Kolejna historia ze szpitalnej działeczki...
Jestem pielęgniarką, pracuje w angielskim odpowiedniku SORu/ Chirurgicznej Izby Przyjęć.
Przywieziono mi zeszłej nocy pacjenta, mocno poturbowanego. Spadł z rusztowania, z ok. 12 metrów. Pełna lista obrażeń ogromna, m.in. połamana miednica, wielokrotne złamania obu kończyn górnych i dolnych(z przemieszczeniem, w tym otwarte),połamane żebra, pęknięta śledziona (st.II dla dociekliwych), wstrząśnienie mózgu, podejrzenie pęknięcia podstawy czaszki... No masakra, facet oklejony gipsami prawie wszędzie, ciągła obserwacja, stan zagrożenia życia, monitory i opieka praktycznie 1:1.
Piekielności...
1. Zasrany konował, bo lekarzem go nie nazwę. Na takie obrażenia przepisał Paracetamol i Ibuprom. I tyle. Szlag mnie trafił, bo mimo wyraźnych próśb nie kwapił się zejść z dyżurki na oddział, żeby przepisać coś mocniejszego. Nie warto mnie tak wkurzać, bo z miejsca zadzwoniłam (połączyłam się przez centralkę, żeby nie było że prywatne numery do lekarzy mam) na komórkę do Konsultanta (najwyższy stopień lekarza w angielskim szpitalu, rodzaj ordynatora tak jakby). Po 5 minutach leniwy patafian, wku**iony na maxa, zszedł łaskawie na dół, ale zamiast zająć się tym co trzeba, czyli wypisywaniem leków, zaczął mordę drzeć że go w kłopoty pakuję. O tym, że się na mnie bezkarnie drzeć nie da też się przekonał, jak znowu się połączyłam z konsultantem prosząc o interwencję. Konsultant, jeden z lepszych w szpitalu, przyjechał i osobiście wypisał odpowiednie leki w odpowiednich dawkach. A lekarza wziął na bok na rozmowę, i szczęśliwy palant nie był, o nie...
2. Piekielna rodzina. Przyjechali zobaczyć męża i ojca (żona i chłopaki w wieku mniej-więcej 16-18 lat, sztuk 2). Pierwsze pytanie...Nie o to czy przeżyje, nie o to jak długo leczenie, czy coś trzeba...nie... Czy odszkodowanie duże dostanie za ten wypadek. I żeby załatwić jakąś opiekę albo pomoc, bo Ona - żona, dupy mu podcierać nie będzie, ani go karmić, ani nic, bo nie. Zawód - gospodyni domowa, oczywiście na zasiłkach. Ciężko mi przytoczyć w tym momencie dosłowną rozmowę, ale cały czas odbywała się czy pacjencie, który pod koniec płakał - wydźwięk rozmowy albowiem taki, ze oni kaleki i darmozjada w domu nie chcą i trzymać nie będą...
3. Współpacjenci. Z uwagi na ciężki stan chorego miał zaświeconą małą lampkę całą noc, bo mierzyliśmy mu co pół godziny ciśnienie, badaliśmy reakcje źrenic itp, było dość głośno bo aparatura hałasowała, maszyny pipczały, rozmawiałam z rodziną, lekarzami... Marudzenie bo głośno, bo światło, bo spać nie mogą... No sorka, ale to do cholery szpital a nie hotel, i stan pacjenta tego wymaga. Co ciekawe, najgłośniej pyskował menelik, co go policja przywiozła, bo po pijaku rękę złamał. No tak, hałas taki ze się kaca odespać nie da, a ze facet obok może się do św. Piotra przenieść, to pikuś. Cholera mnie brała, bo pacjent (ten poszkodowany) brał wszystko do siebie i tylko przepraszał za kłopot na prawo i lewo... Przez łzy, zęby zaciskał z bólu (z raczej próbował, bo żuchwa tez pęknięta...)
I sama nie wiem, co w tym wszystkim najgorsze. Z mojej strony - bezsilność na głupotę i małostkowość ludzką...
zagranica
Biedny człowiek:(Mam nadzieję,że wyjdzie z tego i tą k..ę w tyłek kopnie.
Odpowiedzrodzina... po ogarnięciu się z tego wszystkiego pierwsze co bym zrobił, to żonę wyp_erdolił na zbity pysk, a synów sk_rwysynów wydziedziczył...
OdpowiedzNo cóż. Jak kobieta w domu siedzi, to dziczeje. Ona do pracy nie pójdzie, od wszystkich wymaga etc. A czego po beneficiarzach można się spodziewać?
OdpowiedzŻoneczka darmozjada utrzymywać nie będzie, a sama na zasiłkach i seriale ogląda w domku. Nie dziwi mnie to, że przy takiej żonie musiał szukać różnych prac, nawet niebezpiecznych. Widziały gały co brały a jak nie, to może już przejrzał. Liczę, że wyzdrowieje, odszkodowanie zachowa dla siebie i o rozwód też wystąpi
Odpowiedz@komentator555: kobiety!! Zawód gospodyni domowej to już przeszłość. Odchowajcie dzieci i idzcie do pracy. Potem nikt was nie będzie od darmozjadów wyzywał.
Odpowiedz@osvinoswald: O! Dobrze gadasz! Tylko kto przyjmie do pracy kobietę "kole" czterdziestki, bez doświadczenia i z dziesięcioletnią przerwą w pracy? A jeśli nawet przyjmie, to na jakie stanowisko i za ile? A może ten twój apel lekko zmodyfikować? "Kobiety!!! Róbcie sobie dzieci "kole" czterdziestki, jak was już będzie stać na gospodynię domową i niańkę."
Odpowiedz@Armagedon: nie wiem, śmiać się czy płakać :D A im więcej jest rozmów o strategii rozmnażania, tym częściej myślę, że rozwiązaniem są... ciąże gimnazjalistek! :P Urodzi taka młoda i zdrowa, pracy przecież nie zawali, w tych czasach już ze szkół nie wyrzucają, ma stabilną sytuację domową, dziadkowie w pobliżu, do 18tki dziecko już będzie w przedszkolu... Jeszcze żeby tatuś był zdolny alimenty płacić, i wszystko śmiga!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2014 o 13:28
@cija: Twój pomysł pozwolił mi zrozumieć, jak bardzo zmarnowałam życie :P O historii się nie wypowiem, bo zwyczajnie nie mieści mi się w czaszce... Mam nadzieję, że życzenia wszystkich piekielnych się ziszczą, pacjent się z tego wykaraska i zrobi co trzeba z taką kochającą rodziną.
Odpowiedz@Armagedon: Do tego dziecko ma większą szanse na trisomie, w gratisie!
Odpowiedz@cija: Generalnie masz rację! To rozwój cywilizacji uwarunkował nasze poglądy co do wieku inicjacji i prokreacji. Jeśli sięgniesz do "Pana Tadeusza" i przypomnisz sobie jego treść - nagle olśni cię, że Zosieńka poznając głównego bohatera miała niespełna czternaście lat. I według ówczesnych standardów - już była gotowa do małżeństwa i macierzyństwa. A pan Hrabia spotkawszy ją w grządkach - patrzył na nią jak na kobietę, a nie dziecko. Dziś zarzucono by mu pedofilię. A natura, w sumie, nie jest taka głupia. Jeśli organizm produkuje zdrowe i dojrzałe komórki jajowe - znaczy, jest gotowy do rozrodu. Tylko kobietom, w którymś momencie, zaczęło to przeszkadzać (i słusznie). Też chciały móc się uczyć, pracować, decydować o sobie, a nie tylko rodzić dzieci i zajmować się domem. A że dopięły swego, przyjęło się, że ciąża w wieku szkolnym to samo ZUO! Bo gdzie nauka, gdzie kariera, gdzie odpowiedzialność i odpowiedni mąż, który zapewni dobrobyt? A kto dziś zarabia tyle, żeby spokojnie utrzymać córkę i zięcia/syna i synową z przychówkiem?
Odpowiedz@Armagedon: I jeszcze to, że dzisiejsze dzieciaki w tym wieku nie są za bardzo w stanie wziąć odpowiedzialności za siebie, a co dopiero za dziecko. Dawniej 14-latka potrafiła gotować, szyć, prać, a 16-letni chłopak potrafił drwa narąbać, świnię zabić, zadbać o rodzinę, zapewnić względne bezpieczeństwo. Teraz 14-latka prędzej zajmie się swoimi paznokciami niż dzieckiem, a zdecydowana większość nie potrafi ugotować nic, co przewyższa skomplikowaniem wodę na herbatę. W czajniku elektrycznym, ma się rozumieć. Spora część 16-letnich rurkowców zapewne zemdlałaby na widok krwi, a pewien procent zapewne już na sam widok świni, która nie jest dyskotekową "świnką" :P
Odpowiedz@Armagedon: a jako kto by miała pracować kobieta, która nie pracowała od wielu lat? No chyba nie myślisz, że ktoś taką osobę będzie od razu zatrudniać jako dyrektora. Młode dziewczyny, młode matki pracują za grosze, byle pracować. Nagle księżne damy koło 40 pracować nie mogą, bo miały za długą przerwę w pracy a za 1200 zł to ona pracować nie bedzie. LoL
Odpowiedzad 3 - pijaczek pijaczkiem, on to faktycznie powinien mordę w kubeł, ale pozostali pacjenci? Też ich boli, też są w nie najlepszym stanie. Nawet jeśli nie tak złym, to przecież urazówka, czyli boli ich konkretnie. Już sam ból znacznie utrudnia sen, wy dołożyliście do tego kolejne trochę, a bez spania ciężko dojść do siebie. Zaburzenia nastroju są zresztą chyba pierwszym objawem niedoboru snu, więc jak innym pacjentom nie dawaliście spać, to ich zły nastrój nie był ich winą. Nie mogliście dać im spać w spokoju? No pewnie nie mogliście, ale czemu obarczać ich winą za konsekwencje waszej niemocy?
Odpowiedz@bloodcarver: Nie przesadzasz aby? Żale tych pacjentów przypominają marudzenie co po niektórych, że w szpitalu śmierdzi jak się komuś niekontrolującemu zwieraczy zmienia pampersa. Szpital to szpital. Nie zakłóca się spokoju pacjentów bez powodu, ale w odróżnieniu od sanatorium czy kurortu, nie święty spokój jest tu najważniejszy.
Odpowiedz@fak_dak: Jak nie zakłóca się spokoju pacjentów bez powodu? Co jak co, ale spanie w szpitalach jest sporym wyzwaniem. Byłam raz i dzień w dzień robiono nam pobudki koło 6 rano, bez żadnego wyższego sensu. Po tygodniu spędzonym w szpitalnym łóżku pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu to odespałam...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2014 o 13:11
@fak_dak: Już po 24h bez snu pojawiają się wykrywalne niekorzystne zmiany w działaniu układu immunologicznego i hormonalnego. Mam wrażenie, że akurat te dwa układy u pacjenta powinny być przez personel szpitala traktowane jako ważne. Ale może się nie znam i wydajny układ immunologiczny w szpitalu to zbędny kaprys? Co i tak nie zmienia faktu, że niewyspani ludzie z zasady są wkurzeni i marudni, mało kto może się temu oprzeć siłą charakteru. Tak to po prostu działa.
Odpowiedz@bloodcarver: Dla mnie dziwne, aby pacjent w takim stanie był na sali ogólnej.
Odpowiedz@bloodcarver: Nikt nie hałasuje bez powodu. Na pewno nie po to by wkurzać ludzi. Takie są uroki leżenia w szpitalu. A nad nerwami należy panować zawsze. Pielęgniarka ma prawo nawrzeszczeć na pacjenta, bo się nie wyspała? W końcu "niewyspani ludzie z zasady są wkurzeni i marudni, mało kto może się temu oprzeć siłą charakteru".
Odpowiedz@bloodcarver: Twoim tokiem rozumowania: jak urodzę, to będę miała pretensje do szpitala, ze inne rodzące wrzeszczą, a ja nie mogę spać- wszak sen jest niezbędny do regeneracji sił po porodzie, a szpital ma obowiązek zapewnić jednosobówkę wydzierającym się/ chcącym spać. No sorry, ale to że szpital nie ma iluśtam "izolatek" tylko kladzie ludzi na ogólnym, to nie jest "niemoc" tylko norma, ile można tych jedoosobówek trzymać? Jak ja trafiłam do szpitala z ostrym atakiem kamicy żółciowej w nocy, to też najpierw przewieźli na salę gdzie po operacji miałam leżeć (nie wiem po co) potem na operację, a potem znów na salę. I też pobudziłam pacjentki pooperacyjne, najpierw swoimi jękami, potem jak mi łózko przewozili i jakoś nikt nie miał pretensji do mnie o jęki ani do personelu o wożenie łózka i zapalanie światła, bo te babinki rozumiały że to SZPITAL i pewne rzeczy są niezależne od personelu.
Odpowiedz@Pierzasta: Tak, rodzące nie powinny przeszkadzać tym, które urodziły. Może wywalmy ściany, dołóżmy młot pneumatyczny i operacje na żywca prowadźmy, bo to szpital, oj tam, tu ludzie chorują a nie zdrowieją. Do tego wprowadźmy te całe obchody o 1,3,5,6 i 7, podzielimy pacjentów tak żeby wszystkich pobudzić, żeby nikomu nie udało się przespać. To niech szpitale, których budowa nie pozwala na ciszę nie dostają kontraktów. Przejdziemy na prywatne i okaże się, że te pojedyncze sale są możliwe do zrealizowania dla chętnych- w koncu klient płaci, klient wymaga, tylko NFZ to dziadostwo ostatnie.
Odpowiedz@bloodcarver: Niestety, oddział jest tak zbudowany, ze ciężko oddzielić pacjentów. Chciałabym zapewnić każdemu pacjentowi należną ilość snu, jako pielęgniarka pracująca 4 noce w tygodniu przez ostatnie 2 lata wiem bardzo dobrze, czym jest deprywacja snu. Niestety, nie zawsze jest taka możliwość. Większość pacjentów była wyrozumiała oprócz tego jednego pijaczka. Wiadomo, szczęśliwi nie byli z powodu światła/hałasu itp, ale nie utyskiwali i pyskowali jak ten jeden.
Odpowiedz@Bastet: specyfika oddziału, czasami gorsi leżą. czekaliśmy na specjalistyczne łóżko w szpitalu w sąsiednim mieście, miało się zwolnic dopiero rano.
Odpowiedz@fak_dak: Pielęgniarka nie ma prawa nawrzeszczeć na pacjenta, ale często-gęsto wrzeszczy. Pomimo, że jest zdrowa, nic ją nie boli, tylko ma nocny dyżur, a tu marudni budzą. Osobiście byłam świadkiem, jak przyszła pielęgniarka do pacjentki z wieczora i pyta ją, czy sobie kobieta nie może nastawić budzenia na trzecią w nocy i sama zmierzyć cukru swoim glukometrem, a rano poda wynik. Pacjentka, zgodnie zresztą z prawdą, odpowiada, że nie może, ponieważ jej się własne paski już skończyły. Na co usłyszała jadowite "AHHAAA". No i od tej pory kobita miała przegwizdane. Nie tylko u tej pielęgniarki. Właśnie za to, że się "piguła" nie mogła wyspać. Więc nie gadaj, że "siostrzyczki" to anioły wcielone z "siłą charakteru" niepozwalającą odreagować na pacjentach.
Odpowiedz@Izura: widzę Izura że uwielbiasz chwyty erystyczne a zwłaszcza redukcję do absurdu.
Odpowiedz@Izura: nie wiem jak to w niektórych szpitalach jest zorganizowane , ale widziałam oddziały, gdzie porodówka i poporodowy były w zupełnie innych miejscach. Poza Polską mają to zwykle tak rozwiązane, że porodówka jest na jednym piętrze, a poporodowy na innym. Nikt wtedy nikomu nie przeszkadza. W Polsce możesz sobie przecież iść rodzić do "prywatnego" szpitala, wykupic pojedynczą salę nawet, za odpowiednią opłatą oczywiście.
Odpowiedz@bloodcarver: halo! też leżałam w szpitalu. zatyczki do uszu kupić nie łaska? w PL kosztują około 2 zł. Nie sądzę, żeby w UK kosztowały więcej niż funta.
OdpowiedzNo biedny ten facet, nie powiem. Wszyscy mają go gdzieś. Lekarz, rodzina, współpacjenci. Założę się, że pracodawca także, bo chyba o niego nawet nie pytał? Ubezpieczyciel również pokaże mu goły tyłek, jeśli okaże się, że gościu pracował bez zabezpieczenia. Dwanaście metrów - to jakieś trzecie piętro, więc chyba nie kładł dachówki u sąsiada? Nie dziwię się, że chłopina płacze, bo perspektywy ma nieciekawe. Po 1. - może nie przeżyć Po 2. - może zostać inwalidą Po 3. - może nie dostać odszkodowania Po 4. - może nie dostać innej pracy Po 5. - żona wywali go na ulicę... "Lajf is brutal, end ful of zasadzkas, end samtajms kopas w dupas."
Odpowiedz@Armagedon: A za kazdym kornerem kryja sie dangery
OdpowiedzDużo kobiet ma małe dzieci w wieku 30 lub więcej lat. Prawie wszystkie mamy muszą wrócić po odchowaniu malucha do pracy, chyba że woli biedę klepać. Albo bawić się w patola dla zasiłku. Jak ktoś robi sobie dziecko a nue stać go na to, to niech potem płacze
Odpowiedz@osvinoswald: "Dużo kobiet ma małe dzieci w wieku 30 lub więcej lat." No, dużo kobiet ma dzieci w wieku trzydziestu lat, ale nie przesadzajmy, nie są już one takie małe. "Prawie wszystkie mamy muszą wrócić po odchowaniu malucha do pracy, chyba że woli biedę klepać." A to ciekawe. MUSZĄ??? A co? Ustawa jakaś wyszła w tej sprawie? Poza tym, rozumiem, że póki mama "odchowuje" malucha opływa we wszelkie dostatki. A biedę zaczyna klepać dopiero, jak go odchowa? A widzisz w tym wszystkim miejsce dla jakiegoś ojca? Takiego, na przykład, który poczuwa się do łożenia na dziecko oraz żonę i który tworzy z nimi normalną, zdrową rodzinę? A czasem nawet nieźle zarabia i wcale mu nie zależy, żeby żona gdzieś tyrała za marną pensję? "Albo bawić się w patola dla zasiłku." Aha, po zasiłki chodzi się dla zabawy? Faktycznie, jaja, aż dupę urywa ze śmiechu. A jak się zabawa znudzi, to się wymyśla inną. A wszyscy korzystający z zasiłków, to patole, oczywiście...? - OCZYWIŚCIE!!! "Jak ktoś robi sobie dziecko a nue stać go na to, to niech potem płacze" Jakoś jeszcze nigdy nie słyszałam o tym, żeby ktoś sam sobie zrobił dziecko. Ponad połowa dzieci w naszym kraju rodzi się w rodzinach, których, de facto, na to nie stać. I może nigdy nie będzie. Więc pewnie lepiej by im było przygarnąć psa ze schroniska, nie?
OdpowiedzI nie było innego FY1 albo SHO, ewentualnie Reg'a zeby go poprosić o przeciwbólowe tylko od razu do Konsultanta trzeba dzwonić?
Odpowiedz@lillith: No to właśnie był SHO. U nas już zaczął się 'killing season', sami nowi FY1, wiec do SHO się nie postawia. Reg tez dupek i dupska mu się nie chciałoby ruszyć, znam go dobrze (przydaje się znajomość lekarzy czasami, niestety). Wiec został mi tylko konsultant, tak jak mówiłam, naprawdę spoko koleś i nie robi afery jak się go w uzasadnionych przypadkach wzywa na oddział. Zresztą mieszka w zakwaterowaniu szpitalnym jak ma dyżur, wiec daleko nie miał :)
Odpowiedz@AJYSYT: to sie nie nazywa "killing season" tylko "shadowing period", to po pierwsze ;)każdy kiedyś zaczynał i nie ma powodu zeby dosrywac. Poza tym zmiana jest w przyszła środę wiec na chwile obecna sa jeszcze starzy FY1 którzy powinni wiedzieć co robią bo pracują od roku. Po drugie, FY1 sa od czegoś, miedzy innymi przepisywania środków przeciwbólowych i nie ma powodu ich ignorować. Po trzecie, nawet jeśli FY1 i SHO nie reagują na prośby, Registrar tez jest od czegoś i jest kolejnym punktem zaczepienia, konsultant jest dopiero ostatnim. Jest hierarchia której trzeba sie trzymać i nie przeskakiwac stopni tylko dlatego ze sie ma opinie na temat tego kto jest dupkiem a kto nie.
Odpowiedz@lillith: u nas nazywa się 'killing season', nie bez powodu :) Na tamtej nocy był tylko nowy FY1, jakoś tak wyszło :) ja w każdym razie wiem tylko o jednym. Pacjent cierpiał bardzo, wiec marnowanie czasu na dzwonienie do Rega, który wiem, ze mnie zbyje i wyśle do SHO, ktory nie chce przyjść, byłoby tylko przedłużaniem męki pacjenta. Nie wiem jak Ty, ja wole od razu przejść do konkretów a nie czekać, aż ktoś łaskawie zdecyduje ze pacjentowi trzeba cos mocniejszego. Zresztą, konsultanci maja płacone kupę kasy za dyżury właśnie po to, żeby się do nich zwracać w takich sytuacjach.
OdpowiedzTak z ciekawości, trzymacie pacjenta w takim stanie przytomnego bez chociaż jakiejś odrobiny midazolamu/propofolu na kolorowe sny? ;)
Odpowiedz@kropla: niestety, ze względu na wstrząśnienie mózgu i podejrzenie pęknięcia podstawy czaszki, trzeba było kontrolować GCS, a po midazolamie się nie da...
OdpowiedzNie wiem co napisać, bo pisząc nie oddam mojego zdumienia, smutku i współczucia. Lekarz bez powołania, rodzina, która zamiast okazywania miłości i troski, troszczy się tylko o pieniądze i swoją wygodę, inni pacjenci, którzy nie potrafią wykrzesać z siebie nawet odrobina empatii, to naprawdę przykre. Szkoda, że ten pan do siebie tak wszystko brał nie dość, że w beznadziejnym stanie fizycznym to i psychiczny się pogarsza. To jest po prostu straszne.
Odpowiedz@Dorci: Pacjent skierowany do psychiatry, w celu nadzorowania nastroju. Masz racje, to jest straszne. Gadałam z nim długie godziny zeszłej nocy - facet pracuje (pracował) na 2 etaty żeby darmozjadów utrzymać. Rozważa separacje/rozwód, pytał czy będę świadkiem jak go potraktowali po tym wszystkim. Jeśli otrzymam zgodę dyrekcji szpitala (taka poj**ana procedura), oczywiscie pójdę na rozprawę.
Odpowiedz@AJYSYT: Dobrze, że nie było zwlekania ze skierowaniem go do psychiatry, w innym wypadku jego stan mógł się tylko pogarszać. Mam nadzieję, że dostaniesz tę zgodę dyrekcji, trzeba tym darmozjadom utrzeć nosa. Trzymam kciuki za Ciebie i pacjenta, a Twoja postawa jak najbardziej godna pochwały :)
OdpowiedzNie od dziś wiadomo, że dużo w UK jest konowałów i dlatego nasi, wykształceni i inteligentni absolwenci medycyny mają tam łatwo. Tamte barany, to w większości przepisują właśnie paracetamol. Aż mi się przypomina "jesteś lekiem na całe zło"...
OdpowiedzPrzede wszystkim gratuluję odwagi w reakcji na zachowanie lekarza!
Odpowiedz