Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali historii drogowych dodam i swoją. Z wczoraj. Nie cierpię jeździć…

Na fali historii drogowych dodam i swoją. Z wczoraj. Nie cierpię jeździć w sobotę i niedzielę bo coraz częściej zauważam, że część kierowców wtedy ma wolne nie tylko w pracy ale też i od myślenia i przewidywania. Tudzież od zdrowego rozsądku. Amoże własnie w te dni na drogi wylegają tzw. niedzielni kierowcy? Kto wie.... Sama nie pretenduję do miana mistrza kierownicy, ale staram się przestrzegać nie tylko zasad ruchu drogowego, ale też i zachować trzeźwość oceny sytuacji.

Sytuacja z wczoraj, z godzin przedpołudniowych. Z udziałem dwóch aut, pieszej i pedalarza (rowerzystą tego osobnika nie nazwę):

Jednia dwupasmowa. Prawym pasem jadę ja, lewym BMW prowadzone przez typowego dla wielbicieli tych aut osobnika. Ale tu stereotyp się kończy. Dostrzegamy starszą panią z torbą z zakupami na kółkach stojącą przy przejściu dla pieszych (bez sygnalizacji świetlnej). I ja, i pan z BMW grzecznie zatrzymujemy się, by babinę przepuścić. Pani kiwnęła nam głową, weszła na pasy (widać, że poruszała się z trudem-upał, wiek i zakupy swoje robią). Gdy była mniej więcej w połowie między naszymi stojącymi i grzecznie czekającymi autami śmignął pedalarz i ziuuu! przejechał tuż przed nosem przechodzącej kobiety. Babina się wystraszyła, odsunęła odruchowo, straciła równowagę i rymnęła jak długa.A pedalarz pomknął- albo nie zauważył, co się stało, albo wystraszył. Pan z BMW pomógł się kobiecie pozbierać, przeprowadził na drugą stronę jezdni. Upewnił się, że nie potrzebuje pomocy lekarskiej ( podążałam za nimi z wózkiem zakupowym). W międzyczasie za nami utworzył się niewielki korek trąbiących aut, nikt nie wie co się dzieje. Upewniliśmy się, ze z panią wszystko ok, powróciliśmy do aut a pan z BMW zapowiedział, że rozpoczyna pościg za pedalarzem (ujął to bardziej dosadnie, ale ze względu na cenzurę nie przytoczę jego wypowiedzi). Mam nadzieję, że go dognał i spuścił mu należny łomot.

Teraz tak się zastanawiam: jeśli kierowca tak by postąpił, zawsze można spisać jego numery rejestracyjne a policja go zidentyfikuje szybciutko. Ale jak opisać policji pedalarza? Chyba tylko po kolorze roweru i kasku. A takich rowerów i kasków są setki. Co za kretyn wpuścił rowery na jezdnię?

by mijanou
Dodaj nowy komentarz
avatar piekielniacha
-3 27

Historia zasługiwałaby na plusa, gdyby nie ostatni akapit.

Odpowiedz
avatar matiaso99
5 19

A jakby rowery nie mogły jeździć po ulicy, to byś narzekała, że na chodniku jeżdżą jak wariaci i nie zwracają uwagi na pieszych. Z takim stylem jazdy w końcu właduję się pod rozpędzony samochód i może wtedy coś do czuba dotrze, o ile przeżyje, szkoda tylko kierowcy samochodu.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 17

@matiaso99: akurat tak się sklada, że w moim mieście są dłuuugie kilometry scieżek rowerowych. Trzeba tylko korzystać:)

Odpowiedz
avatar blaszka
9 31

@mijanou: No pewnie, wszyscy mieszkamy w Twoim mieście! Co za błyskotliwa odpowiedź. Jazda na rowerze w Polsce po ścieżkach rowerowych to jakiś tor przeszkód. Albo się nagle kończy, albo krawężniki od posesji, przejścia dla pieszych. Nie można gdzieś wsiąść i jechać długo i długo. No ale w mieście mijanou są. To załatwia WSZYSTKO.

Odpowiedz
avatar mijanou
7 13

@blaszka: niepotrzebna ironia. Opisywałam zdarzenie, które miało miejsce w moim mieście, w którym akurat ścieżki rowerowe są i to zadbane. Ironia zdarzenia polega właśnie na tym, że obok jezdni (przelotówka) biegnie ścieżka rowerowa- szeroka i przestronna i bynajmniej nie do nikąd. Rowerzystę w ruchu drogowym obowiązują takie same zasady, jak inne pojazdy. W tym zwiększona uwaga przed przejściem dla pieszych i ustępowanie pieszym pierwszeństwa w tych miejscach. Brak ścieżek rowerowych nie jest wytłumaczeniem nieodpowiedzialności niektórych pseudo rowerzystów.

Odpowiedz
avatar fiuubzdziuu
5 5

@ichiban: Zgadzam się, ale w moim mieście praktycznie nie ma ścieżek. Są trzy kawałki tym mianem określane, z jednego korzystam na co dzień, bo akurat mi pasuje kierunek. Ale to tylko 300m. Resztę trasy jadę ulicą. Poza tym, po ścieżkach chodzą święte krowy, znaczy piesi. Nie ważne, że obok jest (nawet szerszy od ścieżki) chodnik.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
15 41

Atak minusujących pedalarzy za ...5 ...4 ...3 ...2 ...1 !!!!!!!!!!!!------------------------!!!!!!!!!!!!!! Ty wstrętna puszkaro! Argumentów o uprawnieniach do kierowania czymkolwiek po drogach publicznych nie zrozumieją, nie wysilaj się. A w takich przypadkach warto zerkać w lusterko i w odpowiednim momencie otworzyć drzwi...

Odpowiedz
avatar mijanou
9 15

@ichiban: ale Tata ma słuszność. Kiedyś, podobno, żeby poruszać się rowerem po jezdni trzeba było zdać na tzw. kartę rowerową. Egzamin obejmował znajomość znakow i podstawowych przepisów ruchu drogowego. I to był dobry pomysł. Każdy egzamin pomaga, choć w niewielkim stopniu, przesiać inteligentnych inaczej. NIKOGO- ani kierowcy, ani motocyklisty ani rowerzysty nie powinno się dopuszczać do ruchu drogowego bez potwierdzonej znajomości przepisów. Tato, jestem nie tylko puszkarą, ale też rowerzystą. Tylko, że...dla mnie jazda rowerem po jezdni, w huku i smrodzie spalin to raczej średnia przyjemność jest, więc tego nie robię. No, ale co kto lubi...

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
7 11

@mijanou: Przecież wiem. A kiedyś to nie podobno tylko tak było. Egzamin na Kartę Rowerową zdawałem w komisariacie na Grenadierów u pana milicjanta od ruchu drogowego. I nie był łatwy. I przepisy i znaki drogowe... I tę kartę kilka razy musiałem pokazywać innym panom milicjantom. Bo to był wymóg. I był konsekwentnie egzekwowany. A teraz jak sama piszesz: każdy matołek... @ichiban: Przecież nie ja atakować będę...

Odpowiedz
avatar fiuubzdziuu
0 4

@tatapsychopata: Masz plusa:) Nie jestem pedalarzem, jestem rowerzystą. ufff

Odpowiedz
avatar inga
-1 3

@mijanou: Nie chodzi o przyjemność. Dla wielu ludzi rower to po prostu środek transportu jak każdy inny. Dla mnie stanie w korku w zamkniętej puszce, która bez przerwy spala moje ciężko zarobione pieniądze to też średnia przyjemność. Pracuję w ścisłym centrum, do najbliższego bezpłatnego miejsca parkingowego mam 1,5 km, a w strefie ceny są takie, że w miesiąc wydałabym więcej niż kosztuje używany miejski rower. Dojazd na rowerze zajmuje min. 20% krócej (zakładając, że tramwaj nie stoi w korku). Naprawdę mijanou, nie wiem, dlaczego miałabym rezygnować z najszybszego i najwygodniejszego środka transportu. Patrzysz na na koniec własnego nosa i nie dopuszczasz do siebie myśli, że Twoja wersja może nie być jedyną słuszną. "Co kto lubi", ale "wyrzućmy rowerzystów z ulic". Zdecyduj się. Uprzedzając atak psychopaty: prawo jazdy od 12 lat, 0 pkt karnych, jeżdżę przepisowo, wybierając trasy, na których można mnie łatwo i przepisowo wyprzedzić.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 2

@inga: Wyjaśniłam Ci Twoje wątpliwości niżej. Ingo, dalej czegoś nie rozumiem. Po co ktośkupuje auto, skoro nie stać go na jego eksploatację i koszty z tym związane? Uprzedzam wątpliwości- prawko mam od 18 rż i też ani jednego punktu karnego, choć jeżdżę codziennie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2014 o 17:14

avatar tatapsychopata
6 6

@inga: Czując się uprzedzony atakować nie mam zamiaru. Nie jestem przeciwnikiem rowerów. Sam czasem (bo czasu brak) jeżdżę rekreacyjnie. I rozumiem że jest wiele okoliczności uzasadniających dojazd do pracy rowerem. Sam dojeżdżałem z Gocławia do PCO (kto z Pragi ten wie). Rower po mieście jest OK. Po wsi też. Ale jak to pierdylion razy pisałem są rowerzyści i pedalarze. Ja NIE walczę z rowerzystami! Tylko z pedalarzami! Rowerzysta jest uczestnikiem ruchu drogowego. Wie że jest on, samochód, motor, autobus. Wie że są przepisy, nie dlatego żeby było trudniej, tylko dlatego że anarchia na drodze jest mordercza. Pedalarz tego wszystkiego nie wie. On jedzie. I nie myśli. On jest sam. Ma prawa. Durne i szkodliwe niektóre, ale co tam. Ma. I je egzekwuje. Na swoją szkodę i nerwy innych. A prawa należy stosować rozsądnie. Bo mam prawo przejść na zielonym, ale jeśli jedzie karetka i świeci i wyje to mam zasrany obowiązek stać aż przejedzie. A pedalarz nie stosuje wyższego prawa. Bo on może jechać obok drugiego. A dalej nie doczyta że jednak po drodze powiatowej nie może. Generalni żyj, jeździj i daj żyć i jeździć innym. I skoro się chwalimy: prawko mam od stycznia 1983 roku, miałem kilka przygód typu stłuczka, nigdy z mojej winy, punktów nie mam i nigdy nie miałem.

Odpowiedz
avatar pawel78
-5 7

@ichiban: tylko czemu najwiecej takich debili jest w tym kraju?

Odpowiedz
avatar chiacchierona
3 7

@pawel78: W jakim? Że niby w Polsce? Nie rozśmieszaj mnie... Ja we Włoszech tak co któryś dzień dostaję szału bo tak jak ten pedalarz zachowują się tutaj często ludzie na skuterach i motorach. Co z tego, że auta Cie przepuszczają jak i tak nie wiesz czy zza nich nie wyskoczy zaraz taki co "Nie po to ma skuterek/motocykl żeby stać i czekać.".

Odpowiedz
avatar zyxxx
0 6

rowery na tory!

Odpowiedz
avatar mijanou
7 9

@ichiban: Księża na księżyc!

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
5 11

@mijanou: Asfalty do asfaltowni... E nie, to głupie.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
6 6

@ichiban: A Ziemia dla ziemniaków!

Odpowiedz
avatar Wredzma
3 3

Piekielni do piekarni!

Odpowiedz
avatar pawel78
-2 4

@chiacchierona: Tylko, ze w PL to nie mysla: kierowcy, rowerzysci, piesi. a gliny lapia tylko za predkosc i alkohol.

Odpowiedz
avatar Armagedon
12 12

A i tak zawsze najbardziej po dupie dostaje pieszy! Na ulicy musi być czujny, na chodniku musi być czujny, nawet w strefie zamieszkania, gdzie ma bezwzględne pierwszeństwo - też musi być czujny. Jeszcze trochę, a w parkach, na skwerach i placach zabaw też będzie musiał pilnować, żeby mu ktoś w zadzie nie zagarażował. Wiem, co mówię! Mam to na co dzień, na chodnikach, w centrum mojego osiedla.

Odpowiedz
avatar mijanou
4 4

@Armagedon: a tu masz absolutną słuszność. Tobie zagraża i kierowca-idiota i pedalarz i motocyklista. Pieszy może najwyzej odskoczyć. Jak zdąży. Jako kierowca doskonale wiem, co potrafią wyprawiać niektórzy kierowcy w okolicach przejścia dla pieszych (pedał gazu wbity w podłogę) i na drogach osiedlowych w strefie zamieszkania. Nawet progi spowalniające niektórych nie powstrzymają.

Odpowiedz
avatar Izura
2 2

@Armagedon: A nie musi w parkach? Mi raz mało w tyłek debil nie wjechał- krul rofera je... . Za to jak jadę na roleczkach to jestem już ostatnią klasą na alejce- zaraz za rozjechanym ślimakiem. Wiadomo, że orła wywinę ładnego więc można i na czołowe jechać pod prąd.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 5

@Fahren: Nie wykłócaj się, bo pomyślę, że jesteś typem kierowcy jeżdżącego po chodnikach, jak po ulicy i oczekującego, że mu pieszy zawsze z drogi zejdzie. W strefie zamieszkania masz jechać z taką prędkością, żebyś mógł, w razie czego, zahamować niemal w miejscu!!!

Odpowiedz
avatar Habiel
2 2

@Fahren: Według przepisów w "strefie zamieszkania" możesz jechać 20 km/h, więc twój argument o wyhamowaniu jest błędny (przy tej prędkości droga hamowania jest bardzo krótka). Poza tym pieszy zawsze ma tam pierwszeństwo nad pojazdami-to kierowca ma zachować czujność, a nie on-w końcu mogą tam chodzić dzieci, które nie mają świadomości zagrożeń.

Odpowiedz
avatar fiuubzdziuu
0 8

Minus za ostatnie zdanie. Twoja opowieść jest faktycznie piekielna, ale nie generalizuj. To tylko jeden "pedalarz", jak go określasz. Ja jeżdżę rowerem codziennie, nawet po ulicy, ale nigdy nie postąpiłabym tak lekkomyślnie, jak typ w Twojej opowieści.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
2 8

@fiuubzdziuu: Bo ty może jesteś rowerzystką. Ten z historii to był pedalarz. I taka jest między wami różnica.

Odpowiedz
avatar inga
3 5

@tatapsychopata: A kogo autorka chce wywalać z ulic? Rowerzystów czy tylko pedalarzy? Dla przypomnienia: "Co za kretyn wpuścił rowery na jezdnię?"

Odpowiedz
avatar mijanou
5 5

@inga: Ingo- pedalarzy. Tyle tylko, że skoro rowerem po jezdni może jechać każdy to jak odsiejesz rowerzystę od pedalarza? Odpowiedź: przywróceniem obowiązkowej karty rowerowej. I naprawdę trzeba być kretynem i to krótkowzrocznym, by pozwalać komukolwiek bez uprawnień poruszać się w ruchu drogowym. To jest niebezpieczne, przede wszystkim dla samych pedalarzy. I mówię to jako rowerzysta, którym także jestem.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
2 6

@inga: Zgadzam się z mijanou. Idiotyzmem wysokiego lotu jest wpuszczanie ludzi bez znajomości podstawowych prawideł na drogę. Idąc dalej tym tokiem myślenia znieśmy prawo jazdy na samochody. Tak? No nie bardzo... Więc dlaczego na rower nie obowiązują choćby minimalne wymagania? Jeśli rower ma coraz większe uprawnienia to niech ma i obowiązki. 1. Uprawnienia 2. Kask 3. Kamizelka 4. Oświetlenie 5. OC 6. Przeglądy coroczne Skutery też.

Odpowiedz
avatar zyxxx
4 4

@tatapsychopata: i ponownie: zgadzam się z wszystkim oprócz kasku. Rowerzyści w kasku podświadomie jeżdżą bardziej ryzykownie, a że brakiem kasku zaszkodzą tylko sobie, nie widzę potrzeby zmuszać ich do jego noszenia.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
4 4

@zyxxx: No niby tak, ale skoro na motor, skuter trzeba mieć to i tu też. Bo jeśli tu nie to i na motor nie. Jedność przepisów i ich klarowność jest najlepszą przesłanką do ich przestrzegania.

Odpowiedz
avatar zyxxx
0 0

@tatapsychopata: Niby tak, chociaż ja bym raczej zlikwidował obowiązek noszenia kasku na skuterze. Motocyklowy ma więcej sensu, bo i prędkości większe i kask lepiej chroni - rowerowy odsłania całą twarz więc przy wielu wypadkach jest bardziej do ozdoby niż ochrony.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@tatapsychopata: na skuter trzeba mieć odpowiednie uprawnienia (kartę motorowerową lub 18 lat, jeśli dobrze pamiętam), sprawne oświetlenie, OC, przeglądy coroczne. Nawet takie "kosiarki" co mają blokady do 45km/h. Jeśli skuter ma ściągnięte blokady, a prowadzący nie ma prawa jazdy odpowiednich do prowadzenia takiego pojazdu - mandacik i to srogi

Odpowiedz
avatar Shi
2 2

w sumie... a może by tak na rowery dać jakieś tablice rejestracyjne? W tedy takiego pedalarza by łatwiej można zlokalizować i nie trzeba by było gonić.

Odpowiedz
avatar inga
1 3

@Fahren: Tak, nie ma to jak radykalne rozwiązania. Jeżdżę na rowerze także w zimie. Ścieżki nigdy nie są odśnieżane, ta koło mojego domu służy nawet do składowania śniegu zgarniętego z ulicy. Mam wtedy święte prawo jechać odśnieżoną ulicą, zamiast narażać życie na niebezpieczeństwo. I co, mam za to zostać ukarana rozjechaniem? Zastanów się, zanim coś napiszesz.

Odpowiedz
avatar Sine
0 0

@inga: nie. W takim wypadku należałoby zmotywować władze miasta do podniesienia priorytetu odśnieżania ścieżek. W Finlandii takie coś zdało egzamin, to i u nas by się dało. Swoją drogą jako zimowej rowerzystce spodobałoby Ci się w Oulu :)

Odpowiedz
avatar mijanou
4 6

@Fahren: jasne- rozjadę pedalarza a potem będę żyć z wyrzutami sumienia do śmierci?

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 6

@Fahren: Uuuu, widzę, że jest gorzej niż myślałam. Pieszego rozjechać w strefie zamieszkania, rowerzystę w asfalt wprasować... Jedyna nadzieja, że będzie ci czasami żal... uszkodzić swoją furkę...

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 5

@Shi: To już kiedyś było. W sensie tablice na rower.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@Fahren: mimo wszystko większe prawdopodobieństwo jest dogonienia pieszego niż rowerzysty na rowerze. Załóżmy, że potrąci cię niefortunnie rower i złamiesz nogę (albo przygrzejesz głową w krawężnik) i co? Jeśli się znajdzie ktoś chętny do pomocy to dogoni rower? Wątpię. A tak - albo Ty albo jakiś świadek zapamiętacie/spiszecie numery i wiesz już od kogo o odszkodowanie się ubiegać a i taki "pedalarz", jak się go po kieszeni klepnie, to może się czegoś nauczy.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@ichiban: zależy kto ma ile szczęścia i lat

Odpowiedz
avatar Wredzma
1 1

Na co dzień jeżdżę z konieczności samochodem, ale w weekendy przeważnie zamieniam się w rowerzystkę. Zawsze staram się bronić racji rowerzystów w starciu z agresywnymi i często niedouczonymi (tak tak!) kierowcami, ale podobne sytuacje wytrącają mi z ręki wszelkie argumenty. Tacy kretyni przynoszą złą sławę i zagrażają innym rowerzystom, co dodatkowo wkurza. Nie wiem z jakiego powodu karta rowerowa przestała być wymagana. Kodeks drogowy powinni znać wszyscy, nawet piesi, dlatego dobrym pomysłem byłoby obowiązkowe omawianie go już w szkołach.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 2

@Wredzma: I słusznie mówisz! Przecież i ja korzystam z roweru, nie siedzę cały czas w "puszce". Z tym, że egzamin na prawo jazdy do pewnego stopnoa (nie w 100%) eliminuje tych, którzy kierowcami być nie powinni. A co weryfikuje rowerzystę poza jakością roweru i kolorem kasku?

Odpowiedz
avatar Farmer
0 0

Jak to dobrze, że zawsze znajdzie się jakiś bohaterski dres, obrońca pokrzywdzonych, zawsze gotowy do spuszczenia wpi*rdolu bandytom!

Odpowiedz
avatar chozjor
3 3

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie przepadam za rowerzystami. Wielu z nich, skądinąd porządnych przecież ludzi, na jednośladzie wyłącza myślenie i kulturę jazdy. Na porządku dziennym jest wymuszanie pierwszeństwa na chodniku, na przejściach dla pieszych, lawirowanie na skrzyżowaniach, jazda po chodniku pomimo nakazu poruszania się po jezdni, mijanie pieszych na milimetr, jazda pod prąd, itd. Generalnie - święte krowy w ruchu drogowym, nie tylko na jezdni. Jednakże pomimo wad rowerzystów, nie uważam ich za gorszych niż kierowców. Te same wady, które wymienia się wobec rowerzystów, można śmiało przenieść właśnie na kierowców. Może poza jazdą chodnikiem, bo ta nie jest tak powszechna w wykonaniu samochodziarz, ale też się zdarza. Pierwszeństwo pieszych, przejazd na "późnym żółtym" (z obowiązkowym przyspieszeniem), rajdy w strefie, ignorowanie ograniczeń prędkości, wyprzedzanie na ciągłej, jazda pod prąd, parkowanie gdzie bądź, itd. W czym niby są lepsi niż rowerzyści?! Posiadanie prawa jazdy niczego nie zmienia - nie tylko wielu rowerzystów posiada ten dokument(tym gorzej dla nich samych, nie zasłonią się niewiedzą), ale wielu kierowców po prostu nie zna lub nie pamięta przepisów. Mam wrażenie, że jazda po rowerzystach ma źródło w tym, że są mniejszością w ruchu drogowym. Z jednej strony popełniane przez nich wykroczenia są bardziej zauważalne, trudniej im zniknąć w tłumie innych rowerzystów. Z drugiej zaś spotykają się z mniejszym zrozumieniem, bo głównie ze strony innych rowerzystów. Kierowcy sobie grzechy wybaczają, często dlatego, że sami je popełniają. Opisana tutaj sytuacja nie jest rzadka z udziałem wyłącznie samych kierowców. Prawdę mówiąc podobne zachowania są na tyle częste, że już nie robią na ludziach wrażenia. A jednak nikt nie mówi "kto kierowcom kretynom dał prawo jazdy?" choć od tego powinno się zacząć. Na koniec zaś napiszę, że mam świadomość generalizowania. Są porządni rowerzyści, są porządni kierowcy, są porządni piesi. Moja wypowiedź dotyczy tych nieporządnych.

Odpowiedz
avatar micbea
0 0

Egzaminy egzaminami, ale mysle, ze mozliwosc identyfikacji rowerzystów (jakies tablice rejestracyjne)zdecydowanie wplynelyby na "jakosc" poruszania sie rowerów po drogach. Bo pedalarze nie byliby tak pewni bezkarnosci za lamanie przepisów.

Odpowiedz
Udostępnij