14 sierpnia poleciałam na jeden dzień do Włoch. Plan był prosty: odebrać kota, zjeść obiad w towarzystwie znajomego Włocha i lecieć z powrotem do Polski. Przeszkodził nam w tym pewien incydent.
Otóż, gdy po skończonym spaghetti chciałam zapalić, spostrzegłam, że moja torba wyparowała! W środku razem z nią zaginął portfel z dokumentami i 100 euro w środku (na drobną rozpustę w strefie bezcłowej i opłatę za kota na pokładzie), telefonem wcale nie z najniższej półki i mnóstwem pierdółek w środku.
Deseru już nie skonsumowałam, tylko jazda na komisariat. Tam kolejka niesamowita, no ale czego ja się spodziewałam? W tym piekielności jeszcze nie było. Pojawiła się za to, gdy próbowałam skontaktować się z Ambasadą RP w Rzymie. Miły damski głos informował mnie za każdym razem, iż podany numer nie istnieje, nie jest podłączony, prosimy o sprawdzenie poprawności numeru.
No kurczę pieczone i święta Anielko! Ja jeszcze miałam mnóstwo szczęścia, bo dzięki znajomościom w policji na lotnisku udało się błyskawicznie spisać oświadczenie a Austrian Airlines wyraził zgodę na podstawie tego na mój przelot z powrotem do kraju bez żadnego dokumentu tożsamości. A gdyby takich znajomości nie było? Gdyby przewoźnik takowej zgody nie wyraził? I siedź człowieku w obcym kraju bez pieniędzy, dokumentów, z oświadczeniem, gdzie całego dobytku zostały ci kurtka, książka i... kot.
A co do złodzieja: mam nadzieję, że dostanie hemoroidów i rozwolnienia równocześnie. Za moją niezjedzoną panna cottę.
ambasada
Takie rzeczy jak portfel z dokumentami nosi się przy sobie, a nie w torebce.
Odpowiedz@Jango_Fett: Zwłaszcza wtedy, kiedy nie ma się odpowiednio dużych kieszeni, o ile w ogóle się je posiada. Po prostu torebki (w tym i portfela) się pilnuje.
Odpowiedz@Jango_Fett: A gdzie ma nosisc???miedzy cyckami?
Odpowiedz@Vampi: nie mów, saszka z kasą między cyckami to stary, dobry sposób. Sama raz tak miałam.
Odpowiedz@wolfikowa: Tylko portfel z dokumentami, telefon i klucze tam się nie zmieszczą.
Odpowiedz@sla: Wszystko zależy od wielkości cycków ;)
OdpowiedzJa zawsze trzymam torebkę na kolanach restauracjach/barach. Takie przyzwyczajenie i mam większą pewność, że nikt mi nic nie ukradnie w przeciwieństwie do położenia jej na podłodze czy powieszenia na krześle. Autorko jesteś sama niestety sobie winna. Kradzieże były, są i będą niestety a będąc w obcym kraju trzeba pilnować rzeczy podwójnie bo później wychodzą takie "klocki".
Odpowiedz@Nobody: nie ukrywam, nauczyłam się na pewno do końca życia, chociaż i tak dość "małym" kosztem - bo straty mogły być dużo większe :) wszystko miałam na swoje własne życzenie, chociaż jednak do ambasady byłoby miło się dodzwonić...
Odpowiedz@Nobody: Mnie bardziej zastanawiaja te miedzynarodowe kontakty dyplomatyczne dzieki ktorymaytorka mogla sie wydostac z kraju..... fejk jak nic.
Odpowiedz@Vampi: raczej dobry zbieg okoliczności. jeśli potrzebujesz dowodu mogę ci wysłać zdjęcie zaświadczenia na maila + bilety z datą, może uwierzysz ;)
OdpowiedzNormalna blondynka!!!
OdpowiedzMinusa za negatywne życzenia na końcu. Istnieje MINIMALNA (jeśli nie mikroskopijnie) szansa, że przeczyta ten tekst. A ja życzę ci <...> za negatywne uwagi i złorzeczenie.
Odpowiedz@Timothy: wg Ciebie zapewne powinna podziękować złodziejowi , że ją okradł?
Odpowiedz@katem: według Ciebie zapewne nie ma żadnego stanu pośredniego pomiędzy złorzeczeniem a dziękowaniem?
Odpowiedz@I_Human: wg mnie nie da się życzyć niczego dobrego złodziejowi, który cię okradł. Byłoby to psychologicznie niewiarygodne.
Odpowiedz@Timothy: i I_Human: nagle ciekawość mnie ogarnęła: dlaczego tak bronicie tego złodzieja przed "złożyczeniem" autorki.
Odpowiedz@Timothy: Włoch albo prędzej cygan przeczyta po polsku? taa jasne...
Odpowiedz@katem: Niech złorzeczy na złodzieja, tam gdzie ten może ją usłyszeć. Bardzo wątpliwe jest, że czyta on Piekielnych.
Odpowiedz@Timothy: Takie życzenia wnoszą do historii TYLKO informacje o stanie emocjonalnych Autora. Fabularnie NIC. Są tak samo potrzebne i istotne jak 'gdyby to, gdyby tamto'. Nie twierdzę, że Autor ma nic nie czuć, to są jego prywatne sprawy. Niech tylko w ten sposób nie podnosi dramatyzmu historii. Podnieść go da się za pomocą opisów tego co się działo po utracie dokumentów i gotówki. PS. Po prostu nie podobają mi się takie 'proste i płytkie chwyty'. https://www.youtube.com/watch?v=gZN4DYytjyw (zabawny ciąg argumentacji 'gdyby')
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2014 o 8:04
Kasy starczyło na telefon, ale punktów IQ na jego zabezpieczenie już nie...
OdpowiedzLepiej gdybyś mu życzyła zaparć i hemoroidów... Tak byłoby hmm bardziej boleśnie :)
OdpowiedzCzy niektórzy na mózg upadli? To wina wampisi że ją okradli? A nie wina złodzieja? Jak kobieta zostanie zgwałcona to też jej wina? Co się dzieje z tym światem.
Odpowiedz@wolfikowa: Dokładnie, dokładnie, to właśnie miałam napisać. Jak czytam, że ktoś jest "sam sobie winien, że go okradli", to mnie krew zalewa. Było napisane: złodzieju, bierz śmiało? Nie było. Wina jest ZAWSZE złodzieja. Takie podejście jest usprawiedliwianiem kradzieży. Są pewnie i tacy profesjonaliści, którzy by okradli autorkę nawet gdyby trzymała portfel tam gdzie... plecy tracą szlachetność;-), i co, to też byłaby jej wina? Prosta zasada - nie twoje, to łapy precz.
Odpowiedz@wolfikowa: to chyba wina tego głupiego powiedzenia, że okazja czyni złodzieja; a guzik prawda, bo to złodziej czyni okazję
Odpowiedz@wolfikowa: W gruncie rzeczy chyba chodzi o to, że summa summarum to autorka jest na minusie, nie złodziej.
Odpowiedz