Jakiś czas temu zmarł mój ojciec. Jako że nie przepadam za operatorem komórkowym z plusikiem i uśmiechem, postanowiłem rozwiązać podpisaną przez ojca umowę. Zabrałem ze sobą wszystkie papierki i biegiem do salonu...
Akt zgonu zeskanowany, wysłany do centrali, zgłoszenie przyjęte do realizacji. Było piątkowe popołudnie, dla pełnej jasności...
W sobotę rano dzwoni telefon stacjonarny. Przedstawiciel operatora pyta o mojego ojca. W jakiej sprawie, zapytacie?
Ano żeby nie wypowiadał umowy, to mają dla niego super ofertę. Kiedy zapytałem, czy wiedzą, że abonent zmarł, usłyszałem że tak, ale takie mają procedury.
Szlag mało mnie nie trafił tydzień po pogrzebie...
Też nie przepadam za polityką tej sieci... Ich bezczelność przekracza wszelkie granice. Może nie spotkała mnie tak piekielna sytuacja z nimi związana, ale skladałam trzy miesiące z rzędu reklamację na jedną usterkę, nic nie pomogli. Konsultant, który do mnie dzwonił z powiadomieniem o rozpatrzeniu reklamacji, na moje słowa, że jeśli ta sytuacja się nie wyjaśni to odchodzę z ich sieci, zaczął mi proponować mega super hiper umowę pod moje potrzeby. Śmiech na sali. I współczuję takiego potraktowania, musiał to być kompletny idiota, któremu zależy tylko na prowizji...
Odpowiedz@ichiban: trwala dopoki nie poinformowano operatora. Gdyby @SpeedyGonzales tego nie zrobil mialby abonament na zmarlego ojca.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2014 o 13:58
Bezczelność ludzka jednak nie ma granic... Ja bym go opierdzielił od góry do dołu a Ciebie podziwiam za cierpliwość.
OdpowiedzA może to nie procedury tylko zwykła głupota konsultanta. Gdy zgłoszenie przyjęte umowa rozwiązała się sama. Bałwan pewnie liczył na to że ktoś z rodziny będzie chciał przejąć ten numer telefonu.
OdpowiedzTo żadna głupota konsultanta. Po prostu call center - dział utrzymania klienta. Tam nikt nie patrzy, czy abonent żyje, czy nie żyje. W bazie danych widnieje, że taki i taki chce rozwiązać umowę, a potem telemarketerzy wydzwaniają.
Odpowiedz