Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Katowice, właśnie zbliża się północ. Niby dzień jak co dzień ale w…

Katowice, właśnie zbliża się północ. Niby dzień jak co dzień ale w tle rozbrzmiewa ciągłe, uporczywe dudnienie basów. Oto kolejny dzień Tauron Nowa Muzyka, przy okazji której dowiadujemy się jak miasto i organizatorzy mają mieszkańców w czterech literach.

Z piątku na sobotę "łupcenie" (z całym szacunkiem ale ciężko mi to nazwać muzyką) słychać było w zasadzie od 16 do około 5 rano (generalnie już zrobiło się jasno). Dziś zapowiada się powtórka czyli o porządnym śnie można zapomnieć.

Zastanawiałem się czy nie jest to sprzeczne z zachowaniem ciszy nocnej. Straż miejska i policja mówią jednak zgodnie to samo - jest oficjalna zgoda Urzędu Miasta. Czyli organizator kupił sobie prawo do zakłócania ciszy nocnej, bo inaczej tego chyba nazwać nie można.

Impreza odbywa się w środku miasta, tuż obok nowobudowanego Muzeum Śląskiego. Bo oczywiście hańbą byłoby zrobienie jej w ustronnym miejscu - na lotnisku czy na Trzech Stawach, gdzie nie ma w pobliżu domów czy bloków.

Życzę organizatorom i urzędnikom wydającym decyzję aby ktoś urządził im podobną łupankę pod ich domem/mieszkaniem. Niech się męczą całą noc nie mogąc reagować.

Cholernie wkurzające i bezprecedensowe doświadczenie bo nawet do Sylwestra tego nie sposób porównać.

Życie_w_mieście cisza_nocna

by sixton
Dodaj nowy komentarz
avatar TakaFrancuska
-5 27

@Shi: to wlacz muzyke na caly regulator po polnocy i dawaj taki koncert sasiadom co noc.. obaczymy za ktorym razem przyjedzie policja i okaze sie ze jednak jest cos tkaiego jak cisza nocna. miedzy 22 a 6 rano nie powinno ise sasiadom zaklocac snu.. a mi wlasnie takie dudnienie i dzikie wrzaski sen zaklocaja, bo jakies marne szapidruty postanowily wydzierac mordy do mikrofonow...

Odpowiedz
avatar minus25
12 24

@TakaFrancuska: Nie. Nie ma czegoś takiego jak cisza nocna od 22 do 6. Jest o ile się nie mylę zakłócenie/naruszenie miru domowego.

Odpowiedz
avatar archeoziele
22 26

@TakaFrancuska: Cisza nocna to pojęcie używane tylko przez spółdzielnie mieszkaniowe. W prawie nie ma takiego pojęcia. Jest za to zakłócanie spoczynku i spokoju. Za to mandat można dostać o każdej porze.

Odpowiedz
avatar Shi
0 4

@TakaFrancuska: och, a to ciekawe, bo robotnicy mojego sąsiada mieli nas w zwyczaju budzić od poniedziałku do soboty o 5 nad ranem i urządzać "imprezę" disco polo. Telefony do policji nic nie dały usłyszałam tylko, że "w prawie nie ma nic takiego jak cisza nocna i mam pogadać z ich pracodawcom", przez to, że byłam jedyną osobą się na nich skarżącą to nie chciało im się przejechać te kilka kilometrów ;)

Odpowiedz
avatar kosmos90
0 34

A czy takie terminy jak "okolicznościowe imprezy", " promocja miasta" nic dla Ciebie nie znaczą? Specjalnie robią takie festiwale miejskie w weekendy, żeby nie można było mówić, że mi przeszkadza a ja rano do roboty. Co do samej jakości muzyki to jest to pojęcie względne, ale autorze historii pomyśl, czy gdyby grał Twój ulubiony artysta to byś narzekał, czy leciał na koncert?

Odpowiedz
avatar soraja
5 9

@TakaFrancuska: W reprezentacyjnych miejsca miasta (centra, starówki itd.) siłą rzeczy jest głośno i imprezowo. I o ile jedni mieszkańcy będą chcieli spać, inni - poimprezować, więc siłą rzeczy wszystkich nie pogodzisz. Po prostu wynajmując/kupując mieszkanie musisz to brać pod uwagę.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
0 18

wiem co czujesz bo tez mieszkam w tym rejone. Na katowickiej.. to tragedia normalnie. wczoraj w nocy dudnili chyba do 3... szczescie ze dzisiaj mialam na nocke do pracy. Wiec odespalam rano. A co jakbym miala na dniowke /? ja do pracy wstaje o 5.30.. super opcja.. 2 h snu a potem 12h pracy.

Odpowiedz
avatar Cytokina
-1 9

Ja mam to co roku. Małomiasteczkowa trzydniowa impreza na początku lipca. Miasto niewielkie, na ewentualne imprezy masowe ma do dyspozycji tak naprawdę dwa miejsca. Jedno: plac w centrum miasta otoczony z każdej strony blokami, mieszkam ulicę dalej. Drugie: półwysep nad jeziorem, kilka minut drogi od miejsca pierwszego. Półwysep jest otoczony drzewami, miejsce urokliwe (trawka, jezioro, fontanny, przytulna knajpka, promenada dookoła jeziora...), w pobliżu znajduje się kościół i plebania, więc znacznie mniej osób narzekałoby na hałas i młodzież/pijaczków (którzy raczej nie siedzieliby na murku przed plebanią aż do rana popijając piwo...). Miejsce idealne na organizacje imprezy masowej ale niestety żeby można tam było coś zorganizować trzeba najpierw pociągnąć kable...

Odpowiedz
avatar Devotchka
11 17

Podczas wyboru mieszkania do wynajęcia mieliśmy z chłopakiem mały dylemat. Były u nas w mieście kawalerki w niskich cenach które znajdowały się w centrum. Wszyscy znajomi odradzali nam takiego wyboru ponieważ to w środku miasta znajdują się kluby i pod naszymi oknami chodziłaby pijana, głośna młodzież. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na osiedle trochę od centrum. Piszę o tym dlatego, że za oczywistość uważam miastowy hałas. To nie jest tak, że decydując się na mieszkanie w centrum nie wiesz jakie ono jest. Analogicznie, osoba która buduje dom przy torach kolejowych nie może mieć pretensji o hałas pociągowy...

Odpowiedz
avatar Grav
8 14

A mieszkańcy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi mają to CO NOC. Od wiosny do jesieni. Kluby, knajpy, nawaleni ludzie drący ryja, a pośród tego wszystkiego mieszkańcy. Urząd Miasta kwituje skargi stwierdzeniem, że przecież mieszkanie przy Piotrkowskiej to przywilej.

Odpowiedz
avatar alohamiru
23 33

trzy dni w roku. trzy dni. cholera. dajcie ludziom coś zorganizować, ożywić to miasto, bo zdechnie - nikt tam nie będzie przyjeżdżał a zostaną już tylko takie stare marudy jak Ty, które będą narzekać, że w mieście nic się nie dzieje.

Odpowiedz
avatar Ronnetta
11 17

@alohamiru: Autor najwyraźniej chciałby, aby było dobrze dla niego, innych aspektów już pod uwagę nie bierze, no bo po co? Niech miasto niczego nie organizuje, niech tam nikt nie przyjeżdża to takie marudy (taki typ to najgorszy możliwy ;/) będą "zadowolone". Zawsze można się na wieś wyprowadzić, tam miałby swój spokój.

Odpowiedz
avatar sixton
-2 4

@Ronnetta: Nie martw się, na moją ucieczkę na wieś przyjdzie jeszcze czas. A tak na poważnie to obie Panie znają w ogóle specyfikę i lokalizacje w Katowicach? Tak jak wspominała wcześniej sąsiadka z tej samej ulicy, TakaFrancuska, jest kilka miejsc idealnie nadających się na organizację takich imprez - jak np. słynna Dolina Trzech Stawów, gdzie ta impreza miała już okazję się odbywać.

Odpowiedz
avatar alohamiru
1 1

@sixton: Spędziłam tam 22 lata, więc znam specyfikę miasta całkiem nieźle.

Odpowiedz
avatar okuularnica
7 15

@sixton, mieszkam na Uniwersyteckiej w Katowicach. Jestem pomiędzy Spodkiem a tym placem przy nowym muzeum właśnie. Ale nie narzekam, bo uważam, że lepiej, żeby miasto było trochę ożywione i by zaczęto nas kojarzyć z imprezami, a nie tylko z węglem i "ślunskim".

Odpowiedz
avatar sixton
-2 2

@okuularnica: Ale czy gdyby impreza odbyła się w bardziej ustronnym miejscu, ale przy okazji nie gorzej skomunikowanym, to coś by się zmieniło? Nie wiem skąd te kompleksy. Nie spotkałem się z takim postrzeganiem miasta.

Odpowiedz
avatar Zocha
-2 14

Swego czasu u nas w mieście na wiosnę był organizowany "koncert" młodych "utalentowanych "zespołów pod nazwą " O złoty nocnik". Łoskot i hałas były potworne,nie do opisania. W pobliskim bloku szyby drgały. Te młode talenty robiły taki raban ,zresztą za zgoda władz, że mieszkańcy się zbuntowali i już tej imprezy nie ma. Może też się zbuntujcie?

Odpowiedz
avatar biala
8 10

@Zocha: Nie młode talenty, a osoba odpowiedzialna za nagłośnienie "robiła raban". Artyści nie mają na to wpływu.

Odpowiedz
avatar Karl
16 20

urok mieszkania w centrum... zakładam, że w każdym większym mieście jak mieszkasz w centrum masz co chwile takie atrakcje... cóż, wyprowadź się na wieś, albo przywyknij...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Lekka przesada. Przecież nie organizują takich imprez codziennie. A chyba lepiej jak organizują cokolwiek co jakiś czas i ludzie mają możliwość wyjść się integrować, posłuchać muzyki a nie gnuśnieć w domach i marudzić jakie to te Katowice są syfne i smutne. Również mieszkam w Katowicach ale nieco dalej od centrum, na Gwiazdach. Dlatego unikałam szukania mieszkania w centrum żeby nie słuchać podobnych imprez i zapijaczonych imprezowiczów którzy toczą się z/na Mariacką. Z drugiej strony, zgodzę się że akurat na organizację podobnych imprez jest kilka fajnych miejsc, między innymi wymieniony Muchowiec czy nawet Spodek. Tam ta muzyka nikomu by nie przeszkadzała.

Odpowiedz
avatar qaro
1 13

Cóż, autorze, jak widać po komentarzach, jesteś w mniejszości jako osobnik preferujący mniejszą ilość decybeli. Dla mnie nie do pojęcia jest kwestia co atrakcyjnego jest w puszczaniu muzyki najgłośniej jak się da. I to nie tylko na takich masowych imprez - kluby, koncerty, wesela, a nawet kino - wszędzie dźwięk jest tak podkręcony chyba żeby ludzi ogłuszyć, czy co? Jakaś generalna zmowa z producentami aparatów słuchowych? Może ja mam nadwrazliwy słuch, bo widzę, że ludzie to lubią i to mnie dziwi jeszcze bardziej. Może mi ktoś wytłumaczyć co jest w tym przyjemnego? Dochodzi do tego, ze do kina zabieram zatyczki do uszu, a imprezy takie jak ta opisana omijam szerokim łukiem. I wcale się nie dziwię autorowi. Rozumiem - impreza, promocja miasta i takie tam, ale nie da się tego zrobić tak, żeby nie truć życia wszystkim dookoła, czyli po prostu... trochę ciszej, to wszystko?

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
7 9

Z jednej strony jest to dyskomfort i rozumiem pewną irytację (zwłaszcza jak nie można się samemu bawić) z drugiej - jest lato i to czas festiwali, które ożywiają miasta i miejsca więc najlepszym wyjściem jest po prostu zaakceptować to i coś zrobić, żeby zmniejszyć sobie dyskomfort np. zatyczki do uszu. A może warto zorganizować swój dzień tak, żeby wyskoczyć na godzinę i pobawić się z innymi - wtedy nabrana pozytywna energia pomoże lepiej znieść niedogodności.

Odpowiedz
avatar didja
4 8

Oczywiście, rozumiem rozgoryczenie Autora i prywatnie zgadzam się z podejściem - wszechobecny "smog akustyczny" staje się nie do wytrzymania. Ale akurat w Katowicach, o ile pamiętam, zrobiono w Centrum strefę bez ciszy nocnej. I mieszkańcy "bezstrefowych" rejonów dostali wybór - albo zostają przeprowadzeni do mieszkań w dalszych, ale bardziej cichych nocą dzielnicach, albo zostają, jednakże podpisują oświadczenie o braku pretensji do hałasu w nocy, ponieważ ta w tym rejonie, jako wyodrębnionym przez władze miasta, można uskuteczniać mocno akustyczne zachowania całą dobę. Nie wiem, gdzie mieszka Autor, ale może tutaj nie ma aż takiej piekielności, jak się wydaje?

Odpowiedz
avatar esthle
-1 7

@didja: mieszkam na Wełnowcu. Sprawdź sobie na mapie w jakiej odległości znajduje się od centrum Katowic. Z piątku na sobotę muzyka nawalała tak głośno, że byłam zmuszona pozamykać wszystkie okna w mieszkaniu i przykryć łeb kołdrą, zanim udało mi się zasnąć o 1/2 w nocy. Osobiście uważam, że to przegięcie, bo mieszkam dość daleko od centrum, no ale...

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
-1 1

@didja: ta strefa dotyczyla ulicy Mariackiej. A w tej histori chodzi o to, ze w Katowicach jest gdzie zorganizowac taki koncert bez zaklucania spokoju innym chociazby WEWNATRZ spodka albo na muchowcu/. poza tym jeszcze kwestia naglosnienia. Przeciez moznabylo to zorganizowac ciszej. Po co pol miasta musi sluchac tego jazgotu ?? wystarczyloby o polowe zciszyc, ci pod scena by slyszeli, a mieszkancy okolicnzych blokow mogliby spokojnie zanac. Ja nie chdoze na takie imprezy bo jednak cenie sobie swoj sluch.. poza tym nie limie motlochu... Po co mam isc tam, skoro z wlasnego mieskzania niestety wszystko slychac ???

Odpowiedz
avatar monster88
-4 4

A wczoraj kilkugodzinny pokaz fajerwerków....

Odpowiedz
avatar niebiesko
4 8

do twierdzących że w dolinie trzech stawów nikomu nie przeszkadza - cała paderewa i pół śródmieścia musi słuchać dudnienia. a, i spróbujcie zmieścić taki festiwal w spodku, powodzenia. takich imprez jest około 10 dni w roku i naprawdę można sobie darować narzekanie, zamknąć okno, kupić stopery czy zwyczajnie zasnąć wcześniej. niczym innym narazie katowice nie przyciągają, ludzie stąd tylko uciekają. btw, tak, łupanka, ciężko nazwać muzyką - dlatego tauron dostał nagrodę best european small festival :) a. i mieszkając w ścisłym centrum, nie słyszałam wczoraj NIC z taurona. (choć pewnie gdybym chciała narzekać i bóldupować to bym słyszała wszystko)

Odpowiedz
avatar sixton
0 2

@niebiesko: Jakakolwiek muzyka, a w szczególności taka z mocnym basem, dudni po okolicy jako bezkształtna łupanka. Możesz spróbować. Ja w ścisłym centrum nie mieszkam. Jak widać po wpisach niosło się po kilku dzielnicach.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
-3 3

@sixton: nie no/... katowicka to jest niemal scisle centrum.. Ile mamy do Altusa ?? 10 min pieszo ? . Impreza impreza, a przeciez mozna bylo ja zorganizowac ciszej. I wtedy wszyscy byliby zadowoleni. Mieszkancy mieliby spokoj a dzicz mogla sie zabawic. Ja naprawde rozumiem promocje miasta i inne tkaie bzdety. Tylko ze obawiam sie ze moj szef nie specjalnie bylby zadowolony gdybym o 4 doniego zadzwonila z edo pracy nie przyszlam bo sie nie wyspalam przez promocje miasta prawda ?? juz dawno minely czasy gdy pracowalo sie tylko i wylacznie od poniedzialku do piatku w godzinach biurowych. Obecnie ludize pracuja rowniez w weekendy. gdybym ja miala wekend wony to faktycznie mogliby sobie dudnic, bo moglabym zalozyc sluchawki i ogladac film, a wyspac sie rano..

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
1 1

@TakaFrancuska: Minus za nazwanie dziczą ludzi bawiących się na festiwalach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2014 o 6:06

avatar Przemek77
1 1

Kilka lat mieszkałem w dzielnicy uniwersyteckiej w naszym mieście. Co roku organizowano "-nalia" - w teorii miały to być "Dni Kultury Studenckiej" - w praktyce odznaczało się to tym, że co wieczór po dzielnicy szlajały się tabuny pijanej studenciarni - i to że się szlajali to jeszcze nie było najgorsze. Sprawy takie jak: - wybijanie szyb w samochodach - załatwianie się po śmietnikach i na klatkach schodowych (tam gdzie domofonu nie było) i w sumie wszędzie gdzie się dało - rzucanie kamieniami w dzieci bawiące się na placu (sic!) - kopanie w znaki drogowe - zaczepianie i atakowanie mieszkańców - pijackie awantury co noc i tak dale, były na porządku dziennym. Każdego poranka trzeba było przedzierać się przez góry śmieci, fekalia, butelki, części garderoby i tym podobne atrakcje. Tak więc widzicie, że głośna muzyka w naszym przypadku nie była jakimś strasznym problemem. Satysfakcję tylko mam taką, że jako mieszkańcy osiedla zwyciężyliśmy, po kilkunastu petycjach imprezy przeniesiono na obrzeża miasta, oczywiście z fochem i po wielkiej nagonce na mieszkańców, że jak to, ośmielają się nie tolerować "wesołych, rozbawionych żaków"...

Odpowiedz
Udostępnij