Jak już wspominałam, pracuję w sklepie internetowym, ale w naszej siedzibie też można coś kupić. Asortyment bardziej "męski", więc niektórzy bardzo się dziwią gdy widzą kobietę za biurkiem.
Sprzedajemy m.in. nożyce do żywopłotu, najpopularniejsze to takie o mocy 1,2 KM.
Przychodzi Pan Klient.
Ja: Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
PK: Ekhm, ekhm, a nie ma tu jakiegoś mężczyzny?
J: Jest dwóch kolegów, ale ja chętnie pomogę.
PK: Wolałbym porozmawiać z jakimś mężczyzną, fachowcem.
Poczułam się nieco dyskryminowana, ale ok, klient nasz pan.
J: Dobrze, już proszę kolegę.
Kolega: Tak, w czym mogę pomóc?
PK uradowany: No w końcu! chciałbym te nożyce 1,2 kilometra!
Taaak:)
sklepy_internetowe
Normalne. Nie będzie przecież Wielki Prawie Fachowiec pokazywał innym, że byle baba zna się lepiej od niego. Żenująca postawa .
OdpowiedzWiesz, jak 1,2km dlugosci, to pan myslal, ze ciezkie tez beda. A k=facetowi latwiej udzwignac :D
Odpowiedz„chciałbym te nożyce 1,2 kilometra!” Czepiasz się. Pewnie taki obwód miał jego żywopłot... :-)
Odpowiedz@Bydle: nie wiem czy przy takiej znajomości skrótów wiedział jak zmierzyć obwód;)
OdpowiedzTrzeba było mówić, że takich 1,2 kilometra nie macie.
OdpowiedzMiałam kiedyś taką sytuację, że telefon firmowy odebrał kierowca w mojej firmie. Akurat dzwonił facet, który chciał nam dać bardzo intratne zlecenie. Kierowca jak to kierowca, na wycenie usług raczej się nie zna, więc poinformował pana, że przekaże sprawę koleżance, która usługę wyceni (czyli mnie). Klient się oburzył, że on z kobietami na takie tematy to rozmawiać nie zamierza. Jak wróciłam do biura to poprosiłam kierowcę aby zadzwonił do klienta i poinformował go o cenach, które napisałam mu na kartce. W ten sposób udało się zorganizować bardzo duże zlecenie. Dzięki kierowcy, bo był mężczyzną, więc szanowny klient "miał z kim rozmawiać"...
OdpowiedzPodziwiam kobiety, które ze spokojem znoszą takie traktowanie. Mnie by krew zalała, uczciwie mówię. Jedna z moich koleżanek też pracuje w "męskiej" branży, w hurtowni jakichś tam mierników i innych "...yków", więc ciągle jest narażona na podobne sytuacje. Któregoś dnia nie wytrzymała. Na pytanie klienta "a pani to się w ogóle na tym chociaż trochę zna?" z uśmiechem odparła "nie, ani trochę, pracuję tu tylko dlatego, że daję dupy dyrekcji". Była afera, ale na szczęście SZEFOWA jest osobą wyrozumiałą...
Odpowiedz@Armagedon: "w hurtowni jakichś tam mierników i innych >...yków<" I potem się dziwi taka że MY MĘŻCZYŹNI nie rozmawiamy o takich sprawach z kobietami.
Odpowiedz@InYourFace: Po pierwsze, to nie JA pracuję w owej hurtowni, wiec znać się na miernikach nie muszę. Po drugie, rozumiem, że WY MĘŻCZYŹNI znacie się absolutnie na wszystkim, w szczególności zaś na "takich sprawach". Tyle, że z moich doświadczeń wynika, iż często-gęsto nie znacie nawet przyzwoitych technik "robienia dzieci".
Odpowiedz@Armagedon: Nie mam nic do kobiet robiących "typowo męskie rzeczy", ba, nawet moja partnerka się takim czymś zajmuję, ale ten drugi akapit jest lekko chamski i nie na miejscu...
Odpowiedz@Armagedon: Dobrze. Od dziś pod każdym żartem i ironią piszę uśmiechniętą buźkę.
OdpowiedzTo mi przypomina sytuację, w której znalazłam się z tatą. Parę lat temu, kiedy nie każdy miał Iphone'a czy innego "aj" kupiłam sobie przez internet "aj"poda. Niestety był do niego tylko kabelek usb, nie można go było podłączyć do kontaktu. Nie rozumieliśmy z ojcem dlaczego inne "końcówki" nie ładują. Chodziliśmy do różnych sklepów elektronicznych, ale nikt nie umiał nam odpowiedzieć na to pytanie ani zaoferować zastępczej. Do sklepu apple nie chcieliśmy się udać bo nie widzieliśmy sensu w wydawaniu połowy wartości urządzenia na samą ładowarkę. W końcu poszliśmy do sklepiku z komórkami, gdzie siedziała sobie Pani. Tata podszedł i popełnił gafę mówiąc "Pani pewnie nie wie" i "Raczej nie odpowie mi pani na to, ale...". Ku naszemu zdziwieniu Pani wiedziała dokładnie o co chodzi i bardzo szczegółowo i technicznie wytłumaczyła nam na czym polega problem. Tata jednak, jako człowiek honoru, przeprosił.
Odpowiedzno tak placzecie panie na dyskryminacje, ale przeciez proszac kolege, utrwalacie stereotypy. nie lepiej byloby odpowiedziec - moze najpierw niech pan mi zada jakies pytanie, jesli okaze sie niekompetentna to wtedy zawolam kolege, albo wytlumaczenie panu, ze wiedza techniczna znajduje sie w mozgu a nie w penisie?
Odpowiedz@butelka: jasne mogłam tak zrobić, mogłam, ale akurat takie rozwiązania przychodzą do głowy po całej sprawie:)
Odpowiedz