Dzwoni Pani, czy może się ze mną umówić na terenie, bo ona chce przystosować lokal na przedszkole i potrzebuje osoby do ogarnięcia papierów. Pytam o adres i słyszę w odpowiedzi:
- Piekielna 666 - noszkurfa!
Piekielna 666 to bardzo ładna, malownicza chata, która jakimś cudem ostała się w środku blokowiska. Taka pocztówkowa chata. Z ogrodem i drzewkami w ogrodzie i parkingiem i płotem ze sztachetami. I o powierzchni 80 m2, czyli tyle mniej więcej ile musiałabym przeznaczyć na kuchnię, zmywalnię, kuchnie mleczną i łazienki osobno dla dwóch grup dzieci.
Na szatnię, biuro, pow. bhp, salę zabaw i sypialnię dla dzieci potrzebowałabym jeszcze ze 100 m2.
Tłumaczę Pani przez telefon, że lokal jest zbyt mały, żeby go przystosować i jak Pani chce, to możemy spotkać się gdzieś na mieście, przybliżę jej pod jakim kątem ma oglądać potencjalne lokalizacje.
Koniec końców umawiamy się na Piekielnej 666, bo ja przez telefon oczywiście się nie znam i nie mogę wypowiadać.
Na miejscu czarno na białym machając łapami tłumaczę jej, że w tym lokalu się nie da. Daję jej podrukowane ustawy i wytyczne i mówię, na co ma zwracać uwagę. A potem taką psychicznie wymiętoloną, wypuszczam w świat na poszukiwanie lokalu.
Kto jest piekielny?
CHOLERNE BIURO NIERUCHOMOŚCI, KTÓRE OD TRZECH LAT PRÓBUJE OPCHNĄĆ TĄ LOKALIZACJE NA PRZEDSZKOLE/ŻŁOBEK. Choć powinni już zorientować się, że jest za mały.
Biorąc pod uwagę, że nie jestem jedynym architektem w mieście, a na Piekielnej 666 byłam już trzeci raz, to liczba tych ludzi musi być spora.
W żłobku, w którym pracowałam (prywatny) nie było kuchni czy zmywalni. Jedynie malutka szatnia i dwie sale zabaw dla dzieci, każda z łazienką ale maluteńką..
Odpowiedz@Kanna: Tu Pani zdeklarowała chęć przygotowywania śniadań i podwieczorków dla dzieci, więc kuchnia musi być. Generalnie tylko NOWE obiekty muszą spełniać obowiązujące przepisy, lokale które już stoją działają takie jakie są i mają się modernizować dopiero przy następnym remoncie. Z punktu widzenia sanepidu, p.poż i bhp nie ma różnicy czy państwowy czy prywatny :)
OdpowiedzSzkoda, że nikt tego biura nie próbował kopnąć za "umyślne wprowadzenie w błąd w celu doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem". Bo jakoś nie wierzę, że naprawdę nie wiedzą.
OdpowiedzCzyżby ulica Poznańska? ;)
OdpowiedzBiuro nieruchomości znać się raczej nie musi, ale osoba która chce przedszkole otworzyc już powinna. Skoro nie znają podstaw wymagań to jak chcą prowadzić przedszkole?
Odpowiedz@Sharp_one: Znać się nie musi? To za co bierze te swoje prowizje?
Odpowiedz@bloodcarver: Za znalezienie nieruchomości? jeżeli klient mówi, że chce lokal o powierzchni x i warunkach y to takiego szukają. To klient powinien podać jakie warunki ma spełniać lokal, a co w nim będzie robił to nie sprawa agencji.
Odpowiedz@Sharp_one: Nie jest tak prosto, lokale, zwłaszcza użytkowe, mogą mieć ograniczenia co do tego, do czego się nadają. Lokalu mieszkalnego na użytkowy nie można ot tak wykorzystać, lokale na handel muszą spełniać dodatkowe warunki itd. W związku z tym i tak zazwyczaj trzeba podać agencji na co się chce ten lokal, żeby nie proponowała samych takich, które trzeba odrzucać. Jeśli są na rynku agencje tak kiepskie, że samym metrażem się posługują w wyszukiwaniu, to mam nadzieję, że szybko znikną. A jak klient ma jeszcze zatrudniać konsultanta ds nieruchomości, żeby warunki zweryfikował z prawem, to na grzyba mu jeszcze agencja?
Odpowiedz@bloodcarver: Sory, ale nie można od agencji nieruchomości wymagać znajomości każdego przepisu pod każdą specyficzną działalność jaka istnieje. To leży w gestii osoby która taki biznes chce prowadzić. Klient przychodzi i mówi jakie warunki ma spełniać lokal. A jak przychodzi i mówi tylko "ładny ma być, do x metrów, przedszkole będę prowadzić" to dostaje ofertę na to co sobie życzył. Najlepiej mieć roszczeniową postawę wszyscy mają się znać tylko nie ja - najbardziej zainteresowany.
Odpowiedz@Sharp_one: zrozumiałabym, że "biuro znać się nie musi", gdyby to była jednorazowa sytuacja. Ale fakt, że próby "wciśnięcia" tego konkretnego lokalu klientom są tak częste (jeśli wierzyć autorce, a nie mam powodów, by nie wierzyć :)) wskazuje jednak, moim zdaniem, na to, że agencji jednak bardzo mocno zależy na tym, żeby tę nieruchomość w końcu oddać w czyjeś ręce.
Odpowiedz@mitzeh: A napisał czy ktoś ich informował o powodzie odrzucenia oferty? Nie. I pewnie dostają informacje że nie bo nie. A jak mają zapytania to wysyłają ofertę.
Odpowiedz@Sharp_one: Aaa tego to już nie wiemy - możemy się tylko domyślać, czy wiedzą o powodach i z premedytacją je ignorują, czy też nie wiedzą i za każdym razem się dziwią, że znowu ktoś odrzucił tę nieruchomość. Niemniej jednak uważam, że jeżeli ktoś z tego biura nie pomyślał w pewnym momencie "kurczę, od x miesięcy wisi nam ta nieruchomość, może tak zapytam następnego klienta, co jest z nią nie tak", to... no, nie jest to oznaka najwyższego profesjonalizmu ;)
Odpowiedz@mitzeh: No właśnie nie wiemy, ale wieszać psy to jesteście pierwsi. Oni takich nieruchomości mogą mieć w systemie od kilku do kilkudziesięciu a nawet kilkuset w zależności jaki obszar ogarniają. Jak znajdują dla klienta odpowiednią nieruchomość to po co mają dociekać czemu ta a nie kilka innych które zaproponowali wcześniej.
OdpowiedzPrzy cateringu spokojnie wystarczy 15m powierzchni przedzielone szafką przelotową na część typu wydawalnia posiłków plus część przeznaczona na zmywalnię. Koszt trzech posiłków to maksymalnie 10 zł dziennie na jedno dziecko. Tyle że nawet wtedy pozostałe 65 metrów na dwie grupy to za mało. Może ktoś przemówi kobicie do rozsądku i zmieni plany na np. budynek biurowy. Bo stłoczenie koło 20-30 dzieciaków na takiej powierzchni to zbrodnia :/
OdpowiedzWiem, ze w czasach kiedy moja siostra byla w wieku przedszkolnym, czyli przelom lat 60 i 70, funkcjonowalo w moim miescie przedszkole, ktore miescilo sie na parterze w bloku, w zwyklej kawalerce z aneksem kuchennym. Trudno mi to sobie w ogole wyobrazic.
Odpowiedz@zielonylis: Moja mama w takiej kawalerce plaracowala jako nauczycielka wieku przedszkolnego :D
Odpowiedz@zielonylis: Chodziłam do takiego przedszkola pod koniec lat '90, ale potem z nieznanych mi powodów zamknęli. Może właśnie dlatego, że było za małe, chociaż chodziły plotki, że pani je prowadząca nigdzie tego nie zgłosiła i ktoś ją podkablował. Ale nie wnikałam.
Odpowiedz@zielonylis: ja chodzilam do 'zerowki', ktora byla po prostu duzym pokojem w mieszkaniu
OdpowiedzHm, jakiś czas temu w domu obok mojego (niby jednorodzinny, ale dość mały - 82m2 w kształcie litery L + kawałek ogródka) jakaś baba* prowadziła prywatne przedszkole. Dom wynajmowała, więc nie było szans na jakieś poważniejsze remonty i przystosowanie powierzchni pod taką działalność. I jakoś tak działała przez prawie pół roku. To znaczy, że to przedszkole było na dziko? xD Bo w takim domu bez większej ingerencji nie ma szans przystosować się do tych wytycznych. W sumie to nie wiem czy i generalny remont by pomógł xD. *Baba a nie kobieta, bo była tak antypatyczna i wredna (a głos taki, jakby ktoś pazurami szurał po tablicy), że chomika bym jej nawet nie dała pod opiekę.
OdpowiedzCoś mi się zdaje że powinieneś mieć tak z pięć kopii tych ustaw i wytycznych bo to chyba nie był ostatni telefon związany z tym budynkiem.
OdpowiedzZamiast się wymądrzać wystarczyło doradzić kobiecie, aby zamiast "przedszkola" otworzyła "punkt przedszkolny" i zrezygnowała z przyrządzania posiłków na rzecz kateringu, a i kobieta miałaby swój biznes, a rodzice mieliby gdzie posłać dzieci. Skoro lokalizacja była tak korzystna a lokal tak malowniczy, byłoby to na pewno z korzyścią dla wszystkich stron.
Odpowiedz@gorzkimem: Zanim zaczniesz się wymądrzać powinieneś się spytać, czy oby się nie spytałam. Panią nie interesuje punkt przedszkolny, bo ma dofinasowanie na przedszkole. Pani będzie miała catering, ale i tak potrzebuje kuchni, żeby podgrzewać i porcjować posiłki, oraz zmywalni, jak również osobnego stanowiska do przyjmowania cateringu i zmywania opakowań (nie można zmywać ich w zmywalni). Nie napadaj ludzi słownie dopóki nie poznasz realiów.
Odpowiedz@takatamtala: Dziwna sytuacja, przepisów dokładnie nie znam, ale chyba nie do końca któraś ze stron jest zorientowana w wymaganiach. Moje dziecię jest w prywatnym przedszkolu (z dofinansowaniami itp, na pewno nie w punkcie, ) i tam wystarcza aneks kuchenny który jest częścią sali zabaw. Katering przywozi jedzenie w termosach, babeczki porcjują do naczyń jednorazowych (z otrębów nie PE) które po zjedzeniu są wyrzucane. Termosów myć nikt nie musi, bo catering odbiera brudne. Całość z przedsionkami i toaletami ma ok 70mkw i wszyscy żyją.
OdpowiedzZ jakiego miasta jestes ?
Odpowiedz