Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wymarzyłem sobie w tym roku iść na studia, by za dwa lata…

Wymarzyłem sobie w tym roku iść na studia, by za dwa lata móc chwalić się "magistrem". Kasa odłożona, praca jest, studia nie są najcięższe, ale zmiana płacy po ich ukończeniu dosyć znaczna. Tak więc zebraliśmy się z kumplem, moją dziewczyną i znaleźliśmy mieszkanie. Bardzo okazyjnie, zadbane, umeblowane, właściciele to świetni staruszkowie, z którymi można się bez problemu dogadać. Kaucja niewielka (500 złotych), mimo tego, że trochę sprzętu jest - nowa pralka, lodówka, piekarnik, łóżka, meblościanki... Pokoje są trzy, kumpel bierze jeden, ja z dziewczyną drugi, to szukamy współlokatora do najmniejszego. Czynsz i wszystkie inne rachunki przez ostatni rok były liczone na czworo, w zimowym okresie (wynajem + opłaty), całość wyniosła około 520 złotych na głowę - jak na Poznań i bardzo dogodne warunki mieszkaniowe to naprawdę niewiele.

Od czasu, kiedy się ogłosiliśmy, przeżywamy istny szturm idiotów.

1. Fochata kociara.
Gwoli ścisłości: kumpel ma okrutną alergię na koty, co zaznaczaliśmy w ogłoszeniu. Ale ona musi mieć kota! Na nic perswadowanie, że ta kooperatywa naprawdę nie przejdzie. Już byliśmy na granicy litości, bo pewnie przywiązana do zwierzaka, bo w domu nie będzie miał się kto zaopiekować... Nic podobnego. Kociara wymyśliła sobie specjalnie na studia wziąć nowego, młodego kota. Argumenty, że kotem trzeba się zajmować, że będzie rozrabiał, jak jej nie będzie też nie przemówiły. Obraziła się i kazała spadać, bo "jesteście niepoważni".

2. "Od czasu do czasu".
Pisze facet. No, on to w sumie chętny i wszystko cacy. Tylko u niego "od czasu do czasu to dziewczyna by nocowała". Zapaliła mi się czerwona lampka, bo w umowie zapis, że nie możemy nocować osób trzecich. Raz, czy dwa razy w miesiącu przymknąłbym oko, jednak "od czasu do czasu" okazało się być czterema noclegami w tygodniu. Chłopak zdziwiony, że nie chcemy sponsorować jego dziewczynie mieszkania.

3. Ale ja teraz mam wolne.
Kobieta, 25 lat. Koniecznie chce zobaczyć mieszkanie - jasne, zrozumiała sprawa. Mieszka 30 kilometrów od Poznania, my ponad 150. Tłumaczymy co i jak, będziemy tego i tego dnia, bo tylko wtedy wszyscy troje mamy wolne. Kobieta na to: ale ja wtedy nie mogę! Bo mam wolne i chcę odpocząć! Nie będę się tyle tłukła po drogach!
Nie wiem, kiedy w takim razie chciała oglądać mieszkanie. W trakcie pracy? Cóż, podziękowaliśmy.

4. Cwaniara.
Dziewczyna, lat 19. Dostaję wiadomość w tonie "jestem waszą wybawicielką". Po przeczytaniu referatu na temat zalet mieszkania z dziewuszką, zaczyna się stawianie warunków. Tak więc, Miłościwa Pani zamieszka z nami, pod warunkiem, że:
- nie będzie musiała płacić kaucji (125 złotych od osoby...),
- nie będzie płaciła za sierpień i wrzesień (za sierpień połowa ceny), bo rok akademicki zaczyna się w październiku i dopiero za październik zapłaci,
- wprowadzi się już we wrześniu (za który nie zapłaci),
- właściciele mają jej kupić dwuosobowe łóżko i wstawić do pokoju, bo ona na tym małym nie będzie się cisnąć.
Była wielce zdziwiona, że odmówiliśmy. I to wcale nie ze względu na wiek.

5. Królewna.
Koleżanka chce pokój. Ale ona nie chce małego, jednoosobowego. Ona chce największy. Ja z dziewczyną mamy sobie iść do "większego" jednoosobowego, a kumpel do najmniejszego. "Mam dużo ubrań i potrzebuję miejsca!". Obiecała, że już nigdy więcej się do nas nie odezwie, bo jesteśmy "zapyziałymi burakami" i "nie potrafimy zrozumieć, że niektórzy potrzebują przestrzeni życiowej".

To dopiero drugi dzień, a ja już drżę na dźwięk dzwoniącego telefonu i wiadomości na facebooku...

współlokatorzy

by razumichin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Byczek1995
13 13

Jakie były te zalety mieszkania z dziewuszką? Coś w rodzaju "a bo kobieta to posprząta, obiad zrobi, pranie też, koszulę wyprasuje" czy bardziej w stylu "a bo ja taka samotna a baterie się skończyły"?

Odpowiedz
avatar razumichin
23 23

@Byczek1995: Główną zaletą mieszkania z nią byłby zaszczyt doświadczania jej osoby wśród zwykłego plebsu, jakim jesteśmy - utalentowana, młoda, piękna, cudowna, dbająca o siebie, same "ochy" i "echy" roztaczała nad sobą. Wiesz, ogrzewałaby nas blaskiem swej zaj*bistości i te sprawy...

Odpowiedz
avatar sharpy
-3 5

O jejku, po prostu czynsz proporcjonalny do zajmowanego metrażu. Królewna chce duży pokój - niech płaci proporcjonalnie.

Odpowiedz
avatar razumichin
7 9

@sharpy: Problem w tym, że niestety ja nie zmieściłbym się w mniejszym pokoju z dziewczyną, bo zabieramy nieomalże cały swój dobytek - nie mamy miejsca, w którym moglibyśmy go zostawić. Poza tym, mieszkać z taką Królewną to średnia przyjemność. : )

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

Ja miałam raz problem ze współlokatorami jak pewnego razu pojawił się u nas kot. Kotek malutki, miesięczny, trzeba by go było uczyć wszystkiego. Ja uwielbiam koty i wszelkie inne zwierzęta, ale nie zgadzałam się na niego. Uważałam, że kot powinien być w lepszym miejscu niż nasze studenckie mieszkanie, ale byłam jedynym głosem rozsądku.Rodzice jednego z chłopaków, którzy z nami mieszkali stwierdzili, że duże miasto to najlepsze miejsce dla takiego kotka i sprezentowali go swojemu synowi do naszego mieszkania. Każde z nas pracowało i studiowało także nie wiem kto miał się kotem opiekować. Ja odmówiłam sprzątania po nim i składania się na jedzenie. Przez jakiś czas było ok, ale pewnego weekendu cała "4 wspaniałych"(moi współlokatorzy) wyjechała sobie do domów, a kot został. Nie zostawili dla niego nic do jedzenia, nawet nie zapytali czy się nim zajmę! Zlitowałam się, bo nie byłabym sobą gdybym nie nakarmiła, bawiłam się z nim itd. Niestety mieliśmy w kuchni balkon i on sobie tam często wychodził. Kolega, którego ten kot był zostawiał tam jego pudełko do spania. Kot młody to się w domu czasem załatwiał, sprzątać się im już pewnie nie chciało, a na balkonie można było postawić kuwetę, na szczęście było ciepło jeszcze wtedy. I w ten weekend co wszyscy sobie pojechali kot poszedł na balkon, nie wiem co tam robił, może się bawił, zaglądałam co jakiś czas do niego, bo byłam w kuchni,ale nie zauważyłam kiedy sobie poszedł- mieszkaliśmy na parterze, a pod balkonem było drewno po, którym pewnie zszedł na podwórko. Wieczorem miałam wyjść więc szukam kota z chłopakiem żeby go w mieszkaniu zostawić. Szukaliśmy parę godzin i nic, nie mogliśmy go znaleźć, żadne nawoływania nie pomogły. Mam nadzieję, że go ktoś po prostu przygarnął, bo kotek był uroczy, miał śliczne czarne futerko. Nasze podwórko było otwarte z dwóch stron i sporo osób z kamienic obok tamtędy przechodziło, może jakaś dobra dusza kotka przygarnęła.

Odpowiedz
avatar katarzyna
6 6

Dziwne zachowanie. Sama jestem szurniętą kociarą, ale nie wzięłabym kota do domu z obcymi ludźmi, którzy się na to nie zgadzają. Moja koleżanka z bratem wynajmowali pokój dwuosobowy w swoim mieszkaniu. Ona miała kota, zajmowała się, wszystko ok- w końcu współwłaścicielka. Lokatorzy tolerowali kota, nie przeszkadzał im, czasami się z nim bawili, mimo że zostali postawieni przed faktem dokonanym. Problem był, gdy lokatorzy z racji ukończenia studiów się zmieniali. Jakaś dziewczyna była dogadana, wprowadza się, wnosi walizki, a tu zonk "o.... mamy kotka?". Koleżanka miała pretensje, że zrezygnowała. Dziewczyna była uczulona, a w ogłoszeniu nie było mowy o zwierzaku. Ja szukałam kiedyś lokum dla siebie i kota. Dałam ogłoszenie, że studentka z kotem szuka pokoju w Warszawie i nie było tak tragicznie. Ludzie się odzywali, mimo, że to zwykle w drugą stronę działa.

Odpowiedz
avatar patsowa
12 12

hmm, może to nie na tą stronę pytanie, ale w jakiej dzielnicy ten pokój? właśnie zostałam na lodzie i czegoś szukam..

Odpowiedz
avatar madleine89
10 10

"Od czasu do czasu" - skąd ja to znam. Do mojej współlokatorki przychodził "kolega" co drugą noc albo i częściej. Kąpał się 2x dziennie w naszej łazience, marnując wodę (nawet miał swój żel pod prysznic w łazience); robił sobie u nas pranie, panoszył się w kuchni... Całe szczęście, że ta współlokatorka wyprowadziła się po miesiącu, bo razem z dwiema innymi współlokatorkami miałyśmy dość dyskusji i kłótni na temat lokatora na gapę.

Odpowiedz
avatar MadDog
10 10

Kaucja 500 PLN to za 4 osoby? Łoł. Myślałam że to 500 PLN od łebka. W sumie takie warunki że ja naprawdę nie wiem na co tu wybrzydzać... znaczy, oczywiście poza współlokatorami - jakieś wredne nieużyte buce, no (-;

Odpowiedz
avatar Skromny
7 9

"Przestrzeń życiowa"... To nie była Królewna, tylko mały Hitler ;)

Odpowiedz
avatar Lypa
4 6

To ostatnie po niemiecku wdzięcznie nazywa się lebensraum. :v

Odpowiedz
Udostępnij