Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wakacje rozpoczęte, będzie zatem słów parę o korepetycjach. Słowem wstępu: studia mam…

Wakacje rozpoczęte, będzie zatem słów parę o korepetycjach.

Słowem wstępu: studia mam już za sobą, a do swojej pracy podchodzę zawsze sumiennie. Swoich uczniów i ich rodziców staram się zawsze traktować poważnie, chociaż zastanawiam się czy warto. Będzie długo i nudno.

Rozdział 1. - Czy pan jest cudotwórcą?

Przestałem już liczyć sytuacje, gdy w sprawie korepetycji dzwoni tata lub mama i nie potrafią nic konkretnego powiedzieć o problemach szkolnych dziecka. Określenie "klasówka z czegoś tam z chemii, paaaanie ja się nie znam" niestety jest zbyt enigmatyczna, aby przygotować dla ucznia zajęcia.

Osobnym przypadkiem jest oczekiwanie cudów. Telefony w niedzielę wieczorem, "bo Jaś ma jutro klasówkę i on nie umie ranyboskie-ratuj-pan" - to norma. Po bardziej wnikliwej rozmowie zazwyczaj okazuje się, że uczeń ma co najmniej kilkumiesięczne (jeśli nie wieloletnie) zaległości, które miałbym z nim nadrobić w czasie dwugodzinnej lekcji.

Jeśli już mam umówionego nowego ucznia, zawsze potwierdzam pierwszą lekcję dzień wcześniej lub w ostateczności w umówiony dzień z samego rana. Jest to dla mnie szczególnie ważne, bo korepetycje są z dojazdem, a samochód na wodę nie jeździ. Brak odpowiedzi na SMS? Nieodbieranie telefonu? Norma. W takiej sytuacji bez dalszej dyskusji odwołuję zajęcia.

Rozdział 2. - Czy tu gwałcą?

Z jednej strony cieszy mnie, że ludzie ufają mi na tyle, że w czasie lekcji ulatniają się z domu i zostawiają ze mną dzieciaki same. Ale z drugiej strony, spójrzcie na to oczami 12-letniej dziewczynki, która nagle zostaje sama w domu z obcym facetem.

Rozdział 3. - Czy lubi pan Ferrari?

Druga klasa gimnazjum, prywatna "renomowana" szkoła. Korepetycje "bo pani w szkole źle uczy". Chłopak zdekoncentrowany do granic rozsądku, lekcja w lekcję skłonny rozmawiać tylko o samochodach. Potem oczywiście pretensje ze strony matki - "bo pan go nie przygotował, za co ja płacę". Na moją sugestię, że chłopak potrzebuje większej dyscypliny i może by przenieść zajęcia do pokoju, w którym nie ma włączonego komputera - wielkie oburzenie i rezygnacja z zajęć.

Rozdział 4. - Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.

Druga klasa liceum, rozszerzony biol-chem. Uczennica idealnie nauczona, bez zająknięcia rozwiązuje nawet najtrudniejsze zadania. "Bo wie pan, mama chce się upewnić, że ja umiem". Dla mnie żaden problem, szkoda tylko dziewczyny, która te dwie godziny mogła poświęcać na naukę innego przedmiotu albo - o zgrozo! - odpoczynek.

Rozdział 5. - Aby było bezpieczniej.

Rodzeństwo, szkoła podstawowa. Dzieciaki sympatyczne i chętne do nauki. Rodzice nie wymagają cudów, są wręcz zadowoleni ze współpracy. Stawka bardzo dobra. Więc w czym problem? Lekcje odbywają się w pomieszczeniu bez okien, w którym oprócz dwóch biurek, regału z książkami i piętrowego łóżka znajduje się jedynie kamera monitoringu. Zero plakatów, maskotek, komiksów. Pomieszczenie to było nazywane pieszczotliwie "pokojem dzieci".

korepetycje

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
19 19

Na szczęście, z piekielności wymienionych przez Ciebie, ja doświadczyłam tylko jednej- podejrzenia o to, że jestem cudotwórcą. Dziewczyna, druga klasa liceum, poprawka 26 sierpnia. Dziewczyna dostała mój telefon od koleżanki, która przygotowałam rok wcześniej do matury. Oczywiście, że przygotowałabym dziewczę do tej poprawki, ale fizycznie było to niemożliwe, bo zadzwoniło (uwaga) 20 sierpnia. Na moją uwagę, że nie podejmę się zadania na 5dni przed egzaminem, dziewczyna zareagowała zdziwieniem: "Ale Ania (imię zmienione) mówiła, że jesteś rewelacyjna!" (Hm, jestem młoda ale chyba nie aż tak, by drugoklasistka mnie tykała). Nie pomogły tłumaczenia, że owszem, Anię bardzo dobrze przygotowałam do matury na poziomie rozszerzonym, ale zaczynałyśmy od września, więc miałyśmy na to 8 miesięcy a nie 5 dni. Malo tego, dziewczyna jeszcze raz uraczyła mnie telefonem tylko po to, by z satysfakcją wycedzić, że jednak nie będzie mnie błagać, bo znalazła kogoś innego. Opanowałam się i życzyłam powodzenia. Żaden uczciwy korepetytor nie podjąłby się takich korków (chodziło o materiał obu semestrów) w 5 dni (tego już nie dodałam, bo nie mnie oceniać cudzą uczciwość). Z ciekawości spytałam potem Anię o wynik tej poprawki. Oczywiście, dziewczę nie zdało a jej mamusia szaleje i robi czarny PR korepetytorowi. Dziewczyna głupia, ale to jeszcze mogę jakoś pojąć. Nie rozumiem natomiast postawy korepetytora-przecież wiedział, że przygotowanie jej do poprawki w ciągu 5 dni jest fizycznie niewykonalne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@mijanou: Są też i sytuacje skrajnie przeciwne. Trafił mi się w tym roku (luty / marzec) chłopak, któremu kiepsko poszła matura z biologii i nie dostał się na studia (medycyna). Chciał oczywiście, żeby przygotować go do poprawki, ale nie na ten rok ani na następny, tylko "tak mooooooże za 3 lata". Cóż, po pierwszej lekcji zrezygnował. Chyba motywacji brakło.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2014 o 9:29

avatar fedya22
0 10

@mijanou: @mijanou: a dlaczego korepetytor nie ma prawa spróbować jej pomóc? To nie jest sprawa korepetytora czy dziewczynie zostało 5 dni do egzaminu czy miesiac,to jest wyłącznie jej problem a nauczyciel korzysta z każdej okazji do zarobku, a nie podchodzi do tego ambicjonalnie (oczywiscie powienien uprzedzić dziewczyne ze w tak krótkim czasie nie wiele da sie zrobic,ale nie powinien odmawiać pomocy)

Odpowiedz
avatar mijanou
4 6

@fedya22: tak, ale skoro czegoś się podejmujesz i bierzesz za to kasę to musisz się czuć odpowiedzialna za rezultat swojej pracy. Dlatego trzeba podejmować się spraw możliwych. Jeśli ktoś ma stan wiedzy zero to jest fizyczną niemożliwością przygotowanie tego kogoś do egzaminu z dwóch semestrów w 5 dni. Tu nie chodzi o ambicję nauczyciela lecz o prostą uczciwość i szacunek dla siebie.

Odpowiedz
avatar tvh
22 24

Rozdział 5 - piekielne, jeśli ten "pokój dzieci" bez okien, jest ich jedynym i to jeszcze sypialnią. Brr... Zresztą wtedy, jeśli to sypialnia dzieci, chyba mamy łamanie prawa: "Pomieszczenia, które są przeznaczone na pobyt stały lub tymczasowy ludzi, muszą spełniać wymogi dotyczące ilości światła dziennego (...) " (...)stosunek powierzchni okien, liczonej w świetle ościeżnic, do powierzchni podłogi wynosić powinien co najmniej 1:8, natomiast w innych pomieszczeniach, gdzie oświetlenie dzienne jest wymagane ze wzgl. na przeznaczenie – co najmniej 1:12.(...)

Odpowiedz
avatar kotwszafie
9 11

Obawiam się a propos dwójki, że ulatniają się nie z zaufania, a z chęci pozałatwiania swoich spraw. Czyli gratuluję, został Pan dodatkowo nianią :) Ja bym pogadała o tej kwestii z rodzicami, bo a nuż dziecku się coś stanie (np. okaże się, że ma napady padaczkowe, albo straci przytomność w łazience i walnie głową o kant) i kto wtedy będzie odpowiadał za to wydarzenie? Lepiej się zabezpieczyć.

Odpowiedz
avatar MyCha
10 12

@kotwszafie: Nie przesadzaj z tym załatwianiem własnych spraw. Korepetycji raczej nie udziela się dzieciakom z wczesnej podstawówki, które nie można zostawić w domu bez opieki. 12-latka jeszcze się ucieszy, że sama trochę w domu pobędzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@kotwszafie: Z tym zaufaniem to oczywiście ironia była. :)

Odpowiedz
avatar kotwszafie
2 4

@MyCha: Ty no, wypicie kawy z sąsiadką to też własne sprawy. Co akurat w tym sformułowaniu Ci się nie podoba to nie wiem. A dzieci cieszą się z bardzo różnych rzeczy, co nie zmienia faktu, że takie przed osiemnastką jednak same za siebie odpowiedzialne nie są. I jak się coś stanie, to jednak dorosły za to odpowie.

Odpowiedz
avatar MyCha
3 5

@kotwszafie: A gdzie ja napisałam, że załatwianie własnych spraw mi się nie podoba? Ja tylko sugeruję, że po co czekać na korepetytora jeśli można pójść do tej sąsiadki na kawkę kiedykolwiek. Swoją drogą masz zamiar pilnować swoje dzieci 24h na dobę do osiemnastki? Pod namiot na kajaki z siedemnastoletnim synem pojedziesz? Albo na randkę z dziewczyną? Serio?

Odpowiedz
avatar kotwszafie
0 0

@MyCha: Ależ przekręcasz. Ja za moje dziecko jestem prawnie odpowiedzialna, co nie znaczy, że mam je za rączkę wszędzie prowadzać. I nigdzie nie powiedziałam, że odpowiedzialność polega na takim za rączkę prowadzeniu. Powiedziałam jedynie, że jeśli dziecku coś się stanie, to jedyny obecny przy tym dorosły może mieć kłopoty i nieprzyjemności - nawet jeśli nie jest rodzicem, a korepetytorem. Dlatego lepiej sprawę ew. odpowiedzialności wyjaśnić sobie na wstępie z takimi wychodzącymi rodzicami. Nie pomyślałam, że taka prosta uwaga może wzbudzić w kimś tyle emocji. No popatrz, jak to życie zaskakuje :) Życzę więcej ciekawszych podniet niż tego typu.

Odpowiedz
avatar fedya22
-4 8

A dlaczego korepetytor nie ma prawa spróbować jej pomóc? To nie jest sprawa korepetytora czy dziewczynie zostało 5 dni do egzaminu czy miesiac,to jest wyłącznie jej problem a nauczyciel korzysta z każdej okazji do zarobku, a nie podchodzi do tego ambicjonalnie (oczywiscie powienien uprzedzić dziewczyne ze w tak krótkim czasie nie wiele da sie zrobic,ale nie powinien odmawiać pomocy)

Odpowiedz
avatar lady0morphine
10 12

@fedya22: Korepetytor sam sobie w ten sposób strzelił w stopę. Teraz zarobił tę stówkę czy dwie, ale w następnym roku szkolnym nie zarobi prawie nic. Uczniowie znajdują korepetytorów głównie dzięki poleceniom innych osób. Kowalski dobrze wytłumaczył Kasi matmę, więc rodzice Kasi polecili Kowalskiego swoim znajomym. Dzięki temu większa ilość dzieciaków ma dobrego nauczyciela, a Kowalski ma sporo zleceń (bo znajomi rodziców Kasi mają też swoich znajomych i polecają nauczyciela dalej). Korepetytor może mieć w nosie to, czy jego uczeń zda czy nie- to faktycznie tylko i wyłącznie sprawa ucznia. Ale wtedy nauczyciel musi się liczyć z tym, że później nikt nie będzie chciał się u niego uczyć, bo pójdzie fama, że jest beznadziejny. Jak pójdzie taka plotka to faktycznie może być spalony.

Odpowiedz
avatar fedya22
-4 4

@lady0morphine: jesli korepetytor jest doby i pomógł wielu innym osobom, to jedna zła opinia mu nie zaszkodzi

Odpowiedz
avatar Vella
8 10

Gdybym była facetem chyba nie dałabym się zostawić w domu sam na sam z dwunastolatką. A jeśli już to przez całe spotkanie miałabym włączony dyktafon w kieszeni. Za dużo piekielnych...

Odpowiedz
avatar Aniela
7 7

@Vella: Dokładnie. Nie mówię, żeby każdego starszego faceta traktować jako potencjalnego mordercę/pedofila/gwałciciela ale zostawiać obcą osobę w domu z dziewczynką nie jest rozsądne. Jako 19 latka znalazłam korepetytora angielskiego, który mógłby mi pomóc w przygotowaniu do matury rozszerzonej. Dał mi nawet swój numer GG jakbym miała wątpliwości co do zadań domowych. Podczas pierwszej rozmowy facet zaczął zadawać mi niedyskretne pytania typu w czym śpię i pisać podteksty seksualne. Rozmowę szybko skończyłam, mamie opowiedziałam i powiedziałam mu, że ma już nie przyjeżdżać. Do dzisiaj wolę nie myśleć co by było gdyby mama zostawiła mnie samą w jego towarzystwie w mieszkaniu...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Czasem również przychodzi mi do głowy, żeby na wszelki wypadek jakoś rejestrować zajęcia, ale póki co nie było to konieczne. Jednak Aniela strzeliła w sedno problemu - ludzie są różni. Wśród korepetytorów pewnie też zdarzają się dewianci. Zostawianie dziecka sam na sam z obcą osobą (nieważne kim ta osoba jest) jest po prostu mało rozsądne. Szczególnie jeśli jest to pierwsza lekcja.

Odpowiedz
avatar Gryfu
0 0

@lynxx: Tak bardzo martwisz się, o te dzieciaki, że nie widzisz w jakiej Ty jesteś sytuacji... Godzina korepetycji z dwunastoletnią dziewczynką, a na następny dzień prokurator, bo rodzice sobie wymyślili, że jakieś odszkodowanie wyciągną z okazji molestowania nieletniej. Dzieciaki też mają niezłą wyobraźnię - chłopak jednej z uczennic (tak jakoś z 15 lat) znajomego w pewnym momencie przestał poczuwać się do odpowiedzialności i rodzice dziewczynki usiłowali wrobić znajomego w dziecko (jak się później szczęśliwie dla znajomego okazało - poczęte jakieś dwa miesiące przed pierwszą lekcją). Rejestruj lekcje (od wejścia do mieszkania aż do wyjścia z niego)- to nic nie kosztuje, a masz zabezpieczenie przed takimi sytuacjami.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2014 o 22:22

avatar bazienka
0 2

szacun zadotrzymywanie terminow i odwolywanie zajec nie potwierdzonych a ostatni przypadek bym zglosila gdzies...

Odpowiedz
Udostępnij