Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mój kolega jest dystrybutorem firmy działającej w systemie MLM (multi-level marketing). Jako,…

Mój kolega jest dystrybutorem firmy działającej w systemie MLM (multi-level marketing). Jako, że produkty moją dobre i w przystępnej cenie, więc ja i moja rodzina zaopatrywaliśmy się u niego w perfumy, chemie i inne tego typu pierdoły. Niestety znajomy przeprowadza się na drugi koniec polski, więc zaproponował mi, że wprowadzi mnie żebym sam mógł robić zamówienia. Zgodziłem się, ale ostrzegłem go, że nie mam zamiaru bawić się w żadne piramidki i szkolenia.

Firma, do której chciałem dołączyć ma dość klarowne zasady. Aby zyskać dostęp do sklepu internetowego muszę zamówić starter, czyli piórnik z próbkami perfum, za około 30 zł. Nie ma żadnych kar za nierobienie zamówień. Jeśli przez rok nic nie kupie to zostaje po prostu usunięty z systemu. Czyli za 30 zł mam dostęp do cen dystrybutorskich praktycznie bez żadnych zobowiązań.

Umówiłem się z kolegą, że on zapłaci za starter i go sobie weźmie, a ja dostanę dostarczany z nim numer, który jest potrzebny do rejestracji. Niestety kolega nie mógł sam mnie zarejestrować, gdyż nie przeszedł jeszcze odpowiedniego szkolenia (wewnętrzna polityka firmy), ale obiecał, że umówi mnie ze swoim znajomym i wyjaśni mu sytuację.

Nadszedł dzień spotkania, więc udałem się w umówione miejsce. Czekał tam już na mnie chłopak w garniturze, który miał mnie zarejestrować. Po kilku minutach luźnej rozmowy rozpoczął prezentacje. Skonfundowany powiedziałem, że firmę znam i nie musi mi tego wszystkiego tłumaczyć. Po informacji, że taka procedura postanowiłem przecierpieć i wysłuchać co ma mi do powiedzenia.

Prezentacja trwała ponad godzinę, a po jej zakończeniu dowiedziałem się, że sam numer mi nic nie daje i muszę zamówić jeszcze jeden starter, najlepiej duży i paczkę produktów (cena za wszystko około 300 zł). Zdenerwowałem się i wygarnąłem mu co o tym wszystkim myślę. Na szczęście po kilkuminutowej sprzeczce wyszło na moje i zostałem dumnym dystrybutorem firmy MLM. Sama rejestracja była już piekielna, ale to pikuś przy tym co działo się dalej.

Na umowie, która podpisałem był mój adres i numer telefonu. Chłopak, z którym podpisywałem umowę postanowił je spisać i za punkt honoru postawił sobie naprowadzenie mnie na dobrą drogę i przekonanie, że zapraszanie ludzi do drzewka to wspaniała praca, dzięki której zarobie miliony. Efektem tego były, 63 połączenia, 42 wiadomości sms i 4 niezapowiedziane wizyty w moim domu i to tylko w ciągu tygodnia. Na początku to zlewałem, ale po dwóch tygodniach miałem dość. Postraszyłem go policją i jak na razie mam spokój. Nie zmienia to faktu, że przez ten czas czułem się jakbym dołączył do jakiejś sekty.

Poza tym zastanawia mnie fanatyzm niektórych osób, które pracują w tego typu firmach. Koleś ma podobno pod sobą kilkanaście osób i wydzwania do nich z taką samą częstotliwością jak do mnie. Jak on znajduje czas na życie towarzyskie?

Ile to trzeba wycierpieć, żeby mieć tanie perfumy :D

multi-level marketing

by Satsu
Dodaj nowy komentarz
avatar tuxowyznawca
10 12

Plus za historię o fanatyku. Przyczepię się do tego, że jeśli wiesz jak działa firma, a kolega odsyła do kogoś, to już wtedy powinna zapalić się czerwona lampka. Tak, kolega Cię znał, ale każdy inny ma za cel życia budowanie "piramidki" i nie obchodzi ich, że ktoś jest kolegą kolegi.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
13 13

Ten koleś nie ma życia towarzyskiego w naszym rozumieniu tego słowa. Dla niego życie towarzyskie = praca. Czyli to jednak sekta.

Odpowiedz
avatar LTM87
19 19

Życie towarzyskie? Ludzie naprawdę ostro w to wkręceni nie mają żadnego życia towarzyskiego. Chyba, że za coś takiego uznamy kontakty z innymi ludźmi z kręgu MLM. Miałem kiedyś kolegę. Wydawałoby się, normalny chłopaczyna. Ktoś podsunął mu pomysł uczestnictwa w czymś takim. Od tamtej pory "przepadł". Widać było, że jego mózg wchłonął jak gąbka tą całą propagandę sukcesu podsuwaną mu na tych wszystkich szkoleniach, bo gość zachowywał się jak rasowy sekciarz. Zero jakiejkolwiek luźnej rozmowy. W jednym monologu słowo "sukces" padało w co drugim zdaniu. Cały czas mówił o tym, jakie to wielkie interesy prowadzi, jaki szmal JUŻ NIEDŁUGO będzie miał, jak to JUŻ NIEDŁUGO jego stare Uno będzie musiało pójść na złom, bo ZARAZ będzie miał Mercedesa... Oczywiście wyciągnięcie na piwo czy ogólnie, "na świat", kończyło się fiaskiem. Cały czas telefon przy uchu albo w dłoni - rozmowa/sms/mail/kolejna rozmowa i tak w koło Wojtek. Jednocześnie zaczął traktować wszystkich kolegów, znajomych czy przyjaciół jako materiał do wkręcenia w ten system. Proponował im "spotkania biznesowe", a tam przekonywał, znowu nawijał o sukcesie, mercedesie i wakacjach na Majorce. Rzecz jasna ludzie, którzy to ignorowali, byli przez chłopaka wyśmiewani jako niezaradni życiowo, bojący się wyzwań, ba! Nawet nieroby (tyle, że sam reklamował ten "biznes" jako coś, gdzie nic się nie robi, ale się zarabia) oraz debile odrzucający TAKĄ szansę. Otoczenie w końcu pojęło, że ma do czynienia z jednostką niereformowalną i wszyscy dali sobie z nim spokój. Gość został sam, ale jest tak zmanipulowany, że ma to gdzieś. Teraz otacza się samymi "ludźmi sukcesu", tyle że siedzi już w tym ze trzy lata, a jak stare Uno pod blokiem odpalał tak odpala...

Odpowiedz
avatar Karl
3 5

on ma prze_ebane jeszcze bardziej- do niego ktoś nap_erdala fonem 63razy na dzień a do tego co do niego wydzwania, dzwoni ktoś 120 razy na dzień i tak im wyżej, tym więcej musisz się nawydzwaniac....

Odpowiedz
avatar piekielnytomaszwita
0 4

Znam kobietę działającą (właściwie już nie działa) w Avon. Szło jej naprawdę dobrze, ale zrezygnowała, właśnie przez "sekciarskie" podejście firmy. Firma nie da sobie złego słowa powiedzieć i traktuje jak ostatniego śmiecia swoich pracowników. Przynajmniej tej kobiecie, paru podległym jej osobom i jeszcze paru innym niezależnym konsultantkom to się przydarzyło...

Odpowiedz
avatar polesia
2 6

Trawiłeś na wyjątkowego "świra"... i właśnie tacy ludzie, takim zachowaniem skutecznie zniechęcają do firmy. Sama jestem dystrybutorem - tu kilka faktów: by podpisać z kimś umowę dystrybutorską nie trzeba przechodzić żadnego specjalnego przeszkolenia, wypełnia się formularz i wysyła do firmy; osoba podpisująca umowę nie musi kupować dużego startera, a już na pewno nie musi kupować paczki produktów - gość najzwyczajniej chciał cię naciągnąć na zakupy (jeśli nie masz zamiaru sprzedawać produktów osobom trzecim duży starter to pieniądze wyrzucone w błoto); sama zaczynałam na małym starterze, nie miałam też zamiaru budowania grupy, wprowadziłam do firmy cztery osoby w takim właśnie celu by mogły robić zakupy na własny użytek; jeśli proponuję komuś produkty tej firmy to tylko dlatego, że są naprawdę dobre i nigdy na siłę. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar didja
1 3

@polesia: Chciałam to napisać, ale mnie ubiegłaś. Właśnie, tacy cwaniacy nie tylko robią złą prasę idei MLM czy ogólnie dystrybucji bezpośredniej (jak ci od garów za 5 tysięcy), ale też powodują, że ludziom wydaje się, że jedyna uczciwa droga to sklep zaopatrywany przez hurtownię, przez co traci i klient, i producent. W żadnej UCZCIWEJ firmie MLM nie ma wymogów kupowania minimum. Są takie, które mają w planie minimalne zakupy, powyżej którego minimum człowiek dopiero łapie się na prowizje pasywne, ale kupować dla siebie w cenie konsultanta może każdy zarejestrowany. Koniec zobowiązań. Satsu, złóż skargę na nadgorliwca, bo nie tylko, jak słusznie zauważasz, jego działania podpadają pod nękanie, ale facet robi koło pióra firmie.

Odpowiedz
avatar PanKaczy
5 5

Czytając MLM - od razu pomyślałem FM Group... Pomysł na biznes jest, ale faktycznie, 90% przypadków takich chętnych do bycia milionerem zakrawa o fanatyzm. Choć przyznam się, że troszeczkę w tym działałEM i znam już wiele osób, którym jednak udało się odebrać mercedesa... :P I co racja to racja - produkty mają dobre :)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 4

Cóż, myślałeś że niższe ceny dostaniesz za darmo, ale nie ma nic za darmo i przyszło zapłacić. Czasem płaci się pieniędzmi, czasem czasem, różnie bywa, ale nie ma nic za friko.

Odpowiedz
avatar Draco
0 0

Ja doradzam trzymać się od tego typu organizacji z daleka, chyba, że ma się pewność co do normalności pracowników i całej organizacji. Za dużo manipulatorów i cwaniaków działa w ten sposób. Oni szybko swoimi nieuczciwymi metodami tworzą swoją piramidkę i zaczynają zarabiać i awansować w strukturze. Oni działają jak sekciarze. Przykład który widziałem na własne oczy. Doradztwo finansowe - dwie placówki - obie w Warszawie w odległości około czterech kilometrów. W jednej działa manipulacja i sekta, a jej członkowie są zombie łaknącymi łatwej kasy i prestiżu. A w drugiej normalne doradztwo, funkcjonujące w systemie prowizyjnym jako praca dodatkowo dla osób orientujących się w temacie.

Odpowiedz
Udostępnij