnym. To nic nie daje i nic nie da. Po prostu. Nawet nie poprawi tzw. "komfortu życia"

Wkurza mnie to, że ludzie w ciężkim stanie, z bólami, po wypadkach, dzieci z np. skrzywieniami kręgosłupa którym MOŻNA pomóc czekają na pomoc miesiącami, gdy liczy się każdy dzień.

Wkurza mnie to, że osobom wymagającym ciągłej rehabilitacji nie można jej dać tak naprawdę. Bo to jest tak. Oczekiwanie na wizytę u lekarza - kilka miesięcy (no bo są kolejki stworzone przez osoby którym nie można pomóc - patrz wyżej), na wizycie można otrzymać turę 10 dni zabiegów, maksymalnie 5 procedur. Oczekiwanie kilka miesięcy, czemu? Patrz wyżej. Po odbytej rehabilitacji dopiero można znów zarejestrować się do lekarza, czyli kolejne miesiące. Kolejne skierowanie i znów oczekiwanie kilku miesięcy na zabiegi. I tak w koło macieju.

Wkurzają mnie pacjenci, którzy za wszelką cenę próbują coś wymuszać. Od zabiegów na lekarzach, na co większość lekarzy się zgadza, bo nie robi im to różnicy. To też mnie wkurza zresztą. Potem ci sami ludzie krzykiem i wszelkimi metodami próbują wymusić jak najszybsze terminy wymyślając bóg wie co. A na skierowaniu jest wszystko.

A najlepsze jest wymuszanie na lekarzach adnotacji "pilne". Na szczęście coraz mniej się tego przytrafia.

Nie wiem czemu ludzie uważają się za mądrzejszych od lekarzy czy rehabilitantów. Uważają, że sami wiedzą najlepiej i tyle. I to wymuszą wszelkimi sposobami. A i nauczeni doświadczeniem wiedzą, że tak się da. Bo lekarzom to nie robi różnicy, liczy się tylko kasa.

Wkurza mnie NFZ który tworzy takie durne przepisy. Zamiast rozwijać geriatrię tworzy idiotyczny system gdzie nie można pomóc ludziom, których można WYLECZYĆ.

To wszystko funkcjonuje w większości na zasadzie : chcesz to masz i nie zawracaj mi już głowy.

Czemu dziś mnie na to wzięło? Bo właśnie nasz kochany NFZ wymyślił że MUSIMY tworzyć kolejki na następne X lat byleby tylko zapisywać. Nie jest to przepis, ale delikatna sugestia, na zasadzie, jak nie to zabieramy kontrakt, bo pacjenci narzekają. Jaki jest tego efekt? Mamy zapisywać np. 100 letnią babcię na zabiegi za rok, dwa. I co z tego, że ona nie dożyje najprawdopodobniej, a na 100% zapomni. A miejsce będzie zajęte. A jakieś 80% osób zapisanych tak, że muszą oczekiwać więcej niż 4-6 miesięcy się po prostu nie zgłasza. A z dnia na dzień nie da się tych miejsc zapełnić.

To są FIKCYJNE kolejki.

Staram się nie przejmować, bo człowiek by zwariował. Ale BOLI mnie to, jak odmawiam komuś np. po wypadku, gdzie każdy dzień zależy od tego czy np będzie w stanie w ogóle chodzić.

Kolejna sprawa, która mnie dobija. Dzieci. Najwięcej jest wśród nich postępujących skrzywień kręgosłupa. To wbrew pozorom ma z czasem ogromne konsekwencje na życie.
1. 10 zabiegów raz na x czasu
2. rodzice, nie potrafiący postawić na pierwszym miejscu leczenia dzieci, a dowalający w cholerę zajęć dodatkowych, książek do noszenia, co prowadzi do szybkiego pogorszenia stanu zdrowia
3. brak uświadamiania rodziców co do konsekwencji
4. brak tak naprawdę kontroli nad tym, jak rodzice leczą dzieci, czyli np. jak rodzic olewa rehabilitację dziecka z poważnymi wadami już bo "nie ma czasu" to nikt nic z tym nie robi
5. brak jakiś programów wykrywających wcześnie wady kręgosłupa, czy jakiekolwiek inne. taka prawda pomimo mydlenia oczu przez NFZ

To są moje spostrzeżenia. Subiektywne. Emocjonalne. Empatyczne tak naprawdę.

Można się z tym zgadzać, albo nie. Ja się wyżaliłam, może trochę mi to pomoże :)

słuzba_zdrowia

by ruda_kotka
Dodaj nowy komentarz
avatar Litterka
5 9

Moja Mama (osoba po 60-tce, w pełni aktywna, choć ze zwyrodnieniem stawów i paroma innymi dolegliwościami) uczęszcza na rehabilitację. Nie ma problemu z zapisami, korzystaniem z zabiegów. Ale opowiada mi o jeszcze jednej piekielności: na gimnastyce zbiorowej z 10 osób stawiają się 2 lub 3. I to nie jest tak, że ktoś zachoruje, bardzo źle się czuje i musi zostać w domu. Ludzie po prostu to olewają! A w rejestracji toczą boje... I jeszcze jedno z moich obserwacji. Czasem spotykam się z Mamą po rehabilitacji w "ośrodku". O czym świadczą kartki, przypominające o higienie osobistej?

Odpowiedz
avatar elda24
5 19

w sumie to nie tobie oceniać czy ludziom w stanie wegetatywnym rehabilitacja pomaga, czy też nie, ja mam jakoś inne odczucia w tej kwestii, no ale w sumie też nie ja byłam w takim stanie, tylko obaj moi dziadkowie i jedna babcia. Rehabilitacja w takich przypadkach też nie jest na cito, też trzeba czekać w kolejkach, a do tego zwykle trzeba dopłacić za dojazd rehabilitanta do domu, bo, jak zauważyłas, osoby w stanie wegetacji się nie poruszają (więc wg ciebie niech sobie tak leżą i dogorywają). Mówię o chorych, którzy leżą w domach, ewentualnie poruszają się w minimalnym stopniu. Ludzie, którzy się nie poruszają, mają przykurcze, które są bolesne i tylko dzięki rehabilitacji (ćwiczenia, masaże i inne sztuki magiczne) można tego ustrojstwa się pozbyć. I uwierz, w momencie, w którym mój dziadek płacze z bólu, choć lekarze mówią, że dużo życia mu nie zostało, sram na takie pitolenie, że takim ludziom jest to nie potrzebne, bo ty tak myślisz. To tak jakbyś napisała, że ludziom w ostatecznym stadium raka nie wolno podawać morfiny, bo i tak umrze, a komuś innemu się bardziej należy. Co do profilaktyki kręgosłupa - z tego co wiem (nie mieszkam obecnie w Polsce, o swoim miejscu zamieszkania pisać nie będę) są obowiązkowe badania okresowe dzieci przez całą ciągłość nauki, łącznie z kręgosłupem, w rodzinie mam kilka przypadków 8-12 latków ze skoliozą. Co innego jak rodzice zaniedbują, bo nie mają czasu.

Odpowiedz
avatar munitalp
2 10

@elda24: Zgadzam się z tobą. Widocznie Autora nie spotkała sytuacja gdzie głównym wegetatywnym była jego najbliższa rodzina. Miałem przypadek - Natychmiastową potrzebę dializy, czego nie dokonano (gdzie termin dializy był np. na 13:00 a dializę udało się wykonać dopiero po godzinie 20:00 gdzie pacjent już od kilku dni był przygotowany pod dializy - przetoki itd.), następnie wdał się udar. Skutkiem czego był całkowity niedowład lewej strony ciała + brak mowy. Konowały (lekarzami tych ludzi nie mianuje) dały "†" do 5 tygodni bo były jeszcze inne choroby. Rehabilitacje były owszem ale 1*10min co 3 dzień. Po około 2 tygodniach dializ i nie zmieniającego się stanu w połowie wegetatywnego uznaliśmy z najbliższymi, że zabieramy pacjęta do domu i załatwimy transport na dializy bo przy tych "rehabilitacjach" to to samo wyjdzie będąc w domu. Po 2 latach ciężkiej pracy przy ojcu (średnio 4h snu aby jak najbardziej odciążyć matkę + studia dzienne) postawiliśmy go na nogi gdzie w czasie około 6 miesięcy normalnie się poruszał już z lekkim niedowładem lewej dłoni można było pójść z Ojcem na zakupy czy nawet na małe piwo. Łącznie zamiast 5 tygodni na które był wystawiony "†" opóźnił się do 5,5 roku. Tak więc najlepiej pozostawić wegetatywnych niech "dogorywają". Co do dzieci, winni są rodzice.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 września 2014 o 23:32

avatar elda24
3 9

@munitalp: dlatego właśnie niektóre osoby powinny przemyśleć dobrze to, co piszą. Zawsze łatwo mówić, gdy się w tej sytuacji nie było i prawić mądrości na tematy, o których najwyraźniej nie powinno się w ogóle mówić. I tak jak cała reszta historii jest spoko, tak mnie to przeszkadza i przeszkadzać będzie, każdy, póki żyje, ma prawo do wszelakiej pomocy, aby umierać godnie, a nie jak chwast. Dodam jeszcze tylko tyle - nieraz lekarze piszą hurtowo skierowania na rehabilitacje i nie zastanawiają się czy dane zestawy są odpowiednie do schorzenia, można więc się spotkać z sytuacją "gdzie pacjent wie lepiej". To akurat też wiem z własnego doświadczenia.

Odpowiedz
avatar zendra
2 2

@elda24: Poza tym nie bardzo wiadomo, dlaczego autorka ma pretensje do NFZ za kierowanie niewłaściwych pacjentów na rehabilitację, bo przecież to nie NFZ o tym decyduje. Jeżeli zdaniem autorki - a nie za bardzo się z nim zgadzam - kierowani są niewłaściwi pacjenci, to wina leży po stronie lekarza kierującego, który ulega presji pacjenta, a nie po stronie NFZ. Jeżeli NFZ "sugeruje" tworzenie list nawet na bardzo odległe terminy, to tylko dla porządku, aby pacjencji znali konkretny termin, a nie dostawali odpowiedzi "nie wiadomo kiedy". Lepiej znać termin nawet za rok, niż nie znać go w ogóle i zastanawiać się, czy uda się "załapać" do puli przyszłorocznych limitów. To tylko kwestia porządkowo-organizacyjna i dobrze, że NFZ nakazuje podmiotom medycznym tworzenie takich list - a jeżeli trafi się tam 100-letnia babcia, to cóż, ma prawo...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 września 2014 o 14:06

avatar konto usunięte
16 16

Od dawna powtarzam, że należy wprowadzić kaucję przy rejestracji w wysokości np. 50 zł. Nie przyjedziesz na umowiona wizytę bądź jej nie odwołasz w ustalonym czasie - kasa przepada. Odnoszę wrażenie, że nagle w cudowny sposób te masakryczne kolejki by znikły...

Odpowiedz
avatar minus25
5 5

@sweetsecrets: w Czechach tak zrobiono- wprowadzili symboliczną opłatę za rejestrację i kolejki zmniejszyły się o kilkadziesiąt procent.

Odpowiedz
avatar Taczer
3 3

Nie wiem, z jakiego jesteś regionu, ale w takim Gdańsku działa program 6-10-14 i mocno go sobie chwalę. Sześciolatki są wysyłane przez szkołę/przedszkole, cały zestaw speców bada bardzo solidnie wady postawy, płaskostopie, wydolność organizmu, poziom tkanki tłuszczowej, wzrok, słuch, dojrzałość szkolną - całość zajmuje około dwóch godzin. Zalecenia są honorowane przez szkoły, to działa jak skierowanie od lekarza na zajęcia korekcyjne czy logopedyczne. Dla 10latków, ale to już niestety w wybranych szkołach, są robione badania ryzyka zapadalności na choroby cywilizacyjne. Zależy od regionu najwyraźniej. Ten program działa częściowo na NFZ, fundusze gminne i dotacje UE i tzw bilans u rodzinnego to pikuś w porównaniu z poziomem tych badań.

Odpowiedz
avatar didja
5 7

Trochę się z Tobą nie zgadzam. W większości wypadków rehabilitacja jest w stanie zmniejszyć ból nawet tam, gdzie nie pomagają opioidy. Oczywiście, trzeba wiedzieć, co zastosować i jak, a nie zlecać wszystkim jak leci magneto czy interdynu. Nie bardzo wprawdzie wiem, jak pacjenci w stanie wegetatywnym (?) pojawiają się na zabiegach w prychodni. Ja wprawdzie wegetatywna nie jestem, ale znam problem uszkodzeń, w których nerwy są tak zniszczone, że fentanylem co najwyżej można czasem łagodzić najgorsze bóle przebijające. I w takich sytuacjach rehabilitacja, wysokospecjalistyczna, potrafiła pozwolić przetrwać. Ale mówimy o np. masażach takich jak u sportowców po urazach (moi rehabilitanci mówią, że standardowe działania pozrywałyby mi przyczepy mięśni i pouszkadzały ścięgna - mam nadzieję, że dobrze zapamiętałam), o elektrostymulacji mięśni dna miednicy, o terapii skojarzonej (MLS z elektro) wielomiejscowej, o TENS. Oczywiście, co choroba, to inne obostrzenia, ale uważam - i nie tylko ja - że profesjonalna i, nazwijmy to tak, spersonalizowana rehabilitacja jest dalece niedoceniana i powinna być standardem obok farmakoterapii i w wielu chorobach postępowania dietetycznego. A że NFZ jest zbrodniarzem, działając na szkodę zdrowia ludzkiego, a pacjenci niepoważni, to inna sprawa.

Odpowiedz
avatar Izura
4 14

A to ja jestem zła, jak twierdze, że zlepek komórek nie jest dla mnie dzieckiem. Serio chcesz wybierać, komu należy się świadczenie ZA KTÓRE OBOWIĄZKOWO ŚCIĄGALI Z NIEGO HARACZ a komu nie? Chcesz kontrolować rodziców? Jakieś obowiązkowe badania? Sorry, jak dobrze pójdzie to zanim dorobię się dziecka będzie mnie stać na prywatne leczenie a wtedy NFZtu nie pozna dziecko. A jak pójdzie jeszcze lepiej to cała ta złodziejska instytucja zdechnie.

Odpowiedz
avatar ruda_kotka
-3 13

Co by była jasność. To moje zdanie. To raz. Dwa, napisałam o rozwoju opieki geriatrycznej - ona by w sobie zawierała adekwatną pomoc. Tak samo paliatywna. Od tego jest. Jakby te gałęzie dobrze działały to by i rehabilitację w sobie zawierały, ale ODPOWIEDNIĄ. I byłby to osobny dział i ortopedia i rehabilitacja byłyby odciążone. A i odpowiem na pytanie o to czy pacjenci wegetatywni zjawiają się w przychodni. Tak. Głównie osoby z ciężkim mózgowym porażeniem dziecięcym. Nie ma z nimi kontaktu. Lat 20-30 są rehabilitowane. NIE MA jakichkolwiek zmian. A rodzina ciągle je chyba dla swojej rozrywki przywozi na rehabilitację na wózku. Podoba mi się pomysł o kaucjach. Myślę że by nawet wystarczyło 10 zł a już połowa by się nie zapisała.

Odpowiedz
avatar tvh
6 8

@ruda_kotka: Brak zmian też może być sukcesem, bo się nie pogarsza albo pogarszanie stanu zdrowia dzięki rehabilitacji czy masażom jest spowalniane. Miałem w rodzinie osobę po udarach - rehabilitacja, masaże dawały bardzo dużo, nawet gdy była już w stanie wegetatywnym. Osoby, które miały takie przypadki w rodzinie mogą sporo o tym powiedzieć. Podobnie o opiece medycznej nad takimi chorymi, sytuacji zarówno "piekielnych" jak i "anielskich" bywa przy takich chorych mnóstwo, tylko nie zawsze ma się ochotę czy czas by to opisywać...

Odpowiedz
avatar Xirdus
3 3

Opłata rejestracyjna 10zł powinna skutecznie zniechęcić tak ze trzy czwarte zapominalskich.

Odpowiedz
avatar nuclear82
-1 1

@Xirdus: 10 trochę mało. Dzisiaj to nawet nie paczka fajek. Kaucja 100 zł, zwrotna po wizycie. Jak nie przyjdziesz - przepada.

Odpowiedz
avatar Xirdus
2 2

@nuclear82: ale to MA być mało - na tyle mało że nie boli ludzi którzy potrzebują wizyty, ale na tyle dużo, żeby ludzie nie rejestrowali się na zapas (tutaj wystarczy jakakolwiek kwota większa od zera). Poza tym, kaucja oznacza więcej biurokracji niż zwykła zapłata.

Odpowiedz
avatar hejterka
0 4

Rozumiem Twoją złość, bo również jestem dosyć empatyczną osobą i takie sytuacje doprowadzają mnie do szewskiej pasji. Moja mama ma dopiero 47 lat, ale już od ok. 20 lat leczy się na reumatoidalne zapalenie stawów. Nie może pracować, mieszkamy na wsi, więc i z miejscami pracy ciężko. Zajmuje się domem i ogrodem i idzie jej to niesamowicie dobrze, pomimo bólu i utrudnionej motoryki. Przysługuje jej pobyt w Szpitalu Reumatologicznym w Ustroniu na - uwaga - tydzień raz na rok, gdzie odbywa się bodajże 10 zabiegów. Skorzystała raz, my się cieszyliśmy, że troszkę odpocznie i zadba o zdrowie. Jednak części zabiegów nie mogła fizycznie wykonać, a po powrocie kilka tygodni męczyła się z jeszcze większym bólem, bo stawy zostały ruszone. Może gdyby mogła na takie rehabilitacje chodzić np. co tydzień, albo gdyby były one prawidłowo dostosowane, to by pomogły. Ale zgodnie z tym co napisałaś: ta gałąź w Polsce leży i kwiczy.

Odpowiedz
avatar reinevan
1 1

Wszystko ładnie pięknie, sporo z tego co napisałaś to prawda, tylko co ma ze źle wypisanymi skierowaniami wspólnego NFZ??

Odpowiedz
avatar gohha
1 1

powinno sie pryz rejestracji podpisýwac oswiadczenie, ze w przypadku gdy sie nie przyjdzie bez poinformowania o tym telefonicznie i sie nie przyniesie zwolnienia lekarskiego od rehabilitacji pacjent musi zaplacic za wizyte, tz jest mu wyslany rachunek do domu i tyle.. ja na rehabilitacje po wypadku w pracy czekalam 3 dni..

Odpowiedz
Udostępnij