Historia o tym, jak zostałam prostytutką i piekielną za jednym zamachem.
Tytułem wstępu: udzielam korepetycji i pomagam dzieciakom w odrabianiu lekcji. W tym roku szkolnym, złożyło się, że mam pod opieką samych chłopaków (w wieku bardzo szkolnym, żeby było śmieszniej).
Któregoś wieczora, wracając właśnie z zajęć, udało mi się złapać autobus do domu, co by nie dreptać na pieszo. Do autobusu wpadłam właściwie w ostatniej chwili, rozmawiając przez telefon z moim Lubym i nie zwracając zbytnio uwagi na otoczenie.
Ja: O nie kochanie, nie jestem w nastroju… Ciężki tydzień miałam….We wtorek byłam u Michała. Zeszło nam dłużej niż godzinę a ponieważ rozliczamy się po każdym spotkaniu, strasznie się zestresował, że mu brakło kasy i ciągle obiecywał, że na pewno odda następnym razem. Aż mi się go szkoda zrobiło (śmiech)…. Patryk za to dwie godziny później strasznie mnie zirytował. W ogóle się nie starał i nie słuchał, co do niego mówię… Wczoraj Tomek to w ogóle był w innym świecie… Nic mi nawet nie mów… Dzisiaj nie było wcale lepiej… Od samego rana Mateusz pokazał, co potrafi, nie wiem, co on je, że ma tyle energii, wymęczył mnie okrutnie, potem Piotrek z Pawłem też zrobili swoje i naprawdę miałam dość… Ok, to widzimy się jutro, z Tomkiem kończę, o 18 więc potem możemy się spotkać. Ok, całuje, pa!
Nie zdążyłam schować telefonu do torby a zadzwonił mój kolejny uczeń, żeby przełożyć korki na inną godzinę. Bez problemu dogadaliśmy się do terminu i ceny, bo miało być dłużej niż zwykle (ważny sprawdzian w szkole). Rozłączyłam się i z uśmiecham spojrzałam na stojąca obok mnie panią, w wieku 50+, całą czerwoną na twarzy, gotującą się ze złości. Na szczęście udało mi się uniknąć jej wybuchu, bo autobus podjechał akurat na przystanek. Ograniczyła się, więc do fuknięcia: „Będziesz się smażyć w piekle, ladacznico!” i werwą wysiadła. Stałam ze zdziwioną miną i zastanawiałam się, o co kobiecie chodziło. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to moje rozmowy telefoniczne doprowadziły ją do tego stanu. Kobieta najwyraźniej uznała, że jestem prostytutką a cała ta rzesza mężczyzn, o których mówiłam to najzwyczajniej moi klienci.
Do tej pory śmiać mi się chce, jak sobie przypomnę wyraz twarzy kobiety. A kiedy komuś opowiadam o „moich chłopakach” dla bezpieczeństwa dodaję, że to uczniowie, którym pomagam.
komunikacja_miejska
do wylewu biedną podłuchujkę doprowadzisz :P
OdpowiedzMoże i starsza pani nadinterpretowała, ale nieznośnie mnie irytują ludzie, którzy zmuszają mnie i moje otoczenie do uczestniczenia w ich życiu poprzez nagminne i bardzo głośne rozmowy telefoniczne w miejscach publicznych. Kolejki, autobusy oraz knajpki/kafejki/puby/restauracje powinny być miejscem, gdzie przez telefon się nie rozmawia, bądź co najwyżej odbiera telefon i komunikuje, że się zaraz oddzwoni z miejsca ustronniejszego... Ale ja podobno jestem strasznie skostniała i konserwatywna.
Odpowiedz@Dominika: ja też nie lubię głośnych rozmów i słuchania o cudzych problemach. Staram się tego nie robić ale czasami można się po prostu zapomnieć (zwłaszcza po ciężkim dniu). Poza tym, nie krzyczałam na cały autobus a ze względu na godzinę, razem ze mną jechało aż 6 pasażerów... a co do pani, podobno "głodnemu chleb na myśli" :D
Odpowiedza ja nie lubię jak ludzie rozmawiają ze sobą w pociągach, autobusach kolejkach. może powinni się udawać w ustronniejsze miejsce? dla mnie rozmowa przez komórkę to to samo co na żywo. jedyna różnica jest taka że nie da się podałuchać dwóch osób
Odpowiedz@wolfikowa: Da się.
Odpowiedz@wolfikowa: gdzie mam sie udac w to ustronne miejsce jak jade autobusem?
Odpowiedz@Xirdus: "jadę autobusem, oddzwonię jak wysiądę..." Magiczne zdanie pozwalające uniknąć rozmowy w środkach publicznego transportu...
Odpowiedz@wolfikowa: podstawowa różnica między rozmową w cztery oczy, a przez telefon jest taka, że ludzie rozmawiający ze sobą twarzą w twarz zazwyczaj robią to na normalnym poziomie głośności, a zapamiętałe telefonistki wrzeszczą do słuchawki jak opętane, godzinami drążąc temat dupy Maryny. I to jest naprawdę piekielnie irytujące.
OdpowiedzNiedługo to będzie ciężko spotkać taką klasyczną oldschoolową prostytutkę, bo media tak lansuja coraz to dziwaczniejsze formy seksu, że normalna dziwka będzie uważana za wsteczniactwo i konserwę. Na przykład "Newsweek" Lisa swego czasu w pokaźnym artykule wychwalał dogging, czyli że wychodzisz sobie do parku i robicie to na trawce za krzakami a widzowie się gapią. Telewizja serwuje nam ryje różnych Grodzkich, Conchitów Kiełbas i w tym całym burdelu że nie wiadomo kto jest facet a kto jest baba, ja już naprawdę wolę kurtyzanę w starym dobrym stylu.
OdpowiedzSłyszałem historię, jak to pewnego młodego faceta prawie zlinczowali w pociągu po tym, jak powiedział do telefonu "stary, to jest dobry miesiąc, miałem już trzy 18-stki i dwie 16-stki". Chodziło a audyty zgodności z normami ISO 9018 i 9016 :)
Odpowiedz@TomX: To branżowa legenda. Poza tym, nawet gdyby to była prawda, to czemu chcieliby go linczować? 18-stki są przecież pełnoletnie, a i z 16-stkami można zgodnie z prawem. Do tego jesli facet młody to i róznica wieku niewielka, więc nie razi tak po oczach.
Odpowiedz@ross13: Taaa, a weź wytrzymaj spojrzenia np w autobusie jak przez telefon powiesz, że zaliczyłeś 14-stkę w mieście xxx :D(ISO 14000 i pochodne).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2014 o 13:05
@ross13: Czy legenda czy nie - nie wiem, nie jestem z branży :) Koleś który mi to opowiadał, twierdził że to jemu się przytrafiło...
OdpowiedzWiesz, uważaj z tym dodawaniem o korkach bo następnym razem zamiast na babcię z robaczywą wyobraźnią, możesz trafić na taką z Urzędu Skarbowego:)
Odpowiedz@mijanou: Dokładnie. Zwłaszcza, że mają podobno opodatkować prostytucję:)
OdpowiedzGłodnemu chleb na myśli. Tyle na temat.
OdpowiedzTak się kończy brak kultury - a wręcz pospolite chamstwo - w postaci rozmawiania przez telefon w komunikacji publicznej. Może to zdarzenie nauczy Cię elementarnych zasad współżycia społecznego.
Odpowiedz"cała ta rzesza mężczyzn, o których mówiłam to najzwyczajniej moi klienci" - no to, to się akurat zgadzało ;) A jak nadajesz na wagon, to twoja wina że ludzie słyszą. Chcesz prywatności, gadaj jak wyjdziesz. Co innego krótka rozmowa typu "jadę do domu, kupić coś?", a co innego historia tygodnia...
OdpowiedzMiałam swego czasu podobną historię, ale bardziej prywatną. Studiowałam na wybitnie babskim kierunku (facetów na roku było chyba 5 na 80 kobitek). Umawiałam się z koleżanką w bufecie na uczelni. Napisałam jej coś w stylu ("Chodź do bufetu, moje dziewczyny już tam czekają". Odpowiedź: "Nie przyjdę, nie odzywaj się do mnie, z lesbijkami się nie zadaję". Padłam ze śmiechu.
OdpowiedzWidzę, że podniósł się szum w temacie jakie to rozmawianie przez telefon w komunikacji jest niekulturalne. Ludzie, dajcie żyć! Ja rozumiem, że głośne trajkotanie przez kilkadziesiąt minut jest niefajne, kiedy walczymy o utrzymanie równowagi w dzikim tłumie. Tak naprawdę nie wiadomo jednak w jakich dokładnie warunkach jechała autorka. Jeśli w autobusie było mniej osób, to co złego w tym, że wykonała do kogoś telefon, że chwilę porozmawiała? Jak dwójka znajomych jedzie komunikacją publiczną, to też nie wolno się im odezwać do siebie? Bo nagonka będzie. Myślę, że popełniany jest tutaj zasadniczy błąd - wsadzanie wszystkich do jednego worka. Bo rozmowa rozmowie nie równa. Jedna osoba będzie się drzeć do telefonu wniebogłosy, a inna po cichutku załatwi to, co ma do załatwienia. A tak swoją drogą osoba, która odbierze telefon, żeby powiedzieć, że "wybacz, jestem w autobusie, nie mogę rozmawiać, oddzwonię za 10 minut", tez jest zła i niedobra? Nie popadajmy w przesadę.
Odpowiedz@Szyszkowa: Tu właśnie o to chodzi, że autorka z zapamiętaniem wykłada szczegółową historię, zamiast zostawić sobie tę rozmowę na później (np. po wyjściu z autobusu). O normalnej porze przeszkadzała by kilkudziesięciu osobom, a tak to poprzeszkadzała tylko kilku. Fuck logic.
Odpowiedz@biala: Ale jak jest mało osób istnieje możliwość stanąć z boku i nie krzyczeć komuś nad głową, tylko spokojnie porozmawiać w sposób nie będący uciążliwym dla pozostałych pasażerów
Odpowiedz@Szyszkowa: Owszem ale tego tu zabrakło i dlatego komentujący się oburzają :)
OdpowiedzGeneralnie dlatego nie powinno rozmawiać się przy obcych ludziach przez telefon...
OdpowiedzPierwszą moją myślą, po przeczytaniu streszczenia rozmowy było: "OMG, jak można tak rozmawiać przez telefon w autobusie". Twoja rozmowa była co najmniej dwuznaczna, jeśli prowadzisz takie konwersacje w środkach publicznego transportu, nie dziw się, że zostaniesz podsłuchana przez osoby trzecie, ba, nie dziw się, że ktoś wyrazi oburzenie słysząc taką rozmowę. Skąd kobieta miała wiedzieć, że udzielasz korepetycji? Nie twierdzę, że podsłuchiwanie jest dobre, czasami jak ktoś taką tyradę walnie, ciężko jej nie słyszeć.
Odpowiedz@szalonytroll: Ciężko mówić o podsłuchiwaniu. Zazwyczaj w autobusach jest an tyle gęsto, że choćby kto chciał, nie może nie słyszeć.
OdpowiedzNo i wyszło na to, że piekielna jest sama autorka! Prawdę mówiąc, gdybym usłyszała podobny tekst do słuchawki, też skojarzenia miałabym podobne. Darowałabym tylko sobie głośny komentarz. Każdy zarabia jak umie i lubi, co mi do tego?
Odpowiedz@Armagedon: Bo, prawdę mówiąc, bardziej piekielne jest prowadzenie prywatnych rozmów w środkach publicznego transportu, niż komentarz rzucony przez ramię. Ale rację masz, każdy orze jak może i nic nikomu do tego...
Odpowiedz@crash_burn: nie raz jacyś ludzie głośniej się drą rozmawiając twarzą w twarz, niż ci rozmawiający przez telefon.
OdpowiedzJa jeszcze szybciutko dodam, że zwrot "dzieciakom" jest nieprawidłowy. Powinno być "dzieciom", gdyż słowo "dzieciak" jest słowem nacechowanym negatywnie. Napisałem i już mnie nie ma :)
Odpowiedz@bukimi: nie zgodzę się z Tobą. "Poszedłem na lody z dzieciakami" (w domyśle: swoimi ukochanymi) - gdzie w takim zdaniu widzisz pejoratywną konotację słowa "dzieciak"?
Odpowiedz@timo: Wtedy również powiesz nieprawidłowo, potocznie. To, że zwrot ten wchodzi do codziennej polszczyzny, nie znaczy, że jest stosowany poprawnie. Ostatnio na temat słowa "dzieciak" był nawet artykuł w Angorze. Niestety nazwiska autorytetu nie pamiętam, ale zapewniam, że właśnie o używaniu tego słowa w przytoczonym kontekście wypowiadał się negatywnie.
OdpowiedzSorry, ale historia jest mega naciągana. Cała Twoja wypowiedź sformułowana tak, jakbyś celowo chciała, aby brzmiała dwuznacznie. I serio nie masz innych okazji do opowiadania swojemu chłopaki jak wyglądał Twój cały tydzień, niż podróż autobusem? Nie można było z tą rozmową zaczekać, aż będziesz w domu. Oczywiście, reakcja tej kobiety to dla mnie... jedynie Twoja fantazja.
OdpowiedzA mi tam rozmowy w miejscach publicznych nie przeszkadzają, poza dwoma przypadkami: ktoś drze się niesamowicie do tegoż urządzenia i nie da się zignorować oraz, gdy ktoś rozmawia, a obok siedzi jego towarzysz (ja jestem tym towarzyszem) - chyba nie po to się z kimś spotykasz, aby gadać z kimś innym.
Odpowiedz