Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracowałem w firmie gdzie Pan Dyrektor w pionie eksploatacji miał płaconą premię…

Pracowałem w firmie gdzie Pan Dyrektor w pionie eksploatacji miał płaconą premię za oszczędności budżetowe - na zasadzie w budżecie były zapisane podwyżki, kasa na premie, zakup nowego sprzętu, opłaty faktur itd., a Dyrektor jak się na koniec roku wykazał oszczędnościami przytulał miłą premię.
Założenie prezesostwa było takie, że jak się taki "target" wyznaczy to Dyrektor będzie się chętniej udzielał przy negocjacjach umów, nie będzie szalał z podwyżkami itp., itd.

Prezesostwo jednak nie przewidziało, że Pan Dyrektor będzie aż tak pomysłowy przy oszczędnościach - podwyżki zapomnijcie - oczywiście spychologia - nie ma, bo kierownicy nie potrafią uzasadnić wniosków, kierownicy już nawet nie pisali wniosków bo jak Dyrektor widział w tytule podwyżka, pisał "odmowę" bez czytania, to samo premie.
Nadgodziny - jak był "pożar w burdelu" to bez mrugnięcia okiem łgał w żywe oczy i wypisywał, później oczywiście walenie tekstów o braku funduszy i nakaz odbioru (na święte gdy, gdy), po kilku akcjach chętnych nie było i przychodzili ci co się dali zastraszyć.

Inwestycje w nowy sprzęt - temat na osobną historię, ale akcje typu:
-"trzeba kupić nową macierz, ta już nie daje rady, może paść w każdej chwili"
-"nie ma pieniędzy na taką inwestycje"
-"jak to nie ma? była za-budżetowana"
-"ale wypadła z budżetu"
-"to ja nie gwarantuje ciągłości działania"
-"jak to nie będzie działało to ja cię wywalę dyscyplinarnie, za niedotrzymywanie obowiązków, to ma działać jak to zrobisz to twoja sprawa"
były jeżeli nie na porządku dziennym to przynajmniej tygodniowym, w pewnym momencie doszło do takiego absurdu, że nie było w zapasie ani jednej myszki czy klawiatury (o monitorze nie mówiąc).

Ja już tam nie pracowałem, ale doszły mnie słuchy, że Pan Dyrektor na koniec zrobił takiego szamba, że głowa mała. Przychodził koniec roku, a jemu się kończył kontrakt, to żeby wyrobić maksymalną premię od oszczędności nasz Geniusz ..., nie popłacił faktur (prąd, łącza, opłat licencyjnych,... ) i wykazał super oszczędności w budżecie (do momentu do kiedy sprawa wyszła na jaw).

Podobno jak później szukał pracy to na rozmowie kwalifikacyjnej usłyszał, że ciągnie się za nim taki smród, że w IT to on w tym kraju pracy nie znajdzie.

Praca

by Vege
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar j3sion
19 21

Miałem do czynienia z takimi szefami w innej branży, w hotelarstwie. Wszystkiego brakowało, prawie non stop ale szef stał i gadał, że ma być zrobione. Wyobraź sobie, że dziewczyny muszą posprzątać pokój i przychodzą i mówią, że nie mają prześcieradeł i poszewek. Brakuje mydła i szamponów. Ludzi do pracy też, więc niektóre pokoje są sprzątane połowicznie lub wcale, a ty jesteś na pierwszej linii ognia jeśli chodzi o kontakt z gośćmi. Szefowa z Ghany nie do ruszenia dzięki poprawności politycznej i znajomym w firmie, skargi się sypią. Renoma się sypie, ale trzeba jeszcze zaoszczędzić, bo za duże koszty generuje. Hotel 5* U ciebie facet przynajmniej dostał nauczkę na przyszłość. Może pomyśli jak kiedyś znajdzie prace.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2014 o 4:01

avatar hamsterod
8 8

@j3sion: Znam ten typ osób. Nie, na 95% nie pomyśli o tym co robił. On przecież robił poprawnie, chcieli od niego oszczędności, to on je znajdował. Wszyscy byli zadowoleni. A poszkodowanym i prawdziwie pokrzywdzonym jest tylko on, przecież wcześniej był tak chwalony..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 31

Oprócz dyrektora to powinni jeszcze zwolnić księgowość za pozwalanie na taką działalność.

Odpowiedz
avatar zendra
6 6

@Sharp_one: Właśnie się zastanawiam jakim cudem księgowość wykazała oszczędności w związku z niepłaceniem faktur? Przecież faktury księguje się w koszty bilansowe niezależnie od tego czy są zapłacone czy nie...

Odpowiedz
avatar sportowiec
27 29

Co to za idiotyzm, by kierownik dostawał premię za oszczędzanie? Przecież to jasne jak słońce, że w takiej sytuacji będzie oszczędzał na wszystkim. Jaki geniusz to wymyślił? Chyba ktoś, kto chce pozbyć się swojej firmy.

Odpowiedz
avatar Maelstrom
13 15

@sportowiec: To dość częsta praktyka, przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia. W firmie w której pracuję dyrektor administracyjny ma właściwie 80% wypłaty uzależnione od oszczędności, a w związku z tym, jeśli np. konserwator budynku lub automatyk dokonają zakupu przed uzyskaniem pisemnej zgody, zostanie im koszt potrącony z wypłaty. A zgody udzielane są na tyle niechętnie, że od 3 lat warsztat nie ma imadła, kamienia szlifierskiego, wiertła do metalu nie przebijają nawet drewna, a elementy mechaniczne automatyki wartej miliony złotych dorabiamy na miejscu ze złomu. I premia jest, zarząd spółki zadowolony. Tak długo aż nie będzie kolejnej spektakularnej awarii, za co zwolni się obecnego, a przyjmie następnego, który dotrwa aż coś się znowu nie zepsuje...

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@sportowiec: powinni dac za % utargowanej w negocjacjach ceny jesli juz taki byl ich zamysl

Odpowiedz
avatar archeoziele
18 26

Taki szef znajdzie się w każdej branży. Nawet w archeologii. Jeden żeby oszczędzić wywalił połowę załogi z wykopalisk. Oczywiście tempo pracy poleciało a terminy goniły (wykopaliska przy budowie autostrady). Zaczęło mu się robić gorąco, środek sezonu to i o nowych pracowników ciężko. Więc facet zmienił zasady finansowania. Zamiast na godzinę było płacone od przekopanego ara. Stawka sensowna, więc się sprężyliśmy i zaczęliśmy zapierdzielać jak robociki. Terminy nadgonione, więc gościu stwierdził, że znowu czas na oszczędności. Zgadnijcie co zrobił... wywalił połowę pozostałej załogi :P

Odpowiedz
avatar Draco
21 23

@Sharp_one: Ja bym tak tego nie oceniał. Archeologia wymaga wolniejszej pracy niż kopanie rowu. Przy pracy na szybko, można coś przeoczyć, albo coś zniszczyć.

Odpowiedz
avatar Draco
10 10

@Sharp_one: Nie, to efekt edukacji. Miałem na studiach archeologię. Co prawda tylko teorię, ale trochę o praktyce rozmów też było. Przykład z pracy w praktyce: Wyznacz sobie w ogródku kwadrat metr na metr, zakop w nim talerz (nawet plastikowy), kubek, albo cokolwiek. Przyjdź w to miejsce po miesiącu i odkop to co zakopałeś. Musisz działać powoli i ostrożnie, bo nie wiesz dokładnie gdzie przedmiot jest, a nie chcesz go uszkodzić. Kopiąc szybko, szansa, że go przypadkowo uszkodzisz jest spora. Przy sprawdzaniu terenu np. przy autostradzie robota idzie trochę szybciej, ale jeżeli są podejrzenia, że coś w ziemi jest, lub jakieś pierwsze znaleziska to narzędzia pracy zmieniają się ze szpadli na szpadelki.

Odpowiedz
avatar Vege
4 4

@Sharp_one: Sharp nie koniecznie praca na akord, to nie to samo co praca na roboczogodziny - jak ja mam coś za-budżetować na dni robocze czy roboczogodziny to czasami wychodzi 2 miesiące, a zlecając komuś umowę o dzieło to realne jest zrobienie tego w miesiąc - za odpowiednią stawkę to człowiek może robić przez 12h i więcej na dobę, bez oglądania się na święta czy weekendy.

Odpowiedz
avatar Draco
4 4

@Sharp_one: Ja tylko twierdzę, że wywalenie połowy ekipy archeologicznej było błędem, bo pozostali musieli zwiększyć tępo. Termin takich prac jest ściśle wyznaczony i prace są odpowiednio rozłożone w czasie. Mają powiedzmy dwa tygodnie na sprawdzenie określonego terenu, a potem przechodzą sprawdzać kolejny. Ktoś specjalnie wyznaczał te terminy. Zawsze gdy pracujemy szybciej to popełniamy więcej błędów. W tym wypadku starczy używać większej siły w przypadku wbijania szpadla w ziemie i z zabytkowego garnka, który przetrwał w całości setki lat mamy dwa kawałki.

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 6

@Sharp_one: Po pierwsze, jestem kobietą (vide znaczek przy nicku). Po drugie, robota na autostradach jest o tyle specyficzna (zresztą każde badania ratunkowe są), że nad ekipą wisi inwestor i terminy gonią. Czasem terminy są absolutnie nierealne do zrealizowania. Ale przetargów jest tak mało a firm archeologicznych tak wiele, że i tak ktoś się zgłosi. A to co się później dzieje ma mało wspólnego z archeologią. Kopanie na czas to jest tak naprawę bezcelowe ro*****anie stanowiska. Bo poza tym, co napisał Draco weź pod uwagę kolejną rzecz. Archeologia to nie samo kopanie. To też robienie dokumentacji, pomiarów, rysunków etc. A wiesz do czego nadaje się rysunek zrobiony w pośpiechu? Jednym słowem, ten szef swoim działaniem przyłożył rękę do dewastacji stanowiska.

Odpowiedz
avatar sharpy
1 1

@Sharp_one: A co powiesz o elektryku, który wymienia żarówki na energooszczędne. Normalnie wymiana jednej zajmuje mu minutę, ale jest w stanie wymienić żarówke w połowę tego czasu. Problem w tym, że delikatne rurki jarzeniowe przy takim traktowaniu często się kruszą i średnio jedna trzecia wymienionych żarówek nie działa, nadaje się do wymiany. Albo twój piekarz, może czas pieczenia chleba skrócić o 20% i w narożnikach pieca, gdzie jest niższa temperatura, wychodzi chleb z zakalcem. Jeśli jedyną metryką jakości pracownika dla ciebie jest czas wykonania pracy, a jakość pracy jest nieważna, to nie ma o czym rozmawiać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 6

@sharpy: a gdzie ja tak napisałem? Jeżeli nie potrafisz czytać ze zrozumieniem to nie mamy o czym rozmawiać. Napisałem wyraźnie o znalezieniu optimum w relacji czas/jakość.

Odpowiedz
avatar sharpy
1 1

@Sharp_one: Twoją nadinterpretacją jest, że pracownicy oryginalnie obijali się. Tego Archeoziele nie napisał. Być może oryginalnie były nadwyżki kadrowe i pierwsza redukcja - wraz ze zmianą formy rozliczenia była uzasadniona. Natomiast zupełnie nie wierzę, że nadwyżki były rzędu czterokrotności ilości optymalnej - i że pracownik obciążony obowiązkami dotychczas współdzielonymi między czterema pracownikami będzie w stanie pracę wykonywać terminowo z zachowaniem sensownej jakości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@sharpy: Moja interpretacja była taka, że skoro praca została wykonana szybciej (co sama autorka napisała) to działania szefostwa były słuszne. Top jest prosty wniosek. Natomiast Ty i inni zaczęli jakieś wywody nad tym, że jeżeli cokolwiek chcemy choć trochę przyspieszyć to jest to zawsze źle. Sorry ale są całe dziedziny wiedzy zajmujące się optymalizacją, czyli właśnie przyspieszaniem procesów bez szkody dla jakości. Tak więc jedyną nadinterpretację tworzycie tu Wy.

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 3

@Sharp_one: Nie masz racji. Archeologia to jeden z zawodów który wymaga sporej precyzji i bardzo przemyślanego działania. To tak jak z chirurgią- możesz zrobić coś 2 razy szybciej, ale ryzykujesz wiele. Chirurg może okaleczyć lub nawet pozbawić pacjenta życia, my możemy bezpowrotnie utracić część historii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@archeoziele: Czyli operacja powinna trwać najlepiej tydzień a wykopaliska 10 lat i broń Boże szybciej.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 2

@Sharp_one: Chłopie, czy Ty naprawdę niczego nie rozumiesz? Czas pracy należy dostosować do trudności zadania. To naprawdę nie jest trudne do zrozumienia. Zapieprzać byle szybciej to może robol kopiący latrynę. Co z tego, że przeprowadzono wykopaliska w rekordowo krótkim czasie, skoro ich wyniki można o kant d**y potłuc. To nie były badania naukowe tylko bezwartościowa kopanina. Bo nie było czasu żeby porządnie zrobić podstawową dokumentację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@archeoziele: A czy Ty nie rozumiesz co czytasz? Napisałem to samo już na samym początku a Wy dalej swoje.

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 3

@Sharp_one: Rozumiem co napisałeś. I próbuję Ci wytłumaczyć, że nie masz racji. Wielu ludzi ne ma bladego pojęcia jak wygląda archeologia. To nie jest bezmyślne machanie łopatą. Gnanie z terminami nie ma żadnego sensu, już lepiej w ogóle nie robić badań.

Odpowiedz
avatar wadziu
2 2

@Sharp_one: cóż, jeżeli dłuższy czas trwania operacji mógł przynieść pacjentowi większe szanse powrotu do zdrowia, to nie miałbym nic przeciwko, zęby trwała tydzień.

Odpowiedz
avatar Jorn
10 10

Przez samo niezapłacenie faktury oszczędności nie mógł wykazać. Faktura raz zaksięgowana generuje koszt niezależnie od tego, czy jest zapłacona, czy nie. Chyba, że do księgowości tych faktur w ogóle nie przekazał, albo była to mała firemka prowadząca uproszczoną księgowość, ale takie raczej dyrektorów nie zatrudniają.

Odpowiedz
avatar Vege
1 1

@Jorn: Z tego co wiem to masz absolutną racje - nie przekazał faktur(albo przekazał już po rozliczeniu, ile on tych oszczędności zrobił w budżecie za który miał premie), w każdym bądź razie smród szamba którego narobił ciągnął się za nim niemiłosiernie bo tam chodziło o jakieś rozliczenie vat'u czy coś w tym stylu.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
16 22

Mam dziwne wrażenie, że słyszałem o tym gościu. Albo po prostu buców dostatek. Dyrektor nie chciał kupić urządzenia umożliwiającego zmianę źródła zasilania serwerów bez wyłączania ich, czy jakoś tak. Nie znam się, ja jestem od software. W każdym razie kumpel postawiony pod taką ścianą zaczął szukać nowej pracy. Jak złożył wypowiedzenie, jego kolega z zespołu dostał informację, że ma przejąć obowiązki... i nawet nie siadając też napisał wypowiedzenie, bo nie będzie robił za dwóch, za jedną pensję. O ile wiem obaj wyszli na tym na dobre, mój kumpel zarabia lepiej, i na dodatek jak nie ma czym robić, to nikt nie ma za złe, że zrobione nie jest, i wina jakby co idzie tam, gdzie powinna - na dział zaopatrzenia.

Odpowiedz
avatar korinogaro
12 12

I co? Nikt nie obszedł go i nie zgłosił tego do dyrekcji? Przecież to było działanie na szkodę firmy (i nie mówię tu o końcowym przekręcie). Zastraszanie, niedawanie podwyżek, nieinwestowanie powoduje spadek produktywności pracownika i przynosi wymierne straty finansowe. Trzeba było zadbac o swoje i narobic mu smrodu wyżej.

Odpowiedz
avatar kitusiek
8 8

Nikt z pracowników/kierowników nie pomyślał, żeby zgłosić całą sytuację prezesostwu, pomijając dyrektora? Przy odrobinie pomyślunku zwolniliby go z miejsca.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 7

@kitusiek: Dyrektora? Czy pracownika, który podważa hierarchię służbową? Bo ja nie jestem taki pewien, którego z nich... i pewnie pracownicy też nie byli.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2014 o 14:03

avatar Vege
4 4

@bloodcarver: Zależy gdzie i jak - ja w obecnej firmie mam oficjalnie powiedziane, że jak się nie zgadzam z przełożonym to notatka służbowa do jego przełożonego i do wiadomości osoby "na którą" notatkę piszę. Pisanie tylko do przełożonego swojego bezpośredniego przełożonego jest traktowane jak donos i bardzo źle widziane

Odpowiedz
avatar Ronnetta
-1 3

"na święte gdy, gdy"? jeśli miałeś na myśli znany związek frazeologiczny, to brzmi on "Na świętego Dygdy".

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 6

@Ronnetta: Tego porzekadła jest akurat wiele wersji, np dłuższa "Na świętego Dygdy, co go nie ma nigdy", prostsza "Na święty nigdy", pewnie jeszcze z tuzin by się znalazło. Nie ma co się czepiać, że autor użył akurat innej wersji niż ta, którą w twojej okolicy uznawano za tą naj.

Odpowiedz
avatar Ronnetta
0 2

@bloodcarver: Wystarczy zerknąć do słownika, innych wersji nie ma poza skróconą, którą podałam ja oraz dłuższą wersją, którą podałeś Ty. Nie ma znaczenie w jakiej "okolicy" mieszkam.

Odpowiedz
avatar Skarpetka
6 6

Jest takie piękne określenie, stosowane głównie do przedsiębiorców, ale do tego pana też pasuje - "janusze biznesu" ;)

Odpowiedz
avatar timo
1 1

Jedynie ostatnie zdanie pociesza: "w IT to on w tym kraju pracy nie znajdzie" - i oby nigdzie indziej również, bo typ nadaje się najwyżej na operatora koparki ręcznej, zwanej potocznie szpadlem.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

mnie tylko dziwi, ze nikt nie napisal do prezesa w sprawach wszystkich, a szczegolnie tej macierzy, ktorej zepsucie sie oznacza byc-albo-nie byc dla firmy do czasu naprawienia lub zakupu nowej...

Odpowiedz
avatar voytek
0 2

wszystko zalezy jakie ma znajomosci...

Odpowiedz
avatar wadziu
-3 3

Ja nie wiem, za co w tym IT im tyle płacą, przecież oni tylko przy komputerach siedzą!

Odpowiedz
Udostępnij