Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie długo, bo i historia jest złożona. Prawie dwa lata temu ukradziono…

Będzie długo, bo i historia jest złożona.

Prawie dwa lata temu ukradziono mi dość dobry telefon - no cóż, zdarza się, dałam się obrobić, zastrzegłam kartę u operatora, zgłosiłam kradzież na policję i wyciągnęłam z szafy awaryjnego rupiecia, coby korzystać z niego do zakończenia umowy i wzięcia nowej oferty z telefonem.

Około trzech miesięcy przed rozwiązaniem umowy wraz z mamą zaczęłyśmy się rozglądać za ofertą jej przedłużenia, jednak ówczesny operator nie miał korzystnych propozycji - w związku z tym postanowiłyśmy przenieść swój numer do innej sieci - wybór padł na Pomarańczową Sieć.

Mama zalogowała się na czat konsultantów Pomarańczki, na której została jej przedstawiona następująca oferta:
- w miarę dobry smartfon za złotówkę
- zero kosztów "przedterminowego zerwania umowy" z poprzednim operatorem - jeszcze do końca trwania umowy będę abonentką poprzedniej sieci a dodatkowo będę posiadać drugą kartę SIM z Pomarańczki
- 6 miesięcy abonamentu za darmo (WAŻNE)
- abonament 59 złotych na 24 miesiące
Ogólnie cuda na kiju - nic, tylko brać i się cieszyć, że taka wspaniała oferta się znalazła. Po przeanalizowaniu oferty i mimo negatywnych opinii o sieci (no bo telefon...) postanowiłyśmy poprosić o wysłanie kuriera i zrobiłyśmy screenshota, żeby dobrze zapamiętać szczegóły.

Pan z przesyłką pojawił się u nas już dwa dni później - przywiózł telefon i umowę do podpisania, w której... No właśnie. Okazało się, że "darmowy okres" wynosi 3 miesiące (w tamtym czasie Pomarańczka nie miała nawet ofert z 6 miesiącami), a sama umowa jest na 36 miesięcy. Odesłałyśmy kuriera i zadzwoniłyśmy do BOK-u - pani obiecała wysłać przesyłkę z poprawioną umową, bo "nastąpiła jakaś pomyłka". Łącznie kurier był u nas ponad 5(!) razy.
Jak to się stało? Został wysłany ponownie następnego dnia - byłam w domu sama, więc wczytuję się w umowę, a tam... To samo co w poprzedniej. Podpisałam odmowę odbioru w związku z niezgodnością z umową i ponownie zadzwoniłam do Pomarańczki - poinformowano mnie, że "dobra" umowa już jedzie, a ta została do mnie wysłana przez przypadek.
Kolejny dzień: przyjeżdża umowa. Po wczytaniu się... Umowa na 24 miesiące, ale nieszczęsny darmowy okres dalej wynosił 3 miesiące. Kolejne odesłanie umowy i kolejny telefon, po którym okazało się, że konsultant NIE MÓGŁ zaproponować 6 darmowych miesięcy, bo nie ma takiej oferty i z pewnością to my się pomyliłyśmy. Na nasze sugestie, żeby sprawdzić rozmowę czatową (która powinna być w jakiś sposób zapisana) usłyszałyśmy, że była jakaś awaria cośtamcośtam i akurat nasza rozmowa się nie zapisała. Gdy zaproponowałyśmy podesłanie zrobionego screena, zaczęto nas przełączać - do innego konsultanta, do jakiegoś kierownika, po chyba godzinie wisienia na telefonie okazało się, że konsultant na czacie był nowy, nie znał ofert, ale w ramach rekompensaty dostaniemy tę ofertę i mamy czekać na kuriera - magia.
Poniedziałek - przyjeżdża kurier. Pełna nadziei otwieram drzwi, witam się, czytam umowę... CHOLERA. Trzeci raz przyjechała do nas ta sama umowa. Odmowa, telefon do BOK-u - była jakaś pomyłka, proszę czekać na przesyłkę.
Wtorek - otwieram drzwi, kurier. Tym razem przyjechały dwie umowy, obie złe. Odmowa, nie dzwonimy i czekamy na rozwój akcji.
Środa - EUREKA! Przyjechała dobra umowa! 24 miesiące, kwota się zgadza, 6 miesięcy za darmo, ale... W międzyczasie oferta promocyjna się skończyła i cena telefonu wynosiła już 59 złotych. Machnęłyśmy ręką i podpisałyśmy umowę.

Piekielnie? To jeszcze nie koniec.
Cieszyłam się nowym telefonem dwa dni. Po tym czasie Poprzedni Operator wyłączył mi możliwość dzwonienia, bo... Do bazy wpłynęło rozwiązanie umowy. Telefon na infolinię, wyjaśnienia, po kilku godzinach numer działa.
Koniec? Nie.
Na następnej fakturze pojawiła się trzycyfrowa kwota za zerwanie umowy przed terminem. Telefon na infolinię - nie płacić, dzwonić do Pomarańczki, żeby to załatwiła. Jakoś się udało, ale godzina wiszenia na telefonie...


Ta historia, połączona z wiecznie powtarzającymi się problemami w czasach "już abonenckich", bardzo zniechęciła mnie do podpisywania jakichkolwiek umów z Pomarańczowym Operatorem i po zakończeniu okresu oferty z dziką radością przeniosę numer gdziekolwiek indziej.

pomarańczowa sieć

by Hancia
Dodaj nowy komentarz
avatar korinogaro
1 1

Cóż, tak to się dzieje, jak przy rozwoju systemów obsługujących zlecenia i reklamacje dokłada się elementy nie rewidując tego jak współdziałają z tym co już istnieje. Bardzo łatwo drobnym błędem wprowadzic sprawę w niekończące się limbo którego praktycznie nikt nie jest w stanie przerwac. Bo oczywiście nikt nie przewidział możliwości by szeregowy pracownik czy nawet kierownik przerwał dany proces w locie.

Odpowiedz
avatar Hancia
0 0

@korinogaro: Nikt nie jest w stanie przerwać i dzięki temu powstają absurdy w stylu: w tym samym czasie jadą do mnie trzy umowy z trzema telefonami, z czego dwie na pewno są "do kosza", bo nie mam zamiaru ich podpisać.

Odpowiedz
avatar voytek
-2 8

trzeba bylo wybrac konkurencje np taka na P o koniec na Y a nalepiej cokolwiek ale na karte czyli bez zobowiazan ;) ale jak sie komus marza teleony po 1 zl to tak sie konczy.. ;)))

Odpowiedz
avatar Marteczka
-2 2

@voytek: No właśnie ja już od wielu lat ma telefon właśnie w Orange ale na kartę. Od kilku lat korzystam z oferty zetafon: podpisuję zobowiązanie ale pozostaję przy karcie i dostaję za złotówkę aparat. Fakt - nie są to super wypasione modele, ale mi wystarcza. Nigdy nikt mnie nie przekona do abonamentu. W żadnej sieci.

Odpowiedz
avatar korinogaro
2 2

@Marteczka: zetafon to o ile mnie pamięc nie myli taki quasi abonament.

Odpowiedz
avatar Marteczka
0 4

@korinogaro: Tak, ale nie mogą mnie w nic wrobić, bo jedyna opłata to doładowanie, które sama wykonuję na określoną kwotę - więc nie mogą mi doliczyć żadnej opłaty. Umowa nie przedłuża się samoistnie, tylko po upływie okresu zobowiązania przestaje obowiązywać, a ja zostaję z numerem i telefonem tylko że bez zobowiązania. A normalne umowy abonenckie z tego co wiem automatycznie się przedłużają.

Odpowiedz
avatar Hancia
0 0

@voytek: Trochę już tych abonamentów było i w różnych sieciach, a do tej pory AŻ TAKIEGO problemu nie napotkałam. Jasne, zdarzały się zawyżone rachunki (po przedzwonieniu były korygowane), wydzwanianie z magicznymi ofertami czy błędne informacje udzielone przez konsultanta, ale nawet przejście z T-Telefonu do "takiego na P i końca na Y" przebiegło w miarę bezboleśnie. Mam teraz abonamenty w trzech sieciach, więc naprawdę mogę porównać rzetelność poszczególnych operatorów i osób, które wiszą na słuchawce.

Odpowiedz
avatar Nihil
1 1

Ja bym jeszcze wysłał Pomarańczowym rachunek za telefon, bo przecież całe te długie dni rozmów swoje koszta wygenerowały, prawda? A billingi są.

Odpowiedz
avatar Hancia
0 0

@Nihil: Przy dzwonieniu na infolinię nie ma naliczania minutowego tylko "za impuls". Więc nie kasuje mi kokosów za wiszenie 15 minut w "oczekiwaniu na konsultanta" ani za to, że przez godzinę tłumaczę, że dostałam złą umowę. Chociaż fakt, ze 20 złotych się tych połączeń uzbierało.

Odpowiedz
avatar Nihil
1 1

@Hancia: Sorry, tego nie wiedziałem, bo u pomarańcz nie jestem, a i na infolinie jakoś dzwonić też nie mam potrzeby :)

Odpowiedz
avatar Fergi
0 0

ciekawe tylko że w takiej Anglii im się takie numery nie zdążają,może dlatego że konkurencja większa albo opieka prawna sprawniejsza.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 2

Po pierwsze "gdzie indziej" tez cię będą dymać. Może akurat będą mieli jakąś pasującą ci ofertę, ale standard obsługi klienta raczej nie różni się dramatycznie pomiędzy poszczególnymi operatorami. Po drugie czy ja dobrze widzę? Musicie płacić za dzwonienie na linię obsługi klienta? I to jeszcze żeby odkręcać błędy, które oni popełnili. Przecież to jest tak, jakby komuś napluć w twarz. Wreszcie moja prywatna dygresja - wiem, że internet, kurierzy, dostawa do domu, wygoda, te sprawy. Jednak osobiście wolę pójść do salonu, przesłuchać konkretnego człowieka, pobawić się telefonami, zastanowić nad wyborem, przeczytać umowę i najlepiej jeszcze wysepić jakieś dodatki. A tak to kupujesz kota w worku i jeszcze się wk..wiasz, bo gamonie jedno obiecują, co innego widnieje na umowie, a jak dzwonisz, żeby ich opieprzyć to ci za to każą płacić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Fomalhaut: https://www.play.pl/pomoc/kontakt/ kontakt z BOK od 1 zł do praktycznie 2 zł http://www.orange.pl/kontakt_klient_modyfikacja_tel_kom_client.phtml opłaty zgodne z cennikiem oferty http://www.t-mobile.pl/pl/dlaciebie/obsluga-klienta/kontakt praktycznie jak w orange http://www.plus.pl/indywidualna/Kontakt/ praktycznie tak jak w Play https://virginmobile.pl/cmok dla abonentów darmo

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2014 o 7:35

avatar korinogaro
0 0

@Fomalhaut: Tak, tylko różnica jest taka że jak podpiszesz umowę w siedzibie firmy czyli np. salonie to nie masz możliwości wycofania się z niej rakiem w ciągu 10 dni od podpisania. Jeśli podpiszesz ją poza siedzibą to masz. Biorąc pod uwagę że większośc ludzi nie czyta umowy zbyt dokładnie gdy otaczają go stękający/gadający/chrząkający obcy ludzie to lepiej się podenerwowac i odebrac umowę w domu.

Odpowiedz
avatar Hancia
0 0

@Fomalhaut: Mam telefony na abonament w trzech sieciach i razem z mamą dość często wisimy na infolinii - tu się jakaś usługa zapomniała wyłączyć, tam się coś pomyliło, różnie takie. Każde połączenie jest płatne, przy czym w większości dzwonię w sprawach, w których to "oni" coś nabroili - tak bywa... Jednak takich "pomyłek" w umowie to jeszcze nie miałam - zawsze dostawałam to, na co się umawiałam z konsultantem, nawet jeśli robiłam to telefonicznie. A o modelu mogę sobie poczytać w Internecie, ewentualnie "pomacać" egzemplarz u znajomego (co na ogół robię). Nie potrzebuję do tego konsultanta, który ma za zadanie sprzedać telefon, nawet jeśli jest kiepski.

Odpowiedz
avatar ziewa
4 4

Tak to jest jak firma oszczędza i rzuca na czat/infolinię ludzi po tygodniowym szkoleniu... Klient się wkurza bo wszystko nie tak, osoba z którą rozmawiałeś nie przejmuje się bo i tak go klient nie namierzy, a sztukę ma. Jak co to "najwyżej klient pójdzie do salonu" i tam nawrzuca pracownikom. Dlatego zawsze mówię, że umów się nie załatwia telefonicznie czy internetowo, tylko osobiście w salonie i dotyczy to każdej sieci bez wyjątku. Nieważne czy Pomarańcza, Zielony, Różowy czy Fioletowy - wszędzie jest identycznie. Jak będziesz zmieniać operatora to udaj się do punktu i pytaj, pytaj, pytaj. :)

Odpowiedz
avatar korinogaro
-1 1

@ziewa: Już kiedyś tu mówiłem, szkolenie trwa kilka tygodni. Jeśli chcesz żeby ktoś cię zrobił w ch*ja to idź właśnie do salonu a nie dzwoń na infolinię. Na infolinii rozmowy są nagrywane i ludzie się raczej pilnują (i przeważnie jak chcą nabic sobie premię -dział sprzedaży- to mówią prawdę o ofercie tylko ubierają ją w jak najmniej 'bolesny' sposób). W salonach jest wolna amerykanka, ja dorabiam na technicznej ale rzeczy jakie słyszę że ludzie dowiadują się w salonach... Oczywistym powodem słabej jakości usług jest fakt wydzielenia poza firmę praktycznie wszystkiego i oddanie tych zadań outsourcingowi (obsługa klienta, technicy w terenie). Trudno spodziewac się ze ,każdy, człowiek pracujący za minimalną krajową pensję, muszący często użerac się z klientami będzie się w pełni przykładał do pracy. Nie czarujmy się, uniwersalna zasada jaka płaca taka praca działa w każdej branży. Z drugiej strony każdy chciałby zarabiac dużo i płacic mało ;p

Odpowiedz
avatar grupaorkow
2 2

@ziewa: żeby po tygodniowym :) kiedyś pracowałam w call center sprzedażowym, które obsługiwało Orange. Moje szkolenie trwało 2 dni i dotyczyło tylko najnowszej promocji.

Odpowiedz
avatar Hancia
0 0

@ziewa: Jak pisałam w komentarzu wyżej - w mojej rodzinie tych abonamentów jest dość trochę, w dodatku w trzech różnych sieciach. Brane w salonie, brane od kuriera, a dotychczas takich problemów nie było. Przejście z Różowych do Fioletowych i z Fioletowych do Różowych bez problemu, drugie załatwiane "zdalnie", bo jakoś tak wyszło. Mój abonament w Pomarańczce to pierwszy w tej sieci od kilku lat i prawdopodobnie ostatni... W salonach też często próbują wcisnąć kity - mojej mamie, która jest osobą "starszą" (czyli po pięćdziesiątce, idealny target) regularnie próbują wciskać wszelkiego rodzaju Emporie i inne starożytne telefony z niekorzystnym abonamentem - na szczęście mama na nowinkach w miarę się zna :D (i bez problemu korzysta nawet z bardziej zaawansowanych funkcji smartfonów), więc bez owijania w bawełnę mówi, że takie modele mogą wpychać komuś innemu.

Odpowiedz
avatar Shi
1 1

Osobiście zastanawiam się co ludzi ciągnie do pomarańczy. Miałam nieprzyjemność mieć u nich numer parę miesięcy (całe szczęście na kartę). Mimo wyłączonego transferu danych, zero dzwonienia, same sms'y z pakietu znikała mi kasa z konta. Nie mówiąc już o naciągającej na każdym kroku polityce firmy jak, np. "600 sms za 6 zł" no niby ok, nie drogo, ale... mamy na koncie 50gr, chcemy doładować telefon przez internet za 6 zł ale... się nie da. Albo 5 albo 10. Czyli 4 złote sobie leżą, a wiadomo, że nawet ja jakieś krótkie rozmowy zejdą i znowu to samo. Chociaż i te sms'y dziwnie szybko znikały mimo pilnowania liczby znaków. Chociaż nic nie przebije Ery - na koncie grubo ponad 50 zł, telefon na noc wyłączony, a w dodatku stara, czarno-biała cegłówka z antenką. Używany tylko do odbierania połączeń od rodziny, (kwota na koncie nazbierała się przy doładowaniach by przedłużyć ważność konta (ew. połączenia wychodzące)). Rano się budzę, włączam cegiełkę i chcę puścić "sygnała". Odzywa się papuga "brak środków na koncie". W jedną noc tajemniczo zniknęło dużo forsy. Taka tam krótka historyjka

Odpowiedz
avatar katkaTT
-3 3

Ktoś jeszcze bierze abonament? Lepiej sobie kupić wymarzony telefon na raty, a telefon na kartę. Przy obecnych ofertach na kartę nie opłaca się brać jakiegokolwiek abonamentu. U mnie w rodzinie ostatnio wszyscy przechodzą po kolei na kartę.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
0 2

@katkaTT: bardzo duzo osob bierze abonament.. wygodniejszy niz karta.. nie musisz sie martwic ze ci sie srodki skoncza i poem na gwalt szukac doladowania. Mialam swego czasu karte, chyba przez rok.. karta za 50 zl koncyzla sie rpaktycznie w 1 gora 2 dni... a tak.. place sobie 80 i mam nielimitowane rozmowy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@TakaFrancuska: 80 zł za nielimitowane rozmowy to bardzo długo musiałaś szukać takiej drogiej oferty.

Odpowiedz
avatar korinogaro
1 3

@zmywarkaBosch: Nie wszyscy zapewne podpisywali umowę wczoraj.

Odpowiedz
avatar katkaTT
1 1

@TakaFrancuska: Mi 50 zł wystarcza na 3 miesiące. Rozmowy do wszystkich w sieci mam za darmo (tak się składa że cała rodzina - partner, rodzice, siostra - z mamą mogę wisieć godzinami na słuchawce). 30 zł z tych 50 zł idzie na 1 GB internetu po 10 zł za miesiąc (używany tylko na wyjazdach i poza domem, jak wykorzystam limit to zwalnia ale nadal działa i nie ponoszę żadnych dodatkowych opłat). Pozostałe 20 zł wykorzystuję na rozmowy do innych sieci (kilkanaście groszy za minutę). Jeszcze nie zdarzyło mi się wykorzystać tego limitu. To wszystko na kartę, bez żadnej umowy :) Nie reklamuję tutaj żadnej sieci, bo widzę, że wszystkie mają teraz podobną ofertę na kartę. Kiedyś rozmowy na kartę faktycznie były bardzo drogie, teraz to się zmieniło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@korinogaro: Czy ja cokolwiek napisałem o "wczoraj"?

Odpowiedz
avatar Hancia
0 0

@katkaTT: Wbrew pozorom można trafić na całkiem korzystne oferty - dla osób, które dużo rozmawiają (jak ja i moja mama). Za 50 złotych miesięcznie nielimitowane rozmowy i wiadomości, idealne do kilkugodzinnych posiedzeń z telefonem i bankiem/urzędem po drugiej stronie (kto próbował coś załatwić telefonicznie ten wie) albo schorowaną ciotką, która przez dwie godziny potrafi opowiadać o bólach pleców ;). Do tego nie najgorszy smartfon za kilkanaście złotych ;) To akurat oferta Różowych, ale Fioletowi mają podobne ;)

Odpowiedz
avatar korinogaro
2 2

@zmywarkaBosch: Chodzi o to że kilkanaście miesięcy temu abonamenty były droższe niż teraz.

Odpowiedz
Udostępnij