Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O nadgorliwości ochroniarza. Mam cukrzycę. Czasem po prostu muszę tak szybko jak…

O nadgorliwości ochroniarza.

Mam cukrzycę. Czasem po prostu muszę tak szybko jak to tylko możliwe, napić się czegoś słodkiego, przez co zawsze noszę przy sobie soczek z rurką. Jednak pewnego razu soczek nie wystarczył - poziom cukru leciał na łeb na szyję. Wszedłem zatem do pobliskiego sklepu pewnej sporej sieci delikatesów.

Wziąłem z półki Colę i idę do kasy. Kolejka. Czuję, że poziom nadal jest za niski i już nie mogę czekać. Odkręcam butelkę, biorę kilka porządnych łyków i odkładam na tą jeżdżącą ladę, żeby wiadomo było, że zaraz zapłacę. Już wiele razy tak robiłem i nikt nigdy nie robił z tego problemu.
Ale nie tym razem. Baczny obserwator w osobie ochroniarza (wieku nieco już sędziwego, więc chronić mógłby co najwyżej siebie przed agresywnym kotem) podchodzi do mnie z wrzaskiem:

O: Co pan robi? Nie zapłacił pan!
J: Ale zaraz zapłacę. Mam cukrzycę i musiałem się szybko napić. Proszę dać mi zapłacić i nie będzie problemu.
O: Teraz zapłacić? Już ja znam te wasze ćpuńskie sztuczki, pewnie na farta liczyłeś.

Trochę się zdziwiłem. Na ćpuna nie wyglądam, może co najwyżej wyglądałem mizernie z powodu niskiego cukru, ale ogólnie rzecz biorąc raczej nikt mnie z ćpunami nie kojarzy. Starałem się jak mogłem wytłumaczyć jakże uprzejmemu panu co i jak, jednak ten szedł w zaparte nazywając mnie złodziejem i narkomanem.

O: Zaczekaj tu, dzwonimy po policję.

I sam już nie wiem co robić. Nie chce mi się czekać na policję, a samemu staruszkowi bez problemu po prostu czmychnę, jednak za Colę nie zdążyłem zapłacić, a kasjerka już w tym momencie nie chciała ode mnie pieniędzy tylko sprawiedliwości. No nic, czekamy.
Na szczęście poziom już był jak należy, czułem się lepiej i czekanie na policję nie było tak męczące jak mogło. Ani tak długie, jak mogło.

Policjanci w liczbie dwóch zjawili się po dziesięciu minutach.
Po wysłuchaniu ochroniarza policjanci zmierzyli mnie wzrokiem. Nie pasowałem za bardzo do opisu kradnącego narkomana, dlatego zanim podjęli wobec mnie jakiekolwiek kroki, wysłuchali i mojej wersji. Kiedy opowiedziałem im co jak, spojrzeli po sobie jakby z zażenowaniem, potem rzucili w moją stronę:

P: Idź młody, szkoda twojego czasu.
J: Ale jeszcze za Colę nie zapłaciłem.
P: My to załatwimy, masz dzisiaj gratis.

Zanim wyszedłem, rzuciłem jeszcze okiem na ochroniarza. Chyba nie dowierzał, co się właśnie stało.

by scatmanpl
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Viper1984
32 34

pewnie to nie pierwszy raz ten ochroniarz był nadgorliwy i dlatego ciebie puscicili, a skończy się że ochroniarz będzie musiał zapłacić za tą colę. Chcieli pewnie żeby przynajmniej miał taką nauczkę. pOstraszyli pewnie bezpodstawnym którymś z kolei wezwaniem policji.

Odpowiedz
avatar cynthiane
19 29

Często widzę w marketach otwarte paczki z chipsami czy żelkami albo otwarte napoje. I gdzie wtedy jest ochrona? Czemu nikt nie interweniuje? Sama też czasami upijam co nieco, zdażyło mi sięzjeść kilka kulek winogron zważonych wcześniej- nikt afery nie robił.

Odpowiedz
avatar Izura
-2 36

@cynthiane: Nie radzę owoców przed myciem, chyba że domowe. Byłam na "wycieczce" z pracy na sortownio-przechowalni. Nie rób tego, chyba, że lubisz osad z wody, przez którą idą tysiące ton tego razem z ptasimi kupkami, piachem, potem komora przechowalnicza, która też idealnie czysta nie jest.

Odpowiedz
avatar sportowiec
17 27

@Izura: Bakterie są wszędzie, w domu też, chociaż nie wiem jak byś sprzątała. Tego nie unikniesz, a to o czym mówisz to kwestia typu "czego oczy nie widzą..."

Odpowiedz
avatar Xirdus
14 24

@cynthiane: generalnie to nigdy w życiu nie widziałem na półce otwartego produktu, i nigdy w życiu nie podjadałem winogron czy innych drobnych na wagę. Co innego picie - czasami się zdarzy, nawet całą butelkę, ale jeśli potem idę do kasy i za tą pustą butelkę normalnie płacę, to nie widzę w tym nic złego.

Odpowiedz
avatar cynthiane
12 20

@Xirdus: Cóż, nie pochwalam i zbyt często nie praktykuję podjadania, ale kolejka byla szalenie długa a burczenie słychać było z daleka. Wyjęłam więc te kilka kuleczek i po prostu zjadłam, i tak zważone... Otwarte produkty widuję teraz rzadziej niż kiedyś, ale nadal pojawiają się na półkach. Ostatnio np. w tesco stała na palecie otwarta puszka z napojem. A co do brudu- wychowałam się na truskawkach utarzanych w piasku, porzeczkach prosto z krzaka i kiełbasie z ogniska. Żyję, mam się dobrze. Od winogron też nie zachorowałam. Rozumiem ostrożność, ale nieprzesadną...

Odpowiedz
avatar panikasy
8 12

@sportowiec: domowe to takie trochę już oswojone, więc i nie takie straszne ;) produkty otwarte czy napoczęte zdarza mi się widywać dla siebie nigdy nie otworzyłam produktu w sklepie, bo nie miałam takiej potrzeby, ale zdarzyło mi się otworzyć napój lub wafelek dla dziecka, kasowałam wtedy napoczęte lub puste opakowanie, albo kiedyś dziecko lizaka jadło przy kasie, więc poprosiłam aby pani skasowała podwójnie tego, który jechał na taśmie (też bez problemu) ale kiedy dziecko trochę podrosło (jakoś tak od czwartego roku życia) to już nie pozwalam na to, musi wytrzymać te 15 minut (na szczęście nie łażę po molochach)

Odpowiedz
avatar Xirdus
7 9

@cynthiane: "i tak zważone" aaa, to inna sprawa. Sory, nie doczytałem wcześniej :)

Odpowiedz
avatar Kapitan_Nemo
2 8

@sportowiec: A gdyby ktoś z gruźlicą na te winogrona nakaszlał, albo w magazynie szczur obsikał? Zalecam jednak mycie przed spożyciem.

Odpowiedz
avatar panikasy
18 20

@tuxowyznawca: autor napisał, że nosi ze sobą "soczek z rurką" ale tym razem nie wystarczył

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 16

Bo soczek jest w postaci płynnej i jest także pełen cukrów prostych, które od razu "działają", a z glukozą musiałby się chwilę pobawić. Jak ktoś mdleje i trzęsą mu się ręce to sobie nie poporcjuje. Przerabiałem to już bliską osobą. Najgorsze jest to, że bez glukometru i w stresie nie stwierdzi się od razu czy to zbyt mały poziom cukru czy zbyt duży i można sobie narobić kłopotu.

Odpowiedz
avatar folj
18 22

@fenirgreyback: utrudnianie utrudnianiem, ale jadłeś/aś kiedyś tę glukozę? jest ohydna :) też wolę soczki (albo krówki ;])

Odpowiedz
avatar Rossellinique
2 6

@folj: Dokładnie, kiedyś musiałam to ohydztwo pić. Nikomu tego nie życzę. Jednak zastanawiam się czy taki baton np, nie byłby wygodniejszy, albo po prostu pół litrowy sok w butelce, więcej tego niż w kartoniku, no ale każdy robi jak mu wygodnie. A ochroniarz, może się w końcu nauczy.

Odpowiedz
avatar panikasy
3 3

@folj: ja tylko zwróciłam uwagę, że autor napisał coś takiego, nie mam wielkiej wiedzy o cukrzycy, bo (tfu tfu) nikt z moich bliskich nie choruje na to; ale wiem, że niektórzy noszą np. cukierki ze sobą

Odpowiedz
avatar Taczer
6 8

@Rossellinique: Na pewno nie pił. Nikt tego dobrowolnie nie weźmie do ust, nawet zagryzając cytryną. Bleeeee, cukrzycowe badania ciążowe mi się przypomniały. Fuuuuj

Odpowiedz
avatar folj
8 8

takie soczki w kartoniku wbrew pozorom są właśnie najwygodniejsze. cukier szybko się wchłania (szybciej niż w przypadku batonu - w końcu to płyn), nie jest to za ciężkie do noszenia przy sobie, a jego ilość pozwala w sam raz na okiełznanie zwykłego niedocukrzenia (przynajmniej u mnie). no i duuuużo smaczniejsze niź glukoza ;)

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
0 10

@Taczer: nie "piłem", żarłem glukozę łyżką i zapijałem piwem jak miałem kaca. Wchodziło jak złoto i szybko poczułem się lepiej :)

Odpowiedz
avatar scatmanpl
16 20

@folj: Wreszcie ktoś z sensem uzasadnił co i jak. Sok jest lepszy od batona, bo szybciej się wchłania. Od glukozy również, bo po prostu przyjemniejszy w użyciu. Do wszystkich posądzających mnie o "utrudnianie sobie": Moi drodzy. Choruję od 10 lat, testowałem co się da i najlepiej wiem, co jest dla mnie najwygodniejsze i sprawdzone. Soczki są u mnie numerem jeden na takie wypadki i chyba nikt nie sądzi, że wie lepiej co jest dla mnie lepsze/wygodniejsze. Czyż nie?

Odpowiedz
avatar folj
7 7

@scatmanpl: co więcej, soczki podawali nawet na oddziale w szpitalu w razie hipoglikemii!

Odpowiedz
avatar folj
8 8

@tuxowyznawca: no przecież nikt Cię nie atakuje. i zgadzam się, glukoza smakuje jak cukier, co nie zmienia faktu, że jest ohydna. tak słodkie, że aż skręca. A, i jeszcze (w kwestii argumentów): wyobraź sobie, że łapie Cię hipo na środku ulicy, bo np. biegłeś intensywniej niż zwykle na tramwaj czy inny autobus. Nie masz wtedy czasu ani narzędzi, żeby mieszać glukozę w proszku z wodą (na hipo ręcę się trzęsą, w głowie się kręci, nie ma się absolutnie żadnej chęci na np. bawienie się w przesypywanie proszku do butelki).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lipca 2014 o 19:20

avatar tuxowyznawca
-4 6

@folj: No w końcu odpowiedź z jakimiś argumentami/ wyjaśnieniem :-) ! Minusy zbieram za to, że pytam. Co do hipoglikemii to akurat miałem okazję na własnej skórze dowiedzieć się co to jest (go tego akurat nie trzeba cukrzycy). Przebieg choroby zależy od osoby, więc jestem ciekaw na ile to niewiedza a na ile zwykły... pech?

Odpowiedz
avatar folj
4 4

@tuxowyznawca: czasami można mieć też nieuświadomioną hipoglikemię - objawy (za to potężne) pojawiają się dopiero, gdy cukier jest już naprawdę niski. Nie zawsze więc chyba lekkomyślność.

Odpowiedz
avatar tuxowyznawca
0 4

@folj: Cukrzycy przyjmując insulinę wiedzą, że hipoglikemia MOŻE wystąpić - chyba, że lekarz konował i chorego nie poinformuje. Teoretycznie zdrowi ludzie jak już mają hipoglikemię, dopiero wtedy się o niej dowiadują.

Odpowiedz
avatar folj
4 4

@tuxowyznawca: chyba się nie zrozumieliśmy. Cukrzycy wiedzą o stanach niedocukrzenia, ale nie mierzą cukru co 15 minut. Mówiłam o stanach, o których chorzy wiedzą, że mogą wystąpić, ale tego konkretnego akurat w tym momencie nie odczuwają. Insulina (krótkoterminowa) działa 2-3 godziny od podania, a stany niedocukrzenia mogą pojawić się nie tylko z powodu podania zbyt dużej dawki insuliny.

Odpowiedz
avatar tuxowyznawca
-3 5

@folj: Już wiem od kogo mam minusy w każdej wypowiedzi ;-) . Nie spinaj się tak, wiem o co chodzi. Misję udowadniania czegokolwiek zostaw sobie na dyskusję o polityce.

Odpowiedz
avatar folj
5 5

@tuxowyznawca: te minusy to nie ode mnie ;]

Odpowiedz
avatar Zlotowa85
2 6

Kolejny przykład że dziadki do ochrony się nie nadają

Odpowiedz
avatar tuxowyznawca
2 6

@Zlotowa85: Co śmieszne, dla zwiększenia powagi ich zatrudnienia na plecach mają wielki napis: BODYGUARD. :-)

Odpowiedz
avatar katem
8 12

Faktycznie, odbiło ochroniarzowi. Wiele razy zdarzyło mi się np. zjeść czekoladkę i dać do kasy opakowanie, czy wypić sok/napój i dać pustą butelkę ( zwykle panie były tak miłe, że wyrzucały opakowanie do kosza -po skasowaniu, oczywiście). Jeśli jestem głodna lub chce mi się pić, czemu mam czekać, aż wyjdę ze sklepu, zwłaszcza, gdy stoję w kolejce. Nie widzę w tym nic złego.

Odpowiedz
avatar voytek
0 6

glupoty gadasz! przeciez wszyscy tak robia czekajac na kolejke - zakupy w koszyku to wiadomo ze klient zaplaci - ludzie rozpakowuja chipsy dla dzieciaka i jak zdazy zjesc wszystkie to kasjerka skanuje tylko pusta torebke a tu jakis sie czepia o odkrecenie butelki coli za ktora chcesz sam zaplacic?

Odpowiedz
avatar mijanou
2 4

Ten ochroniarz to jakiś dziwny. Wiele razy (zwłaszcza teraz, w upały) zdarza mi się wziąć puszkę napoju i wypić a puste opakowanie wrzucić do wózka i skasować je przy kasie. Więc u nas albo ochroniarze normalni albo moj wygląd wzbudza zaufanie.

Odpowiedz
avatar huhu
0 2

W końcu akcja życia dla strażnika teksasu, a tu policjanci tak popsuli klimat.... ;/ Swoją drogą na jakie pierdoły idą nasze podatki przez takich himenów szkoda liczyć nawet ;/ Podobnie jak sprawy w sądach w których koszt samej korespondencji przewyższa szkody itd....

Odpowiedz
avatar Sandroshia
0 0

Nie powinno się spożywać ani otwierać produktów, za które jeszcze nie zapłaciliśmy. Mi pracującej w sklepie to wszystko jedno, ale ochroniarz (przynajmniej w moim sklepie) musiał pisać protokoły do każdego znalezionego pustego opakowania i tłumaczenia, jak do tego doszło i dlaczego tego nie wyłapał. Jedni coś zjedzą lub wypiją i zapłacą, ale bardzo dużo jest takich, którzy wyrzucą papierek i wychodzą bez płacenia. Druga sprawa, że ktoś chce zapłacić, a tu nagle się okazuje, że zapomniał portfela albo terminal nie działa, a nie ma gotówki i jest problem, bo towar zjedzony i nie ma jak zapłacić. Co nie zmienia faktu, że ochroniarz z historii zachował się nagannie i jego zachowanie względem autora było niedopuszczalne.

Odpowiedz
Udostępnij