Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kojarzycie może sytuację gdy robicie zakupy w aptece, a na koniec jest…

Kojarzycie może sytuację gdy robicie zakupy w aptece, a na koniec jest proponowany jeszcze jakiś produkt z promocji? Myślisz sobie- jak na stacji benzynowej, albo w podrzędnym markecie. Zaraz się spyta czy jeszcze hot-doga nie chcę. Pytanie czy apteka jest jeszcze apteką? A może już tylko kolejnym punktem gdzie wielkie firmy chcą od nas zedrzeć więcej kasy. Ale musicie też wiedzieć, że za nie wystarczającą ilość sprzedanych preparatów promocyjnych można wylecieć z roboty.
Sprytni marketingowy wymyślili sobie, że jak farmaceuta poleci to jest większa szansa na sprzedanie dodatkowego produktu, ponieważ człowiek powinien mieć do niego zaufanie (co z tego, że go traci przez to, że każą nam sprzedawać buble). Mamy tutaj większe pole manewru w namawianiu człowieka na zakup poprzez swoją wiedzę i uargumentowanie dlaczego właśnie ten produkt dla Pana/Pani jest najlepszy. Kierownictwo tłumaczy nam to pełnym dbaniem o pacjenta, aby wyszedł z apteki ze wszystkim co mu potrzebne, a prawda jest taka, że wiele razy chciałyśmy polecić coś innego, ale dałyśmy promocję, bo trzęsiemy tyłkami przed straceniem posady.
Podczas zwolnienia pracownika nie liczy się jego kompetencja, pracowitość, obowiązkowość, bezkonfliktowość czy inne cechy opisujące dobrego pracownika. Liczy się tylko sprzedaż promocji. I możesz się starać bardzo i każdego dnia coś sprzedawać, ale wystarczy, że parę razy ci się powinie noga i sprzedaż jest niższa niż to sobie założyli pracodawcy i już lecisz.
Nowego pracownika szukają i zatrudniają za waszymi plecami, nawet kierownik apteki nic nie wie co się święci, ani nie ma tutaj nic do gadania czy chce czy nie chce, aby mu pracownika zwalniali. Wypowiedzenie regionalny przynosi na ostatnią chwilę.
Rotacja w aptekach sieciowych jest duża, nie szanuje się pracowników, ani ich pracy, a zwalnia bez wyraźnego powodu. Wszystko, aby sprzedać jeszcze więcej leków Polakom którzy i tak mają już pełne apteczki.
Reklamy mówią nam kupuj, kupuj, kupuj. A firmy do pracowników sprzedawaj, sprzedawaj, sprzedawaj. Nie ważne czy ktoś tego potrzebuje czy nie.
I tak oto napełniamy koryta wiecznie nienażartych świń, którym nigdy dość.

apteka d......x

by Ja13
Dodaj nowy komentarz
avatar mikimisiek
17 23

też pracuję w sieciówce - mamy identyczną sytuację. Menago obchodzą tylko obroty. Sprawdzasz recepty - nie zarabiasz dla niego. Robisz recepturę - też nie zarabiasz! Według niego praca w aptece polega tylko na staniu za okienkiem i sprzedawaniu. Ciągle jakieś nowe promocje, wkurza mnie to okropnie bo kiedyś zawód farmaceuty był szanowany a teraz jesteśmy niczym panie z żabki - a może kawę bo w promocji mamy? Kiedyś jeden pacjent ładnie podsumował - "promocję to ja mam w spożywczym". Jak pracowałam w pewnej aptece i obroty spadły tak, że musieli zwalniać pracowników to poszłam na pierwszy ogień. Dlaczego? Bo jak był u mnie tajemniczy pacjent to nie poleciłam nic z promocji!!! I nawet nie wiedziałam że mam być zwolniona, bo przyjechały panie niby na kontrolę a tu ciach daje mi wypowiedzenie do ręki! Byłam w szoku... Ten rynek schodzi na psy

Odpowiedz
avatar butterice
11 21

@mikimisiek: Ponoć nie ma na świecie drugiego kraju, gdzie jest tyle aptek co w Polsce. Może opinia przesadzona ale słyszałam ją kilka razy. To się w pewnym czasie zrobił bardzo dobry interes a teraz apteki to właśnie jak sklepy spożywcze, obwieszone kosmetykami i środkami na odchudzanie, na wątrobę, ziółka-srółka itp. Trzeba ludziom wciąż wmawiać, że nawet jak ich nie boli wątroba to warto zjeść 5 tabletek dziennie, profilaktycznie... Po ciężkich, trudnych i poważnych studiach "pani magister" staje się "panią sklepową". Jeszcze powinni w sieciówkach zrobić dział warzywny - też przecież samo zdrowie.

Odpowiedz
avatar sportowiec
2 6

@butterice: Z tą liczbą aptek to prawda. Gdy lat temu 20 miałem lat 10, to miałem w promieniu 500 metrów 2 apteki (miasto 50-tysięczne). Teraz mam ich 8.

Odpowiedz
avatar ihoujin
7 7

@sportowiec: a u mnie ani jednej, najbliższa może jakiś kilometr? a miasto ponad 100 tys.

Odpowiedz
avatar Izura
4 10

@ihoujin: A u mnie miasteczko 5 tysięcy i 4 apteki. Ale skoro biznes się opłaca to co, zamykać bo debile żrą co popadnie jak tylko przypomina proszka- na ból głowy, paluszka, dupy, wątroby, złamanie włosa i na co tylko nie wymyślą. Rano na dobre wstawanie, wieczorem na dobry sen.

Odpowiedz
avatar moodlishka
0 2

@Izura: U mnie wokół małego ryneczku są 4 apteki, w obrębie, żeby nie skłamać, co najwyżej 300 m.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 8

@ihoujin: No to jest jakieś zwykłe przeoczenie. Panie i panowie farmaceuci! Macie pole do popisu. TAKA informacja! Piszcie do "ihoujin" na PW i otwierajcie aptekę w jego/jej mieście. Całkiem poważnie mówię. W mojej okolicy, w promieniu 200 metrów jest ich 6, a nieco dalej - jeszcze cztery i wszystkie prosperują. Fakt, że osiedle spore i mieszkańców niemało, ale to jednak DZIESIĘĆ aptek w niedużej odległości od siebie. Do roboty, panie i panowie! Kto pierwszy, ten lepszy!

Odpowiedz
avatar Devotchka
8 8

@butterice: Zdaje mi się, że w Polsce biznes-plany są opierane na modzie. Jak w Poznaniu otworzyli jeden sklep z lizakami wytwarzanymi na miejscu to w obrębie starego miasta pojawiło się ich kilka, potem był czas na jedzenie na wagę, teraz furorę robią lody robione domowo. Co do aptek, to nie oszukujmy się - zapotrzebowanie na leki też jest wielkie. W Polsce mamy dużo starych ludzi, jest u nas inna mentalność i co za tym idzie, często ci dziadkowie i babcie nie mają nic lepszego do roboty więc ciągle zastanawiają się nad swoim zdrowiem. No i chodzą do aptek, kupują masę leków. Styl życia odpowiada temu, co nam proponują i vice versa.

Odpowiedz
avatar babubabu89
-1 3

@moodlishka: ja mam w promieniu 100 metrów od domu 3 apteki w tym dwie jedna obok drugiej drzwiami na przeciwko siebie :D

Odpowiedz
avatar lezard
2 10

@mikimisiek: "bo kiedyś zawód farmaceuty był szanowany a teraz jesteśmy niczym panie z żabki - a może kawę bo w promocji mamy?" rozumiem, że Pani z Żabki można nie szanować, bo farmaceutą nie jest, tak? przykre to bardzo. i krzywdzące. sama pracuję w sklepie. w sieciówce. i też każą mi wciskać. boli jak czytam takie teksty.

Odpowiedz
avatar dorota64
5 7

@lezard: Pewnie chodzi o prestiż zawodu. W końcu studia nie najłatwiejsze. A kiedyś w miasteczku liczył się ksiądz, lekarz i aptekarz :) Ale jeszcze zarobki nieco wieksze niż w Żabce.

Odpowiedz
avatar lezard
0 4

@dorota64: rozumiem, ale skąd wiesz, że pani z Żabki nie studiowała np. prawa? bo tak też się zdarza. mam zmienniczkę - półetatowca. dziewczyna jest po weterynarii. pracuje w zawodzie, ale też i u nas. jej nie należy się szacunek? ludziom ze średnim wykształceniem też się nie należy?

Odpowiedz
avatar butterice
14 18

"Kierownictwo tłumaczy nam to pełnym dbaniem o pacjenta, aby wyszedł z apteki ze wszystkim co mu potrzebne" Ciekawe czy kierownictwo wierzy w to co mówi... Na szczęście w mojej aptece niczego nie wciskają, problemem jest to, że praktycznie z leków na receptę mało co mają na stanie, wszystko "na zamówienie, będzie jutro" ale do tego można się szybko przyzwyczaić szczególnie przy stałych lekach. Współczuję, okazuje się, że im większa firma tym większy kretynizm... Życzę pracy w normalnej aptece.

Odpowiedz
avatar sportowiec
20 20

Między innymi dlatego nie korzystam z sieciówek. Od lat chodzę do tej samej apteki, której właścicielem jest małżeństwo doświadczonych farmaceutów. Różnica w obsłudze to jak niebo i ziemia. Nigdy nie spotkałem się tam z sytuacją, że nie zrobią leku na zamówienie za 5 zł, bo nie ma jakiegoś tam składnika. Nawet jak się zdarzało że akurat nie mieli, to informowali, że za kilka dni składnik będzie. W innych aptekach kręcą nosem na leki robione. Mi też nie podoba się umarketingowywanie tego zawodu. Do apteki przychodzi się po konkretne rzeczy. To nie sklep supermarket, że kupisz 3 razy więcej niż potrzebujesz. Zaś odnośnie reklamowania leków w tv, to w większości są to całkowicie niepotrzebne i nic nie dające suplementy diety. Czyli marketing w tej gorszej postaci - kupuj coś co ci się nie przyda, ale miej wrażenie że ratujesz swoje życie. O wiele zdrowiej i smaczniej jeść regularnie warzywa i owoce.

Odpowiedz
avatar Ja13
13 15

Marzę o tym, aby pracować w takiej aptece z prawdziwego zdarzenia w której mogę polecić coś co uważam za słuszne. Ale takie dobre małe apteki plajtują, sieciowe je wykańczają.

Odpowiedz
avatar panikasy
29 31

uwielbiam reklamy leków belissa sun, hydro, anti-red :) twoja skóra jest sucha, nie wystarczy, że ją nawilżasz od zewnątrz, nawilż ją od wewnątrz z naszymi tabletkami masz cellulit? to pewne cellulit wodny, bo twój organizm zatrzymuje wodę, pozbądź się jej z naszymi... -kup mi tabletki na wątrobę, ale te ... -a co? tamte były złe -nie ale te przy okazji odchudzają (przede wszystkim portfel) men-mag, bo twój magnez jest niewystarczająco męski w sumie jakby w to wszystko wierzyć, to cud że żyjemy nie żrąc tych "niezbędnych" suplementów niektórym to by się przydał, ale suplement mózgu

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 10

@panikasy: Powiem, że reklamy "leków" bez recepty często są wręcz niebezpieczne. Jasne, że ci każą czytać ulotkę, ale to oczywiste, że mało kto je czyta, bo większość ludzi opiera się na informacji w reklamie i na głębokim przekonaniu, że skoro specyfik jest bez recepty - nie może być szkodliwy. Mnie najbardziej denerwują reklamy nie te "kup, zastosuj, będziesz piękna i młoda", a te w stylu "jak nie kupisz i nie łykniesz - pewnie zachorujesz i umrzesz". Osobliwie wkurzały mnie - oparte na zastraszaniu rodziców - reklamy szczepionek przeciw rotawirusom. (Jedna "kuracja" - bagatela - jakieś 1200 zeta.) Ale te "na zapalenie wątroby", czy "na grypę" - również.

Odpowiedz
avatar Devotchka
9 9

@sportowiec: To jest najlepsze co możesz robić, wspierać ich starania. Ludzie chodzą do sieciówek bo tam jest niestety jednak trochę taniej. Na moim osiedlu są dwie apteki. Jedna jest starsza i należy do rodziców mojej koleżanki, druga nowsza i oczywiście sieciówka. Ludzie przestali jakoś ostatnio chodzić do tej pierwszej. Mama koleżanki zmartwiła się i poszła do nowszej, żeby wybadać o co chodzi. Wszystko stało się jasne - ceny są naprawdę nieporównywalnie niższe. Nie wie co zrobić, bo nie może obniżyć ceny leków do stawki, która nie będzie jej przynosiła dochodów. Nie można winić klientów, bo to normalne zachowanie.

Odpowiedz
avatar wonsik
4 6

@panikasy: ostatnio aż zastanowiłem się do czego to wszystko zmierza. Tabletki wspomagające absorpcję żelaza. To do cholery do tej pory jak człowiek to robił? Czyli do tej pory wszyscy byli niedożywionymi anemikami i tylko cudem gatunek ludzki przetrwał...

Odpowiedz
avatar Innaodreszty
4 8

Sieciówki. To jest zło.

Odpowiedz
avatar panikasy
4 16

to jest bardziej piekielna historia niż te o wyzywających ciężarne dziewczyny staruszkach, czy dzieciorach zachowujących się jak małpy na wybiegu!

Odpowiedz
avatar gorzkimem
-5 19

@panikasy: No jak to? Historia "apteczna" i nic o "klauzuli sumienia", ani moherów wyzywających krwiodawców od ćpunów, albo dziewczęta z nieregularnym cyklem od puszczalskich???

Odpowiedz
avatar Sine
0 4

@panikasy: ja nie widzę tu nic, co by odstawało od "normy". Każdy, kto pracował w sieciówce, ciuchy, spożywka, leki, nieważne co, byle "w sieci", spotkał się z różnymi współczynnikami, według których sklep jest rozliczany ze swojej pracy. Czasem jest to ilość towarów na paragonie (stąd właśnie wystawki polecanych towarów przy kasie), innym razem ilość klientów, którzy coś kupili do ogólnej liczby wchodzących do sklepu albo ogólna kwota paragonu. JAKOŚ trzeba porównać, jak konkretna jednostka wypada na tle innych placówek. To, że ludzie nie myślą i łykają podstawowe chwyty marketingowe... cóż, sami sobie winni. I ostatnie: chcesz indywidualnego podejścia? Znajdź małą, rodzinną aptekę i w razie potrzeby odwiedzaj ten konkretny przybytek.

Odpowiedz
avatar panikasy
1 7

@Sine: apteka to jednak nie spożywka czy sklep z ciuchami

Odpowiedz
avatar lezard
1 5

@panikasy: mnie się wydawało, że sklep zoologiczny też trochę odstaje od spożywki i ciuchów, no ale jednak nie. przyjmują ludzi, którzy mają umieć sprzedawać. mają cisnąć przy kasie, wciskać myszki dla kotków, kolby dla gryzoni, preparaty na kleszcze dla psów i karmę słabej jakości na schronisko. do tego liczą ile osób weszło, ile z tego coś kupiło, jaka jest średnia kwota paragonu, ile jest sztuk na paragonie... a później mówią Ci, że nie wyrobiłeś targetu, bo ktoś się pomylił w liczeniu i im wyszło 3 tysiące mnie niż powinno być. nabiegasz się, narobisz z siebie idiotę, nawkurzasz a i tak nikt nie jest zadowolony.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Dlatego ja chodzę tylko do dwóch małych aptek, nigdy nie ma problemu z robieniem leków na zamówienie, albo zamówieniem czegoś "ekstra" - tylko muszę poczekać parę dni. I w dodatku panie zawsze polecą coś tańszego, jeśli tylko jest :)

Odpowiedz
avatar chiacchierona
6 6

No tak, sieciówki... Jeżeli chodzi o sieciowe apteki to, z punktu widzenia klienta, ich istnienie nie jest takie złe, ludzie dzisiaj liczą się z każdym groszem a w Polsce ceny leków nie są regulowane prawnie więc jak się pokrąży między aptekami to można zaoszczędzić. Mój facet prowadzi taką małą rodzinną aptekę we Włoszech i tutaj z kolei farmaceuta to często święta krowa. Gdyby to była sieciówka a on byłby managerem to już dawno i bez problemu wywaliłby na zbity pysk swoich pracowników obiboków zatrudnionych przez swojego ojca lata temu. A tak, mało że tamci mają umowy o pracę to jeszcze czuwa nad nimi jaki związek ochrony praw farmaceuty czy coś w tym stylu i, w efekcie, mój facet nie wie jak ich ruszyć bo między sprawą w sądzie pracy a wewnętrznym dochodzeniem tego całego związku najpewniej zdążyłby splajtować. Jednocześnie, słuchając czasem jak wyglądają jego kontakty z przedstawicielami firm farmaceutycznych i ich zwierzchnikami, do których w desperacji dzwonią podczas rozmów z nim, to robi mi się ich po prostu szkoda. Jakiekolwiek naciski na właściciela apteki są bardzo głupim pomysłem, a żeby namówić go na wprowadzenie nowego preparatu danej firmy do sprzedaży trzeba się bardzo postarać... Wszystko ma swoje pluy i minusy, sieciówki niestety też.

Odpowiedz
avatar Marteczka
6 8

@butterice: Różnice w cenach leków bez recepty są bardzo duże między aptekami. Na receptę również - nie mówię o zamiennikach. dawno temu kupowałam tabletki na receptę, nieistotne jakie: w jednej aptece (lokalnej sieciówce) 38zł, w drugiej - małej, tuż pod moim blokiem - 44zł

Odpowiedz
avatar chiacchierona
9 9

@butterice: Nie o to mi chodzi. W Polsce,idziesz do apteki i znajdujesz np Ibuprom albo jakiś Neoangin w promocji. We Włoszech, nawet takie lekarstwa mogą być sprzedawane wyłącznie w aptece i muszą mieć identyczną cenę w każdej aptece w kraju. Nawet mleko dla dzieci, to pierwsze, które podajesz po urodzeniu, mimo że do kupienia w supermarkecie, musi wszędzie być w jednej cenie. Oczywiście, w obrębie jednej marki. We Włoszech, jedyną promocją jaką sobie może apteka urządzić jest promocja na kosmetyki czy środek na komary... Dlatego tworzenie sieciówki nie jest tak opłacalne jak w Polsce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@butterice: polecam strony podobne do http://bazalekow.mp.pl/ Można samemu sprawdzić zamienniki i wybrać z bazy leków. Oczywiście polecam konsultacje bo nie każdy zamiennik jest odpowiedni, ale porządny lekarz pomorze.

Odpowiedz
avatar butterice
0 4

@advocatusdiaboli: Stronę znam a poza tym moi farmaceuci są doskonali. Zawsze doradzą zamienniki czy tańsze leki. Dlatego mimo, że na większość leków trzeba poczekać 1-2 dni, to zawsze u nich kupuję.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

Nienawidzę zjawiska "polecam produkt"... Mam ochotę przywalić temu, który to wymyślił. Wszystko w temacie.

Odpowiedz
avatar butterice
-2 8

@czekoladziara: Niedługo przy wejściu do WC będzie zmuszacz do kupienia papieru, podpasek i ziół.

Odpowiedz
avatar Devotchka
4 6

@czekoladziara: A ja uważam, że to zjawisko wcale nie jest bardziej inwazyjne niż np. ulotki które można znaleźć w skrzynce. Zwykła promocja. Z tym, że w pewnych miejscach nie wypada jej stosować i apteka jest jednym z tych miejsc. Niech mi już wciskają ten krem w drogerii, ale jak będę zajmować się kupnem trumny dla zmarłego członka rodziny to wolę nie słyszeć "a może grabki do tego?".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@Devotchka: Dla mnie osobiście jest. W świecie, w którym zalewani jesteśmy z każdej strony reklamami, promocjami, nagabywaniem nie potrafię zapanować nad zwykłym wkurzeniem. Na mnie reklamy nie działają i naprawdę drażnią. Otwierając jakąkolwiek stronę w necie klikam kilka razy, żeby pozamykać jakieś gówniane reklamy, reklamy godzinami sączą się w telewizji i radio, oszpecają ulice i walą po oczach. Do tego doszło polecanie produktów przy kasach. I nie mam tu nic do ludzi, którzy muszą mi coś zaoferować, tylko do debili od marketingu. Jestem paskudnym klientem, bo nie podatnym na taką "inwazję". I wiecie czemu nigdy nie kupię "Vanisha"? Bo nienawidzę tej różowej reklamy, która zainscenizowana została chyba dla debili... jak i większość innych "filmików". Nie czujecie się obrażani w ten sposób? Bo ja tak.

Odpowiedz
avatar Devotchka
-1 5

@czekoladziara: Jeśli przeszkadzają Tobie reklamy w internecie to zainstaluj sobie program na przeglądarkę "AdBlock". Jest darmowy i jeśli dana strona nie działa kiedy jest włączony, możesz go wyłączyć tylko dla niej. Obecnie studiuję projektowanie graficzne i w przyszłości będę reklamy projektować. Każdy, kto ma najmniejsze pojęcie o przemyśle wie, że "reklama jest dźwignią handlu". W Polsce spółki są tak agresywne ponieważ obecnie Polaków nie stać na kupno takiej ilości dóbr jak kiedyś, a spółki muszą się jakoś bronić. Warto umieć odróżnić chciwego przedsiębiorcę, a przedsiębiorcę zdesperowanego. Reklamy w telewizji są drogie, a co za tym idzie - spółki które stać na takie są zwyczajnie kolosami nastawionymi tylko na zysk. Paradoksalnie, ludzie którzy wieszają na płotach miliardy brzydkich i nielegalnych banerów są tymi, których może być nam żal. To, czego jesteśmy świadkami nie jest debilizmem - jest wynikiem złej sytuacji w kraju.

Odpowiedz
avatar Ja13
-2 2

Ja też nie jestem podatna na reklamy. Zamiast zachęcić mnie do kupna to odstraszają. Już dawno temu przestałam oglądać telewizję, bo nie mogę na nią patrzeć. Wszystko do o koła próbuje nas ogłupić, a reklamy mam wrażenie, że mówią do mnie "jesteś idiotką wiec to kupisz"

Odpowiedz
avatar vonKlauS
-2 2

@butterice: Po znaczku widzę, żeś kobieta, więc powiem Ci jak to jest w męskich toaletach. W niektórych miejscach (puby, stacje paliw) już dawno temu nad pisuarami, na wysokości wzroku umieszczono małe plansze reklamowe. Jeszcze nie zmuszają, ale już natarczywie zachęcają w tym miejscu, w którym chcielibyśmy się nacieszyć intymną prywatnością załatwiając bardzo osobiste sprawy.

Odpowiedz
avatar gorzkimem
1 7

Mamy już kolejne pokolenie przechodzące niemal obowiązkowe szkolenia z zakresu asertywności, to i metody perswazji muszą być ostrzejsze...

Odpowiedz
avatar Sine
5 7

@gorzkimem: Aj tam, spójrz tylko na reklamy z kwękającymi gospodyniami domowymi. Skoro przez tyle lat marketingowcy uważają je za skuteczne, to znaczy, że zawsze się znajdzie jakiś łoś, który się nabierze na najbardziej naiwne chwyty :)

Odpowiedz
avatar santarino
5 5

Jeśli chodzi o ceny leków - polecam apteki internetowe. Znam jedną, w której kupuję regularnie, i dzięki temu na lekach oszczędzam sporo - a mają też w ofercie kosmetyki, i też dużo taniej. Jeden z przykładów - moja mama kupuje jakieś tabletki, musi je brać dożywotnio. Powiedziała mi, że najtaniej znalazła je (szukając w kilku aptekach) w cenie 44 zł. W aptece internetowej - 25 zł, i to cena regularna, nie promocja. Ja w zwykłych aptekach kupuję już tylko, jesli pilnie potrzebuję leku, ich ceny są strasznie zawyżone.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
5 5

@santarino: Bo nie mają takich kosztów jak stacjonarne apteki. Nic dziwnego, że ludzie zaczynają szukać leków w internecie tak jak butów czy pralek skoro farmaceuta został praktycznie zredukowany do sprzedawcy.

Odpowiedz
avatar santarino
1 1

@chiacchierona: To jest oczywiste, że nie mają takich kosztów. Ale bez przesady, czasami chcą 2 razy więcej niż w aptece internetowej, a ta też z czegoś musi żyć, prawda? I jeszcze chce zarobić. Nie byłoby tylu aptek, gdyby nie było to opłacalne - a jest opłacalne, bo naliczają sobie kosmiczne marże. Kolejny przypadek z życia: dermatolog polecił mi krem, powiedział, że w Superpharmie dostanę go najtaniej. Kosztował 80 zł, a w Aptece Gemini (internetowej, polecam!) - 44!! Aż takie koszty ma apteka stacjonarna?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2014 o 13:13

avatar chiacchierona
2 2

@santarino: To też jest kwestia tego ile lek kosztuje w hurtowni. Ponieważ ceny leków nie są regulowane prawnie, kiedy producent podnosi cenę, wzrasta tylko cena produktów "nowych". Te "stare" czyli te, które hurtownia albo apteka kupiła wcześniej nadal są tańsze i dopóki się zapas nie skończy to cena jest niższa. Możliwe, że ktoś ma nosa albo wtyki gdzie trzeba i wiedział czego i kiedy zamówić na zapas. Dodatkowo, apteka może mieć umowy z producentami i wiadomo, że im więcej zamawiają tym mają taniej. Jest jeszcze trzecia opcja, że taka apteka internetowa sprowadza te kremy zza granicy, z jakiegoś kraju gdzie kosztują one sporo mniej. A często jest tak jak mówisz, czyli ktoś naliczy sobie kosmiczne marże a potem płacze i złorzeczy na sklepy internetowe i sieciowe.

Odpowiedz
avatar Karl
0 4

??! jestem nauczony, że w aptece lekarstwa sprzedaje nie byle kto, jeno FARMACEUTA z wyższym wykształceniem po odpowiednich studiach, którego jak i lekarza obowiązuje przysięga tego na "H", czyli ma nie szkodzic... wychodzę też z założenia, że idąc z receptą od lekarza, dostaje te leki, które lekarz przepisał, względnie z braku laku zamiennik o tym samym składzie i o ile lekarz nic innego nie przepisał, to wychodzę z tym co muszę i basta- czy to się zminiło, czy ja na jakimś innym świecie żyje, bo z tego co piszesz wnioskuję, że za ladą w aptece stoją hostessy takie jak na promocjach (nie umniejszając ich pracy, bo trzeba miec jaja, żeby przez x godzin na siłę komuś coś wciskac) rozumiem, ze dostęp do leków w Polsce jest bezproblemowy i za chwilę to reklamy będą nam przepisywac lekarstwa, nie lekarz- może to dlatego, nie wiem, chore prawo? rozumiem też, że jeżeli wchodzę do apteki i proszę o coś przeciwnerwowego, to poleca mi się magnez dajmy na to, taki, lub taki... czy jeżeli idę z receptą, to też poleca mi się coś dodatkowo?

Odpowiedz
avatar allein
-1 3

@Karl: co więcej, bardzo często i lekarze mają różne układy, które sprawiają, że przepisują nam takie leki a nie inne...

Odpowiedz
avatar Karl
-1 3

@allein: stryja mam lekarza- nic nie mówił, że ma z kimś jakiś deal...

Odpowiedz
avatar Ja13
-1 3

Tak, ograniczyli nas do roli sprzedawcy. I każdemu pacjentowi, nie ważne czy przyszedł z receptą czy po kubeczek na mocz, musimy zaproponować promocję.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
-1 3

@Ja13: "A może frytki do tego?" Jak mawiali w McD :D Na Piekielnych opisali, że marketingowcy McD nawet stworzyli słowo opisujące ten mechanizm sprzedaży. "Sugeracja".

Odpowiedz
avatar lomka88
0 0

@Karl: Tu nie chodzi o deal, ale raczej o karton darmowych próbek, szkolenie na Bali...

Odpowiedz
avatar Marteczka
4 4

Ja się nigdy nie spotkałam z taką "promocją" w aptece, a ostatnio dużo kupuję - witaminy dla ciężarnych, witaminy i leki dla dziecka oraz inne leki na receptę. JEDYNY przypadek polecenia produktu jaki mi się trafił, miał miejsce, kiedy kupując antybiotyk poprosiłam o coś osłonowego do niego. Pani zaproponowała wtedy jakiś preparat, który akurat mieli w promocji. Ale nikt nigdy nie wciskał mi nic dodatkowego i niepotrzebnego. I nie rozumiem po co się irytować - nawet jeśli coś proponują, mówię po prostu "nie, dziękuję" i koniec.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Kurcze. Tutaj wszystkie choroby paracetamolem sie leczy i dobrze jest. Chyba naprawdę za duzo tych lekow łykamy

Odpowiedz
avatar Karl
1 5

@osvinoswald: lepszy paracetamol niż jak w armii Cesarsko-Królewskiej Lewatywa... na ból głowy- lewatywa, atak serca-lewatywa, atak wyrostka-lewatywa, grypa-podwójna lewatywa...

Odpowiedz
avatar Zmora
0 2

@osvinoswald: E tam, ja w Polsce też wszystko paracetamolem leczyłam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@Karl: Pamiętam jak za nieboszczki komuny w wojsku lekarz ordynował na zmianę a to biseptol (gdzie się pojawiła gorączka) a to trampki ( złamania,skręcenia i czasami otarcia) :)

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 5

@osvinoswald: Dobrze do czasu. Angielski lekarz przez ładnych kilka tygodni leczył paracetamolem kontuzję kolana mojego partnera. Leczył nawet nie na oko, bo uznał, że nie ma potrzeby oglądać tego kolana. W Polsce ortopeda jak to usłyszał to mało z krzesła nie spadł. Partner miał już zanik głowy mięśnia czworogłowego uda i stan zwyrodnieniowy ścięgna. Jeszcze trochę angielskiej kuracji i nie obeszłoby się bez operacji.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

@archeoziele: Ja wiem, że lekarz idiota, bo paracetamol na kontuzje kolana przepisał, ale chyba każdy głupi nawet pacjent też powinien wiedzieć na co paracetamol się bierze... Jasne, nie jest to obowiązkiem pacjenta, bo to lekarz leczy, ale paracetamol jest tak popularnym środkiem, że sobie po prostu nie wyobrażam, żeby mi lekarz kazał brać paracetamol na kolano a ja tylko bym głową w potwierdzeniu kiwała...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@archeoziele: pierwszego kontaktu lekarz czy od razu do ortopedy poszliście? Doświadczenie mi mówi,że chodzenie do GP nie ma sensu...

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@osvinoswald: A to nie jest tak, że najpierw trzeba do GP po skierowanie iść? Powiem szczerze, że nie miałam za dużo do czynienia ze specjalistami w UK jeszcze, więc nie wiem do których lekarzy skierowanie trzeba, do których nie. I tak wiem, że tutejsze skierowanie czymś zupełnie innym niż polskie skierowanie, ale nie o to mi chodzi.

Odpowiedz
avatar archeoziele
-1 1

@Zmora: Oczywiście że nie brał tego paracetamolu. Miał przywieziony z Polski opokan który przynajmniej trochę pomagał. A żeby dostać się do specjalisty potrzebne jest skierowanie od GP, którego ten za diabła nie chciał dać, bo nie jest potrzebne.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@archeoziele: To nie można było iść do innego GP?

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 0

@Zmora: Można było. Ale akurat trafiła się wyprawa do Polski. Więc załatwiliśmy ortopedę tutaj, prywatnie. Taki plus, że mogliśmy wybrać takiego, który ma dobrą opinię.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@archeoziele: Czyli w gruncie rzeczy narzekasz na całą angielską służbę zdrowia, że nadużywają paracetamolu, gdyż JEDEN lekarz idiota ci przepisał taką kurację, która niby pogorszyła sytuację (tak na początku wynikało z twoich postów), ale tak w sumie to jej nawet nie zastosowałaś (i dobrze, no ale...) i nie wiesz, co by powiedział inny lekarz w UK, bo do innego nie poszłaś i tylko postanowiłaś narzekać na całą służbę zdrowia. Ok, sorry, ale to głupie. I w UK też w sumie można iść prywatnie i wybrać sobie lekarza z dobrą opinią.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 0

@Zmora: To nie jedyna przygoda z brytyjską służbą zdrowia. W ciągu 10 lat jakie mój partner spędził na tej wyspie zebrało się tego znacznie więcej. Zresztą, fatalna opinia jaką ma NHS nie wzięła się z powietrza.

Odpowiedz
avatar lomka88
1 1

To wszystko idzie w złą stronę i jest zupełnie bez sensu bo farmaceuta to nie jest pani w okienku ani ekspedientka w sklepie. Żeby wykonywać ten zawód należy mieć przede wszystkim wiedzę z zakresu medycyny, więc byle kto nim być nie może. Nie mówiąc już o bardzo ciężkich studiach, w które, żeby skończyć, trzeba naprawdę ogrom wysiłku włożyć. Wciskając więc pacjentom (tak, bo klienci apteki to PACJENCI, a nie klienci w zwykłym sklepie) produkt, którego sami by nie polecili tak naprawdę, tracą na swoich kompetencjach i wiarygodności, a farmaceuta, podobnie jak lekarz, to osoba zaufania publicznego (a przynajmniej tak powinno być). Dla wszystkich liczy się tylko kasa i nic więcej. Koncerny farmaceutyczne to jedna wielka mafia i nie chodzi im o dobro pacjenta, lecz o to, żeby liczba zer na koncie się zgadzała. Tragedia.

Odpowiedz
avatar lisiczka_94
1 1

Pracuję w sklepie z zielonym płazem jako logo. U nas również jest coś takiego jak pokazanie produktów z koszyczka jak i.również z regału promocyjnego. I nie ważne czy to "żulek" który ma odliczone 1.99 na piwo czy dzieciak co przyszedł po batonika. Ma być polecony towar klientowi i już. Dla mnie to głupota bo ludzie nie są głupi i widzą który towar jest w promocji i nie widzę potrzeby mu go proponować , będzie chciał to kupi.

Odpowiedz
avatar letmefly
0 0

Ah, więc to dlatego kiedyś przez pięć minut farmaceutka starała się mi wcisnąć promocyjny lek zamiast Ibupromu. Myślałam że jest zwyczajnie wścibska i ma z tego jakieś gratisy, a tu o pracę chodziło. Cóż, mimo silnej argumentacji lek mi nie pomógł i następnego dnia w tej samej aptece musiałam Ibuprom jeszcze kupić, więc wyszli na swoje.

Odpowiedz
avatar Maciupek
0 0

A ja od października mam zacząć farmację, to zdecydowanie nie brzmi dobrze.

Odpowiedz
Udostępnij